sobota, 29 kwietnia 2017

Sobota #1179

  Ale się dziura zrobiła we wpisach...
  To nadrabiamy. Miałem być na długi weekend w wawce, ale..., no właśnie, zima wróciła. Przedwczoraj kiedy miałem jechać, czyli w czwartek w południe było 0,5C i waliło białym gównem z nieba. Wczoraj prawie cały dzień deszcz z przerwą kiedy miałem obieg z cysternami o 18:00, później dalej zalewało roślinność, no i 4C w ciągu dnia. Dziś już jest lepiej bo 7C i słońce się przebija, ale to u nas, a wawka dalej po chmurami, to wyjazd odwołałem. Może jakoś w lecie uda się pyknąć na wawkę, jak będą temp. powyżej 15C.
  Wczoraj 979 z niby laską byli na niby imprezce u 897 i jak wrócił z niby laską to jak w filmach zaczęli się rozbierać od wejścia i na grupie A byli już bez górnych okryć, czyli 979 w klacie, laska w biustonoszu, a po chwili laska była już w majtkach i staniku, a również po chwili 979 też był w majtkach. Ponieważ 371 pojechał na wieś na majówkę to grupa C była wolna i tam się przenieśli.
  979 przewijał się jeszcze kilkukrotnie przez grupę A w majtkach, patrzałem na niego i organ zaczął się pobudzać. No w końcu taki widok... Zapamiętywałem widok pleców, klaty, nóg, rąk. Tak dziennie wieczorem mógłby się przechadzać po stacji, ale i tak nie jest źle, wszak wieczorem chodzi bez spodni.
  W tyg. stracił się na jeden dzień 174. Poszukiwania trwały w drugim dniu. 979 objechał okoliczny komisariat, czy go nie zatrzymali, byłem z nim nawet na wojewódzkiej, też nic nie wiedzieli i w szpitali, w którym też nic nie wiedzieli. Ujadaniom 979, że go wyciepnie ze swojego mieszkania, nie było końca. Ujadał tak do wszystkich. Po jakimś czasie tego ujadania zacząłem nawet brać je na poważnie, pomyślałem przez chwilę, że po wywaleniu 174, 979 się wyprowadzi ode mnie. Tak ujadał i ujadał, do 174 jak ten się w końcu znalazł kompletnie pijany też ujadał, ale na tym się skończyło. Więc nadal mieszka u mnie z czego się cieszę. W końcu staram się jak mogę, aby miał warunki dobre.
  Wczoraj byłem z matką od 979 w centrum kardiologicznym w Zabrzu. Jaki to jest moloch to jest niesamowite. Przyjechaliśmy na 11:00 bo wcześniej to bez sensu, bo czeka się wszędzie w kolejkach, a matka od 979 już ma doświadczenie. Na korytarzach dziesiątki pacjentów, przed 30 pomieszczeniami, w których byli przyjmowani. Osobne dwa pomieszczenia na EKG męski i żeńskie, osobne holter, wydawanie wyników, pokoje zabiegowe, gabinety lekarskie. Po 45 min oczekiwaniu na EKG matka przeniosła się pod gabinet lekarski. Była ostatnia w kolejce i ostatnia weszła do gabinetu, ale przed nią weszła kobieta, która rejestrowała się o 09:15 więc dobrze, że przyjechaliśmy na 11:00. W trakcie oczekiwania na wejścia do gabinetów, obszedłem molocha. Nowa budowla z oddziałami dla pacjentów, przestronny hol nawet trochę za przestronny, bo wielka powierzchnia do ogrzania, ale też w nowych technologiach budynki jakby z większą izolacją. Znalazłem parę ustronnych miejsc, z których można było dzwonić z telefonu to tez kilku znajomych obdzwoniłem.
  Wracaliśmy również w deszczu, droga tam podobnie.
  Dobra, zaś tylko tyle, bo ciągle na stacji ruch i ledwo można coś napisać. Narka.

wtorek, 25 kwietnia 2017

Wtorek #1178

  Wczoraj wracałem autobusem od 824. Nic dziwnego, ale w autobusie jak wsiadałem był już mięśniak. Coś a'la 800 i 222. Mojego wzrostu, w jasnym swetrze, z podciągniętymi rękawami, tak że było widać przedramienia. Te przedramienia jak u 222, gdzie każdy ruch palca było widać jaki mięsień napędza. Swetr dość luźny przy szyi, przeto widoczna była jego szczupła prawie jak u 979 umięśniona szyja. W zasadzie to prawie kalka szyi od 979, tylko szczuplejsza, bo on też młodszy. Twarz szczupła, głowa od skroni schodząca się w dół jak trójkąt, taka jaka jest pożądana w modelingu. Po szyi i przedramieniu można było rozpoznać, że jest bardzo mało owłosiony, z dość delikatną skórą, gładką, miłą w dotyku (no wiem, bo już takie miałem w rękach i wiem jak wyglądają). Już przez sweter było widać jego szerokie plecy. Na ramieniu miał torbę z jaką chodzą często sportowcy na treningi. Na przed ostatnim przystanku przysunąłem się bliżej, niby że już do wyjścia, ale faktycznie chciałem być bliżej niego i z bliska obejrzeć. Zakochałem się od pierwszego wejrzenia, jakby inni powiedzieli, ale było to pożądanie od pierwszego wejrzenia. Mózg zaczął szybko fantazjować w sprawie ewentualnych spotkań z nim, a ta druga część stale usiłowała wykazać, że to jednorazowe i nigdy więcej go już raczej nie zobaczę i by ta druga część się uspokoiła.
  Jadąc do ostatniego przystanku, stojąc blisko za nim, aż miałem ochotę wargami przylgnąć do jego szyi, rękami objąć jego szczupłą umięśnioną klatę. On stał tyłem do mnie i nawet nie podejrzewał o czym myślę z tyłu. Miał założone słuchawki i prowadził rozmowę telefoniczną. Jechał na siłownię ćwiczyć, to dopiero u mnie spowodowało skok pożądania, ale wypowiedzianych kilka zdań wskazywało, że niestety wraz z rozwojem umięśnienia rozwój mózgu nie nastąpił aż tak bardzo. To trochę przyhamowało zapędy mózgu, ale szybko ustawił go na równi z innymi wioskowymi mięśniakami, co jednak odnośnie seksu nie przeszkadza.
  Po za tym na stacji bez większych zmian, widać imprezki za biletami nie było w budynku dworcowym, a 979 widocznie (tak się domyślam) urzędował z sob/nd w terenie.
  A wczoraj po dobrych kilku latach, no chyba z 8 to nie był u dentysty, pojechał. Zapisałem go na wizytę już wcześniej. Przemógł się, ale do ostatniej chwili wyjazd wisiał na włosku. W ogóle z nim o tym nie rozmawiałem, by go nie drażnić, bo jeszcze by się rozmyślił. W końcu pojechaliśmy i na miejscu nawet przeżył. Do leczenia 10 zębów, dwa do wyrwania. Znajomy dentysta z osiedla zabrał się za leczenie tych od przodu, bo jakby wyglądał bez np. 2-ki. Na końcu mają zostać te do wyrwania. Na przyszłą wizytę mają już być dwa robione, by poszło szybciej.

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Poniedziałek #1177

  W sob. pojechałem do 824. Wcześniej jeździłem kolejami śmiesznymi, ale co raz częściej były w kier. do kontrole, to przeniosłem się na autobusy. O połowę taniej, czas prawie ten sam.
  Tu jak bez zmian, zdrowotnie się trzyma, umysłowo jest jak jest, ale co zrobić, jak w ciągu dnia są tylko filmy, czy programy ogłupiające, może po za ojcem Mateuszem, który powiedzmy jest neutralny. Aż tak to chyba nie ryje mózgu, bo kilka odcinków byłem zmuszony obejrzeć. Ponieważ 824 ma kablówkę to staram się wybierać jakieś bardziej ambitne filmy, ale widzę, że on się strasznie nudzi na takich filmach, nie potrafi ich odebrać, o interpretacji tego co widział można zapomnieć. Za to filmy akcji, szczególnie jak się gdzieś biją lub są wątki pościgów z bójkami, to cały jest w napięciu, ręcę mu latają, przekłada nogę na nogę, czyli mocno takie filmy oddziaływują. Sam się niekiedy na tym łapie, że na mnie też działają, ale powstrzymuję się.
  Po za tym bez zmian, to dobrze, bo choroby go żadne nie atakują, a to najgorsze co może się stać.
  Wczoraj w HBO widziałem film "Ofiara"; Nie jest to jakaś nowa produkcja, ale porusza temat rytuałów przejścia, czy wejścia do różnych bractw na uczelniach wyższych w USA.
  Nie wiem czy w filmie wyolbrzymiono pewne zachowania, by stał się bardziej atrakcyjny, czy faktycznie takie poniżanie, bicie i inne (powiedzmy) niewłaściwie zachowania wobec młodszego rocznika dzieją się faktycznie. U nas z tego co ostatnio weszło do takich rytuałów to na 18 lat, napierdala się delikwenta pasem lub pasami w dupę 18 razy. Za moich czasów tego nie było i bez tego wchodziliśmy w dorosłość, skąd się to wzięło nie wiem, ale byłem świadkiem, z racji znania mięśniaków wioskowych w tym wieku 3-ch takich incydentów. Nie wszystkie mięśniaki się na to godzą, wyjątek stanowił 825, który powiedział, że nie zgadza się na to i koniec. No i nic mu nie zrobiono. I teraz najważniejsze. Czy to, że go nie napierdalali pasem coś w jego życiu zmieniło? Nic. Nadal inne mięśniaki się z nim kolegują, nadal on z nimi totalnie tak jakby się nic nie stało. Po co więc włączamy do życia takie rytuały, które nic nie wnoszą? Dają tylko możliwość chwilowego wyżycia się i to dosłownego. Jak widziałem z jakim zaangażowaniem napierdalają pasem takiego co ma 18-cie to wszystkich mi było szkoda. Niektórzy do tego podchodzili tak, jakby chcieli go tym pasem przepołowić w miejscu dupy. Nie wiem po co taka agresja, ale nie jestem ze skurwieli, z mięśniaków też nie, to mogę tego nie rozumieć. Wszak niektórym do dziś pozostaje okresowa chęć napierdalania się, jak 172, 174, czy 979, o tych to wiem, a pewnie inni by się też znaleźli. Małe skurwiele od 972 wychowane w ciągłym napierdalaniu się, też będą kultywować tradycję i także w wieku dwudziestu kilku lat, nadal będą się napierdalać.
  W wojsku za to od lat była u nas fala. Teraz wojsko zawodowe to wygląda to inaczej i może dlatego falę z jednostek przenosi się na grunt cywilny, do internatów, domów dziecka itp., choć ona chyba tam była równolegle do fali wojskowej. Po prostu przeżyła tam niezależnie od fali wojskowej.
  Dobra, bo zaczynam dupić bez sensu, to kończę i zwijam się na stację macierzystą. Narka.

czwartek, 20 kwietnia 2017

Czwartek #1176

Tak tylko w celach statystycznych napiszę, że na dworze, za sprawą temp. -1C i opadów śniegu, zrobiło się biało. Zima w kwietniu. Na szczęście to chwilowe.
  Obejrzałem przedwczoraj po raz drugi film "Leo" o niewidomym branżowcu. Ile razy oglądam takie filmy to zazdroszczę bohaterom spełnionej miłości w tym wieku. Ja miałem, ale platoniczną. Oczywiście wybrałem z klasy tego najładniejszego, jak dla mnie, i podkochiwałem się w nim przez 5 lat. Wspólnie spędzony czas, przeróżne podchody i ciągła obawa wydania się powstrzymywały mnie przed czymś więcej. To dziś co do mięśniaków wioskowych stałem się bardziej otwarty i aż tak się nie patyczkuję. Korzystam z okazji i z ich chwilowych, czy dłuższych słabości. Selekcjonuję starannie tych, z którymi można coś więcej zrobić, czy choćby tyko pogłaskać, ale zawsze jest to jakiś miły dotyk. Cieszę się, a 979 nawet nie ma pojęcia jak, że mieszka ze mną i choć zdaję sobie sprawę, iż pewne sprawy idealizuję to jednak, co pisałem tu już kilkukrotnie, odnośnie wspólnego bytowania dotarliśmy się bardzo dobrze. Dla niego jedynym mankamentem może być mój dotyk, ale staram się tu nie przeginać pały, wszak mam do czynienia ze skurwielem, a to specyficzne jednostki.
 Fajnie się takie filmy ogląda, bo przyjemnie, czy pozytywnie są zrobione. Bohaterów też dobiera się tak, by nie straszyli na ekranie
 Wino cały czas czeka na rozlew, a jutro już pt. do cyca i nie wiem jak będzie, chyba znowu pozostanie na przyszły tydzień. Na weekend też do 824 będę musiał jechać, bowiem to już czas, a w następnym tyg. majówka i nie wiem jak z wyjazdem. Muszę ustalić z 371. 979 to jedzie na wrocek, to wiem, ale nie wiem jak 371, ktoś przecież musi na stacji dyżurować przez jakiś czas.
  Wczoraj siadłem trochę do symka. We wtorek w ogóle go nie uruchomiłem przez cały dzień i nawet przeżyłem. Dziś coś tam pogrzebałem w edytorze, głównie przy sieci trakcyjnej, znaczniki opuszczania pantografów i wskźniki We do tego. Niby takie proste sprawy, a czas zajmuje. Do tego dodałem trochę roślinności by było ładniej. Później wyjazd do stomy, taką małą dziurkę załatać, ale dobrze, bo jak wyjadę na tydz. to trudno bym się w nieznanym terenie męczył i poszukiwał doraźnych rozwiązań.
  Tyle, bo dalsze prace czekają. Narka.

wtorek, 18 kwietnia 2017

Wtorek #1175

  979 chodzi ostatnio, tzn. już od chyba m-ca lekko spięty. Już nawet wczoraj podjąłem decyzję o powieszeniu szybciej, jak później worka treningowego od jego brata, nieużywanego z piwnicy, ale mógł się wyżyć na nim. Coś mu nie pasuje w życiu i, choć patrząc na to z boku nie jest najgorzej, jest to powód do jego spięcia. Czasami jest tak naelektryzowany, że dotykając go, to jakby iskra przeskakiwała. Dlatego dziś porządek w miejscu gdzie zawiśnie worek, mam nadzieję w tym tyg. się z tym uporać wraz z nim oczywiście. Będę go zostawiał tu samego z workiem, może nawet oprócz ciosów obrzucać go obelgami. A co jak mu się należy.
  Szamoce się trochę w niby związku z niby laską. Ona go ciągnie, on, jak sam mówi, chce sobie zostawić furtkę do ewentualnego przyszłego związku, ale czasem jak sam opowiada - przegina - i po tym przegięciu ma być niby przerwa. Jednak spotykają się dalej, dalej jest to na poziomie nie odpowiadającym jemu, ale ona tego jakoś nie zauważa. Dość sporo przy niej pije i chce się trochę z tego wyzwolić, to znów przedwczoraj naciągnęła go na łykanie. Oczywiście to tak trwa, bo ona mu się bardzo podoba fizycznie, a i umysłowo nie ma się czego poważnego doczepić.
  Po za tym w firmie też jest coś nie tak. Nie wiem czy to za sprawą jednego sunącego jak lodowiec pracownika na magazynie, ale bardzo często 979 przychodzi z firmy naładowany, a po pobycie jeszcze w jego mieszkaniu, w którym nie mieszka, trzeba dać mu godzinę by doszedł do siebie.
  Są oczywiście plusy, które przyćmiewane przez negatywną stronę życia giną. Ma przecież mieszkanie, ma auto, ma bardzo niskie koszty własne, przez co chodzi na imprezki, jeździ na koncerty, ma niewiele obowiązków życiowych w porównaniu z innymi, a mimo tego wywyższa te negatywy nad pozytywami. I choć kiedyś mu mówiłem, że u mnie na odwrót, staram się przekuwać porażki w sukces, a przynajmniej w pozytyw, coś na wzór zarządu m-ta Katowice, który stwierdził, że: linia tramwajowa zgrabnie omijająca wszelką zabudowę, będzie gotowa w 2018 r.(pisałem kiedyś o tym na blogu) Można..., można. Choć nasuwa się pytanie - na co komu linia tramwajowa przebiegająca przez las drogą okrężną, bo nie ma prosto?
  Mam nadzieję, że worek trochę rozładuje napięcie, przekonamy się po czasie.
  Po za tym w nd. świąteczną był rano 172. Jakoś udało się "to" zrobić bez kolejki poc. pod wjazdowymi. Jak się na nim położyłem to mu powiedziałem:
- teraz odbiorę od Cb. energię cieplną.
  Leżąc na nim faktycznie obierałem ciepło jego ciała. Całego. Ach te mięśniaki z ich cienką skórą i ciepłem wewnętrznym. Jak kiedyś spałem z 975 w łóżku to się przy nim wygrzałem za wszystkie czasy. Czułem się jakbym spał z grzejnikiem w łóżku., przywarcie do niego, ten odbiór energii cieplnej, nadto kontakt z mięśniami to byłem w siódmym niebie. Takie nieliczne chwile, które pamięta się na całe życie.
  Dobra, bo obowiązki dnia wzywają, a był już na stacji 834, a jeszcze ma wbić 172. To narka.

poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Poniedziałek #1174

  Chyba nie muszę przypominać, że świąt na stacji się nie obchodzi, to też nawet w jadłospisie nie było jajek i innych bajerów świątecznych. Wczoraj rozmrożony żur ze szkolnictwa, dziś rozmraża się już pomidorowa. Jak zwykle święta odwołano i po prostu lecą jak zwykłe dwie połączone niedziele. Po za tym bieżące zajęcia, przewijające się składy przez stację i tak leci.
   979 wczoraj powiedział, że kontaktował się z częścią swoich znajomych i u większości święta przebiegają (jak mu to przekazali) "chujowo".
   Może dlatego, że tu nie wydziwiamy z tego powodu, jest sytuacja stabilna, po prostu czas leci, bez jakiś euforystycznych przygotowań, ba, bo popłynąłem, bez żadnych przygotowań. Stacja ze swoim ruchem poc. i wyglądem weszła w ten okres jak przed nim. Nie załapały się na mycie okna (szyby), a pranie, czy wymiana firan nie była nawet brana pod uwagę, to nie ten czas dla nich.
  374 ostatnio zmienia pracę. Tak mu się podobała ta, w której był teraz, że ją zmienia. Oczywiście powód jak zwykle finansowy, ale tradycyjnie jest on złożony. Otóż 374 odbierał kiedyś cysterny ze szkolnictwa. Regularnie jak były, brał na hak i ściągał na swoją stację. Część kasy zostawała, bowiem żarcie niestety kosztuje, a cysterny wypełniały potrzebę pożerania. Po spinie z 371 nie wchodzi na stację w ogóle. Nadto ostatnio zepsuło mu się auto prywatne. Komputer wyrzucał błąd, ale on jeździł tylko go kasować, to też coś tam w silniku się poważniej uszkodziło i teraz auto w ogóle nie jeździ i czeka na naprawę (kasę). Mało tego, już kiedyś proponowałem rozwiązanie dodatkowych finansów. Ponieważ w firmie dość regularnie jeżdżą na trasy, nawet 400km od nas, to mógłby się zarejestrować w blablacar i tu mieć jakiś niewielki dodatkowy przychód, ale po co, czy może nieumiejętność połączenia regularnych tras z możliwością dodatkowego zarobku. Te i pewnie jeszcze inne sprawy spowodowały, że w pogoni za kasą z krajówki (jeżdżenia po kraju) przenosi się na międzynarodówkę. Bez znajomości jakiegokolwiek języka rzuca się na głęboką wodę, myśląc że to taka ziemia obiecana i 3500zł płacą za przyjemność jeżdżenia i zwiedzania tego co na zachodzie ładne. Niech startuje, kolejny naiwny.
  Po za tym, bo tego nie pisałem, 826 już nie pracuje na budowlance. Jego kariera, nawet w destrukcji na budowlance trwała tydzień. Czy ten człowiek się do czegokolwiek nadaje? Już myślałem, że przynajmniej w działaniach destrukcyjnych, wyburzenie, wynoszenie gruzu, da sobie radę i nie wydarzy się tam nic szczególnego, ale jednak nie. A może on ma pecha, a tylko ja podchodzę do tego tak inaczej, a on jest świetnym pracownikiem, który potrzebuje nadzoru odpowiedniego szkolenia i pójdzie jak burza z autorozwojem.
   Tyle, bo się ruch na stacji zrobił. Wpierw wszedł 832, następnie 979 po imprezce wczorajszej u niby laski, a p nim 826 po jakimś tam meczu. To narka.

piątek, 14 kwietnia 2017

Piątek #1173

  Się dziury we wpisach porobiły, ale co zrobić, jak się budziłem przez ostatnie dni ok 11:00, to po rozruchu porannym była już 13:00, a gdzie tam jeszcze wpis w kolejce spraw do załatwienia.
  979 przedwczoraj oglądał Idola (program TV). Niby nic szczególnego, ja czegoś takiego nie oglądam, ale on kiedyś startował do "Mam talent", tzn. dostał na piśmie, bowiem był niepełnoletni zgodę od matki, ale w sumie nie wystartował. Ostatnio zaczął się uczyć grać na gitarze, ale o tym później.
  Otóż w tym programie jedna z jurorek do osoby, która przed chwilą zaśpiewała, coś tam, powiedziała:
- Twój wykon...
  Tak pomyślałem, ile lat potrzeba abyśmy mieli trudności z porozumiewaniem się. Czy aż tak trudno jest wymówić pełny wyraz, czy tak bardzo ograniczony jest czas antenowy, wreszcie, czy tak bardzo jej wypowiedź jest na poziomie, by jeszcze skracać wyrazy?
  Jeszcze trochę, a powrócimy do komunikacji obrazkowej, choć nie wiem czy aż tak daleko do tego. Mięśniaki np. nie mówią "smacznego' (jak ktoś coś pożera), tylko "smak", to podobnie jak ten "wykon". Po chwili, w programie, inny juror użył dokładnie tego samego określenia.
  Wracając do spr. uczenia się grania na gitarze przez 979, to wczoraj przyszedł w koszulce na ramiączkach. Ma kilka takich i przez ten ubiór chodziłem tu trochę niespokojny, a raczej na widok jego rąk nie wytrzymywałem. Nadto, jak położył rękę na gitarze i przez to uwydatniło się przedramię i biceps, to myślałem, że dostanę cipiozy. Takie ręce, taki wygląd w tym wieku, nic tylko pozazdrościć, co niektórzy skromnie, ale to przejawiają. Pewnie wtedy rośnie ego 979.
  Kiedyś jak przychodził 975 to też czasem przebierałem go w koszulkę na ramiączkach, mam dwie takie na stanie, bo wyglądał w niej zajebiście. Oczywiście bez niej też, ale taka koszulka podkreśla barki i ręce na nich, to też czasem miast patrzeć na niego, jak był w ogóle bez koszulki, ubierałem go w jedną z tych na ramiączkach.
  Po za tym to wybrałem się z 979 na zakupy świąteczne do auchan. Tzn. on jechał na zakupy, bo tradycyjnie prawie nic nie kupuję na święta. W zasadzie jestem zatowarowany. W cysternach zamrożone 5 ltr. różnych zup. Dziś od 972 będzie jeszcze chleb, masło już jest to przeżyję. Najlepsze, że nie muszę kupować żadnych prezentów, bowiem i mnie nikt nie kupuję, a na święta tradycyjnie dyżur na stacji, to nigdzie nie łażę. I dobrze, bo jak widziałem 979 przed półkami z tekstem:
- no i co ja mam im kupić za prezenty?,
  to od razu pomyślałem - jak dobrze, że mnie ten dylemat omija i nie muszę, podobnie jak 979, stać przed półkami z niewyraźną miną. A w ogóle to w sklepie ruch..., pełno ludzi jakby szykował się koniec świata i należało się szybko zatowarować. A to dopiero była środa, to co tam dziś się będzie wyprawiać? Wczoraj jak pojechałem do urzędu skarbowego z PIT37, bo przed świętami to mało ludzi i faktycznie puste okienka, podobnie jak w pn. kiedy jechałem po druki, w drodze powrotnej wjechałem do kaufla po flachy na święta, to, choć było coś k/15:00, to praktycznie brak wózków na zakupy, tyle narodu było w środku. Na szczęście tylko te flachy i do kasy to długo tam nie spędziłem, ale jak jechałem to parking widziałem prawie pełny, tak się zastanawiałem ile czasu tam spędzę?
  Z PIT-ami, to ludzie ruszą po świętach, bo się obudzą, że jeszcze to zostało do zrobienia.
   I jeszcze ostatnia próbka tekstu do śpiewania, czy rapowania autorstwa 826.
 "I widzę ziomuś, że Cie znowu kurwica wzięła.
  Bo twoja niemoc by się przemóc wraca jak bumerang
  Te naliczone ograniczenia
  Wiec co widze teraz? Liczby nie kłamią.
  Znowu staną tu same zera.
  Do tego monotoni rondo.
  Nie jednego wkurwia to na okrągło.
  Non stop. Tak to wygląda mordo.
  Jebany życia mordor, albo stawiasz czola,
  Ablo won z tad."

wtorek, 11 kwietnia 2017

Wtorek #1172

   No i przeziębiłem się, pierwszy raz tej zimy i pierwszy raz od trzech lat, bo poprzedniej zimy ani razu nie byłem przeziębiony.
  To takie trochę dziwne, bo chyba zaraził mnie 172 kiedy był ostatnio, dzień po wizycie 972. Miałem to opisać, ale tradycyjnie nie starczyło czasu, to może teraz. Przylazł ok. 10:00 i obudził mnie dzwonkiem pod wjazdowym. Rozbudzony poszedłem przygotować drogę przebiegu i wpuściłem go na stację. Po jakiś 10 min pierwszych procedur rozruchowych on siedział na łóżku w pozycji pół leżącej, bo oglądał TV, siadłem obok niego. Zacząłem go wpierw głaskać po brzuchu, podciągnąwszy mu koszulkę z bluzą. Następnie co raz wyżej już po klacie, aż w końcu zainicjowałem ściągnięcie bluzy i koszulki. Teraz już tylko w spodniach z dresu w pozycji bardziej leżącej, a ja przysunąłem się do niego. Po jakiejś chwili głaskania go po brzuchu klacie, barkach, rozebrałem się z koszulki i przylgnąłem do niego. Jak zwykle odbierałem ciepło jego ciała. Po chwili zsunąłem go bardziej z łóżka, tak, że na łóżku został korpus i reszta, a od pasa był już po za łóżkiem wsparty na nogach. Ściągnąłem mu spodnie z dresu i majtki. Wpierw położyłem się na nim. Ponieważ dopiero się jakby rozbudzałem, to tym razem spotkanie z dłuższą grą wstępną, albo w ogóle z grą wstępną, bo przeważnie to mięśniaki na szybko, to ja też na szybko. I tu był chyba ten punkt zapalny dla przeziębienia, bowiem 172 miał objawy przeziębienia, a leżąc na nim, mając swoje usta blisko jego ust, głowy nam się stykały to był to jedyny pkt., w którym mogłem się zarazić przeziębieniem. Ale leżenie na 172 w tej pozycji bardzo mi się podobało. Mój organ prawie wbity w jego brzuch, kiedy on z tyłkiem poniżej łóżka, bo dupa wystawała mu za nie. Wsparty na nogach, to naprężone mięśnie ud, na które też zwracałem uwagę, a nadto napięta klata, która naciągnięta przez pozycje, do tego jeszcze ręce związane za głową. Tak przyjemne chwile przedłużałem jak mogłem, ale długo nie mogłem. Widok klaty, barków, bicepsów oraz płaskiego brzucha z lekkim zarostem od pępka w dół, dopełniło wariacje mózgu.
  Już po pomyślałem, zresztą nie pierwszy raz, że tak mógłby się zaczynać każdy dzień. Mięśniak z rana, a później bieżące zajęcia.
  Weekend przeleciał jedną imprezką, na którą się załapałem tj. picie u 897. Trafiliśmy tam późno, bo jeszcze odbierałem z 979 jego niby laskę z pracy z kato, następnie jeszcze do sklepu po flachę i do mieszkania 897. Tyle dobrze, że nie będzie sprzątania u mnie na stacji. No trochę tam było do polania. Piłem w zasadzie prawie równo z innymi, ale tradycyjnie kieliszek na trzy raty. Niby później z wódki, soku i tabasco miały być wściekłe psy, ale sok jakiś rzadki i ciągle się to mieszało mimo starań. Na imprezce był też 895 po meczu, bo piłkarz. Po iluś tam kieliszkach, które były zapijane piwem, zaczął się prężyć przed laskami. Podwijał koszulkę, odsłaniał bark, prężył go i mięśnie bicepsa i tricepsa. Niby laska od 979 powiedziała, bym na chwilę wyszedł to rozbierze go z koszulki. Tak tez się stało, jak wróciłem po chwili, to 895 był już bez koszulki, ale na mój widok speszył się, mimo wlanego w siebie alko i ubrał się.
   Jakoś nawet nie zauważyłem kiedy mnie siekło to co łyknąłem. Postanowiłem się ubrać i wyjść. Między blokiem 897 i stacją postanowił mnie odprowadzić 979. Zauważyłem, że mimo chłodu wylazł w samej koszulce i spodniach, ale dopiero po jakiś 70 m spojrzałem, że lezie bez butów w skarpetach. W drodze było jakieś szkło, to pamiętam, że go odciągałem, by w to nie wlazł. Odprowadził mnie pod wjazdowy i polazł z powrotem.
   Z tego co później mówił, to jeszcze poszli do wioskowego sklepu po flachę i będąc u 897 rozebrał się do naga i paradował przed niby laską cały po nagu. Tu jak przyjechałem kiedyś od 824 też miał taką jazdę, pisałem o tym, że rozebrał się do naga przed nią. Może samce mają taką potrzebę obnażania się przed laskami, wszak 897 się też rozbierał, to później 979 również do niego dołączył, szkoda, że już beze mnie, ale też podejrzewam, że przy mnie tak chętnie by się nie rozebrał. Jest w nich blokada, że mimo wypitego alko i tak kodują moją obecność i ich to hamuje.
  Dobra, teraz tyle, bo i tak z opóźnieniem piszę. Do następnego, narka.

piątek, 7 kwietnia 2017

Piątek #1171

   Nawet nie wiedziałem, że wczoraj wieczorem jest planowana imprezka firmowa, z firmy, w której pracuje 979. Zawiozłem go na imprezkę i umówiliśmy się, że jak będzie trzeba to go odbiorę. Zadzwonił ok. 22:50 z pytaniem ile zajmie mi dojazd do msc. gdzie imprezka? Odpowiedziałem - pół godziny.
  Zebrałem się z domu i za mniej więcej tyle byłem na msc. Jakieś 5 min wcześniej dzwoniłem za ile się zbierze, dał sobie czas na pożegnanie się z koleżankami, ok. 7 min (tak powiedział) i wyjdzie.
  Jadąc tam wysadziłem go w okolicach lokalu, w nocy podjechałem bliżej, znalazłem lokal i następnie przestawiłem auto, by widzieć wyjście z lokalu. Lokal w podziemu, a palarnia zlokalizowana na zewnątrz lokalu na początku schodów wyjściowych. Słyszałem jak jakaś ekipa rozmawia i pali fajki. Następnie jakieś 15 min przerwy i wyszła następna ekipa. Tu słyszałem już bardziej nerwowe głosy i po jakimś czasie tekst:
- no wyjebaj mi, no wyjebaj mi.
  Nasłuchiwałem, ale to nie był głos 979, z tym że on ma głos mało słyszalny w tłumie, no taką ma częstotliwość. Po kilku minutach słyszałem szamotaninę, ale nadal nie rozróżniałem głosu 979, ale przybierało na sile. Postanowiłem wyjść z auta i bliżej się przyjrzeć kto bierze udział w walce, wiedząc, że 979 po alko jest nerwowy. Po wyjściu z auta słyszałem już 979. Podszedłem bliżej i spina była z jakimś kolesiem, pewnie handlowcem z firmy. Rozdzielała ich laska, długoletnia pracownica firmy, która w pewnym momencie powiedziała:
- no i po żeście się napierdalali
 na co 979:
- nikt tu się nie napierdalał, nikt nie dostał po ryju.
  W rozumieniu skurwieli, jak nie ma ciosów na ryj, to nie ma napierdalania.
  Po kolejnych 10 minutach, rozdzielania ich, kierowania w inne strony ujawniłem się, że przyjechałem po niego. Teraz poszło jakby łatwiej, bo laska mnie poznała i zaczęła zajmować się wyprawianiem 979 z imprezki. Na szczęście przeciwnik, handlowiec, wyszedł zapalić, a po chwili oddalił się w ulicę Rycerską.
  Jeszcze poszukiwania telefonu przez 979 w lokalu i laska przyprowadziła go do odjazdu. Po wejściu do auta, powiedział, że spina zaczęła się, bowiem nie chcieli uwierzyć, że ktoś po niego przyjechał, nie wiem czemu nie powiedział, że ja, przeca mnie tam znają, ale jakoś nie wierzyli i nie chcieli go puścić i na tym tle rozwinęła się akcja.
  W aucie 979 był jeszcze na tyle naładowany, że mało szyby bocznej nie wybił. Po przyjeździe na stację macierzystą, chciałem go wyciągnąć z auta, ale jak przypuszczałem to marne szanse. Powiedział:
- ssspieeerddaaaalaaajjj.
  Okryłem więc go kocem i zostawiłem. Przecież się szarpać z nim nie będę o 00:50, a rano ma iść do pracy.
  Oczywiście to rano, to pozostało na mnie, a sam poszedłem spać ok. 03:00, bo na szczęście wszedł na stację ok. 02:45 z kocem, którym go przykryłem. Poszedłem więc zamknąć auto i drzwi wejściowe. Jak się rano okazało, przylazł w skarpetach, a buty zostały w aucie. Rano ich poszukiwał. Pół przytomny, nic nie pamiętający, bo jak mówił, w ogóle nie pamiętał, by się z kimś szarpał, poszedł do pracy. Pewnie tam wysłucha wersji z drugiej strony, ale na tyle na ile potrafiłem przedstawiłem mu co słyszałem, a później co widziałem.
   Ach te skutwiele, które okresowo potrzebują się napierdalać...

czwartek, 6 kwietnia 2017

Czwartek #1170

  Ok. 13:00 wszedł wczoraj na stację 972. Pretekstem wyjścia z domu, była naprawa dekodera z kablówki, z którym przylazł na stację. Dekoder dekoderem, ale seks, seksem. Oczywiście dobrałem się do niego po rozkręceniu dekodera.
  Ach okresowa potrzeba dobrego walenia z mięśniakiem mieszczącym się w widełkach wyglądowych, odpowiadającym preferencjom seksualnym. Jak go już rozebrałem to zaproponowałem łóżko, ale on jakoś przyzwyczajony do gleby, to wyglebił. Ponieważ nie jest górnolotny, to na tym co było na glebie na tym wyglebił. Musiałem go przenieść, bowiem położył się na kablach, nadto trochę dalej od źródła światła, to tak niefajnie, bo jednak potrzebuję widzieć. Też jak zwykle organ musiał się dobrze naprężyć, by wejść do ciasnego otworu (chyba tylko ja mu robię szlifowanie), ale z jego pobudzeniem wczoraj nie było problemu. Dobrze, że rano nie robiłem w.k. bo tak przeszło mi przez myśl, a to mogło by pogrzebać działania. Leżąc na nim, z organem w jego dupie, odbierałem ciepło jego ciała, gładka skóra i mięśnie dopełniały jakby reszty. Na stacji na szczęście mogę mu dać klapsa, bo nie ma czegoś takiego, że a nuż ktoś usłyszy. Obok mieszkanie nadal na sprzedaż, a drudzy są już starzy to mogą jedynie pozazdrościć.
   Z pozycji leżącej przeniosłem go na pufę, tak że biodra miał na niej, a klata wsparta na łokciach. To idealna pozycja dla mnie, bowiem 972 jest wyższy ode mnie, to inne pozycje, to średnio, bo zjeżdżam z niego, a tak, to jakby w drugą stronę i dla organu też lepiej. Nawet sprawnie poszło. Widok jego barków, przedramion, bicepsów i szyi (a on ma piękną szyję, prawie jak 979) dopełniło podniecenia. Nadto w tej pozycji mogę go też dotykać po klacie, brzuchu, co też powoduje dodatkowe bodźce dla mózgu.
  I to jest to, co samcowi jest okresowo potrzebne, dobre jebanie.
  Jak już 972 odszedł ze stacji, to pomyślałem po raz kolejny o 979. Przecież o połowę młodszy ode mnie, z takim wyglądem, to mógłby jebać co drugi dzień, a tu przestoje większe ode mnie. Tylko Zosia Rączkowska aktywna. Już mu to wiele razy mówiłem, że z takim wyglądem jak on to zawojowałbym światek branżowy, a pasywni by padali to stóp (ale popłynąłem z wyobraźnią).
  Po odejściu 972 ze stacji, w dobrym humorze, zabrałem się za czynności dnia, pomywanie i sprzątanie na stacji. Ani się nie obejrzałem, a już była 15:00 i kilka minut później wszedł po pracy 979.
  Obieg z cysternami udało się wykonać przed opadami deszczu, które zaczęły się po 21:00. Zmiana frontu i z powrotem na kilka dni ma zima do nas zawitać. Jutro ma być w ciągu dnia 4C.
  Tyle, do następnego, bo znowu zajęcia dnia, trochę symka i innych działań. Narka.

środa, 5 kwietnia 2017

Środa #1169

   Miało być wczoraj, ale późno wstałem, nadto 826 wszedł na stację, bo znowu w pracy wolne, to się nie dało wpisu zrobić w rozsądnych godzinach. Jakby ktoś pomyślał, że 826 wzięli do jakiejś twórczej lub budującej pracy, to absolutnie nie. Przy jego zawalatości i nieudolności wzięli go do wyburzeń i noszenia gruzu na budowlance. Może w takiej pracy spełni się życiowo i jak sam się nie potknie o gruz, który wynosi, to będzie dobrze i bez wypadku w pracy.
   Z zaległych spraw, które miałem opisać, to przylazł kiedyś, jak jeszcze było zimno, 174 po coś tam. Przylazł krótko po kąpieli w domu i stanął przed drzwiami bloku, a z głowy mu parowała do końca nie wytarta jeszcze woda. Efekt, trzeba by uwiecznić na filmie, bo nawet zdjęcie nie oddało by tego co zobaczyłem. No rewelacja. Oczywiście powiedziałem mu co myślę o chodzeniu w takim stanie po zimnie, ale mięśniaki-skurwiele żyją i tak własnym życiem to co się przejmować.
  Wczoraj przylazł 172 po cysternę ze szkolnictwa, ale nic nie robiliśmy, bowiem okresowo się znowu napierdalał i jak powiedział, boli go głowa, bo go po niej kopali i inne części ciała też. Tu też można powtarzać, że kiedyś go tak skopią, że się już, mimo niesamowitego daru regeneracji, nie zregeneruje, a wtedy "mądry Polak, po szkodzie".
  Nie wiem czemu w tym tyg. mam chęć się napierdolić alko. No niestety muszę czekać do pt., ale wtedy jak dam czadu..., a może i nie. Może mi już do pt. przejdzie. Jednak ruch na stacji i bieżące funkcjonowanie nie pozwala mi w tygodniu łykać. Muszę czekać do pt. i dopiero wtedy mogę sięgnąć po kielicha i to tak k/południa, bowiem wieczorem czy w nocy powinienem być już sprawny, bo ewentualnie holowanie 979 na stację. Tu podobnie jak ze 172. Puszczanie go samopas nie zawsze jest dobre, choć jak ostatnio wracał prze Miechowice i T.G., i w drodze skopał kilka ryjów, to zara mu się lepiej zrobiło. Gorzej jakby go skopali. On się tak nie regeneruje jak 172.
  Po za tym tradycyjnie po weekendzie stację trzeba było doprowadzić do wyglądu z przed. Jednak imprezki są dobre, ale nie dla naczelnika stacji, który po nich musi zająć się stacją i posprzątać.
  Z pt./sob. też wziąłem udział w imprezce. 979 przyszedł z 897 trochę wstawiony i jakoś tak miał smaka na jeszcze, to też ruszył ponad roczną finlandię 0,7 ltr. Jednak co finka, to finka. Można pić bez zapijania i pół ryja nie wykręca, a rano (w sumie rano to poszliśmy spać, bo była 05:30) czułem się normalnie. Po fince poszła jeszcze Żubrówka 0,5 ltr. biała, ale to już nie ta półka więc dużo tego nie łykłem.
  A tak w ogóle, to na dworze już wiosna, po ostatnim weekendzie z temp. 21C w cieniu trochę sie ochłodziło, ale i tak lepiej funkcjonuję i większe prace na stacji się dzieją. Właśnie, biorę się za następne, to na dziś tyle, bo czas leci, a tu kolejka do zrobienia, załatwienia.
Narka.
 

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Poniedziałek #1168

   W pt. byłem w pracy u 972. Ma taką pracę, że jest tam często tylko w spodniach, wiec pracuje w "klacie". Oczywiście nie omieszkałem go pogłaskać po plecach. Ach ta gładka skóra, ten rzadki dar, którym przyroda nielicznych obdarzyła, szkoda żę to nie łączy się posiadaniem sprawnego mózgu. Głaszcząc go prawie bym z nim coś zrobił, ale niestety tam trzeba się w miarę cicho zachowywać, to też nie mogę dać mu klapsa, bo będzie słychać. No cóż, może u niego w domu kiedyś, ale chyba bardziej u mnie, bo tam u niego tez nie bardzo, bo będzie słychać.
  Przejrzałem u niego wczoraj papiery z sądu, dot. małych skurwieli w tym trzeciego, którego pingwiny chciały wysłać do MOW-u. Nie udało im się, bo na podstawie orzeczenia ośrodka psychologicznego, sąd wydał orzeczenie,że odstępuje o orzekaniu o demoralizacji, a w tym o ustaleniu jego stopnia. Za to ośrodek psychologiczny zalecił, by i tak przenieść 3-go do ośrodka leczniczo-rehabilitacyjnego w Kamieńcu. No tam go już odwiedzać nie będą, bo autem to jeszcze, ale komunikacją miejską to cała wyprawa, po za tym nie wiem jak tam w ogóle jest z odwiedzinami. Trzy małe skurwiele i wszystkie trzy w innych, dość odległych miejscach. Po za tym w opiniach właściwie niewiele się nowego przewija. U trzeciego zdiagnozowano lekkie upośledzenie umysłowe, ale nie spowodowane defektem mózgu, tylko brakiem rozwoju umysłowego. Może to być powodem bycia trzecim w rodzinie, kiedy tym pierwszym się jeszcze zajmowano, drugim już średnio, a trzecim w ogóle, bo brak czasu i tak samopas się wyhodował. Wśród pingwinów też nie bardzo, bo nie ma tam indywidualnego podejścia, a wzorce skurwielowate są ważniejsze na tym etapie życia, jak rozwój umysłowy. Przy okazji, w marcu odbyła się kolejna sprawa w sądzie, bowiem 1-szy skopał jakiegoś innego po ryju, dane osobowe były podane, ale to tu nie jest ważne. Istotne, że w wieku 15 lat zaczyna mu rosnąć kartoteka. Pierwsze posiedzenie odbył sąd w Mysłowicach, bo tam było zdarzenie, ale (uwaga) sąd ten stwierdził, że małoletni zamieszkuje z rodzicami w mieszkaniu (tu podał poprawny adres zamieszkania rodziców), a w My-ach przebywa tylko czasowo. Duży plus dla sądu, za poprawne zbadanie stanu faktycznego. Nie wiem jak oni tam pracują, że nawet nie umieją ustalić właściwego adresu pobytu, ale - mniejsza. Sprawa została przekazana do sądu, w którym toczyła się spr. dot. odebrania praw rodzicielskich.
     Nadto, żona od 972 się na mnie obraziła, bo czytałem papiery i w ogóle wtrącam się do ich spraw. Jak ich woziłem to było dobrze, teraz jak auto nie ma przeglądu i ubezpieczenia to, jakby jestem zbędny. Czasami zastanawiam się czy nie utrzeć jej trochę nosa i nacisnąć 972, by odszedł od niej. Jakby sobie dała radę finansowo wtedy? Już raz, jak od niej odszedł, to goniła za nim jak głupia, ale nie dokładnie za nim, tylko za jego kasą. Wtedy jeszcze nie pracowała i dzieci, ale dziś pracuje i niewiele to zmienia, jak był ogólnie brak kasy, tak jest nadal. Ekonomia nie jest silną stroną takich ludzi, a wiedza zwłaszcza.
  W papierach było też, że są zwalania ją od kosztów sądowych, ale jakoś dziwnie to zinterpretowała, bo po rozprawie, w której orzeknięto o odebraniu im praw rodzicielskich, wynajęła adwokata i myśli, że adwokat jest za darmo, bowiem sąd zwolnił ją od kosztów postępowania. Po za tym to dot. pierwszej instancji, a nie drugiej - odwoławczej. Ale co tam, przeca tego bulić nie będę, to po co jej to tłumaczyć, skoro jest mądrzejsza.
  Tera tyle, bo jak zwykle po weekendzie pełno zajęć, doprowadzających stację to sprawności działania. To narka.