niedziela, 26 czerwca 2022

Wtorek #1912

    Mamy tak głupie społeczeństwo, że aż chuj.
    Na placu ok. 30 C, wiync kupują wody mineralne gazowane. Jedzie w autobusie dwóch ok. 35 lat i jeden wyciąga z torby wodę 1,5 ltr. gazowaną, odkręca ją i tradycyjnie sie oblewa, bowiem ona ma tyle gazu. Oblał się, więc się jej nie napił i schował ją ponownie do torby. 

   Nd. na placu ok. 32 C w cieniu. Sąsiadka, powiedzmy nie jakiś górnych lotów, robi obiad dla rodziny. Schabowe, czy jakieś inne mięso pieczone. Dwójka dzieci w tym niedoszły CS 16 letni. Oczywiście, kto przy takiej temp. chce żreć normalny obiad? CS mówi, że nie jest głodny, robi się mini chaja. No ta średnio rozgarnięta, z mózgiem kury na grzędzie nie ogarnia, że przy takich temp. to wystarczy jakaś przekąska, a nie kartofle, mięsiwo, surówka do tego. 

   Ta sama nd. 32 C (przypomnę dla zrozumienia) i 303 ubiera się, by wyjść do swojego domu, a jest ok. 13:00. Obudził ok. 12:00, bo tradycyjnie po nocce. Ubrał się w długie spodnie, bowiem jego kolega K. stwierdził, że krótkie spodenki, które wczoraj przywiózł, są pedalskie. Spodenki szare, normalnego kroju, z jasną nitką w dolnej części, bo były obszyte. I tyle. Ale K. autorytatywnie stwierdził, że pedalskie, to 303 ubrał długie spodnie z gumką na dole przy kostce. Powiedziałem 303, że ubrał się jak debil mając krótkie spodenki, ale przeca większym autorytetem jest kolega K. No tak, jakby K. był jakimś kreatorem mody, ale nie. On jest nikim z mody, w zasadzie to w ogóle jest nikim. Jakby chcieć pożyczyć od niego 10zł to nie ma. Więc co on chce kreować, skoro ubiera się w jakieś ciuchy z ciucholandu lub znaleźne. Ale przecież 303 takiej analizy myślowej nie przeprowadzi, tylko skoro tak powiedział K., to znaczy, że tak jest i pewnie w tych spodenkach się już nigdzie nie pokaże.
   Od razu przypomniało mi się, jak żona od 972, wymyśliła pedalskie kolory, w które małych skurwieli nie należy ubierać, by się nie kojarzyło. Dla jasności, 302 ma (uwaga) czerwone włosy i mieszka razem z matka. Tą musi chuj strzelać, jak go widzi we włosach pedalskiego koloru.  
   Był w pn. na st. mac. 303. Zapowiedział się, ale akurat robiłem streama na yt. więc średnio mi się podobało, że wszedł na st. mac. zaś z K. Stream z ets-a, podłączony laptop jako monitor kontrolny, ale oni chyba nie zczaili, że leci stream, bo nawet włączony obs ich nie sprowokował. Fakt, nie robią stremów, bo co też by mieli sobą zaprezentować. Na szczęście po ok. 10 min poszli, bo jeszcze 303 się pytał, po co byłem w katosach u lekarza, ale jak to on z domu dziecka nie umie zadać pytania, to też mu odpowiedziałem prawie dosłownie na pytanie, co mu się nie podobało, bo myślał co innego, a mówił co innego. Brak znajomości znaczenia słów. Zdenerwował się z powodu moich odpowiedzi, obraził i poszedł z K. dalej. A chuj mu w dupę. Co on se myśli, że jest w centrum uwagi (gupi ciul)? Nie, nie jest, o czym jeszcze nie wie. Takich 303 na st. mac. to przerobiliśmy z naście, jak nie wiyncyj, o czym on nie ma pojęcia, wiync nie musi się napinać, bo niewiele zdziała. Już wdrożyłem procedury zachowawcze, co zauważył. Nie, nie zaskoczy mnie, raczej ja jego procedurami obronnymi.
   Jechałem do katos na rowerze. 4 km przed pl. Wolności ścigałem się z laską na rowerze. Miała lepsze przełożenia na zębatkach, ale my za to doświadczenie. Ona na skrzyżowaniach stawała za sznurem aut, my na przód pod słupek. Po chyba 5-tym skrzyżo, jak mnie mijała, chciałem jej powiedzieć:
- do zobaczenia na następnym skrzyżo, 
ale dziś ludzie są jacyś podupieni i różnie patrzą na zaczepki na ulicy, więc się powstrzymałem. Puściłem ją przed pl. Wolności, bo byłem godzinę przed czasem z powodu tych wyścigów. Przez katosy prztoczyłem się, a do nikisza to 2 km. szłech pieszo, bo jak czas wytracić, tym bardziej że mnie dupa bolała od siodełka, mimo założonego miękkiego. Nadto temp. ok. 30 C, słonecznie, to spacer w zasadzie pustą ulicą przy lesie był przyjemnością.
   Z powrotem już na luzie bez pośpiechu rekreacyjnie. Później popo jeszcze do hurtowni profili, złomowiec i łącznie wyszło jakieś 30 km na rowerze. 
   Jak to dobrze mieć znajomości. W ramach remontu miałem zrobić słupek betonowy w środku zbrojony. Szukałem tych drutów zbrojeniowych na złomowcu i znajomy mówi mi bym jeszcze za tamtą chałdą badnął. To poszłech tam badnąć. Omiatam to wzrokiem, ale nic nie widzę ciekawego. Już miołech się wycofać, ale spozieram, a tu kątownik duży piękny. Mierzę, 2,40. Trochę brakuje ale idealny. Wytargałem go. Przy bramie pytam się znajomego gdzie go mogę odłożyć, bo jutro po niego przyjadę, a on:
- bier go dziś, bo nie ma szefa, 
- to ile za niego?
- bier go i jedź z nim na kole. Nic za niego. 
   No to go na rower, a ważył z 25 kg. 6x6x5 więc ciężki. 
  Na st. mac. prowadziłem koło, a na nim ów kątownik. Do sufitu dospawam do niego druty zbrojeniowe, by się trzymał. Trochę go oczyszczę, zrobię szalunek i zaleje. Nikt tego nie ruszy z takim  kątownikiem w środku. 
   Zdjęcie.
Nie wiem czy to zdjęcie było, ale jeżeli nie, to Tarnów lokomotywownia i ST43-303. No z dekadę temu to zdjęcie zrobiłem. Pewnie lokomotywa miała bliskie spotkanie z prasą.
   Narka.

Niedziela #1911

    Znowu sie nazbierało spraw...
    Wyjazd do 172 na widzenie. Nie sądzę, że oni to czytają, ale może wiyncyj ludzi skrytykowało formy wyprzedzania 46329, to ta osobówka, którą jadę do Strzelc Op., przez 35103, ale w piątek przetrzymali 46329 w Gliwicach 20 min, bo tyle później przyszedł i odszedł 35103. Można? Można! Oczywiście do Strzelc Op. już opóźnienia nie nadrobił, a ze stacji jak zwykle bieg do więzienia, by się załapać.
    Wcześniej w ogóle, i to jest hit, jak zbierałem się ze st. mac. to sprawdziłem dzień wcześniej ten 46329, czy mu RJ nie zmienili, ale nie sprawdziłem czy poc. do Gliwic jest o tej godz. co był. Po porannym odchudzaniu, kiedy zostało 25 min do wyjścia planowego, postanowiłem jednak spr. czy jedzie. Sprawdzam, sprawdzam i nie ma go o tej godz.! Jest wcześniejszy, na którego już nie zdążę, późniejszy, którym nie zdążę. Qrwa! Sprawdzam autobus bliżej wioski, którym dojeżdżałem na poc., też nim nie zdążę. Robi się gorąco, sprawdzam autobus dalej od wioski - zdążę, ale muszę wyjść w ciągu 3 min. Ja prd. Szybkie ubieranie, dobrze że lato i 25C na placu, siatka do ręki i bieg na przystanek, by podjechać do tego autobusu. Bieg przez lasek na przystanek, dobrze że tam nikaj nie wyglebiłem, bo było momentami blisko, ale zdążyłem. Uff, a widzenie było mocno zagrożone. 
   Autobusem jechałem do Gliwic w miarę nowym, no to klima napieprza tak, że marzłem wewnątrz kiedy na zewnątrz było 27 C. Za kierownicą jakaś gruba locha, pewnie od kręcenia kółkiem się pociła, to dała na niską temp. klimę. W poc. też napieprzała, ale zabrałem ze sobą klucz kwadrat, to odkwadratowałem okno i je otwarłem. Dać ludziom zabawki to je wykorzystują na maxa. I teraz przy tych klimach. Czy skoro brakuje sprzątaczek, kierowców, mechaników, elektryków to czy myślicie, że do czyszczenia okresowego tych klim są kolejki fachowców. Nie sądzę. Bardziej utwierdzam się w przekonaniu, iż robi się to rzadziej jak potrzeba, znacznie rzadziej i te klimy plują czym popadnie, a będąc wewnątrz wciągamy te badziewia do płuc.
    172 w Strzelcach będzie jeszcze ok. m-ca. Później Nysa, ale do Nysy to już jeździć nie byda, co mu powiedziałem, bo tam dalej i gorsze połączenie. On sie chce przenieść na Nysę, bo jest szansa, że wcześniej wyjdzie. Zapisał się też do szkoły i przy okazji do pracy, bo w Strz. Op. praca się skończyła. Tzn. jak przyjechał tam, to już jej nie było. Nadal wygląda dobrze i widzę po nim, że trochę jest w swoim żywiole. Wszak nie pierwszy raz siedzi to jest mięśniakiem z doświadczeniem. 
    Z więzienia już na większym ludzie, bowiem powrotny poc. przesunęli z 13:34 na 13:47, to nawet przy opóźnieniu jest większa szansa na zdążenie i tak też się stało, nawet poopalałem sie na peronie stacji. 
   Na st. mac. byłem ok. 15:45. Rano śniadanie, bo to odchudzanie i nic nie żarłem ani nie piłem do powrotu i w zasadzie miałem coś zeżreć, ale... no właśnie, ale ciągle coś do robienia jeszcze było, nadto zaplanowałem łykanie, flacha czekała już od dwu dni. W końcu po zrobieniu wapna na następny dzień, i innych niezbędnych czynności po 18:00 udało się zasiąść. Tradycyjnie jako zakąska chleb, z masłem i makrelą z puszki w sosie pomidorowym. Wchodzi bardzo dobrze. 
   Powaliło mnie przed 22:00. Poszło 1/3 flaszki więc wynik nienajgorszy. Tzn. małe dawki mnie wykańczają.
   Ok. Teraz 303. Tak, znowu się wprowadził na st. mac. z K. w czwartek, w dniu kiedy oboje nie zdali egzaminu na wózki widłowe. 303 miał zero pkt. z testu., K. miał 11 na 15 i teoretycznie powinien zdać, bo można było mieć 4 błędne odp., ale instruktor go nie puścił, bo coś tam, coś tam. Wynik 303 mnie nie zdziwił, bardziej bym się zdziwił, gdyby go przepuścili. Jest możliwość poprawki, ale 303 na nią nie idzie, a K. nie wiem czy chce iść, bo się go jeszcze nie pytałem. 
   Ich pobyt na st. mac. wygląda, jak wyglądał. Czyli przez większość dnia grają, do tego ciepią mięsem co chwile, aż czasem muszę ich upominać, iż jednak mam sąsiadów i może by się hamowali. 
   Za to ja padam na ryj na koniec każdego dnia kiedy remontuję. Muruję od ok. 15:00 ok. 3h, a później jeszcze sprzątanie tzn. wycieranie podłóg całej stacji. Wczoraj skończyłem o 20:00 i byłem ledwo żywy. 
   303 ma chyba gorszą kondycję ode mnie. Czyścił parę cegieł, dosłownie może z 8 lub 9 oczyścił ze resztek starej zaprawy i kapało z niego. Po tych (dajmy na to) 9 cegłach odszedł. On trochę jak król Julian z Pingwinów z Madagaskaru, który kiedyś wachlował Morisa i mówi do Morta:
- ja się zmęczyłem. Teraz Ty. 
   W murowaniu się rozkręcam. Pierwsze koty za płoty, ale pierwsza warstwa szła bardzo wolno, aż se pomyślałem, przeca nikt sie z tym tak nie pierdoli. Później przypomniał mi się film Człowiek z marmuru, gdzie tam mury stawiali w expresowym tempie i na drugiej warstwie już przyśpieszyłem, na trzeciej już szło dobrze. Jak utrzymamy tempo, to września powinnyśmy skończyć.
   Czy kryzys finansowy to już? Nie ukrywam, że 303 wyciąga jakieś tam drobniaki. Zadzwoniła żona od 972 wczoraj, że brak kasy w domu, 304 nie żarł rano śniadania (branie na larwę) i chce pożyczyć. Nadto, 972 nie chce by poszła do roboty, bo on nie chce, by ona finansowała 303 i 302, choć ten drugi robi na etacie, to też dla 972 lepiej, że w domu ni ma kasy, jak zrobić z tym po prostu porządek. No tak, ale czy ktoś go nauczył takich rzeczy? No więc czy on przekazał tą wiedzę serii 300? Tak. Przekazał im totalny brak ekonomii. Oni żyją dokładnie jak on, chciało by się napisać, niedaleko pada jabłko od jabłoni. 
   303 ma wadę wzroku. Wyszło przypadkiem. Powinien mieć minusy, ale przeca nie bydzie źle wyglądać w okularach, to ich nie nosi. Zawsze trza najlepiej wyglądać. Z bliska widzi ok, ale z daleka mu się rozlewa obraz. Nieprawdaż, że fajnie...
   Aaa, no i do kolejki pożyczających zgłosił się też 979. Na razie pytał się czy mam rezerwy finansowe, ale dla niego zawsze mam. Jak to określił - popłynął w ostatnim miesiącu. 
   Na koniec, co oczywiste, wreszcie temperatury na placu dla mnie. Okolice 30 C, wiync czuję się jak ryba w wodzie, do tego na st. mac. mięśniak (303) w klacie, więc jest dobrze. Jakby jeszcze dociągło do 35, to byłby raj. Nagrzewamy mury st. mac. Wieczorem wewnątrz mamy już 25 C. 
  Zdjęcie.
W nowych autobusach MAN, jest kilka takich siedzeń. Czy ktoś mi  może wytłumaczyć intencje konstruktorów? Czy to są siedzenia dla jakiś grubych loch, czy tam brakło miejsca, by wstawić dwa normalne siedzenia? Ale przeca - nie, bo z drugiej strony są właśnie dwa normalne siedzenia. O co więc biega z tym siedzeniem ni w pięć ni w dziesięć? A może zamawiający był po imprezce na kacu i takie coś zamówił bawiąc sie przy tym przednio, bo przeca on za to nie buli z własnej kasy.
   Narka.

środa, 22 czerwca 2022

Środa #1910

   Co z tym 303 zrobić? Ostatnio ja trochę łyknąłem, on - nie. Siadłem na niego na grupie D i .... i qrwa nic. Z jego strony, bo mnie oczywiście ruszało. Mózg szalał, on nic. Poprawiłem się kilka razy na jego dupie i on dalej nic, jakby nic sie nie działo. On leżał w klacie, przed sobą miał laptopa z ulubioną grą.

   Tak, tak wiem jestem popierdolony. Łyknąłem trochę, ale 303  nie. Poszełech na grupę D i sie zacząłem do niego dobierać. Lato i 303 jak rasowe mięśniaki-skurwiele w klacie. W końcu mój mózg (tak, ten zjebany) zadecydował położymy chuja na jego plecach. 
  No i qrwa tak zrobił. Wcześniej jednak  postanowił go głaskać jak innych mięśniaków. Czule, delikatnie, z uczuciem. 303 w ogóle nie protestował. Od razu se pomyślałem - no laska Cię tak nie pogłaska. To tylko z pod moich rąk może wyjść taki dotyk. On już w innej pozycji, siedział na materacu, w rękach miął komórkę, a ja za nim. Czasem głaskałem go po głowie, włosach, twarzy.
   Później po coś polazłem na grupę A, a jak wszedłem na D, to będąc za nim zsunąłem spodenki i położyłem chuja na jego plecach. Początkowo, no przez parę minut 303 nie reagował, w końcu jak mój chuj zaczął sie prężyć na jego plecach i nie szło nie zauważyć, że on leży na jego plecach naprężony, to 303 powiedział:
- (moję imię) robi się nie fajnie. Może wyjdź z pokoju. 
   No wyszedłem, bo co zrobić...
   Ale mój mózg od razu pomyślał. skoro jestem lekko najebany, 303 trzeźwy, to co się tam (te dwa miasta dalej) musiało wyprawiać skoro 303 się prawie przewracał, a ten, u którego mieszkał był jeszcze tomny? No nic qrwa, tylko głupi dobierał się do jego otworu. No kolejny debil.
   Sąsiedzi mnie nie lubią. Widzę to po nich, bowiem oni uwiązani w związki jak mój 979 też, a tu ze st. mac. wychodzą roczniki 18 lat. No i ich chuj strzela. 
  Ostatnio był syn od 821. No przejebany chudy mięśniak f chuj, z którym utrzymujemy kontakt jak miał jeszcze 16 lat. rozmawiam z nim i lezie sąsiad i omiata go wzrokiem. 521 (syn od 821) ubrany w koszulkę na ramiączkach, krótkie spodenki, więc doskonale widać jego umięśnienie. Widzę w oczach sąsiada tą zazdrość, że u mnie ciągle, nieustająco młode roczniki, a tam żona i dwójka dzieci. 
  (powyższy tekst był napisany pod wpływem, ale nie był na czerwono, więc uległ daleko idącej korekcie)

   Z 303 w niedziel było już na granicy jego wyprowadzki. Poszło o defekt jego roweru. Wcześniej usiłowałem mu, bo on ma na prawie wszystko wyjebane i jak mówi ma w piździe, wytłumaczyć, że lepiej dla niego, jak będzie mnie słuchał, bo nie działam przeciwko niemu, a jeszcze staram się pewne rzeczy mu tłumaczyć by zrozumiał choć minimum. Oczywiście on wszystko wie, tylko ta jego wiedza jest niewielka i z tego jego wydawania się, że jest dobrze, wychodzi źle. Następnie się wqrwia na świat dookoła, choć sprawcą tego - źle się dzieje, jest on sam. 
   Mnie ta cała sytuacja zwisała. Roboty destrukcyjne przy ściance zrobione, tera, jak pisałem, roboty wznoszenia ścianki i w sumie mogę to robić sam, poprzednią też sam stawiałem. No ale chyba jego kolega K., na niego oddziaływał, bo przyszedł i jak gdyby nic się nie stało. Zresztą rano też się tak zachowywał, jakby poprzedniej nocy nic nie zaszło. Od razu przypomniał mi sie 972. On też miał takie zachowanie, jakby nic się nie stało. 

   W pn. się 303 wyprowadził z kolegą. Wpływ na to mają bieżące dni. Wczoraj wyjazd do m-ta 824 z 301, który 2 m-ce temu zdał prawko jazdy i chciał się przejechać autem, jako pasażer jechał też 303, bo mu się nudzi. Ponieważ od 824 miałem jeszcze rzeczy do zwiezienia, m. in. tą szafkę, którą targałem z drugiego końca osiedla, a później przez tydz. miałem siniaki i inne rzeczy to połączyłem prośbę 301 i moje potrzeby. 301 dużo nie przejechał. Może 1/2 trasy do m-ta 824. Później poprosił o zmianę. Na skrzyżowaniu w mieście po drodze nie umiał ruszyć, zdenerwował się, do tego stopnia, że latała mu z nerwów lewa noga i z tym sprzęgłem się problemy zaczęły robić. W sumie to też niedogadanie z jego strony. Dokładnie mu powiedziałem gdzie jedziemy, chyba zdawał sobie sprawę, że tam duży ruch. Nic nie powiedział, że chce jeździć po terenach mało uczęszczanych, poćwiczyć, tylko że ma prawo jazdy, umie jeździć i chce się dla przypomnienia przejechać. Mnie tak też kiedyś nogi z nerwów latały na Mazurach jak w latach 90-ych byłem pierwszy raz na łajbie, nie ogarniałem co dzieje, a tu trza było płynąć. Też byłem po kursie, tylko że obok mnie nie było nikogo innego, kto by mi doradził, kto by mnie zmienił. Miałem dwu branżowców ze sobą, ale to były kompletne nogi odnośnie jachtowania.
   Po zmianie za kierownicą w połowie trasy, mimo nakłaniania go w mniej ruchliwych miejscach do ponownego zasiędnięcia za kółko, odmawiał. No ok, auto mniej cierpiało.
   303 się wyprowadził z K. bowiem wtorek mnie i tak nie było, dziś mają kurs na wózki widłowe, jutro egzamin, więc i tak muszą być w terenie, a lepiej jest wychodzić ze swojego mieszkania na zajęcia, jak ze st. zwr. gdzie przeca nie mają wszystkich rzeczy. 

   To na koniec, bo to jak zwykle miało iść w pn., wt. idzie dziś. W radiu dziś słyszę informację. 1,5 mln zł. poszło na firmę, która ma zająć się odbudową pałacu Saskiego w Warszawce. Informacja podana w formie prześmiewczej przez dwu redaktorów. Wpierw było o wydawaniu cudzesów, które się najlepiej wydaje, później przeszli na naszesów, bo to z naszych podatków, nadal śmiejąc się z tego, że zostali okradzeni. 
   Czy tak samo by się śmiali, gdyby na ulicy im zrobić dziesionę. No tu jest kontakt cielesny, ale dajny na to włamują im sie do mieszkania i też kradą, będą się nadal śmiali? Kradną im z wypłaty, nadal się śmieją, to czy z nimi wszystko jest ok, czy to tylko mnie się wydaje, że ludzie dookoła nie ogarniają, że ktoś się nieźle bawi, kosztem niewolników ekonomicznych. Nie będzie dobrze, dopóki do takich spraw nie będzie sie podchodzić na poważnie, a nie śmiać z tego, że właśnie znowu nas okradli i se do kieszeni władowali kolejne mln zł. z naszej pracy. 
   Ech..., zabieram się za ściankę. 
   Zdjęcia.

Wiadukty na zdjęciu mają 20 lat. Tyle czasu temu zostały tam osadzone. Dla wiaduktów, to żaden wiek, co chyba nawet w podstawówce wiedzą, bo często spotyka się wiadukty 80, stu letnie. 

Teraz se pewnie pomyśleliście - co się z nimi stało. No cóż innego skoro o nich piszę. Zostały zezłomowane, bo to przecież drobnostka, wsadzić tam nowe wiadukty.
Kto bogatemu zabroni co dwie dekady wymieniać wiadukty. (na dolnym zdj. widać je w oddali)
Mało tego, tam cały odcinek miał tyle lat, więc torowisko też 20 letnie o małym natężeniu ruchu i lekkich pociągach, ze względu na profil linii. Nowa infrastruktura tam była, semafory, tarcze urządzenia oddziaływania. Wszystko wyrwano, na zasadzie im ten miś droższy tym nasze 20% wiynksze. 
Koniaczek? [a ten miś kosztuje na dziś 1,5 mld (miliarda) zł. se teraz policzcie 5% w kopertach z tego]
  Oczywiście wszystko dla naszego "dobra i bezpieczeństwa". 
  Widać to nawet po podkładach drewnianych, że są w dobrym stanie. 
Został nawet fragment toru nr 2 linii 131, nadal w idealnym stanie, pewnie do odwozu tych jeszcze dobrych podkładów. 
 Przy okazji hasła, to ostatnio prezydent Zabrza wypowiadała się odnośnie przebudowy torowiska tramwajowego w Zabrzu mówiąc:
- po remoncie będzie się bezpiecznie podróżować po nowych torowiskach.
  Czyli teraz podróżujemy niebezpiecznie. Proponowałbym pasażerom to wprost powiedzieć by nie korzystali obecnie z tramwaji, bo są niebezpieczne!
   Narka.

sobota, 18 czerwca 2022

Sobota #1909

    Remont trwa. Dobrze, że przychodzi 303 z K., bo sam bym tego nie uciągnął. No niestety wiek robi swoje. Niestety są też minusy ich przychodzenia. Co pisałem (chyba) 303 jest angażujący jak 5 letnie dziecko. No ale traktuję to jako efekt uboczny ich pomocy. 
   Teraz zaczyna się trochę gorsza, dla nich robota, bo budowanie, a oni, zwłaszcza 303, nadają się bardziej, jak 826, do demolki. Przy pracach przeciwnych do demolki, trza stać i patrzeć co robią, bo może nie być zrobione jak trzeba. Np. ostatnio malowanie. Oczywiście pokazałem jak to robić, by było efektywnie i by nie byli upierdoleni od farby. jak było - domyślcie się. Połowę pomalowałem sam i było ok i z elementami malowanymi i ze mną. 
   Nowe technologie w budownictwie są fajne, ale muszą być porządnie zrobione. Np. przedwczoraj nakładałem pod ściankę, szlam. To taki środek o właściwościach hydroizolacyjnych jak papa, ale lepszy, bo odporny na ściskanie, bowiem zrobiony na zaprawie cementowej z domieszkami tworzywa sztucznego i czegoś tam. Dwie warstwy, dobrze położone, co oznacza oczyszczone podłoże i wolne od pyłu i innych zanieczyszczeń. Z tym na "budowie" zawsze jest ciężko. Mało tego nakłada się to twardym pędzlem i musi być nałożone szczelnie, więc nakładanie tego na nierówną powierzchnie, a taka została zrobiona 40 lat temu jest trudne. Ponieważ robiłem to sam dla siebie, to dokładnie zrobione bez dziur i przerw. Już chciałbym widzieć jakiegoś budowlańca jak sie z tym pieprzy. 

   Dobra, łykłem trochę, ale nie tyle by było na czerwono. Co z tym 303 zrobić? Z jednej strony podnieca mnie, bo wiek, to ciało itp. i mój mózg reaguje, z drugiej strony już takich mięśniaków-skurwieli przerobiłem i czy następny jest mi potrzebny?
   Napisałem 979 że w ciągu jednego wieczora opróżniłem zbiorniki (uwaga) 6x, a rano 7 raz, i w tym samym tekście napisałem mu, że partnera to bym zajechał. Nic nie odpisał. No bo realnie ile on razy w ciągu dnia zrobi to z laską? 3 razy, 4 razy... no góra. A tu taki wynik i jak on ma sie czuć skoro jest o pokolenie młodszy....A tu dochodzą te samcze możliwości, ten samczy wyścig kto ile może i, na końcu, kto ma jakiego długiego.
  (wpis zrobiony w środę, po korekcie literowej, bo nie był na czerwono)

  303 dostał 365 zł z biura pracy za chodzenie (dużo powiedziane) na kurs wózków widłowych. Pisałem wcześniej o, w zasadzie niczym nowym, jak wydawanie zarobionych pieniędzy przez mięśniaków-skurwieli. Ponieważ tym razem zastrzyk gotówki był wiynkszy, to 303 zapragnął po raz kolejny zainwestować w siebie i kupił internetowo jakieś sterydy i kreatynę. Pytam sie go po co to? 
- by mi się wydajność poprawiła i mięśnie urosły.
  No qrwa genialne. On przez większość dnia leży i gra w grę i dziwi się, że mu spada wydajność. No wraz z tą wydajnością organizmu spada też wydajność mózgu, bo np. wczoraj wchodzę na grupę D, a tam 303, który żre płatki czeko w mleku, a obok leżą piwa. Znowu się pytam:
- po tych płatkach chcesz łykać piwa?
- tak, a co? 
- (już się go chciałem spytać - a w domu wszyscy zdrowi?; ale przeca wiem, że - nie) zrób sobie min. 1,5 h przerwy, bo mleka nie należy mieszać z piwem, chyba, że znowu chcesz leżeć i zdychać z bólu brzucha.
   Niedawno leżał cały dzień, wymiotował i brzuch go bolał. Pytałem się co zeżarł, odp. - nic. W sumie nie mój żołądek, co się przejmować... Powiedziałem mu jeszcze, że należało by go w pierwszej kolejności chronić przed samym sobą, następnie doedukować, bo kiepsko to widzę. 
   Wyobrażacie sobie to teraz jak on by zmajstrował larwę. Nieustające eksperymenty kulinarne i cykliczna obecność larwy w szpitalu, a przy oddawaniu:
- ale przeca nic takiego nie zeżarła, tylko trochę bigosu i zapiła colą. 
     No cóż, przeca w tym ogłupianiu społeczeństwa o to chodzi, by po okresie produkcyjnych jak najszybciej kopało w kalendarz. Najlepiej w pierwszym tygodniu przejścia na emeryturę, a ponieważ właśnie za długo żyjemy, to nieustająco jest realizowany plan napylania nas. 

To we wczesnej fazie, choć stare sie już rozlazły. 

I później, jak to już się rozlazło po niebie. I nie, niech mi nikt nie pisze, że smugi kondensacyjne utrzymują się 3 h na niebie po przelocie samolotu, a że przeca to robią prawie wszędzie, to dziś, bo ma być ładnie, przy grillu u piwku możecie spojrzeć w górę co się tam wyprawia. 
  I tym optymistycznym akcentem kończę.
  Do żęgbaczenia. 

środa, 15 czerwca 2022

Środa #1908

    303. Będzie kicha. U braci, czyli 301 i 302 nie widziałem takiej buty jak u niego. Mało tego, on, niestety, jest debilem dlatego dopiero jego zwalone życie przed nim. Z jednej strony obawiam się by to się nie skończyło czymś tragicznym, z drugiej nie ma jak mu w zasadzie pomóc. Ja już swoją energię przekazałem poprzednim mięśniakom-głuptakom i nie mam siły, czy ochoty prostować następnego mięśniaka-głuptaka, tym bardziej, że on tego nie chce. 
    Za chwilę się rozejdzie ze swoim najlepszym kolegą, bowiem mają zdać egzamin na wóżki widłowe. O ile K. może go zdać, to nie wierzę, by 303 go zdał, chyba że Ci z komisji są ślepi i zwisa im spowodowanie zagrożenia zycia dla innych, bo 303 się do tego nie nadaje. Jako kierowca wózka widłowego trzeba choć trochę myśleć, a tego u 303 nie widać. 
    Co zrobi 303 jak odłączą go od najlepszego i jedynego kolegi? Nie wiem, ale będzie kiepsko. Na razie co pisałem, chodzą ze sobą jak papużki nierozłaczki. Oczywiścię, że przewinęła mi sie myśl, że któryś z nich czuje coś do drugiego, bo w dzisiejszych czasach takie silne relacje to rzadkość. K. se da radę, bo jest bardziej rozgarnięty, ale nie na tyle, by wiedzieć, że znajomość z 303 będzie go dołowała, bo 303 nie wnosi wartości dodanej do jego życia. Mało tego, ciągnie go w dół. Oczywiście taką znajomość można by spoić czymś innym, np. bezpieczeństwem w obecności 303, ale przeca ten się tylko napierdala na ekranie, w realu, to sorry, ale bezpieczniej czułbym sie przy 172. Zresztą pisałem to lat temu ileś, jak byłem ze 172 na drezynach kolejowych i jak poszliśmy do centrum lokalnej wioski. 172 w klacie, z dziarami więziennymi, to lokalne mięśniaki-skurwiele odczytały z dziar info i był spokój do końca pobytu, a widziałem, że nasadzały się, by pokazać kto rządzi. No niestety qrwa w tym przypadku im się nie udało. 
    A co oferuje 303? Chyba niewiele, bo w walkach ulicznych on mało doświadczony. W tych wirtulanych tak, ale jakie to ma przełożenie jak się lezie przez wioskę czy m-to?
    Więc przyszłość 303 widzę ciemno. Dobrze mu nie będzie o czym on obecnie nie wie, ale nawet jakby mu to powiedzieć, to przeca tego info nie ogarnie, mało tego, nawet jakby mu podpowiedzieć co zmienić, by było mu lepiej, to też tego nie ogarnie. Więc co? Więc dramat, który za kilka tygodni się zacznie. On nawet nie zdaje sobie sprawy, że tama już pękła, tylko trza poczekać na efekty. Jak na filmie ....
    I teraz co robić? Olać to sikiem prostym, bo on przeca pomocy nie potrzebuje i jest przejebanym mega skurwielem, żyjącym w wirtualnym świecie, czy jednak interweniować (niestety z zabarwieniem branżowym).
   Czasami ogląda się takie, wydawać by się mogło, na pierwszy rzut oka banalne filmy, jak 7-u więźniów, ale przeca ten film niesie treść ze sobą. Treść ciągle żywą, ciągle obecną w życiu doczesnym. Tylko te głupie mięśniaki-skurwiele tego nie ogarniają. I jak im powiedzieć, że te ich wyobrażenia to lipa f chuj?
Oni to w ogóle strawią? No nie. Muszą odkryć Amerykę po raz 18-ty. Stracić na to czas, energię i kasę. I co po tym...? No nic. Okaże się, że ona jednak jest, jak mówili, a czas i inne poszło f chuj.
   Ostatnio przy remoncie, bo przychodzi 303 pomagać z K., dowiedziałem się, że różnica wieku między nimi to 5 lat. To dużo, bo w wieku lat nastu starszy ma 18-cie, a młodszy 13-cie, to mało realne by sie znali i kolegowali, ale okazało się później, że K. wpierw znał się ze starszymi braćmi 303. 
Zdjęcie.

   303 na grupie D. Po jego prawej stronie, śpi, albo leży K.
  Ok. pcham tą notkę, bo oni za niedługo przylezą na remont, a muszę tu jeszcze przygotowania zrobić. 
  Wczoraj nie dość, że mam nadal uszkodzoną prawą rękę, to jeszcze jak czyściłem szpachelkę, to przeciąłem palec u tej ręki. Się sypnę przy remoncie. 
   Narka.

niedziela, 12 czerwca 2022

Niedziela #1907

     Jak ten czas leci..., straszne i tyle się dzieje. 
    To od tyłu. W piątek pojechałem na widzenie do 172. Wszystko się zaczęło opóźniać od wyjazdu poc. z Gliwic. Jednostka klasyczna EN57-1423 lekko zmodernizowana, ale jeszcze ze starymi grzejnikami pod siedzeniami. Tam to była moc grzewcza..., ruszyła z 2 min opóźnieniem.
    Za nastawnikiem siedział jakiś melepeta. Jechał jakby mu się nie chciało i tylko zwiększało sie opóźnienie. Mało tego, jak zwykle 35102 (Przemyśl - Gdynia) jechał opóźniony, a powinien lecieć z Gliwic przed osobówką - 10:58. Efekt, gdzieś w drodze miało nastąpić wyprzedzanie. Jakby melepeta jechał normalnie to do Strzelc Opolskich dojechałby przed tym 35102, a tak, na podg wcześniej 5 km przed celem wyprzedzanie. Zupełnie osobną kwestią jest sam proces wyprzedzania. Odbywa się to w 3/4 przypadków mojej jazdy do Strzelc Op. to owe wyprzedzanie, bo Gdynia prawie regularnie leci w plecy. Jeszcze się nie zdarzyło, by to wyprzedzanie odbyło się normalnie. Ciągle mam wrażenie jakby to robili uczniowie 1 kl. technikum kolejowego, a przeca tam na budach siedzą kolejarze z wieloletnim doświadczeniem. Czemu w takim razie to nie odbywa sie w/g prawideł kolejowych? Przeca jeżdżą na szkolenia do Warszawy na symulator, to nie uczą ich jak taka podstawowa rzecz powinna prawidłowo wyglądać? 
Pierwszy lepszy przykład. 46329 (ten którym jeżdżę) ma być wyprzedzany w Pyskowicach. 

Wiem grafika jest nieszczególna, ale jak to mówił Durczok: "jeszcze się może kurwa w grafice komputerowej zatrudnię". 
  To jest zdj. sat. części stacji w Pyskowicach. Cała stacja po gruntowym remoncie. Ma być wyprzedzanie i co robi DR z Pyskowic? Wpuszcza bezmyślnie 46329 na tor nr 1, wobec czego 35102 musi przed stacją zwolnic do 40 km/h, zjechać z toru nr 1 na tor 2 i tym torem całą stację pokonywać z prędkością do 40 km/h (takie przepisy), po czym na drugiej głowicy zjeżdża na tor nr 1 z prędkością do 40 km/h i jak ostatni wagon zjedzie z rozjazdu dopiero rozpędza sie do rozkładowej 120 km/h. Najprostsze i najgłupsze rozwiązanie, bowiem nie dość, że rośnie opóźnienie dla i tak opóźnionego 35102, to rośnie również dla 46329 czekającego aż 35102 przetoczy się z prędkością do 40 km/h przez ok. 1200 m, dojdzie do Paczyny i tam zwolni szlak.
A jak to powinno wyglądać? Skład 46329 powinien być przyjęty na tor nr 3 przy tym samym peronie, by ludzie nie musieli latać przejściem podziemnym (fajnie napisane ludzie. Tam w porywach wsiada do 2 osób.). W tym momencie dla poc. 35102 można na semaforze wjazdowym podać jazdę z v max i poc ten. z prędkością ok. 100 km/h przejdzie przez stację po torze nr 1 bez zwolnienia. Proste? Proste. To czego Ci ludzie nie kumają. Jeszcze raz przypomnę, że stacja jest po kapitalnym remoncie i wszystkie tory są nowe, czynne, co widać na zdj. sat., a tor nr 3 jest używany czasem dla przetrzymania i, właśnie, wyprzedzenia towarówek przez poc. pasażerski. 
  Inna sytuacja z tego piątku. Zaś 35102 leci opóźniony, tym razem jeszcze bardziej. Ktoś wymyśla wyprzedzanie po lewym między Toszkiem, a Błotnicą Strzelecką. Następna stacja za Błotnicą Strzelecką to właśnie Strzelce Opolskie. Jak to się odbyło? 
46329 został zatrzymany przed semaforem wjazdowym do Błotnicy Strzeleckiej, by przepuścić idący po lewym torze nr 2 35102. Więc staliśmy tam łącznie ok. 10 min. Po, znowu zwolnieniu do 40 km/h pociągu 35102 i wejściu na tor nr 1 pojechał dalej, by za 4 km hamować, bo w Strzelcach Opolskich planowy postój. My nadal czekaliśmy w Błotnicy Strz. by 35102 zwolnił szlak w Strzelcach Op., by można było puścić 46329. Zaś koszmar. Zaś najprostsze i najgłupsze rozwiązanie. A jak to powinno sie odbyć?
 Skoro wymyślono wyprzedzanie przez 35102 po lewym 46329, to powinno się doprowadzić 35102 do Strzelc Opolskich po lewym, tym bardziej, że ze Strzelc Op. nic nie jechało po tym torze i jak wysiadłem na peron w Strz. Op. z 46329 to dopiero wchodziła do stacji osobówka z przeciwnego kierunku. Co by to dało? Już wyjaśniam. Zlikwidowanie hamowania do prędkości do 40 km/h poc. 35102 w Błotnicy Strzeleckiej. Poc. ten przechodzi przez Błotnice z v max i dopiero hamuje przed głowicą wjazdową do Strzelc Op. gdzie i tak ma postój. W tym czasie 46329 obsługuje peron w Błotnicy Strzeleckiej, który jest za semaforem wjazdowym i ustawia się pod wjazdowym do Strzelc Op. Musieliśmy stać pod wjazdowym, następnie ruszyć, bo znowu się zatrzymać przy krawędzi peronowej. Po zwolnieniu krawędzi przez 35102 w Strz. Op. 46329 wjeżdża w peron , a nie dopiero rusza z Błotnicy Strzeleckiej. 
 Inna opcja. Doprowadza się 46329 do Strzelc Op. i, jak wyżej w Pyskowicach, wprowadza go na tor nr 3, by przy tym samym peronie, drugiej krawędzi oczekiwał przejścia przez 35102. Mechanikowi z 35102 na radiu sie mówi, by przyhamował, bo przed nim trza schować 46329, a to i tak jest o jedno zwolnienie mniej, jak dwukrotne hamowanie do 40 km/h na głowicy w Toszku i w Błotnicy Strz. 
I znowu, czego Ci ludzie tam nie rozumieją? A może, co pisałem tu wielokrotnie, oni po prostu pracują tam i tyle. Nie interesuje ich kolej, tak se siedzą puszczając poc. i po 12 h lezą zmęczeni do domów po pracy, jak u mnie na nastawni, jak pracowałem. Ja stamtąd nigdy, nie wyszedłem zmęczony. Ta praca mnie relaksowała, czułem sie jak ryba w wodzie, ale widać, to nie te czasy. Teraz bylejakość jest na porządku dziennym. 
  Chodzę szybko, to też z dw. PKP w więzieniu byłem za 2 min, ale przeca tym 46329 jechali inni na widzenie. Efekt, dopiero zaczęli nas wpuszczać o 12:15, bowiem w tym dniu 46329 miał 20 min opóźnienia. Wiadomo - więzienne procedury i widzenie zaczęło się 12:22. Skończyło się 13:27 więc już po poc. powrotnym, którym też wracali niektórzy co ze mną przyjechali (ten poc. 13:34) Następny 15:09. No nic, po raz kolejny obszedłem całą stację pieszo po torach. Tym razem z nastawni wykonawczej SOe 1 nikt mnie nie zganiał z torów. 
  A na widzeniu 172 jak zwykle sie cieszył, bo oprócz mnie nikt tam regularnie nie przyjeżdża do niego. Wiozłem mu koszulki, skarpety, video stacjonarne i płytę CD z muzyką rapową, ale wniosłem tylko video, bo na resztę rzeczy zaginęły pozwolenia, a później okazało się, że się przeterminowały. 
  172 wygląda dobrze, choć ostatnio, jak mówił, nie ćwiczy, ale i tak jakbym poszedł z nim do pokoju bez dozoru w czasie widzeń, to jazda była by przednia. Pogadaliśmy o jakiś tam pierdołach, nic poważnego, ale dla niego to i tak odskocznia od więziennego życia, bo widzenie to procedury, wyjścia z celi, doprowadzenia, później przeszukania, odprowadzenia, a to wszystko trwa i toczy się po za celą, więc dodatkowa, rzadka atrakcja. 
   Ok. tyle, bo wybieram się na rower, pogoda odpowiednia, a dawno gdzieś nie jechałem i choć wszystkie kierunki dobrze znane, to po co siedzieć tyle na st. mac. 
  Za zdj. niech robi grafika powyżej. 
  Narka.

środa, 8 czerwca 2022

Środa #1906

   Nie ma to jak na początku remontu się uszkodzić. Jak zacząłem kuć młotem posadzkę na balkonie to nadwyrężyłem jakieś ścięgna, czy małe mięśnie prawego ramienia. W zasadzie to nadal tą ręką ruszam jak ruszałem, tylko mniej obciążająch prac remontowych, oprócz wynoszenia gruzu. Przedwczoraj niby nic nadzwyczajnego nie robiłem oprócz wynoszenia gruzu, a pierwsza noc, że zacząłem odczuwać rękę mocniej niż poprzednio. Rano nie było najlepiej. To się wyda dziwne, ale najwięcej odczuwam przy małych ruchach, czyli odchylaniu do przodu ręki. Np. smarowanie kromki chleba, akurat jest w takim ułożeniu ręki, że odczuwam dość mocno. Tyle się tego obawiałem, że remont się jeszcze na dobre nie zacznie, a już się skończy. Teraz mam dylemat, czy podwiązać rękę do tułowia, by nią nie machać, czy czekać aż przejdzie i znacznie ograniczyć ruchy?
   303 był przedwczoraj z kolegą K. na nocce. Przypominają mi się słowa 979, z którym kiedyś rozmawiałem n.t. wstrzymania ruchu na st. mac., bowiem jego roczniki już się ustatkowały i mniej są mobilne, mają mniej czasu, rodziny, dzieci itp. On na to, poczekaj, aż 303 i jego koledzy tu zagoszczą. Przedwczoraj był wieczorem 979, jak już na st. mac. stacjonował 303 i kolega K. i pewnie se pomyślał, że miał rację, a ja podobnie. 
   W zasadzie ulokowałem ich na grupie D, bo ta została posprzątana pod siłownię, a na noc zamieniła sie na cafe internet z grą zabijania na ekranie. Nie obyło się angażowania mnie do 00:20, bo co chwile coś, jeszcze musiałem myśleć o nich, by mieli gdzie wyglebić, bo przeca 18 latki o tym w ogóle nie myślą wcześniej, a w nocy by mnie budzili, że potrzebują wyglebić.
   Z innej beczki. W grze ETS2, pisałem o tym wcześniej, że założyliśmy wirtualną f-mę z "kolegą" (również wirtualnym) i po miesiącu bytności nasza firma jest 4-ta w PL. Oczywiście zaczął się już hejt na nas, że podbieramy "pracowników" innym firmom i niektóre, głównie te, które się rozpadają, nam zazdroszczą. No cóż..., udaje sie nam jako taką atmosferę utrzymywać, ludzie, dzieci, czują się dobrze, ale za to na szczeblach górnych doszło do spięcia. Chcę trzymać jako taki poziom f-my. Tzn. by regulamin, który sam pisałem, wpisy na DC i inne były dobrze zrobione. Drobnych, acz istotnych zmian nie mogę się doprosić od, w zasadzie, początku to też wczoraj po rozmowach w zarządzie, mimo doprowadzenia f-my tak wysoko, postanowiłem się wypisać z części zarządzania nią. Skoro kolega chce wszystko robić jednoosobowo, to niech robi. Mnie to nawet na rękę, bo przeca remont, tera na st. mac. stacjonuje 303, którym za chwile tęż trza się bydzie zająć, oraz jego kolega K. 
   Na razie jeszcze z powodu ręki siadłem trochę wiyncyj do kompa, ale będę musiał od niego odejść na rzecz remontu lub innych czynności porządkujących st. mac., a gra, jak nic będzie z tym kolidować, wiec, można powiedzieć, zbiegło się w czasie. 
   Z innej beczki. Był 972. Dawno go nie było, a sprowadziły go do mnie (uwaga) problemy finansowe. Przyszedł po niewielką pożyczkę - 50 zyla, ale przy okazji dowiedziałem się o sytuacji finansowej. 
   972 to kolejny przykład olewania "dobrych rad', później jest jak jest. Znowu mu siedzą komornicy na gowie. Przeca płacił przeze mnie z konta zaległości do komorników z 2 lata temu. Przestał przychodzić, to myślałem, że to pospłacane. No przeca to nie moja brocha ile mu zostało. On to olał i teraz oni się do niego zaś podpięli. Mało tego w tym czasie new TV kupiony, meble i inne bzdety. Ci ludzie myślą, że są nienamierzalni i w ogóle ten system jest ułomny i ich nie znajdzie. Tera w domu sytuacja napięta, bo przy braku kasy jak nic to wychodzi, to też 303 chętniej siedzi na st. mac. jak tam, bo średnio idzie wytrzymać. Mało tego, 303 sprzedał jakieś konto na tej grze zabijania na ekranie, nie wiem czy im się pochwalił, czy nie (w sensie matce), bo ta od razu pożyczyła od niego kasę z tej sprzedaży.
Echhh, cywilizacja się rozwija, ale bez tych na dole. 

   Nie no, mamy zajefajnych ekonomistów. Główny ekonomista Pracodawców RP Kamil Sobolewski twierdzi, na czym zbudowano cały art. na money pl, że - inflacja - to niedobór produkcji względem ilości pieniądza przeznaczonego na konsumpcję. 
  W dalszej części art. było jeszcze gorzej.
  Genialne i nie będę tego komentował.
  
  303 z kolegą druga nocka. Urzędowali chyba do ok. 05:00, bo o 4-tej ich jeszcze słyszałem. Tera, jest południe, jeszcze śpią. Fajne jest życie nastoletnie. 
  Zdjęcie. 
Na stacji w Strzelcach Opolskich uchowały się jeszcze po dwu stronach żurawie wodne. 

Żurawia z drugiej strony stacji nie sfociłem, może jeszcze to zrobię. 
  Narka.

sobota, 4 czerwca 2022

Sobota #1905

    Przyszedł czas na remont. W środę wstałem przed 09:00 procedury i zaplanowany remont. Wczoraj ok. 22:00 był 979 i jeszcze przenosiliśmy konstrukcje stalowe z balkonu na inny balkon, bym dziś miał plac do kucia kafelek i ewentualnie wylewki. 
   Po śniadaniu zabrałem się za kucie kafelek, a pod nimi wylewka na balkonie. Kafelki nawet łatwo odchodziły, wszak leżą 40 lat. Znaczna część odeszła bez problemów kilka, jakieś 10% poszło na zniszczenie. 
  W trakcie kucia kafelek telefon, 303 dzwoni czy bym mu przy rowerze nie pospawał pedału, bo za ok. godzinę ma jechać na kato.  Średnio mi sie to widziało, ale powiedziałem - przyjedź zobaczymy. Przyjechał z kolegą K. Już po pierwszym rzucie oka powiedziałem mu:
- to je amelinium, tego nie pospawasz zwykłą spawarką.
  Zmartwił się, ale postanowili jednak wejść na stację. Na balkonie remont. Postanowili pomóc i kuć wylewkę z pod kafelek. No spoko, bo jak sam się za to zabrałem, to zacząłem już wątpić i myśleć o pożyczeniu młota do kucia. 
   Młode mięśniaki dały radę. Oczywiście zapłaciłem im po 50 zyla na łeb, choć o finansach nie gadaliśmy wcześniej. Przy robocie widać było, że 303 jest z rodziny mięśniaków bo przy młocie, nawet 5 kg. czuł sie dobrze i nawet siłowo dawał radę. Nie to co K., który po jakimś czasie widać było, że osłabł i w końcówce już musiał się częściej regenerować. 303 do końca napierdalał, choć już po, jak siedział przy kompie to mówił, że go ręcę trochę bolą. 
   Może nie zastanawialiście się na co młode mięśniaki mogą wydać kasę, bo co kiedyś już pisałem, przy okazji gospodarowania kasą przez nich, to ona idzie szybko do rozdysponowania. Jak pisałem kiedyś 303 gra w grę na kompie, taką po sieci on-line. Nic szczególnego Hooligansgame. Prosta grafika, nic skomplikowanego. Niektóre gry on-line są nastawione na mikropłatności i ta też. 303 40 zł wydał na doładowania do gry, a za resztę kupił se energy drinka i czekoladę. K też sobie kupił takiego samego energola i czeko. Tego energola i czeko mogę zrozumieć, a doładowania gry nie bardzo. 
  Przy okazji przypomniało mi się, jak rozmawiali przy robocie i jeden mówił do drugiego o jakiejś lasce:
- ta typiara co daje te podjeby na insta.
  Nie wiem czy za kilka lat się z nimi porozumiemy. 

    Nie mogę już nawet wpisać poprawnie hasła, więc jak najbardziej na czerwono. 
   Co ja mam takiego w sobie, że nawet młode roczniki (303) potrafię przyciągnąc do się?
   Tak se myślę, że jednak te palce, które są sterowane przez mózg dają radę. Był 303 i tradycyjnie ręce poleciały nań. On  nie prostestowal, mało tego odnosiłem wrażenie, że mu się to podoba. 
   Dobra, napiszę to o na czerwono, nie, nie qrwa nie byda robił korekty tego co piszę, bo za dużo czasu to zajmuje, jak jestem najebany. Pójdzie jak jest.
    Jestem w zadaszi z tych wąchaczy, to było w jakimś filmie. Ale podobnie ma 172, bo widzialem to u n nań. I ja tteż tak działam. Był 303. Oprócz tego że dal dostęp do swojego ciała, to jeszze po tym (ok. qrwa, nie będę robł korekty, bo mnie to drażni, (by nei rz3ecz wqriwa) więc polezie jak jest, resztę se nadrobicie) to zostało coś takiego jak zapach na moich palcach jego ciała. To jest taka specyficzna rzecz, ktora działa na mnie i może nie tylko, ale nawet po wyjściu jeto na placlach pozostaje jego zapach i to jara jakos, czy nawet bardziej. Pisałem przeca kiedyś tam, że jak 800 zostawił koszulkę ze swoim zapachem to przez tydz. zasyiałem przy niej, mając ją przy gowie w łóżku. 
  Tera jest podobnie jak głaskałem 303, na moich palcach, dłoniach został jego zapchach i w jakimś stopniu sie jaram tym zapachem. Mało tego mieć w rękach 18-letnie ciało.... no wyjebka. No kto tak ma? 
  Nawet jak se pomyślę, że 826 ma głaszą skórę, to jednak mieć  w rękach 18 letnie ciało - wyjebka. 
  I tak se myślę. Czemu on (303) mi na tyle pozwala?
  Czy nei jest tak, ze to jest przyjemne i niezależnie kto to robi, to jest z tego pozytywne doznania. No jakby mnie ktoś tak glaskał, to mógłbym leżeć pół dnia i było by mi dobrzre. Teraz czy te laski potrafią im to zrobić? Nie sądzę. I teraz wchodzę ja z tym dotykiem, z tym głaskaniem, takim s ucziciem, z miłością no i jak oni (w siensie 303 mają na to reagować). ?
  Laska mu tego nie zrobi, niezależnie od teo, że on je wsadzi głęboko, przerucha ją na wskroś, ale co dalej? Wyglebi ogok niej i co?
   No i tu niestety wchodzę ja, ze swoim dotykiem, masażem itp. czymś czego ta, inne, laski nie dadzą jemu.
  Dobra, bo mi się już dupi poważni3, to kończę, by to w ogółe poszło. 
  Na czerwono narka.

  Ok. na szczęście nic takiego tym razem na czerwono nie nasmarowałem to pójdzie, choć kilka notek na czerwono zostało zatrzymanych na stacji. 
  Zdjęcie.
Skoro 303 się tak angażuje w grę, to my też gramy, ale aż tak sie nie angażujemy. W ETS2 dzieją się różne rzeczy. Udało się, po kolizji, wyjść z tej sytuacji, wyciągnąłem ciągnik z zestawem i pojechałem dalej. Byłem pierwszy w konwoju, reszta stała za mną. 
    Narka.

