Już chyba za stary jestem na imprezki, gdzie alko się leje strumieniem. W sobotę się taka zorganizowała, bowiem koledze zmarł ojciec i był w tym dniu pogrzeb. Przyjechał z żarciem dla mnie ze stypy i oczywiście z browarami. Ponieważ obecnej ekipy nie zna za dobrze, a inni z jego ekipy mieli zajęte to zadzwonił po swojego kolegę, tego który się do mnie dobierał jakieś 2 m-ce temu. Niestety kolega ma problem alkoholowy i to poważny, to też jak przynieśli flaszki żołądka klasyka i krupnik, to on wybierał najbardziej napełnione kieliszki i najszybciej zaliczył zgon. Musieli go odprowadzić do domu, w którym matka oczywiście psioczyła, że "znowu" u mnie się spił (tak jakby to tu robił notorycznie). Mało go trawię, to też rzadko tu przychodzi. Były też składy na imprezce 895 i 840, ale oni postanowili jechać do katos na dalsza imprezkę to też ok. 23:00 się zwinęli. Pozostał na placu boju ten, którego ojciec zmarł, 826, który był w raju, bo tyle alko jeszcze zostało i on jak zwykle na sępika, to łykał prawie jak ten co zaliczył zgon i ja. Ale z krupnika wypiłem tylko 1,5 kieliszka, bo nie chciałem mieszać, by rano jakoś funkcjonować. I dobrze zrobiłem, bo w nd. obudziłem się dobrze funkcjonujący, dzięki temu zabrałem się za prace uszczelniające na stacji. Po ich skończeniu polazłem do 172, bowiem w ciągu dnia nawijał bym do niego przylazł. Polazłem ok. 17:30. U niego jest o wile lepiej jak na st. mac. Nie ma presji czasowej, mogę się nim dokładnie zająć i dłużej i zaczyna mi się to podobać. Chyba tak będę robił, że przeniosę spotkania z nim stąd do niego i tam to będziemy robić.
Wczoraj w/g umowy w polu rażenia znalazły się jego plecy. To umięśnienie, to robi wrażenie. Jeszcze po, nadal masowałem go po plecach, chcąc czuć pod palcami te napinające się mięśnie.
Za to z 973 nie mam nawet kiedy pogadać. To podobnie jak kiedyś, czy nawet obecnie z 979. Przez większość dnia 973 lata w terenie. Odwiedza znajomych, jeździ po okolicznych miastach, dopiero wieczorem ściąga na st. mac. Trudno się dziwić, po 5 latach teraz nadrabia zaległości.
W sob. wreszcie udało się nakłonić 979 do zmiany płynu chłodniczego w układzie. Stary został zlany, no żur totalny. Następnie przepłukaliśmy układ wodą, z którą wyleciało resztę marasu, a następnie zalaliśmy czystym płynem. Mam nadzieję, że poprawie to grzanie w zimie w aucie, choć ono było na takim średnim poziomie jak na 20 letnie auto. Mam plan, by wzorem, jak dawniej w komunikacji miejskiej w autobusie zrobić dodatkową nagrzewnicę prowadzoną rurkami przez podszybie do bagażnika, ale czy zdążę to nie wiem, bowiem po 2 letnim zastoju z pracami na st. mac. jak ruszyłem, to skończę chyba na wiosnę. Pomysł sprawdzony w autobusie, a mam właśnie nagrzewnicę ze starego Ikarusa, która w sam raz się nada do auta. Nie wiem tylko którędy wejść z rurkami do wnętrza auta.
Tyle, bo muszę się zbierać na dalszą część montażu instalacji elektrycznej na Ochojcu. Tak mi się chce, że katastrofa. Gdzie ta moja asertywność do cyca. Powinienem z góry odmówić, a nie zgadzać się na dodatkowe prace. Teraz mam instalację i kafelki u 230, no i prace na st. mac. Trochę za dużo tego, a jeszcze w tym tyg. musiałbym jechać do 824. Jakoś to może uda się upchnąć.
Zwijam się, to narka (idzie bez korekty, bo nie mam już na to czasu).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz