środa, 30 października 2024

Środa #2080

 Wiadomo, że dziś część art. prasowych jest płodzonych przez automaty. Ich tłumaczenia czasem są niezrozumiałe, zabawne lub jak je tam inaczej nazwać. Np. w Wlk.. Brytanii miał msc, wypadek kolejowy w wyniku którego doszło "Do zderzenia dwóch pociągów... w pobliżu pętli mijania." Co to jest dla AI ta pętla mijania, to za cholerę nie wiem, ale domyśliłem się po przeczytaniu art. Ja tak, ale jak ktoś ni ma znajomości terminologii kolejowej, to nie dojdzie do tego. 
   No i teraz z różnych dziedzin będziemy takimi bełkotami bombardowani, bowiem nie mam np. wykształcenia medycznego, a tam coś źle przetłumaczą i już totalnie nie zrozumiem ocb. Podobnie z jakąś wyższą fizyką, matematyką, przemysłem itp. 

   Zrobiła się burza wokół radia Off Kraków. Dzięki tej burzy trafiłem na stację. Efektem tego jest bieżące słuchanie jej, bowiem albo to AI dobiera muzykę samo, albo ktoś ją poukładał, natomiast słucha się tego przyjemnie. Po pierwsze nie ma tej sztampowej, komercyjnej muzyki granej przez 5/6 stacji radiowych, bo przeca one są w rękach koncernów, przeto ręka rękę myje i kasa płynie do tych co ma z odtworzeń owej sztampowej muzyki. Natomiast w OFF jest muzyka (nwm. czy dobre określenie) alternatywna, inna niż właśnie w komercyjnych stacjach, do tego mocno zróżnicowana, co daje ogólny pozytywny efekt. 
   Na yt. obejrzałem materiał zrobiony o tym przez TVN i 5/6 tego materiału miało wydźwięk negatywny, ale jaki miało mieć, skoro ludzie robili materiał, o tym, że AI zastępuje ich w ich miejscach pracy. To nie mogło mieć pozytywnego wydźwięku. No i jeszcze jeden duży pozytyw. Otóż tam nie ma globulek. No rewelacja. 
   Choć na stronie stacji pojawił się art., że to był eksperyment i niby dobiegł końca, to stacja w wersji internetowej (na szczęście dla mnie) nadaje dalej. Już wzbogaciłem listę utworów do busa, bo wyłapałem kilka fajnych kawałków, do których bym nigdy nie dotarł standardowymi mediami. 
   Narka.

niedziela, 27 października 2024

Niedziela #2079

   W sob. (ub. tydz), bo miałem wolne, był 254. Nic nowego, ale na wejściu patrzy na mnie i mówi - Ty nie  w krótkich spodenkach? Posłałem go po kartofle, bo nie dogadaliśmy się co do zaopatrzenia i jak wrócił to już byłem w krótkich, ale rozumiecie. To dotychczas tak było, że to ja rozbierałem mieśniaki, a nie one mnie, a tu 254 mnie rozbiera... Po za tym nasz dział p.s. jest ciągle aktywny. Otóż 254 ćwiczy, co same żeśmy mu podsunęły, by jakoś wyglądał, i on ostatnio pokazywał nam, bo ćwiczy dużo na ręce, postęp w tych ćwiczeniach. Jak naprężył biceps, a my oczywiście mieliśmy go w ręce, to nasz dział p.s. się od razu i to b, szybko aktywował. To tak jak na Shreku osioł wysłuchał przed zamkiem lorda Farqada pozytywki, po czym powiedział - ja chcę jeszcze raz, to nasz dział p.s. też - jak chcę jeszcze raz....  I, co pozytywne, on się tym swoim wyglądem jara, i b. dobrze, bo wiyncyj pewnie ćwiczy, bo są tego efekty, a te efekty na nasz dział p.s. działają bardzo mocno. Z rzeczy trochę jeszcze nietypowych, to był w pt. na busie. Też nic nowego, ale coś tam gadał i przy tym gadaniu chwycił mnie za rękę. No wiecie to taki niby przelotny dotyk. Wiem bo sam to stosowałem/uję na mięśniakach (tera na 254). A tu on to samo robi na mnie. Hmm, co mam se myśleć? i to było już któryś raz. 
   W sob. plany były inne, ale 254 wyciągnął mnie, bo problemy z elektryką u niego w mieszkaniu. Pojechaliśmy na rowerach, bowiem 979 porwał mi auto, a zastawił swoje zdefektowane. No ok., pogoda nienajgorsza to na rowery akurat. W mieszkaniu dziwna sprawa, jak zapalali świetlówke w łazience 40 W, to na chwilę wyłączał się TV, jakby miał zanik prądu. Podobnie ze światłem w przedpokoju, gdzie mieli wkręconą świetłówkę poskręcaną, z układem startującym już wbudowanym w oprawkę E27. Do instalacji żarówki w przedpokoju podłaczyłem (zamiast tej żarówko/świetlówki) suszarkę 1800W. Z TV nic się nie działo. Skoro zapalanie zarówki 13W wywalało TV, to suszarka powinna go już trwale rozłączyć. Nic się nie działo. Hmm, Ową suszarkę włączałem jeszcze w kilka msc. nawet w przedłużacz do którego był wpięty TV i nic. Świetlówkę w łazience też częściowo rozebrałem, poskładałem. Może coś na stykach kajś było, bo po operacji, jeszcze w tym było odłączanie przeróżnych przedłużaczy, sytuacja się uspokoiła i po moim wyjściu TV się już nie wyłączył ani razu jak donosił 254. 
   Ten wyjazd do niego, trochę rozwalił plany, bo zaś chcieliśmy mu gowę umyć, być może z jakimś dodatkiem testującym. No niestety czas został wymiernie skrócony. Myślę, że jeszcze bydzie okazja kiedyś. 

  Byłem w tyg. u 254 zamontować suszarkę w łazience taką na rurkach spuszczanych na sznurkach. Niby prosta spawa przy montażu, ale okazało się iż zajęło to nam 4h pracy. Niby nic, ale albo ja to odbieram dziwnie, albo to się tak dzieje. Otóż, jak 254 stał na drabinie ustawionej w wannie, to ją trzymałem, by się nie obsunęła. W tym czasie 254 swoją nogę przyciskał do mojej ręki i to, tak to odebrałem, że było to nadmiarowe, dziwne, nietypowe. Jego noga na wysokości łydki była złączona z moją ręką i mnie było przyjemnie, jemu - nie wiem. Ale pobycie u niego już wiem, czemu w miarę dobrze czuje się na st. mac. Otóż ogólnie porządek u niego jest jeszcze na niższym pułapie jak na st. mac. 
   Zdjęcie.

  Generalnie społeczeństwa tyją, ale ten osobnik chyba nie będzie miał z tym problemów.

Za to nawet jak zacznie się źle odżywiać, to ma rezerwę na przybranie. 
   Narka.

środa, 23 października 2024

Środa #2078

   Dzisiejsze czasy są fajne. Jawne podwyżki określa się przymiotnikami w ogóle z nimi nie związanymi. Np. chciałem na tel. przedłużyć ważność konta o rok. Dawniej (do września, spóźniłem się) buliło się za to 9 zyla, a teraz czytam:
"Zamiast kilku usług użytkownicy otrzymują teraz jedną – łatwiejszą i korzystniejszą od trzech poprzednich."
  No więc poprzednio była aktywacja "START" (taki sms) na nr 8002, a teraz "START365" na 8002, wiync jest trudniej (wiem, dopisanie 365, ale oni napisali ŁATWIEJ), po za tym kiedyś kosztowało j/w a teraz 29 zyla. Mnie powaliło, czy to faktycznie jest KORZYSTNIEJSZE. A może w jakimś innym języku nadajemy?

  W kom. miejskiej, jak dojeżdżam do pracy, co raz częściej widzę uzależnienie ludzi ok. 17-20 lat od komórek. czym to się objawia. Otóż komórka jest cały czas w ręku. Jak się z kimś pisze to ok, cały czas coś sie dzieje, jak nie, to po ok. 5 sek samemu wzbudza się jakieś działanie, a to przeglądanie czego do posłuchania, a to do kogo by tu napisać. Ostatnio widziałem jak laska przeglądała zyliony emotikonek by dodać do swojego zdj. profilowego na czymś tam. Proces decyzyjny trwał, nerwowe ruchu kciukiem też. Właśnie te ruchy kciukiem to u tych uzależnionych są specyficzne. Takie można by rzec nerwowe, ten kciuk zupełnie inaczej pracuje jak mój, co zauważyłem. No i w końcu, po ok. 2 min, wybrała dwie emotki. Serio, to aż tak ważne dziś je? Muszę z 254 o tym pogadać, wszak on z tych roczników.

   Ostatnio trochę słucham na yt o AI. M.in. trafiłem na wywiad (wywiady słucham w zasadzie z prędkością 1,5) z współtwórcą, Polakiem z Kluczborka, czatu GPT. Pamiętacie jak w lipcu empik wystartował z płatnością oczami? tu link Teraz ten gość wyjaśnił, że w przyszłości będziemy identyfikowani, jak w filmie z Tomem Cruisem "Raport mniejszości" przez oczy. Stąd w PL empik to testował, by sprawdzić jak idzie, jak działa, co poprawić. Oczywiście nieświadoma (ona je chyba co raz mniej świadoma) tłuszcza na to poleciała. I teraz czemu mamy być tak identyfikowani? Bowiem za kilka lat znaczna część produkcji będzie realizowana przez roboty i jakoś te dobra trza bydzie redystrybuować. By nie było tak, że ktoś sobie, by dostać czegoś wiyncyj, zrobi przez AI 50 tożsamości, to będziemy to realizowali przez gały. 

  Widzę z notkami dramat, ale też z czasem wolnym podobnie, stąd taka obsuwa. Notka po kolejnej sob. z 254 w zasadzie je gotowa, ale jeszcze jakaś kosmetyka, która niestety czeka, czeka, czeka i czeka, przeto takich kilka luźnych myśli powyżej. 
  W osttniej chwili jeszcze jeden screen tego Kubańczyka. 

Gorzej, jak pod wypływem ćwiczeń, na które go sam namawiam, za 2 lata 254 tak bydzie wyglądał. 
   Narka.

poniedziałek, 14 października 2024

Poniedziałek #2077

    W sob. wszedł na st. mac. 254. Nic nowego, ale nasz dział p.s. nie byłby sobą, gdyby czegoś nie zainicjował, gdyby nie testował tej ulotnej granicy. Tym razem nie było inaczej. 
   Z kronikarskiego obowiązku, to z prac uszczelnialiśmy jedno okno na zimę, przestawiliśmy jedną szafkę i w zasadzie z tyle, choć lista była dłuższa. Później wspólne przygotowywanie żarcia, a te zeżarliśmy przy kompie. Takie czasy, sam żrę przy kompie. Ale tu włączył się nasz dział p.s. Otóż z powodu chłodów na placu 254 już nie chodzi po st. mac. w klacie, ja zresztą też. On siedział przy kompie i grał w grę bus simulator, a nasz dział p.s. wziął sobie na cel jego rękę i szyję, bo to było pod ręką. No i tak delikatnie głaskalismy go po tej ręce, szyi. Kilka razy (serio) odniosłem wrażenie, że mu się to podoba (no mamy w tym doświadczenie) i rękę niejako sam podkłada, do dalszego głaskania, bo czasem coś tam na klawie musiał zrobić, a następnie wracała gdzie była. Ponieważ to szło w miarę dobrze, to w pewnym momencie dział p.s. bez konsultacji z zarządem, wypowiedział się, a właściwie zapytał, czy orzekł (tera już dokładnie nie pamiętam) czy umyć gowę (w sensie włosy) 254. On na to - ok. Rozumiecie... nie żaden sprzeciw - nie, umyje se w domu sam; później se umyję etc. Zgodził się, bym mu ją umył. No cóż... wszak miał już doświadczenie z poprzedniego mycia. Skoro się zgodził to dział p.s. się zmontował i przystąpił do działania, zarząd jedynie się przyglądał. Jak już stanowisko do mycia było gotowe, to zaprosiliśmy 254. On wpierw stanął przed wanną, następnie stwierdził, iż uklęknie. Spoko. Tak zrobił. Pierwsze mycie (szarym mydłem) piany niewiele, bo pierwsze mycie, to też niedługo go masowałem. Drugie, po delikatnym spłukaniu już znacznie dłuższe. Masowałem mu głowę na której spienione włosy. Powoli mu masowałem, czasem zjeżdżając poniżej uszu na policzki, na czoło, za uszy, szyję i to co było niedaleko włosów na gowie, tak by mu reszty ciała nie obdupić pianą. On klęczał, a dział p.s. se wymyślił, że staniemy za nim, mało tego naszymi nogami go jakby obejmiemy. Tzn. bokami kolan lekko przyciskałem się do jego klaty. Byliśmy w krótkich spodenkach, on też więc kontakt cielesny bezpośredni. W pewnej chwili, chyba dla rozluźnienia atmosfery powiedział, że czuje się, jak matka, które mu myła gowę jak miał 2 lata. Stwierdziłem, chyba wiyncyj, dwa to raczej nie pamiętasz. Poprawił się... moze 5 lat. Myłem, a właściwie masowałem, mu tą gowę i zarząd wysłał zapytanie do działu p.s. ile chcecie to jeszcze ciągnąć? W tym momencie dział p.s. się żachnął, że w sumie nie ma co przeginać, okazje jeszcze jakieś powinny być, wiync pora na Telesfora. Skoro tak, to z wolna zaczęliśmy się wycofywać. Po jeszcze chwili masowania, to takie fajne je, spłukałem mu gowę, a później powiedziałem - z resztą dasz sobie radę sam, to Cię zostawiam. I poszedłem zostawiając drzwi łazienki otwarte. Po raz kolejny zamknął się tam. Nwm. może myśli, że ktoś go tam napadnie (no chyba nie ja), dlatego się zamyka. Mniejsza. Po jakimś czasie wyszedł. 
  Piszę o tym i zdaję sobie sprawę, iż wizja dalszej znajomości, jest daleko różna dla niego i dla mnie. To się pewnie nie pogodzi, ale na razie, co zostało wcześniej opracowane przez zarząd, to wolne posuwanie się do przodu. 
   Tyle, bo zaś czasu niewiele, za to przygotowałem...
   Zdjęcie.
  Na szczęście 254 tak nie wygląda, bo wtedy działu p.s. nie dało by się zatrzymać. Tak da się go jakoś poskromić i jeszcze z nim negocjować. 
  Narka.

piątek, 11 października 2024

Piątek #2076

   Mój mózg działa dziwnie. Otóż miałem sen (ostatnio coś często te sny pamiętam). Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby mózg nie wygrzebał ze swoich czeluści kolesia, którego ostatnio widziałem w latach 90-ych i co ciekawe, on nie żyje od ok. 25 lat. Sam przeniósł się na tamtą stronę przedwcześnie. Widziałem go więc dawno temu, ale z jakiś zupełnie nie zrozumiałych przyczyn mózg, po tylu latach, kiedy w tym czasie przez st. mac. przewinęło się zylion drużyn trakcyjnych, wybrał jego. Fakt, było tam kilka incydentów, ale to tylko kilka. Mało tego, koleś "występował" w samych majtkach, jak kiedyś. 
  
   Od dziś new linia. To trochę jak zmiana pracy. Inne otoczenie, inne środowisko, a co najważniejsze inni (ich inny poziom umysłowy) ludzie. Oczywiście w związku z tym, że inauguracja na new linii to do kabiny zapowiedziały się już trzy drużyny trakcyjne. Będzie się działo. 
   Jutro na st. mac. ułożył już RJ 254, czyli przed południem jakoś wbije. 
   Narka. (bez zdjęcia, brak czasu)

wtorek, 8 października 2024

Wtorek #2075

    Nie nadążam i za chwile zgubi się wiele z tego co się dzieje. To powinno być spisywane bieżąco, ale z tym, jak wiecie, u mnie jest tragicznie. 
   No to z tego co pamiętam. Piątek, na wóz przyszedł 254 (jak zwykle). Wcześniej przygotowałem się by wybadać jego nastawienie. Tzn. postanowiłem odnośnie sob. spytać się, czy chce przyjść, to jedno, a drugie, co chce osiągnąć przychodząc do mnie. Tu brane było kilka możliwości. Po kasę, bo przeca trochę przy pomocy zarabiał, posiedzieć sobie oraz połączenie jednego i drugiego. 
   W zależności od odpowiedzi, można wysnuć wnioski jak mnie postrzega. Taki mały (lub nie) teścik. 
  Otóż po zadanym pyt. padła odpowiedź, że - posiedzieć sobie, a jak będzie coś do roboty, to mi pomoże. Taka odpowiedź sprawiła potwierdzenie jakby wcześniejszych domysłów, że to kolejna drużyna trakcyjna, która dobrze, by nie rzec b. dobrze czuje się na st. mac. i chętnie tu przebywa. Znaczy się z nami jeszcze nie jest najgorzej, skoro kolejna drużyna trakcyjna jest dobrze do nas nastawiona. To jedno. Drugie to sobota. Stanął pod wjazdowym przed południem i po krótkim postoju pod nim (poszukiwanie kluczy), wszedł na st. mac. Nie miałem większych planów remontowych, zadaniowych. To w założeniu, skoro dał odpowiedź - posiedzieć sobie, miała być właśnie luźno spędzona sobota. No i tak było. On w dość dużym stopniu siedział przy kompie - takie czasy. Odpalił symka busa (jakiegoś tam) nie, nie bus symulator. Po skonfigurowaniu, też się tym przejechałem na jakiejś tam linii. W czasie kiedy on zasiadał przy kompie zająłem się porządkami, tłumacząc to, że robię bo wolne, które nieczęsto więc chcę się trochę odgruzować. Pomógł mi odkurzając dywany. Zamiatanie, wycieranie podłóg we własnym zakresie. 
   Żarcie trochę późno, bo ok. 17:00, ale to w części z jego powodu, bo wcześniej mówiłem, by se czas rozplanował. Tym razem już nie robiliśmy w klatach, bo jednak się ochłodziło, to też na st. mac. również. Z jednej strony dobrze, bo dział p.s. nie mógł się wyrychlać, choć i tak, jak głaskałem go po szyi, trochę głowie tak specyficznie, to organ się wzbudzał. Nwm, co ten dział p.s. odwalał, ale choć była mniejsza powierzchnia dostępna, to reakcje, dziwnym trafem, były większe. 
  W trakcie pobytu na drugim ekranie zdążyliśmy obejrzeć mini serial "Polityka". Kiedyś go widziałem, ale to mi się pzypomniało w trakcie oglądanie. Widać nie zrobił na mnie dużego wrażenie skoro o nim zapomniałem. Zastanawiałem się, już po obejrzeniu po co 254 mi go puścił? Czy ze względu na sceny ministra obrony m.in. z łydką. Chciał zobaczyć naszą reakcję na te sceny? No bo nie sądzę, że dla niego taki serial był wciągający i pouczający. W tym wieku politykę, to miałem głeboko gdzieś i w sumie jak z nim gadam, to o niej nie ma ani słowa, a tu nagle ten film. Może trza znaleźć pół branżowy film i mu puścić. 
   Teraz dokładnie nie pamiętam, ale znowu odniosłem wrażenie jakby chciał przekazać, że jego dział p.s. jeszcze nie działa. Z drugiej strony, po ostatniej rozmowie o seksie, o której tu wzmiankowałem, luźne wstawki dot. pieprzenia się padają z jego ust, co mnie kilka razy zaskoczyło. 
   Wrażenie po sob. z 254 bardzo pozytywne. To był, przynajmniej dla mnie, miło spędzony czas. Młody też się chyba spędził dobrze. Na koniec jeszcze rozegraliśmy partię szachów więc... może jemu się też podobało. 
   Nd. W zasadzie to prawie całą moją służbę przejeździł ze mną, a z przystanku końcowego pojechał do internatu. 
   Zaproponowałem wyjazd w góry. Nwm czy dojdzie do skutku, zależy od pogody i też czy on będzie chciał jechać, czy dostanie zgodę. 
   Aaa i dostałem prezent od 254. Kwiatek, tzn. roślinkę w doniczce. Co z tego wyrośnie to niespodzianka dla mnie. No zobaczymy. 
   Ze spraw bytowych - znowu jestem chory, tzn. przeziębiony. jakieś dziwne to przeziębienie. Nie gorączkuję, tzn. dopiero dziś rano, na 3-ci dzień wykazało 37, wczoraj było w normie, ale objawy jak przy grypie. Na nieszczęście dziś mam długi plan (11 h), a myślałem, że ten krótki 6,30h, To przyjdzie mi się pomęczyć tyle godzin. Dramat. 
   Zdjęcie, a właściwie screen. 
  
  Wydawać by się mogło, że o każdej porze można znaleźć kogoś ciekawego. Nic bardziej mylnego. Są godziny np. południowe, kiedy w zasadzie posucha, a większość to jakieś maszkarony. No tego się jakimś cofalem udało wygrzebać. 
   No i na koniec, ze względu na stan chorobowy, ograniczony czas słaba korekta, więc tekst dość surowy. 
   Narka.

piątek, 4 października 2024

Piątek #2074

    W pt. (ub. tydz.) na wóz przyszedł 254. Standard. W trakcie jazdy spytał się jak robię jutro, odp. że wolne, na co on czy może wbić do mnie i czy jest mi w czym pomóc. Odpowiedzialem, że może wbić i że go, jak wbije "zużyję" (tak dosłownie mu powiedziałem, z czego się trochę ośmiał). 
   Wbił przed 12:00. Ponieważ noc minęła mi z przerwą, to wstałem/obudziłem się ok. 10:30. Mało czasu do jego wejścia wiync nie przygotowałem st. mac. Plan działania/pracy był opracowany i w/g niego, a również i operatywnie, bo bieżąco wychodziły różne sprawy nie przewidziane wcześniej, działaliśmy. Jak to ja, tłumaczyłem mu, instruowałem, przekazywałem informacje itp., itd. Mniejsza z tym, co działo się w trakcie pracy (wymiany okna). Już po plan był taki: ćwiczenia, później kebab (to drugie wymyślił młody). Ćwiczenia bez nóg, by swoich giczy jeszcze nie przeciążał. Przy ćwiczeniach pewna sytuacja. 
   Teraz drobna dygresja. Zarząd ograniczył działania działu p.s., co nie oznacza, że został on wyłączony w całości i poszoł na urlop. 254 leży na pufach w klacie, ja miałem przestawić krzesła, na których odkładaliśmy sztangę. W związku z tym rozkrokiem nad nim się ustawiłem, ale nie stałem, a z wolna się przesuwałem. Wtedy nasz dział p.s. zarejestrował (to tak samo, jak gapię się na kogoś z busa i on rejestruje, że ktoś się nań gapi i się odwraca w miejsce, skąd info) reakcję 254. Tzn. gdy byłem rozkrokiem nad nim on miał reakcję nie tyle negatywną w związku z moim rozkrokiem nad nim, co taką wyczekującą, co się stanie dalej lub na szybko tworzącą scenariusze od tej sytuacji. 
   Poprawiłem krzesła i w zasadzie to tyle, choć anomalię w działaniu mózgu 254 nasz dział p.s. zarejestrował. 
   Teraz druga scenka. Mieliśmy iśc na kebsa i w zasadzie czas na zbieranie się. W tym czasie 254 siedział przy kompie i puszczał jakieś filmiki. Wstępnie trochę napierałem na wyjście, ale jedocześnie nasz dział p.s. stwierdził, iż sprawdzi jak 254 reaguje na wzmożony dotyk. Co dział p.s. wymyślił zarząd tego nie zakwestionował i poszło do realizacji. Mimo iż wstępnie przekazaliśmy 254, że możemy się zbierać, jakby pod wpływem moich pieciopalczastych chwytaków, on nie reagował. Chwytaki się rozgościły na jego ciele, mało tego, nasz korpus też doń przylgnął. Reakcji negatywnych nie było, mało tego dział p.s. odebrał jakby dalszą chęć przyjmowania przez 254 naszej obecności na nim. Ponieważ dział p.s. to odebrał, zarząd nie zakwestionował, penetracja posuwała się dalej. Jego klata w całości w zasięgu lewej ręki, prawa na jego plecach, na moim brzuchu jego lewe ramię, no więcej się nie dało. Reakcję w stylu - nie no weź, nie chcę; nie rób tego, nie podoba mi się to itp. w ogóle nie było, mowy ciała mówiącej coś podobnego również. Przestałem wiync naciskać na wyjście, myśląc - kebs je otwarty długo, nie ma się co spinać, skoro 254 niczego nie kwestionuje, mało tego, jego mowa ciała mówi - jest ok. (serio). 
   I teraz by nie wdawać się w szczegóły tego co się działo (choć jak to piszę, to se myślę, że jak kiedyś do tego wrócę, to tych szczegółów mi bydzie brakować, ale bieżąco brak czasu, może kiedyś dopiszę) to dział p.s. wymyślił, że w sumie, jakby wystartować do 254, że legaj tu na wyrze, robimy, to pewnie by się tam wiele odbyło. Co pisałem wielokrotnie, jest ta mowa ciała, jest mowa ust. Mowa ciała dziś była dalece wyzywająca. Na kanwie tego zrobiłem 254 zdj. Po ściczeniach on byl w klacie i krótkich spodenkach, ale takich po kolana. Powiedziałem mu rozbieraj się, zrobię ci zdjęcia. Bez stęknięcia rozebrał się do majtek (tym razem bokserki, ale też zielone). Ustawiłem go, się i zrobiłem mu fotę. Następnie skorygowałem jego ustawienie, czyli biodra nie prostopadle do aparatu, ale pod kątem, a klata prostopadle. Ustawiłem go ręcznie, wytłumaczyłem, później on ustawiał się sam. Po tych zdj. jeszcze jedna korekta (uwaga) majtek. Otóż miał je jakoś naciągnięte bardzo na biodrach (wysoko) w stosunku do tego ułożenia gumki przy chuju. Wpierw pokazałem mu zdj. że to dziwnie wygląda, następnie podszedłem do niego i ręcznie po obu stronach bioder te majtki mu spuściełem w dół, by były w linii prostej. Pod gumkę wsadziłem palce i zsunąłem je, by gumka w pasie była w linii prostej. W pewnym momencie on sam pomagał mi w obniżeniu górnego położenia gumki majtek. Rozumiecie... On se sam spuszczał majtki w dół. Jakbym sam naparł bardziej, to pewnie by je extremalnie zsunął w dół, ale w tym momencie wtrącił się zarząd i trochę spacyfikował dział p.s., że chyba przegina. Pozostawiliśmy wiync stan jaki był, bo w sumie było ok, i zrobiłem kolejne zdjęcia (oczywiście jego komórką). Po tych wszystkich wydarzeniach, by były jeszcze inne kiedy moje obejmy pieciopalczaste były na nim, a dział p.s. przesłał info do zarządu, że w sumie nic się nie dzieje. I tu niestety zarząd na podst. spływających info przytaknął, bo jakby nie miał innego wyjścia. Jak miał zanegować, to wszystko co się stało? Ten kompletny brak sprzeciwu, we wszystkim co się stało. 
   Może ta reakcja 254 była by też inna bo dzień wcześniej na wozie odbyła się rozmowa n.t. seksu. Nastąpił przekaz info dot. w/w tematu do 254. W rozmowie m.in. wyszło, (on to rzucił bez jakby wyciągania tego info), że jego organ ma 16 cm. No już mniejsza o wcześniejszą, dalszą treść rozmowy. 
   Reasumując. Te jego wcześniejsze, że te masaże to - nie itp. to taka reakcja na zbyt szybkie działanie naszego działu p.s. Z tego co obecnie jest widoczne, normalna prędkość działania działu p.s. jest ok. Nic się nie dzieje. Drużyna trakcyjna się przyzwyczaja, oswaja nie wnosi sprzeciwu itp. 
   I jeszcze jedno, co zaobserwowałem już wcześniej, a w sob. się jakby ponownie potwierdziło. W chwilach, kiedy kontakt cielesny jest wiynkszy, on znacznie częściej chodzi do ubikacji "odlać się". Trochę zastanawiające, bo czasem idzie tam ponownie po 20 min. Nie sądzę, że faktycznie mu się tak często chce lać, ale po coś tam jednak lezie. 

   Znowu w firmie miałem gorsze dni. W ogóle byłem przydupiony tym naporem patologii na linii. Ostatnio mnie zaś, na samym początku roboty wqrwili, to też stwierdzxiłem - tryb żółwia, efektem czego o 21:45, rozumiecie, kiedy ruch już wymiera, ludzi niewiele, miałem +37. W wozie byli tylko przypadkowi ludzie. Kiedy znowu mnie nachodziły myśli, by rozejść sie z firmą i szukać msc. na towarówce wtedy, (pisałem kiedyś o tym szczęściu życiowym u mnie) zadzwonili z firmy do mnie, że w związku z pracami remontowymi w centrum kato, które sparaliżują m-to na kilka lat, dostaliśmy jeden plan na linii pośpiesznej, na której kiedyś w kato jeździłem. 
   Ja prd. jak mi się humor poprawił... Przed robotą byłem w zasadzie w euforii i pewnie z tej euforii zapomniałem tel. do roboty. Na ostatnie kółko (w sumie już niepotrzebnie) przywiózł mi go 979.
   Mało tego, ostatnio, pewnie to było niezamierzone, zabrali mi wóz i dali na inną linię. Mi zmienili plan na tej patoli na jeszcze gorszy, więc z góry było całkowicie. Plan negocjacji by wóz wrócił do mnie już był, a tu oni mnie wyprzedzili, to przy okazji rozmowy idę na linię z wozem. 254 też się ucieszył, bo jednak wsadził trochę swojej pracy w wóz, z czego był zadowolony, bo faktycznie zrobił dobrze. 
   Niestety tym razem bez zdj. bo ten plan mi zmienili w związku z czym, mam 1,5h mniej w ciągu dnia, wiync i tak dobrze, że udało się notkę wypchnąć, tym bardziej, że zaś spotkanie z 254, bo kolejny weekend. 
   Narka.

poniedziałek, 30 września 2024

Poniedziałek #2073

   Teraz będzie kilka luźnych notek, które już trochę stoją na torach bocznych i nie wiedziałem co z nimi zrobić, ewentualnie kiedy je zestawić i wypchnąć ze st. mac. No to one, a w nawiasach pojawiają się uwagi dot. np. okresu kiedy były pierwotnie spłodzone. 

     Dzwonił do mnie 303 (ponad 1,5 m-ca temu). Niby nic nowego, ale w pewnym momencie rozmowa zeszła na bytowanie, wcześniej dot. jego komputera i przy tym bytowaniu on mówi do mnie bym nie wiązał się z nikim, by sobie nie pogorszyć bytowania. W tym momencie mózg od razu zwrócił uwagę, że coś się dzieje, skoro on tak gada. Spytałem, czy u niego jakby wszystko ok, ale po chwili kapnąłem się, że przeca on cały czas na głośnomówiącym, wiec i mnie i jego słychać. Ale intonacja jego wypowiedzi, to naciskanie, by sobie nie pogorszyć, skoro jest dobrze wskazywała, że u niego jest średnio lub po raz kolejny poniżej średniej. 
   172, to trochę dziwne, bo drogą okrężna, przekazał info, że laska od 899 wyniosła się od niego z dziećmi, teraz to już chyba wczesno nastoletnimi i mało tego posądza go o przemoc fizyczną.  Się w tej wiosce dzieje.... Natomiast 172 nie wypuścili, bowiem w papierach ma nasrane, tzn. wpisali mu iż jest niegrzeczny, już dawno temu i to się wlecze za nim, to tez nie chcą go przed czasem wypuścić. Wyjdzie w przyszłym roku w maju. 

   Ja to mam odpał...
  Dariusz dał komenta 28 kwietnia ub. r. pod notką to ona, w której tematem przewodnim był film "Twoje imię wyryte jest we mnie." W obszernym komencie odniósł się do filmu, który na nim kiedyś zrobił wrażenie -> "Dzikie trzciny" z 1994 r. By znów nie oglądać filmu na 5 rat, postanowiłem się sprężyć i badnąłem go w dwu (to i tak osiągnięcie) ratach (to odbyło się ponad 2 m-ce temu - to oglądanie). Hmm... Aż nie wiem co napisać o filmie, bowiem nie tyle zrobił na mnie wrażenie co bardziej zagwozdka, jak go zanalizować. Nim ta analiza, to jedna wpadka aktorska wyłapana. Otóż w 12'07 młody aktor skrada się po mieszkaniu, by na koniec wymownie popatrzeć w stronę kamery - czy było w tym ujęciu dobrze? Widać to ujęcie było na taśmie (bo jednak stary film) kręcone ileś razy. Zresztą jaki jest % kadrów, które nie potrzebują dubli? Co do filmu, to w zasadzie kontrowersyjny jest scenariusz. Otóż w 13 latka wsadzono dialogi jak w dorosłą osobę. Niektóre jego wypowiedzi są aż nad wyraz dorosłe i nie sądzę, a raczej nie spotykam się, czy nie spotykałem się, by 13 latki taki dialog prowadzili, takie wypowiedzi formułowali. Może akurat ten z prawie wioski, był szczególnie rozgarnięty. Scenariusz w ogóle pisała chyba osoba, której bliżej lat 70-ych, jak 90-ych. Rodzinne dramy, dialogi jak z przed dekad. Zresztą nie wiem czy film miał być o chłopcu, czy jego matce, bo zajmowali czas antenowy po równo. Zresztą jej problemy były bardziej uwypuklone, jak jej syna. 
   Właśnie, bo gdyby nie sugestia od Darka, że to film o dojrzewaniu, to prędzej bym pomyślał, że to film o jego matce, która ma pełno wokół siebie problemów i usiłuje się w tym odnaleźć lub z tego wyłonaczyć. Kwestie rodzinne, wychowania Tomasa, jej bytowania z mężem, z którym się rozeszła, a jednak niektóre sprawy dalej się zazębiają. Dochodzą do tego kontakty z matką, ojcem, a wreszcie sprawy pożycia seksualnego. 
   Jeżeli to miał być film o dojrzewaniu, choć 13 lat, to dopiero początek, to coś tu nie wyszło. Było za mało o samym 13 latku, za to wątków pobocznych mnóstwo, choćby uciekinierzy z więzienia. Wiem, na jego przyszłości to zaciąży jako incydent, ale znowu jeden z uciekinierów kreci z matką i jest to szeroko prowadzone. 
  Moje spojrzenie na filmy jest inne. Dlatego np. 811 z filmu "Teściowie" była zadowolona, choć jak pamiętam wyłączyłem go po ok. 30 min i nie nigdy doń nie wróciłem, a dwójkę obejrzałem tylko ze względu na Eryka Kulma, a w czasie filmu zajmowałem się przeglądaniem papierów od 824, bo trza je było posegregować. 

     Przed zarządem będzie ciężki dzien. (to też było napisane jakieś 3, jak nie 4 tyg. temu) Ten, w którym 254 zostanie na noc na st. mac. Dzień, w którym ów zarząd będzie się musiał wykazać wieloletnim doświadczeniem i jednocześnie poskramiał działu p.s. Wiadomo, że ten drugi bydzie się wyrywał, chciał działać tu i teraz, jednak długofalowe działanie będzie musiało wziąć górę. To wszystko wydaje się proste, aczkolwiek takie nie jest. To, być może ostatni taki rocznik, w naszych kontaktach z innymi drużynami trakcyjnymi. 
  I teraz kompletnie nie wiemy, jak myślą obecne roczniki lat nastu. Wiym, mieliśmy kontakt (w sumie niedawny) z serią 300, ale te czasy się tak dynamicznie zmieniają, że 3 lata to już je kosmos. Do tego dochodzi ta płciowość. Dziś ona jest u nich mało określona. Pod wpływem seriali, które im to wciskają, usiłują siebie samych kajś osadzić, eksperymentując seksualnie.
   (aktualizacja). By nie było, że ów pomysł wyparował z gowy 254, to w ub. tyg. na busie powiedział, że jak przyjedzie do mnie na weekend, to muszę mu wyprać ciuchy, bo standardowo się to odbywa u niego w domu. Zakładam, ze 254 czeka na odpowiedni moment, w którym wybierze dany weekend i wbije na st. mac. 
   To jeszcze jedno info. Jak gadaliśmy o seksie w busie, co chyba lakonicznie opisywałem (trochę się już gubię), to 254 już kiedyś mówił, że w internacie mają branżowca. Otóż ów branżowiec jeździ do centrum kato (jak to określił 254) dawać dupy w galerii, a ostatnio się chwalił, że ktoś mu (temu branżowcowi) obciągnął. Tu sprowadziłem rozmowę, że w sumie nikt lepiej jak drugi facet nie wie jak działa organ, bo przeca laski go nie mają. W drugą stronę działa podobnie, co powiedziałem 254. Laska lasce zrobi lepiej jak facet, bo wie jak to u nich działa, my tylko zakładamy. Jakiś szczególnych komentarzy od 254 n.t. nie było. 

   I tera scenka dosłownie z dzisiejszej nocy. Wracam na kole ok. 01:00 przez wioskę od 972. Na głównej ulicy pusto. Zawsze obserwuję, bo wioska od 972 to rasowe mięśniaki-skurwiele trza być czujnym. Jest tam jedna kamera miejska. Przejechałem k/niej. Trasę miałem ustawioną główną linią, ale wtem słyszę uruchamiające się syreny pogotowia lub karetki i ruszające z bocznej ulicy w kier. głównej. Zakładałem też że w środku są osoby ubrane w kolorze świateł migających na zewnątrz, to też awaryjnie, bo akurat był skrót przez krzaki dokonałem lewoskrętu i wjechałem w ścieżkę gdzie nie ma żadnego oświetlenia, między krzaczorami. Z krzaków widziałem, że to faktycznie ci ubrani w kolorze. Dojechali do głównej ulicy i... wyłączyli syrenę i migające. Teraz się zastanawiałem, czy ten z kamery nie dał im znać, bowiem ubrany byłem na czarno, jechałem w kapturze z wygaszonymi światłami, a na bagażniku miałem sporych rozmiarów pełny plecak. Nikogo innego nie było na ulicy więc po co na przejazd ok. 50 m (o 01:00) z bocznej uliczki uruchamiali by sygnał dźwiękowy i świetlny? Tak se. Inną kwestią jest, że dziś przydzielają ich z rozdzielnika, więc niekoniecznie to są miejscowi, to też części skrótów nie ogarniają, za to ja tak. Przez krzaczory jechałem wolno, a następnie trasą boczną dalej właśnie ścieżkami do wioski omijającymi główną ulicę dość daleko od niej. Sprawa pozostanie nierozwiązana, ale domysły mają swoje uzasadnienie. 
   Narka.

czwartek, 26 września 2024

Czwartek #2072

   Nim właściwa notka, to jedna w wersji przyśpieszonej. Pisałem, że wożenie tych gadów zaczyna mnie już rozwalać co raz bardziej. By nie było, że jest tak fajnie to scenka. 21:35. Na przystanku początkowym wsiedli, a na końcu z ławeczki umieszczonej ok. 1,2 m od boku busa, na wprost drugich drzwi, wstaje koleś ok. 30 lat totalnie nawalony w jakimś białym sweterku. Drzwi były już w fazie zamykania. Zamknęły się on rozbił się o szybę. Otwarłem, choć opcja była jechać i patrzeć, czy pod koła nie wleci. Po ich ponownym otwarciu on chciał wsiąść, ale stracił równowagę i poleciał do tyłu na ławeczkę. To uruchomiłem proces zamykania drzwi ponownie myśląc, że już na tej ławeczce zostanie. Jednak on w tym locie na ławeczkę, siadł na niej, dosłownie odbił się od niej jak ping pong i nim drzwi się zamknęły, to był już wewnątrz pojazdu. Ruszyłem delikatnie, bo on w tym stanie, jeszcze bydzie, że se łeb rozwalił i na mnie, bo piraciłem. Pojechałem. On przetoczył się do 3-ch drzwi, do kogoś tam się pruł, ale był zakręt 90 st. w prawo i on z tych 3-ch drzwi do przeguba, tam się wypierdolił i tak leżał w zasadzie przez 25 min. Usiłował co jakiś czas wstać, ale linia niestety dość kręta, więc to wstawanie mu nie wychodziło. Teraz nie dość, że musiałem jechać jak z jajkiem, to jeszcze zacząłem wypatrywać niebieskich, by go z wozu zabrali jakbym ich mijał. Ale godz. zmiany u nich, to ich tym kursem nigdy nie ma na trasie. W tym dniu tradycyjnie też ich nie było. Po tych 25 min leżenia, czasem siedzenia w końcu się zmobilizował i jego mózg zadziałał, podniósł jednostkę, akurat na jakieś 5 sek przed wjazdem do zatoki. Pomyślałem - uff, jak ustoi to bydzie dobrze, bo wypadnie na zewnątrz. Wjechałem delikatnie, by zaś nie wyglebił, otwarłem szybko drzwi i on w tym czasie uruchomił swoje silniki trakcyjne i... zrobił krok do przodu. Jednostka się ugięła, jak przy lądowaniu na nartach ze skoczni telemarkiem. W takim pół przysiadzie zrobił kilka kroków do przodu usiłując utrzymać równowagę i nie wyglebić. Na szczęście chodnik na tym przystanku ma jakieś 12 m szerokości, to też kilka metrów w tym pół przysiadzie zrobił, następnie wyprostował się i włączył hamulce. Jednostka zatrzymała się. Uff, przynajmniej jak się dalej rozwali nie bydzie, że wysiadając się wypierdolił z busa. 
   Jadę dalej, ten sam kurs. Kilka przystanków dalej, kolejny nawalony. Przez tego białego nawet nie zauważyłem kiedy wlazł. Na przystanku nie zdążył się wybrać do drzwi. Widzę, że ruszył do przodu od 4-tych drzwi. Czas jazdy z jednego do drugiego jakieś 1,5 min. On lezie mozolnie, droga prosta, by nie było, że nim ciepało na zakrętach. Szybciej od niego doszedł do mnie zapach alko, ale bardziej takiego jakby imprezował dwa lub trzy dni. W końcu jak już wchodziłem do zatoki, on dotarł i się pyta czy ja "się orientuję" co dzieje. Rozumiecie, nawalony w sztok, mnie się pyta czy się orientuje. Ledwo się porusza i z pretensjami. Nic tylko wyjść z kabiny i strzelić w pysk. Ale kamery, mikrofon, ja (rozumiecie) mam być grzeczny, bo oni są najważniejszymi pasażerami w ciągu dnia. To im przyznają w razie W rację, bo.... kierowca jest winny. Nie ten ożarty, bo na kamerze nie poczują, mikrofon woni nie przekaże. 
   Po raz kolejny napiszę, bo zaczynam mieć po raz kolejny dość, jak tam przerobię do końca roku to bydzie cud. 
    Btw. Był u nas taki jeden PL kierowca. Taki prawilny, rozkład najważniejszy, ciągle się gonił by być planowo, wóz by rozwalił, byle tylko być planowo. Oleju jak rano zapala wóz nie sprawdzi, płynu też, ale RJ najważniejszy. I z tej planowości, ogólnego prowadzenia się w życiu kopnął w kalendarz w wieku 61 lat. Wcześniej jakiś m-c zszedł inny 57 lat. Jestem ostatnim PL, który przyjął się do firmy. Trzeci, może i dobrze zrobił, miał jakiś m-c temu bliskie spotkanie 3-go stopnia z tramwajem (nota bene) moim wozem. Po 3-ch dniach od tego incydentu się zwolnił. Teraz jedynie łapanka z tratw napływających z abdullami. Nikt z naszych tych gadów nie chce wozić, a abdulle ich nie rozumieją i mają na to wypierdolone. 
   Takie rzeczy w tygodniu. A tera se wyobraźcie kursy weekendowe. Jak mam mieć ten ostatni z dużego m-ta do tych menelowni, to jestem już chory od 5-ciu dni. Rzadko, ale czasem ten kurs mam. To jest dramat. Może 10% jest tam trzeźwych. 
   Notka właściwa czeka, bo chory byłem i nadal jestem lekko przydupiony, to też wolniej pewne sprawy idą, choć wczoraj dość wydajny dzień miałem przed pracą na st. mac., co mnie samego zdziwiło. 
   Narka.

piątek, 20 września 2024

Piątek #2071

  Notka jak zwykle przestała na torze bocznym, ale udało się ją wyciągnąć ruchem manewrowym. 
  Pisałem o tym, że 254 ma plan zjazdu na st. mac. na weekend z całodobowym pobytem na niej. To się jeszcze nie odbyło, ale w sob. był 8,5h. W trakcie tych 8,5 h dość sporo się odbyło. Wpierw zakupy w kauflu. Może nie tyle mnie brakowało rzeczy, co dla nas oboje już raczej tak, nadto, chciałem byśmy zeżarli to co on chce. Zakupilismy wiync kartofle na frytki, pulpety (gotowe w krauzie, bowiem wcześniej z nim rozmawiałem, to je wybrał, a były przeceny w stonie) były, pomidory, na sałatkę (to za dużo powiedziane, ale tutaj ja zwaliłem sprawę), lody i advokat do nich. Nie, nie biercie z kaufla. Jest drogi i marnej jakości. Z aldika najlepszy. 
   Na dworze, sob. ciągłe opady deszczu. Z kronikarskiego obowiązku nadmienię, iż w wyniku tych opadów, zalało Głuchołazy, okolice Raciborza, Nysę i standardowo tereny zalewowe na płd. zach PL Stan wód określono jako wyższy niż w 1997 r. 
   W tym deszczu z kanistra przelałem kilka ltr. beznyny do auta i pojechaliśmy. Dałem 254 sztormiak, bo on (jak sierota) przyjechał w koszulce i bluzie, przy ciągłych, od rana, opadach deszczu. 
   Po powrocie, bo było ok. 13:30 spytałem się, czy ćwiczymy, czy robimy żarcie. Padło na ćwiczenia. Ok. Rozstawiliśmy sprzęt. Placu było wiyncyj, bo ostatnio, to częściowo za sprawą młodego, naszło mnie na porządki wiync robi się na grupie A przestrzenniej. Na st. mac. przebrałem się do krótkich spodenek. 254 był w koszulce i spodniach z dresu. Wtem patrzę, a on przebiera się również do krótkich spodenek. Pomyślałem - fajnie, bo ma ładne nogi. Dziś w normalnych majtkach - bokserkach. Z ćwiczeń wyleciały przysiady, bowiem lekko naderwał sobie ścięgna mięśni czterogłowych po skoku w dal w szkole na WF-ie, w obu giczach, przeto nie ma go co forsować. 
   Przed samymi ćwiczeniami rozebrałem się do klaty mówiąc młodemu - bo się zgrzeję. 254 też się rozebrał i tak zostało już do końca jego pobytu. 
   Ćwiczenia wypadły normalnie, tradycyjnie on przerwał, bo stw. że ma już dość. Ok. To nie żaden trening przed zawodami, by coś na siłę osiągnąć. Zabraliśmy się wiync za obiad. Obierałem kartofle, on je ciął na frytki, później pulpety do gara, po 2 na łeb i jeszcze pomidory z cebulą (taka skromna "sałatka"). Obiad w klatach, to czasem moje ręce były na jego plecach, rękach, to co było pod ręką, było brane. Zeżarliśmy przy kompie. On puszczał muzę, bo się trochę przygotowywał do dyskoteki, którą kiedyś tam (u się w szkole) ma prowadzić. Niektóre kawałki mu podsunąłem, pogadałem z nim o przejściach, trochę zademonstrowałem, wszak mamy wieloletnie doświadczenie w tym, więc młody słuchał i wchłaniał wiedzę. Oczywiście po raz któryś już zapunktowaliśmy u niego. W trakcie jego puszczania muzy, czasem schodziło na teledyski i teraz podziały się ważne rzeczy. Otóż nasz, ciągle czujny na najwyższych obrotach dział p.s. rejestrował wszelkie odstępstwa, czy nietypowe zachowania. 
   Teraz drobna dygresja. Co mamy głównie w teledyskach. Głównie to tańczące osoby, bo to najprostrze. Wśród nich głównie to laski, jakby teledyski oglądały tylko samce. Jakoś tanczących samców niewiele. Później mamy teledyski trochę z treścią pod nagranie no i te, które opowiadają jakąś historię też pod nagranie. W tej pierwszej kategorii są laski ubrane, ale częściej ubrane w b. obcisłe ciuchy lub b. skromnie ubrane, do tych nagich. No i teraz 254 puścił dwa teledyski, w których laski były w zasadzie nagie. Dzisł p.s. bacznie obserwował reakcję na owe sceny. No nie było jej, a jeżeli już, to bardziej prześmiewcza, w sensie, jakby laska na ekranie bez stanika była czymś śmiesznym. Ok. 
  Nwm. czy może zauważył, że trochę go obserwuje, czy ten 6-ty zmysł, w każdym razie w pewnym momencie powiedział - "może to jeszcze u mnie nie działa" w sensie jego dział p.s. 
   Że co qrwa?! On u niego jeszcze nie działa. Robi se jakieś jaja? Osobniki w jego wieku są już dawno po pierwszych inicjacjach, walą konia regularnie a on tu takie coś gada. No cóż... przyjęliśmy do wiadomości, jednak to taka wiadomość z tych - coś tu chyba nie gra.
   To teraz się trza cofnąć o jakiś tydzień. Z jednej strony 254 mi kiedyś powiedział, że jakby widział dwu kolesi całujących się, to by mu się zebrało na wymioty. A tu jedziemy kiedyś busem i na przystanku stoją dwie osoby. W momencie kiedy wchodzę do zatoki, one zaczynają się całować. Wchodzę do tej zatoki i o tym co widzimy nie rozmawiam z 254. Mój mózg automatycznie szuka wśród tych dwu osób osobnika żeńskiego i męskiego. Na co, jak już ich mijaliśmy, 254 mówi, że to dwa samce. Pomyślałem - ok., ale teraz powinno Ci się zebrać na wymioty lub jakieś określniki (negatywne) tego co zobaczyłeś. Nic takiego nie miało msc. Para, samców, jak już się rozłączyła i jeden wsiadł do wozu, to 254 patrzał przeciągle do lusterka wewnętrznego. Teraz drobna dygresja. Merce mają dwa wewnętrzne lusterka. Jak jedzie 254 i obsługuje drzwi, to pozwalam mu jedno lusterko ustawić dla siebie, bo odpowiada za drzwi, przeto w nim widzi co dzieje. I jak ten jeden wszedł do wozu to 254 przeciągle gapił się w lusterko wewnętrzne. Po co? Mało tego, nie skomentował tego jakoś nadzwyczajnie negatywnie. Nadto, ja później bardzo neutralnie wypowiedziałem się o sytuacji, czego on nie podważył w żadnym stopniu. 
   No to wymiotuje na ich widok, czy się im bacznie przygląda?
   W pewnym sensie, jeżeli je branżowy, to go rozumiem, Bo przyznanie się w takiej dzielni, iż jest się branżowym, to porażka i od razu ewakuacja. To podobnie, jakby któryś z serii 300 ogłosił iż je branżowy. No dramat dla ogółu. Przeca 972 i jego żona by tego w ogóle nie znieśli (nie zrozumieli) tego co do nich by dotarło. 
   Po żarciu wynieśliśmy na strych niepotrzebne rzeczy po rozbiórce ścianki, płyty i inne badziewia na zasadzie przydasi. Po tym, bo 254 ma zajawkę ostatnio na szachy, to rozegraliśmy partyjkę. On poustawiał i zaczęliśmy grać. Z kompa leciała muza, którą on sterował (w sensie puszczał kawałki). Siedzieliśmy przy biurku, on po mojej prawej stronie. Na początku szachów moja prawa ręka była dość często na nim. Na jego plecach, nodze lewej, bo ta bliżej. W miarę jak rozgrywka dochodziła do trudniejszych sytuacji, to wycofywałem rękę, aż całkiem ją w pewnym momencie wycofałem, by się nie dekoncentrował, a mógł w całości skupić na ruchach. I teraz już po szachach doszło do sytuacji, którą dział p.s. jak zwykle sprowokował. Siedzieliśmy obok siebie i 254 się odchylił w lewo, czyli w moją stronę. Ponieważ byliśmy na krzesłach blisko, bo odchyliłem sie w prawo i ramionami się zetknęliśmy. 254 nie odłaczył się. Mało tego, zmienił nagranie w kompie i,... ponownie przylgnął do mnie. Dział p.s. prawie oszalał, ale to nie koniec. By spr. czy nie mamy majaków, sami odłaczyliśmy się od 254, coś tam zrobiliśmy na biurku i ponownie przylgnęliśmy ramieniem doń. On nie odkleił się. Jeszcze 3x, bo zmieniał coś na kompie, odklejał się i ponownie przyklejał. Hmm. Kolejna zagadka do rozwiązania. 
   Czas leciał, o czymś tam jeszcze gadaliśmy, trochę sprzątałem po obiedzie i tel do 254. To matka, iż ponieważ nadal pada, to przyjedzie po niego, bo była akurat autem w terenie. 
   Odebrała go. 
   No i teraz mieliśmy kolejne dwa dni wolnego w robocie. W tym czasie zarząd zwołał zebranie na szczeblu, bo miał czas i ustalił, zatwierdził wytyczne do dalszego działania. 
   Otóż, pod wpływem info zebranego przez ostatnie m-ce (ten czas leci), rozmów o temacie z innymi osobami, komentarzami pod notkami, własnych ustaleń, zarząd postanowił zamrozić relacje z 254 na poziomie poziomów dotychczasowych. Wstawić skład 254 na tor tej samej grupy na której stoi 979. Ograniczyć w związku z powyższym działania działu p.s. Decyzja owa podyktowana jest długofalowością działań. Otóż dział p.s. by go nie rozdupiło po ścianach ze złości, dostał info, że obecne decyzja jest znacznie lepsza, od jego nagłych działań prowadzących do incydentów, po których zawsze zostawała niepewność - co będzie dalej.  By wyeliminować owe "co będzie dalej" lepszym rozwiązaniem jest stan obecny, w którym to 254, co było już wzmiankowane, chce utrzymać kontakt z nami i w tej sprawie na obecnym etapie nie musimy napierać. Mało tego 254 nadal chce, co wzmiankował w sob., zrealizować pomysł weekendowego przebywania na st. mac. ze spaniem tu włacznie i np. zrobienia pizzy razem we własnym zakresie, stąd zarząd podjął ową decyzję, by się nie porobiło. 
   Kontakt z nim jest dobry dla całości st. mac. To w jakimś stopniu dzięki 254 przyśpieszyły porządki na grupie A i w ogóle na st. mac. Sama jego obecność wpływa znacząco na funkcjonowanie st. mac. przeto zwalenie tego przez dział p.s. były nieodwracalną szkodą.  
   Zupełnie osobną kwestią jest czego spodziewamy się po tych spotkaniach. Zarówno ja jak i on. To na pewno jest dalece rozbieżne i zarząd też o tym wie. Nadto, jak dobrze to ugramy, to będziemy mieli 254 na st. mac. przez najbliższe 2-3 lata i to w najlepszym dla niego okresie. Właśnie ta długofalowość znacząco wpłynęła na decyzję zarządu. Dziś p.s. bydzie mioł noce pornioli (na wzór nocy muzeów) na zaspokojenie swoich potrzeb.   

    Dzisiejsi konstruktorzy busów, są odklejeni od rzeczywistości. Mało tego pewnie w ogóle nawet nie siedzą na fotelu kierowcy, tego co produkują. Efekt. Jestem dziś przeziębiony, mam gorączkę i w stanie wegetatywnym leze do roboty. Czy to się kiedyś zmieni? Nie sądzę, bo sytuacja się raczej pogłębia, jak prostuje. Co raz wiyncyj nowych wozów ma poważne błędy, a przyświecało temu co to projektował - nie wiem. Może coś wciagnął i tak se popołynął. Temat na osobną notkę, jak nie dwie, może kiedyś do niego wrócę. 
   Zdjęcie. 

To dla Darka, bo mnie to on średnio biere. 
 p.s. (nie, nie dział p.s.) korekta pobieżna, z braku czasu.
  Narka.

niedziela, 15 września 2024

Niedziela #2070

   Jak się śpi (łącznie) ponad 10h) to się śnią różne rzeczy. No tradycyjnie mięśniaki przeplatane z koleją. Otóż jedna z migawek sennych. Stare kamienice, położone nieopodal stacji rozrządowej. Wchodzę do starej kamienicy bo czegoś szukałem (już nie pamiętam tera czego), ale znalazłem się w mieszkaniu jakiegoś młodego skurwiela wiek ok. 30 lat., z wyglądu średni (co ciekawe, w snach mózg generuje takich średniaków) więc nieszczególnie mnie pociągał. Ale za to wydajny, bo jak policzyłem wokół niego kręciło się 5-ro dzieci. Szybko obliczyłem - to dostaje 4 klocki miesięcznie od państwa, ale to przy dzisiejszych cenach i tak nie za dużo. W siatce miałem flachę, nwm skąd, ale on coś właśnie czy bym się nie napił. Nie chcąc się obnażać iż mam flachę, a nie chcąc pić jakiegoś badziewia, bo na nic wzniosłego się nie zanosiło, stw. iż będę leciał, zresztą on był już trochę wstawiony i lekko się go obawiałem. Ponieważ się upierałem, że będę leciał to dał mi jakiś plastik, wyglądało na przednią część odkurzacza, tą górną, ale zaznaczył bym to wciepł do plastików. Jak stwierdziłem, ze będę leciał, to on też stw. ze wyjdzie z rodziną. Se pomyślałem - ale się porobiło. Jednak wyjście z taką ilością ludzi trwa, to też się wymknąłem. Równolegle ze mną wyszła na plac jego matka z psem. Od razu pomyśłałem, jak to je, że nie dość że biednie żyją, to jeszcze biorą przeważnie jakieś zwierzęta, które im podrażają to bytowanie. Jak patrzałem na odchodzącą jego matkę, to po ulicy przejechał autobus zrobiony z nadwozia lok. ET41, który rozwoził dzieci po szkole. Był w kolorze ciemny brąz, lakier taki błyszczący a na tym tle kilka koloowych pomalowanych kwiatków. Pomyślałem, ale ludzie mają pomysły. 
   Z kamienicy wyszliśmy, a tak na 11:00 byla stacja rozrządowa (towarowa), która mignęła mi już wcześniej, jak właziłem do kamienicy. Całkiem z boku tej st. rozrządowej biegł jeden tor, a na jego łuku przystanek tramwajowy. Tak jakby dodatkowy tor przyklejony do st. rozrządowej, tylko tramwajowy. Widziałem dwa tram, zatrzymujące się tam na przystanku i odchodzące kajś dalej. Poszedłem w stronę st. rozrządowej zastanawiając się co zrobić z plaskikiem, bo skurwiel jeszcze mnie bydzie obserwował i jak to kajś wyciepnę, bo bydzi chaaja. Zdarzyło się, ze przy innej kamienicy był odpowiedni kubeł. 
   No i na tym się peirwsze sen urywa. 

   Drugi. W opustoszałem budynku coś a'la galeria handlowa, muzeum zostałem sam bo nikogo nie było, jednak przede mną dość daleko, bo to przestronny hol, szła jakaś kierowniczka (mózg se wymyślił, ze to kierowniczka). Oddalała się ode mnie, więc mnie nie widziała. Po lewej stronie ode mnie były jakby schody ruchome, ale na płasko (taki pas, na który można było stanąc, a on jechał z załóżmy prędkością 20 km/h). Stanąłem na tym i pojechałem. Po chwili jechałem (przeniosło mnie w przyszłość) jakby z boku rurowego wysiegnika (było to podobne do ramieni wysokich dźwigów na budowie), na których to rurach były niewidzialne stanowiska do jazdy. Nwm. czemu ale jechałem po lewej stronie, a więc w kierunku przeciwnym do zasadniczego i co jakiś czas mijałem małe znaczniki "ulica jednokierunkowa", że niby poruszam się pod prąd. W końcu dotarłem do wyjazdu, ale byłem pod prąd, więc ta strona nie przewidywała wyjazdu. Na wyjeździe zorganizowane było pomieszczenie pań sprzedających bilety, Ponieważ jechałem pod prąd, to musiałem jakby po ladzie wsusnąć się do ich pomieszczenia, przeprosić je przejść przez to pomieszczenie jakby wiszące w powietrzu, trzymane tylko tymi rurami, na których były niewidzialne siodełka do jazdy. Jak byłem w środku to jedna do mnie - ale niekulturalny, mógłby powiezieć dziękuję (w sensie, że one pozwalają mi przejść przez ich pomieszczenie), ale byłem w środku. Wytłumaczyłem, że chciałem powiedzieć dziękuję, jak już będę z drugiej strony i wsiadał do (niewidzialnego) siodełka. Jednak ta co się ciepała jakoś tego wytłumaczenia nie przyjmowała. Se pomysłałem - co za baba.... 
   W końcu zsunąłem się z lady i wgramoliłem do siodełka, powiedziałem dziękuję, odjechałem i .... tu się sen urwał.  
   Jeszcze miałem jeden krótki na dosypianiu, ale tego nie zapamiętałem. Inaczej ważniejsze wydawało mi się zapamiętanie tych dwu, które trwały (przynajmniej tak uważam, bo nwm, ile trwają sny) dłużej. 
   Zdjęcia.
Ten ma 23 lata. 
I ten też ma 23 lata.

Widać różnice w dojrzewaniu.

Narka.

czwartek, 12 września 2024

Czwartek #2069

   Pisałem  tu , że doszedłem do muru i w zasadzie teraz ruch 254. W pewnym sensie za taki ruch mój dział p.s. uważa te majty, pisałem o nich tu, a teraz sytuacja z ostatnich dni. W zasadzie jak 254 pojechał do internatu, to w tyg. go nie było na busie. Zdarzyło się jednak, iż w pn. nagle zawitał. Tzn. chciał zrobić totalną niespodziankę, ale ponieważ w szczycie wiynkszość busów poopóźniana to zadzwonił do mnie jak jadę, by się dostosować. Wbił na busa. Jedziemy jakaś gatka szmatka, ale w pewnym momencie mówi, że ma plan. Otóż z reguły w piątki przyjeżdża po niego matka i zabiera go do dom. Otóż jego plan polega na tym, że dzwoni matce i jej przekaże, że zostaje na weekend w internacie, ale samego internatu o tym nie poinformuje, natomiast przed 16:00 wypisze się z internatu rzekomo jadąc na chatę, a faktycznie przyjedzie do mnie i będzie spał u mnie. To "spał u Ciebie" wypowiedział jakby w wyższej intonacji, wydawało mi się, że to jakby podkreślił. 
   Jak zaczął mówić o tym planie, to z letargu obudził się dział p.s. W momencie jak podkreślił "spał u Ciebie" działowi p.s. się zważyło. Dobrze, iż mamy nadzwyczaj ogarnięty zarząd, który natychmiast włączył się awaryjnie do działania i na jego polecenie dział kontaktów interpersonalnych spowodował nadzwyczaj (później dział p.s. się ciepał czy to było właściwie) spokojne wypowiedzenie - no dobrze, ok. 
   I tera gwoli wyjaśnienia. Możecie sobie myśleć, że już wcześniej wspominaliśmy o podobnym rozwiązaniu 254, dlatego on na kanwie tego zaproponował owe. Nie! Nic takiego nie miało msc. Inaczej - nie maczaliśmy w tym totalnie palców. To jest jego własna inicjatywa, którą nas absolutnie zaskoczył. 
   Na wniosek działu p.s. zarząd klepnął już plan, że spokojnie z 254 temat weekendowego pobytu na st. mac. będziemy drążyli, by 254 nie myślał, że totalnie ten pomysł zlewam. 
   No i tera ja stoję pod murem, a z drugiej strony ten mur rozwala 254. Wpierw tymi majtami, teraz pomysłem weekendowego pobytu na st. mac. 
   Noc przespana, ale co się przebudzałem to organ był w stanie... nawet nie ma co pisać. Dział p.s. jako migawkę wyciepł z siebie wspólną wannę z 254, tak jak to się kiedyś odbyło z 977 i w zasadzie od tego (z 977) się zaczęło. No trudno się dziwić działowi p.s. wszak 977 był wtedy w podobnym wieku co 254. Nadto już pierwsze mycie 254 się odbyło, wiync...
   To jest plan 254. Czy się zrealizuje, nie wiadomo. Mimo tego, na drugi dzień jeździłem i zastanawiałem się - co tu się odwala? Myślenie dzisiejszych nastolatków jest dla nas mało zrozumiałe, zresztą chyba w każdych czasach takie było. 
   W pracy w tym m-cu jestem dość często na innym planie, dzięki temu wożę zasadniczo innych ludzi, chyba mniej ciepiacych się. Nie jestem taki spięty, ponadto nie ma 254, ani jego kolegi, dzięki czemu gady mają mniej pretekstów do ciepania się. 
   
    Z kronikarskiego obowiązku to nagle skończyło się lato. Ono było jeszcze do niedzieli, kiedy było ok. 30C, a już w pn. zeszło do ok. 22C. Później już co raz gorzej, a dziś wieczorem to już dyszka i para z ust leciała. No zaczyna sie kolejny 9-cio miesięczny dramat temperaturowy. 
   Dziś jedne z ostatnich widoków młodzieży jeszcze w koszulkach i krótkich spodenkach (jacyś hardcorowcy), bo jutro to już można będzie o tym zapomnieć. Szkoda, ale lato i tak w tym roku się niezwykle przedłużyło. 
   Zdjęcie. 
Wszystko fajnie się wydaje, ale na wizji piłował paznokcie. 
Hmm. I teraz patrząc na takiego kolesia można wywnioskować jest ok. Ale to piłowanie paznokci...

Na koniec jeszcze by się okazało, że jest trochę, przegięty. 

Narka.

wtorek, 10 września 2024

Wtorek #2068

  Weekend to odbyła się imprezka z lokalnymi (no powiedzmy) mięśniakami-skurwielami, choć do tych to im co raz wiyncyj brakuje. ale w tym przekomarzaniu tradycyjnie zeszło na moje relacje z 979 i ich z ich dziećmi (już po zarząd interweniował, by do tego tematu ponownie nie wracać i o tym pamiętać). Oczywiście oni podnosili swoją wyższość, bo te ich dzieci to z ich spermy, Spoko, ale mówiłem im, jak te wasze larwy będą miały 23 lata i będziecie mieli takie relacje jak ja z 979 to wtedy pogadamy, bo co innego mam powiedzieć. Argumenty typu, że w przeciwieństwie do nich jakbym coś spierdolił to 979 zawija kiece i leci f uj, jakoś mało docierały. Mówiłem im - napierdolisz swojemu synowi, to kaj on polezie? Nikaj, wróci do dom, bo kaj ma iść, a 979 miał kaj iść i jakbym cokolwiek spierdolił, to by się ze st. mac. zawinął i tyle by go widzieli. 
   Pytam się ich o "błąd szczerości" to oczywiście robią kwadratowe oczy. Będą je robili jak te ich dzieci ich oleją sikiem prostym. Nwm czy wtedy będę żył, ale co im powiedzieć - a nie mówiłem.... i co to da? No cóż... dalej w wiosce jest aktualne hodowanie, a nie wychowywanie. To też hoduje się te dzieci, później one się same hodują i, co pisałem w poprzedniej notce, wyglądają zajebiście, tylko te mózgi mają trochę zjebane., 

    Nawet zrobiłem jakiś wpis, o kierym zapomniałem. No fajnie. 

   Do postawienia na nowo mam system na kompie. Właśnie, ciekawe skąd sformułowanie "postawić system" skoro jest to instalowanie oprogramowania. Jakoś tak już zostało. Ponieważ, jak to w życiu, dopóki on działa, to ta nowa wersja się przeciąga niemiłosiernie. Miało być tak, że na ntlx wejdę już na new systemie, ale... No właśnie ciągnie się już to 2 m-ce. Tera 254 jest w internacie, to łaziło za mną pooglądanie czegoś new na ntlx. No i wreszcie wzięliśmy hasło od 979 i zalogowaliśmy się. Głodny jakiś branżowych materiałów na pierwszy ogień poszedł branżowy big brother "The boyfriend". To jap. produkcja z osobami od 22 - 34 lat, które mają się tam połączyć w pary. Jak w brotherze, czasem ktoś wychodzi, czasem przychodzi new osoba. Oczywiście jest to skręcone oprócz sztampy, dalekowschodnią kulturą i może dlatego jakoś inaczej mi się na to patrzało. Właśnie te wstawki kulturowe tworzą taki smaczek przy oglądaniu. 
   Ale w jednym momencie, kiedy jakiś uczestnik mówił o partnerze, co chciałby z nim zrobić powiedział - chciałbym mu móc myć głowę, bawić się pianą na jego głowie. Natychmiast nasz dział p.s. odgrzebał z pamięci sytuację kiedy właśnie się to działo u nas, kiedy myliśmy głowę 254 i częściowo bawiliśmy się pianą na jego głowie, a później jeszcze umyliśmy mu część pleców. Czyli potrzeby u rodu samczego są w zasadzie podobne. 
  Na weekend mieliśmy kontakt z 254 tylko w pt. kiedy bezpośrednio po internacie przyszedł do nas na wóz. Zdążył, bo przeważnie jadę +7, a to były te brakujące minuty, bo u niego było na styk. Ucieszyłem się, aczkolwiek jeszcze bardziej bym się cieszył, gdyby odwiedził st. mac. ale teraz on rzadko w domu to imprezki rodzinne wybijają czas wolny, a w ten weekend takie były. Oprócz tego jeździł także z innymi kierowcami. 
   Zdjecie (screen). 
   (powinienem mieć ich zapas, tzn. screeny zrobione wcześniej, a nie na szybko, bo nie mam czasu na szukanie)
  Dziś taki przeciętniaczek, budową trochę podobny do 230.

  Narka.

sobota, 7 września 2024

Sobota #2067

   Ale ten czas zapierdala. Już kolejna sobota. Minęło tak szybko bowiem miałem ciągiem 6 dni pracy i dopiero dziś wolne. Jakoś przeżyłem, choć o tym później. 
   Cofnę się jeszcze do wyjazdu, a właściwie powrotu z krk. Otóż w poc. już ustaliliśmy plan powrotu. Na busa mieliśmy 7 min od planowego przyjazdu poc. do planowego odejścia busa wiync trza było nieźle zapierdalać, to też jak poc. zatrzymał sie przy krawędzi peronowej i otwarł drzwi to praktycznie biegliśmy do wyjścia z dworca. Trza było pokonać schody z peronu do tunelu. 254 biegł po tych schodach, a ja właściwe metr za nim. Kiedy był już na dole, to zwolnił, by popatrzeć kaj jestem (pewnie mu się wydawało, że nie nadążę). Jakież było jego zdziwienie, kiedy on hamował, odwracał gowę, by spr. kaj jestem, a w tym czasie ja nie hamując prawie wpadłem nań. W sek. uruchomił swoje silniki trakcyjne, bo jeszcze doszło by do nabiegnięcia na niego. Ale widziałem w jego oczach "Ty już tu?!".
   Na przystanku okazało się, że bus je opóźniony o 10 min, czego nie sprawdziliśmy wcześniej. Stało się tak, bowiem kierowcę wysłano na linię, której nie znał. W drodze z kato pytał się siedzących z przodu, jak jechać, ale tam nie nasi, w końcu podeszliśmy do kabiny i to był już ostatni kierowca, z którym w tym dniu przyszło nam dłużej pogadać. On był zadowolony jeszcze z powodu kompetentnych osób do podpowiadania kaj jechać. 
  Tera trochę o pogodzie, choć o tym bieżąco jest u Darka. Nwm. jak było z nocami w latach 90-ych jak byłem na Mazurach ale też było tak ciepło za dnia. Wtedy do 04 września było na Mazurach ciepło jak w dziesiejsze dni, po czym 5-go jak już byliśmy na st. mac. nastąpiło załamanie pogody (pewnie zawiało z płn. do PL) i temp. spadły o ok. 10C.
   W czwartek po pracy wracałem w nocy (noc środowa ze śr/czw) i było 24 C o 01:00. We wrześniu takie ciepłe noce.... Mnie się podobało, ale nie wiem co na to przyroda, którą widzę... Ogólnie to większość roślinek trawiastych więdnie. Brak opadów, wys. temp i roślinki schną. 

  W pracy chwilowo się uspokoiło. Tzn. 254 pojechał do internatu, to też go nie ma na wozie, a drugiemu mikolowi przekazałem (drogą okrężną przez 254), że potrzebuję tygodnia bez nich, by się sytuacja trochę wyprostowała. Oprócz tego gady też się trochę uspokoiły, przywykły do new RJ po kilkumiesięcznych kłótniach. 
    No i teraz jeszcze o temp. z ostatnich dni (nawet dziś jest 30C) Z jednej strony narzekam na tą menelownię, z drugiej strony, to właśnie ona jest odp. za "produkcję" tych mięśniaków-skurwieli. Pierwsze dni września ciepłe, jak rzadko kiedy. Powyżej 30 C w ciągu dnia. Jeżdżę na linii i niektóre mięśniaki-skurwiele w klatach wsiadają do busa lub widzę ich w klatach na ulicach. Ostatnio jednego przewoziłem, to mi się wzbudził dział p.s. On się wzbudził do tego stopnia, że organ też się wzbudził. Musiał interweniować zarząd, by awaryjnie odciąć dział p.s. w celu odwzbudzenia organu. 
   I tera czy w kato takie coś by miało msc.? No na pewno, qrwa - nie. To tylko dzielnie mięśniaków-skurwieli produkują takie wytwory, gdzie oni chodzą w klatach. Oni włażą, a ja wiyncyj patrzę w lusterko wewnętrznę jak na drogę, ale takie widoki to tylko przez okres letni. Mimo tego to taka wisienka na torcie, widok takiego mięśniaka-skurwiela, wsiadającego do busa w klacie, w krótkich spodenkach. Czegoż wiyncyj potrzeba?
   I to właśnie wpajamy 254, by ćwiczył, by te jego mięśnie były ładne, nie tylko dla mnie, ale dla niego, dla innych, by jego życie potoczyło się inaczej, w sensie - lepiej. Z jednej strony to piszę, z drugiej wszak wiym, jak wyglądał 979 kiedyś, jak wygląda dziś. Jak to qrwa wypośrodkować? Jak to zrobić, by było ok. dla wielu stron? Da się w ogóle?
   Wczoraj wbił do busa 254. Pod wpływem tego co mu mówiłem, ćwiczy nawet w internacie i już chwali się przyrostem mięśniowym na rękach, co raz bardziej widocznymi żyłami, ogólnie zmianami jakie u niego zachodzą. 
   I tak se myślę - dzieje się b. dobrze. Zostały u niego zaszczepione ćwiczenia, które w jego wieku dość szybko przynoszą efekty. To sprzężenie zwrotne jest dobre, bo co jakby było jak u mnie, kiedy za późno zacząłem ćwiczyć i w zasadzie efekty tych ćwiczeń były mało widoczne. Zupełnie inaczej się do tego podchodzi, jak się widzi te zmiany w perspektywie kilku miesięcy. 
   Zdjęcie.

  Szkieletorków jest co raz wiyncyj. Jakaś bieda, czy co oni żrą, albo czego nie, że tacy wychudzeni?

Jeszcze z jednego powodu dałem jego zdjęcia. Otóż pamiętacie jak opisywałem w jakich majtach przyszedł kiedyś 254 do mnie....
   To właśnie one tak wyglądały, tylko inny kolor i napisu nie miały. 
No i jak mogłem nie reagować, jak nasz dział ps. na opalonej skórze 254 zobaczył taki ubiór. 
   Narka.

sobota, 31 sierpnia 2024

Sobota #2066

    W pracy się miesza. Do tego stopnia, że jest to już równia pochyła w dół. Tzn. nwm czy to pisałem już, ale jak do końca roku przerobię to będzie cud, a w cuda zbytnio nie wierzę. Ostatnio była kolejna rozmowa z moim kierownikiem, która przełożyła wajchę na tor biegnący raczej po za obecną firmę, jak w jej głąb. Oni mają w ogóle trudny orzech do zgryzienia ze mną, bo nie jestem szablonowy, mało tego, nie jestem niewolnikiem ekonomicznym przeto jestem mało spolegliwy. Oprócz tego ciężko się ze mną prowadzi dyskusje, bowiem potrafię się dość dobrze obronić (wytrącić ich argumenty) więc im ciśnienie rośnie, po czym sięgają do ciosów poniżej pasa. Jak już do tego dochodzi, to se myślę - trza bydzie po raz kolejny zmienić robotę. W sumie abdullachy się mnożą jak króliki, to mnie zastąpią z powodzeniem dla nich, i nie będą jeszcze prowadzić z nimi dyskusji, tylko jak małpy przyjmą wszystko na klatę i zrobią jak im każą. Jak będzie polecenie służbowe jeździć w kagańcu, to je założą i tak bydom jeździć. No niestety nie ze mną te numery. I tak trzymają mnie na najniższej krajowej, więc co się mam spinać. Po co? Dla kogo? Jeszcze się skończy tak, że pójdę gdzieś na sprzątaczkę również za najniższą krajową, bez takiego stękania i np. będę jeździł po dw. PKP takim jeździdełkiem sprzątającym. Przyjemne z pożytecznym i też najniższa krajowa.
   Ostatni dzień z 254 w lecie, przy dość ciepłych dniach na st. mac. Czego się spodziewałem - dział p.s. takiego wow, ale go nie było, bo zaplanowane wejście 374 na st. mac. oraz 897 przeto dostęp do 254 ograniczony. Tzn. wcześniej on był, ale jak to ja nie chciałem przeginać, przeto był w moich rękach, ale tak z gracją. Oczywiście sam po chwili wejścia na st. mac. się rozebrał do klaty. Później już st. mac. się trochę zapełniła, przeto ja też ograniczyłem  kontakty cielesne. Mimo tego 254 się podobało. Zrobiliśmy grilla, 897 łykał sobie piwa, a z 374 łykaliśmy flachę B&Y coś a'la Ukraine. 
   I tera czy dobrze się stało? Chyba tak. Co jakbym popłynął dalej i 254 by sie zraził? Tak ma pozytywny odbiór 374 i 897 po pobycie na st. mac., po kolejnym kontakcie ze mną i na przyszłość to wyniesie. Pamiętać należy, że takie relacje tworzymy długofalowo, a nie jednostkowo, przeto w zimie jeszcze będzie ok, i na wiosnę pewnie też. Może uda się to utrzymać do przyszłego lata, a wtedy, jak on bydzie ćwiczył, to nas rozpierdoli na ścianach z powodu jego wyglądu. 
   Gdybym napisał, że to rozwiązanie było w pełni satysfakcjonujące, to bym skłamał. Nasz dział p.s. chciał wiyncyj, bo wie iż to ostatnie spotkanie przy takiej pogodzie. 
   Co prawda od pogody jest blog hebiusa, to jednak wyjątkowo drobna wzmianka o ostatnich dniach sierpnia. Otóż od jakiś 3-ch dni temp. w ciągu dnia dobija do ok. 33C. Dziś miało być 29, co na poniższym screenie,
jednak fizycznie jest powyżej 30C. To dość nietypowe jak na koniec sierpnia, choć zdarza się. W latach 90-ch będąc na Mazurach na łajbie było podobnie. Do 4-go września właśnie były takie temp., a zapamiętałem, bo b. lubimy takowe. Dopiero jak wyjeżdżaliśmy tego 4-go, to od 5-go nastąpiło załamanie pogody i nagle zrobiła się jesień. Opisuję to, by nie było jakiś stękąń, które przeważnie się pojawiają, typu - nie pamiętam, by w życiu były takie temp. Otóż ja pamiętam. Dzięki temu na st. mac. mamy wewnątrz 26C, wiync wyjebka dla nas. 
   Po tym drobnym wkręcie jeszcze donośnie 254. Nwm czy na koniec chciał być miły czy co, ale... Wiecie jak to je. To przeważnie na mnie ciąży to dotykanie, to sprawdzenie, obserwowanie (reakcji) itp. Od dwu dni (autobusowych) zauważyłem, że ten dotyk, przynajmniej w autobusie, bowiem ja się tam powstrzymuję, przeszedł na niego. Tzn. to on znacznie częściej się ociera o mnie, wręcz mnie dotyka, opiera sie na mnie. Czasem to on ma odruch i się odkleja ode mnie, bowiem nie jest pewien czy może, a nie mogę oficjalnie, choć już chciałem to zrobić, by powiedzieć mu iż mi to nie przeszkadza. Zastanawiam się skąd taka zmiana? Co na to wpłynęło? Teraz to np. on chwyci mnie za rękę, tak "przy okazji", jak robiłem to dotychczas. Niestety kontakt teraz będzie ograniczony, bowiem, jak poprzednio w roku szkolnym 254 jedzie do internatu. Pytałem się co robią w wolnej chwili w internacie to np. robią zapasy. Wow, prawie jak u mnie kiedyś co powiedziałem 254. No kiedyś to bym z nim zapasy zrobił, teraz to już się obawiam o ewentualnie uszkodzenia. Natomiast dla niego to dobre, bo jak sam pamiętam, takie zapasy, to doskonałe rozciąganie dla ciała, a dla mnie to był również kontakt z napiętymi mięśniami mięśniaków. 
   I jeszcze, na koniec odnośnie poprzedniego komenta Darka. Wiem, że w tym wieku już nie pociągam fizycznie. No cóż... taki wiek, choć udało mi się doń dotrwać z w miarę dobrym wyglądem, z czego się cieszę, a czasem to widzę, że nawet inni zazdroszczą, przeto 254 łatwiej ze mną wejść w jakąś głębszą relację, bo ani umysłowo, ani wyglądowo nie odstraszam, do tego sprawny (jeszcze) fizycznie to w krk nie było problemu z dobiegnięciem, jeździliśmy razem kilka razy na rowerach w wakacje, wiync tu jakby ok. 
   No i jeszcze to umieszczę u się, dla się. Moje ulubione serpentynki w ETS2 się zapełniaja, pewnie tam za niedługo dołaczymy, na dowód i dla potomnych screeny, 


Poprzedni screen z 14:20. Syt. z 14:30 Jest jeszcze wiyncyj, chyba tam sami dołączymy do tego. Jest to dowód na to co cały czas powtarzam, że mimo stękań, gracze lubią stać w korkach wiync psucie trasy Duisburg - Calais, to podcinanie gałęźi na której się siedzi.
omnych screeny, A dla tych co nie ogarniają ilu jest ludzi, to ten niebieski szlaczek, to użytkownicy w pomniejszeniu. W powiększeniu to wygląda tak:

a w jeszcze wiynkszym powiększeniu tak:

Czyli na piewszym scerenie to stoi tam mniej więcej ok. tysiąca osób. 
  Narka.

czwartek, 29 sierpnia 2024

Czwartek #2065

    Napiszę tak. Poniższa notka musi iść w stanie w jakim jest ze względu na warunki techniczno-ruchowe. Ona nie je dokończona, ale dziś nowe wydarzenia (254 je ostatni dzień na st. mac. w tym lecie), grill z innymi drużynami trakcyjnymi, wiync jak tej notki nie wypchnę to bydzie kapa jeża.

     Ostatnio wpadłem na pomysł spontanicznego wyjazdu do Krakowa. 254 kończą się wakacje, a w zasadzie nigdzie nie był. Lato też się kończy, można śmiało rzec ostatnie takie ciepłe dni w okolicach 30-ki, wiync postanowiłem wziąć 254 na wyjazd. W propozycji były dwie wersje krk na rowerach lub krk w kom miejskiej. 254 wybrał to drugie, na co przystałem wszak ten wyjazd miał być bardziej dla niego, jak dla mnie. 
   Wieczorem po pracy zabrałem się za przygotowanie RJ na objazd po krk, ale... no właśnie. Mamy 2024, a strona MZK Kraków jakby z lat 90-ych. Brak podstawowych funkcjonalności. Nie ma np. rozpiski danego kursu. Tzn. są tylko odjazdy z danego przystanku, ale jakby spr. konkretny kurs, o której godz. i gdzie dojedzie, to nie ma czegoś takiego, co jest u nas. Druga sprawa. Przystanki nie mają opcji wyboru chronologicznego odjazdów. W końcu stwierdziłem, że dupa, bo bym musiał mieć cały dzień by coś sensownego ułożyć. Nie ma nawet prostej wyszukiwarki, by np. wpisać pkt. A i pkt B i by wyszukało możliwe opcje połaczeń. Serio takie coś w tak dużym mieście może jeszcze tak działać? Osoba odpowiedzialna do wykopania ze stanowiska na już. 
   Rano tradycyjnie u mnie na styk, ale udało mi się wyrobić z lekkim biegiem do przystanku. Plan był taki, by w poc. kolei śmiesznych kupić bilet, bo w ten sposób pominiemy kasy w kato, a nie wiedomo jaka była by kolejka, tym bardziej, że na przesiadkę 7 min. Do kato zapłaciliśmy jakieś 5 zyla. Malo, ale młody N-ka, więc zniżka, a przy okazji i ja. Jednak pani w poc. nie mogła nam wystawić w 2024 roku biletu dalej, bowiem inny przewoźnik, to tam se trza kupić. No ok. Niby mieli to zintegrować już kiedyś, ale....
   Udało sie na ostatnią chwile zdobyć dwa msc. siedzące w kier biegu poc. na jego przodzie, to też widziałem przez szklane drzwi szlaki przed nami. W poc. PR konduktor też się ciepał, że młody (faktycznie miał to zrobić) nie miał wydrukowanego orzeczenia o N-ce, no ale wystawił do Krakowa Bronowic na podst. poprzedniego wystawionego w kolejach śmiesznych. Tym razem zapłaciłem niecałe 12 zyla. Postanowiłem spr. jakie zniżki są na biletach i dopiero wtedy okazało się, że młody, jak to młody został wydymany bez mydła, co mu dosłownie powiedziałem. Otóż, 254 miał zniżkę 37%, a moja zniżka przy nim jako psa przewodnika 95% przeto do krk łącznie bilet kosztował mnie 1,32 zł.  Nieprawdaż, że fajnie. Młodemu oczywiście ciśnienie wzrosło, bo wydawało mu się dotychczas, że to on bydzie tym z większą zniżką, jednak życie zweryfikowało jego zapędy. 
   Bilet z PR sprzedawał nam kier. poc. Młody ok. 25 lat. Może faktycznie był trochę zmanierowany, ale nie aż tak. Jak już nam sprzedał bilety, to później 254 mówi, że on jest gejem, bo w pokoju (w internacie) ma geja, to wie. Hmm, no niech będzie, choć czy kier. poc. był taki - nie wiem. Dziś ród samczy jest dość zmanierowany i takich osądów bym tak pewnie nie dawał, ale to ja, a 254...
   Oprócz orzeczenia o N-ce, młody, co prawda miał wydrukował, ale nie zabrał, RJ zrobiony przeze mnie. No nic jechałem z pamięci. W/g planu z przystanku kolejowego poszliśmy na tram 8-kę. Nim do Teatru Bagatela. Tam przeszliśmy przez rynek krk, by wsiąść do tram 1-ki w stronę N.Huty. Plan był taki, by na N.H. zeżreć w kultowym już barze mlecznym obiad. 254 chłonął to czym jechaliśmy, to co jechało obok nas jak gąbka. Wreszcie mógł się wykazać wiedzą i co jechało kajś tam, to podawał producenta, model. Robił foty, filmiki. Z 1-ki przesiedliśmy się na 15 (chyba) i na pl. Centralny w N.H. Niestety nie ma tam już pomnika Lenina, a mogła by to być główna atrakcja N.H. dla turystów, a kultowy bar mleczny miałby światowy rozgłos. Tak, przy i tak dużej frekwencji zeżarliśmy obiad. 254 schabowy i kasza, bo ziemniaki były jeszcze nie gotowe, ja schabowy, kasza kapusta zasmażana i (tu zrobiłem błąd) zupa pieczarkowa z makaronem. Po obiedzie tram (nie będę pisał linii przy każdym, bo za chwile się dowiecie czemu) na pętle na oś Piastów. Szybko się okazało, że za komunikację z motorowymi, kierowcami jestem odpowiedzialny, bowiem mam łatwość nawiązywania znajomości, przeto dla mnie to żaden problem. To nawiązywanie krótkich relacji miało służyć umożliwieniu młodemu robienia zdjeć pulpitów w kabinach pojazdów. Oprócz tego z niektórymi motorowymi, czy kierowcami (też panie) rozmawaliśmy dłużej, jak osoba z drugiej strony była również komunikatywna. Trasa na oś Piastów była jedną z najdłuższych. Później polecieliśmy na żywioł, co powiedziałem młodemu. Możemy wsiadać do czego chcemy, jechać kaj chcemy, tylko wybieraj co chcesz zaliczyć. Tak też się działo. Średnia dla przejazdów to chyba 4 lub 5 przystanków. W pierwszej części dnia zaliczaliśmy więcej tramwai, później przeciepliśmy się na autobusy. 
   I tera drobna dygresja. Otóż zauważyłem, że 254 ma łatwość przywiązywania się do osób. Jeżeli z kimś dłużej rozmawialiśmy i, co pisałem wyżej, ta osoba była komunikatywna. to 254 chciał do niej wrócić, jakby pragnął dłuższej znajomości. Delikatnie mu sugerowałem, że ponowne spotkanie tej osoby na danym pojeździe jest trudne do osiągnięcia, ale szczególnie nie napierałem z tym info, by nie burzyć jego wyobrażeń. 
   Raz 254 wyprowadził nas w pole (prawie dosłownie) bowiem dojechaliśmy busem linii 210 do przystanku Modlniczka Dworska. Już jak tam jechaliśmy mówiłem do 254 jedziemy na jakąś totalną wiochę, czym z niej wrócimy i kiedy? Na co 254:
- pieszo
- chcesz w pysk?
   Na szczęście (to już po mojej stronie) za dosłownie 3 min był bus powrotny linii 230 ostatni w tym dniu o 14:40. Uratowaliśmy dosłownie godzinę. Przy okazji tego busa. Jechał w nim taki koleś ok. 19 lat z tej wiochy wśród niewielu innych pasażerów W zasadzie przeciętniak. Mam pamięć do twarzy i zupełnym cufalem w krk przy centrum wysiadając z jakiegoś tram ten koleś też tam był. Pytam się 254, ten kolo chyba z nami jechał z tej wiochy, a 254 - tak. Hmm, ciekawe, że go zapamiętał wśród tylu mijanych osób. 
  Scenka z ubikacji w galerii. Jakoś się trafiło, że były wolne kabiny obok siebie. Stoję nad muszą, po lewej w kabinie 254. Po prawej od muszli ta szczotka do czyszczenia muszli. Wtem mój mózg wyprodukował scenkę i ją zrealizował. Schylam się, biorę do ręki szczotkę i wsuwam pod ścianką kabiny dołem do kabiny 254 i mówię:
- chcesz szczotkę?
  Po chwili pod tą samą ścianką wysuwa się szczotka o 254 i on mówi;
- mam szczotkę
- może wymianka? 
  I po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać..., ledwo się odlałem. 
  Już po wyjściu z galerii 254 opowiedział jak kiedyś w internacie w podobnych ubikacjach ciepali się szczotkami (wtedy) górą nad kabinami. 
   254 pytał się, co mi przyszło do gowy z tą szczotką (odp.) tak jakoś. Ale wiecie, młodzi mają różne dziwne pomysły, czasem warto również zrealizować jakiś dziwny pomysł. Jak to się mówi, notowania rosną. 
   Wieczorem zauważyłem, że dla mózgu młodego to chyba zbyt duży przepływ informacji. W życiu nie miał takiego wyjazdu, by ktoś z nim cały dzień jeździł kom. miejską i jeszcze był tym zainteresowany. Większość pojazdów, w których przebywaliśmy omawialiśmy pod kątem rozwiązań, jakiś dziwnych przeróbek, wyjątkowych rozwiązań itp. Do tego mnogość rodzajów pojazdów zarówno tramwai, jak i autobusów i wygrzebywanie z pamięci (to po stronie 254) danych o konkretnym typie pojazdu, to prawie jak na egzaminie z tematu. To też na ok. 45 min przed odjazdem poc. zalegliśmy już na dw. PKP przy gniazdku, bo prąd do tel, to dziś b. istotna sprawa (dla ludzi młodych). 
   W czasie całego wyjazdu 254 nie miał żadnego problemu z tym, że siedząc obok siebie nasze nogi, czy ręce się stykały. Nawet jak się (np. jego ręka) z powodu operacji komórką odłaczyła od mojej, to często po sek, dwu, powracała i znowu się stykaliśmy. I tu wiem, że to ja se mogę tak projektować. Po stronie 254 to może być coś kompletnie nic nie znaczącego, na co nie zwraca nawet uwagi. 
   Ale..., wracając poc. na kato siedzieliśmy przodem do kier. jazdy. Przed nami siedzenia były obrócone w naszą stronę, wiync jak ktoś tam siedział, to doskonale widzieliśmy go. W pierwszej części do Krzeszowic siedziała matka z 6 latkiem. Później nastąpiła wymianka i siadły tam dwie laski. Jedna przy kości, takie ponoć się nie podobają 254, druga szczupła, ładna figura, opalona na brąz, czarna sukienka. Natomiast p.o. wcześniej na siedzeniu na ukoś od nas, tak na jedenastej, siedzeniu skierowanym w naszą stronę siadł ok. 19 latek. Biała koszulka na ramiączkach. Modne włosy z przodu dłuższe, z tyłu krótkie. Końcówki z przodu zafarbowane na blond pasemka. Twarz ładna na trójkąt, no było na czym oko zawiesić. Początkowo młody na niego nie patrzał, ale później kiedy 19-ka przesiadła się pod okno, ja go przestałem widzieć, bo zasłaniało mi go siedzenie z przodu, za to 254 doskonale go widział w odbiciu szyby, to też patrzał w szybę. No przeca tam było, jak w lustrze widać co wewnątrz. Na laski, a przynajmniej na tą przed sobą, bo ona siedziała przed nim, nie patrzał tyle co w okno, za ktorym i tak nic nie widział, oprócz odbicia tego co wewnątrz. I znowu może sobie interpretuje to na swój sposób. a on po prostu patrzył na niego w formie porównawczej. Wiecie laski ubierają się, wyglądają nie dla chopów, bo Ci w ogóle nie ogarniają bazy, ale dla innych lasek, które skrupulatnie patrzą na siebie na wzajem oceniając wygląd innych i czasami zwalając jakieś rozwiązania ubiorowe, makijażowe itp. Może u samców też to już się wdrożyło. 
  Wracając do 19-ki, to też miał odruchy stale poprawiające się. Co jakiś czas, dość często poprawiał koszulkę na ramiączkach. Wpierw lekko ją dźwigał na prawym ramiączku, po czym na lewym. Czasem se włosy poprawił. Przez jakiś czas przeglądał się w szybie, bo zauważyłem to. Pewnie patrzał i sam sie oceniał. A ocena ode mnie? To taki, który w wieku 17 lat stwierdził, że zajebiście wygląda i tyle. Stanął i przestał w ogóle pracować nad sobą, dlatego np. biceps w zaniku, choć on młody. Może te 2 lata do tyłu ten biceps wyglądał atrakcyjnie teraz już schyłkowy. Tak myślałem, za 2 lata, jak tylko 254 będzie pracował nad sobą, to będzie miał ładniejsze ręce jak 19-ka. Figura 19-ki ok, ale też widać, brakowało ćwiczeń bieżących. Tego co powoduje, że widać te żyły, to zdrowe ciało lekko umięśnione. U niego te mięśnie, to pewnie jakby się chwyciło to takie flaczki, bo nie robiły wrażenia twardych mięśni. 
  Ale by nie było, to 254 wcale nie odstaje. Też ma odruch poprawiający włosy przy okularach. Choć strzygliśmy się razem, to nad ramiączkami z oprawki okularowej nie ma włosów, bo mu fryzjerka wycięła maszynką, to i tak tam ciągle je poprawia, jakby nadal miał tam długie włosy. Nawet nie wiem czy jest świadomy tego odruchu. 

   Cały wyjazd był jeszcze atrakcyjny dla mnie pod kątem pogody. O ile w pierwszej części dnia, jak jechaliśmy do krk, to było pochmurnie i niezbyt ciepło, to na msc. było słonecznie i rozciepliło się do ok. 30C, wiync dla mnie wyjebka, przeto mówiłem 254, by się ubrał na taką pogodę. Był w koszulce i krótkich spodenkach. 
   W czasie wyjazdu kilkukrotnie padały uwagi takie trochę rodzicielskie, by skorygował pewne zachowania na przyszłość, aby lepiej mu się kiedyś żyło. 
   I teraz wiem, że oni to nawet po latach pamiętają, bo przeca czasami się z nimi spotykam po właśnie takim czasie i niektórzy to oficjalnie mówią. Przy okazji, ostatnio na DSC się aktywował (pisze do mnie) 303. Czyżby mu się już życie tam (na ogródku działkowym) zrobiło monotonne?

   To je niedokończone. Wiem, jest tu już pełno notek nie dokończonych, których dokończenie nie nastąpiło, jednak z w/w powodów, tera muszę to wypuścić ze st. mac. 
   Zdjęcie.
  Tradycyjnie musiałem zrobić Jasia Fasolę na obrazie.
  Narka.