Przebywa na stacji 371 od jakiegoś czasu. Obserwuję go pod kątem ekonomicznym i nie mogę wyjść ze zdziwienia. To co kiedyś opisywałem o ekonomii u mięśniaków, to ona z tzw. placu jest zwichrowana. Jak ma kasę to rozdupi ją całą. Kiedyś to opisywałem, na placu nie należało mieć kasy w ogóle, bo inni sępili, a solidarność skurwieli wymagała podzielenia się.
Wczoraj chciał pożyczyć setę, ale dałem mu tylko 37zł, by nie rozwalił kasy. Jak to się dzieje, że mimo upływu lat, ekonomia, czy po prostu gospodarowanie odpowiednie kasą, którą się zarabia nie działa lub nie może ruszyć? Prosty przykład żarcie. W ogóle nie panuje nad tym co i w jakich ilościach kupuje. Wiecznie ma tego za dużo, a mało tego przecież zwożę cysterny ze szkolnictwa to nawet on się na to łapie, a mimo tego ciągle jest za dużo żarcia. Mówienie nic nie pomaga, przynosi nowe i mówi:
- no przecież możesz jeść, nawet jedz, by się nie zmarnowało.
Fajnie, tylko w ub. tyg. siatka żarcia poszła na śmietnik, bo nie jestem w stanie, nawet nie powinienem tyle żreć. Już przestaję nawet za dużo o tym mówić, bo ile można.
Po za tym mięśniaki się starzeją, a mimo, że są skurwielami, to dentysty wszyscy jak jeden boją się jak nie wiem czego. Prawie w tym samym czasie zaczynają im doskwierać zęby. 826 był pierwszy i już leci na ketanolach, miast iść i z tym coś zrobić. Wyciska ręcznie ropę z krwią i tak czeka nie wiem na co. Własnoręcznie ból to sobie zadają, ale jak ktoś ma im pomoc, a to niestety trochę musi boleć to absolutnie qrwa - nie. Dziś rano 371 to samo, nawet zostawił śniadanie i pożyczył dychę pewnie na tablety przeciwbólowe. Podobnie z 979, tłumaczenie mu, aby wieczorem przed spaniem umył siekacze, bo to najbardziej efektywne, bowiem przez 6, 7h zęby nie są brudzone żarciem nie daje rezultatu, ma szczoteczkę, ale chyba myje je rano u siebie w domu. Też panicznie boi się dentysty. Tak podejrzewam, że to związane jest z nie najlepszymi stomatologami spotkanymi w przeszłości. Na szczęście u mnie to było dość dobrze, bo tylko jedną dentystkę pamiętam, która mi pół ryja zmasakrowała, ale więcej się u nie j nie pojawiłem. Poszedłem z górną prawą 6-ką, która w zasadzie mnie mocno nie bolała. Pewnie to było pierwsze stadium, bo raczej się pilnuję. Jak wierciła, to mnie wciskało w fotel z tego co wyprawiała z zębem, prawie cały zesztywniałem. Po tej masakrze na fotelu, przez 2 dni mnie ząb napierdalał, a w trzecim chciałem iść na reklamację, bo do cyca, nigdy tak nie miałem. Na szczęście przestał mnie napieprzać. Chyba z 2 lata temu owa szóstka przeszła leczenie kanałowe. I może te mięśniaki-skurwiele trafili właśnie na takich średnich stomatologów, przez co do dziś mają uraz, ale przez to też psują im się siekacze i tak parę lat i będą wyglądali jak 972, który "gryzie" w zasadzie dziąsłami. Temu to za chwilę pozostanie przepuszczanie karmy przez maszynkę do mielenia, bo niektórych potraw już nie zeżre.
Dobra, znowu tyle, bo jakoś tradycyjnie do południa siedziałem przy edytorze z gry. Poprawiałem własną stację, jest co raz ładniejsza, już wpadam w samozachwyt, ale może dla dobrego sampoczucia psychicznego to lepiej, wszak powinniśmy być dowartościowani, bo Ci drudzy to chyba czują się gorzej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz