niedziela, 16 grudnia 2018

Niedziela #1462

    Szczury.
    Szczury, samiczki, mają taką naturę, że podkradają sobie na wzajem żarcie. Choć mają w swoich miskach, to albo stwierdzają, że tamte mają lepsze, albo zabierają tamtym, by same mieć więcej. W każdym razie biegają miedzy pkt. dokarmiania z tym żarciem do swoich norek, w których to norują. Część idzie na stracenie, bo oczywiście wszystkiego nie zeżrą. No cóż, taką mają naturę, choć człowieki zachowują się podobnie. Zawsze myślą, że ten drugi ma lepiej i patrzą na tych co mają lepiej i tez chcą tak mieć, ale już nie na tych co mają gorzej.
   Do tego mają doskonały węch. Mogły by być jako tropiące, bowiem niewiele się przed nimi ukryje. Z odległości kilku metrów doskonale wyniuchają co jest. Nawet przeniesienie pożywienia w inne msc. pozostawia ślad zapachowy, które one wyczuwają. żrą (zaś nie ma tego dużego ż) dużo, ale mają nieograniczony ruch, to też jakoś nie wyglądają jak morświny. Denerwuje mnie w czasie jedzenia żyrafka, bowiem ciągle mi przeszkadza. Wszystko musi sprawdzić czy się nadaje, taka kontrola osobista mojego żarcia. Czasem już nie wytrzymuję i dziś zamknąłem biurko, by móc bez jej podchodów zeżreć. Była trochę zdziwiona, że została odcięta.
  Jutro kolejne chytanie. Jest trochę gorzej, bowiem żyrafka z biurka wyprowadziła w nocy młode i teraz grasują po grupie A, a to będzie się wiązało znowu z demontażem łóżka, bo w największej ilości urzędują w nim. No jest przestronne i dobrze się tam czują. Najprawdopodobniej będę musiał w tyg. zrobić dwa łapania, bowiem później święta i nikt mi ich wtedy nie odbierze, a po świętach, jak znowu przeoczę jakiegoś samca, to może być powtórka z "rozrywki".
   Wczoraj wyjazd z 979 i niby laską do Zawiercia po bujak dla larwy od jakiegoś ich znajomeo. Bujak za 100zł + paliwo 20 zł, więc i tak taniej jak inne wystawione ponoć za 200zł najmniej. Nie śpieszyłem się. Na dojazd zarezerwowałem 80min, choć nawigacja pokazywała ok. 60 min. Tam jechałem dość wolno, bo nie zatankowaliśmy na ostatniej stacji wyjazdu, więc jazda na rezerwie. W drodze była następna dopiero w Porębie. Już się bałem, że trza będzie iść pieszo po paliwo. Brakuje trochę centralnego ogrzewania w aucie, które miałem zrobić, ale się nie wyrobiłem. I tak jest dobrze, bo po oczyszczeniu wlotu powietrza do nagrzewnicy, zamontowania kartonu, by całe powietrze szło do nagrzewnicy i wewnątrz, już przy 30 km/h wieje ciepłe powietrze, a w czasie jazdy nie trzeba w ogóle używać wiatraka. Może przy jakimś ociepleniu jeszcze je zrobię, tylko powstrzymuje mnie problem wpuszczenia i którędy, węży gumowych do wnętrza kabiny. W środku już dam sobie radę, tylko którędy je wpuścić?
  Wczoraj przeglądałem pocztę, bowiem szukałem starej gry dosowskiej Poznań.89. Znalazłem, ale też znalazłem zdjęcie 979 w stanie napięcia.
  Cs-y nie lubią się fotografować, więc to zdjęcie to i tak osiągnięcie.
EDYTOWANO
  Zabieram się za ostatnie pół bułki, a następnie stałe czynności na stacji. Na razie jeszcze nie ma ruchu pociągów, ale to się wnet zmieni. Może też odpalę symka Poznania, bo jest wciągający, a wczoraj uruchomiłem na 10 min i musiałem się od tego oderwać, bo bym tak został przez najbliższe godziny. Kiedyś to grałem w to po np. 2h ciągiem.
  Tyle, narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz