sobota, 7 stycznia 2017

Sobota #1128

   Mięśniaki-skurwiele to żyją własnym życiem i nic nie jest w stanie zaburzyć tego życia. Nawet własne niedyspozycje. Pisałem o niedomaganiach żołądkowych 979, który wymiotował przez jakieś 5h, a następnie jak mu się żołądek już z wszystkiego opróżnił to stwierdził, że to już, jest zdrowy i może pełnić dotychczasowy byt. To nic, że organizm, w sensie organy wewnętrzne mówię co innego, ale gdzieżby tam mięśniak-skurwiel się tym przejmował. Na sugestie, że ten żołądek, który po takich 5h torsjach może nie być w pełni sprawny rasowy skurwiel nie wypowiedział się, bo jakby jest czarne i białe, tzn. działa, albo nie działa. W tym momencie po 5h, opróżniania i kilku godz. braku reakcji żołądka mięśniakk-skurwiel stwierdził, że jest ok. i można kontynuować dotychczasowy byt. W związku z tym poszedł do pracy, tam normalnie sie odżywiał, bo gdzieżby reagował na sugestie, że żołądek, który jest mini reaktorem chemicznym potrzebuje pewnego rozruchu po takiej dysfunkcji. W związku z tym w pracy normalne żarcie, po pracy również normalne żarcie, popo spotkanie z laskami z czasów nieukończonych studiów, na którym piwko i pizza, bo wszak wszystko jest ok. Po tym spotkaniu zjechał na stację macierzystą ok. 23:30 i od razu zaczęło się bliskie spotkanie z muszlą, które z czasem przerodziło się w powtórkę, czyli bliskie spotkanie z wiaderkiem.
  Sytuacja na stacji była taka, że 371 tradycyjnie zasnął na grupie A zajmując mi miejsce. Postanowiłem, aby się z nim nie szarpać, przenieść się na grupę C i tam wyglebiłem. Leżąc słyszałem wejście 979 na stację, a także w krótkim czasie zbliżenie z muszlą.
  (tak mi się przypomniało, pamiętacie kogoś takiego jak Billy Idol, - podobał mi się, podobnie jak Limahl)
  To ponowne wypróżnianie i odgłosy jak u hipopotama obudziło 371 w związku z czym przeniosłem się ruchem manewrowym na grupę A. Tam też po krótkim czasie spotkania z muszą znalazł się 979. Objawy były tożsame z tym z przed jednego dnia to też do ok. 02:00 nie udało mi się zasnąć, bowiem trwały skurcze żołądka połączone z chęcią wypróżnienia tego co zaszkodziły, ale już nie było co to tylko odruchy wymiotne i wydalanie śliny. Nie wiem czy ok. 02:00 przestał, czy po prostu mózg już na te odgłosy nie reagował, ale zasnąłem. Przebudziłem się ok. 04:30 do WC i akcja trwała dalej. Nie umiałem więc ponownie zasnąć i po skończeniu usiłowania wypróżniania udało mi się ponownie zasnąć ok. 06:00 i do 11:00 spać.
   I znowu po wstaniu i rozruchu 979 przypomniałem mu, że może jednak pomyśli nad powolnym rozruchem swojego reaktora chemicznego miast tam znowu wciepować jak do śmietnika to co zobaczy gałami i na co będzie miał ochotę. Przekazać przekazałem, a wnioski jakie będą się okaże.
   371 pojechał w góry na narty do Szczyrku. Chciał mnie wyciągnąć, ale mu przypomniałem po raz 158 o nienależeniu do klubu morsów i niewychodzeniu niepotrzebnym przy -15C na plac. (dziś rano o 09:00 było -20C) Nadto nie jeżdżę na nartach z w/w powodów to co tam miałbym robić? Przecież nie przeniosę się gdzieś w góry, aby tam siedzieć przy grzejniku w pokoju, bo wokoło wszędzie zimno. Już to przerabiałem kilka razy w życiu to też na wszelkie wypady gdy jest zimno biorę ze sobą kocher, aby w razie czego dogrzać pomieszczenie, w którym przebywam. Dodatkowe 600W potrafi podnieść temp. Co innego Ci z klubu morsów, dla nich 15C to jest wypas i ogólnie ciepło, natomiast powyżej 25C kiedy my dopiero dostajemy poweru do działań, oni zaczynają zdychać.
   Przez temperatury na zewnątrz, wczoraj nigdzie nie byłem, dziś plan jest taki sam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz