wtorek, 16 lutego 2016

Wtorek

  Przebudziłem się jakoś po 07:00 ze wzmożonym katarem. Organizm wpierw stwierdził, że już się rozbudził i będzie funkcjonował, po czym jak połaziłem 5min po mieszkaniu to siadłem na krawędzi łóżka i wtedy stwierdził, że jednak to nie ta pora i jeszcze chce spać. Ponownie zasłoniłem zasłony i wyglebiłem, a była 07:30. Obudziłem się o 10:10 przy czym w tak krótkim czasie śniły mi się jakieś pierdoły. Wpierw, że jechałem jako pasażer jednostką EN57 po torze lewym, a na torze prawym były przed nami inna jednostka, która odjechała planowo ze stacji. My mieliśmy opóźnienie to też puszczono nas po lewym i prawie równolegle jechaliśmy, tzn. ta na prawym była o dwa człony do przodu. Jadąc torem, w lewym łuku, gdzieś za filarem mostu nagle rozgałęzienie toru w lewo i wajcha w torze głównym kierowała właśnie w lewo na tor bez trakcji. Jednostka tam się skierowała no i tyle z jazdy, trzeba było czekać na komisje wypadkową. Pasażerowie wyleźli z poc. na torowisko, a następnie poleźli w stronę m-ta, ja pozostałem w jednostce i przysłuchując się rozmowom drużyny konduktorskiej, grzebałem w swoich papierach szukając zdjęcia do legitymacji.
   Drugi jaki pamiętam, to okociła się kotka, i ponieważ coś ją zaniepokoiło, to młode jednodniowe zaczęła przenosić, a część z tych młodych nieporadnie sama się przemieszczała z nory położonej na skraju skarpy gdzieś tam indziej. Materacem przytrzymywałem aby w nią nie spadły.
   Trzeci (no ten był już fajny) to razem byłem ze 174 w wannie, namydlałem go, on leżał bez sprzeciwu, ale w pewnym momencie zaczął się wysuwać i jak już częściowo się wysunął, pozostały mi nogi w rękach, to powiedział, że za 50 zł zrobi co będę chciał. No i tu się do cyca, sen urwał.
   Ostatnio oglądam filmy branżowe, 1,5h z czego zdarzają się takie, które otrzymały nagrody na różnych festiwalach, czy były nominowane. Nad niektórymi pozycjami można się zastanawiać, jak to się stało, że w ogóle te nagrody dostały. Czasem wydaje mi się, że w zalewie beznadziejności jury musi cokolwiek wybrać, bo hieny medialne czekają na werdykt, to wybiera się cokolwiek, co jeszcze jest jakąś normalnością lub czego się zbytnio nie rozumie, ale fajnie się na to patrzy. To tak, jakby na festiwal zarejestrowali 10 filmów z czego 4 jest pokroju Rambo 33, kolejne 3 to Rocki 44, następne to takie, które w ogóle da się oglądać i w tych mieści się np. film "Płynące wieżowce", który zrobił średnie, jeżeli nie poniżej średniej wrażenie. Montaż może tak, kamerowanie - tak, dźwięk już nie bardzo, czasem musiałem cofać aby usłyszeć co mówili w dobywających się innych dźwiękach, gra aktorska też jakoś szczególnie mnie nie urzekła, zresztą szeroko o filmie wypowiadałem się kiedyś tam tu na blogu. Przedwczoraj, bo tyle się dzieje, że nie zdążam wpisów tu robić, widziałem "W jego oczach". I podobnie film zdobył 3 nagrody, w tym za najlepszy film pełnometrażowy poświęcony gejom i lesbijkom (nawet nie wiedziałem o nagrodach w tej kategorii). Czy to faktycznie taki najlepszy film, może nie wyprodukowali czegoś innego, to pozostało tylko to lub jury było tendencyjne (sprawdziłem, w 2014 wypuścili "Krainę burz", jak dla mnie znacznie lepszy, też go gdzieś opisywałem). Już po filmie zastanawiałem się, czy gdyby z niewidomego, zrobić widomego, to czy ten sam film zdobyłby nagrody? Mamy przecież współczucie dla ludzi o widocznym stopniu dysfunkcji, a bez tego była by to zwykła opowiastka o poznaniu się dwu nastolatków w szkole. Oprócz tego film dobrze skręcony, tu praca kamery, reżysera (choć jak zwykle są sceny stricto branżowe, gdzie reżyser nie musi być branżowcem to konsultant już by mógł być) bez zarzutu. Ta pozycja wypadła, jak dla mnie, nawet lepiej od Płynących wieżowców. Niestety również w tej produkcji nie omieszkano w scenariuszu promować nierozmawiania ludzi ze sobą. Czasami bardziej chcę się tego doszukać w filmach nie amerykańskich, ale widzę trend ogólnoświatowy z takimi scenariuszami. Czy to celowo tak w filmach się robi, abyśmy ze sobą nie rozmawiali o poważnych sprawach tylko o pogodzie lub polityce? Jakże nietypowo wypada przy tych filmach francuski film "Miłość", jakby kto nie widział polecam.
   Będąc w wiosce na poczcie spotkałem 975, który na 3 m-ce zjechał z dawnych DDR-ów. Muszę się z nim jakoś ustawić i zrobić kontrolę umięśnienia.
   Po za tym wczoraj rozmawiałem z 371, który zwolnił się z warsztatu samochodowego-niewolnictwa i rozmawiał z kolegą, który jako jedyny pozostał w pracy, ale przygniotło mu dłoń i poszedł na 2 tyg. L4 z możliwością przedłużenia. Warsztat samochodowy zamknięty. I b. dobrze. Firmy, które szerzą niewolnictwo w tych czasach same się pozamykają. Mnie też PUP wczoraj wcisł ofertę pracy, też jakieś niewolnictwo. Postękaliśmy i już nas nie chcą. Precz ode mnie z jakimiś niewolnictwami.
   Z mięśniakami to można dostać do gowy. Wpierw zadzwonił 972, abym przyszedł do niego do pracy, znaczy się przelecieć go. Następnie 30min po jego tel. przylazł 172, a ponieważ ostatnio wygląda, że aż mi się nogi uginają na jego widok, to go "przerobiłem". Dałem sobie trochę czasu i trwało to dłużej niż zwykle, ale za to jaka jazda... Następnym razem zrobię zdjęcia do kolekcji. Już poprzednie jego jak oglądam to organ się pobudza, trzeba sesje powtórzyć, a w ogóle flachę z nim ciulnąć. Tylko kiedy, jak w tym tyg. chcę jeszcze jutro awaryjnie jechać do 824, w pt. muszę wrócić na termin PUP, to pozostaje przyszły tydz. Fuck, tak zajęte dni - masakra, a dziś jeszcze z 979 na pizze z kuponów. Nażremy się, że ledwo wyleziemy z pizzerii. Ale raz na jakiś czas, wszak obiegi z cysternami wstrzymane, a zamrażalniki opróżniają się wolniej jak przypuszczałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz