niedziela, 25 czerwca 2023

Niedziela #1992

   Był na st. mac. 972. Nic nowego, bo okresowo wchodzi, ale ciągle to samo. jak ja chciałem, to on nie chciał, albo tak średnio, teraz jak on chce to ja nie chcę. I nie bym mu pod górę robił, tylko, jak w związku, o relacje trza dbać. Trza dawać coś od siebie, iść na kompromisy itp. A 972 tak b. egoistycznie patrzał tylko na się. To też nasz dział ps. po jakimś czasie wykluczył go z obiektów pożadania. Teraz on przychodzi i chce, ja nie chcę i robię praktycznie uniki, by nic nie było. On nie zdaje sobie sprawy, ale to też nie moja sprawa, by wszystkim wokoło to tłumaczyć, że nawet o takie związki należy dbać. I tera by nie było, że my tylko nastki, to przeca, co jest tu napisane z 975 spotykaliśmy się 13 lat, ze 172 11 lat i dało się? Dało się! Tylko trza dawać coś od siebie. jak to jest tylko zwykłe nadstawienie dupy, to sorry, ale mnie to już nie kręci. I by nie było, to przeca on się ze swoją żoną też już wieki nie kopuluje, to też szuka na boku, a że tu dyskrecja, to jakby dobre warunki. 
   Dziś to mógłbym 303 przelecieć i to dziś, bo pewnie za ileś lat już nie, choć wiekowo różnica pozostanie, ale... no właśnie... Ale zostaje do dopasowanie, które latami się buduje wzajemnie. To z 975, to ze 172, to z 977 i innymi. Mogę zostać przy kimś nawet naście lat, ale jest potrzebna ta zgoda na eksperymenty, no i utrzymanie wyglądu. I teraz nie odkrywam Ameryki. Ile lat trza, by w tych ich związkach seks prawie zupełnie zanikł? I co jest głównym powodem? 
   A następnie durnowaty termin zdrady, kiedy tu się na da, na zewnątrz też nie. Ja prd. Ale ludzie se robię pod górę. No i tera taki 303, który utrzymuje, że niby nie wali się ze swoją laską o 11 lat starszą. Podobnie jak mówi, że nie wali konia, choć i 972 go kiedyś chycił i ja kiedyś znalazłem w łazience dowody. To skoro przy tym sie znacząco rozmija, to przy tym drugim też może, i co? I nic.

    Był 979 i mówi, że się ostatnio nie wysypia, bo ma okna od wschodniej strony tak samo jest jest/było u 824) i rano napieprza tam słońce i go budzi wcześniej. Mówię mu - mam pełno zasłoń, weź se jakieś. 
Nie - bo ona ma tam firany. 
Jak firany, przeca firany są na pierwszym torze, tym od okien, a na drugim zasłony. 
Nie, bo ona ma na dwu, by coś tam ładniej wyglądało. 
Że co qrwa? I z tego powodu masz niedosypiać. 
Nie chce robić dymu. 

   Wycofalem sie jak zwykle, bo przeca nie idzie ludzi zmodernizować. Jeżeli ważniejsze są firany od zdrowia to gratuluje podejścia. Jak był 972 to zasłoniłem na grupie A zasłony, by widział, że nawet w ciagu dnia idzie spać i wygląda jak w nocy, bo na tyle tłumią światło. Można? Można! Tylko trza chcieć sie przestawić, że jednak nie wygląd, nie wygoda, a zdrowie, to którego sobie życzą przy okazji każdej większe impry, jest mega ważne. A tu taki cynizm. Komuś życzą - zdrowia, szczęścia pomyślności, a działają przeciw zdrowiu, bo "co powiedzą sąsiedzi?'. Ci, jak im to przeszkadza i nie kumają, niech wypierdalają na drzewa. Przeca jak przeniosłem się w delegację na stację 824, to w krótkim czasie ze st. mac. pojechały zasłony, bym tam mógł spać normalnie, bo było dokładnie to samo (co jest gdzieś tu napisane na blogu), że rano słońce waliło mi po ryju i gałach, budząc od razu np. o 05:00. Długo nie twało i problem został rozwiązany, bez patrzenia sie na sąsiadów i co powiedzą. 
   No ale ile trza mieć lat, by dalej tkwić w takich poglądach.

   Sąsiedzi, którzy należą do klubu morsów, za tydz. lecą na wczasy. Nie było by w tym nic dziwnego, bowiem rodacy często to robią, ale jeden drobny szczegół. Oni należą do klubu morsów, podobnie jak 972 i rodzina. U 972, co opisywałem w zimie to mają w mieszkaniu często zimno (w/g mnie), bo ni ma kasy na ogrzewanie przeto tak się wyhodowali i tak funkcjonują. Podobnie jak u sąsiadów, jak jechałem wiosną i na placu było 14C to u 972 już okna pouchylane, bo przeca jest ciepło. U sąsiadów podobnie, było 15 czy 16C już okna pootwierane, a tera kiedy na placu je 30 C, to w większości pozamykane, bo za ciepło je. 
   No i tera wracamy do tego wylotu na wczasy do Bułgarii. To ze mną jest coś nie tak, czy z nimi? Oni tam chcą chodzić w specjalnych kombinezonach z klimą, czy co tam chcą robić? Tak samo jakbym ja miał w lecie na wczasy wybrać się na Islandię lub do Norwegii i ogłosiłbym to znajomym. Od razu by podejrzewali, że jednak chyba mi za bardzo przygrzało....
   To czemu w takim razie, jak kluby morsów lecą do ciepłych krajów, to inni odbierają to jako coś normalnego? Właśnie, prędzej bym zrozumiał jakby mi powiedzieli, że lecą na Islandię lub do Norwegii, jak do Bułgarii, no ale czegoż to nie robi się dla otoczenia. Jeszcze jakby tam polecieli w październiku, listopadzie, marcu, kwietniu, ale lipiec... 
Zdjęcia.
Nwm. czy Walt już tu gościł, ale wygląda dobrze.

On tak miał, że albo pokazywał się j/w, albo bez resztę bez głowy. 
   Narka.

poniedziałek, 19 czerwca 2023

Poniedziałek #1991

     Ostatnio jechałem do pracy i we wiosce stoję na przystanku czekając na autobus. Stoją obok mnie takie nastki. Jeden grubszy, bo takie czasy, drugi chudy jak szczapa. Nie widziałem go z przodu, tylko z tyłu. Gadał z tym grubym, przy czym, jak to bywa, ruszał się mówiąc do niego. Oglądam go z tyłu i obserwuję jego ruchy, a jednocześnie figurę. No wypisz, wymaluj 973 tylko 15 lat wcześniej. I teraz drobna dygresja. Czytam ostatnio na sraczu książkę Zofii Wysokińskiej "Zasady żywienia". Książka z 1983, kiedy nauka (za tego złego ustroju - komuny) dobrze stała. Otóż, w tej książce są podane podstawowe zasady żywienia, co należy żreć, w jakiej ilości, co jest potrzebne dla organizmu i jak to się rozkłada w naszym organizmie włacznie z reakcjami chemicznymi (wzorami chemicznymi) i ich odzwierciedleniem w postaci równań chemicznych. Pozycja jest stara, więc obrazków mało, a treści dużo. Obrazki jedynie dla zilustrowania porównawczego, braku np. jakiegoś składnika odżywczego i skutków tego braku na żyjątko. W ramach uzasadnienia są zdjęcia szczurów, czy innych żyjątek, którym dany składnik odebrano. I teraz po przeczytaniu tej książki, czy jej rozdziałów inaczej patrzę na hodowanie młodych mięśniaków-skurwieli we wiosce. Otóż, częściowo ich wygląd, który mnie podnieca, wynika ze złego żywienia. Przeca oni w tych domach nie żrą jakościowo dobrych produktów, tylko gówniane i bardziej ilościowe, jak jakościowe, przeto wyglądają jak z Oświęcimia, tylko trochę lepiej. I ten niby mięśniak-skurwiel, który stał na przystanku, podobnie jak 973 po prostu w domu nie dojada, a mimo tego musi żyć i wykonywać czynności fizyczne, przeto jest chudy i (trochę) umięśniony. On nie musi już, jak onegdaj 973 i inni, zdobywać złomu, transportować go na złomowiec, walczyć o niego. Dziś w zasadzie z tego 500+ trochę przeżyją, trochę zeżrą, tyle by starczyło na podtrzymanie i już jest chudy niby mięśniak, ale jednak skurwiel. I tak patrzałem na niego na przystanku i takie deja vu z tym 973. 
   Jednak wiedza daje inne spojrzenie na rzeczywistość. Do momentu przeczytania książki i powzięcia wiedzy nt. żywienia i skutków tego żywienia na wygląd nie zdawałem sobie sprawy, aż z tak znacznego wpływu żywienia na wygląd. Dziś myślę, że ten ich wygląd, który mnie tak podniecał i pewnie nie tylko mnie, wynikał z niedożywienia i warunków bytowych. Tak jak te szczury, czy kury lub inne żyjątka poddawane badaniom, będąc bez właściwych składników żywieniowych rozwijali się, rośli na miarę możliwości. I tera se myślę, że kolejne pokolenie dokładnie jak 973 i inni, rośnie, bez odpowiednich składników żywieniowych, żre gówna i wygląda jak z Oświęcimia, bowiem na czym mają się budować? Podobnie było z 979. On w rodzinie, w której sie nie wiodło, walcząc o złom, "pracując" przy nim, wyglądał, że mnie miało rozrzucić po ścianach. 
   Wracając do 973 co on miał w domu? No qrwa prawie nic. Na tym nic musiał funkcjonować (zdj. 973 w jakiś tam poprzednich notkach) rosnąć, rozwijać się i bytować. Inną kwestią jest, że w tej wiosce żyjąc opatrzałem się takim mięśniakom-skurwielom i taki model mi się podobał i do dziś podoba. Jednak dziś są inne czasy i takich modeli w zasadzie to niewielu jest. Choćby seria 300. Mamy zdj. 303 jak jeszcze był pod kuratelą instytucji państwowych. Wyglądął grubo i taki był. Po powrocie na stację 972 wróciło do rzeczywistości, czyli do gównianego żarcia w małej ilości, po czasie okazało się, że zrobił sie z niego mięśniak-skurwiel. Dawna tkanka tłuszczowa się straciła, bo nie miało jej co podtrzymywać, a czynności fizyczne pozostały przeto zaczął wyglądać "normalnie'. 
   No i teraz, czy szkoda tych mięśniaków-skurwieli, czy nie szkoda? Czy oni wiedzą, że ich wygląd jest wynikiem gównianego żarcia i niedożywienia, czy myślą, że tak ma być?
   Czy oni w ogóle myślą?
   Rozmawiałem z 858 by ustalić ile ma w końcu rodzeństwa, bo jakoś wydawało mi się, że jest ich sporo. Otóż okazało się, że jest ich 9 [dziewięcioro (włacznie z 858)]. Powiedziałem 858 wprost - Twój stary był dość wydajny. (no qrwa, ale taka prawda). Pobił 972, nawet biorąc pod uwagę te nie narodzone.

   Mój dział ps. to je nie do powstrzymania. Jadę w czw. do pracy. Wsiadam do autobusu a tam już jedzie dwu takich nastków . Jeden średniak z wyglądu, drugi wyglądał jak bromba (dosłownie). Ten średniak to od razu przypadł mi do gustu. No wiecie jak to je, Czasem to nie ten z pierwszych stron gazet, ale właśnie taki średniak powoduje burzę mózgu. Ponieważ, jak to młodzież dziś, oni byli zajęci komórkami to dział ps. nie mógł oderwać wzroku od tego średniaka. W krótkim czasie była w zasadzie gotowa analiza. On z niebogatej rodziny, nawet bardziej ubogiej. Spodnie modne w ub. roku, ze ściagaczami przy kostkach, ale dzięki temu było widać, że łydki średnie, żadne tam jakieś wyćwiczone. Buty dość schodzone na wierzchu z materiału już poprzecieranego w kilku miejscach, żadne markowe. Koszulka taka sobie, bluza podobna. W okularach, ale tu nie wiadomo, czy sam sobie wzrok zniszczył, czy coś od urodzenia. O czymś tam gadali i w ogóle na mnie nie zwracali uwagi to też dział ps. niechętnie, ale zrobił analizę bromby. Ta mega gruba. była w krótkich spodenkach, więc łydki było widać i one jak dwie tego średniaka lub nawet więcej. Olbrzymie nogi zwężały się przy kostkach, choć nadal tam były szerokie i takie wchodziły w buty, jakieś adidaski. Ogólnie dobre ponad 110 kg żywej wagi. W pewnym momencie bromba mówi, że jeszcze do maka by wlazła coś zeżreć. O ja Cie.... - pomyślałem. Maków to ona już zeżarła za dużo i miast maka to do Oświęcimia na wczasy 3 tygodniowe. W brzuchu była, jak to bromba, najszersza i jakaś tam fałda dyndała przez koszulkę, jakby miała jakąś dodatkową przepaskę założoną. Masakra....
   By nie wyjść zniesmaczonym z autobusu widokiem bromby, przenieślismy wzrok na średniaka. No przy brombie piękna sztuka, choć z tyłu na szyi trochę niedomyty, a przynajmniej takie to robiło wrażenie. No wiemy jak to jest czasami u młodzieży z tym myciem i czynnościami obowiązkowymi. Może też się ubrudził w ciągu dnia, choć była 13:00. Za to szyja zdradzała dobre geny. Płaska z tyłu z wystającymi kręgami szyjnymi, rozchodząca się u podnóża od razu na ramiona. Właśnie taka odróżnia mięśniaków.  
   Jechałem wcześniej, by na zajezdni wypisać wczasy pod gruszą i następnie na zmianę. Dziś bez swojego wozu, bo zmiennik nagłe wolne i jakiś dziadek przyprowadził mana. Zmieniliśmy się, podjeżdżam na stanowisko, a tam ten średniak wsiada pierwszymi drzwiami. Stanął zaraz obok pierwszego fotela z przodu. W manach są lusterka dzielone. Takie szerokie oddalające do wozu, a obok zerówka, w której doskonale się patrzy do wozu. W swoim chcę zamontować zerówkę. Mam już lustro oszklone, projekt techniczny gotowy, tylko kiedyś zrealizować.
    On stanął akurat tak, że jego głowa była w tej zerówce. Nawet przy wyjeździe z dworca poprawiłem oba lusterka, bo dziadek siedział nisko. Oczywiście brane pod uwagę było oglądanie średniaka. On trochę przypatrywał się jeździe to też, dział ps. się trochę popisywał jazdą. Zastanawiałem się gdzie średniak wysiądzie. Okazało się, że jechał do samego końca. Gdy w wozie pustoszało dział ps. zaczął napierdalać, by doń zagadać. Na przeszkodzie stała, a raczej siedziała na siedzeniu przy pierwszych drzwiach jakaś babcia. Zarząd stwierdził, iż niezręcznie będzie zagadywać do młodego, gdy babcia obok. Ale babcia wylazła na przed ostatnim przystanku to też jak już po raz któryś tam nasz wzrok znowu skrzyżował sie w lusterku, bo on widział, że go obserwuję, a przynajmniej patrzałem do lusterka nadzwyczaj często, to ręką machnąłem by przylazł do kabiny. Ponieważ nie jarzył, to zawołałem go. Jak się zbliżył to powiedziałem:
- przekaż koledze, by już więcej maków nie żarł, bo wygląda jakby ich już wchłonął w nadmiarze. 
   W tym momencie on się spytał, gdzie ich widziałem, czy w maku. Wyjaśniłem, że nie, ze we wcześniejszym autobusie. Ponieważ późno zacząłem doń gadać to w zasadzie zakończyło się na kilku zdaniach. Oczywiście dział ps. zgłosił niedosyt, ze można było pociągnąć dalej i dowiedzieć się więcej, ale zarząd jak zwykle włączył hamulce. 
   Ach ten zarząd....
  Zdjęcia.

Powiedzmy, że delikatne tatuaże mogę strawić, choć część z działań młodzieży zwalam na ich brak wiedzy. 

Ale przecież ciało to nie płótno. Tego w razie W nie da się zmyć, wyszorować etc. Po co w takim razie brnąć w to bez umiaru?
  Nie wiem i nawet nie chcę się wgłębiać. 
  Narka.

środa, 14 czerwca 2023

Środa #1990

  Żyję już urlopem, który rozpoczynam w piątek. 
  Na starość zostanę krawcową. Kolejka rzeczy do szycia rośnie i jak wagony do napraw rewizyjnych czekają na torach, tak te rzeczy też. Co wypuszczę coś do ruchu, to następne jest odstawiane i czeka na NR (naprawę rewizyjną). Niektóre rzeczy, jak np. plecak, z którym chodzę do pracy, a on dziennie w granicy obciążenia, to też szybciej się zużywa, otarł się ostatnio nawet o naprawę awaryjną. Rzeczy dziś, podobnie jak z tymi skarpetami, robią nietrwałe i następnie trza poprawiać (robić wstawki wzmacniające), by to dłużej mogło pracować. Plecak przeszedł już 3 NR i jedną awaryjną, a eksploatowany jest pół roku, a kolejne naprawy go czekają, pewnie na urlopie. Ruszyło się też ostatnio ze skarpetami po zastoju w marcu i kwietniu. Spowodowane to było czytaniem. Dnia z gumy nie mamy i na sraczu, albo szyjemy, albo czytamy. Dwa m-ce czytałem, to teraz szyjemy. 

   Cześć młodych ludzi faktycznie ma dziś jakieś stany emocjonalne. Jadę do pracy autobusem a jak się dojeżdża o stałych porach to i częściowo stali pasażerowie jadą, jeździ taki chłopaczek, ok. 20 lat wyróżniający sie i wyglądem (ubiór), i tym co ma powtykane w twarz i uszy. Pierwszy raz jak go widziałem to zrobił na mnie wrażenie, tera się już opatrzyłem. On stał w przegubie autobusu po lewej , ja stałem za przegubem po lewej , a na ostatnich siedzeniach po prawej przed przegubem siedział może 17/18 latek. Szczupły, nie umięśniony, ale z twarzy dość ładny. Nie zwróciłby na mnie uwagi, gdyby nie, choć nieudolnie chciał to ukryć, przypatrywał się dość uważnie temu 20 latkowi. W końcu zauważył, że go obserwuję to zrobił sie nerwowy, bo pewnie zjarzył, ze już wiem, że ogląda tamtego. W katosach już wiedział, że go obserwuję to zaczął się nieswojo zachowywać, no ale zbliżał się ostatni przystanek. On ubrał swój mały plecak, ja swój duży plecak w granicy ładowności.
  Wysiedliśmy. On szedł w tą samą stronę co ja, choć z autobusu nie szedłem za nim. Na Stawowej na początku się znowu zbliżyliśmy do siebie, co zauważył. Przyhamowałem, by go puścić przodem. On jakby zauważył manewr i zaczął przyśpieszać. Na tym odcinku zawsze mam silniki trakcyjne obciążone na 3/4 więc dość szybko zacząłem iść, a on zaczął stopniowo przyśpieszać, bowiem go dochodziłem i trochę śmiesznie to wyglądało, jak obciążył swoje silniki trakcyjne, jednak chyba często tego nie robi, bo jakieś zachwiania konstrukcyjne zaczęły się pojawiać. Wzbierało mi się na śmiech widząc go jak szybko idzie, ale konstrukcja słabo to wytrzymuje. To jeszcze bardziej skłoniło mnie do zrobienia sobie jaj i wiszenia mu na plecach. Co jakiś czas widziałem jak przekręca głowę, raz na lewo, raz na prawo, patrząc kątem oka czy nadal za nim kroczę. Rachitycznie usiłował mi odejść na jakiś dystans. No nie wiedział, że moje silniki trakcyjne działają nadzwyczaj dobrze i dziennie są obciążane, przeto pracują stabilnie na długich dystansach. W galerii do drzwi obrotowych weszliśmy  do jednej śluzy. Był dość zmieszany, bo nie ogarniał co dzieje. Postanowiłem dalej go już nie męczyć i on skierował się po wyjściu ze śluzy na prawą stronę od wejścia, ja na lewą. 
   Ot taka, z jednej strony groteskowa sytuacja, z drugiej sam nie wiem jakbym się zachował będąc w jego wieku. No młody miał burzę mózgu przez kilka minut. Oczywiście zastanawiałem się czy branżowy. Z jednej strony mógł być, bo przypatrywał sie temu 20 latkowi, z drugiej mógł go obserwować z czystej ciekawości, jednak robiłby to chyba bardziej naturalnie, a nie usiłując ukryć to, że go obserwuje. No my już znamy te nr-y, bo przerobiliśmy to wielokrotnie. 
    Ok. bo trza do roboty, więc znowu silniki trakcyjne będą obciążone na 3/4. 
    Zdjęcie.
 Konto mu zbanowali. Ciekawe co robił na wizji.

  A taki ładny Hiszpan. Z jednej strony szkoda, z drugiej był mało medialny. Jednak będąc przed kamerą trza mieć to coś. 
  Narka.

czwartek, 8 czerwca 2023

Czwartek #1989

   Wiem, że ostatnio pisanie kuleje. Nie z tego powodu, że nie ma o czym pisać, bo rzeczywistość wokół się zmienia, dzieje się tyle rzeczy, drobnych, większych, że pisać by ciągle można było. Jak chce mi się pisać, to nie mam przy sobie kompa, jak do niego siadam to nie zawsze mam jeszcze tą wenę, którą miałem np. wcześniej. Myślę nad zaprzęgnięciem do tego elektroniki, czyli nagrywaniem się i następnie przerzuceniem tego na tekst. 

   Na razie jednak wersje pisane jeszcze z palca. 
   Na zajezdni mnie zaskoczyli. No oburzyłem się, bo wypisali mi urlop na drugą połowę czerwca, dwutygodniowy i w ogóle się nikt nie pytał czy chcę, czy nie mam czegoś innego zaplanowanego, czy mi pasuje etc. Aż dzwoniłem do zmiennika i do dziecka, czy można odwołać, tzn. nie przyjąć go. Jednak pojechałem na linię i się nad tym zastanawiałem i podpiąłem to pod szczęście, jakie w większości mojego życia mam. 
   Otóż. Wypada on w drugiej połowie czerwca, najdłuższe dni w roku, ciepło, a my ciepłolubne. Nadto mamy do skończenia remont, o którym ostatnio myślałem, że będzie z nim kapa jeża. Realnie w lecie bym nie dostał urlopu, bo w lipcu i sierpniu w pierwszej kolejności idą Ci z dziećmi w wieku szkolnym, więc dopiero wrzesień, a dla nich (pracodawcy) optymalnie paźdz., listopad, w którym mało co bym zrobił zewnętrznie. Nie przespałem się z tym, ale przemyślałem w czasie jazdy i po dwu kursach byłem już przekonany, do nie majstrowania przy tym, tylko brania co dali. 
   Oczywiście jeszcze jeden aspekt wszedł do rozważań. 858 jest w budowlance. Pomysł średni, ale spytam sie go, czy w ramach dorobienia nie chciałby pomóc przy pracach wykończeniowych, a jednocześnie przy wyburzeniowych, bo mam ściankę jedną do rozwalenia. Wiem, wiem tu zaś się włączył dział p.s. ale zarząd klepnął jego działania, bo on zdaje sobie sprawę, że przy młodych mięśniakach-skurwielach to my zupełnie inaczej funkcjonujemy. Nadto nie możemy tego sobie, jak w ub. roku rozłożyć na m-ce letnie, bo nie mamy tyle wolnego, dlatego musimy się sprężyć w tym co nam spadło z nieba, a taki młody mięśniak u boku mobilizuje do działań. Wiemy to już z doświadczenia. No i za rok będziemy o rok starsze, a już czasami myślę nad tym, co jeszcze zdążę zrobić na st. mac., a co może się realnie nie doczekać i dostanie to 979. Reasumując, urlop już za tydzień. 

    Na st. mac. zaległości w pracach utrzymaniowych są ogromne. Realnie, co chyba już pisałem, wszystkiego nie zrobię, bo fizycznie przy pracy etatowej z nadgodzinami nie dam rady. Ostatnio, ponieważ zbliża się urlop, a chcę go efektywnie wykorzystać, pewne prace przygotowawcze powinienem wykonać wcześniej. W ramach tego starą rogówkę, jeszcze po szczurach postanowiłem zdemontować i wyciepnąć. To odkryło kolejne obszary nie sprzątane jeszcze po nich. Nadto konieczność relokacje pewnych gabarytowych rzeczy. Rozpoczęły sie ruchy manewrowe starą lokomotywą i po jakimś czasie zaczęła wychodzić mniejsza jej wydolność. Na torach zaczęły się piętrzyć przesyłki do przestawiania na inne grupy, a z nich również inne rzeczy na inne grupy. Jak w realu powstało wąskie gardło, które zaczęło się korkować, przeto drożność w tym wąskim gardle zmniejszyła się, natomiast samo ruszenie z przetaczaniem wagonów musiało być doprowadzone do pewnego etapu, bowiem następny dzień to zwykły dzień pracy, więc czas wolny w bardzo ograniczonym zakresie. W końcu przejazd w wąskim gardle został na tyle udrożniony, by można było w miarę nieskomplikowany sposób przedostać się między pkt-mi docelowymi. Oprócz tego musieliśmy zmontować new msc. pobytu nocnego, bo stare automatycznie też uległo destrukcji. Udało się, choć stale była alternatywa nocnego pobytu na innej grupie, wszak mamy rezerwowe msc. stacjonowania. 
   Zdjęcia.

  Takich mięśniaków, nawet na tych portalach porno, jest co raz mniej, ale by nie było, że tam tylko grasują młode mięśniaki, to:

Są też i takie przypadki. 

  O dziwo, oglądalność miał sporą, ale to chyba z powodów ciekawości. Jak u mnie.

W każdym razie nie sądzę, by się do niego jakaś kolejka ustawiała, no chyba że na ćwiczenia rehabilitacyjne z piłką, wróć, z brzuchem.
   Narka.

czwartek, 1 czerwca 2023

Czwartek #1988

   Był w sob. na st. mac. 303 ze swoją laską, która ma 31 lat. Chwile z nią pogadałem, ale chyba zbyt wysoko postawiłem poprzeczkę. Mówiłem tak, by 303 nie ogarnął pewnych przenośni, ale ona chyba ich też nie ogarniała więc musiałem trochę prościej mówić. W końcu pomyślałem, że przeca nie może być zbyt rozgarnięta skoro jest z 303. On zachowuje się dalej tak samo, tzn. angażuje sobą ludzi dookoła, by mu robili to i tamto. Pytałem się czy w domu też tak jest - tak. Na to powiedziałem jej:
- więc masz 4-ke dzieci, 
choć z drugą częścią pytania się wstrzymałem, bo już miałem na końcu języka, a jak seks z kolejnym dzieckiem? 
  Za to było o dzieciach, bo niby 303 jest bezpłodny (nawet jakieś badania w tym kierunku już miał zainicjowane przez żonę od 972. Z nią wszystko ok.?). Powiedziałem, to fajnie, w dzisiejszych czasach to wiele ułatwia, ale 303 się tego wyparł. Ona na początku, że chciała by mieć 4-te dziecko, na co ja:
- no masz już 4-te. 
  Później jednak zrezygnowała z 4-ego, bo, jak powiedziała, dopiero wyszła z pieluch, a tu musiała by zaś w to wrócić. Najmłodszy ma 3 lata. Za to ona obstaje za ślubem z 303, choć jakoś tego nie widzę. 
  Z drugiej strony można by rzec i będą żyli długo i szczęśliwie, ale pewnie nie będą długo, bo z tym poziomem umysłowym raczej o siebie nie zadbają, szczęśliwie też nie. Zresztą gdzie daleko szukać. 972 raczej długo nie pociągnie, szczęśliwie to oni na pewno nie żyją, choć może to mój pkt. widzenia, a musiałbym się go spytać, czy żyje szczęśliwie (w/g jego oceny).
   No i teraz tak sobie myślę, że 858 ma podobny poziom do 303, a ja też do niego jakby z górnej półki. Trza bydzie zleźć na ziemię. 
  
      Oglądałem film na ntlx "Cały dzień i noc". Już na początku filmu zastanawiałem się ile takich filmów powstało i co one dają? Co dają tym z takich dzielnic? Pewnie nic, bo podobnie jak oni nie rozumieją i mało co widzą w filmie "Sztuka spadania", podobnie w tym. Zobaczą obrazki bez zrozumienia głębszej treści i rozwiązania sprawy, którego w filmie nie ma. Nadto, są kompletnie nieświadomi, że są sterowalni przez "system". Powielają te same zachowania, które, czego nie rozumieją, prowadzą do nikąd. Koleś w filmie rapuje i od razu przypomniał mi sie rapujący 826 i jego marzenia o sławie o wybiciu się i o zarabianiu na tym. Dokładnie jak w tym filmie. 
   Kiedyś jechałem do roboty i takie nastki jechały w tramwaju i jeden z nich dokładnie tak samo o rapowaniu. Że on sie wybije, że będzie sławny, że na tym zarobi itp. bzdety. Oczywiście wypowiedział to rapująco. To podobnie jak daje się młodym nadzieję, posyłając ich na treningi piłkarskie, że będą Lewandowskimi, Neymarami itp. Przecież 98% do niczego nie dojdzie a czas przygotowania dla zarabiania kasy zmarnowany. I teraz kto utrzymuje tą iluzję u nich, tą którą oni łykają jak głodne pelikany. Kto nie chce, by przy tym korycie było więcej ogarniętych osób. Komu, utrzymywanie tego stanu jest cały czas na rękę. 
   I znów, czy efektem końcowym, czego Ci, którzy to utrzymują przez taki długi czas, nie są świadomi, że
będzie taka idiokracja za kilka dekad, a może szybciej...  Z drugiej strony, oni również działają doraźnie, a nie długofalowo. Przeca kopną w kalendarze podobnie jak ja, to im zwisa co po nich. 
   Niestety, dla ogółu społeczeństwa, te działania (negatywne) trafiają na podatny grunt w postaci nastolatków, których się formuje tak jak chcą tego Ci, którzy tym sterują. Wystarczy się przypatrzeć na  ich ubiory. Niezależnie od kontynentu one są zunifikowane. Nasze nastki wcale nie odbiegają od innych ubiorowo i wyglądowo. Czasem zdarzają się ubiory wręcz zaskakujące. Szczególnie w centrum kato. W nd. miałem 674 i wsiada taka ostatnia nastka (w sesnie ok.19 lat). Czarna koszulka, czarne spodnia z lekkiego materiału. Jak stał wyglądało w miarę normalnie, Te spodnie to jak worki proste do dołu. Patrzę do lusterka, on wsiada do wozu i nagle nogawka mu się rozchyla, bo miała wycięcie do połowy uda. Se pomyślałem - serio?! W coś takiego się ubrał...
   Rozumiem laska takie nogawki w wycięciem do połowy uda, ale synek...
   I przypomniał mi się skecz Abellarda Gizy o wysłaniu tego pokolenia na wojnę. Będą sie kawą na wzsajem sypać? No bo ile pozostało jeszcze rasowych skurwieli? Seria 300 zaczyna być już unikalna. 
   Ok. tyle, bo trza do roboty. 
   Zdjęcia. 
(jak pisałem tera poczta ułatwiła działanie, dla naszego dobra i bezpieczeństwa i ni ma miniaturek, stąd ni wiem co ściągam z niej)
  
Wspomnienie z kopalni. Drezyna przygotowana do wyjazdu z terenu kopalni, przez tor wyciągowy, na stację RCL.

 Ten budynek po prawej to dawny budynek obsługi bocznicy, tam przebierałem się w prowizorycznie zrobionej szatni, bo tam był prąd od początku, to też ogrzewanie w zimie. 

  Drezyna przy bramie wyjazdowej z terenu kopalni. Za mostem tor wyciągowy, a po prawej przy płocie dwa tory łącznikowe do stacji RCL. Drezyna prawidłowo podłożona płozem hamulcowym, by nie zbiegła na kopalnię. Później już jeździłem nawet z sygnałem końca pociągu, znalezionym kajś na terenie.
  Narka.