wtorek, 22 maja 2018

Wtorek #1368

  Jestem nienormalny. Tzn. po za seksem chyba wszystko ok, ale tym dziale to jakiś dramat. Był wczoraj 826. Nie od razu, ale po jakimś czasie kiedy moje macki były już na jego ciele rozebrał się do klaty. Myśląc o przekroczeniu pewnych granic z nim, tymi mackami też posuwam się do przodu (tzn. bardziej go obłapiam). Niestety, po krótkiej chwili muszę odstąpić od niego, bo budzi się szybko organ do życia. Kiedy 826 chwali się, iż właśnie był na treningu i napina przy mnie brzuch, na tym brzuchu są moje macki, to nie ma się co dziwić, że omdlenie jest bliskie, nie wspominając już o drugiej głowie. Oczywiście ponapinał też ręce, po czym mózg zapamiętał nabrzmiałość żył, dotyk mięśni, ich naprężenie pod dość mocnym uchwytem. Wrażenia musiałem strawić na grupie C (979 ma L4 i mógłby wejść w każdej chwili) opróżniając po raz kolejny zbiorniki.
   Czy wymyślili wreszcie wyłącznik główny popędu? Reflektuje na jeden.
   Wczoraj rozmowa z v-ce prez. m-ta i nacz. wydz. promocji m-ta. Na wstępie dowiedziałem się, że w zasadzie, to drzwi mamy już zamknięte, przez te bzdury kosztowe, które powiedział dyr. KWK Pokój 1, ale postanowiłem te drzwi potraktować z buta i ponownie je otworzyć. Podważyłem w obliczeniach te brednie kosztowe, którymi zabił m-to dyr. KWK Pokój 1 rozpisując to na kartce (chodzi o 3 bańki za ochronę roczną niby tego terenu). Podobnie postąpiłem z 2,5 mln zł. tj. kosztów utrzymania budynków i oświetlenia.
  Podparłem się też, po raz pierwszy w tej całej sprawie, domniemanym (zaniżonym) przychodem drezyn z Bieszczad. Otóż na necie jest info, że w ub. roku przewieźli 65 tys. ludzi. Drezyna u nich kosztuje 108zł i wchodzą na nią 4 dorosłe osoby, czyli jakieś 25 zyla na łeb, ale by nie być pazernym dla obliczeń przyjąłem 20zł. To i tak daje od kwietnia do paźdź. 1,3 mln zł.
  Udało się, ale v-ce prez. m-ta dał warunek. Muszę spłodzić biznes plan, w któym wykażę, że sami utrzymamy się na terenie, bez dopłat m-ta, bo w budżecie nie ma na to kasy.
   I teraz jest porządny zgryz. Przez pół roku nie udało mi się znaleźć kogoś sensownego do pomocy. Jeżeli m-to da mi ten teren, to z kim będę to opierdalał? Skąd wezmę drezyny, wreszcie kim będę w nocy chronił ów teren, by nie znikały elementy torowisk? No i na koniec, ile tak pociągnę nim dostanę zawału lub wylewu? Pomny tego jak było na krótko przed imprą, która została odwołana.
  To jest poważny dylemat, czy iść w to dalej, czy rękami m-ta zamknąć sprawę, choć obecnie nie do końca, bowiem po raz któryś tam odkręciłem decyzję.
  Oczywiście są plusy, jest ich nawet pełno. Najważniejszy - nie mamy konkurencji i jej mieć nie będziemy, a ta jedyność może ciągnąć niezłe dochody. Tylko ten start. Sponsora też średnio widzę, bowiem później jest drenaż kasy, bo on władował ileś swojej, a 10 x tyle chce wyciągnąć. Zasadniczo niech więc spierdala.
 Notka musi iść jak jest, bo raz - w stacji 979, bo ma L4, dwa - wreszcie wymiana kompa na nowszy, choć jak znam życie to stary i tak podłącze, bo w new (używanym) pewnie coś wyjdzie. To narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz