Wioska jest jednak obfitująca w pięknych mięśniaków. Wczoraj pojechałem zawieźć auto od 979 do naprawy, bowiem zbliża się rejestracja. Wracałem środkami masowego rażenia, choć teraz jest w nich tak pusto, że to raczej już nie masowe rażenie, i na przystanku wsiadały mięśniaki-skurwiele po pracy. No było na czym oko zawiesić. Jeden to właściwie powalał z nóg i wyglądem, i pewnie w walce wręcz też. Ciepło więc w krótkich spodenkach, nogi pięknie umięśnione, nie przerośnięte, nie owłosione, właściwie z b. małym zarostem, przy chodzeniu pojawiały się żyły na wierzchu, takie akurat, ręce, szyja, no wszystko jak najbardziej. Aż miło mi się wracało do wioski. Jak to typowy mięśniak-cs na przystanku spożył jeszcze piwo przed odejściem środka.
17-go ma sprawę w sądzie 973. Może go wypuszczą na wolność, ale jeżeli tak to z zawiasami. Jak nie, to pozostanie mu do września, ale wtedy to już na czysto.
Wczoraj, w związku z wyjazdem auta do naprawy na 3 dni, ostatnie na razie łapanie szczurów. Wyjechało tylko 8, bowiem:
- zupa była za słona (faktycznie, to była ogórkowa, którą średnio lubią)
- presja czasu, zawiezienie auta, wyjazd na kop. i do UM, jeszcze doszło przewiezienie 3 m rur
- niechciejstwo. Ostatnio mam problemy z zabraniem się za przeróżne rzeczy, sprawy. Ruszam się jak mucha w smole i nie umiem zaskoczyć.
Przy tym ostatnim punkcie to jest jeszcze więcej czynników, jak przy niepowodzeniu łapania szczurów. Chyba nawet nie ma sensu ich wymieniać. To również niepowodzenia związane z imprezą na kopalni i sytuacją tam.
Burdel na st. mac., to już inna kwestia, która również powoduje zniechęcenie. Jak na to patrzę ile tu pracy trza by włożyć, by jakoś wyglądało, to od razu ręce opadają. Już nie wspomnę, że z powodu kopalni w ub. roku mini remont nie został zrobiony na grupach B i C, a w tym roku trza by to jednak zrobić, a nie wiem jeszcze jak spr. kopalni się zakończy.
Obiegi z cysternami wykonuję w czasach zimowych, a nie letnich, taką mam chęć do jazdy. Sunę ze składem pustych cystern, następnie jeszcze wolniej z ładownymi.
Pocieszeniem są szczury. Zauważam, że mają wybitną radość z tego, jak coś porwą ze stołu. Jak dostaną na miskę lub z ręki, to ich nie cieszy tak, jak porwanie tego ze stołu (właściwie to biurko), na którym żre.
Napisałbym więcej, ale po 3 dniach objawił się 172, który ugrzązł na jakiejś imprezce. Ten to ma życie. Nieustające imprezki, przerywane okresami pracy, ale jak trzeba np. przedłużyć imprezkę to ma to, jak widać, priorytet przed robotą. Zresztą takie czasy, że robota się znajdzie. Jak nie tu, to tam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz