Ekipa remontowa wymienia rury gazowe w wiosce. Ekipa to 7 chłopa w tym jeden mięśniak k/40-ki. No taki przejebany, że historia. Nie mogę się odkleić od okna, co nie jest dobre, bo czas leci. Na jego przykładzie najlepiej widać wpływ genetyki na budowę. Pewnie nigdy w życiu nie był na siłowni, tylko praca fizyczna dopełniła wyglądu. Taki akurat, żadnych przerostów, żadnego żarcia sterydów, wszystko natural 100%. Szkoda tylko, że temp. takie liche bo może by występował w klacie, a tak w koszulce cały czas, ale wystarczy, że patrzę na ręce, kark, to już ma mnie rozpierdolić. Niestety powietrze dostajemy z płn. to za dnia tylko 24C max, w nocy 12C. I kark ma taki ładny jak u 975. Ach z takim to by się pourzędowało. Oczywiście jak przystało na mięśniaka robi z nich najwięcej. Np. jak nosili kostki brukowe, to wszyscy inni nosili po 3, a mięśniak 5. Jak oni urządzają pogaduchy, to on przeważnie coś robi, no chyba że śniadanie, to wtedy też ma przerwę.
Wczoraj wracam autobusem od 824 i w drodze na pewnym przystanku widzę na zewnątrz dwu młodych chłopaczków, jakieś 18 l. może. Jeden wysoki szczupły, ale nie mięśniak, drugi lekko, ale to b. lekko przy kości, niższy od tego chudego. W pewnym momencie ten niższy uniósł się na palcach i cmoknął tego chudego w policzek. Autobus był przegubowy, to zdarzenie miało msc. na wysokości przeguba, więc sporo osób tego pewnie nie zauważyło. Chudy wlazł do autobusu, postanowiłem go poobserwować. Ruchy zmanierowane, trochę przegięty, pomyślałem pewnie nasz, ale ta scena przed autobusem nie do pomyślenia w moich czasach młodości. Choć trwało to 2 sek, bo w życiu bym się na takie coś nie odważył. Nie wiem czy chudy był na to przygotowany, ale nawet jeżeli nie, to odepchnięcie go było by jeszcze gorsze, chyba że czasy się na tyle zmieniły, że takie sytuacje nie są już piętnowane, a ja totalnie nie nadążam za zmianami, będąc w wiosce z wioskowymi mięśniakami.
Po łapaniu szczurów stan zubożył się o 18 sztuk. Co raz gorzej mi się je łapie, ale nie mam co odpuszczać wszak do lata chcę zejść do poziomu akceptowalnego. Mało, bo trochę śmiania w kuchni jak je łapałem było. Ale to taki odstresowywacz. Niemniej przez to śmianie się, część się uratowała. Też 825 skrócił czas łapania, bowiem zadzwonił, że zajmuje szlak, a więc musiałem w krótkim czasie z nimi jechać. Inna sprawa, że już było południe, to czas najwyższy. W przyszłym tyg. następne łapanie.
Tyle, bo na stację wszedł 825, to muszę kończyć. Narka.
Zamiast zrobić mu śniadanie, to podgląda tylko...z tego nic nie będzie :P
OdpowiedzUsuńAleż wiem, że nic nie będzie, ale podobnie jak ludzie oglądają, dla nich, piękne obrazy i się prawie przy nich spuszczają, to ja lubię oglądać pięknych mięśniaków.
Usuń