To jest jakaś masakra. Są trzy mioty szczurów, od tej najstarszej, która była pierwsza, jest ok. 10 szczurów, bo widziałem jak przenosiła wczoraj gniazdo.
Przedwczoraj usiłowałem złapać największego szczura, samca rozpłodowego i udało mi się nawet chwycić po godzinie starania, ale jak już go włożyłem do pudła z trocinami, to pod wjazdowym stanął 834 i w ciągu ok. 2 sek zawahania, ponieważ dekiel z pudła nie był obciążony, ów uciekł. Qrwa, godzina starania na nic, do tego ugryziony kciuk, bo jak go trzymałem za ogon, to oczywiście chciał uciec. Dziś musiałem bandaż założyć, bo mnie stale drażniła skóra na nim trochę odstająca. Teraz będzie problem z ponownym złapaniem go, ponieważ już jest spłoszony po tym co się działo. Na domiar złego tym razem trza będzie monitorować sytuację kolejnych młodych i w odpowiednim momencie się ich pozbywać. A miało być tak pięknie...
No te dwa pierwsze szczury są fajne. Oswojone, dość często same przychodzą, chcą być k/mnie. Natomiast reszta jest trochę dzika, bowiem wychowywała się na "wolności", bez mojej ingerencji.
Wczoraj na kopalni dzień luźny. Po dwu dniach napierdalania kilofem i łopatą, postanowiłem dać sobie na luz. Wywiozłem do kontenera tylko śmieci, które wygarnęliśmy z 230, jak czyściliśmy studzienkę spływową z dawnego budynku zmiękczalni wody Huty Pokój. Najwięcej tam było otulin plastikowych z kabli, które pewnie złomiarze obrali. Do tego jeszcze trochę gruzu innych śmieci. Wywoziłem to na wózku roboczym, ale na szczęście odległość do kontenera nie była duża. Więcej noszenia niż wożenia. Przyjechał po mnie pod RCL 230, bowiem chciał się dostać na stację macierzystą, ale ona zamknięta, ponieważ 371 też wylazł do brata. W sumie nawet dobrze, bo powrót zapewniony, a wieczorem zrobiło się bezchmurnie to i temp. nagle się znacznie obniżyła. Było jakieś 3C, kiedy wcześniej było 11C. Na szczęście na pkt. socjalnym ciepło, to zupełnie się inaczej pracuje z myślą, że wejdzie się do ciepłego pomieszczenia, w którym jem ciepły posiłek.
Dziś miałem jechać ponownie na kopalnię, ale mi się nie chciało. W ogóle z tym jeżdżeniem tam, będę się też musiał uspokoić. Wiem, za pismami trza latać, ale nie wiem czy aż tyle, aczkolwiek na razie to latanie przynosi skutek.
Tyle, bo prace na st. mac. czekają. Nadrabiam tradycyjnie zaległości, a jeszcze śpi na razie, 172, to jak się zbudzi, to jeszcze coś z nim zrobię. To do zaś, narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz