sobota, 17 grudnia 2016

Sobota #1117

W dzisiejszych czasach, jest tak, że większość ma tzw. wyjebane na to co robi i robi, aby robić i dostać za to kasę, i tyle. Co się będą przejmować. Obejrzałem wczoraj film dokumentalny na TVP Kultura "Droga na drugą stronę" o Rumunie, który został oskarżony o kradzież portfela sędziemu sądu w jakimś sklepie w Krakowie. W zasadzie wydawać by się mogło błaha sprawa, bo okazało się później, że 11 lipca 2007, którego rzekoma kradzież miała się odbyć Claudio Crulic był we Włoszech, dokąd przyjechał autokarem Eurolines, mając kupiony bilet, a sam autokar był z pilotem z listą podróżnych i z kraju (raju) wyjechał 10 lipca. Niestety jednak, przez pół roku nikomu nie chciało się zadać trudu, aby sprawdzić wersję oskarżonego i wszyscy, prokurator, ambasador, dyr. więzienia,  do którego osadzony słał listy mieli na to wyjebane, wszak nie ich osadzono. 
 Już po sprawie odezwały się głosy - trzeba znaleźć winnego i go ukarać, ale jak to w naszych warunkach, nikogo się nie znajduje, nikt nie jest winny. To co, ze mediom zajęło 2 dni znalezienie Pani pilot z autokaru, która potwierdziła fakt przejazdu Clulica. Tak jest we wszystkich sprawach, w tych kolejowych też. Otóż 10 grudnia doszło do awarii systemu (to fajna nazwa, bo nie wiadomo co się pod tym kryje) komputerowego na st. Poznań Główny w wyniku, którego przestały działać rozjazdy oraz semafory na tejże stacji. Oficjalnie na stronie http://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/poznanski-wezel-kolejowy-sparalizowany-testami-systemu-79413.html usterka nastąpiła w czasie testu nowych urządzeń sterowania ruchem (brakuje tylko komuniktatu, że test okazał się pełnym sukcesem, bowiem bezpieczeństwo ruchu było w pełni zachowane przez nieporuszanie się pociągów, a wiadomo - jak stoją to niebezpieczeństwo zdarzeń spada znacznie. Swoją drogą zastanawiam się nad tzw. systemami, przecież w poważnych instytucjach są one dublowane (nawet w mniej poważnych, w mojej firmie też były dublowane). Jak zdechnie jeden komputer to ma zadziałać zastępczy z ostatnim backupem. Co się więc stało - nie wiemy, nie dowiemy się, nastąpił paraliż i tyle, i mamy wyjebane na to wszak to nie my (w sensie PKP PLK) jesteśmy winni tylko firma podwykonawcza. To wyjebanie miało ciąg dalszy, bowiem do 13-go nie zdołali uniknąć poprzednich błędów i w tym dniu kolejny raz ich (rewelacyjny, przenikliwie przyjazny, ponadczasowy, wypasiony, pięknie doskonały, zwiększający bezpieczeństwo, radośnie przyszłościowy) system padł o 12:30. http://www.rynek-kolejowy.pl/wiadomosci/paraliz-kolei-w-poznaniu-znow-problemy-z-systemami-srk-79450.html Na tą okoliczność powołano specjalny zespół PLK i przewoźników (tak jakby takiego nie powołano w sobotę, czyli 4 dni wcześniej).
   I znowu kolejna informacja, w wyniku której ktoś mógł ucierpieć (no nie zejść z tego świata), ale generalnie jakby ktoś się tam zwrócił z odszkodowaniem, to: no przecież widzicie, że jest awaria, nie zawracajcie nam dupy. I tak podobnie było z Claudio Crulic'iem i podobnie jest w innych sprawach nagłaśnianych przez "Sprawę dla reportera", "Ekspres reporterów", "Interwencję", czy masakry rodzinne na TVN. Takie czasy, że ludzie mają wyjebane i nic nie można im zrobić, bo" oni przecież robili, a że tak opieszale i długo..., ale robili to za co mają być ukarani? Przecież to system jest winny. 
  Smutne, że jako społeczeństwo samo tak pracujące nie wymuszamy na innych lepszej pracy. Nie mamy wpływu na ukaranie tych, robiących jawne błędy, bo ich ukaranie jest w rękach, tych robiących właśnie błędy. To jak ktoś robiący błędy ma ukarać kolegę, także robiącego owe błędy? I koło się zamyka. Obyśmy nie trafili w ręce tych robiących te błędy, bo możemy mówić nawet o przylocie Marsjan i wezmą to na poważnie. A system mimo jawnych błędów i wad, ma się dobrze, no bo kto odważy się ukarać system?
  To nic, że jak w sprawie Crulica i innych pokazywanych przez reporterów sprawy wydają się z zewnątrz na proste i łatwe do rozwiązania. Gdzieżby sobie prokurator zaprzątał głowę informacją, że oskarżonego w dniu czynu nie było w kraju. Był i koniec, bo system tak określił.
  Claudio Clulic zmarł 19-01-2008 w szpitalu z powodu wycieńczenia po przeprowadzonej głodówce protestacyjnej. I znowu rodzi się pytanie, jak to się stało, że lekarze i szpitale nie pomogły mu? Czyżby znowu zawiódł system....
  Nie życzę nikomu, sobie także spotkać się oko w oko z systemem. Pozycje z góry są przesądzone. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz