czwartek, 9 listopada 2017

Czwartek #1268

   Tego się można było spodziewać, iż fb zeżarł resztki wolnego czasu. No niestety na potrzeby inicjatywy musiałem założyć, bo to, mimo swoich wad, silne medium.
   W ostatnim poście pisałem o skanalizowaniu nast. RCL, a się wczoraj okazało, że woda, którą wlałem do kanalizy, po jakimś czasie wróciła i wyleciała ponownie do piwnicy przez rury spływowe. Czyli albo tam jest szambo, ale nie wiem gdzie, bo chyba dobrze ukryte, albo zatkana kanalizacja, ale gdzieś dalej, bo jak wlewałem do takiej starej, w piwnicy, umywalki z grubą rurą spływową, to żarło fantastycznie.
   Teraz coś o mięśniakach. Wczoraj napięty grafik, ale w objazdach był plan wjazdu do kaufla. Oddanie butelek, ewentualnie kupienie masła, ale cena 7 zyla mnie odstraszyła, to kupiłem flachę, którą nie wiem kiedy będę pił. Masła w tej cenie na półkach pełno. Trza będzie czekać na przeceny, jak im termin zacznie się kończyć.
   Jak wciepowałem butelki do wrzutomatu, to stało dwu kolesi, młodych, szpetnie ubranych, tacy zbieracze, ale nawet nie złomu, co hasiokowi zbieracze. Jadąc do kasy, stanąłem za nimi. Jeden, ten wyższy, miał rozpiętą trochę bluzę i było widać u niego umięśnioną szyję. Nadto miał bardzo lekki zarost, taki młodzieńczy, ale mimo tego nie ogolony. Patrząc na tą szyję zaczęło mi się robić trochę miękko, a twarz też nie najgorsza, mimo oczywistego zaniedbania. Pomyślałem, ogolić go, umyć, lepiej ubrać i ciacho gotowe.
  Jakoś tak przy tym ogólnym zagonieniu nie planowałem zagadać do niego, mało tego w bagażniku auta od 979 miałem telewizor ze stacji zwrotnej dla 972, bo tam wyciepowali, no i zgłosiłem jazdę z nim już z kaufla.
  Odjechałem z kaufla i jechałem do wioski 972. Całą drogę miałem przed oczyma mięśniaka, jego szyję, wyobrażenie reszty ciała. W wiosce 972 zrobiłem szlajfkę i powrót do kaufla. Analiza była prosta. Co mi szkodzi, dawno nie podrywałem jakiegoś mięśniaka, na stacji macierzystej jakieś pilne zajęcia nie czekały to mogę spróbować, a może coś wyjdzie. Mało tego, prawdopodobieństwo kolejnego spotkania go tam jest nikłe ze względu na sporą ilość zajęć związanych ze stację RCL. Jadąc z powrotem oczywiście zastanawiałem się czy on tam jeszcze stoi z tym drugim, czy już gdzieś polazł. Podjeżdżając do kaufla patrzałem czy nie odchodzi w stronę przystanku lub gdzieś indziej, ale nie było go widać. Zaparkowałem auto z widokiem na drzwi wyjściowe i zauważyłem go nadal stojącego z tym drugim przy wrzutomacie. Siedziałem więc w aucie jakieś 20min. Widziałem jak poszli oboje do ubikacji, a następnie tylko on z niej wyszedł po jakiś 5 min. Trochę się pokręcił i wyszedł z kaufla. Zamknąłem auto i ruszyłem na spotkanie, a że od jakiegoś czasu ciągle coś załatwiam to gadane ostatnio mam dobre. Zagadałem o żarcie, bo akurat jechałem ze stacji zwrotnej z ładownym składem cystern. Dałem mu buchty, bo paczkę jeszcze wczoraj dali i umawiałem się na jutro (dziś). Ponieważ nie ma telefonu, to napisał mi swój fb. W domu sprawdziłem zgadza się.
  Jak zasypiałem, to przypomniały mi się sceny z 977 w wannie, kiedy też go ściągnąłem z ulicy, trochę brudnego. Zaproponowałem wannę i razem kąpaliśmy się. To był odjazd, ale też obu nam było dobrze. Jemu, bo wreszcie ktoś się nim czule zajął, mnie, bo taki mięśniak pod rękami, nadto w wannie, namydlony, co jeszcze potęgowało efekt gładkiej skóry. No i wyobrażałem siebie w wannie z nowo poznanym, jak się okazało, bezdomnym. Przewinął się przez dom dziecka, wcześniej przez dwie rodziny zastępcze, dzieciństwo nie było lekkie. Wychowywała go matka, trochę (czy więcej) biła i jak miał 18 to go wyciepła. Teraz ma 20. Do tych opowieści podchodzę z dystansem, bo takich słyszałem już sporo, w zasadzie prawie każdy, który oczekuje pomocy ma takie historie, które mają poruszyć serce słuchającego. Mnie to średnio rusza, bo słuchanie kolejnej, nastej (czy może więcej) opowieści spowszedniało. Nie sprawdzam, czy one są prawdziwe, bo nie o to mi chodzi.
   Słuchając go parę razy nasz wzrok się skrzyżował. Co mi się wtedy robiło, jak on patrzał w moje oczy, a ja w jego... Starałem się jak mogłem unikać jego wzroku, prawie nieustająco obserwując okolice. On by wybadać czy jestem branżowcem, zaczął nawijać o swoich laskach. To też taki standard, jak opowieści o biciu. Wszak oni często maja propozycje innych branżowców, to się dopytują, jak im się wydaje ukrycie, czy coś w tym kierunku się dzieje.
   Ponieważ autobus, którym miał jechać nie przyjeżdżał, to gadaliśmy tak ok. 30 min. Umówiliśmy się na kontakt przez fb. Napisałem do niego, ale kiedy odpisze nie wiem, bo nie ma dostępu do neta, musiałby się u kogoś wprosić lub w inny sposób skorzystać. Umawianie się na konkretną godzinę z wiadomych względów odpadło, choć teraz jak myślę to mogłem to zrobić. Ale, poczekamy zobaczymy.
  Tymczasem dla relaksu uruchomiliśmy td2, choć poziom tam niski, ale co zrobić jak to jedyny symek online. Oprócz tego poszła połówka flachy - żoładek gorzki klasyk, bo po większej ilości byśmy się obalili.
  Na koniec okolice i nastawnia RCL w jesiennej aurze.

   Może kiedyś przyjdzie nam tam siedzieć na dłużej....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz