środa, 31 maja 2017

Środa #1192

Co jakiś czas natykam się na przeróżnych blogach, że piszący o wynagrodzeniu nie piszą o nim, bo tajemnica spółki czy pracodawcy u którego np. pracują.
  Po pierwsze chwila, przecież moja kasa, to moja sprawa. Chyba spółki za daleko z tą tajemniczością wychodzą. Kasę nie przelewają na jakieś firmowe konto, tylko na np. moje prywatne lub płacą mi do kieszeni i jest to prywatne konto, prywatna kieszeń stąd jak chcę to mogę obwieścić wszem i wobec ile na to konto, czy do kieszeni wpływa co m-c kasy, czy przegram w sądzie, bo np. okaże się, że moje prywatne  konto, czy moja prywatna kieszeń nie jest tak do końca prywatna?
  Po drugie, czemu spółki tak ukrywają wynagrodzenia. Stare przysłowie mówi:
- jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o kasę.
  Ale o czyją kasę chodzi? Przecież nie tego pracownika na dole, tylko tych na górze, czy z dozoru. Gdyby spółki czy pracodawcy byli tacy uczciwi to wynagrodzeń by się nie tyle nie wstydzili, co ich nie ukrywali. Ale jak nie ukrywać jak w firmie np. 9 osobowej, właściciel zarabia miesięcznie np. 15 tysi, a pracownik 2 tysie/m-c. Wtedy jak najbardziej upowszechnianie takiej wiadomości nie jest na rękę, bo pracownik może się zbuntować i wymóc większą stawkę. I chyba tu jest sedno tego ukrywania stawek. Jak pracowałem kiedyś na kolei i mój naczelnik zarabiał 3x tyle co ja, tzn. na m-c w 2010r. miałem ok. 1700zł/m-c, a naczelnik 5 tysi, to jak przychodził na kontrolę to tak średnio mi się robiło, bo patrzał jak pies gończy, za co by tu premie jebnąć i odnosiło się wrażenie, że jeszcze mu mało i potrzebuje więcej, choć wiedziało się, że kasa nie idzie do jego kieszeni bezpośrednio, to jednak było niefajnie. 811 też w swojej firmie zarabiała 5.500zł/m-c przed odejściem na macierzyński i teraz dostaje tyle na macierzyńskim. Ale jak kiedyś mi opowiadała, jak chciała podwyżki dla swoich pracownic o 200zł, to takie sceny robili byle tylko nie dać, w sumie wymogła podwyżkę dla nich chyba 150zł/m-c.
   I dlatego dobrze, że nas się tak mało rodzi, bo kończą się czasy, że na Twoje msc. jest 10 innych Edków. Dziś nie ma nawet czasami tego jednego Edka. 811 jak odeszła ze stanowiska głównego logistyka w firmie, w której pracowała 2 lata, a odeszła we wrześniu ub. r., to na jej stanowisku jest już 3 logistyk. Czyli nie ma Edków, czy Zosi do załatania dziury. No może są, w sensie osób, ale to tyle, bo nie jest to zastąpienie jednego mózgu następnym o podobnej wiedzy. Jak widać, to już nie następuje tak łatwo. Co za tym idzie rosną stawki za pracę i będą rosły kosztem właśnie mniejszego rozchylenia nożyc płacowych. Kończą się też czasy pomiatania pracownikami, zwłaszcza tymi dobrymi. Pracodawcy co raz częściej się cieszą, że w ogóle ktoś przychodzi.
  979 opowiadał, jak był na szkoleniu w firmie i jakiś tam "trener" namawiał pracowników do zmiany pracy to zarząd firmy obecny na zebraniu zaczął blaknąć, szczególnie głównodowodząca. No tak, wystarczyło by, gdyby z magazynu zniknęły nagle 3 przeszkolone osoby i byłby nawet nie mały dramat. 979 czasem opowiada, że ubytek jednego na L4 już powoduje opóźnienia w wysyłkach, bo czasem nie mogą się wyrobić z zamówieniami. Wiadomo, prywaciarz nie przyjmuje nadmiarowo pracowników. Ma być na styk i tyle, liczy się maksymalizacja zysków, ale nie dla pracowników, a właśnie dla zarządu. I tu wracamy do tego co pisałem na początku. Ukrywanie zarobków zarządu. Znowu by pracownicy się nie buntowali, bo zarząd dostaje np. 10 tysi na m-c/na rękę.
  Tak na szybko popełniłem dodtkową notkę. Narka.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz