Przychodzi 826. Co raz bardziej posuwam się do przodu i częściej go "rozbieram" (sam się rozbiera) do klaty, ale podaję jakiś pretekst, a on na to reaguje i się negliżuje. Następnie moje macki lądują na jego plecach, płaskim, umięśnionym brzuchu, klacie. On w tym czasie czasem słownie, jakby, wyśmiewa działania, ale je toleruje. Może to słowne wyśmiewanie, czy uzasadnianie humorystyczne jest głośnym - nie, a w działaniach jest - tak. Nie umiem tego jeszcze rozgryźć. Mięśniaki wioskowe mnie wszelako zaskakiwały, co opisywałem tu wielokrotnie, każdy na swój swoisty sposób. Każdy z nich miał/ma swoje preferencje, coś lubi, czegoś nie. To subtelne wyczucie daje mi czasem przyzwolenie na działania własnie w ramach tego wyczucia.
U 826 jest na razie maskowanie moich działań, wyśmiewaniem ich, obracaniem w żart. Jednak dziś zdziwiła mnie ta jego uległość. Podałem błahy powód do rozebrania się do klaty, a on to zrobił. Bardziej banalnej sytuacji wymyśleć nie mogłem, a jednak zadziałała. Czy to już jest:
Najgorsze, że im bardziej posuwam się do przodu, tym bardziej organ wymyka się z pod kontroli. Wczoraj musiałem od niego odstąpić (826) i siąść na krześle, bo przez krótkie spodenki, była by mała wtopa (a może - nie?). No nie dało się powstrzymać reakcji drugiej głowy.
Po za tym odbyło się spotkanie w UM ludzi z magistratu z przedstawicielami SRK. W sumie było 14 osób. Pierwotnie spotkanie miało się odbyć w gabinecie v-ce prez. m-ta (pok. 116), ale ponieważ tyle osób się zeszło, w końcu zaproszonych, to przeniesiono je do sali obrad UM (pok. 112). O tym co tam m.in. powiedziano w następnej notce, bo dopiero teraz (22:25) stacja zrobiła się pusta, a tu procedury wyłączeniowe trza wdrożyć.
To narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz