wtorek, 27 grudnia 2016

Wtorek #1122

  Żeby nie było. Zasypiam myślę o 977 i o tym co bym mógł z nim zrobić. Przebudzam się w nocy, to samo. Budzę się rano to samo. Niech mi nikt nie pierdoli, że ludzie nie łączą się w pary z powodu seksu i że jest coś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia. To jest pożądanie od pierwszego wejrzenia tylko nazwano to znacznie przyjemniej, aby budować na tym inną otoczkę. Ładniej brzmi, zakochałem się w Tobie od pierwszego wejrzenia, niż chcę się z tobą pierdolić, bo jesteś taka ładna/y, że mi ta część mózgu odpowiedzialna za podtrzymanie gatunku rozpierdoli tą drugą część mózgu, która ma jeszcze jakiekolwiek obiekcje. No przecież dla mięśniaków-głuptaków, mam zawsze podręczne zdjęcie grubej kobiety (innej niż to poniżej),
bo jak mi zaczynają pierdolić, że łączą się z laską, bo ona ma takie zajebiste wnętrze [cokolwiek to dla nich znaczy (może im chodzi o nerkę albo wątrobę)], ma takie zachowanie rewelacyjne, ogarnia (to ostatnio bardzo modne stwierdzenie, choć zaczyna już schodzić) wszystko itp. bzdety, to zawsze pokazuje im pocztówkę z równie obszerną kobietą w stringach i mówię:
- ona ma wszystko, a nawet więcej od tej Twojej laski, tylko nie ma wyglądu, będziesz z nią?
 No oczywiście qrwa, że nie, bo przecież seks musi być, to z czym się tak nie wiedzieć czemu czają. Skąd w ogóle potrzeba nie mówienia jawnie o podtrzymaniu gatunku? Czyżby chcieli wciskać kit, ze ich larwę bocian przyniósł? Co jest takiego w społeczeństwie, że zwykły seks, już pominę w ogóle udziwnienia, jest tematem tabu? 
  Z jednej strony robimy wszystko, podporządkowujemy często swoje życie, aby się móc pierdolić, z drugiej wcale o tym nie mówimy. Rozmawiamy o nieistotnych rzeczach dla życia - zeżarłem kromkę z serem itp. No qrwa nie żyjemy dla żarcia kromki z chlebem, choć wiem, aby przeżyć musimy ją (w sensie żarcie) zeżreć. 
  Ze spraw bytowych, to po świętach, ale ich tu nie było, miast choinki na grupie A świeciły semafory kolejowe, porządków też nie było, a firana z grupy A była i tak w planie prania, czyli nic na święta nie posprzątałem. W ogóle nie uległem medialnej nagonce, społecznej presji i innym formą oddziaływania na to, że w szczególny sposób należy się zachować w te dni. Żałuję jedynie pobytu kolegi z Belgii, inaczej jakby siedział 25-go, ale akurat 24 chciałem być sam i nie udało się w wymiarze jaki zakładałem. Większą mobilizację dostaję na działania po jak przed. Wreszcie za zaległości trzeba się zabrać, ale w sumie tylko jeden dzień, bo jutro, choć nadal się zastanawiam, wyjazd do 824. Wyjazd miał być na 3 dni, ale 979 ma jechać do Krakowa, to chyba skrócę o jeden, bo ktoś stacji musi pilnować. Przebywający 371 nie nadaje się do tego. No co zrobić, jak grafik taki napięty. 
   Rozmawiałem z 979 wczoraj n.t. 977 i nawet prawie mnie przeprosił za swoje zachowanie, ale to już, jak to pisałem wcześniej - musztarda po obiedzie. Teraz to nie wiem czy w ogóle 977 się jeszcze pojawi, oby tak. Nie wiem gdzie przebywa, to też nie ma możliwości pojechania i ściągnięcia go tu. Zastanawiam się, jak to się w ogóle stało, że 979 miał taki CKM. No przecież co on sobie myślał do cyca? Że niby po co tu toleruję 977 na stacji. 
  Dobrze tyle, bo i tak na grupie jest już 826, na szczęście ze słuchawkami w uszach to do mnie nie nawija, ale trza kończyć co nie przyuważy wpisu. Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz