W sobotę zarówno 371 jak i 979 zapragnełi więcej kasy to oboje poszli do pracy. Zadzwonił ok. 11:00 172 z Londynu, że mu się trochę posypało, bowiem od 5 dni nie pracuje, pracodawca nie chce go zatrudniać, być może dlatego iż dowiedział się o powrocie 172 do kraju, a niewolnictwo ekonomiczne jest fajne to po co tracić pracownika, jak można go wypłukać przez tydz. z kasy, aby se biletu powrotnego nie kupił. Zdesperowany 172 jeszcze powiedział, że może w ostateczności skorzysta z opcji deportacji do kraju, ale tu niby ma m-c do odsiedzenia to od razu by go zamknełi.
Smutne to jest jak łatwowierne są mięśniaki-skurwiele wioskowe. Jednak poziom edukacji się przydaje i czasami zdrowy rozsądek, ale czy to pierwsze i drugie u nich w ogóle występuje? Po za tym jak bardzo naiwnym trzeba być, aby wierzyć w takie bajki opowiadane przez obce osoby dot. pobytu tam, pracy, zarabiania i życia na emigracji.. Nawet nie siliłem się na zatrzymywanie go tu, bo przecież miraż wielkiej kasy, super życia, super imprezek, był, mimo swojej odległości, bardziej realny dla nich, jak argumenty podawane stąd.
Trochę też za późno zadzwonił, bo dwa dni temu wrócił z Londynu brat od 897 to mógłby się zabrać z nim, a tak musi na bilet jakoś zarobić. Języka oczywiście nie zna, bo to nie ten poziom, aby go zaczął wchłaniać więc dramat na wyjeździe.
Pisałem jakiś czas temu, że 979 powiedział lasce z Ligoty, iż ją kocha, czy zakochał się w niej. Otóż laska to przetrawiła i z tego co widzę, uśmierciła część spotkań z nim. Kontakty się rozluźniły, zresztą 979 chodził w tygodniu podrażniony i jak sam powiedział, wszystko go drażni. Jeszcze wtedy nie wiązałem tego z reakcją laski na jego oświadczenie, dopiero później w miarę jak kontakty nagle się zredukowały połączyłem fakty. Wczoraj nawet poszedł do innej laski z wioski, która lubi "długie szyje" jak ja to mówię.
No cóż, laska z Ligoty rozeszła się z poprzednikiem jakoś w grudniu przed czy po świętach, a tu w trzy tyg. po tym następny mięśniak do niej uderza, to może potrzebuje więcej czasu, a może ona, jak to wcześniej 979 mówił, chciała tylko przyjaźni, a tu się nieoczekiwanie posunęło dalej.
W nd. 979 ubrał koszulkę, ciemny szary kolor, z bardzo krótkim rękawkiem. Patrzałem na niego i się podniecałem. W zasadzie to nawet część barku było widać z pod tych krótkich rękawków, całe bicepsy i przedramiona, no patrzałem i patrzałem, i ciągle mi się robiło od tego widoku. W miarę jak patrzałem na jego ręce, zastanawiałem co z nim, że jakoś laski nie ciągną? Z takim wyposażeniem, wyglądem w lokalu branżowym to furorę bym zrobił, a tu zero reakcji na jego wygląd. Czasem mówi, że pójdzie na qrwy, ale stale mu mówię, z takim wyglądem, to przecież z neta coś wyłapiesz, ale wtedy by trza opublikować jakieś zdjęcia, a tu już jest problem. No cóż.
Teraz czekamy na powrót 172, jeżeli nastąpi, bo to z mięśniakami-skurwielami nigdy nie wiadomo.
wtorek, 31 stycznia 2017
piątek, 27 stycznia 2017
Piątek #1137
Tradycyjnie powrót poc. od 824, słoneczna pogoda, 14:00 i światło w jednostce. Zapytałbym się konduktora o to oświetlenie, ale przyszedł taki młody, taki ładny, że mózg przestał pracować i tylko myślał jakby go tu, czy gdzieś indziej przelecieć. Ach taki młody narybek w kolejach śmiesznych.
Oczywiście druga sprawa, o której mózg myśli to powrót na stację macierzystą 172 i o tym jaki będzie ten pierwszy raz po takiej przerwie. W tych przypomnieniach dziś, a właściwie już wczoraj wzięło mózg na przypomnienie o 975. No ten to raczej nie wróci do kraju, na szczęście pozostały zdjęcia, jak rewelacyjnie wyglądał. Nie wiem dlaczego dość często jest przypominany motyw jak kiedyś ustawiłem go na czworaka, namydliłem mu plecy i siedziałem na nim oczywiście nie biernie. W jakimś momencie za bardzo wygiąłem się w lewą stronę i mimo chwycenia się go dość mocno osunąłem się ślizgając się na wodzie i mydle na krzesło na którym był ustawiony pojemnik z ciepłą wodą i mydło. Śmiechu było na 5 min. Na szczęście mnie się nic nie stało, no jemu to już w ogóle nic, bowiem został w pozycji w jakiej był. Jak wgramoliłem się na niego drugi raz to nie mogłem dojść, bo stale mi się przypominało jak zsuwałem się na krzesło z akcesoriami.
A tak wyglądał 975 jakiś czas przed wyjzdem. Patrzę na niego i zastanawiam się dobrze, że mu pomogłem wydostać się stąd czy nie? Wszak pozbawiłem się kolejnego mięśniaka, ale 172 w natarciu już wnet. Patrzę na tym zdjęciu na ręce, to przedramię, ten biceps od 975 to mi się słabo robi. Takie ręce to można zawojować świat. Żadne tam przerosty, takie jakie powinny być, do tego przedramię twarde jak się chwyciło, nie jakiś tam flaczek. Ach. dobrze, że zdjęcia pozostały.
Mówię 825, aby swoich pomocników mięśniaków też fotografował, to nie chce, nie wiedzieć czemu. Przecież fajnie się wraca do dawnych czasów, wspomina kiedy zdjęcie jest tym bodźcem wizualnym.
Na stacji macierzystej dali sobie radę beze mnie, zresztą to nie pierwszy wyjazd więc o co mam się martwić.
Tyle, bo nie dość, że praca czeka, to jeszcze zgłosił zajęcie szlaku 834 to muszę kończyć, bo wnet będzie pod wjazdowym. To narka.
Oczywiście druga sprawa, o której mózg myśli to powrót na stację macierzystą 172 i o tym jaki będzie ten pierwszy raz po takiej przerwie. W tych przypomnieniach dziś, a właściwie już wczoraj wzięło mózg na przypomnienie o 975. No ten to raczej nie wróci do kraju, na szczęście pozostały zdjęcia, jak rewelacyjnie wyglądał. Nie wiem dlaczego dość często jest przypominany motyw jak kiedyś ustawiłem go na czworaka, namydliłem mu plecy i siedziałem na nim oczywiście nie biernie. W jakimś momencie za bardzo wygiąłem się w lewą stronę i mimo chwycenia się go dość mocno osunąłem się ślizgając się na wodzie i mydle na krzesło na którym był ustawiony pojemnik z ciepłą wodą i mydło. Śmiechu było na 5 min. Na szczęście mnie się nic nie stało, no jemu to już w ogóle nic, bowiem został w pozycji w jakiej był. Jak wgramoliłem się na niego drugi raz to nie mogłem dojść, bo stale mi się przypominało jak zsuwałem się na krzesło z akcesoriami.
A tak wyglądał 975 jakiś czas przed wyjzdem. Patrzę na niego i zastanawiam się dobrze, że mu pomogłem wydostać się stąd czy nie? Wszak pozbawiłem się kolejnego mięśniaka, ale 172 w natarciu już wnet. Patrzę na tym zdjęciu na ręce, to przedramię, ten biceps od 975 to mi się słabo robi. Takie ręce to można zawojować świat. Żadne tam przerosty, takie jakie powinny być, do tego przedramię twarde jak się chwyciło, nie jakiś tam flaczek. Ach. dobrze, że zdjęcia pozostały.
Mówię 825, aby swoich pomocników mięśniaków też fotografował, to nie chce, nie wiedzieć czemu. Przecież fajnie się wraca do dawnych czasów, wspomina kiedy zdjęcie jest tym bodźcem wizualnym.
Na stacji macierzystej dali sobie radę beze mnie, zresztą to nie pierwszy wyjazd więc o co mam się martwić.
Tyle, bo nie dość, że praca czeka, to jeszcze zgłosił zajęcie szlaku 834 to muszę kończyć, bo wnet będzie pod wjazdowym. To narka.
środa, 25 stycznia 2017
Środa #1136
Nie wiem czy pamiętacie jak kiedyś opisywałem porniola, który był nagrany z kamery jednym ujęciem, mało tego był dobrym porniolem, tzn. aktorzy dobrze zagrali i scenariusz (zakładam, że jakiś tam był) zrealizowali dobrze. Film trwał ok. 20 min.
Wczoraj w TV ale kino+ wyemitowano niem. film z 2015 r nagrany jednym ujęciem kamery. Od początku do końca nie było żadnego montażu. Z ręki nagrano 130 min filmu. Momentami akcja była dość sprawna, ale, bo to trudny film, w sensie nagrywania bez montażu, akcja się dłużyła i pewne sceny, bez straty dla przekazu filmu mogły by być krótsze. Trudno jest też w takim filmie kręconym z ręki non-stop aby wszystko wyszło na wysokim poziomie. Tu nie ma powtórek, nagrywania jednej sceny 10x i wybierania najlepszej, stąd sceny lepsze i gorsze, ale w każdym filmie robi się sceny, jak to mówię na siku w kinie. W tym mało jest takich, choć w pewnym stopniu scenariusz jest przewidywalny, bo natura ludzka jest zbadana. Ale film nie jest aż taki prosty, skłania do myślenia i analizowania postaw ludzkich, zachowań. No i świetna odtwórczyni głównej roli, która przez ten czas wykazała dość spory kunszt aktorski, wszak film bez montażu, a mnogość zachowań w zmieniających się scenach wymagała.
Mimo częściowych, przewidywalnych zachowań i czasem naiwnych sytuacji, nie jest to amerykański film, co jest dużym atutem przy amerykanizacji TV.
Przyjechałem wczoraj do 824. Tu bez zmian, lodówka pełna, reszta standard. W drodze do, mijałem laskę na ulicy z maseczką anty (powiedzmy) smogową. Czy faktycznie tak łatwo jest dziś manipulować ludźmi? Wystarczy powiedzieć smog i już tłuszcza reaguje na kolejne straszenie społeczeństwa przez media. Co by taka laska zrobiła w (np.) 1987 r. na Górnym Śląsku kiedy w zasadzie było widać, a na pewno czuć czym się oddycha? Czym że jest dzisiejszy smog do tego co było wtedy? Niczym lub lekkim zanieczyszczeniem. Ale społeczeństwo należy straszyć, ma się bać, a jedynym wybawcą z opresji mają być rządzący i to w nich mamy pokładać nadzieję.
Pamiętam, jak w czasie szkoły wracaliśmy kiedyś z basenu przez tzw. trójkąt bermudzki - Zakłady Chemiczne Azoty, Huta Kościuszko, Konstal. Godz. była może 15:00. Tak jebało wtedy w powietrzu, że myślałem, że zwymiotuję. Ręcznik, który miałem na basem przyłożyłem do ust i nosa, aby nie heftnąć. I co by ta laska tam zrobiła, dziś idąca z maseczką przeciwsmogową, nawet z nią? A przecież wtedy nikt nie ostrzegał o smogu, zanieczyszczeniu i przez lata funkcjonowania jeszcze przemysłu nikomu to do głowy nie przyszło. Dziś kiedy już tego przemysłu nie ma, a powietrze się znacząco oczyściło zaczęto straszyć społeczeństwo. Na co, po co?
Wczoraj w TV ale kino+ wyemitowano niem. film z 2015 r nagrany jednym ujęciem kamery. Od początku do końca nie było żadnego montażu. Z ręki nagrano 130 min filmu. Momentami akcja była dość sprawna, ale, bo to trudny film, w sensie nagrywania bez montażu, akcja się dłużyła i pewne sceny, bez straty dla przekazu filmu mogły by być krótsze. Trudno jest też w takim filmie kręconym z ręki non-stop aby wszystko wyszło na wysokim poziomie. Tu nie ma powtórek, nagrywania jednej sceny 10x i wybierania najlepszej, stąd sceny lepsze i gorsze, ale w każdym filmie robi się sceny, jak to mówię na siku w kinie. W tym mało jest takich, choć w pewnym stopniu scenariusz jest przewidywalny, bo natura ludzka jest zbadana. Ale film nie jest aż taki prosty, skłania do myślenia i analizowania postaw ludzkich, zachowań. No i świetna odtwórczyni głównej roli, która przez ten czas wykazała dość spory kunszt aktorski, wszak film bez montażu, a mnogość zachowań w zmieniających się scenach wymagała.
Mimo częściowych, przewidywalnych zachowań i czasem naiwnych sytuacji, nie jest to amerykański film, co jest dużym atutem przy amerykanizacji TV.
Przyjechałem wczoraj do 824. Tu bez zmian, lodówka pełna, reszta standard. W drodze do, mijałem laskę na ulicy z maseczką anty (powiedzmy) smogową. Czy faktycznie tak łatwo jest dziś manipulować ludźmi? Wystarczy powiedzieć smog i już tłuszcza reaguje na kolejne straszenie społeczeństwa przez media. Co by taka laska zrobiła w (np.) 1987 r. na Górnym Śląsku kiedy w zasadzie było widać, a na pewno czuć czym się oddycha? Czym że jest dzisiejszy smog do tego co było wtedy? Niczym lub lekkim zanieczyszczeniem. Ale społeczeństwo należy straszyć, ma się bać, a jedynym wybawcą z opresji mają być rządzący i to w nich mamy pokładać nadzieję.
Pamiętam, jak w czasie szkoły wracaliśmy kiedyś z basenu przez tzw. trójkąt bermudzki - Zakłady Chemiczne Azoty, Huta Kościuszko, Konstal. Godz. była może 15:00. Tak jebało wtedy w powietrzu, że myślałem, że zwymiotuję. Ręcznik, który miałem na basem przyłożyłem do ust i nosa, aby nie heftnąć. I co by ta laska tam zrobiła, dziś idąca z maseczką przeciwsmogową, nawet z nią? A przecież wtedy nikt nie ostrzegał o smogu, zanieczyszczeniu i przez lata funkcjonowania jeszcze przemysłu nikomu to do głowy nie przyszło. Dziś kiedy już tego przemysłu nie ma, a powietrze się znacząco oczyściło zaczęto straszyć społeczeństwo. Na co, po co?
poniedziałek, 23 stycznia 2017
Poniedziałek #1135
Przez weekend to marne szanse na spisanie tekstu, bowiem przeważnie 979 lub 371 w stacji, a przerwy są krótkie i nadto nie zapowiedziane w stacjonowaniu składów.
Z istotnych informacji to laska, z którą spał 979 i do której się nie dobrał, wczoraj na imprezce u 897 dowiedziała się, że 979 jest w niej zakochany. Teraz nastąpi trawienie tej informacji i dalszy rozwój sytuacji. Dobre dla 979, że jest to laska z mózgiem, obecnie studiuje coś tam, nie dowiadywałem się, bo mi to nie było potrzebne, ale przy tym rozwoju sytuacji trza się będzie dowiedzieć. Na ogólnej fali podniecenia 979 chce wrócić do ćwiczeń, mnie to też czeka, bo tak dalej być nie może, już ostatnio drobne zmiany zostały wprowadzone i ruchu jest więcej, ale szału nie robi, dupy nie urywa.
Imprezka wczorajsza przeszła na dziś, bo 979 do pracy na 09:00 to zadzwonił do mnie 02:20 aby ją odwieźć na Ligotę. Jak wylazłem z łózka o 02:25 to czułem się jak kiedyś wstawałem w zimie do pracy w WPK. To był horror. Organizm o tej porze funkcjonuje jak mucha w smole. Wszystko trwa wolniej, jakby w letargu, jedynie mózg zdaje się funkcjonować w miarę normalnie. Przynajmniej tak zawiaduje resztą organizmu, która odmawia normalnego funkcjonowania o tej porze. Na szczęście świadomość położenia się spać w okresie do 2h robi swoje, a wtedy po pracy w krótkim czasie po wejściu na stację kładłem się spać, aby odespać pracę w środku nocy. Całe szczęście, że to już po za mną i tylko mogę okresowo wspominać, bo akurat ta faza pracy do najlepszych nie należała. W zasadzie do dochodziłem do siebie za kierownicą po pierwszym kółku, w sensie zrobienia jednego koła w rozkładzie jazdy. Później już jakoś leciało, a koniec pracy ok. 11:00 robił też swoje.
W aucie jak jechali z tyłu razem i głowami się przybliżyli do siebie, to wyglądali jak obraz w starych domach, małżeństwa, który wisi nad ich łóżkiem. Oboje radośni, uśmiechnięci, szkoda że niema ukrytej kamery było by idealne ujęcie. Aby to tak całe życie wyglądało jak ta jedna chwila, ta radość płynąca z ich twarzy... Jak wchodziliśmy na stację z 979 przed 04:00 to myślałem o jego trwałym wyjściu ze stacji. Ot normalny etap życia. Za jakiś czas zamieszkają razem, bo jak to rozwinie się na poważnie to tak się stanie. Zakończy się długi okres przebywania 979 na stacji, a ja dostanę pewnie pierdolca na samą myśl jego trwałego opuszczenia stacji macierzystej.
Ćwiczenia fizyczne nabierają mocy urzędowej, trochę dzięki wglądowi jak praca fizyczna działa na wygląd, bowiem w sob. wszedł na stację 230, bo jego laska uczyła się do egzem. na studiach, to patrząc na niego widzę, że wygląda lepiej niż rok temu.
Po za tym weekend przeleciał, jak poprzednie zimowe, bez jakiś większych wyczynów. Ot coś tam porobiłem na stacji w ramach ogólnego poprawiania wyglądu.
Za to mózg po okresie kiedy rozpaczał nad wyjazdem 172 za granicę, później sytuacji z 977 na stacji, teraz znów myśli nad powrotem 172 na stację. Stąd też jest szansa, że do ogólnej sytuacji związanej z powrotem 172 zostaną włączone ćwiczenia fizyczne szybciej niż później.
Z istotnych informacji to laska, z którą spał 979 i do której się nie dobrał, wczoraj na imprezce u 897 dowiedziała się, że 979 jest w niej zakochany. Teraz nastąpi trawienie tej informacji i dalszy rozwój sytuacji. Dobre dla 979, że jest to laska z mózgiem, obecnie studiuje coś tam, nie dowiadywałem się, bo mi to nie było potrzebne, ale przy tym rozwoju sytuacji trza się będzie dowiedzieć. Na ogólnej fali podniecenia 979 chce wrócić do ćwiczeń, mnie to też czeka, bo tak dalej być nie może, już ostatnio drobne zmiany zostały wprowadzone i ruchu jest więcej, ale szału nie robi, dupy nie urywa.
Imprezka wczorajsza przeszła na dziś, bo 979 do pracy na 09:00 to zadzwonił do mnie 02:20 aby ją odwieźć na Ligotę. Jak wylazłem z łózka o 02:25 to czułem się jak kiedyś wstawałem w zimie do pracy w WPK. To był horror. Organizm o tej porze funkcjonuje jak mucha w smole. Wszystko trwa wolniej, jakby w letargu, jedynie mózg zdaje się funkcjonować w miarę normalnie. Przynajmniej tak zawiaduje resztą organizmu, która odmawia normalnego funkcjonowania o tej porze. Na szczęście świadomość położenia się spać w okresie do 2h robi swoje, a wtedy po pracy w krótkim czasie po wejściu na stację kładłem się spać, aby odespać pracę w środku nocy. Całe szczęście, że to już po za mną i tylko mogę okresowo wspominać, bo akurat ta faza pracy do najlepszych nie należała. W zasadzie do dochodziłem do siebie za kierownicą po pierwszym kółku, w sensie zrobienia jednego koła w rozkładzie jazdy. Później już jakoś leciało, a koniec pracy ok. 11:00 robił też swoje.
W aucie jak jechali z tyłu razem i głowami się przybliżyli do siebie, to wyglądali jak obraz w starych domach, małżeństwa, który wisi nad ich łóżkiem. Oboje radośni, uśmiechnięci, szkoda że niema ukrytej kamery było by idealne ujęcie. Aby to tak całe życie wyglądało jak ta jedna chwila, ta radość płynąca z ich twarzy... Jak wchodziliśmy na stację z 979 przed 04:00 to myślałem o jego trwałym wyjściu ze stacji. Ot normalny etap życia. Za jakiś czas zamieszkają razem, bo jak to rozwinie się na poważnie to tak się stanie. Zakończy się długi okres przebywania 979 na stacji, a ja dostanę pewnie pierdolca na samą myśl jego trwałego opuszczenia stacji macierzystej.
Ćwiczenia fizyczne nabierają mocy urzędowej, trochę dzięki wglądowi jak praca fizyczna działa na wygląd, bowiem w sob. wszedł na stację 230, bo jego laska uczyła się do egzem. na studiach, to patrząc na niego widzę, że wygląda lepiej niż rok temu.
Po za tym weekend przeleciał, jak poprzednie zimowe, bez jakiś większych wyczynów. Ot coś tam porobiłem na stacji w ramach ogólnego poprawiania wyglądu.
Za to mózg po okresie kiedy rozpaczał nad wyjazdem 172 za granicę, później sytuacji z 977 na stacji, teraz znów myśli nad powrotem 172 na stację. Stąd też jest szansa, że do ogólnej sytuacji związanej z powrotem 172 zostaną włączone ćwiczenia fizyczne szybciej niż później.
piątek, 20 stycznia 2017
Piątek #1134
Informacja dnia (wczorajszego) wraca z pracy niewolniczej 172. 10 lutego ma się tu przemieszczać czyli będzie 11-go. Już, we wczorajszej rozmowie tel., zapowiedział imprezkę z flachą lub flachami, a po takiej przerwie to go tu wymęczę, ale co tam, jeszcze, jeżeli utrzymał dawny wygląd, to sesja foto, bo ostatnia to tylko 4 zdjęcia zrobione.
Ja nie wiem jak to jest, że tu są mięśniakami-skurwielami, a tam dają się dymać bez mydła. 172 pracuje na myjni samochodowej za 35 funtów za dniówkę, a ta dniówka to 11h. Kto tam dostaje 3,18 funta za godzinę? Przecież tu za 5zł/h to by się z domu nie ruszył, a tam napierdala z sob. i nd. włącznie, czyli 7/7.
Jak to się dzieje, że można z nimi rozmawiać, tłumaczyć im, to i tak chcą po raz 945 odkryć Amerykę, która już dawno jest odkryta i w zasadzie wszystko o niej wiadomo. Przecież 979 ma podobne zachowania, wszak wywodzi się z nich, czasem uda mi się, mu tą wajchę przełożyć i skierować na inny tor, ale to czasem, bo ostatnie problemy żołądkowe pokazały naturę skurwielowską.
Problemem jest jeszcze gdzie ewentualnie umieszczę 172 na stacji. Na grupie B zimno, bo nieogrzewana, grupa C zajęta przez 371, a grupa D w zimie w ogóle nie nadaje się na stacjonowanie, a na A ja i 979. Może się ociepli to jakoś grupę B przystosuję, wszak kiedyś w niej stacjonował 172. Się zobaczy.
979 przedwczoraj ściągnął na mieszkanie matki, bo jego jest zajęte, laskę znajomą z Ka-ic. Nie przystawia się do niej, bo chce aby znajomość z nią weszła w wyższy wymiar, to też seksu nie ma, ale jak ma do niej jechać, z nią obcować to widać u niego zachowania jakby był trochę zakochany. Już kilka razy mu powiedziałem, że też miałem coś takiego. Znałem się z pewnym branżowcem, który bardzo mi się podobał i przy moim popędzie seksualnym, bardzo chciałem go przelecieć. Jednak on kiedyś w czasie jakiejś kilku godzinnej przechadzki po niedalekich górkach powiedział, że seks dużo zmieni, a bez niego to znajomość może dłużej przerwać i tak też się stało. Jakiś sporadyczny kontakt utrzymujemy do dziś, on jest w Londynie więc mailowy, ale jest. To też jak 979 mówi, że jej nie chce przelecieć to rozumiem go i podaję przykład mój z historii. Większość samców go nie rozumie i ciągle mu nadaje, aby ją przeleciał, ale co wtedy dalej....
W każdym razie przygotowania trwały na przyjazd laski. Specjalnie napalił w piecu tak, aby ona się z gorąco rozebrała i rozebrała się, a on podziwiał widoki. Zapomniałem się spytać czy sam też się rozebrał, by i ona miała co podziwiać, ale może dziś się spytam. Zaopatrzyli się w alko, jakiś tam film puścili i jak mówił palcem jej nie tknął, choć rano miał problem w wyjściem z łóżka, bowiem organ się mu naprężył pod wpływem leżącej obok skąpo ubranej laski, a nadto miał luźne spodenki. Ma jeszcze do niego dziś przyjechać, się okaże. Za to wczoraj mimo napalenia w piecu i ciepła w mieszkaniu o 23:05, po spotkaniu z inną laską, tą miał już przelecieć, kiedy już nie liczyłem na to, 979 wszedł na stację. Musiałem mu oddać na szybko kołdrę, bowiem moją przykrył się 371 ciągle zasypiający przy TV ok. 18:00 i śpiący tak do ok. 23:00, po czym przenosi się na grupę C. To też jak nie bylo 979 to stwierdziłem - nie będę się szarpał z 371, oleje go i położę się z drugiej strony rogówki pod przykryciem 979. Jednak 371 się zbudził i przeniósł na grupę C, oczywiście 3x zapytał się gdzie jest 979 na co mu odpowiedziałem, że nie wiem, jest dorosły to se łazi, ale jak 371 przetaczał się na grupę C, to akurat wjazdowy minął 979 i na szybko do 371 - teraz się go możesz spytać gdzie był.
Dziś po dłuższej przerwie zadzwoniła żona od 972 poszukująca go i nawijająca to samo co pół roku temu, czy nawet rok temu że już ma tego dość, że go pierdoli i w ogóle już wysiada. Czyli bez zmian, adrenalina wynikająca z kłótni jest motorem życia, a same kłótnie i wzajemne ubliżanie sobie - sensem życia. Rozumiem jakby jeszcze mieli dzieci w domu, to może to trwanie razem dla nich. Choć czy do końca to by było dobre. Przecież one by te notoryczne kłótnie widziały i swoje późniejsze życie na podobnych podstawach opierały. Zresztą w domach dla małych skurwieli też są zwichrowane, to nie wiem czy lepsze zwichrowanie domowe rodzinne, czy domowe instytucjonalne?
Ja nie wiem jak to jest, że tu są mięśniakami-skurwielami, a tam dają się dymać bez mydła. 172 pracuje na myjni samochodowej za 35 funtów za dniówkę, a ta dniówka to 11h. Kto tam dostaje 3,18 funta za godzinę? Przecież tu za 5zł/h to by się z domu nie ruszył, a tam napierdala z sob. i nd. włącznie, czyli 7/7.
Jak to się dzieje, że można z nimi rozmawiać, tłumaczyć im, to i tak chcą po raz 945 odkryć Amerykę, która już dawno jest odkryta i w zasadzie wszystko o niej wiadomo. Przecież 979 ma podobne zachowania, wszak wywodzi się z nich, czasem uda mi się, mu tą wajchę przełożyć i skierować na inny tor, ale to czasem, bo ostatnie problemy żołądkowe pokazały naturę skurwielowską.
Problemem jest jeszcze gdzie ewentualnie umieszczę 172 na stacji. Na grupie B zimno, bo nieogrzewana, grupa C zajęta przez 371, a grupa D w zimie w ogóle nie nadaje się na stacjonowanie, a na A ja i 979. Może się ociepli to jakoś grupę B przystosuję, wszak kiedyś w niej stacjonował 172. Się zobaczy.
979 przedwczoraj ściągnął na mieszkanie matki, bo jego jest zajęte, laskę znajomą z Ka-ic. Nie przystawia się do niej, bo chce aby znajomość z nią weszła w wyższy wymiar, to też seksu nie ma, ale jak ma do niej jechać, z nią obcować to widać u niego zachowania jakby był trochę zakochany. Już kilka razy mu powiedziałem, że też miałem coś takiego. Znałem się z pewnym branżowcem, który bardzo mi się podobał i przy moim popędzie seksualnym, bardzo chciałem go przelecieć. Jednak on kiedyś w czasie jakiejś kilku godzinnej przechadzki po niedalekich górkach powiedział, że seks dużo zmieni, a bez niego to znajomość może dłużej przerwać i tak też się stało. Jakiś sporadyczny kontakt utrzymujemy do dziś, on jest w Londynie więc mailowy, ale jest. To też jak 979 mówi, że jej nie chce przelecieć to rozumiem go i podaję przykład mój z historii. Większość samców go nie rozumie i ciągle mu nadaje, aby ją przeleciał, ale co wtedy dalej....
W każdym razie przygotowania trwały na przyjazd laski. Specjalnie napalił w piecu tak, aby ona się z gorąco rozebrała i rozebrała się, a on podziwiał widoki. Zapomniałem się spytać czy sam też się rozebrał, by i ona miała co podziwiać, ale może dziś się spytam. Zaopatrzyli się w alko, jakiś tam film puścili i jak mówił palcem jej nie tknął, choć rano miał problem w wyjściem z łóżka, bowiem organ się mu naprężył pod wpływem leżącej obok skąpo ubranej laski, a nadto miał luźne spodenki. Ma jeszcze do niego dziś przyjechać, się okaże. Za to wczoraj mimo napalenia w piecu i ciepła w mieszkaniu o 23:05, po spotkaniu z inną laską, tą miał już przelecieć, kiedy już nie liczyłem na to, 979 wszedł na stację. Musiałem mu oddać na szybko kołdrę, bowiem moją przykrył się 371 ciągle zasypiający przy TV ok. 18:00 i śpiący tak do ok. 23:00, po czym przenosi się na grupę C. To też jak nie bylo 979 to stwierdziłem - nie będę się szarpał z 371, oleje go i położę się z drugiej strony rogówki pod przykryciem 979. Jednak 371 się zbudził i przeniósł na grupę C, oczywiście 3x zapytał się gdzie jest 979 na co mu odpowiedziałem, że nie wiem, jest dorosły to se łazi, ale jak 371 przetaczał się na grupę C, to akurat wjazdowy minął 979 i na szybko do 371 - teraz się go możesz spytać gdzie był.
Dziś po dłuższej przerwie zadzwoniła żona od 972 poszukująca go i nawijająca to samo co pół roku temu, czy nawet rok temu że już ma tego dość, że go pierdoli i w ogóle już wysiada. Czyli bez zmian, adrenalina wynikająca z kłótni jest motorem życia, a same kłótnie i wzajemne ubliżanie sobie - sensem życia. Rozumiem jakby jeszcze mieli dzieci w domu, to może to trwanie razem dla nich. Choć czy do końca to by było dobre. Przecież one by te notoryczne kłótnie widziały i swoje późniejsze życie na podobnych podstawach opierały. Zresztą w domach dla małych skurwieli też są zwichrowane, to nie wiem czy lepsze zwichrowanie domowe rodzinne, czy domowe instytucjonalne?
wtorek, 17 stycznia 2017
Wtorek #1133
Wczoraj prosto po pracy przylazł 979. W zasadzie normalne, natomiast na koniec pracy miał styczność w watą szklaną, przeto swędziała go szyja i poniżej. Rozebrał się w kuchni do klaty, a wtedy myślałem, że dostanę czegoś. Taki widok pięknej szyi wkomponowującej się przez mięśnie w plecy, te widoczne kręgi szyjne charakterystyczne dla mięśniaków widoczne na górnej części pleców i same plecy 979. Wpierw niby szmatą ściągałem te niewidoczne kawałki waty szklanej z jego pleców i szyi, a następnie ręką. Nią to już było takie gładzenie, głaskanie, niby ściągane. Jak to mięśniak ciepły, a dla mnie ciepłolubnego to wyjebka. To głaskanio-gładzenie nie trwało długo, nie chciałem przeginać. Dotyk, gładkiej, ciepłej skóry, działa jednak na mózg. Już po tym wydarzeniu przypomniało mi się jak to w zasadzie poznałem go.
Pamiętam lato, ciepło przeto mięśniaki wioskowe pokazujące swoje wdzięki (one chyba nie wiedzą nawet co to jest. No pokazujące klatę) i w śród nich chodzący 979 bez koszulki, z plecami po prostu powalającymi. Taka budowa w tym wieku to rzadkość. One w zasadzie wyglądały jak trójkąt z podstawą u górze i z bokami schodzącymi się w dół. Barki wysunięte do tyłu, w pasie do przodu sylwetka do pozazdroszczenia. Do tego ładnie umięśnione ręce. Pamiętam ile razy przechodził tyle razy przysuwałem się do okna, prawie rozklejałem się na szybie, aby zobaczyć ten widok, czasami nawet wychylałem się za okno, jeżeli nikogo nie było w pobliżu, aby obejrzeć oddalające się piękne plecy.
Dziś na szczęście się dużo nie zmienił. Wśród innych, którzy zapragnęli być więksi i (niby) ładniejsi, udało się 979 uchować przy wyglądzie jak z przed paru lat. Jest w tym jakaś moja zasługa. Kiedy na ogólnej fali żarcia chemikaliów powiększających objętość mięśniaków i 979 zapragnął, jak ta większość, być dużym przejebanym mięśniakiem. Plan zakupu już był, ale jakoś w drodze dość sporego mówienia, dawania przykładów udało się go odwieść od tego planu. Dzięki temu dziś nie jest jakimś słoniem morskim, morświnem czy czymś tam jeszcze, w każdym razie zachował dawany atrakcyjny wygląd. To cieszy mnie, a nie wiem jak jego, bo skurwiele to mało mówią.
Wczoraj też był 826. Oczywiście drażnił mnie swoim wyglądem. Cały czas myślę, że ma jakieś naleciałości biseksualne. Jak zwykle rozebrał się do koszulki z bardzo krótkim rękawkiem, stanął nad biurkiem i oparł się prawą ręką o niego, przy czym naprężył zarówno przedramię jak i biceps jakby chciał abym sprawdził jego umięśnienie. Oczywiście nie omieszkałem ścisnąć przedramienia, trochę bicepsa. Ach, trudno mi go rozgryźć, stale nie wiem czy się do niego dobierać czy nie i czym to się może ewentualnie skończyć.
Dobra, tyle, bo se symka odpaliłem, a i godzina taka. Narka.
Pamiętam lato, ciepło przeto mięśniaki wioskowe pokazujące swoje wdzięki (one chyba nie wiedzą nawet co to jest. No pokazujące klatę) i w śród nich chodzący 979 bez koszulki, z plecami po prostu powalającymi. Taka budowa w tym wieku to rzadkość. One w zasadzie wyglądały jak trójkąt z podstawą u górze i z bokami schodzącymi się w dół. Barki wysunięte do tyłu, w pasie do przodu sylwetka do pozazdroszczenia. Do tego ładnie umięśnione ręce. Pamiętam ile razy przechodził tyle razy przysuwałem się do okna, prawie rozklejałem się na szybie, aby zobaczyć ten widok, czasami nawet wychylałem się za okno, jeżeli nikogo nie było w pobliżu, aby obejrzeć oddalające się piękne plecy.
Dziś na szczęście się dużo nie zmienił. Wśród innych, którzy zapragnęli być więksi i (niby) ładniejsi, udało się 979 uchować przy wyglądzie jak z przed paru lat. Jest w tym jakaś moja zasługa. Kiedy na ogólnej fali żarcia chemikaliów powiększających objętość mięśniaków i 979 zapragnął, jak ta większość, być dużym przejebanym mięśniakiem. Plan zakupu już był, ale jakoś w drodze dość sporego mówienia, dawania przykładów udało się go odwieść od tego planu. Dzięki temu dziś nie jest jakimś słoniem morskim, morświnem czy czymś tam jeszcze, w każdym razie zachował dawany atrakcyjny wygląd. To cieszy mnie, a nie wiem jak jego, bo skurwiele to mało mówią.
Wczoraj też był 826. Oczywiście drażnił mnie swoim wyglądem. Cały czas myślę, że ma jakieś naleciałości biseksualne. Jak zwykle rozebrał się do koszulki z bardzo krótkim rękawkiem, stanął nad biurkiem i oparł się prawą ręką o niego, przy czym naprężył zarówno przedramię jak i biceps jakby chciał abym sprawdził jego umięśnienie. Oczywiście nie omieszkałem ścisnąć przedramienia, trochę bicepsa. Ach, trudno mi go rozgryźć, stale nie wiem czy się do niego dobierać czy nie i czym to się może ewentualnie skończyć.
Dobra, tyle, bo se symka odpaliłem, a i godzina taka. Narka.
niedziela, 15 stycznia 2017
Niedziela #1132
Od ok. trzeciej dekady paźdz. na stacji przebywa na grupie C 371. Co jakiś czas z 979 mamy rozmowę taką jaką przeprowadzają skurwiele przy czym ja udaję, że nadążam ze skurwiałymi odzywkami. Przygląda czy przysłuchuje się temu z boku 371 i nie może wyjść z podziwu, że, jak on to określa, 979 tak się odnosi do mnie w moim mieszkaniu. Tłumaczenie mu, że skurwiele właśnie tak rozmawiają nie daje efektu, podobnie jak wbijanie jemu podstawowej, przynajmniej mnie się tak wydaje, ekonomii, iż powinno się mieć jakąś rezerwę finansową. 371 wychodzi z jedynie słusznego, dla niego, założenia opierającego się na przypuszczeniu, że jutro może go auto rozjechać, przeto całą kasę należy natychmiast wypierdolić, bo jak już nas przejedzie to tego nie zużyjemy. Można i tak, ale po co z tego powodu mieć komorników na głowie.
Dziś kolejny finał WOŚP. Od razu napiszę, nie, nie dają tam kasy i może uzasadnienie do tego. Niestety będzie dłuższe, bowiem nie da się tego w dwu zdaniach opisać.
Przypuśćmy, że zakładamy sieć internetową (to jako przykład). Ustalamy składkę na korzystanie z niej na 40zł. W tym jest budżet na rok, czyli zapłata dla pracowników, bieżące opłaty, a także zakup nowych części, aparatury itp. Powiedzmy, że w drugim roku działalności zgłasza się fundacja, która stwierdza:
- zrobimy zbiórkę, ponieważ chcemy korzystać z nowoczesnego internetu (cokolwiek to znaczy) i kupimy dla sieci rozdzielacze (switche).
Fundacja robi zbiórkę i kupuje nowe rozdzielacze. Montowane są na sieć, po czym użytkownicy są zadowoleni, wręcz wniebowzięci. W związku z tym w drugim roku fundacja znowu oświadcza, że będzie zbierać kasę. Składka nadal wynosi 40zł i nadal na następny rok w budżecie są zaplanowane zakupy sprzętu w tym owe rozdzielacze, bo nie wiem czy faktycznie je kupią. Ale zbierają i kupują. Jest ich (rozdzielaczy) tyle, że w trzecim roku mówię fundacji:
- teraz nie chcę rozdzielaczy, bo mam ich na półce już sporo, kupcie światłowody, będziecie mieli wyjebisty internet. Fundacja na to przystaje, przeprowadza kolejną zbiórkę kupuje światłowód. Ów jest wmontowywany w sieć, użytkownicy są zachwyceni po raz kolejny, ale niestety, ponieważ ogólne koszty rosną to składkę na podstawie podrożenie głównie mediów i wypłat dla pracowników podnoszę na 41zł.
W czwartym roku fundacja także zgłasza akces zbiórki pieniędzy. No w cipę, bo jakżeby inaczej. Tym razem zgłaszam potrzebę wymiany serwerów, bo się już zestarzały. Rozdzielacze mam, światłowód mam, chętnie bym serwery wymienił. Ponieważ jednocześnie fundacja zgłasza, że będzie zbierała co rok i to do końca świata i o jeden dzień dłużej, to z następnego budżetu wycofuję punkt o dot. zakupu nowego sprzętu, bowiem co roku otrzymuję go z fundacji. Jednocześnie ponieważ koszty energii, mediów wypłat dla pracowników znowu wzrosły to podnoszę składkę na 43zł.
W msc. uwolnionych środków po pozycji zakup nowego sprzętu przyjmuję znajomą Panią Genowefę i tworzę dla niej stanowisku samodzielnej komórki d/s przetwarzania niepotrzebnych nikomu danych. Ponieważ mamy jeszcze wolne środki, to przyjmuję do pracy Pana Zenka na stanowisko samodzielnego kontrolera komórki d/s przetwarzania niepotrzebnych nikomu danych. Oczywiście dla w/w kupuję absurdalnie wypasione i drogie sam. służbowe, tel. komórkowe i co tam sobie chcą, bo przecież co roku jestem dofinansowywany przez użytkowników sieci internetowej, o których nie zapominam i w następnym roku na podst. tych samych przesłanek co wcześniej podnoszę opłatę na 45zł. Kolejną nadwyżkę z własnego budżetu przeznaczam na ekstrawagancji remont siedziby sieci internetowej.
I to się tak kręci. My z jednej strony wpłacamy tam miliony zł. z drugiej strony tyleż jest w przeróżny sposób wyprowadzane. Nie, bez mojego udziału.
Dziś kolejny finał WOŚP. Od razu napiszę, nie, nie dają tam kasy i może uzasadnienie do tego. Niestety będzie dłuższe, bowiem nie da się tego w dwu zdaniach opisać.
Przypuśćmy, że zakładamy sieć internetową (to jako przykład). Ustalamy składkę na korzystanie z niej na 40zł. W tym jest budżet na rok, czyli zapłata dla pracowników, bieżące opłaty, a także zakup nowych części, aparatury itp. Powiedzmy, że w drugim roku działalności zgłasza się fundacja, która stwierdza:
- zrobimy zbiórkę, ponieważ chcemy korzystać z nowoczesnego internetu (cokolwiek to znaczy) i kupimy dla sieci rozdzielacze (switche).
Fundacja robi zbiórkę i kupuje nowe rozdzielacze. Montowane są na sieć, po czym użytkownicy są zadowoleni, wręcz wniebowzięci. W związku z tym w drugim roku fundacja znowu oświadcza, że będzie zbierać kasę. Składka nadal wynosi 40zł i nadal na następny rok w budżecie są zaplanowane zakupy sprzętu w tym owe rozdzielacze, bo nie wiem czy faktycznie je kupią. Ale zbierają i kupują. Jest ich (rozdzielaczy) tyle, że w trzecim roku mówię fundacji:
- teraz nie chcę rozdzielaczy, bo mam ich na półce już sporo, kupcie światłowody, będziecie mieli wyjebisty internet. Fundacja na to przystaje, przeprowadza kolejną zbiórkę kupuje światłowód. Ów jest wmontowywany w sieć, użytkownicy są zachwyceni po raz kolejny, ale niestety, ponieważ ogólne koszty rosną to składkę na podstawie podrożenie głównie mediów i wypłat dla pracowników podnoszę na 41zł.
W czwartym roku fundacja także zgłasza akces zbiórki pieniędzy. No w cipę, bo jakżeby inaczej. Tym razem zgłaszam potrzebę wymiany serwerów, bo się już zestarzały. Rozdzielacze mam, światłowód mam, chętnie bym serwery wymienił. Ponieważ jednocześnie fundacja zgłasza, że będzie zbierała co rok i to do końca świata i o jeden dzień dłużej, to z następnego budżetu wycofuję punkt o dot. zakupu nowego sprzętu, bowiem co roku otrzymuję go z fundacji. Jednocześnie ponieważ koszty energii, mediów wypłat dla pracowników znowu wzrosły to podnoszę składkę na 43zł.
W msc. uwolnionych środków po pozycji zakup nowego sprzętu przyjmuję znajomą Panią Genowefę i tworzę dla niej stanowisku samodzielnej komórki d/s przetwarzania niepotrzebnych nikomu danych. Ponieważ mamy jeszcze wolne środki, to przyjmuję do pracy Pana Zenka na stanowisko samodzielnego kontrolera komórki d/s przetwarzania niepotrzebnych nikomu danych. Oczywiście dla w/w kupuję absurdalnie wypasione i drogie sam. służbowe, tel. komórkowe i co tam sobie chcą, bo przecież co roku jestem dofinansowywany przez użytkowników sieci internetowej, o których nie zapominam i w następnym roku na podst. tych samych przesłanek co wcześniej podnoszę opłatę na 45zł. Kolejną nadwyżkę z własnego budżetu przeznaczam na ekstrawagancji remont siedziby sieci internetowej.
I to się tak kręci. My z jednej strony wpłacamy tam miliony zł. z drugiej strony tyleż jest w przeróżny sposób wyprowadzane. Nie, bez mojego udziału.
czwartek, 12 stycznia 2017
Czwartek #1131
Jak to było? Na bezrybiu nawet rak ryba... Umówiłem się z 19-ką z Ka-ic. Przyjechała, trochę zeszczuplała co na mnie pozytywnie wpłynęło no i pourzędowałem. Obciąganko, ach super, choć to ja nadawałem ton. Po za tym rozmowa z kimś ze światka branżowego, wszak ze skurwielami się tak nie pogada. Zresztą z nimi rozmowa robi wrażenie zero-jedynkowej, podobnie jak ich działania.
Przypomniało mi się, a tego nie pisałem, że w ub. roku byłem na jakiejś imprezce u znajomego od 972, który od 972 jest starszy. Przewinęła się przez pomieszczenie, w którym piliśmy kilka razy jego córka - no niczego sobie i 972, jak to skurwiele, bez żadnej polityki, wygładzania, powiedział znajomemu:
- ładna ta Twoja cera (córka), przeleciałbym ją.
Od razu sobie pomyślałem, ciekawe jakby 972 zareagował jakbym mu powiedział:
- ładny ten Twój najstarszy skurwiel, przeleciałbym go.
Ponieważ skurwiele się jakby straciły z mojego życia, to pozostaje mi 19-ka lub szukanie kogoś nowego, ale też to szukanie przynosi mały efekt. No co zrobić, jakbym miał 19 lat i wygląd jakiegoś skurwiela z wioski, mózg ten co mam to dopiero bym zaszalał...
Wczoraj na stacji zwrotnej mnie uświadomili, że to ostatnie obiegi z cysternami. Wiedziałem, że ferie, ale jakoś czasowo ich nie umiejscowiłem, a tu one już. No nic, wreszcie z zapasów się uwolnimy, przewietrzymy magazyny, bo tam tylko rośnie ilość, a nie maleje. Do tego wykorzystamy pewnie kartę "moja stonka" od 979, bo czasem coś tam taniego ciepną.
No i dziś już mam lepsze samopoczucie, bowiem na placu -1C, więc całkiem znośnie.
Jaką siła napędową, reklamą jest fb to dziś doświadczyłem. Otóż jest taki filmik na yt (obejrzałem go ze względu na kolej) https://www.youtube.com/watch?v=8gXoMQ2ANDg , który na yt ma 19.360 wyświetleń. Podejrzewam, że na yt był pierwszy, ale również krąży na fb i tam wykazuje iż ma 2.673.400 wyświetleń. Różnica jest w podkładzie muzycznym, ale to nie on jest odpowiedzialny, za aż taką duża różnicę wyświetleń.
Jednak jak ktoś dziś chce z czymś wystartować to widać, że fb jest najlepszym kanałem dystrybucji.
Tyle, bo nadciąga 826, ten to mnie ciągle nęka. Narka.
Przypomniało mi się, a tego nie pisałem, że w ub. roku byłem na jakiejś imprezce u znajomego od 972, który od 972 jest starszy. Przewinęła się przez pomieszczenie, w którym piliśmy kilka razy jego córka - no niczego sobie i 972, jak to skurwiele, bez żadnej polityki, wygładzania, powiedział znajomemu:
- ładna ta Twoja cera (córka), przeleciałbym ją.
Od razu sobie pomyślałem, ciekawe jakby 972 zareagował jakbym mu powiedział:
- ładny ten Twój najstarszy skurwiel, przeleciałbym go.
Ponieważ skurwiele się jakby straciły z mojego życia, to pozostaje mi 19-ka lub szukanie kogoś nowego, ale też to szukanie przynosi mały efekt. No co zrobić, jakbym miał 19 lat i wygląd jakiegoś skurwiela z wioski, mózg ten co mam to dopiero bym zaszalał...
Wczoraj na stacji zwrotnej mnie uświadomili, że to ostatnie obiegi z cysternami. Wiedziałem, że ferie, ale jakoś czasowo ich nie umiejscowiłem, a tu one już. No nic, wreszcie z zapasów się uwolnimy, przewietrzymy magazyny, bo tam tylko rośnie ilość, a nie maleje. Do tego wykorzystamy pewnie kartę "moja stonka" od 979, bo czasem coś tam taniego ciepną.
No i dziś już mam lepsze samopoczucie, bowiem na placu -1C, więc całkiem znośnie.
Jaką siła napędową, reklamą jest fb to dziś doświadczyłem. Otóż jest taki filmik na yt (obejrzałem go ze względu na kolej) https://www.youtube.com/watch?v=8gXoMQ2ANDg , który na yt ma 19.360 wyświetleń. Podejrzewam, że na yt był pierwszy, ale również krąży na fb i tam wykazuje iż ma 2.673.400 wyświetleń. Różnica jest w podkładzie muzycznym, ale to nie on jest odpowiedzialny, za aż taką duża różnicę wyświetleń.
Jednak jak ktoś dziś chce z czymś wystartować to widać, że fb jest najlepszym kanałem dystrybucji.
Tyle, bo nadciąga 826, ten to mnie ciągle nęka. Narka.
środa, 11 stycznia 2017
Środa #1130
Nie no temp. na dworze mnie rozbrajają. Przez 4 dni nie wyszedłem w ogóle ze stacji. Stwierdziłem takie temp. - no przecież nie będę marznął do cyca. W pn. odwołałem obieg z cysternami, bowiem jeszcze przed zgłoszeniem ze st. zwrotnej patrzałem na termometr, a tam -14C, to jak zgłosili odmówiłem jazdy i przeniosłem na wczoraj. Wczoraj było -11C i już jechałem. Na st. zwrotnej miałem już, mimo podwójnych rękawiczek, zmarznięte palce u rąk, a dojeżdżając do st. macierzystej i stopy też już były dość zmarznięte. Prędkość oczywiście dopasowana do temperatury, czyli 14km/h max, a przeważnie sunąłem z 10km/h i mniej. Mimo tego taka temp. jednak jest przenikliwa.
Pisałem ostatnio o wyglądzie 975 i w ogóle tak myślałem wczoraj, że dzięki naturze jaką mam czy zachowaniu pomocowemu, spowodowałem, że pomagając mięśniakom pomogłem im wydostać się z wioski, z niekorzyścią dla mnie. No przecież gdybym nie pomógł 975, czyli nie przełożył tej wajchy przez jego składem, to nadal jeździł by po wiosce czy wokół, a tak skierowałem go na tor do Niemiec i tam ściągnął w zasadzie już swoją rodzinę, bowiem ostatnio była tu na 3 dni jego żona i opowiedziała, że Spirydiona już tam zostawiła, a tu tylko przyjechała się podpisać do biura pracy. Pozostanie mi jedynie kiedyś może go odwiedzić jak się tam urządził i funkcjonuje. Podobnie z 172. Tu też niewiele brakowało, a miałbym go nadal w wiosce i byłby dostęp do niego, już nie wspominając ostatnie zajście z 977 i 979, który trochę pogonił tego pierwszego ze stacji. Znowu wyszedł brak asertywności, a tak 977 byłby dostępny. Wykruszyły się lokalne dostępne mięśniaki, a na horyzoncie nic na razie nie widać.
Po za tym oczekujemy ocieplenia. Temperatury trochę spowolniły prace na stacji, ale już się niejako przyzwyczaiłem to zabieram się za grzebanie i odgracanie, takie bardzo powolne, aby ktoś nie myślał, że jakiś szał w działaniach. Tyle, bo przy tej pogodzie to siedzę w edytorze stacji, tej z symulatora td2. Narka.
Pisałem ostatnio o wyglądzie 975 i w ogóle tak myślałem wczoraj, że dzięki naturze jaką mam czy zachowaniu pomocowemu, spowodowałem, że pomagając mięśniakom pomogłem im wydostać się z wioski, z niekorzyścią dla mnie. No przecież gdybym nie pomógł 975, czyli nie przełożył tej wajchy przez jego składem, to nadal jeździł by po wiosce czy wokół, a tak skierowałem go na tor do Niemiec i tam ściągnął w zasadzie już swoją rodzinę, bowiem ostatnio była tu na 3 dni jego żona i opowiedziała, że Spirydiona już tam zostawiła, a tu tylko przyjechała się podpisać do biura pracy. Pozostanie mi jedynie kiedyś może go odwiedzić jak się tam urządził i funkcjonuje. Podobnie z 172. Tu też niewiele brakowało, a miałbym go nadal w wiosce i byłby dostęp do niego, już nie wspominając ostatnie zajście z 977 i 979, który trochę pogonił tego pierwszego ze stacji. Znowu wyszedł brak asertywności, a tak 977 byłby dostępny. Wykruszyły się lokalne dostępne mięśniaki, a na horyzoncie nic na razie nie widać.
Po za tym oczekujemy ocieplenia. Temperatury trochę spowolniły prace na stacji, ale już się niejako przyzwyczaiłem to zabieram się za grzebanie i odgracanie, takie bardzo powolne, aby ktoś nie myślał, że jakiś szał w działaniach. Tyle, bo przy tej pogodzie to siedzę w edytorze stacji, tej z symulatora td2. Narka.
poniedziałek, 9 stycznia 2017
Poniedziałek #1129
Jakby ktoś myślał, że da się zmienić działanie zero-jedynkowe mięśniaków skurwieli tak łatwo to jednak - nie. Otóż opisywałem dwa dni męczenia się 979 ze swoim żołądkiem, a raczej jego żołądkiem z jego mózgiem. No gdzież by mięśniak-skurwiel reagował na sugestie płynące z boku, jak wszystko jest zero-jedynkowe. Działa, albo nie działa, to też jak jego żołądek w sobotę rano był już w stanie 1, czyli nie było objawów, już go nie bolało, nie było skurczy, bo wszystko w czw. zostało już wywalone, to skoro jest 1 znaczy działa. I znowu zaczęło się wciepowanie do niego tego co standardowo się tam wciepuje w czasie dnia, mało tego, skoro piątek to imprezka, na której pizza i trochę piwa. W sobotę rano gówno na śniadanie, czyli parówki, a w porze obiadowej ok. 13:30 obiad w lokalu - pomidorowa, ziemniaki, surówka i padlina. Reaktor chemiczny jeszcze nie zdążył się pozbierać kiedy znowu został napełniony śmiećmi do przetrawienia więc przeszedł w stan 0.
O 14:30 979 wszedł na stację macierzystą, od razu przeszedl do muszli, a po pierwszym kontakcie z nią i wydaleniem części treści żołądka przeniósł się na grupę A z wiaderkiem. Od 14:30 do 18:00 jak w poprzednie dni żołądek w stanie 0, pozbywał się wszystkiego co tam zostało powciepowane. Po dwu godzinach 979 już zdenerwowany, bo przecież jak to - mięśniak skurwiel i niedomaga, i to tyle czasu więc zaczął kurwować. Co raz głośniej wypowiadał z przerwami "qrwa mać", "qrwa mać"...
Nie odzywałem się, bo przecież mięśniaki-skurwiele jak widać mają swój punkt widzenia jak w/w. Po za tym to nie był ten moment na dyskusję, bowiem jeszcze nie przemówił ludzkim głosem. Dopiero po 18:00, kiedy żołądek przeszedł w/g niego w stan 1, zaczął mówić to też się włączyłem do rozmowy i znowu, to co poprzednio mówiłem dwa razy, powiedziałem trzeci raz, ale tym razem mniej więcej tak:
- ile razy trzeba Ci mówić i ile razy Twój żołądek też musi dawać ci znać, że nie jest mielarką do tego co tam wciepniesz tylko reaktorem chemicznym, który poważnie uszkodziłeś i potrzebuje rozruchu, a także odbudowania flory bakteryjnej?
Powtórzenie tego jakby jeszcze kilka razy przyniosło efekt. Wreszcie ! Menu żywieniowe zostało zmodyfikowane. Przedstawiłem część produktów lekko strawnych moim zdaniem dobrych dla rozruchu żołądka, w którym nie było kolejnej pizzy i zestawów obiadowych. Kupił sobie jogurty naturalne, zeżarł bułkę z białym serem, ale wieczorem już nie dało się go powstrzymać przed pochłonięciem gównianych parówek, bo przecież mięśniaki-skurwiele to mięsożercy i ile można jeść nabiał lub inne niemięsne żarcie. Ciekawe co dziś tam wciepnie, ale wysłałem mu sms-a o treści: "Twuj zoladek i ja przypominajom-nie wciepuj byle gowna do srodka i zadnego skladania sie dzis na jakiekolwiek przyjezdne zarcie.Narka.09:12" (w sms-ach pl znaki traktuję umownie) przypominającego, że jest na rozruchu nadal, co by nie przeginał.
Z zaległych spraw. Kiedyś jak dojeżdżałem do pracy autobusem z wioski jechały też nim rano dwa mięśniaki z pobliskich bloków. Co jakiś czas tworzyłem tzw. pierwszą dziesiątkę mięśniaków wioskowych, które mi się najbardziej podobały i tych dwoje w owym czasie zajmowało dwa pierwsze miejsca tak trochę na zmianę. 23 grudnia wybrałem się, o czym pisałem na zdobywanie chleba i w sklepie do kasy w kolejce przede mną dwie pozycje stał gość, którego jakbym skądś znał. Patrząc się na niego przez 20 sek przeszukiwałem kartoteki w mózgu, kto to taki. Okazało się, że to jeden z tych dwu, z którymi lat temu ileś dojeżdżałem do pracy. Od razu pomyślałem, jak szybko można się zepsuć wyglądowo i jak mocno. Dziś to nie wiem czy by się załapał w pierwszej 50-ce, a już prędzej setce. To podobnie jak kiedyś ten mięśniak widziany w stonce, w której z za regału musiałem jeszcze raz wychynąć czy to faktycznie on, tak przytył. Tylko nieliczna część wioskowych mięśniaków utrzymuje wygląd. Znaczna część przez warunki bytowe, pracę, a tylko kilku po przez regularne dbanie o kondycje fizyczną, ćwiczenia. Dlatego pisałem o 975 i mówiłem mu to, że jest jednym na 100, który w jego wieku tak dobrze wygląda, podobnie 172, 174 czy 222. Reszta jak na równi pochyłej stacza się wyglądowo i co rok to gorzej. Tylko zdjęcia ukazują dawny, atrakcyjny wygląd.
A do statystyki, to przez weekend, zwłaszcza niedziele przesiedziałem głównie przy symulatorze. Dla wczorajszych dwu sytuacji, kiedy stacji mi się zatkała, po części za moją pomocą, bo dwa tory zastawiłem taborem i kiedy raz stała się nawet nieprzejezdna warto było. To są te orgazmy w seksie, do których czasami dążymy, aby były zajebiste, poruszyły część mózgu kompleksowo i aby były pamiętane. Reszta czyli jakieś pojedyncze, czy po dwa poc. przepuszczenie przez stacje to pikuś, ale przytkanie jej 6-cioma składami to już jest coś i wtedy wychodzi nasza praca mózgu, jak sobie radzimy, jakie mamy perspektywiczne myślenie. Na prawdę było super, o czym później powiedziałem 979. Po za tym co robić, skoro na dworze takie mrozy. W sob. rano (o 09:00) było -20C, w nd. -19C, dziś -17C.
O 14:30 979 wszedł na stację macierzystą, od razu przeszedl do muszli, a po pierwszym kontakcie z nią i wydaleniem części treści żołądka przeniósł się na grupę A z wiaderkiem. Od 14:30 do 18:00 jak w poprzednie dni żołądek w stanie 0, pozbywał się wszystkiego co tam zostało powciepowane. Po dwu godzinach 979 już zdenerwowany, bo przecież jak to - mięśniak skurwiel i niedomaga, i to tyle czasu więc zaczął kurwować. Co raz głośniej wypowiadał z przerwami "qrwa mać", "qrwa mać"...
Nie odzywałem się, bo przecież mięśniaki-skurwiele jak widać mają swój punkt widzenia jak w/w. Po za tym to nie był ten moment na dyskusję, bowiem jeszcze nie przemówił ludzkim głosem. Dopiero po 18:00, kiedy żołądek przeszedł w/g niego w stan 1, zaczął mówić to też się włączyłem do rozmowy i znowu, to co poprzednio mówiłem dwa razy, powiedziałem trzeci raz, ale tym razem mniej więcej tak:
- ile razy trzeba Ci mówić i ile razy Twój żołądek też musi dawać ci znać, że nie jest mielarką do tego co tam wciepniesz tylko reaktorem chemicznym, który poważnie uszkodziłeś i potrzebuje rozruchu, a także odbudowania flory bakteryjnej?
Powtórzenie tego jakby jeszcze kilka razy przyniosło efekt. Wreszcie ! Menu żywieniowe zostało zmodyfikowane. Przedstawiłem część produktów lekko strawnych moim zdaniem dobrych dla rozruchu żołądka, w którym nie było kolejnej pizzy i zestawów obiadowych. Kupił sobie jogurty naturalne, zeżarł bułkę z białym serem, ale wieczorem już nie dało się go powstrzymać przed pochłonięciem gównianych parówek, bo przecież mięśniaki-skurwiele to mięsożercy i ile można jeść nabiał lub inne niemięsne żarcie. Ciekawe co dziś tam wciepnie, ale wysłałem mu sms-a o treści: "Twuj zoladek i ja przypominajom-nie wciepuj byle gowna do srodka i zadnego skladania sie dzis na jakiekolwiek przyjezdne zarcie.Narka.09:12" (w sms-ach pl znaki traktuję umownie) przypominającego, że jest na rozruchu nadal, co by nie przeginał.
Z zaległych spraw. Kiedyś jak dojeżdżałem do pracy autobusem z wioski jechały też nim rano dwa mięśniaki z pobliskich bloków. Co jakiś czas tworzyłem tzw. pierwszą dziesiątkę mięśniaków wioskowych, które mi się najbardziej podobały i tych dwoje w owym czasie zajmowało dwa pierwsze miejsca tak trochę na zmianę. 23 grudnia wybrałem się, o czym pisałem na zdobywanie chleba i w sklepie do kasy w kolejce przede mną dwie pozycje stał gość, którego jakbym skądś znał. Patrząc się na niego przez 20 sek przeszukiwałem kartoteki w mózgu, kto to taki. Okazało się, że to jeden z tych dwu, z którymi lat temu ileś dojeżdżałem do pracy. Od razu pomyślałem, jak szybko można się zepsuć wyglądowo i jak mocno. Dziś to nie wiem czy by się załapał w pierwszej 50-ce, a już prędzej setce. To podobnie jak kiedyś ten mięśniak widziany w stonce, w której z za regału musiałem jeszcze raz wychynąć czy to faktycznie on, tak przytył. Tylko nieliczna część wioskowych mięśniaków utrzymuje wygląd. Znaczna część przez warunki bytowe, pracę, a tylko kilku po przez regularne dbanie o kondycje fizyczną, ćwiczenia. Dlatego pisałem o 975 i mówiłem mu to, że jest jednym na 100, który w jego wieku tak dobrze wygląda, podobnie 172, 174 czy 222. Reszta jak na równi pochyłej stacza się wyglądowo i co rok to gorzej. Tylko zdjęcia ukazują dawny, atrakcyjny wygląd.
A do statystyki, to przez weekend, zwłaszcza niedziele przesiedziałem głównie przy symulatorze. Dla wczorajszych dwu sytuacji, kiedy stacji mi się zatkała, po części za moją pomocą, bo dwa tory zastawiłem taborem i kiedy raz stała się nawet nieprzejezdna warto było. To są te orgazmy w seksie, do których czasami dążymy, aby były zajebiste, poruszyły część mózgu kompleksowo i aby były pamiętane. Reszta czyli jakieś pojedyncze, czy po dwa poc. przepuszczenie przez stacje to pikuś, ale przytkanie jej 6-cioma składami to już jest coś i wtedy wychodzi nasza praca mózgu, jak sobie radzimy, jakie mamy perspektywiczne myślenie. Na prawdę było super, o czym później powiedziałem 979. Po za tym co robić, skoro na dworze takie mrozy. W sob. rano (o 09:00) było -20C, w nd. -19C, dziś -17C.
sobota, 7 stycznia 2017
Sobota #1128
Mięśniaki-skurwiele to żyją własnym życiem i nic nie jest w stanie zaburzyć tego życia. Nawet własne niedyspozycje. Pisałem o niedomaganiach żołądkowych 979, który wymiotował przez jakieś 5h, a następnie jak mu się żołądek już z wszystkiego opróżnił to stwierdził, że to już, jest zdrowy i może pełnić dotychczasowy byt. To nic, że organizm, w sensie organy wewnętrzne mówię co innego, ale gdzieżby tam mięśniak-skurwiel się tym przejmował. Na sugestie, że ten żołądek, który po takich 5h torsjach może nie być w pełni sprawny rasowy skurwiel nie wypowiedział się, bo jakby jest czarne i białe, tzn. działa, albo nie działa. W tym momencie po 5h, opróżniania i kilku godz. braku reakcji żołądka mięśniakk-skurwiel stwierdził, że jest ok. i można kontynuować dotychczasowy byt. W związku z tym poszedł do pracy, tam normalnie sie odżywiał, bo gdzieżby reagował na sugestie, że żołądek, który jest mini reaktorem chemicznym potrzebuje pewnego rozruchu po takiej dysfunkcji. W związku z tym w pracy normalne żarcie, po pracy również normalne żarcie, popo spotkanie z laskami z czasów nieukończonych studiów, na którym piwko i pizza, bo wszak wszystko jest ok. Po tym spotkaniu zjechał na stację macierzystą ok. 23:30 i od razu zaczęło się bliskie spotkanie z muszlą, które z czasem przerodziło się w powtórkę, czyli bliskie spotkanie z wiaderkiem.
Sytuacja na stacji była taka, że 371 tradycyjnie zasnął na grupie A zajmując mi miejsce. Postanowiłem, aby się z nim nie szarpać, przenieść się na grupę C i tam wyglebiłem. Leżąc słyszałem wejście 979 na stację, a także w krótkim czasie zbliżenie z muszlą.
(tak mi się przypomniało, pamiętacie kogoś takiego jak Billy Idol, - podobał mi się, podobnie jak Limahl)
To ponowne wypróżnianie i odgłosy jak u hipopotama obudziło 371 w związku z czym przeniosłem się ruchem manewrowym na grupę A. Tam też po krótkim czasie spotkania z muszą znalazł się 979. Objawy były tożsame z tym z przed jednego dnia to też do ok. 02:00 nie udało mi się zasnąć, bowiem trwały skurcze żołądka połączone z chęcią wypróżnienia tego co zaszkodziły, ale już nie było co to tylko odruchy wymiotne i wydalanie śliny. Nie wiem czy ok. 02:00 przestał, czy po prostu mózg już na te odgłosy nie reagował, ale zasnąłem. Przebudziłem się ok. 04:30 do WC i akcja trwała dalej. Nie umiałem więc ponownie zasnąć i po skończeniu usiłowania wypróżniania udało mi się ponownie zasnąć ok. 06:00 i do 11:00 spać.
I znowu po wstaniu i rozruchu 979 przypomniałem mu, że może jednak pomyśli nad powolnym rozruchem swojego reaktora chemicznego miast tam znowu wciepować jak do śmietnika to co zobaczy gałami i na co będzie miał ochotę. Przekazać przekazałem, a wnioski jakie będą się okaże.
371 pojechał w góry na narty do Szczyrku. Chciał mnie wyciągnąć, ale mu przypomniałem po raz 158 o nienależeniu do klubu morsów i niewychodzeniu niepotrzebnym przy -15C na plac. (dziś rano o 09:00 było -20C) Nadto nie jeżdżę na nartach z w/w powodów to co tam miałbym robić? Przecież nie przeniosę się gdzieś w góry, aby tam siedzieć przy grzejniku w pokoju, bo wokoło wszędzie zimno. Już to przerabiałem kilka razy w życiu to też na wszelkie wypady gdy jest zimno biorę ze sobą kocher, aby w razie czego dogrzać pomieszczenie, w którym przebywam. Dodatkowe 600W potrafi podnieść temp. Co innego Ci z klubu morsów, dla nich 15C to jest wypas i ogólnie ciepło, natomiast powyżej 25C kiedy my dopiero dostajemy poweru do działań, oni zaczynają zdychać.
Przez temperatury na zewnątrz, wczoraj nigdzie nie byłem, dziś plan jest taki sam.
Sytuacja na stacji była taka, że 371 tradycyjnie zasnął na grupie A zajmując mi miejsce. Postanowiłem, aby się z nim nie szarpać, przenieść się na grupę C i tam wyglebiłem. Leżąc słyszałem wejście 979 na stację, a także w krótkim czasie zbliżenie z muszlą.
(tak mi się przypomniało, pamiętacie kogoś takiego jak Billy Idol, - podobał mi się, podobnie jak Limahl)
To ponowne wypróżnianie i odgłosy jak u hipopotama obudziło 371 w związku z czym przeniosłem się ruchem manewrowym na grupę A. Tam też po krótkim czasie spotkania z muszą znalazł się 979. Objawy były tożsame z tym z przed jednego dnia to też do ok. 02:00 nie udało mi się zasnąć, bowiem trwały skurcze żołądka połączone z chęcią wypróżnienia tego co zaszkodziły, ale już nie było co to tylko odruchy wymiotne i wydalanie śliny. Nie wiem czy ok. 02:00 przestał, czy po prostu mózg już na te odgłosy nie reagował, ale zasnąłem. Przebudziłem się ok. 04:30 do WC i akcja trwała dalej. Nie umiałem więc ponownie zasnąć i po skończeniu usiłowania wypróżniania udało mi się ponownie zasnąć ok. 06:00 i do 11:00 spać.
I znowu po wstaniu i rozruchu 979 przypomniałem mu, że może jednak pomyśli nad powolnym rozruchem swojego reaktora chemicznego miast tam znowu wciepować jak do śmietnika to co zobaczy gałami i na co będzie miał ochotę. Przekazać przekazałem, a wnioski jakie będą się okaże.
371 pojechał w góry na narty do Szczyrku. Chciał mnie wyciągnąć, ale mu przypomniałem po raz 158 o nienależeniu do klubu morsów i niewychodzeniu niepotrzebnym przy -15C na plac. (dziś rano o 09:00 było -20C) Nadto nie jeżdżę na nartach z w/w powodów to co tam miałbym robić? Przecież nie przeniosę się gdzieś w góry, aby tam siedzieć przy grzejniku w pokoju, bo wokoło wszędzie zimno. Już to przerabiałem kilka razy w życiu to też na wszelkie wypady gdy jest zimno biorę ze sobą kocher, aby w razie czego dogrzać pomieszczenie, w którym przebywam. Dodatkowe 600W potrafi podnieść temp. Co innego Ci z klubu morsów, dla nich 15C to jest wypas i ogólnie ciepło, natomiast powyżej 25C kiedy my dopiero dostajemy poweru do działań, oni zaczynają zdychać.
Przez temperatury na zewnątrz, wczoraj nigdzie nie byłem, dziś plan jest taki sam.
czwartek, 5 stycznia 2017
Czwartek #1127
Ponieważ od dziś mrozy, to wczoraj zabrałem się za zaległe, jeszcze z jesieni, czynności w spr. ocieplenia grupy B i innych. Ok. 13:00 właśnie zajmowałem się na grupie C wyklejaniem papieru na klej z mąki ziemniaczanej, a tu słyszę coś weszło na stację. Nasłuchuję, wlazło na grupę A i nic. 371 jak wchodzi to zawsze krzyczy, ale tu cicho. Pomyślałem 979, ale czyżby się zwolnił z pracy, wszak tam remanent, to nawet nadgodziny robią. Po 4 min dalszego wyklejanie nie wytrzymałem i wszedłem na grupę A, a tam 979 na łóżku, już przebrany w strój wyjściowy i siedzi taki ledwo żywy. Okazało się, że zatruł się czymś w pracy. Zamówili żarcie przyjezdne i załapał się na pieczarki, kurczaka, ziemniaki i coś tam jeszcze. Już w pracy wymiotował, a na grupie A jak siedział taki ledwo żywy, to spytałem się czy podać wiaderko. Odp. - tak. Nalałem na dno ok. 1,5 ltr. wody i przyniosłem mu. W krótkim czasie zaczął je napełniać. Odgłosy z wnętrza żołądka były jakby odbijało się hipopotamowi. Męczył się 5h. Nie umiał znaleźć sobie msc. w pewnym momencie chyba jakoś ok. 16:30 wyszedł z łóżka i położył się skulony na dywanie na podłodze. Pomyślałem, musi być źle, ale przecież nie pytałem się go przez te parę godzin co i jak, bo przecież skurwieli się nie pyta. Będzie chciał to powie. Trochę to może z zewnątrz by i dziwnie wyglądało, bo on się tu zwija, a ja chodzę k/niego i nic nie robię, ale takie są skurwiele. Będzie chciał pomocy to się odezwie, no chyba że mu mowę odejmie, to może napisze sms-a. Po jakimś krótkim czasie wlazł z powrotem do łóżka, a po pewnym czasie przeniósł się do mojego i tam leżał jakieś 2h. O 20:30 się uspokoiło. Przestał wymiotować ok. 18:00 i przez następne 2h, jakoś doszedł do siebie. Wyszedł z łózka, ubrał się i zaczął mówić. To o co bym się go pytał i naruszył jakby jego przestrzeń to sam powiedział, tyle że po kilku godzinach w tym to co zeżarł, co podałem na początku. Zrobiłem herbatę 0,6 ltr. po niej następną i na noc jeszcze 0,9 ltr. herbaty, bo jednak się odwodnił trochę. Wieczorem przed spaniem wciepnął do żołądka bułkę z pracy ze śniadania i położył się spać, ja też.
Dobrze, że się wczoraj zmobilizowałem i uszczelniłem grupę B, bo dziś już nie odczuwa się tam takiego nawiewu powietrza z zewnątrz, przeto jest cieplej. Podobnie przy wejściu, gdzie jeszcze jakieś przewiewy były. Biagłego gówna tyle wczoraj napadało, że dawno tyle nie było. Jak jechałem w obiegu z cysternami, to do stacji zwrotnej dojechałem prawie biały, tak tym dziadostwem napierdalało, nadto wiał silny wiatr. Czapkę miałem nisko nasuniętą na oczy, aby nie leciało to do oczu. Na szczęście było 0C więc znośnie. Dziś jest -5C i ma sie obniżać.
Dobrze, że się wczoraj zmobilizowałem i uszczelniłem grupę B, bo dziś już nie odczuwa się tam takiego nawiewu powietrza z zewnątrz, przeto jest cieplej. Podobnie przy wejściu, gdzie jeszcze jakieś przewiewy były. Biagłego gówna tyle wczoraj napadało, że dawno tyle nie było. Jak jechałem w obiegu z cysternami, to do stacji zwrotnej dojechałem prawie biały, tak tym dziadostwem napierdalało, nadto wiał silny wiatr. Czapkę miałem nisko nasuniętą na oczy, aby nie leciało to do oczu. Na szczęście było 0C więc znośnie. Dziś jest -5C i ma sie obniżać.
wtorek, 3 stycznia 2017
Wtorek #1126
Dziś to miałem sen. Śniło mi się, że byłem w jakby seminarium, czy czymś a'la dom dla młodzieży szkolącej się na księży. Skąd taki motyw nie wiem. W każdym razie brałem udział w modłach na zewnątrz budynku, do którego po schodkach i krótkim płaskim podejściu było wejście do wewnątrz coś a'la ganek. Wpierw były tam modły, z zakonnikami w kapturach, twarzy ich nie widziałem, bo byli tyłem do mnie i mieli założone kaptury, a ja byłem na ganku i jakby z góry patrzałem na ich. Jakby na zakończenie, w budynku miała być kolacja, czy jakiś tam posiłek. Młodzież wchodziła do budynku w klatach w spodenkach. Stojąc przy wejściu robiłem przegląd wchodzących. Nie wiem dlaczego utkwiły mi od dwu nogi, dość owłosione i dość ożyłowane, tzn. z żyłami na wierzchu. Na jednego popatrzałem dokładnie, na jego klatę też i pomyślałem - niezły z niego będzie mięśniak. Później nastąpiła przebitka, jakby cofnięcie się i w trakcie modłów, pojawił się piękny chłopak, z równie pięknym głosem, który na przeciwległym bloku śpiewał po angielsku w koszulce z dużym dekoltem, przez którą było widać dobrze i ładnie umięśnioną klatę. Od razu zapragnąłem bliższego kontaktu z nim, ale życie bieżące w ośrodku toczyło się dalej.
Kolejna przebitka i posiłek, a ja wśród nich siedzący przy jednym stole z trzema innymi. Na sali stoły kwadratowe, nakryte ceratą jak w dawnych czasach, dość sporo stołów. Wszystkie pełne tzn. przy każdym 4 mięśniaki spożywające posiłek. Stołówka zresztą była w stylu dawnym (ostatnią taką stołówkę to widziałem u młodego skurwiela od 972 choć nowszy model, ale może ta została zaadoptowana do snu, może też z ekipą, choć nikogo konkretnego z nich tam nie było) Jadłem z nimi posiłek i... tu urwało się. Przebudziłem się, ale sceny zapamiętałem dobrze.
Kolejna przebitka i posiłek, a ja wśród nich siedzący przy jednym stole z trzema innymi. Na sali stoły kwadratowe, nakryte ceratą jak w dawnych czasach, dość sporo stołów. Wszystkie pełne tzn. przy każdym 4 mięśniaki spożywające posiłek. Stołówka zresztą była w stylu dawnym (ostatnią taką stołówkę to widziałem u młodego skurwiela od 972 choć nowszy model, ale może ta została zaadoptowana do snu, może też z ekipą, choć nikogo konkretnego z nich tam nie było) Jadłem z nimi posiłek i... tu urwało się. Przebudziłem się, ale sceny zapamiętałem dobrze.
poniedziałek, 2 stycznia 2017
Poiniedziałek #1125
Jakoś ok. 00:40 01-01-2017 przyszedł 979 złożyć życzenia. Zaskoczył mnie tym co powiedział. Nawiązał do naszej znajomości, do preferencji seksualnych, do bycia, mieszkania razem, relacji itp. Oczywiście jak to rasowy skurwiel nie omieszkał powiedzieć, że jak cokolwiek wypłynie na powierzchnie to mam się bać, ale odpowiedziałem mu, że przecież to było tak dawno temu i nie wypłynęło to raczej nie wypłynie, a po za tym mój stosunek do niego się zmienił i jest innym niż np. 8 lat temu, i dziś inaczej patrzę na niego, inaczej odnoszę się do niego, choć wiem że jest skurwielem stąd trzeba go szczególnie traktować, szczególnie indywidualnie odbierać. Trochę się wzruszyłem, popłakałem, wszak to szczególne zachowanie u skurwiela, przecież one (skurwiele) są takie konkretne.
Po za tym od ok. 19:30 31-12-2016 na stacji pojawił się 230 ze swoją laską. Trochę mnie tym zaskoczył bo nie przewidywałem gości na stacji. Żadnych przygotowań nie było, sprzątania, układania rzeczy, przedmiotów itp. No skoro już przyszli (230 i jego laska) to uruchomiłem disco lampę kupioną w ub. roku z 979 na pół oraz kolorofony, na oprawach z soczewkami kolejowymi. Ok. 22:30 230 i laska odeszli. Nie wnikałem czemu, ale za to jakieś 20 min po nich na stację wszedł 826. Ja to mam przewalone. Jak się rozkręciłem w indywidualnej imprezce to 826 mi to zakłócił. No cóż, takie życie prowadzącego ruch na stacji. Jak się chce być samemu to nie wychodzi.
Muszę się na dziś przygotować na życzenia dla 979. Na tyle mnie zaskoczył, że mu nie złożyłem, jakaś wpadka do cyca. W końcu jak mu chciałem złożyć życzenia, to powiedział, że jest wyjebany po sylwestrze nie koduje i nie teraz.
Przed północą, bo później przeciążenie sieci, powysyłałem sms-y do 373, 672, 820, do kolegi u którego byłem na letnim wyjeździe.
No i nie dość, że mam szampany z przed 3 lat, to jeszcze dziś mi pozostał po wizycie 230 kolejny. Co za shit. Trza je będzie zużyć w trakcie roku, bo inaczej to zostaną na moją stypę.
A co do bloga, to czego tu życzę - aby to był kolejny rok, w którym nie wypłynie na powierzchnię. Na razie udaje się go utrzymywać w tajemnicy przed skurwielami wioskowymi i dzięki temu możecie go czytać. Nawet nie chcę myśleć co by się stało jakby tak wypłynął na powierzchnię.
W nowy rok, obudziłem się ok. 10:20. 979 jeszcze gnił, więc poszedłem do kuchni i noworocznie pomyłem naczynia. Ok. 12:00 byłem po i co tu robić? 979 śpi, na szpilkach tam średnio chciało mi się łazić koło niego, postanowiłem się też położyć. Minęliśmy się. On obudził się k/13:00 i polazł do kuchni, a ja zasnąłem w najlepsze. Teraz role się odwróciły. On się skradał po grupie A, a mnie się dobrze spało do tego stopnia, iż obudziłem się o 15:40. To dałem czadu.
W ciągu reszty dnia czułem się jakby odbyła się jednak jakaś imprezka. Taki przydupiony byłem do samego wieczora, zresztą wieczorem zjawił się 371. Wcześniej zastanawialiśmy się z 979 gdzie go tak wciągnęło.
I tak weszliśmy w kolejny rok. Zaś postarzałem się o kolejny rok. To straszne jak patrzy się na ten nieodwracalny proces.
Po za tym od ok. 19:30 31-12-2016 na stacji pojawił się 230 ze swoją laską. Trochę mnie tym zaskoczył bo nie przewidywałem gości na stacji. Żadnych przygotowań nie było, sprzątania, układania rzeczy, przedmiotów itp. No skoro już przyszli (230 i jego laska) to uruchomiłem disco lampę kupioną w ub. roku z 979 na pół oraz kolorofony, na oprawach z soczewkami kolejowymi. Ok. 22:30 230 i laska odeszli. Nie wnikałem czemu, ale za to jakieś 20 min po nich na stację wszedł 826. Ja to mam przewalone. Jak się rozkręciłem w indywidualnej imprezce to 826 mi to zakłócił. No cóż, takie życie prowadzącego ruch na stacji. Jak się chce być samemu to nie wychodzi.
Muszę się na dziś przygotować na życzenia dla 979. Na tyle mnie zaskoczył, że mu nie złożyłem, jakaś wpadka do cyca. W końcu jak mu chciałem złożyć życzenia, to powiedział, że jest wyjebany po sylwestrze nie koduje i nie teraz.
Przed północą, bo później przeciążenie sieci, powysyłałem sms-y do 373, 672, 820, do kolegi u którego byłem na letnim wyjeździe.
No i nie dość, że mam szampany z przed 3 lat, to jeszcze dziś mi pozostał po wizycie 230 kolejny. Co za shit. Trza je będzie zużyć w trakcie roku, bo inaczej to zostaną na moją stypę.
A co do bloga, to czego tu życzę - aby to był kolejny rok, w którym nie wypłynie na powierzchnię. Na razie udaje się go utrzymywać w tajemnicy przed skurwielami wioskowymi i dzięki temu możecie go czytać. Nawet nie chcę myśleć co by się stało jakby tak wypłynął na powierzchnię.
W nowy rok, obudziłem się ok. 10:20. 979 jeszcze gnił, więc poszedłem do kuchni i noworocznie pomyłem naczynia. Ok. 12:00 byłem po i co tu robić? 979 śpi, na szpilkach tam średnio chciało mi się łazić koło niego, postanowiłem się też położyć. Minęliśmy się. On obudził się k/13:00 i polazł do kuchni, a ja zasnąłem w najlepsze. Teraz role się odwróciły. On się skradał po grupie A, a mnie się dobrze spało do tego stopnia, iż obudziłem się o 15:40. To dałem czadu.
W ciągu reszty dnia czułem się jakby odbyła się jednak jakaś imprezka. Taki przydupiony byłem do samego wieczora, zresztą wieczorem zjawił się 371. Wcześniej zastanawialiśmy się z 979 gdzie go tak wciągnęło.
I tak weszliśmy w kolejny rok. Zaś postarzałem się o kolejny rok. To straszne jak patrzy się na ten nieodwracalny proces.
Subskrybuj:
Posty (Atom)