środa, 1 czerwca 2022

Środa #1904

     Niedziela w ogóle nie zapowiadała się, jak sie potoczyła. Do ok. 15:00 było w/g planu. Ok. 14:00 zaczęliśmy robić naleśniki. Po kilku tygodniowej diecie małe szaleństwo. Naleśników nie wyszło dużo, ale i tak sie nimi zatkałem. Były z jednej szklanki mąki i ta reszta, więc sami widzicie niewielka ilość. 
    Tyle co zeżarłem naleśniki pod wjazdowym stanął skład. Patrzę 826 z flachą. No ok, dawno go nie było. Chętnie organoleptycznie sprawdzę stan umięśnienia, a flacha, na szczęście smakowa, to słaba i żołądka z naleśnikami mi nie rozwali. 
   Wszedł na grupę A, akurat odpaliłem ETS-a, więc postanowiłem dokończyć trasę, on siedział obok. Trasa niedługa to szybko poszło. Po niej, no jakby inaczej, ręce poleciały na jego ciało. Wpierw przedramię. Najpierw je głaskałem by kilka razy scisnąć. Ach ten twardy mięsień. Później przesunąłem się ręką na biceps. Tu również w normie - ścisnąłem i czuć ten mięsień pod skórą. Od razu przypomniała mi się bytność 303 na grupie A i sprawdzenie jego umięśnienia. No bez porównania. Jakbym miał wybierać to 826 leci w przedbiegach. Nadto 826 jako jeden z nielicznych ma bardzo gładką skórę. Podobną, choć jeszcze bardziej delikatną miał (pewnie nadal ma) 222. Ale i tak 826 w dotyku wypada lepiej od 303. 
   Co pisałem już kiedyś, że im mój dotyk sie chyba podoba. 826 jest nadpobudliwy, chwili w miejscu nie wysiedzi, a nawet jak siedzi to cały czas się rusza. Jak głaskałem go po ręce, to widziałem, że w zasadzie to cale ciało lata, ciągle się rusza, a rękę trzymał nieruchomo. Robiło wrażenie jakby ją miał przywiązaną do biurka. Później zamieniliśmy się miejscami. On do kompa, bo chciał spr. fb, a ja obok. Zacząłem go głaskać po plecach. Miał koszulę taką a'la jeansową (taką a'la, bo bardzo cienka. Z szafy wyciągnąłem z przed dekady koszulę jeansową to gruby materiał, nie to co dzisiejsze. Wyglądają, a jak się dotknie to jakaś lipa. No jak z 303) zapinaną na guziki. Jak jeszcze nie siedział przy kompie, to mu te guziki odpinałem po trochu. Jak już siadł przy kompie to odpiąłem dwa ostatnie. Głaskałem go po plecach, ale koszula cały czas spadała, to po ok. 2 min sam stwierdził, że może ją jednak ściągnie, będzie łatwiej. Ściągnął ją, faktycznie było łatwiej, a mój mózg zaczął szaleć. Po takiej długiej przerwie takie mięśnie znowu w moich rękach, nadto ta gładka skóra. W miarę jak piliśmy, choć to smakowa żytnia, więc 30% to miałem ochotę zrobić co z innymi mięśniakami. 
   826 to jedna z tych osób, z którą było daleko, ale ta cienka linia nie została przekroczona. Były 3 momenty, że blisko, ale zawsze coś przerywało, no i te moje hamulce też czasem działają. W trakcie jak syciłem się jego mięśniami telefon. Zadzwonił (nie ma numerka) stary kolega branżowy prawie w moim wieku, że chciałby pogadać. Od razu wiedziałem że coś się stało więc trza bydzie go przyjąć na stację, a tu wcześniej 826 mówił, że może polezie po drugą flachę. Oczywiście, że chętnie chciałem z tego skorzystać, bo mogło by się dziać. Koledze powiedziałem, że mam skład na stacji, ale jak odejdzie to go powiadomię. 
   No to qrwa flacha odpadła i jeszcze czekała mnie poważna rozmowa. Zrezygnowałem z podtrzymania oferty 826 o drugiej flaszce jednocześnie poskramiając swój popęd seksualny i biernie czekałem aż 826 sam stwierdzi, że chce iść. To stało się po godzinie jakoś, ale przez większość czasu syciłem się jego mięśniami. Zadzwoniła też jego nibylaska i gadali może 15min. W końcu 826 zacząl sie zbierać. Pomyślałem od razu by koledze dać znać, że stacja pusta, ale jak wyprawiałem 826, to kolega akurat podchodził pod wjazdowy z małym psem. 
   Jeszcze dobrze nie zaczęliśmy gadać, dzwoni 825. Ja prd. pomyślałem, jak za dawnych czasów. Stacja tętni życiem. Wiedziałem, że z 825 rozmowa to nie 5 min, więc będe musiał po ok. 25 min mu przerwać. Tak też się stało. O problemach 825 napisze kiedyś indziej. 
   Wróciłem do kolegi, z którym się znamy ponad 20 lat. Kiedyś tam do niego narywałem, bo piękna sztuka. Zresztą do dziś wygląda nienajgorzej, ale dorobił się brzucha. Mnie za to zszedł, co zauważył nawet 826 i opisał, że kiedyś przez koszulkę to mi wystawał i było widać otwór na pępek na koszuli, a teraz wciągnął się i klata wystaje dalej niż brzuch. To motywuje do utrzymania obranego kierunku. 
   Wracając do kolegi, to narywałem kiedyś do niego, ale wybrał starszego od siebie i ode mnie M. Z racji długoletniej znajomości dobrze znam obu. Zarówno z kolegą wcześniej przegadaliśmy dużo, jak i z M. Jakieś tam współne imprezki i spotkania. No przez tyle lat.... M miał zawsze skłonności do kombinowania. Jakoś tak przez większość życia przeleciał. Teraz jest trudniej tak robić. Na to nałożyła się, jak mówił i jak zrozumiałem starość M i na jakiś tam etapach kombinowania popłynął. 
   Podobnie jak 172, czy inne mięśniaki-głuptaki z wioski, jak się coś dzieje, to jak strusie głowa w piasek i - będzie dobrze... No qrwa jednak - nie. Olewają sygnały, że jak machina ruszyła, to, jak mówił o. Natanek - to wiedz...., że coś się dzieje. I to jest ten moment kiedy trza iść załatwiać, rozmawiać, negocjować, jak się jeszcze da itp. A tu M jak inni głowa w piach i tak bytował. Jednak machina, choć ociężała, to jednak posuwa się do przodu i w końcu stanęła u jego wrót w postaci niebieskich panów, którzy zabrali go z sobą. Teraz kolega po dwudziestu paru latach pożycia (jakiegoś tam, bo wzloty i upadki, chciało by sie rzecz, jak w normalnych związkach, ale to może nie był normalny związek) ma kolejny problem na gowie, partnera w areszcie. Na szczęście obecnie jestem w kontaktach z osadzonym dość biegły, bo przeca odwiedzam 172, to procedury znam, więc przekazałem koledze jak to wygląda, jakby chciał się kontaktować, widzieć, robić paczki słać kasę. 
   W ogóle mu współczuję od nastu lat, bowiem ma na gowie ojca, który jest leżący (po wylewach) i potrzebuje stałej opieki. Dwa miejsca pobytu do oporządzenia, bo M nigdy nie przejawiał skłonności do nadmiernej czystości, a oba pkt. dzieli 32 km. Po jednej stronie dom z działką 1200 m2, po drugiej mieszkanie z ojcem, więc jest co robić, a tu wychodzi też wiek. M od jakiegoś już czasu, kolega zwalił na starość, przeniósł się do świata wirtualnego. Przez większość dnia urzęduje "w telefonie", głównie filmiki na tik-toku, z tego co zrozumiałem gra w farminga, czy coś takiego, bo uprawia wirtualne pole i resztę, do tego pojawił się problem z alko, w "niewinnym" piwie. Na to jeszcze nie załatwione poprzednie sprawy (ta głowa w piasek) i trochę się pozamiatało. 
  Kolega w wyniku czegoś tam, nie pamiętam już, bo kiedyś mówił, lewej ręki nie ma w pełni władnej, np. ma problemy ze ściągnięciem i powieszeniem firan, bo nie umie jej wyciągnąć do góry. 
  Qrwa, ja to tu przy nich jestem okazem zdrowia. Młodsze roczniki się rozpadają, a my się jakoś trzymiemy. Dla poprawienia żywotności (miałem to napisać wcześniej) uruchomiliśmy poranne herbaty z liśćmi pokrzywy lub mięty. Rosną na st. mac. więc rano leziemy po schodach uciąć liście do wciepnięcia do kufla. 
   Do tego nakładają się jeszcze sprawy spadkowe, bo M jest już przed emeryturą, a nie wiadomo ile pociągnie, a dom z działką nie przepisany i nie wiadomo kto go dostanie, być może miasto (no my  na szczęście mamy to już załatwione). 
   
   Jak widać niektórzy ludzie mają problemów sporo, chyba jesteśmy nieliczną jednostką która prowadzi w miarę normalne życie. 
   Wczoraj byłem w Katowicach, bo przewóz matki od 825. Poszedłem na dw. PKP przez galerię handlową. Jak przyjemnie mi się chodziło tam z płaskim brzuchem, jeszcze go nawet trochę wciągałem i patrzyłem na innych brzuchaczy myśląc sobie - patrzcie i zazdrośćcie. 
  Na peronach dworca byłem ok. 17:00. W zasadzie pusto, oprócz peronu 3-go, na którym dość sporo Ukraińców. Od razu mi się przypomniały inwestycje w kolej. Wielomilionowe na zasadzie - im ten miś droższy, tym nasze 20% wiynksze. I to tylko dlatego. Ludzie, przynajmniej w aglo górnośląskiej mało korzystają z komunikacji miejskiej. Mało tego demografia pokazuje, że jak nie ściągniemy kolejnych 3 mln jakiś innych nacji do kraju (oby nie), to za niedługo to, w obecnym zakresie, nie będzie miało kogo wozić. Aż nasuwa się pytanie, po cóż więc tyle kasy ładować w coś, co sie nigdy nie spłaci, a będzie tylko kulą u nogi przyszłych roczników. (no ten miś...)
   Ok. bo to miało iść wczoraj (we wtorek), a tradycyjnie przeciągnęło się do środy. 
   Zdjęcia.
 Na starość mi już chyba wali. Umyłem se taki komplet ceramiczny. Zastanawiałem się, kiedy go używałem. Tak sie zastanawiałem, zastanawiałem i..., wymyśliłem... - nigdy.
Teraz południowa kawa, dziś nie było, ale o tym w następnej notce, w takim czymś. 
  972 powiedział, że niby dobrze, bo życie trza se urozmaicać. Niby tak, ale czy taki 303 w czymś takim by kiedykolwiek zrobił kawę dla się?
  Narka.