Pojechałem przedwczoraj do ośrodka, w którym przebywa pierwszy skurwiel od 972. Poprzednio jak bylem to matka dała mu robione fajki, bo jest dobrą matką i choć wie, że on ich tam mieć nie powinien, ale sprzedaje je po 1,50zł za sztukę to jakiś tam ma zarobek. Tak się stało, że sprzedał jedną 12 latkowi, a ten dosypał czegoś jeszcze do fajek i po jakimś czasie 12 latka wyprostowało włącznie ze źrenicami. Karetka przyjechała na sygnale, a lekarz, bo to ośrodek, podejrzenie o dopalacze. Wychowawcy od razu "generalkę" tzn. generalne przeszukanie pokoi od wychowanków. Pech chciał, że u pierwszego znaleziono jeszcze nóż, niby do krojenia cytryny jak powiedział, ale owej cytryny nie kupił. W związku z zaistniałą sytuacją 18 listopada jest o 14:30 specjalne zebranie w spr. co z nim zrobić dalej, najprawdopodobniej zostanie wyciepnięty do MOW-a i tyle będzie jego kariery w tym ośrodku. Na zebranie ma przyjechać pingwin naczelny, bo jest prowadzony u pingwinów i praktycznie płacony podwójnie. To wyszło tak przy okazji. Pingwiny, choć go tam nie ma dostają całą kasę jakby był, a faktycznie transferują tylko kasę za żarcie na drugi ośrodek. Natomiast pobyt w drugim ośrodku opłaca państwo drugi raz. No biznes rewelacyjny.
Kiedy matka była na rozmowie w spr. niego staliśmy na korytarzu z nim (jeszcze 972) i rozmawiałem. Akurat przez korytarz szedł inny, przyszły skurwiel, krokiem skurwielowatym i jak przeszedł pytam się 1-go:
- też już chodzisz takim krokiem?
- nie potrzebuję (znaczy się ma już pozycję wyrobioną), a ten dopiero co przylazł i kozaczy (znaczy się chce objąć przywództwo)
- to solówka już była?
- nie nie było, ale jest grzeczny
- znaczy się spięcie było?
- no tak było.
Czyli wszystko w normie, przyszedł nowy i musiał załapać kto rządzi i jaka jest hierarchia. Tylko co z tego jak pierwszy tam rządzi, skoro ten szczyt się odcina, bo kto pozwoli sobie na dezorganizację zajęć szkolnych, pozaszkolnych. Sam jakbym miał prowadzić tam jakiekolwiek zajęcia po dłuższym czasie dezorganizacji chciałbym się go pozbyć. I w zasadzie tyle go było, bo w zamkniętym ośrodku widzeń już nie będzie, a za chwilę rodzice stracą prawa rodzicielskie, bo sprawa toczy się w sądzie o ich odebranie. 972 nawet w drodze powrotnej coś bredził o handlu ludźmi, w sensie jego dziećmi, ale słuchałem tego z przymrużeniem oka, bo co też wzniosłego może z siebie wykrztusić 972?
Po za tym oddałem stację w symku do użytku. Prawie wpadłem w samozachwyt, że w tak krótkim czasie udało się ją sprawną, działającą włączyć do symulatora. Postarałem się jak mogłem i nie stękają, a niektórzy nawet pozytywnie stwierdzają zmiany. Wiadomo, jak jak źle to wszyscy ujadają, jak dobrze to się siedzi cicho. Jeszcze drobne poprawki i zostanie przedstawiona przed komisję akceptującą scenerię, bo chcę ją włączyć do symka pod inną nazwą, aby jej nie zajmowali [tej podstsawowej, bowiem nazywa się tak samo i jak ktoś "siądzie" na Dąb (taka jest jej nazwa oryginalna) to zajmuje mi stację, mimo jej znacznego przerobienia, ale ma taką samą nazwę to nie mogą być dwie równocześnie]. Dziś siedziałem przy poprawkach do 02:10 i po krótkich procedurach poszedłem spać.
Zaś nie ma czasu, bowiem 371 montuje muszę w ubikacji przy grupie C, a miast mu pomagać płodzę notkę. To narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz