Z tymi mięśniakami dostanę do gowy kiedyś. Dorosłe niektóre, by nie było, a nieporadne jak ileś tam lat temu. Te co mają rodziny, to jakoś jeszcze ciągną, ale te samotne, bo z różnych przyczyn tak wyszło, to dramat. I najlepsze w tym wszystkim, że część tych problemów spada na mnie, a że moja asertywność jest jaka jest, to częściowo nie jestem w stanie odmówić. Aczkolwiek i na tym polu jest już lepiej. Zresztą musi być lepiej, bo rynek pracy jest taki pusty, że przynajmniej raz w tyg. jest propozycja jakiejś pracy.
One wszystko (te mięśniaki) załatwiają na ostatnią chwilę, następnie jak już inne możliwości są upierdolone to przylatują i załatw to, załatw tamto, bo masz znajomości to Tb. się uda. Później się muszę gimnastykować, bo wcześniej kiedy były możliwości, to ależ skąd, po co, jest jeszcze czas itp. Ach, szkoda gadać, bo nawet wpisu nie mogę zrobić normalnie, bo już trza iść, bo teraz na ostatnią chwilę...
Przed blokiem rano koty wyjaśniały jakieś kwestie bytowe, miałcząc przy tym długi i przeciągle. Z tej wymiany miałków wiele nie wyszło to po ok. 10 min doszło do rękoczynu. Już inaczej to wyjaśniły. Jaki był wynik nie wiem, ale zauważyłem, że po tym wyjaśnianiu szczury inaczej się przemieszczały. Tylko na krótkich odcinkach i na pełnej piździe. Mimo, iż nie miały nigdy bezpośredniego kontaktu z kotem, to jednak te odgłosy na nie podziałały.
230 jeździ jako kierowca rozwoziciel pizzy. Czyli jego praca polega na podstawieniu się w miejscu pracy sprawnym, zatankowanym autem. Dwa dni temu, rozwożąc pizzę brakło mu paliwa, musiał ściągnąć inne auto, by przejęło ładunek. Co oni mają w tych głowach do cyca?! Do mnie przyjechał środkami masowego rażenia po pojemnik na paliwo, bo gdzieżby w aucie mieć coś takiego, skoro ciągle jeździ się na rezerwie?
Na razie więcej opowiastek nie będzie, bo za chwilę muszę jechać pomóc na ostatnią chwilę demontować szafy. Za to wczoraj już więcej dobrałem się do 973. No rozpierdol jakie ciało, jakie mięśnie, do tego po pobycie tam smaruje się jeszcze jakimś mleczkiem, czy masłem kokosowym więc ta skóra taka delikatna... Musiałem się dobrze powstrzymywać, by druga głowa nie ożyła.
Kończę, bo mnie za chwile zeżre, że tyle piszę. Narka (i bez korekty leci, bo brak czasu).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz