poniedziałek, 19 czerwca 2023

Poniedziałek #1991

     Ostatnio jechałem do pracy i we wiosce stoję na przystanku czekając na autobus. Stoją obok mnie takie nastki. Jeden grubszy, bo takie czasy, drugi chudy jak szczapa. Nie widziałem go z przodu, tylko z tyłu. Gadał z tym grubym, przy czym, jak to bywa, ruszał się mówiąc do niego. Oglądam go z tyłu i obserwuję jego ruchy, a jednocześnie figurę. No wypisz, wymaluj 973 tylko 15 lat wcześniej. I teraz drobna dygresja. Czytam ostatnio na sraczu książkę Zofii Wysokińskiej "Zasady żywienia". Książka z 1983, kiedy nauka (za tego złego ustroju - komuny) dobrze stała. Otóż, w tej książce są podane podstawowe zasady żywienia, co należy żreć, w jakiej ilości, co jest potrzebne dla organizmu i jak to się rozkłada w naszym organizmie włacznie z reakcjami chemicznymi (wzorami chemicznymi) i ich odzwierciedleniem w postaci równań chemicznych. Pozycja jest stara, więc obrazków mało, a treści dużo. Obrazki jedynie dla zilustrowania porównawczego, braku np. jakiegoś składnika odżywczego i skutków tego braku na żyjątko. W ramach uzasadnienia są zdjęcia szczurów, czy innych żyjątek, którym dany składnik odebrano. I teraz po przeczytaniu tej książki, czy jej rozdziałów inaczej patrzę na hodowanie młodych mięśniaków-skurwieli we wiosce. Otóż, częściowo ich wygląd, który mnie podnieca, wynika ze złego żywienia. Przeca oni w tych domach nie żrą jakościowo dobrych produktów, tylko gówniane i bardziej ilościowe, jak jakościowe, przeto wyglądają jak z Oświęcimia, tylko trochę lepiej. I ten niby mięśniak-skurwiel, który stał na przystanku, podobnie jak 973 po prostu w domu nie dojada, a mimo tego musi żyć i wykonywać czynności fizyczne, przeto jest chudy i (trochę) umięśniony. On nie musi już, jak onegdaj 973 i inni, zdobywać złomu, transportować go na złomowiec, walczyć o niego. Dziś w zasadzie z tego 500+ trochę przeżyją, trochę zeżrą, tyle by starczyło na podtrzymanie i już jest chudy niby mięśniak, ale jednak skurwiel. I tak patrzałem na niego na przystanku i takie deja vu z tym 973. 
   Jednak wiedza daje inne spojrzenie na rzeczywistość. Do momentu przeczytania książki i powzięcia wiedzy nt. żywienia i skutków tego żywienia na wygląd nie zdawałem sobie sprawy, aż z tak znacznego wpływu żywienia na wygląd. Dziś myślę, że ten ich wygląd, który mnie tak podniecał i pewnie nie tylko mnie, wynikał z niedożywienia i warunków bytowych. Tak jak te szczury, czy kury lub inne żyjątka poddawane badaniom, będąc bez właściwych składników żywieniowych rozwijali się, rośli na miarę możliwości. I tera se myślę, że kolejne pokolenie dokładnie jak 973 i inni, rośnie, bez odpowiednich składników żywieniowych, żre gówna i wygląda jak z Oświęcimia, bowiem na czym mają się budować? Podobnie było z 979. On w rodzinie, w której sie nie wiodło, walcząc o złom, "pracując" przy nim, wyglądał, że mnie miało rozrzucić po ścianach. 
   Wracając do 973 co on miał w domu? No qrwa prawie nic. Na tym nic musiał funkcjonować (zdj. 973 w jakiś tam poprzednich notkach) rosnąć, rozwijać się i bytować. Inną kwestią jest, że w tej wiosce żyjąc opatrzałem się takim mięśniakom-skurwielom i taki model mi się podobał i do dziś podoba. Jednak dziś są inne czasy i takich modeli w zasadzie to niewielu jest. Choćby seria 300. Mamy zdj. 303 jak jeszcze był pod kuratelą instytucji państwowych. Wyglądął grubo i taki był. Po powrocie na stację 972 wróciło do rzeczywistości, czyli do gównianego żarcia w małej ilości, po czasie okazało się, że zrobił sie z niego mięśniak-skurwiel. Dawna tkanka tłuszczowa się straciła, bo nie miało jej co podtrzymywać, a czynności fizyczne pozostały przeto zaczął wyglądać "normalnie'. 
   No i teraz, czy szkoda tych mięśniaków-skurwieli, czy nie szkoda? Czy oni wiedzą, że ich wygląd jest wynikiem gównianego żarcia i niedożywienia, czy myślą, że tak ma być?
   Czy oni w ogóle myślą?
   Rozmawiałem z 858 by ustalić ile ma w końcu rodzeństwa, bo jakoś wydawało mi się, że jest ich sporo. Otóż okazało się, że jest ich 9 [dziewięcioro (włacznie z 858)]. Powiedziałem 858 wprost - Twój stary był dość wydajny. (no qrwa, ale taka prawda). Pobił 972, nawet biorąc pod uwagę te nie narodzone.

   Mój dział ps. to je nie do powstrzymania. Jadę w czw. do pracy. Wsiadam do autobusu a tam już jedzie dwu takich nastków . Jeden średniak z wyglądu, drugi wyglądał jak bromba (dosłownie). Ten średniak to od razu przypadł mi do gustu. No wiecie jak to je, Czasem to nie ten z pierwszych stron gazet, ale właśnie taki średniak powoduje burzę mózgu. Ponieważ, jak to młodzież dziś, oni byli zajęci komórkami to dział ps. nie mógł oderwać wzroku od tego średniaka. W krótkim czasie była w zasadzie gotowa analiza. On z niebogatej rodziny, nawet bardziej ubogiej. Spodnie modne w ub. roku, ze ściagaczami przy kostkach, ale dzięki temu było widać, że łydki średnie, żadne tam jakieś wyćwiczone. Buty dość schodzone na wierzchu z materiału już poprzecieranego w kilku miejscach, żadne markowe. Koszulka taka sobie, bluza podobna. W okularach, ale tu nie wiadomo, czy sam sobie wzrok zniszczył, czy coś od urodzenia. O czymś tam gadali i w ogóle na mnie nie zwracali uwagi to też dział ps. niechętnie, ale zrobił analizę bromby. Ta mega gruba. była w krótkich spodenkach, więc łydki było widać i one jak dwie tego średniaka lub nawet więcej. Olbrzymie nogi zwężały się przy kostkach, choć nadal tam były szerokie i takie wchodziły w buty, jakieś adidaski. Ogólnie dobre ponad 110 kg żywej wagi. W pewnym momencie bromba mówi, że jeszcze do maka by wlazła coś zeżreć. O ja Cie.... - pomyślałem. Maków to ona już zeżarła za dużo i miast maka to do Oświęcimia na wczasy 3 tygodniowe. W brzuchu była, jak to bromba, najszersza i jakaś tam fałda dyndała przez koszulkę, jakby miała jakąś dodatkową przepaskę założoną. Masakra....
   By nie wyjść zniesmaczonym z autobusu widokiem bromby, przenieślismy wzrok na średniaka. No przy brombie piękna sztuka, choć z tyłu na szyi trochę niedomyty, a przynajmniej takie to robiło wrażenie. No wiemy jak to jest czasami u młodzieży z tym myciem i czynnościami obowiązkowymi. Może też się ubrudził w ciągu dnia, choć była 13:00. Za to szyja zdradzała dobre geny. Płaska z tyłu z wystającymi kręgami szyjnymi, rozchodząca się u podnóża od razu na ramiona. Właśnie taka odróżnia mięśniaków.  
   Jechałem wcześniej, by na zajezdni wypisać wczasy pod gruszą i następnie na zmianę. Dziś bez swojego wozu, bo zmiennik nagłe wolne i jakiś dziadek przyprowadził mana. Zmieniliśmy się, podjeżdżam na stanowisko, a tam ten średniak wsiada pierwszymi drzwiami. Stanął zaraz obok pierwszego fotela z przodu. W manach są lusterka dzielone. Takie szerokie oddalające do wozu, a obok zerówka, w której doskonale się patrzy do wozu. W swoim chcę zamontować zerówkę. Mam już lustro oszklone, projekt techniczny gotowy, tylko kiedyś zrealizować.
    On stanął akurat tak, że jego głowa była w tej zerówce. Nawet przy wyjeździe z dworca poprawiłem oba lusterka, bo dziadek siedział nisko. Oczywiście brane pod uwagę było oglądanie średniaka. On trochę przypatrywał się jeździe to też, dział ps. się trochę popisywał jazdą. Zastanawiałem się gdzie średniak wysiądzie. Okazało się, że jechał do samego końca. Gdy w wozie pustoszało dział ps. zaczął napierdalać, by doń zagadać. Na przeszkodzie stała, a raczej siedziała na siedzeniu przy pierwszych drzwiach jakaś babcia. Zarząd stwierdził, iż niezręcznie będzie zagadywać do młodego, gdy babcia obok. Ale babcia wylazła na przed ostatnim przystanku to też jak już po raz któryś tam nasz wzrok znowu skrzyżował sie w lusterku, bo on widział, że go obserwuję, a przynajmniej patrzałem do lusterka nadzwyczaj często, to ręką machnąłem by przylazł do kabiny. Ponieważ nie jarzył, to zawołałem go. Jak się zbliżył to powiedziałem:
- przekaż koledze, by już więcej maków nie żarł, bo wygląda jakby ich już wchłonął w nadmiarze. 
   W tym momencie on się spytał, gdzie ich widziałem, czy w maku. Wyjaśniłem, że nie, ze we wcześniejszym autobusie. Ponieważ późno zacząłem doń gadać to w zasadzie zakończyło się na kilku zdaniach. Oczywiście dział ps. zgłosił niedosyt, ze można było pociągnąć dalej i dowiedzieć się więcej, ale zarząd jak zwykle włączył hamulce. 
   Ach ten zarząd....
  Zdjęcia.

Powiedzmy, że delikatne tatuaże mogę strawić, choć część z działań młodzieży zwalam na ich brak wiedzy. 

Ale przecież ciało to nie płótno. Tego w razie W nie da się zmyć, wyszorować etc. Po co w takim razie brnąć w to bez umiaru?
  Nie wiem i nawet nie chcę się wgłębiać. 
  Narka.

2 komentarze:

  1. Bromba :D
    Pewnie o mnie też tak byś napisał, gdybyś zwrócił uwagę na moją osobę w autobusie. Ale chyba jestem za stary, żebyś mnie w ogóle zauważył bez jakichś dodatkowych ekscesów :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Być może tak bym napisał.
      Czy Zwróciłbym uwagę, chyba te ekscesy były by potrzebne, bo to podobnie jak generalnie nie patrzę na laski, choć bardzo sporadycznie trafi się jakaś, która np. w wyglądu i twarzy zwróci moją uwagę.
      No cóż... Wieloletnie działania działu ps. zrobiły swoje i teraz już nawet tego nie weryfikuję.

      Usuń