Pisałem, że z wpisami będzie co raz ciężej utrzymać ich regularność. Lato, co raz więcej zajęć. Mimo odpadnięcia tych głównych, czyli kopalni i szczurów, bo ich liczba się zmniejszyła, wchodzą w to miejsce inne, typowe dla okresu letniego. No dobra, to zaległy wpis.
Wyjazd nad jezioro się odbył. Pojechaliśmy, ale w nd. na Kokotek. W dwie strony wyszło jakieś 120km z dojazdami. Powietrze inne niż w aglomeracji, w lesie jagody, trochę jedliśmy, bo całe polany obrzucone jagodami, ale nie kąpaliśmy się, bowiem trochę późno przyjechaliśmy. Do tego jak już byliśmy na msc. ok. 16:40 to niby laska wymyśliła, że poleziemy do lokalu "Celiny" na żarełko, bo ponoć dobre. Sęk w tym, że lokal ten oddalony o ok. 3,5 km więc trochę marszu było. Gorzej z powrotem, bo już najedzony. Faktycznie nie było drogo, do tego duże porcje. Placek po węgiersku z duża ilością wołowiny 18 zyla, Ryba tilapia z frytkami, surówką 17 zyla, przy czym ryba duża porcja, znacznie mniej było frytek. Wpierw z 979 zeżarliśmy po rybie, nibylaska placek po węg., a później, bo po tym marszu i przerwie w żarciu, byłem tylko po śniadaniu, nadal mieliśmy głód, to zamówiliśmy jeszcze dużego węgra, jak mówiła kucharka. Dopiero po zapchaniu się tym, poleźliśmy z powrotem zahaczając o las z jagodami.
Wieczorem na molo łykliśmy flachę balsamu pomorskiego, bardzo rzadkiej ostatnio wódki. Jakoś inne ją wyparły, a ona nadal trzyma poziom. Noc bezchmurna, ciepła, myślę, że ok. 18C było, a że dni długie, to w zasadzie do północy była cały czas lekka szarówka. W czasie kiedy 979 z nibylaską byli w wiosce w sklepie, zrobiłem obchód terenu i w drzewie znalazłem skrzynkę z 4 m-a gniazdkami 220V. Jakieś 15m od tego miejsca mieliśmy zaparkowanego skurwomobila, to też jak podłączyłem lampę led, która ma baterie, ale w prądzie świeci jaśniej, to mieliśmy jasno w terenie dzięki temu mogliśmy w nocy grzebać w rzeczach, rozkładać się do snu itp. Przy drzewie była też też woda, to przed spaniem umyłem siekacze.
Na liście rzeczy do spakowania jest wpisany materac nadmuchiwany i pompka. Z powodu pośpiechu nie zabrałem go, bo się na niego nie natknąłem, a baza danych dot. położenia rzeczy w stacji mac. nadal się uaktualnia (ona się tak uaktualnia od 3-ch lat, jak dobrze pamiętam), więc nie mogę sprawdzić w niej gdzie on jest. Na spanie wybrałem betonik leżący przy dawnym bydunku wypożyczalni sprzętu wodnego. Kiedyś to był pewnie jakiś ośrodek zakładowy, dziś oblacki ośrodek młodzieżowy w Kokotku NINIWA, a co ciekawsze, bo spojrzałem na mapę, to zaraz obok jest Ośrodek rekolekcyjny Katolickiej Odnowy w Duchu Świętym Archidiecezji Katowickiej. Czyli sutanny kupiły atrakcyjne tereny nad wodą. Kiedyś w gazecie u Urbana czytałem jak skupowali grunty w Krakowie teraz widzę skupują atrakcyjne nad wodą. Może to i dobrze, że to oni, a nie inny pazerny biznesmen. Choć budynek noclegowy, to rodem wyjęty z PRL-u, można by tam kręcić kolejne odcinki 07 zgłoś się, to chętnie bym się tam w takich warunkach jak dawniej przespał.
(zdjęcie zapożyczone) to drzewo z prądem i wodą, to jest to wysokie (na 11:00), przy którym po lewej jest płotek z jakąś reklamą. Na molo z tyłu łykaliśmy balsam pomorski, a auto mieliśmy ustawione obok tego hasioka widocznego na 13:00. W ogóle nie wiem czemu sam nie robiłem zdjęć, choć aparat jechał. Chyba jakieś blokady z dawnych czasów, kiedy były klisze i nad każdym zdjęciem trza się było zastanawiać jaki ono ma sens.
Wracając do miejsca noclegowego, to wydawało się, że karimata, koc zwinięty na 3 jakoś pozwolą przespać noc.
Nic bardziej błędnego. Okazało się już niebawem, że jest twardo, by nie napisać w chuj twardo. Ta twardość spowodowała tylko 3h spanie i tak z przerwami na obracanie się.
Od 03:00 już nie spałem, a o 04:00 obolały wylazłem z nibyłóżka. Było już jasno od godziny, a ptaki, jakieś rybitwy, napierdalały od 03:00 na molo, które obsiadły.
Przez 3h obszedłem obiekt, w laćkach, bo buty były w aucie, a nie chciałem ich budzić. O 06:45 oni się obudzili. 979 też połamany, bo jak można wygodnie spać na przednich siedzeniach w aucie, najlepiej wyspała się chyba nibylaska od 979. Zamieniliśmy się, tzn. poszedłem spać jeszcze do auta i jakieś 20 min udało się przysnąć, następnie przyjechała ekipa budowlana remontować dalej budynek widoczny za hasiokiem, czyli dawną wypożyczalnie sprzętu wodnego. Jest w nim schowana zajebista, stara drewniana motorówka. No perełka. Oczywiście fachowcy wykuli z budynku otwór na drzwi, bez nadproża pozostawiając luźno trzymające się gazobloczki. Przestrzeń między aluminiowymi drzwiami, a gazobloczkami wypełnili pianką i... gotowe. Ach Ci dzisiejsi budowlańcy.
Dobra, kończę, bo znowu nie wyślę notki i będzie poślizg.
Cóż, drogi kolego, lata lecą - kości bolą. Trzeba się już bardziej na miękko do snu mościć, niż za młodych lat, które odeszły jakby je kto gonił. ;-)
OdpowiedzUsuńNawet nie wiem czy w młodych latach bym się wygodnie wyspał, bo do grubych nie należę, stąd kości na zewnątrz wystawione. Kolejne doświadczenie na przyszłość.
Usuń