Nie wiem dlaczego przed prawie każdymi świętami, nawet tym 01-go występuje jakieś wariactwo. Wszyscy byle jeszcze tylko zdążyć i ostatnie wolne okienka zajętości torów są na stacji wykorzystywane. I nie bym miał niską wydajność. Niedziela była taka przy flaszce i symku, ale pn. i wt. oraz dziś, to wydajność jaką mógłbym mieć cały czas, ale co z tego skoro ciągle jestem odrywany od zajęć, bo to, bo tamto, pomóż w tym, w tamtym. Oczywiście wkomponowuje się również 979, tu robimy wyjątki.
Rozmawiałem wczoraj z 811, odnośnie 824. On chce się wpakować do domu starców. Na razie nic z tym nie robię, tylko się przysłuchuję. Pojechał na groby rodzinne do Łodzi i w zasadzie tam szuka sobie lokum na starość. 811 powiedziała, by się w to nie wtrącać, bo jeszcze rykoszetem to wróci do mnie. Może tak być, bo ostatnio, to ciągle coś wraca do mnie. Nawet sporadyczne są chwile kiedy mogę pogadać z 973, choć w zasadzie mam go pod ręką. Pod kątem zajęć na st. mac., pracy tu to dobrze, że KWK Pokój nie pykła. No przecież bym się zajebał. Tu się nie wyrabiam, a co dopiero tam na takich hektarach.
Jutro objazd komunikacją na Górnym śląsku (dziwne w tytule duże ś mi się wpisało, tu w tekście nie chce), bo jest darmowa. Oczywiście RJ jest robiony na ostatnią chwilę, bo jakżeby inaczej. Ogólna katastrofa z realizacją rzeczy czekających na realizację. Nie sprzyja temu bieżący ruch, ale za to udało nam się uniknąć hordy przetaczających się dzieci "cukierek, albo psikus, albo chuj ci w dupę", żadne nie stanęły pod wjazdowym. Fakt, przez newralgiczny czas byliśmy w obiegu z cysternami, to też w drodze mijaliśmy te tabuny przewalających się w różnych strojach dzieciarni. Ciekawe, że w Ameryce nie łykli naszego św. wszystkich zmarłych, a my łykliśmy jakieś helloween. Rozumiem, że to wymysł wysysaczy kasy, bo stroje, świecidełka itp. i to napędza jakąś dziwną koniunkturę. 14-go lutego też zmałpowaliśmy. Szkoda pisać dalej. Zabieram się dalej za układanie objazdu na jutro. Groby dziś zaliczone, wcześniej dwukrotnie posprzątane, bo od pierwszego sprzątania wiał silny wiatr, to trza było poprawić, ale jutro ma być ciepło, to będzie miło.
979 oczywiście dziś na koncert z niby laską, do Rybnika, ale autem to nie będzie łykał, ale paliwo na jego głowie. Kiedy ten synek, się nauczy, że kasę z tych których wiezie trza ściągać i kiedy przestanie to finansować pracując na dwa etaty?
Tyle tym razem, narka, bo ten RJ na jutro jeszcze płodzę.
środa, 31 października 2018
wtorek, 30 października 2018
Wtorek #1442
Przynajmniej po pionie edukacji spodziewałbym się racjonalnych działań, trochę przemyślanych. Dziś, bowiem od wczoraj wieje z południa, rano było o 09:00 19C, a o 10:00 20C. Za oknem przedszkolanki z dziećmi na spacerze. Zgadnijcie jak przy 20C dzieci były ubrane, a jak przedszkolanki. No tak, standard. Przedszkolanki w zasadzie dopasowane do temp. a przynajmniej jak miały kurtki cieplejsze to rozpięte, a larwy, zapakowane w czapki szaliki, pozapinane do ostatniego guzika jakby było na placu 3C. Zastanawiałem się widząc ten pochód za oknem kto jest bardziej pierdolnięty. Następnie rodzice dziwią się, że larwy chore, przeziębione. Mnie od 5, czy więcej lat nie zdarzyło się przeziębienie, chyba, że jakiś mięśniak-skurwiel, sam będąc chorym, za blisko przewijał się wokół mnie i zostałem przez niego zarażony. Nawet jak takie coś się wydarzało, to od razu, jak czułem że organizm daje pierwsze znaki, następowały działania naprawcze. Zasada jest taka, że wpierw oględziny termometra zaokiennego, następnie dopasowanie stroju, to temp. i tego co tam się wyprawia na zewnątrz. I skutkuje od lat. A te cipy, wyprowadzają larwy przy 20C na plac, zawinięte jakby było 3C, brakowało im tylko rękawiczek, same będąc porozpinane, jakby dostosowane do temp. na zewnątrz. Co im odjęło, że nie zastosowały tego wobec larw?
172 dziś obudził mnie właśnie o 09:00 stojąc w koszulce z krótkim rękawkiem pod wjazdowym. Widząc go za oknem przypomniały mi się słowa - "to wiedz..., że coś się dzieje..." No działo się, było już 19C.
W nocy na stacji zapełniło się. Na grupie B wyjątkowo stacjonował 979, który łapie się drugiego etatu, by spłacić 5 miesięczne L4, kiedy to jeździł, zwiedzał, imprezował, itp. Teraz trza zarabiać i częściowo spłacać długi, to podobnie jak 972 drugi etat prawie łyknięty, stąd po pracy zjechał wraz z 840 i 895, z którymi pracuje, na st. mac. i zamówili dwie duże pizze. Z jednej pół zostało i na śniadanie pizza. W ogóle tego żarcia nie do przejedzenia. Kiedy polezę na dietę? Na grupie C jeszcze 973, bowiem słyszałem, że jak do końca roku będzie ok. to od stycznia wprowadzi się ponownie do swojej dawnej laski. Może by i nie było takiego parcia na ten powrót, gdyby nie larwy, które jako produkt uboczny seksu pozostały. Wczoraj rozmawiałem z 973, bo jemu pozostało jeszcze z przed okresu 5 lat nieczynności, że trza być dużym i chce od stycznie iść na siłownię, by się takim stać. Starałem mu się wytłumaczyć, jak kiedyś 979 i innym, że do zmian biologicznych jest już stary i co najwyżej może se trochę mięśnie rozbudować, ale te u niego są jak najbardziej ok, więc nie wiem po co te działania. No niestety mięśniakom trudno jest czasem wytłumaczyć, bo jakby podstaw brak, a i analiza informacji czasem szwankuje.
Na bazie tych informacji czekam momentu, do ewentualnej sesji zdjęciowej. Zarówno on, jak i 172 jakby wleźli do takiej sauny, to powalali by jak szeregowy - uber słodyczą.
Morświny padały by tam jak muchy, włącznie z wampirellami.
Tyle dziś, bo już późno, a ten tydzień zawalony robotami do końca. Już przenoszę wszystkich na przyszły tydz. bo brak wolnych terminów. Dziś dzwoniła 811, że też potrzebuje pomocy, bo jej chłop to taka ciapa i chcę bym ja robił. Noooszz qrwa, to po co se takich biorą do cyca?
I tym optymistycznym..., żegnam się. Narka.
172 dziś obudził mnie właśnie o 09:00 stojąc w koszulce z krótkim rękawkiem pod wjazdowym. Widząc go za oknem przypomniały mi się słowa - "to wiedz..., że coś się dzieje..." No działo się, było już 19C.
W nocy na stacji zapełniło się. Na grupie B wyjątkowo stacjonował 979, który łapie się drugiego etatu, by spłacić 5 miesięczne L4, kiedy to jeździł, zwiedzał, imprezował, itp. Teraz trza zarabiać i częściowo spłacać długi, to podobnie jak 972 drugi etat prawie łyknięty, stąd po pracy zjechał wraz z 840 i 895, z którymi pracuje, na st. mac. i zamówili dwie duże pizze. Z jednej pół zostało i na śniadanie pizza. W ogóle tego żarcia nie do przejedzenia. Kiedy polezę na dietę? Na grupie C jeszcze 973, bowiem słyszałem, że jak do końca roku będzie ok. to od stycznia wprowadzi się ponownie do swojej dawnej laski. Może by i nie było takiego parcia na ten powrót, gdyby nie larwy, które jako produkt uboczny seksu pozostały. Wczoraj rozmawiałem z 973, bo jemu pozostało jeszcze z przed okresu 5 lat nieczynności, że trza być dużym i chce od stycznie iść na siłownię, by się takim stać. Starałem mu się wytłumaczyć, jak kiedyś 979 i innym, że do zmian biologicznych jest już stary i co najwyżej może se trochę mięśnie rozbudować, ale te u niego są jak najbardziej ok, więc nie wiem po co te działania. No niestety mięśniakom trudno jest czasem wytłumaczyć, bo jakby podstaw brak, a i analiza informacji czasem szwankuje.
Na bazie tych informacji czekam momentu, do ewentualnej sesji zdjęciowej. Zarówno on, jak i 172 jakby wleźli do takiej sauny, to powalali by jak szeregowy - uber słodyczą.
Morświny padały by tam jak muchy, włącznie z wampirellami.
Tyle dziś, bo już późno, a ten tydzień zawalony robotami do końca. Już przenoszę wszystkich na przyszły tydz. bo brak wolnych terminów. Dziś dzwoniła 811, że też potrzebuje pomocy, bo jej chłop to taka ciapa i chcę bym ja robił. Noooszz qrwa, to po co se takich biorą do cyca?
I tym optymistycznym..., żegnam się. Narka.
poniedziałek, 29 października 2018
Poniedziałek #1441
Byliście na wyborach? No to zajebiście, bo wzięliście udział w kolejnej farsie organizowanej przez rządzących. Na TVP info kilka dni temu ukazał się materiał - jak po nowemu fałszuje się wyniki wyborów. Otóż w/g wyników za 2010 w woj. mazowieckim % nieważnych głosów wyniósł średnio 17, ale już za granicami tego województwa, było to ok. 5-7%. Wynika z tego, że żadna inna społeczność nie jest tak pierdolnięta jak w Mazowieckim, gdzie nie potrafią właściwie postawić krzyżyka. Pod wpływem tych wyników w 2012 wydano zakaz publikacji szczegółowych odnośnie głosów nieważnych. Ciekawe dlaczego?
Przechodząc do tych wyborów, to przy tej info dostałem prawie ataku śmiechu. W jednej komisji wyborczej udało się wyciągnąć z urny więcej kart do głosowania niż wydano, czyli chyba wyborcy przychodzili z własnymi, a w innej frekwencja wyniosła 100%.
No i wprowadzono w tych wyborach nowum, tzn. dwie komisje wyborcze. Ta co siedzi i ta co liczy. Oczywiście statystyki dot. tej co liczy, jak zwykle wykazały, że jest to słuszna komisja dla władzy, bo w większości złożona z pracowników UM, czy UG. Nieprawdaż, że można....
Reasumując, to po co mam tam chodzić? Dlatego - nie, nie chodzę tam, ta farsa bez mojego udziału. To oczywiście skrót z tego programu, który trwał znacznie dłużej, ale i tak wykazano, że nie ma większych problemów z fałszowaniem wyborów nawet w 2018. Zresztą te głosy to właściwie na co idą? Na lepszy byt tych rządzących robiących tam na każdym kroku wałki? Czy na lepszy byt dla nas? Przy tym drugim to też można dostać ataku śmiechu.
W budżecie Rudy śląskiej (nie piszę mi się duże ś ) w wydatkach budżetu m-ta w łącznej kwocie 764.522.308 zł jest §15 w którym czytamy:
Ustala się kwotę wydatków przypadających do spłaty w danym roku budżetowym, zgodnie z zawartą umową, z tytułu poręczeń i gwarancji udzielanych przez jednostkę samorządu terytorialnego w łącznej wysokości 8.817.234 zł, w tym:
1) Aquadrom Sp. z o. o. w wysokości 8.542.407 zł. (chodzi o tzw. aqupark na Halembie -dzielnica Rudy śl.)
Na podstawie powyższego złożyłbym wniosek w ramach budżetu obywatelskiego wynajęcie dwu fadrom (najlepiej Ł34) i zaorania powyższego. Jak można qrwa dopłacać do basenu 8 baniek rocznie? Kogoś za taką umowę rozstrzelano? Mało tego podwyższa się kapitał zakładowy w Aquadrom Sp. z o. o. w wysokości 705 tysi. No niezły wałek ktoś na tym zrobił. Dlatego nie dziwię się, że inicjatywa ratowania układu torowego po KWK Pokój nie zaskoczyła, bo my nic nie dajemy zarządzającym, a jedynie w dłuższej perspektywie możemy dać dochód, ale na pewno do nas by nie dopłacali. Ale widać miastom bardziej zależy na słomianych Misiach, jak na czymś co przyniesie dochód przy b. niewielkich nakładach. Nic, nic się nie zmieniło od 1980 roku w myśleniu zarządzających, a nawet jest chyba gorzej. Owszem miasta się zmieniają, ale jakim kosztem? Czy ktoś te kosztorysy ogląda, ktoś wnika w sens budowy niektórych obiektów, no i jaka jest jakość wykonania, a jaka być powinna.
I tym optymistycznym akcentem kończę i przystępuję do zadań bieżących na st. mac. Nadal RSP.
Przechodząc do tych wyborów, to przy tej info dostałem prawie ataku śmiechu. W jednej komisji wyborczej udało się wyciągnąć z urny więcej kart do głosowania niż wydano, czyli chyba wyborcy przychodzili z własnymi, a w innej frekwencja wyniosła 100%.
No i wprowadzono w tych wyborach nowum, tzn. dwie komisje wyborcze. Ta co siedzi i ta co liczy. Oczywiście statystyki dot. tej co liczy, jak zwykle wykazały, że jest to słuszna komisja dla władzy, bo w większości złożona z pracowników UM, czy UG. Nieprawdaż, że można....
Reasumując, to po co mam tam chodzić? Dlatego - nie, nie chodzę tam, ta farsa bez mojego udziału. To oczywiście skrót z tego programu, który trwał znacznie dłużej, ale i tak wykazano, że nie ma większych problemów z fałszowaniem wyborów nawet w 2018. Zresztą te głosy to właściwie na co idą? Na lepszy byt tych rządzących robiących tam na każdym kroku wałki? Czy na lepszy byt dla nas? Przy tym drugim to też można dostać ataku śmiechu.
W budżecie Rudy śląskiej (nie piszę mi się duże ś ) w wydatkach budżetu m-ta w łącznej kwocie 764.522.308 zł jest §15 w którym czytamy:
Ustala się kwotę wydatków przypadających do spłaty w danym roku budżetowym, zgodnie z zawartą umową, z tytułu poręczeń i gwarancji udzielanych przez jednostkę samorządu terytorialnego w łącznej wysokości 8.817.234 zł, w tym:
1) Aquadrom Sp. z o. o. w wysokości 8.542.407 zł. (chodzi o tzw. aqupark na Halembie -dzielnica Rudy śl.)
Na podstawie powyższego złożyłbym wniosek w ramach budżetu obywatelskiego wynajęcie dwu fadrom (najlepiej Ł34) i zaorania powyższego. Jak można qrwa dopłacać do basenu 8 baniek rocznie? Kogoś za taką umowę rozstrzelano? Mało tego podwyższa się kapitał zakładowy w Aquadrom Sp. z o. o. w wysokości 705 tysi. No niezły wałek ktoś na tym zrobił. Dlatego nie dziwię się, że inicjatywa ratowania układu torowego po KWK Pokój nie zaskoczyła, bo my nic nie dajemy zarządzającym, a jedynie w dłuższej perspektywie możemy dać dochód, ale na pewno do nas by nie dopłacali. Ale widać miastom bardziej zależy na słomianych Misiach, jak na czymś co przyniesie dochód przy b. niewielkich nakładach. Nic, nic się nie zmieniło od 1980 roku w myśleniu zarządzających, a nawet jest chyba gorzej. Owszem miasta się zmieniają, ale jakim kosztem? Czy ktoś te kosztorysy ogląda, ktoś wnika w sens budowy niektórych obiektów, no i jaka jest jakość wykonania, a jaka być powinna.
I tym optymistycznym akcentem kończę i przystępuję do zadań bieżących na st. mac. Nadal RSP.
niedziela, 28 października 2018
Niedziela #1440
(wpis poniższy miał być w czwartek stąd określenia do piątku)
Te mięśniaki to mnie kiedyś wykończą. Owszem, kontakt z nimi jest fajny, zwłaszcza ten cielesny, ale te bieżące życie im mało wychodzi. Mimo rozwoju internetu, przepływu informacji oni nadal się nieudolni życiowo. Jak wszystko jest ok., to jest ok. Ale jak się coś sypnie, to wtedy jest nagle dramat. Ten dramat często jest przerzucany na mnie, bo kto ich ma uratować? Kto ma wiedzę, a najważniejsze, kto myśli i widzi związek przyczynowo skutkowy, jak np. przy aucie 230.
Na pt. już w mój grafik wpisał się 979, bo kabina prysznicowa źle zaizolowana i cieknie. Oczywiście przy tym składaniu, wstrzymałem się od swoich teorii, bo 979 nerwowy, ale wyszło na moje. Tzn. trza ją inaczej, skuteczniej zaizolować.
(tyle z wpisu, który miał być rozszerzony na czwartek)
Nim piątek, to na gorąco relacja z sauny. Wyciągnął mnie tam 971, po chyba ponad pół rocznej przerwie. Kiedy padła konkurencja w katosach, to u nich jakby pełniej, a przynajmniej wczoraj tak było. Mimo tego nie było z kogo wybierać. Dosłownie może 3 sztuki by się nadawały, jeden na pewno, ale nie chciał ze mną, za to z innym morświnem poszedł. Taki trochę podobny w budowie do 224, tego samego wzrostu co 224, no fajny. I to tyle do cyca! Nie wiem co się z tym społeczeństwem dzieje, czy sauna to domena wampirelli i morświnów. Jednak, chyba tak. Oczywiście one się do mnie dobierały, w ciągu ok. 5 sek, a na pewno góra 10 sek ich macki lądowały na moim organie i przy niektórych czułem się jakby mnie chcieli tego organu pozbawić i wziąć se go ze sobą. Staram się nie być taką wampirellą, ale może kiedyś dołączę do nich i podobnie pazernie będę się ciepał na ciasteczka. Z 971 pogadaliśmy, wszak dawno nie widzieliśmy się i uwaga - sensacja rewelacja, damsko-męska akrobacja - żona od 971 ułatwiła sprawę 971 i sama się wypierdoliła i pojechała do pracy do Niemiec z jakimś nowym gachem z Koszalina, u którego była na tydzień kiedyś, wciskając 971 jakiś kit o programie ratowania kotów. Co najlepsze, zostawiła te wszystkie koty i się wypierdoliła. Koty są oddawane stopniowo, ale 971 wczoraj stwierdził, że w tym tempie to potrwa jeszcze z 10 lat. W sumie rozdysponować 40 kotów, to jest co robić.
Oprócz tego spotkałem gościa, którego, jak to ustaliliśmy, z chyba 3 lata temu ściągnąłem na st. mac. Krótka wizyta w pomieszczeniu "do tego" wykazała dlaczego kontakt nam się nie utrzymał. Jak go wziąłem trochę mocniej obroty, to zaczął stękać, że go to boli, to już wiedziałem, czemu nawet nr tel. od niego nie mam. Nie ma to jak 172, z którym tyle można zrobić. Ale ten jeden w saunie, to niezłe ciasteczko. Chodzi mi po głowie.
Po za tym w piątek dniówka przy składaniu kabiny. Równe 8h w tym rozebranie, oczyszczenie ze starego silikonu, zrobiłem żarcie na bazie obiegu z cysternami i dalej składaliśmy kabinę. Na st. mac. byłem o 22:20. Pod wjazdowym najbardziej wytrwałe składy, które stacjonowały w torach głównych dodatkowych do północy.
Zrobił nam się dzień o godz. dłuższy. Nie, nie spałem godz. dłużej, jak to potocznie się mówi, a faktycznie dot. to niewielkiej grupy ludzi, która w niedziele budzi się na budzik. Reszta śpi ile potrzebuje, ale obiegowo się mówi, że śpimy godz. dłużej. Wczoraj usiłowałem to tłumaczyć 824, ale chyba bez efektu. No cóż, zdarza się.
Pogoda idealna na symulatorek, to za chwilę się włączam dla chwili relaksu (ostatnio mało tych chwil mam).
Narka.
Te mięśniaki to mnie kiedyś wykończą. Owszem, kontakt z nimi jest fajny, zwłaszcza ten cielesny, ale te bieżące życie im mało wychodzi. Mimo rozwoju internetu, przepływu informacji oni nadal się nieudolni życiowo. Jak wszystko jest ok., to jest ok. Ale jak się coś sypnie, to wtedy jest nagle dramat. Ten dramat często jest przerzucany na mnie, bo kto ich ma uratować? Kto ma wiedzę, a najważniejsze, kto myśli i widzi związek przyczynowo skutkowy, jak np. przy aucie 230.
Na pt. już w mój grafik wpisał się 979, bo kabina prysznicowa źle zaizolowana i cieknie. Oczywiście przy tym składaniu, wstrzymałem się od swoich teorii, bo 979 nerwowy, ale wyszło na moje. Tzn. trza ją inaczej, skuteczniej zaizolować.
(tyle z wpisu, który miał być rozszerzony na czwartek)
Nim piątek, to na gorąco relacja z sauny. Wyciągnął mnie tam 971, po chyba ponad pół rocznej przerwie. Kiedy padła konkurencja w katosach, to u nich jakby pełniej, a przynajmniej wczoraj tak było. Mimo tego nie było z kogo wybierać. Dosłownie może 3 sztuki by się nadawały, jeden na pewno, ale nie chciał ze mną, za to z innym morświnem poszedł. Taki trochę podobny w budowie do 224, tego samego wzrostu co 224, no fajny. I to tyle do cyca! Nie wiem co się z tym społeczeństwem dzieje, czy sauna to domena wampirelli i morświnów. Jednak, chyba tak. Oczywiście one się do mnie dobierały, w ciągu ok. 5 sek, a na pewno góra 10 sek ich macki lądowały na moim organie i przy niektórych czułem się jakby mnie chcieli tego organu pozbawić i wziąć se go ze sobą. Staram się nie być taką wampirellą, ale może kiedyś dołączę do nich i podobnie pazernie będę się ciepał na ciasteczka. Z 971 pogadaliśmy, wszak dawno nie widzieliśmy się i uwaga - sensacja rewelacja, damsko-męska akrobacja - żona od 971 ułatwiła sprawę 971 i sama się wypierdoliła i pojechała do pracy do Niemiec z jakimś nowym gachem z Koszalina, u którego była na tydzień kiedyś, wciskając 971 jakiś kit o programie ratowania kotów. Co najlepsze, zostawiła te wszystkie koty i się wypierdoliła. Koty są oddawane stopniowo, ale 971 wczoraj stwierdził, że w tym tempie to potrwa jeszcze z 10 lat. W sumie rozdysponować 40 kotów, to jest co robić.
Oprócz tego spotkałem gościa, którego, jak to ustaliliśmy, z chyba 3 lata temu ściągnąłem na st. mac. Krótka wizyta w pomieszczeniu "do tego" wykazała dlaczego kontakt nam się nie utrzymał. Jak go wziąłem trochę mocniej obroty, to zaczął stękać, że go to boli, to już wiedziałem, czemu nawet nr tel. od niego nie mam. Nie ma to jak 172, z którym tyle można zrobić. Ale ten jeden w saunie, to niezłe ciasteczko. Chodzi mi po głowie.
Po za tym w piątek dniówka przy składaniu kabiny. Równe 8h w tym rozebranie, oczyszczenie ze starego silikonu, zrobiłem żarcie na bazie obiegu z cysternami i dalej składaliśmy kabinę. Na st. mac. byłem o 22:20. Pod wjazdowym najbardziej wytrwałe składy, które stacjonowały w torach głównych dodatkowych do północy.
Zrobił nam się dzień o godz. dłuższy. Nie, nie spałem godz. dłużej, jak to potocznie się mówi, a faktycznie dot. to niewielkiej grupy ludzi, która w niedziele budzi się na budzik. Reszta śpi ile potrzebuje, ale obiegowo się mówi, że śpimy godz. dłużej. Wczoraj usiłowałem to tłumaczyć 824, ale chyba bez efektu. No cóż, zdarza się.
Pogoda idealna na symulatorek, to za chwilę się włączam dla chwili relaksu (ostatnio mało tych chwil mam).
Narka.
środa, 24 października 2018
Środa #1439
No nie ma kiedy pisać notek. Jakiś taki okres, że jak się nie narodzili, to teraz ciągle coś chcą ode mnie, ciągle spływają oferty pracy, przeróżne i ciągle musimy odmawiać. Mało tego ruch na stacji na poziomie poziomów dotychczasowych, a nawet średnio okresowo wyższy. Dziś np. 3h spędzone z 230 bo właściwie sam se zdupił auto i ratunku, zrób coś bo nie wiem. Na tym sqrwiałym wietrze 3h nim sytuacja została względnie opanowana. On przełożył z jednego auta do drugiego akumulator, ale włożył wyższy niż był, nadto nie przykręcił go. Na zakręcie aku się uniósł i zespawał z maską. Do tego nastąpiło zmęczenie materiału sprężyny otwierającej maskę i nie dało się jej otworzyć. Trza było zbudować prowizoryczny podjazd i sytuację względnie opanować. Oczywiście narzędzia, oświetlenie i cała reszta na naszej gowie, bo on z trasy.
Wczoraj na stacji 826, a jakoś nie przepadam za sprzątaniem gdy inne drużyny trakcyjne w torach głównych dodatkowych i patrzą co robię. To nie mc'donalds. Obiegu z cysternami nie było, ale za to popo zajętość torów na poziomie 70% jeżeli w ogóle można to tak rozpatrywać.
Patrzymy na 973 i zaczyna nam się robić. Oczywiście zdjęcia też mu zrobimy, jeszcze myślę tydzień i sytuacja dojrzeje do tego. Na razie, jak pisałem wcześniej, nie płoszymy go, bo przecież mógłby stąd spierdolić. Dobrych kilka lat temu stacjonował tu na stacji na grupie C przez jakieś 2 tyg. Opisywałem to, jak chodziłem co rano do niego do łóżka i robiliśmy co nieco. Ach dziś bym to chętnie powtórzył, kiedy on jeszcze bardziej, pod wpływem pracy fizycznej, rozbudowany. Do tego jeszcze się smaruje tymi masłami, mleczkami i ta jego skóra taka przyjemna w dotyku. Drażni mnie, ale ok. niech jest na stacji. Lepiej jak jest taki drażniący, jakby go miało nie być. Dziś, nim ta cała akcja z 230 wyszła, to trochę uprzątnąłem grupę C, by miał więcej miejsca. Zaczyna tam już względnie wygladać, choć w sumie nie tak dawno stacjonował tam 371.
Szczury. Szczury nadal przychodzą rano do mnie. Ostatnimi dniami, nawet dwa na raz są pod kołdrą. Dla mnie to cały czas jest niesamowite. Choć on przeważnie by był dłużej przy mnie, to jednak obowiązki dnia wzywają i zostawiam do pod kołdrą na jakiś czas. Dwa dni temu udało mu się wejść k/06:00 i do ok. 08:30 spaliśmy razem. Po za tym przestały się rozmnażać mimo, iż pozostał na stacji jeden szczur (samiec), albinos, ale chyba strzela ślepakami, bo już jest duży, a jeszcze żadna samica nie ma młodych.
Opisałbym coś jeszcze, ale za niedługo mogą zgłosić obieg z cysternami, wczoraj nie było, a dziś fest wieje, to się muszę dobrze ubrać i przygotować.
Jutro ma być nie lepiej, a mam trasę do biura pracy i do stomatologa. To mnie wypiździ.
Narka.
Wczoraj na stacji 826, a jakoś nie przepadam za sprzątaniem gdy inne drużyny trakcyjne w torach głównych dodatkowych i patrzą co robię. To nie mc'donalds. Obiegu z cysternami nie było, ale za to popo zajętość torów na poziomie 70% jeżeli w ogóle można to tak rozpatrywać.
Patrzymy na 973 i zaczyna nam się robić. Oczywiście zdjęcia też mu zrobimy, jeszcze myślę tydzień i sytuacja dojrzeje do tego. Na razie, jak pisałem wcześniej, nie płoszymy go, bo przecież mógłby stąd spierdolić. Dobrych kilka lat temu stacjonował tu na stacji na grupie C przez jakieś 2 tyg. Opisywałem to, jak chodziłem co rano do niego do łóżka i robiliśmy co nieco. Ach dziś bym to chętnie powtórzył, kiedy on jeszcze bardziej, pod wpływem pracy fizycznej, rozbudowany. Do tego jeszcze się smaruje tymi masłami, mleczkami i ta jego skóra taka przyjemna w dotyku. Drażni mnie, ale ok. niech jest na stacji. Lepiej jak jest taki drażniący, jakby go miało nie być. Dziś, nim ta cała akcja z 230 wyszła, to trochę uprzątnąłem grupę C, by miał więcej miejsca. Zaczyna tam już względnie wygladać, choć w sumie nie tak dawno stacjonował tam 371.
Szczury. Szczury nadal przychodzą rano do mnie. Ostatnimi dniami, nawet dwa na raz są pod kołdrą. Dla mnie to cały czas jest niesamowite. Choć on przeważnie by był dłużej przy mnie, to jednak obowiązki dnia wzywają i zostawiam do pod kołdrą na jakiś czas. Dwa dni temu udało mu się wejść k/06:00 i do ok. 08:30 spaliśmy razem. Po za tym przestały się rozmnażać mimo, iż pozostał na stacji jeden szczur (samiec), albinos, ale chyba strzela ślepakami, bo już jest duży, a jeszcze żadna samica nie ma młodych.
Opisałbym coś jeszcze, ale za niedługo mogą zgłosić obieg z cysternami, wczoraj nie było, a dziś fest wieje, to się muszę dobrze ubrać i przygotować.
Jutro ma być nie lepiej, a mam trasę do biura pracy i do stomatologa. To mnie wypiździ.
Narka.
niedziela, 21 października 2018
Niedziela #1438
Z jednej strony to fajnie mieć znajomych mięśniaków-skurwieli. Z drugiej strony ich problemy, tych z którymi jestem blisko, są w pewnym stopniu moimi problemami i sam je przeżywam, choć nawet czasami nie chcę.
Na podłodze na grupie A leży 973, bo po 5 latach wyłączenia z obiegów trochę przegiął i go zmuliło. W tym czasie dzwoni mi 979, iż rozstał się, po 4-ch latach, z niby laską i na nocne stacjonowanie wbije na st. mac. i w ogóle wcześniej się pytał, czy po niego przyjadę, ale ponieważ żoładek gorzki poszedł w ruch, to niestety - nie.
Wczoraj składałem z nim kabinę prysznicową w zasadzie pod niby laskę, bo to ona napierała na to. Choć byl wqrwiony na nią, to...
Nie wiem co miałem napisać. W każdym razie, ja to mam przejebane. 973 po 5 letnim okresie pierwszy raz się poważnie znietrzeźwił. Do tego stopnia, że finalnie wyglebił na glebie na grupie A. Na to wszystko wbił 979, który rozszedł się (przynajmniej tak twierdzi) z niby laską po kilku latach. Do 973 się trochę dobierałem, ale zwyczaje z odosobnienia wymagają u nich zwiększonej czujności, to też teką miał, to po kilku minutach odstąpiłem.
Z 979 rozmowa prawie 1,5h nt. związku z niby laską, jego rozejścia się, zachowań obu stron, mojego zdania nt., trochę historii z życia obu stron, doświadczeń itp. To są bardzo trudne rozmowy. Nadto, moje starcze przyzwyczajenia chodzenia regularnie spać o pewnych godzinach powodują zasypianie w trakcie np. wywodów 979 o 02:10 o czym mu bezpośrednio powiedziałem, by nie było, że nagle go nie słucham i np. jak 973 wyglebiam na glebie wyłączony. Udało się jakoś rozmowę zakończyć i wyjść z twarzą z niej, a po niej ten krótki wpis. I to wszystko, tzn. problemy 979, 973 i innych przeżywam. Oni przychodzą do mnie, po poradę, z racji wysłuchania, podpowiedzenia. Na mnie następnie spoczywają ich decyzje, ich działania i w pewnym sensie czuję się za to odpowiedzialny. Nie wiem czy to nie za dużo jak dla mnie. Piszę notkę i na glebie przewraca się 973, bo za dużo łyknął i nie umie wstać. To już chyba 3-cia próba. Nie wiem czy interweniować, czy zostawić go, co on sobie myśli itp. Wstaje, czy usiłuje wstać, otwiera oczy, patrzy jakby wylądował na Marsie, po czym wyglebia znowu. Za kilka minut powtórka. Wreszcie w miarę zaczyna trybić i kieruje się w stronę grupy C. Na grupie B stacjonuje już 979. Wszystko to ciąży na mnie. Usiłuję im pomóc, na tyle ile się da, a u części na niewiele się da.
Jak już wyglebiłem to przylazł 172 z kartonem żarcia ze stony, w tym z lodami 1,4 ltr. Manhattan o różnych smakach. Przed spaniem zeżarłem prawie całego jednego, reszta została dla szczurów. Jakby tego było mało 172 rozebrał się do majtek i tak przemieszczał się po stacji z organem gotowym do działania. No qrwa, akurat se wybrał porę na takie drażnienie, jak na grupie B 979, a na C 973. Już chciałem "coś" z nim zrobić w nocy, ale on też się obżarł to jakbym mu siadł na brzuch..., dlatego tylko przylgnąłem do niego i to na chwile, bo zaraz bym zasnął, a ponieważ było ok. 05:00 to pora zasadna. Przeniosłem się więc na swój tor i zasnąłem.
Trudno, jak to mówią, świata się nie uratuje, do południa może popełnię notkę do końca. Narka.
Na wybory nie leziemy, co uzasadniałem w poprzedniej notce. Po przebudzeniu i wyjściu na chwilę na wioskę 973 i 979 nadal śpią, 172 się przebudził, zeżarł niewielką część z tego co przyniósł, otworzył kolejnego loda, którego musiałem dokończyć i również wyglebił, wcześniej nadal paradując w majtkach. Uzgodniliśmy, że jak stacja opustoszeje to zrobimy. Mnie już nosi, bo ostatnio to wygląda... No można pierdolca dostać...
Dobra, bo jak patrzę na zdjęcia i na niego leżącego niedaleko to mnie za chwile weźmie...
Narka.
Na podłodze na grupie A leży 973, bo po 5 latach wyłączenia z obiegów trochę przegiął i go zmuliło. W tym czasie dzwoni mi 979, iż rozstał się, po 4-ch latach, z niby laską i na nocne stacjonowanie wbije na st. mac. i w ogóle wcześniej się pytał, czy po niego przyjadę, ale ponieważ żoładek gorzki poszedł w ruch, to niestety - nie.
Wczoraj składałem z nim kabinę prysznicową w zasadzie pod niby laskę, bo to ona napierała na to. Choć byl wqrwiony na nią, to...
Nie wiem co miałem napisać. W każdym razie, ja to mam przejebane. 973 po 5 letnim okresie pierwszy raz się poważnie znietrzeźwił. Do tego stopnia, że finalnie wyglebił na glebie na grupie A. Na to wszystko wbił 979, który rozszedł się (przynajmniej tak twierdzi) z niby laską po kilku latach. Do 973 się trochę dobierałem, ale zwyczaje z odosobnienia wymagają u nich zwiększonej czujności, to też teką miał, to po kilku minutach odstąpiłem.
Z 979 rozmowa prawie 1,5h nt. związku z niby laską, jego rozejścia się, zachowań obu stron, mojego zdania nt., trochę historii z życia obu stron, doświadczeń itp. To są bardzo trudne rozmowy. Nadto, moje starcze przyzwyczajenia chodzenia regularnie spać o pewnych godzinach powodują zasypianie w trakcie np. wywodów 979 o 02:10 o czym mu bezpośrednio powiedziałem, by nie było, że nagle go nie słucham i np. jak 973 wyglebiam na glebie wyłączony. Udało się jakoś rozmowę zakończyć i wyjść z twarzą z niej, a po niej ten krótki wpis. I to wszystko, tzn. problemy 979, 973 i innych przeżywam. Oni przychodzą do mnie, po poradę, z racji wysłuchania, podpowiedzenia. Na mnie następnie spoczywają ich decyzje, ich działania i w pewnym sensie czuję się za to odpowiedzialny. Nie wiem czy to nie za dużo jak dla mnie. Piszę notkę i na glebie przewraca się 973, bo za dużo łyknął i nie umie wstać. To już chyba 3-cia próba. Nie wiem czy interweniować, czy zostawić go, co on sobie myśli itp. Wstaje, czy usiłuje wstać, otwiera oczy, patrzy jakby wylądował na Marsie, po czym wyglebia znowu. Za kilka minut powtórka. Wreszcie w miarę zaczyna trybić i kieruje się w stronę grupy C. Na grupie B stacjonuje już 979. Wszystko to ciąży na mnie. Usiłuję im pomóc, na tyle ile się da, a u części na niewiele się da.
Jak już wyglebiłem to przylazł 172 z kartonem żarcia ze stony, w tym z lodami 1,4 ltr. Manhattan o różnych smakach. Przed spaniem zeżarłem prawie całego jednego, reszta została dla szczurów. Jakby tego było mało 172 rozebrał się do majtek i tak przemieszczał się po stacji z organem gotowym do działania. No qrwa, akurat se wybrał porę na takie drażnienie, jak na grupie B 979, a na C 973. Już chciałem "coś" z nim zrobić w nocy, ale on też się obżarł to jakbym mu siadł na brzuch..., dlatego tylko przylgnąłem do niego i to na chwile, bo zaraz bym zasnął, a ponieważ było ok. 05:00 to pora zasadna. Przeniosłem się więc na swój tor i zasnąłem.
Trudno, jak to mówią, świata się nie uratuje, do południa może popełnię notkę do końca. Narka.
Na wybory nie leziemy, co uzasadniałem w poprzedniej notce. Po przebudzeniu i wyjściu na chwilę na wioskę 973 i 979 nadal śpią, 172 się przebudził, zeżarł niewielką część z tego co przyniósł, otworzył kolejnego loda, którego musiałem dokończyć i również wyglebił, wcześniej nadal paradując w majtkach. Uzgodniliśmy, że jak stacja opustoszeje to zrobimy. Mnie już nosi, bo ostatnio to wygląda... No można pierdolca dostać...
EDYTOWANO
i wiele z nim zrobić.Dobra, bo jak patrzę na zdjęcia i na niego leżącego niedaleko to mnie za chwile weźmie...
Narka.
środa, 17 października 2018
Środa #1437
973 po wyłączeniu z ruchu przez 5 lat, poszedł wczoraj podupić. Znalazł jakąś laskę, która para się odpowiednim zawodem, 22 letnią, a więc młodszą od niego i..., orgia trochę trwała. W lasce wszystko było na miejscu i ok, to też 973 dawał czadu ile mógł. Wczoraj jeszcze efektów tego czadu nie było, ale dziś, bo się tak złożyło, iż miał wolne z powodu załatwiania papierkowych spraw, zakwasy się odezwały, szczególnie na pachwinach i udach. Łazi, stęka, kwęka, ale łazi, bo mięśniaki-skurwiele w zasadzie to twarde są. Zresztą prawie wpadkę dziś zaliczyłem, bo jak zlazłem ze 172 (mnie zakwasy nie biorą, bo jakby odpowiednie mięśnie ciągle używane) i poszedłem do kuchni nienarodzone wpuścić w kanał, to patrzę przez okno, a tu pod wjazdowy podchodzi 973. Zgłosiłem 172 by posprzątał po, sam się ubrałem na szybciora i poszedłem przełożyć zamek, by 973 mógł wejść na stację. Wytłumaczyłem, że to 172 zamykał drzwi i dlatego były tak zamknięte, że nie dało się ich otworzyć z zewnątrz. Puściłem też bajeczkę, że widziałem go z kuchni i jak długo nie wchodził, to pomyślałem o tym zamku. Później pomyślałem, po co się właściwie tłumaczę, skoro procedury z 973 wyglądały dokładnie tak samo. W sumie wyszło na to, że powiedziałem mu (nie dosłownie), że właśnie zlazłem ze 172.
Wypada ruszyć temat wyborów, bo one się zbliżają. Nie bym tam szedł, bo od nastu lat tam nie chodzę, za wyjątkiem głosowania na samego siebie, ale temat warty, przynajmniej przez chwilę, uwagi.
Okolicznym składom wchodzącym na stację argumentuje dlaczego tam nie lezę, jednocześnie pytając się ich, czy mają swojego kandydata i dlaczego na niego głosują. I tak 895 ma, a głosuje na niego, bo on jest "fajny", jest powiązany z piłką nożną i w zasadzie to tyle. Przy poprzednich wyborach 834 przyciśnięty do ściany oświadczył, że lezie tam z obywatelskiego obowiązku. Chyba mu odpowiedziałem:
- co Ty bredzisz?!
Reszty jeszcze nie pytałem, ale trza będzie to zrobić. Wracając do samego aktu wciepnięcia tam tej kartki, to czy to ma jakikolwiek sens? W dużych, jak i w małych miastach rządzą pojedyncze osoby, często niezwiązane z władzą, ale posiadające wystarczające środki, by rządzący takiej osobie nie podskoczyli, nie przeszkadzali. Dziś słyszałem w radio, że obecny prez m-ta Ka-ce nadal afiszuje się tramwajem na płd. m-ta do Piotrowic, to ten tramwaj, który zgrabnie omija wszelką zabudowę, o czym pisałem tu -> https://baltazar221.blogspot.com/2016/12/piatek-1123.html, a teraz co ostatnio mówił 825 i co też tu pisałem, nie wiadomo czy w ogóle tam dojedzie bo Pietrzak, wykupił działki na Piotrowicach i na tramwaj ma wyjebane. Na pewno nie będzie tam zakładanej wcześniej pętli tramwajowej, a omawiany jest trójkąt do zawracania, jednak i to nie jest pewne. Zresztą przed wyborami takich obietnic pojawia się pełno, a sami kandydaci wychodzą nagle z podziemi, jak dżdżownice po deszczu. Po cóż więc mam iść na nich głosować, kiedy oni robią wrażenie wyścigu do koryta. Mało tego, wpierw powinniśmy rozliczyć obecnie rządzących z obietnic z przed 4 lat i powinny to zrobić media, ale one są powiązane z rządzącymi i tego nie zrobią, bo by się naraziły, a kto się chce narażać. Skoro jednak panuje już obecnie i panowała taka zmowa, to co mój głos w sprawie ma zmienić? Nawet opozycja nie chce wyciągać na powierzchnię bredni przedwyborczych z przed 4 lat, czyli jest tak samo, będąc opozycją, umoczona w układy i układziki. Czy w takim razie łudzicie się, że wciepnięcie pliku makulatury cokolwiek zmieni? Ja się nie łudzę i tam nie lezę. świadomie (nie chce mi się napisać duże "ś") i mówię to innym. Postaram się zrobić mini sondę i wpisać jeszcze wypowiedzi mięśniaków i nie tylko odnośnie wyborów.
To jeszcze na koniec, choć chyba to już dawałem, dwugodzinny materiał sejmowej komisji przesłuchującej Marka Mossakowskiego.
No i na co te wybory?
Teraz tyle, bo taki nietypowy, popołudniowy wpis. Narka.
Wypada ruszyć temat wyborów, bo one się zbliżają. Nie bym tam szedł, bo od nastu lat tam nie chodzę, za wyjątkiem głosowania na samego siebie, ale temat warty, przynajmniej przez chwilę, uwagi.
Okolicznym składom wchodzącym na stację argumentuje dlaczego tam nie lezę, jednocześnie pytając się ich, czy mają swojego kandydata i dlaczego na niego głosują. I tak 895 ma, a głosuje na niego, bo on jest "fajny", jest powiązany z piłką nożną i w zasadzie to tyle. Przy poprzednich wyborach 834 przyciśnięty do ściany oświadczył, że lezie tam z obywatelskiego obowiązku. Chyba mu odpowiedziałem:
- co Ty bredzisz?!
Reszty jeszcze nie pytałem, ale trza będzie to zrobić. Wracając do samego aktu wciepnięcia tam tej kartki, to czy to ma jakikolwiek sens? W dużych, jak i w małych miastach rządzą pojedyncze osoby, często niezwiązane z władzą, ale posiadające wystarczające środki, by rządzący takiej osobie nie podskoczyli, nie przeszkadzali. Dziś słyszałem w radio, że obecny prez m-ta Ka-ce nadal afiszuje się tramwajem na płd. m-ta do Piotrowic, to ten tramwaj, który zgrabnie omija wszelką zabudowę, o czym pisałem tu -> https://baltazar221.blogspot.com/2016/12/piatek-1123.html, a teraz co ostatnio mówił 825 i co też tu pisałem, nie wiadomo czy w ogóle tam dojedzie bo Pietrzak, wykupił działki na Piotrowicach i na tramwaj ma wyjebane. Na pewno nie będzie tam zakładanej wcześniej pętli tramwajowej, a omawiany jest trójkąt do zawracania, jednak i to nie jest pewne. Zresztą przed wyborami takich obietnic pojawia się pełno, a sami kandydaci wychodzą nagle z podziemi, jak dżdżownice po deszczu. Po cóż więc mam iść na nich głosować, kiedy oni robią wrażenie wyścigu do koryta. Mało tego, wpierw powinniśmy rozliczyć obecnie rządzących z obietnic z przed 4 lat i powinny to zrobić media, ale one są powiązane z rządzącymi i tego nie zrobią, bo by się naraziły, a kto się chce narażać. Skoro jednak panuje już obecnie i panowała taka zmowa, to co mój głos w sprawie ma zmienić? Nawet opozycja nie chce wyciągać na powierzchnię bredni przedwyborczych z przed 4 lat, czyli jest tak samo, będąc opozycją, umoczona w układy i układziki. Czy w takim razie łudzicie się, że wciepnięcie pliku makulatury cokolwiek zmieni? Ja się nie łudzę i tam nie lezę. świadomie (nie chce mi się napisać duże "ś") i mówię to innym. Postaram się zrobić mini sondę i wpisać jeszcze wypowiedzi mięśniaków i nie tylko odnośnie wyborów.
To jeszcze na koniec, choć chyba to już dawałem, dwugodzinny materiał sejmowej komisji przesłuchującej Marka Mossakowskiego.
Teraz tyle, bo taki nietypowy, popołudniowy wpis. Narka.
poniedziałek, 15 października 2018
Poniedziałek #1436
Szczury. Szczury tradycyjnie mają się dobrze, jeżeli nie za dobrze. To jest niesamowite, że one (te najbardziej oswojone) same przychodzą nad ranem do mnie pod kołdrę i przez jakiś czas śpią ze mną. Przeważnie pierwsza przychodzi "żyrafka" (taką ma ksywę) i położy się na ileś tam i śpi ze mną. To jeszcze wczesne pory k/06:00 więc jeszcze dosypiam. Następnie po niej, przy kolejnym moim przebudzeniu to wychodzi, a włazi samiec. Ten to już leży przeważnie do mojego wyjścia z łóżka, jak dziś. O ile ona nie jest skora do głaskania, nie zauważyłem u niej by czerpała z tego przyjemność, to on lubi to jak 222, 974 i 977. Po kilku minutach głaskania leży prawie bezwładny, ogon jak mu podniosę i opuszczę to bezwładnie opada na łóżko, pełen luz. Zresztą co się dziwić skoro mamy takie doświadczenia choćby na 222, 974 czy 977. Oczywiście szczur podobnie jak mięśniaki, które to lubią mógłby tak leżeć godzinami, by go głaskać i głaskać, i głaskać, ale mnie niestety wzywają obowiązki dnia codziennego. Uruchomienie stacji, prace zaplanowane, bieżące stałe zajęcia.
Ciekawe, że druga oswojona samiczka, żyjąca w kuchni, też średnio przepada za głaskaniem. Owszem, podobnie jak żyrafka, da się pogłaskać, ale jakoś nie widać by czerpała z tego aż taką przyjemność jak samiec. Czy w naszym życiu jest podobnie, że samice ludzkie też nie lubią głaskania? No przecież już po, to 974 leżał czasami 1,5h i chciał by go głaskać, podobnie 977, albo 222. Ten ostatni zwykle krócej, ale to z powodu częstego braku czasu, czy wytłumaczenia lasce, gdzie był i co robił.
Właściwie to szczura głaszcząc go uspałem, bo nawet jak wychodziłem z łóżka, to on spał i pozostawiłem go pod kołdrą. Pisałem to już, że one i tak po moim wyjściu z łóżka wchodzą do niego, bo nagrzane, to mają już gotowe warunki do spanie i często po minucie jak wyjdę, włażą do niego i przesypiają ileś godzin. Widać też są w pewnym stopniu ciepłolubne. Nie lubią temp. powyżej 30C, bo kiedyś zauważyłem. W tym roku nie, bo takich wysokich np. 36C nie było, ale w ub. tak, i wtedy wyciągały się jak słonie morskie i chłodziły. Leżały jakby je walec przejechał z rozciągniętymi kończynami, czasem nawet na plecach, co już jest aktem desperacji, bo mało które zwierze odkrywa wrażliwą część ciała, czyli brzuch.
No i na koniec jeszcze uchwycona okoliczność kiedy szczurzyca mieszkająca w szufladzie odkrywa wejście, jak ogrzyca w Shreku kiedy zastawiła wejście płatem kory z drzewa. Tu podobnie, ale odwrotnie. Wpierw zastawione wejście
To ten bandaż po lewej. Poniżej lekko naruszony.
Tutaj już zaczęła odkrywać wejście i sama się w nim pojawiła, dla odciągnięcia kolejnej warstwy bandażu.
No i na koniec już otwarte wejście do szuflady.
W zasadzie to ona dziennie wykonuje te czynności. Zagradza się, by inne nie wlazły, po czym rano się odgradza i może wychodzić. W sumie nie wiem czemu rano się odgradza skoro dalej lezie spać. Tego jeszcze nie wyjaśniłem. Nie uchwyciłem, jak wylazła w wejściu u ziewnęła. Szkoda, bo było widać zęby, którymi szczury wiele potrafią zrobić.
Tyle, bo muszę się brać do zajęć, a już na stacji był 826, który nieco opóźnił czynności. To narka.
Ciekawe, że druga oswojona samiczka, żyjąca w kuchni, też średnio przepada za głaskaniem. Owszem, podobnie jak żyrafka, da się pogłaskać, ale jakoś nie widać by czerpała z tego aż taką przyjemność jak samiec. Czy w naszym życiu jest podobnie, że samice ludzkie też nie lubią głaskania? No przecież już po, to 974 leżał czasami 1,5h i chciał by go głaskać, podobnie 977, albo 222. Ten ostatni zwykle krócej, ale to z powodu częstego braku czasu, czy wytłumaczenia lasce, gdzie był i co robił.
Właściwie to szczura głaszcząc go uspałem, bo nawet jak wychodziłem z łóżka, to on spał i pozostawiłem go pod kołdrą. Pisałem to już, że one i tak po moim wyjściu z łóżka wchodzą do niego, bo nagrzane, to mają już gotowe warunki do spanie i często po minucie jak wyjdę, włażą do niego i przesypiają ileś godzin. Widać też są w pewnym stopniu ciepłolubne. Nie lubią temp. powyżej 30C, bo kiedyś zauważyłem. W tym roku nie, bo takich wysokich np. 36C nie było, ale w ub. tak, i wtedy wyciągały się jak słonie morskie i chłodziły. Leżały jakby je walec przejechał z rozciągniętymi kończynami, czasem nawet na plecach, co już jest aktem desperacji, bo mało które zwierze odkrywa wrażliwą część ciała, czyli brzuch.
No i na koniec jeszcze uchwycona okoliczność kiedy szczurzyca mieszkająca w szufladzie odkrywa wejście, jak ogrzyca w Shreku kiedy zastawiła wejście płatem kory z drzewa. Tu podobnie, ale odwrotnie. Wpierw zastawione wejście
To ten bandaż po lewej. Poniżej lekko naruszony.
Tutaj już zaczęła odkrywać wejście i sama się w nim pojawiła, dla odciągnięcia kolejnej warstwy bandażu.
No i na koniec już otwarte wejście do szuflady.
W zasadzie to ona dziennie wykonuje te czynności. Zagradza się, by inne nie wlazły, po czym rano się odgradza i może wychodzić. W sumie nie wiem czemu rano się odgradza skoro dalej lezie spać. Tego jeszcze nie wyjaśniłem. Nie uchwyciłem, jak wylazła w wejściu u ziewnęła. Szkoda, bo było widać zęby, którymi szczury wiele potrafią zrobić.
Tyle, bo muszę się brać do zajęć, a już na stacji był 826, który nieco opóźnił czynności. To narka.
niedziela, 14 października 2018
Niedziela #1435
Przedwczoraj wyjazd do 824. Na miejscu, po kilku godz. pobytu okazało się, bo po tym czasie zaczął opowiadać, że miał poważne zawirowanie zdrowotne związane z działaniem mózgu. Otóż, dzwonił do mnie kiedyś i mówił, że go głowa mocno boli. Wiadomo, przez telefon, tylko po takim określeniu, trudno jest cokolwiek wyrokować. W końcu poszedł z tym do lekarza i zaczęli działać neurolodzy. Okazało się, jak mi relacjonował 824, że jakiś nerw gdzieś się przemieścił i powodował mocne bóle głowy, a także wadliwe działania pamięci krótkotrwałej. Sam 824 mówił, że np. szedł do kuchni i już będąc w niej nie pamiętał po co przyszedł. Tak było często, nadto utrzymywał się silny ból głowy. Jakoś przez telefon nie powiedział mi tego, a tak mógłbym awaryjnie jechać do niego, choćby by towarzyszyć mu w drodze do przychodni, na badania, a w takim stanie, przy zaburzeniach pamięci krótkotrwałej mogło być różnie.
Wracając od niego początkowo zdenerwowałem się na środki masowego rażenia (to stara nazwa, to już na pewno nie masowego), bowiem po raz kolejny wyszło, że trudno jest znaleźć ludzi na właściwych stanowiskach, rozumiejących co robią i wykonujących swoją pracę z pasją. Jechałem opóźnionym o 16 min autobusem, który zupełnie nieudolnie usiłował wyprzedzić na przystankach planowo jadący przed nim inny. Sam bym go 3 razy już wyprzedził, ale to też jest kwestia czy komuś się chce robić, czy jest w tej pracy dla kasy, którą co miesiąc dostaje, a reszta - to jakoś to będzie. W konsekwencji nie zdążyłem na przesiadkę, brakło 5 sek. Na szczęście finalnie w wiosce byłem 15 min później, bo jechałem następnym skomunikowaniem (mi się udało).
01-11-2018 kolejny już przejazd liniami po aglomeracji. W tym na linię tramwajową 27, gdzie musi jeździć stary tabor tramwajowy, ze względu na starą podstację trakcyjną, a sama linia, jak przedwczoraj mówił 825 będzie działała do śmierci technicznej. Nie ma planów na jej naprawy, modernizacje. Czyli taka cicha likwidacja, bo jak coś "dupnie" to zwali się na to, a nie na to, że zasadniczo to chcemy ją zamknąć, ale oficjalnie tego nie ogłaszamy. Niech się sama wysypie.
Wczoraj był 172. Udało się go ściągnąć. Z pt./sob. na stacji stacjonował 826 więc rano nie mogłem ściągnać 172. Zresztą w tą noc, trochę też przez 826, nie wyspałem się. Przebudziłem się w nocy (ok. 04:40), a tu jakoś ani wyjść z łóżka, bo on śpi, jednak po pół godzinie ciepania się jednak wylazłem. W trakcie funkcjonowania uruchomił się na grupie C 973 do pracy. Jak wlazłem z powrotem ok. 06:00 to i tak już nie zasnąłem. Cały dzień sunąłem przez budynek stacyjny i nie chciało mi się nic robić z niedospania. Wreszcie zdecydowałem się położyć o 13:30. W ciągu 45 min nastąpiło 6 zdarzeń budzących mnie. Po ostatnim wqrwiłem się i wylazłem z łóżka. Ciągle ktoś coś chciał, a to jakieś pytania telefoniczne, a to coś np. pożyczyć, bo sobota, to coś tam robią, a to najzwyklej posiedzieć na stacji. Wracając do 172, to jeszcze w trakcie pobytu na stacji 826 wszedł 230. Jednak długo nie stacjonował (przywiózł duże cysterny do włączenia w obiegi z cysternami) i zadzwoniłem do 172, iż tory stacyjne wolne. U niego się nie dało, bo widocznie laska była. Ach ten jego wygląd ostatnio. Dostaję prawie drgawek. Chwilę leżałem na nim odbierając energię cieplną, a następnie zacząłem działać. Przy tym jego wyglądzie długo nie mogłem działać, bo mózg dostawał wariacji włącznie z tą drugą głowa na dole. Jednak to tylko w takim układzie jest dobre. Mieszkać bym z nim nie mógł razem. Epizody na stacji mac. już były. Przeważnie po tygodniu dostawałem już do gowy. Przeważnie od treści, jakie odbierał z TV, co zresztą kiedyś opisywałem. Mnie już po 4 dniach łeb nie wytrzymywał. Cóż z tego, że seks był fajny, bo mięśniak dostępny przez większość dnia i w zasadzie codziennie, jak to nie rekompensowało reszty dnia. Chyba za bardzo przyzwyczaiłem się do przyjmowania i wyprawiania składów ze stacji. To jednak jest pewien wiek, w którym ze względu na młodość jesteśmy w stanie być elastyczni i dopasowywać się do drugiej strony i ona do nas. W miarę jak starzejemy mamy swoje przyzwyczajenia, z których trudno nam rezygnować na stałe. Na jakiś tam okres jesteśmy w stanie się poświęcić, ale zmiana długofalowa może być trudna. Z takim 826 to bym nawet dnia nie wytrzymał. Jest tak uciążliwy, że nawet niektóre inne drużyny trakcyjnych go nie trawią.
Zabieram się za prace na stacji, bo za wczoraj trzeba trochę nadrobić, a pogoda w tym roku, już przecież na jesieni, jest niesamowita. Za dnia dobija do 20-21C, słonecznie od kilku tygodni i przez jeszcze kilka dni tak będzie.
Wracając od niego początkowo zdenerwowałem się na środki masowego rażenia (to stara nazwa, to już na pewno nie masowego), bowiem po raz kolejny wyszło, że trudno jest znaleźć ludzi na właściwych stanowiskach, rozumiejących co robią i wykonujących swoją pracę z pasją. Jechałem opóźnionym o 16 min autobusem, który zupełnie nieudolnie usiłował wyprzedzić na przystankach planowo jadący przed nim inny. Sam bym go 3 razy już wyprzedził, ale to też jest kwestia czy komuś się chce robić, czy jest w tej pracy dla kasy, którą co miesiąc dostaje, a reszta - to jakoś to będzie. W konsekwencji nie zdążyłem na przesiadkę, brakło 5 sek. Na szczęście finalnie w wiosce byłem 15 min później, bo jechałem następnym skomunikowaniem (mi się udało).
01-11-2018 kolejny już przejazd liniami po aglomeracji. W tym na linię tramwajową 27, gdzie musi jeździć stary tabor tramwajowy, ze względu na starą podstację trakcyjną, a sama linia, jak przedwczoraj mówił 825 będzie działała do śmierci technicznej. Nie ma planów na jej naprawy, modernizacje. Czyli taka cicha likwidacja, bo jak coś "dupnie" to zwali się na to, a nie na to, że zasadniczo to chcemy ją zamknąć, ale oficjalnie tego nie ogłaszamy. Niech się sama wysypie.
Wczoraj był 172. Udało się go ściągnąć. Z pt./sob. na stacji stacjonował 826 więc rano nie mogłem ściągnać 172. Zresztą w tą noc, trochę też przez 826, nie wyspałem się. Przebudziłem się w nocy (ok. 04:40), a tu jakoś ani wyjść z łóżka, bo on śpi, jednak po pół godzinie ciepania się jednak wylazłem. W trakcie funkcjonowania uruchomił się na grupie C 973 do pracy. Jak wlazłem z powrotem ok. 06:00 to i tak już nie zasnąłem. Cały dzień sunąłem przez budynek stacyjny i nie chciało mi się nic robić z niedospania. Wreszcie zdecydowałem się położyć o 13:30. W ciągu 45 min nastąpiło 6 zdarzeń budzących mnie. Po ostatnim wqrwiłem się i wylazłem z łóżka. Ciągle ktoś coś chciał, a to jakieś pytania telefoniczne, a to coś np. pożyczyć, bo sobota, to coś tam robią, a to najzwyklej posiedzieć na stacji. Wracając do 172, to jeszcze w trakcie pobytu na stacji 826 wszedł 230. Jednak długo nie stacjonował (przywiózł duże cysterny do włączenia w obiegi z cysternami) i zadzwoniłem do 172, iż tory stacyjne wolne. U niego się nie dało, bo widocznie laska była. Ach ten jego wygląd ostatnio. Dostaję prawie drgawek. Chwilę leżałem na nim odbierając energię cieplną, a następnie zacząłem działać. Przy tym jego wyglądzie długo nie mogłem działać, bo mózg dostawał wariacji włącznie z tą drugą głowa na dole. Jednak to tylko w takim układzie jest dobre. Mieszkać bym z nim nie mógł razem. Epizody na stacji mac. już były. Przeważnie po tygodniu dostawałem już do gowy. Przeważnie od treści, jakie odbierał z TV, co zresztą kiedyś opisywałem. Mnie już po 4 dniach łeb nie wytrzymywał. Cóż z tego, że seks był fajny, bo mięśniak dostępny przez większość dnia i w zasadzie codziennie, jak to nie rekompensowało reszty dnia. Chyba za bardzo przyzwyczaiłem się do przyjmowania i wyprawiania składów ze stacji. To jednak jest pewien wiek, w którym ze względu na młodość jesteśmy w stanie być elastyczni i dopasowywać się do drugiej strony i ona do nas. W miarę jak starzejemy mamy swoje przyzwyczajenia, z których trudno nam rezygnować na stałe. Na jakiś tam okres jesteśmy w stanie się poświęcić, ale zmiana długofalowa może być trudna. Z takim 826 to bym nawet dnia nie wytrzymał. Jest tak uciążliwy, że nawet niektóre inne drużyny trakcyjnych go nie trawią.
Zabieram się za prace na stacji, bo za wczoraj trzeba trochę nadrobić, a pogoda w tym roku, już przecież na jesieni, jest niesamowita. Za dnia dobija do 20-21C, słonecznie od kilku tygodni i przez jeszcze kilka dni tak będzie.
czwartek, 11 października 2018
Czwartek #1434
Z tymi mięśniakami dostanę do gowy kiedyś. Dorosłe niektóre, by nie było, a nieporadne jak ileś tam lat temu. Te co mają rodziny, to jakoś jeszcze ciągną, ale te samotne, bo z różnych przyczyn tak wyszło, to dramat. I najlepsze w tym wszystkim, że część tych problemów spada na mnie, a że moja asertywność jest jaka jest, to częściowo nie jestem w stanie odmówić. Aczkolwiek i na tym polu jest już lepiej. Zresztą musi być lepiej, bo rynek pracy jest taki pusty, że przynajmniej raz w tyg. jest propozycja jakiejś pracy.
One wszystko (te mięśniaki) załatwiają na ostatnią chwilę, następnie jak już inne możliwości są upierdolone to przylatują i załatw to, załatw tamto, bo masz znajomości to Tb. się uda. Później się muszę gimnastykować, bo wcześniej kiedy były możliwości, to ależ skąd, po co, jest jeszcze czas itp. Ach, szkoda gadać, bo nawet wpisu nie mogę zrobić normalnie, bo już trza iść, bo teraz na ostatnią chwilę...
Przed blokiem rano koty wyjaśniały jakieś kwestie bytowe, miałcząc przy tym długi i przeciągle. Z tej wymiany miałków wiele nie wyszło to po ok. 10 min doszło do rękoczynu. Już inaczej to wyjaśniły. Jaki był wynik nie wiem, ale zauważyłem, że po tym wyjaśnianiu szczury inaczej się przemieszczały. Tylko na krótkich odcinkach i na pełnej piździe. Mimo, iż nie miały nigdy bezpośredniego kontaktu z kotem, to jednak te odgłosy na nie podziałały.
230 jeździ jako kierowca rozwoziciel pizzy. Czyli jego praca polega na podstawieniu się w miejscu pracy sprawnym, zatankowanym autem. Dwa dni temu, rozwożąc pizzę brakło mu paliwa, musiał ściągnąć inne auto, by przejęło ładunek. Co oni mają w tych głowach do cyca?! Do mnie przyjechał środkami masowego rażenia po pojemnik na paliwo, bo gdzieżby w aucie mieć coś takiego, skoro ciągle jeździ się na rezerwie?
Na razie więcej opowiastek nie będzie, bo za chwilę muszę jechać pomóc na ostatnią chwilę demontować szafy. Za to wczoraj już więcej dobrałem się do 973. No rozpierdol jakie ciało, jakie mięśnie, do tego po pobycie tam smaruje się jeszcze jakimś mleczkiem, czy masłem kokosowym więc ta skóra taka delikatna... Musiałem się dobrze powstrzymywać, by druga głowa nie ożyła.
Kończę, bo mnie za chwile zeżre, że tyle piszę. Narka (i bez korekty leci, bo brak czasu).
One wszystko (te mięśniaki) załatwiają na ostatnią chwilę, następnie jak już inne możliwości są upierdolone to przylatują i załatw to, załatw tamto, bo masz znajomości to Tb. się uda. Później się muszę gimnastykować, bo wcześniej kiedy były możliwości, to ależ skąd, po co, jest jeszcze czas itp. Ach, szkoda gadać, bo nawet wpisu nie mogę zrobić normalnie, bo już trza iść, bo teraz na ostatnią chwilę...
Przed blokiem rano koty wyjaśniały jakieś kwestie bytowe, miałcząc przy tym długi i przeciągle. Z tej wymiany miałków wiele nie wyszło to po ok. 10 min doszło do rękoczynu. Już inaczej to wyjaśniły. Jaki był wynik nie wiem, ale zauważyłem, że po tym wyjaśnianiu szczury inaczej się przemieszczały. Tylko na krótkich odcinkach i na pełnej piździe. Mimo, iż nie miały nigdy bezpośredniego kontaktu z kotem, to jednak te odgłosy na nie podziałały.
230 jeździ jako kierowca rozwoziciel pizzy. Czyli jego praca polega na podstawieniu się w miejscu pracy sprawnym, zatankowanym autem. Dwa dni temu, rozwożąc pizzę brakło mu paliwa, musiał ściągnąć inne auto, by przejęło ładunek. Co oni mają w tych głowach do cyca?! Do mnie przyjechał środkami masowego rażenia po pojemnik na paliwo, bo gdzieżby w aucie mieć coś takiego, skoro ciągle jeździ się na rezerwie?
Na razie więcej opowiastek nie będzie, bo za chwilę muszę jechać pomóc na ostatnią chwilę demontować szafy. Za to wczoraj już więcej dobrałem się do 973. No rozpierdol jakie ciało, jakie mięśnie, do tego po pobycie tam smaruje się jeszcze jakimś mleczkiem, czy masłem kokosowym więc ta skóra taka delikatna... Musiałem się dobrze powstrzymywać, by druga głowa nie ożyła.
Kończę, bo mnie za chwile zeżre, że tyle piszę. Narka (i bez korekty leci, bo brak czasu).
środa, 10 października 2018
Środa #1433
Muszę to napisać, ale coś mi źle komp działa. Wiem czemu, bo 172 i 973 oglądają porniole na nim i się wirusuje.
Do rzeczy. Stacjonuje na st. mac. 973 Przenieśliśmy go z grupy B na grupę C, gdzie udostępniliśmy mu miejsca dla składowania przedmiotów osobistych, czego nie miał na grupie B. Nie wiem czy jest z tego zadowolony, na razie nic nie mówił, jutro może go naciągniemy na większy wywody. Dziś trochę go pogłaskałem po plecach, klacie, no jest efekt. Taki mięśniak, to wyjebka. Muszę mu jakieś zdjęcie zrobić dla potomnych i dla mnie.
Przedłużające się lato to coś niesamowitego w tym roku. 10-10 a tu na placu 20C. Do sklepu szedłem w koszulce z krótkim rękawkiem, bo tak ciepło, równie dobrze mogłem iść jeszcze w krótkich spodenkach.
Wykorzystujemy pogodę na uszczelnienia budynku stacyjnego i z postępu prac jestem zadowolony. No może oprócz ciągnięcia mnie na dodatkowe zajęcia jak instalacja elektryczna czy kafelkowanie, choć ono miało być dziś, to jednak się odwołało. I dobrze, bo prace na st. mac. postępują. Jutro ciągną mnie też w teren do pomocy, a w pt. wyjazd o 824, bo ma być podobnie, to skorzystam. Po za tym standard w ciągu dni. Po uwolnieniu się z kopalni przygotowujemy się do zimy na st. mac. Uwolniłem się też trochę od symulatora, choć ciągnie mnie do niego i w zasadzie to dziennie jest odpalany, ale już nie w takich jednostkach czasowych jak kiedyś.
Lipny ten wpis, ale dalsze zajęcia czekają, a pisałem w 3-ch częściach, bo stale coś i nie mogłem napisać tego za jednym zamachem. To narka.
Do rzeczy. Stacjonuje na st. mac. 973 Przenieśliśmy go z grupy B na grupę C, gdzie udostępniliśmy mu miejsca dla składowania przedmiotów osobistych, czego nie miał na grupie B. Nie wiem czy jest z tego zadowolony, na razie nic nie mówił, jutro może go naciągniemy na większy wywody. Dziś trochę go pogłaskałem po plecach, klacie, no jest efekt. Taki mięśniak, to wyjebka. Muszę mu jakieś zdjęcie zrobić dla potomnych i dla mnie.
Przedłużające się lato to coś niesamowitego w tym roku. 10-10 a tu na placu 20C. Do sklepu szedłem w koszulce z krótkim rękawkiem, bo tak ciepło, równie dobrze mogłem iść jeszcze w krótkich spodenkach.
Wykorzystujemy pogodę na uszczelnienia budynku stacyjnego i z postępu prac jestem zadowolony. No może oprócz ciągnięcia mnie na dodatkowe zajęcia jak instalacja elektryczna czy kafelkowanie, choć ono miało być dziś, to jednak się odwołało. I dobrze, bo prace na st. mac. postępują. Jutro ciągną mnie też w teren do pomocy, a w pt. wyjazd o 824, bo ma być podobnie, to skorzystam. Po za tym standard w ciągu dni. Po uwolnieniu się z kopalni przygotowujemy się do zimy na st. mac. Uwolniłem się też trochę od symulatora, choć ciągnie mnie do niego i w zasadzie to dziennie jest odpalany, ale już nie w takich jednostkach czasowych jak kiedyś.
Lipny ten wpis, ale dalsze zajęcia czekają, a pisałem w 3-ch częściach, bo stale coś i nie mogłem napisać tego za jednym zamachem. To narka.
poniedziałek, 8 października 2018
Poniedziałek #1432
Już chyba za stary jestem na imprezki, gdzie alko się leje strumieniem. W sobotę się taka zorganizowała, bowiem koledze zmarł ojciec i był w tym dniu pogrzeb. Przyjechał z żarciem dla mnie ze stypy i oczywiście z browarami. Ponieważ obecnej ekipy nie zna za dobrze, a inni z jego ekipy mieli zajęte to zadzwonił po swojego kolegę, tego który się do mnie dobierał jakieś 2 m-ce temu. Niestety kolega ma problem alkoholowy i to poważny, to też jak przynieśli flaszki żołądka klasyka i krupnik, to on wybierał najbardziej napełnione kieliszki i najszybciej zaliczył zgon. Musieli go odprowadzić do domu, w którym matka oczywiście psioczyła, że "znowu" u mnie się spił (tak jakby to tu robił notorycznie). Mało go trawię, to też rzadko tu przychodzi. Były też składy na imprezce 895 i 840, ale oni postanowili jechać do katos na dalsza imprezkę to też ok. 23:00 się zwinęli. Pozostał na placu boju ten, którego ojciec zmarł, 826, który był w raju, bo tyle alko jeszcze zostało i on jak zwykle na sępika, to łykał prawie jak ten co zaliczył zgon i ja. Ale z krupnika wypiłem tylko 1,5 kieliszka, bo nie chciałem mieszać, by rano jakoś funkcjonować. I dobrze zrobiłem, bo w nd. obudziłem się dobrze funkcjonujący, dzięki temu zabrałem się za prace uszczelniające na stacji. Po ich skończeniu polazłem do 172, bowiem w ciągu dnia nawijał bym do niego przylazł. Polazłem ok. 17:30. U niego jest o wile lepiej jak na st. mac. Nie ma presji czasowej, mogę się nim dokładnie zająć i dłużej i zaczyna mi się to podobać. Chyba tak będę robił, że przeniosę spotkania z nim stąd do niego i tam to będziemy robić.
Wczoraj w/g umowy w polu rażenia znalazły się jego plecy. To umięśnienie, to robi wrażenie. Jeszcze po, nadal masowałem go po plecach, chcąc czuć pod palcami te napinające się mięśnie.
Za to z 973 nie mam nawet kiedy pogadać. To podobnie jak kiedyś, czy nawet obecnie z 979. Przez większość dnia 973 lata w terenie. Odwiedza znajomych, jeździ po okolicznych miastach, dopiero wieczorem ściąga na st. mac. Trudno się dziwić, po 5 latach teraz nadrabia zaległości.
W sob. wreszcie udało się nakłonić 979 do zmiany płynu chłodniczego w układzie. Stary został zlany, no żur totalny. Następnie przepłukaliśmy układ wodą, z którą wyleciało resztę marasu, a następnie zalaliśmy czystym płynem. Mam nadzieję, że poprawie to grzanie w zimie w aucie, choć ono było na takim średnim poziomie jak na 20 letnie auto. Mam plan, by wzorem, jak dawniej w komunikacji miejskiej w autobusie zrobić dodatkową nagrzewnicę prowadzoną rurkami przez podszybie do bagażnika, ale czy zdążę to nie wiem, bowiem po 2 letnim zastoju z pracami na st. mac. jak ruszyłem, to skończę chyba na wiosnę. Pomysł sprawdzony w autobusie, a mam właśnie nagrzewnicę ze starego Ikarusa, która w sam raz się nada do auta. Nie wiem tylko którędy wejść z rurkami do wnętrza auta.
Tyle, bo muszę się zbierać na dalszą część montażu instalacji elektrycznej na Ochojcu. Tak mi się chce, że katastrofa. Gdzie ta moja asertywność do cyca. Powinienem z góry odmówić, a nie zgadzać się na dodatkowe prace. Teraz mam instalację i kafelki u 230, no i prace na st. mac. Trochę za dużo tego, a jeszcze w tym tyg. musiałbym jechać do 824. Jakoś to może uda się upchnąć.
Zwijam się, to narka (idzie bez korekty, bo nie mam już na to czasu).
Wczoraj w/g umowy w polu rażenia znalazły się jego plecy. To umięśnienie, to robi wrażenie. Jeszcze po, nadal masowałem go po plecach, chcąc czuć pod palcami te napinające się mięśnie.
Za to z 973 nie mam nawet kiedy pogadać. To podobnie jak kiedyś, czy nawet obecnie z 979. Przez większość dnia 973 lata w terenie. Odwiedza znajomych, jeździ po okolicznych miastach, dopiero wieczorem ściąga na st. mac. Trudno się dziwić, po 5 latach teraz nadrabia zaległości.
W sob. wreszcie udało się nakłonić 979 do zmiany płynu chłodniczego w układzie. Stary został zlany, no żur totalny. Następnie przepłukaliśmy układ wodą, z którą wyleciało resztę marasu, a następnie zalaliśmy czystym płynem. Mam nadzieję, że poprawie to grzanie w zimie w aucie, choć ono było na takim średnim poziomie jak na 20 letnie auto. Mam plan, by wzorem, jak dawniej w komunikacji miejskiej w autobusie zrobić dodatkową nagrzewnicę prowadzoną rurkami przez podszybie do bagażnika, ale czy zdążę to nie wiem, bowiem po 2 letnim zastoju z pracami na st. mac. jak ruszyłem, to skończę chyba na wiosnę. Pomysł sprawdzony w autobusie, a mam właśnie nagrzewnicę ze starego Ikarusa, która w sam raz się nada do auta. Nie wiem tylko którędy wejść z rurkami do wnętrza auta.
Tyle, bo muszę się zbierać na dalszą część montażu instalacji elektrycznej na Ochojcu. Tak mi się chce, że katastrofa. Gdzie ta moja asertywność do cyca. Powinienem z góry odmówić, a nie zgadzać się na dodatkowe prace. Teraz mam instalację i kafelki u 230, no i prace na st. mac. Trochę za dużo tego, a jeszcze w tym tyg. musiałbym jechać do 824. Jakoś to może uda się upchnąć.
Zwijam się, to narka (idzie bez korekty, bo nie mam już na to czasu).
piątek, 5 października 2018
Piątek #1431
Symptomem tych czasów jest brak kasy u ludzi młodych. Zdaje się, że są oni nieodporni na reklamy, pokusy dnia codziennego, okazyjnego. Kasa jest, za chwile jej nie ma i to widzę niezależnie od szerokości geograficznej. Taki jeden z wioski, był, czy jest jeszcze nadal w Anglii od 9 lat. Ostatnio, ponieważ z jego ojcem nie jest dobrze, to zjechał do PL na jakiś czas uregulować sprawy. Niby chciałby tu osiąść na stałe, bo taka sytuacja, ale jest problem, bo będąc tam 9 lat nie zaoszczędził nic. Nawet 1000 funtów. Co z tymi ludźmi jest nie tak, że ciągle wydają tyle co mają, lub nawet więcej niż mają, bo reszta leci w kredycie, w ratach itp. Widać nikt im nie wpoił czegoś takiego jak rezerwa finansowa. Ale widać, że podobnie jak oni, gospodarują miasta, bo one też ciągle pod kreską. I ciągle tylko wiyncyj i wiyncyj, i wiyncyj kasy na wydawanie, część na wypierdalanie. Marnotrawi się kasy sporo, ale jak widać nikt na to nie reaguje. Też już dawno zaprzestałem reagować, tym bardziej, że przeszedłem na ciemną stronę mocy, to nie moja, a przynajmniej w bardzo małym stopniu moja, kasa jest wypierdalana. Więc nawet jak robię obieg z cysternami i jeszcze świeci słońce, a już latarnie uliczne napierdalają, to stwierdzam, to nie moja kasa do cyca, niech się inni tym martwią, Ci którzy tam to źródło dofinansowują.
Zaczyna być w małych miasteczkach sytuacja niezręczna, bowiem liczebność w nich maleje i to w coraz większym stopniu. Budżety tych miasteczek rosną, a mieszkańców ubywa. Prosta logika wskazuje, że jednostkowo obciążenia, dla utrzymania takiego budżetu, będą co raz wyższe. Jeszcze kilka lat i zacznie się migracja do miast, czy miasteczek, które są tanie i które nie wypieprzają na lewo i prawo kasy mieszkańców. Na razie to jeszcze jest sprawa przyszłości, ale myślę iż w perspektywie kilku lat zacznie to już być widoczne. Te miasta, które zrobiły sobie sztuczne koszty, by być pseudoatrakcyjnymi, będą za to cierpieć. W Rudzie Śl. w której chciałem uratować układ torowy po kop. Pokój, jest basen. Teraz to się nazywa aquapark (takie czasy). Co z tego, skoro czytam w budżecie na 2018, że do tego basenu m-to musi rocznie dopłacić 8 baniek (8 mln złotych). Po co w takim razie takie inwestycje, które są obciążeniem dla m-ta? Mówiłem v-ce prez. m-ta, że my będziemy dochodowi, a nie jak inni deficytowi, to jakoś to nie dotarło, ale zdaję sobie sprawy - nie przyszliśmy z kopertą, z zawartością i dlatego odpadliśmy. Taki basem to dał ładną kopertę, a resztą niech się już martwią następcy lub mieszkańcy. M-to podpisało umowę pod wpływem koperty, to teraz buli (w sumie nie miasto, a mieszkańcy). U nas w wiosce też chcą stadion wyremontować. Wszystkim wokół mówię - spierdalać z tym projektem. Kto za to będzie bulił za np. 3 lata? Kto to będzie opłacał? Jasne, mieszkańcy zawsze chcą nowych ulic, chodników, wymienianych co roku, nowych autobusów, nowego wszystkiego wokół, bo im się wydaje, że za to Marsjanie bulą. Nie, qrwa, Marsjanie za to nie bulą.
W wiosce to samo. Zresztą opisywałem to już kiedyś. Niezależnie od tego ile zarabiają i tak ciągle nie mają. Nawet jakby 20 tysi misięcznie zarobili, to tyleż by miesięcznie rozpierdolili. I tym optymistycznym akcentem chciałbym zakończyć, ale jeszcze spr. seksualne.
Mój mózg ostatnio wariuje. 172 ma kolejne swoje mieszkanie. Jest fajnie. Leze do niego i nie ma presji czasu, że ktoś stanie pod wjazdowym i co teraz zrobić, by zatrzeć ślady, by się nie domyśleli. Tam idę i..., jest czas, jest luz, nikt nie napiera, jest fajnie. Wczoraj był 826. Lekko cyknięty, to też po chwili rozebrał się do klaty. Znowu masaże, dotykanie, rejestrowanie mięśni, ułożenia ciała itp. Na stacji stacjonuje 973. Widok jego rąk, klaty, brzucha - rozpierdala. Efekt - przebudzam się rano i mózg nie wie którego strawić. Szał ciał. A po poranku lezę do 172 i tam dopiero jest szał ciał. Dziś mu zapowiedziałem, że następnym razem lecą plecy. W ugięciu jak je dotkłem, te mięśnie, ten charakterystyczny trójkąt z mięśni, rzadko widoczny u dorosłych facetów, to robi wrażenie.
Tyle, bo taka notka na szybko się spłodziła. Narka.
Zaczyna być w małych miasteczkach sytuacja niezręczna, bowiem liczebność w nich maleje i to w coraz większym stopniu. Budżety tych miasteczek rosną, a mieszkańców ubywa. Prosta logika wskazuje, że jednostkowo obciążenia, dla utrzymania takiego budżetu, będą co raz wyższe. Jeszcze kilka lat i zacznie się migracja do miast, czy miasteczek, które są tanie i które nie wypieprzają na lewo i prawo kasy mieszkańców. Na razie to jeszcze jest sprawa przyszłości, ale myślę iż w perspektywie kilku lat zacznie to już być widoczne. Te miasta, które zrobiły sobie sztuczne koszty, by być pseudoatrakcyjnymi, będą za to cierpieć. W Rudzie Śl. w której chciałem uratować układ torowy po kop. Pokój, jest basen. Teraz to się nazywa aquapark (takie czasy). Co z tego, skoro czytam w budżecie na 2018, że do tego basenu m-to musi rocznie dopłacić 8 baniek (8 mln złotych). Po co w takim razie takie inwestycje, które są obciążeniem dla m-ta? Mówiłem v-ce prez. m-ta, że my będziemy dochodowi, a nie jak inni deficytowi, to jakoś to nie dotarło, ale zdaję sobie sprawy - nie przyszliśmy z kopertą, z zawartością i dlatego odpadliśmy. Taki basem to dał ładną kopertę, a resztą niech się już martwią następcy lub mieszkańcy. M-to podpisało umowę pod wpływem koperty, to teraz buli (w sumie nie miasto, a mieszkańcy). U nas w wiosce też chcą stadion wyremontować. Wszystkim wokół mówię - spierdalać z tym projektem. Kto za to będzie bulił za np. 3 lata? Kto to będzie opłacał? Jasne, mieszkańcy zawsze chcą nowych ulic, chodników, wymienianych co roku, nowych autobusów, nowego wszystkiego wokół, bo im się wydaje, że za to Marsjanie bulą. Nie, qrwa, Marsjanie za to nie bulą.
W wiosce to samo. Zresztą opisywałem to już kiedyś. Niezależnie od tego ile zarabiają i tak ciągle nie mają. Nawet jakby 20 tysi misięcznie zarobili, to tyleż by miesięcznie rozpierdolili. I tym optymistycznym akcentem chciałbym zakończyć, ale jeszcze spr. seksualne.
Mój mózg ostatnio wariuje. 172 ma kolejne swoje mieszkanie. Jest fajnie. Leze do niego i nie ma presji czasu, że ktoś stanie pod wjazdowym i co teraz zrobić, by zatrzeć ślady, by się nie domyśleli. Tam idę i..., jest czas, jest luz, nikt nie napiera, jest fajnie. Wczoraj był 826. Lekko cyknięty, to też po chwili rozebrał się do klaty. Znowu masaże, dotykanie, rejestrowanie mięśni, ułożenia ciała itp. Na stacji stacjonuje 973. Widok jego rąk, klaty, brzucha - rozpierdala. Efekt - przebudzam się rano i mózg nie wie którego strawić. Szał ciał. A po poranku lezę do 172 i tam dopiero jest szał ciał. Dziś mu zapowiedziałem, że następnym razem lecą plecy. W ugięciu jak je dotkłem, te mięśnie, ten charakterystyczny trójkąt z mięśni, rzadko widoczny u dorosłych facetów, to robi wrażenie.
Tyle, bo taka notka na szybko się spłodziła. Narka.
środa, 3 października 2018
Środa #1430
Był wczoraj 172. Chyba pod wpływem ostatnich informacji o potyczkach klubów piłkarskich i jego udziału w nich, jak siadłem na niego, to sama ta informacja wywołała już podniecenie. Mało tego, do tego stopnia, że jak dochodziłem, to nawet nie wiedziałem kiedy. po prostu te z ogonkami poleciały w sposób niekontrolowany. Inna sprawa, że po przyjęciu tej informacji, też z nim trochę poleciałem i więcej go wytrzaskałem niż zwykle, ale jako rasowy skurwiel wytrzymał to bez stękania.
Dziś za to był 826. Trochę wstawiony, nie wiem z jakiego powodu, ale taki przyszedł jakoś ok. 16:00. Prawie sam rozebrał się do klaty i jakby zaproponował masaż. No qrwa, pomyślałem. Co się wyprawia. Oczywiście skorzystałem, tym bardziej że ponapinał mięśnie rąk, to mi się organ na dole też napiął. Nawet musiałem dwa razy od niego odstąpić, bo wyglądałbym trochę niezręcznie. Po uspokojeniu się drugiej głowy, ponownie przystępowałem do masażu. Tego 826 to nie rozumiem do dziś. Nie mam pojęcia co mu chodzi po gowie.
973 miał iść jutro do pracy, ale pojechał nagrywać teledysk, z którego wszedł na stację mac. ok. 22:10 dość wstawiony. Niby wypił 3 piwa, ale z jakiegoś małego browaru i tak go pozamiatało, bo miał długa przerwę w łykaniu. No może tak być. My po przerwie też jesteśmy ekonomiczni. Mimo jego wstawienia postanowiłem na razie się do niego nie dobierać. To chyba jeszcze nie ten moment, choć nie wiem czy wystąpi kiedyś jakiś inny. Czasami chyba jestem za porządny. Z drugiej strony w części rozumiem lokalne mięśniaki, które wszystko muszą robić po kryjomu, bo jakby tak wyszło, to dramat w wiosce.
Wczoraj pierwszy raz odmówiłem wyjazdu w obieg z cysternami. Zadzwonili ze stacji zwrotnej z zamówieniem próżnego składu cystern, ale dałem wcześniej zgodę na przyjecie do stacji 972, który zbliżał się z flachą, nadto na st. mac. 4 składy w torach, to średnio to wyglądało do rozwiązania. W końcu powiedzieliśmy, że nie - odwołuję kurs dziś, jutro odbiorę skład cystern.
972 przyszedł z żubrówką białą. Co to jest za gówno..., w sumie flacha poszła na dwóch, jeden kielich wysępił 826. Ok. 04:00 przebudziłem się i gotowało się we mnie. Było mi ciepło do tego stopnia, iż nie umiałem zasnąć. Postanowiłem zredukować ogrzewanie i jakoś zasnąłem. Ale to żubrówka to dramat. Nie bym coś żarł do niej, właśnie nic, a przed łykaniem też 2 h wolnego od żarcia, więc nie miało się za bardzo z czym zmieszać, jednak reakcja żołądka była dziwna. Za to po tej flaszce 972 dostał smaka i chciał wysępić jeszcze flachę, ale moje poleciały w sobotę z 979 i 897 więc magazyn pusty. Trochę zawiedziony 972 odszedł ze st. mac. ok. 22:50.
Jutro kafelkowanie u 230. To dopiero będzie wyzwanie. Pierwsze kafelkowanie w życiu, choć czy budowlanka jest taka trudna, czy wymaga tylko knifów i myślenia.
Miała iść notka wcześniej, ale dopiero teraz na zamknięcie dnia, patrzę, a ona stoi na torze bocznym i czeka na wyciągnięcie. No to ją pyk.
Dziś za to był 826. Trochę wstawiony, nie wiem z jakiego powodu, ale taki przyszedł jakoś ok. 16:00. Prawie sam rozebrał się do klaty i jakby zaproponował masaż. No qrwa, pomyślałem. Co się wyprawia. Oczywiście skorzystałem, tym bardziej że ponapinał mięśnie rąk, to mi się organ na dole też napiął. Nawet musiałem dwa razy od niego odstąpić, bo wyglądałbym trochę niezręcznie. Po uspokojeniu się drugiej głowy, ponownie przystępowałem do masażu. Tego 826 to nie rozumiem do dziś. Nie mam pojęcia co mu chodzi po gowie.
973 miał iść jutro do pracy, ale pojechał nagrywać teledysk, z którego wszedł na stację mac. ok. 22:10 dość wstawiony. Niby wypił 3 piwa, ale z jakiegoś małego browaru i tak go pozamiatało, bo miał długa przerwę w łykaniu. No może tak być. My po przerwie też jesteśmy ekonomiczni. Mimo jego wstawienia postanowiłem na razie się do niego nie dobierać. To chyba jeszcze nie ten moment, choć nie wiem czy wystąpi kiedyś jakiś inny. Czasami chyba jestem za porządny. Z drugiej strony w części rozumiem lokalne mięśniaki, które wszystko muszą robić po kryjomu, bo jakby tak wyszło, to dramat w wiosce.
Wczoraj pierwszy raz odmówiłem wyjazdu w obieg z cysternami. Zadzwonili ze stacji zwrotnej z zamówieniem próżnego składu cystern, ale dałem wcześniej zgodę na przyjecie do stacji 972, który zbliżał się z flachą, nadto na st. mac. 4 składy w torach, to średnio to wyglądało do rozwiązania. W końcu powiedzieliśmy, że nie - odwołuję kurs dziś, jutro odbiorę skład cystern.
972 przyszedł z żubrówką białą. Co to jest za gówno..., w sumie flacha poszła na dwóch, jeden kielich wysępił 826. Ok. 04:00 przebudziłem się i gotowało się we mnie. Było mi ciepło do tego stopnia, iż nie umiałem zasnąć. Postanowiłem zredukować ogrzewanie i jakoś zasnąłem. Ale to żubrówka to dramat. Nie bym coś żarł do niej, właśnie nic, a przed łykaniem też 2 h wolnego od żarcia, więc nie miało się za bardzo z czym zmieszać, jednak reakcja żołądka była dziwna. Za to po tej flaszce 972 dostał smaka i chciał wysępić jeszcze flachę, ale moje poleciały w sobotę z 979 i 897 więc magazyn pusty. Trochę zawiedziony 972 odszedł ze st. mac. ok. 22:50.
Jutro kafelkowanie u 230. To dopiero będzie wyzwanie. Pierwsze kafelkowanie w życiu, choć czy budowlanka jest taka trudna, czy wymaga tylko knifów i myślenia.
Miała iść notka wcześniej, ale dopiero teraz na zamknięcie dnia, patrzę, a ona stoi na torze bocznym i czeka na wyciągnięcie. No to ją pyk.
wtorek, 2 października 2018
Wtorek #1429
Tradycyjnie wpierw spr. seksualne, a przynajmniej związane. 973 została przedstawiona propozycja stacjonowania na stacji, ale ją odrzucił. Wczoraj był przed południem i powiedział, że mieszka u babci, jej to tak średnio pasuje, ale jak co to da mi znać. Powiedziałem, by to było przynajmniej dzień wcześniej, bym grupę mógł uprzątnąć z innych zalegających wagonów, ale awaryjnie może przecież wejść na stację w każdej chwili. Polazł załatwiać sprawy.
My wczoraj zajęliśmy się drobnym sprzątaniem na stacji mac., by tu jakoś zaczęło wyglądać, choć postępy prac są widoczne dla większości. W trakcie oczekiwania na zgłoszenie o skład pustych cystern ze st. zwrotnej, zadzwonił 973, że jednak przylezie, bo babcia coś tam, coś tam. Nie wnikałem w to, ale spoko. O ile na początku jak jeszcze był po za zasięgiem sieci kolejowej, podniecałem się tym, że tu będzie stacjonować, to po jego dwukrotnej odmowie jakoś mi przeszło. Tak więc obojętnie, bez entuzjazmu odpowiedziałem, iż jestem i może wchodzić na stację. Przyniósł torby rzeczy i poszedł na wioskę ponownie. Obiegu z cysternami wczoraj nie zgłosili i dobrze, bo zeszło trochę z zapasów. Wieczorem napisał, by mu dać znać, jak stacja będzie pusta. O 22:15 odeszły ostatnie składy ze stacji, to też wysłałem stosowny telefonogram zapowiadawczy. Pod wjazdowym stanął po 30 min, zresztą i tak miałem procedury wyłączeniowe.
Postanowił się wykąpać. Musiałem przekazać najważniejsze instrukcje dot. sprawności urządzeń w łazience. One mają wszystkie ponad 35 lat, więc trzeba się z nimi specyficznie obchodzić, a nie zamierzam ich wymieniać, to tez instrukcje obsługi zawsze podaję kilka razy, by nie było niedomówień. Po kąpieli 973 przechadzał się po stacji w klacie, co mnie oczywiście ruszało. Taki widok znowu na st. mac. to rozkosz. Zasypiając zastanawiałem się, czy do czegoś dojdzie, jak dawniej. Bo przecież robiliśmy "to", podobnie jak z 172 i innymi, ale po wyłączeniu z sieci nie wiem, czy nadal będzie coś chciał robić. Obecnie wdraża się w życie bieżące i to zajmuje mu czas, to też nie napieram do tego stopnia, iż wczoraj nawet go nie pogłaskałem, co uczyniłem od razu za pierwszym razem, ale wczoraj się wstrzymałem. Stwierdziłem, skoro jednak zdecydował się na pobyt na grupie na stacji, to nie będę go straszył. Niech się zaaklimatyzuje, kiedyś tam zrobi się jakąś flachę we dwoje i wtedy się zobaczy na ile jakieś zainteresowania pozostały.
Natomiast nocny widok 973 w klacie musiałem przerobić rano, bo nie dało się dalej spać. Druga głowa domagała się rozstrzygnięcia sprawy na swoją korzyść i po jakiejś tam chwili zastanawiania się zdecydowałem się rozpatrzyć pozytywnie jej prośbę. Po tym zasnąłem jeszcze na 1,5 h.
Niedziela zleciała trochę leniwie. Pewnie z powodu siedzenia długiego z sob/nd., kiedy wpierw sam, następnie z 979, a później jeszcze doszedł 897 łykaliśmy żołądek gorzki klasyk, następnie oni już beze mnie łykali czystą. Poszedłem spać w nd. o 03:10 i totalnie się nie wyspałem, bowiem przebudziłem się o 08:10 i tak już zostało. Nie zasnąłem dalej. Nie abym po tym łykaniu się jakoś szczególnie źle czuł, czy by mnie ciepało o ściany dworca, ale tak łykałem i nie odczuwałem działania alko, nie wiem czemu.
Niestety to łykanie to wpierw przy niby lasce, więc znowu z 979 nie dało się pogadać, a następnie przez chwile trochę z nim, po czym na st. wszedł 897 i zaś tematy, które bym chciał poruszyć z 979 pozostały odłogiem.
172 ma dostać mieszkanie po siostrze, nawet całkiem zrobione, tzn. po remoncie jakieś 5 lat temu. Oczywiście mieszkanie już zostało przetestowane dla potrzeb innych, bo na stacji ciągle jakieś składy stoją, to w tygodniu polazłem po uzgodnieniu do 172. Wreszcie bez naporu czasu, bo a nuż ktoś stanie pod wjazdowym, miałem czas by się nim zająć. W mieszkaniu zimno, bo jeszcze tam nie mieszka, więc jeszcze trochę i para leciała by z ust, ale mięśniak gorący jak zwykle. Się na nim położyłem, a następnie odbierałem energię cieplną. Tym razem zająłem się jego brzuchem, bo nie chciałem klapsów dawać, wszak to inny blok i nie wiem jak tam mieszkańcy podsłuchują, choć sam 172 nic nie zgłaszał, by cicho, czy coś w tym stylu. Na razie mieszkanie bez prądu, to ze st. mac. zabrałem lampkę led na baterie naładowaną wcześniej, która bez problemu wystarczyła na spotkanie. A w nd. 172 poszedł na mecz na sparing. Oczywiście się gdzieś trzaskał i wczoraj stękał, że go głowa boli, bo w nią dostał, ale energetycznie się wyżył więc jest dobrze, by nawet rzec - b. dobrze (tzn. dla niego). Pisałem to kiedyś i nadal utrzymuje, że 172 to potrzebuje raz na m-c jakiegoś sparingu, bo widać bez tego jakoś fatalnie funkcjonuje. I teraz jak przychodzi co do czego i siedzę na nim, to oprócz tych jego mięśni, to jeszcze ta świadomość, iż po de mną jest mega przejebany wojownik (kibol drużyny). To zawsze robi dodatkowe wrażenie. Zresztą z 975 było podobnie.
Kończę, bo muszę przygotowywać grupę C dla stacjonowania 973, a jeszcze ma wejść na stację 172, bo mijałem się z nim w drodze do sklepu, to trza zacząć robić, bo czas się kurczy, tym bardziej, że wczoraj nie było obiegu z cysternami, to dziś już będzie, czy powinien być, więc czasu na sprzątanie jeszcze mniej. Narka.
My wczoraj zajęliśmy się drobnym sprzątaniem na stacji mac., by tu jakoś zaczęło wyglądać, choć postępy prac są widoczne dla większości. W trakcie oczekiwania na zgłoszenie o skład pustych cystern ze st. zwrotnej, zadzwonił 973, że jednak przylezie, bo babcia coś tam, coś tam. Nie wnikałem w to, ale spoko. O ile na początku jak jeszcze był po za zasięgiem sieci kolejowej, podniecałem się tym, że tu będzie stacjonować, to po jego dwukrotnej odmowie jakoś mi przeszło. Tak więc obojętnie, bez entuzjazmu odpowiedziałem, iż jestem i może wchodzić na stację. Przyniósł torby rzeczy i poszedł na wioskę ponownie. Obiegu z cysternami wczoraj nie zgłosili i dobrze, bo zeszło trochę z zapasów. Wieczorem napisał, by mu dać znać, jak stacja będzie pusta. O 22:15 odeszły ostatnie składy ze stacji, to też wysłałem stosowny telefonogram zapowiadawczy. Pod wjazdowym stanął po 30 min, zresztą i tak miałem procedury wyłączeniowe.
Postanowił się wykąpać. Musiałem przekazać najważniejsze instrukcje dot. sprawności urządzeń w łazience. One mają wszystkie ponad 35 lat, więc trzeba się z nimi specyficznie obchodzić, a nie zamierzam ich wymieniać, to tez instrukcje obsługi zawsze podaję kilka razy, by nie było niedomówień. Po kąpieli 973 przechadzał się po stacji w klacie, co mnie oczywiście ruszało. Taki widok znowu na st. mac. to rozkosz. Zasypiając zastanawiałem się, czy do czegoś dojdzie, jak dawniej. Bo przecież robiliśmy "to", podobnie jak z 172 i innymi, ale po wyłączeniu z sieci nie wiem, czy nadal będzie coś chciał robić. Obecnie wdraża się w życie bieżące i to zajmuje mu czas, to też nie napieram do tego stopnia, iż wczoraj nawet go nie pogłaskałem, co uczyniłem od razu za pierwszym razem, ale wczoraj się wstrzymałem. Stwierdziłem, skoro jednak zdecydował się na pobyt na grupie na stacji, to nie będę go straszył. Niech się zaaklimatyzuje, kiedyś tam zrobi się jakąś flachę we dwoje i wtedy się zobaczy na ile jakieś zainteresowania pozostały.
Natomiast nocny widok 973 w klacie musiałem przerobić rano, bo nie dało się dalej spać. Druga głowa domagała się rozstrzygnięcia sprawy na swoją korzyść i po jakiejś tam chwili zastanawiania się zdecydowałem się rozpatrzyć pozytywnie jej prośbę. Po tym zasnąłem jeszcze na 1,5 h.
Niedziela zleciała trochę leniwie. Pewnie z powodu siedzenia długiego z sob/nd., kiedy wpierw sam, następnie z 979, a później jeszcze doszedł 897 łykaliśmy żołądek gorzki klasyk, następnie oni już beze mnie łykali czystą. Poszedłem spać w nd. o 03:10 i totalnie się nie wyspałem, bowiem przebudziłem się o 08:10 i tak już zostało. Nie zasnąłem dalej. Nie abym po tym łykaniu się jakoś szczególnie źle czuł, czy by mnie ciepało o ściany dworca, ale tak łykałem i nie odczuwałem działania alko, nie wiem czemu.
Niestety to łykanie to wpierw przy niby lasce, więc znowu z 979 nie dało się pogadać, a następnie przez chwile trochę z nim, po czym na st. wszedł 897 i zaś tematy, które bym chciał poruszyć z 979 pozostały odłogiem.
172 ma dostać mieszkanie po siostrze, nawet całkiem zrobione, tzn. po remoncie jakieś 5 lat temu. Oczywiście mieszkanie już zostało przetestowane dla potrzeb innych, bo na stacji ciągle jakieś składy stoją, to w tygodniu polazłem po uzgodnieniu do 172. Wreszcie bez naporu czasu, bo a nuż ktoś stanie pod wjazdowym, miałem czas by się nim zająć. W mieszkaniu zimno, bo jeszcze tam nie mieszka, więc jeszcze trochę i para leciała by z ust, ale mięśniak gorący jak zwykle. Się na nim położyłem, a następnie odbierałem energię cieplną. Tym razem zająłem się jego brzuchem, bo nie chciałem klapsów dawać, wszak to inny blok i nie wiem jak tam mieszkańcy podsłuchują, choć sam 172 nic nie zgłaszał, by cicho, czy coś w tym stylu. Na razie mieszkanie bez prądu, to ze st. mac. zabrałem lampkę led na baterie naładowaną wcześniej, która bez problemu wystarczyła na spotkanie. A w nd. 172 poszedł na mecz na sparing. Oczywiście się gdzieś trzaskał i wczoraj stękał, że go głowa boli, bo w nią dostał, ale energetycznie się wyżył więc jest dobrze, by nawet rzec - b. dobrze (tzn. dla niego). Pisałem to kiedyś i nadal utrzymuje, że 172 to potrzebuje raz na m-c jakiegoś sparingu, bo widać bez tego jakoś fatalnie funkcjonuje. I teraz jak przychodzi co do czego i siedzę na nim, to oprócz tych jego mięśni, to jeszcze ta świadomość, iż po de mną jest mega przejebany wojownik (kibol drużyny). To zawsze robi dodatkowe wrażenie. Zresztą z 975 było podobnie.
Kończę, bo muszę przygotowywać grupę C dla stacjonowania 973, a jeszcze ma wejść na stację 172, bo mijałem się z nim w drodze do sklepu, to trza zacząć robić, bo czas się kurczy, tym bardziej, że wczoraj nie było obiegu z cysternami, to dziś już będzie, czy powinien być, więc czasu na sprzątanie jeszcze mniej. Narka.
Subskrybuj:
Posty (Atom)