niedziela, 25 grudnia 2016

Niedziela #1121

  Miałem wczoraj zrobić wpis, ale w rezultacie ciągłego przewijania się składów przez stację nie udało się, a jak już w okolicach 17:00 zrobiło się pusto na torach stacyjnych, ostatni skład 979 odszedł, to włączyłem symka i wyciągnąłem flachę żoładkowej gorzkiej klasycznej. Za nim owy trunk zaczął działać zadzwonił kolega z Belgii, że w sumie zeżarł kolacje, nie ma co robić i wbije zająć tor stacyjny na grupie A. No pięknie qrwa, 2h wolnego w roku, które miały nastąpić w jednym dniu w roku trafiło. Odstawiłem flachę i oczekiwałem się na zjawienie się pod wjazdowym składu z Belgii. Zjawił się po ok. 15min i przywiózł kolację wigilijną - karpia, ziemniaki, kapustę. No pięknie, jakbym nie tonął w żarciu to jeszcze zjechało dodatkowe. W ogóle żyjemy w czasach kiedy żarcia jest pod dostatkiem i w zasadzie za dużo. Na święta kupiłem tylko dwa chleby. Wyprawa aby je zdobyć nastąpiła w czwartek. Obudziłem się wtedy ok. 09:40 ubrałem się i odpaliłem maszynę i w drogę. Będąc w 3/4 drogi przypomniało mi się, że z tego nie rozbudzenia nie wziąłem środków i nie kupię chleba. Powrót na stację, w trakcie którego myślałem -właśnie wynoszą Ci ostatnie chleby. No nic, znowu ta sama trasa, ale wewnątrz okazało się, że jak przy poprzednich świętach (w ub. roku) chleby są, bo akurat te święta mało na chlebie. Wielkanocne są oparte na chlebie, tam go idzie dużo. Kupiłem dwa małe, nic więcej i zjazd na st. macierzystą. Wieczorem przylazł 371 z dwoma dużymi krojonymi chlebami, jednym dla siebie drugim dla mnie. Po co - nie wiem. Już miałem 3 chleby. Dobrze, że na placu zimno to się jakoś utrzymają. Jak zwykle po zeżarciu położył się spać przy TV i oczekiwał transportu do rodzinnej wioski w górach  na święta. Spał jak zwykle, jak nieżywy. Co jakiś czas trzeba go było budzić na dzwonki wywoławcze, bowiem dzwonił transport, a on ledwo przytomny. Wreszcie ok. 21:30 transport się zjawił. 371 w popłochu zaczął się pakować zbierać, ale w tym zbieraniu zostawił duży krojony chleb i w ten sposób na stan magazynowy został wpisany 4 chleb. No oczywiście tyle nie wchłonę.
   Za to przed południem wczoraj przylazł 826. Postanowiłem go trochę więcej podotykać jak zwykle i tym razem oprócz bicepsów, przedramienia w pole rażenia doszedł brzuch. Ach jaki on ma pięknie umięśniony brzuch, taki twardy od mięśni, z 6 pakiem, który w palcach robi wrażenie. Takiego mięśniaka chciało by się mieć do dyspozycji. Po za tym jakoś tak wczoraj 826 wybitnie nie stękał przy sprawdzaniu stanu umięśnienia, za co załapał się na śniadanie, z czego był bardzo zadowolony. Zresztą ja też, ale nie z dania mu śniadania co z macania. Wilk syty i owca cała.
  Tak myślę o zajściu z 977 i jak to bywa, żałuję swojego asertywnego zachowania. Miałem być bardziej stanowczy, może udało by się 977 utrzymać, tak reakcja 979 spowodowała, że szybko on tu ponownie nie dotrze, jeżeli w ogóle to kiedyś nastąpi. Wyjaśniłem 979 jego wątpliwości, ale to już musztarda po obiedzie. Wcześniej przez dwa dni obstawał przy swoim i nie dało się zmienić stanowiska. Nadto powiedziałem, co łączy mnie z 977, aż dziw, że sam na to nie wpadł wcześniej, co to jakiś CKM go chwycił. Teraz jakby przylazł 977 było by inaczej, ale, no właśnie, czy się jeszcze pojawi? A mogło być tak pięknie, przynajmniej jeżeli chodzi o doznania seksualne.
   To jest zresztą złożona sprawa. Dochodzą tu kwestia bezpieczeństwa, kwestia ostatniego okresu nerwowości w życiu 979 i trochę chciał się wyładować na 977, ja też nie wiem, bo nie zdążyłem pogadać z 977 co się stało, że po pół roku dotarł, a tu takie niemiłe przywitanie od 979. Podobnie jak wyjazd 171 to wydarzenie będę przeżywał i przeżywam przez najbliższe dni, tygodnie. Jednak nie ma nadal wyłącznika popędu seksualnego, a nadto wspomnienia tego co się robiło z danym osobnikiem pogarszają sytuację.
  Na koniec, ponieważ na stacji święta odwołano, to nie pojawiły się na blogu życzenia. One są wszędzie to niekoniecznie jeszcze tu muszą być.
  Prezenty mnie ominęły, zresztą kupowanie ich też mnie ominęło i chodziłem po sklepach z 979, który wybierał prezenty dla dość licznej rodziny. Zresztą oglądanie na siłę kupujących, kiedy samemu się tego nie robi - bezcenne. O wyborach można by pracę socjologiczną napisać. Chyba najlepszy jest dział zabawek, gdzie dorośli rodzice, zwłaszcza faceci, realizują swoje ukryte pragnienia z dzieciństwa, młodości kupując dziecku niekoniecznie to co ono chce, ale dorosły samiec się cieszy.
   Dziś imprezka u 971 wśród 40 kotów (jak podaje GUS), zweryfikuję ilość na proszonym obiedzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz