czwartek, 22 lutego 2024

Czwartek #2031

    Jesteśmy co raz bardziej śledzeni i w zasadzie to nic nowego, ale... No właśnie. Ale w którym pkt. stwierdzimy, że to doszło za daleko? Będzie taki pkt. czy lemingi jak sie im powie - zamontujcie sobie kamery z mikrofonem w całym mieszkaniu włącznie z sypialnią, bo to dla Waszego dobra i bezpieczeństwa, to one to bezwiednie zrobią. 
   Wpierw wywaliło mi fb, bo meta. To było z 2 m-ce temu lub jakoś tak. Korzystałem z mess (nakładki tekstowej na fb), ale i tu zastało to radośnie zablokowane na kompie, bo (uwaga!) muszę to mieć na tel. Bez tego nie da się korzystać. Na cholerę fb chce wiedzieć gdzie jestem? Po co im to? Czy trzeba rozpropagować ponownie gg, które kiedyś w PL działało, ale zostało wyparte przez koncern, który chce o wszystkich wszystko wiedzieć. 979 na to, co mam do ukrycia. No nic, ale nie lubię być śledzony. Za chwilę wejdą nam do sypialni, choć i tak tam są z naszymi telefonami, ale wnet zrobią to oficjalnie dla naszego dobra i bezpieczeństwa. I też będzie, co macie w sypialni do ukrycia?
   W zasadzie nic. Organy w większości mamy takie same, są rzadkie przypadki dysproporcji więc... co do ukrycia? Sposób w jaki to robimy też większości nie zaskoczy, więc co w tej sypialni do ukrycia? No to jak nic, to montujemy i w sieć on-line będziemy się wzajemnie oglądać. A wróć. Nie my, ale oni nas, bo przecież my nie mamy nic do ukrycia, ale oni chcą wiedzieć. My mamy nie wiedzieć o swoich znajomych, ale oni tak, chcą wiedzieć i w zasadzie już wiedzą. 
   Dlatego w tym całym wariactwie zastanawiam się na ile jeszcze tego bloga ciągnąć. Już i tak na podstawie tego co napisałem jestem sklasyfikowany, tylko pozostaje kwestia, czy bieżąco mają wiedzieć co robię w danej chwili. 
    Co się zmieniło na przestrzeni kilku dekad. Przeca za dawnego sys. ludzie bali się być inwigilowani, dbali o swoją prywatność w gronie najbliższych. Oczywiście byli donosiciele, ale Ci byli piętnowani, a jak coś wyszło było wiadomo kto donosi i kogo się pilnować. 
    No cóż. Jesteśmy z powodu gry na DSC. Ten pozostał niezależny mimo iż microsoft proponował discordowi jesgo wykupienie w 2021 za (uwaga!) 10 mld. dolków. To pokazuje skalę pazerności na monopol władzy, informacji o nas. 
   Narka.

poniedziałek, 12 lutego 2024

Poniedziałek #2030

   Wyludniamy się. Nic nowego, ale teraz czy to dobrze czy źle?
  Pytanie wydaje sie proste, odpowiedź też, ale skutków tego, czy konsekwencji jest sporo. Plusy tego wyludniania pogrupuje tematycznie w punktach. 
   1. Ekologia. 
   Dziś już wiemy, że nacisk na ekologię jest spory, szczególnie UE jest bardzo duży, to też w tym całym szaleństwie ekologicznym UE powinna pójść jeszcze dalej i promować nie rodzenie dzieci. Skoro tak bardzo chcemy by obszar UE był czysty, to nic tak nie pomoże w tym jak zmniejszająca się populacja ludzi. Przecież nie kto inny jak my zaśmiecamy i dewastujemy środowisko naturalne najbardziej, to też im nas mniej, tym środowisku lepiej. Tylko w PL rocznie ubywa, z różnicy pomiędzy urodzeniami w wyżach demograficznych, miasto wielkości 300 tysi, czyli takie Katowice. No i czy to nie jest proekologiczne? Jasne, że jest i trudno to podważyć. Ile (modnego dziś) śladu węglowego rocznie produkują takie Katowice? Więc ekolodzy i wszyscy pro ekologiczni ludzie powinni się cieszyć. 
   2. Rynek pracy.
  Zmniejszająca się liczba ludzi na rynku pracy, powoduje że rosną wynagrodzenia, bowiem pracownik jest rzadkim towarem. Prosty mechanizm podaży i popytu. Dzięki temu, możemy w miarę swobodnie zmieniać pracę, sam przeszedłem gładko z jednej do drugiej. Znaleźć taką która będzie nam dawała satysfakcję, w której będziemy się realizować.
   Stopa bezrobocia jest na rekordowo niskim poziomie nie dzięki efektywnym rządom, tylko dzięki małym urodzeniom i nigdy tego nie kojarzcie z tym co jest w przestrzeni publicznej powielane, że teraz tak dobrze rządzimy, że bezrobocie jest takie niskie. Bzdura. W obecnych latach na emerytury idzie (przykładowo) 100 osób, to na ich msc. wchodzi z małych roczników 50 osób i to jest ten efekt wow na rynku pracy. 
   Jest jeszcze jeden pozytyw braku nadmiaru ludzi na rynku pracy. Wyścig szczurów, o którym też już zdecydowana większość zapomniała. Zjawisko nierozerwalne kiedy na rynku pracy jest większa podaż od popytu. O skutkach społecznych takiego wyścigu już sie nie mówi, ale on powoduje m.in. mniejszą i może o to w dlugofalowej polityce chodzi, dożywalność ludzi do wieku emerytalnego. Wcześniejsze wypalenie zawodowe i wiele innych zdrowotnych skutków ubocznych. 

  3. Finanse.
Dzięki rosnącym stawkom, bowiem nie ma tego co w latach 90-ych, a o czym niewielu już pamięta i temat został skrzętnie zamieciony pod dywan, by nie drażnić jeszcze bardziej ludzi, jak Ci sie nie podoba praca za 5zł, to przyjdzie jeden z Edków stojących za płotem i zrobi to za 4 zyla. No więc czy faktycznie ludzie chcą ponownego popsucia rynku, tzn. drastycznego zmniejszenia stawek wynagrodzeń? Nie sądzę, a nawet przypuszczam, że zdecydowana większość odpowiedziała by, że - nie. No i prosta arytmetyka. Jeżeli przez 30 lat pracy, bo zakładam jakieś przerwy w niej zarabiamy wiyncyj, to łatwiej jest nam nawet samemu zadbać o kapitał na emeryturę niż robi to państwo. Teraz odwróćmy bieżącą sytuację i stwórzmy, mnożąc się jak króliki, takie lata 90-te ponownie. 30 lat pracy w takich warunkach i nic nie odłożymy, a państwo i tak nam niewiele da, bo wtedy i tak znajdzie niszę na wydawanie naszej kasy na przeróżne bzdury. Czyli ani my nie zarobimy, ani oni nam nie dadzą. 
   Jeszcze jedna bardzo istotna kwestia podnoszona prawie we wszystkich dyskusjach. Utrzymanie rosnącej rzeszy emerytów. Wmawia nam się, że to będzie obciążeniem dodatkowym i w ogóle pogrąży to ludzi wtedy pracujących. No kolejna bzdura wymyślona, by spowodować bezmyślne namnażanie ludzi. Zawsze to wszystkim powtarzam - jest rozwiązanie na już, szybkie skuteczne i jeszcze my jako społeczeństwo zaoszczędzimy. Od już likwidujemy (obecne) 800 + (program który kosztuje rocznie 65 mld zł) ponieważ nie wypełniło ono swojego zadania. Pobiera je miesięcznie ok. 6 mln dzieci. Kasę tą przenosimy od razu do emerytów dokładnie w takiej samej wysokości czyli 800 +. Emerytów pobierających świadczenia jest ok. 2 mln. Czy tylko mnie sie wydaje, że miesięcznie państwo, czyli my zaoszczędzimy 4 mln,x 800, czy coś zgubiłem po drodze. Więc czy faktycznie jest problem z emeryturami, czy on jest dla straszenia nas, że nie wyrobimy kiedyś tam. Jak widać to kwestia relokacji kasy. Ja bym nawet dał emerytom 1000 + niech mają, bo społeczeństwo i tak się już przyzwyczaiło do płacenia na 800+ i nie ma z tym problemu. A co nie chcą dać babci, dziadkowi, swoim rodzicom? Na pewno nie chcą?
    Żarcie i ceny. Przy malejącej populacji, żarcie zasadniczo tanieje, a przynajmniej jego zwyżka nie jest taka mocna jak innych art. Niestety ostatnie spekulacyjne podwyżki niektórych art. są spowodowane działaniami pazernych koncernów. Te nigdy nie mają za dużo kasy, stąd ich okresowe działania, by z rynku ściągnąć kolejną pule kasy. Ale przez ok. dekadę, ceny żarcia w zasadzie utrzymywały się na podobnym poziomie, co przy zwyżce innych art. robiło wrażenie nawet ich taniości. W zasadzie do teraz na niektóre art. spożywcze są duże zniżki w sieciówkach i można je relatywnie tanio nabyć. Wiem, mogą się odezwać głosy, że np. w dziale mięsa podrożało znacznie, ale na to wpłynęły uregulowania niezależne od naszego rynku - unijne. 
  4. Mieszkaniówka. 
   Dostępność mieszkań. Rośnie ilość pustostanów. Tak wiem, że ich liczba rośnie w miejscach, w których niekoniecznie ludzie chcą mieszkać. Rośnie w starych substancjach mieszkaniowych, bo na ogólnej fali nowe, nowe, nowe, ludziom wmówiono, że mieszkanie też musi być nowe i jest pogoń za nowym. Ale generalnie mówienie, że nie ma mieszkań na rynku jest znowu jakąś medialną zagrywką. Jeżeli w latach 90-ych, kiedy faktycznie nie było mieszkań, ludzie adoptowali np. strychy by mieszkać, to można było mówić, że ich nie ma. Dziś nawet w blokach, w których kiedyś adoptowano strychy, są puste mieszkania już nie na strychach, ale na innych piętrach. W centrach miast: Katowic, Chorzów, Bytom i innych. stoją całe puste kilkupiętrowe kamienice. I tych kamienic pustych przybywa. Dot. to również mniejszych miejscowości. Osobną kwestią jest co po tych kamienicach będzie, bo jak postoi 10 lat pusta, to już się średnio będzie nadawała do zamieszkania. 
   I tu podobnie, czy chcemy znowu doprowadzić do takich lat 90-ych namnażając się, kiedy będziemy adoptować strychy, by gdziekolwiek mieszkać. Przecież jak się będziemy namnażać, to oni nagle nie wybudują kilku tysi mieszkań, by nadążyć za mnożącymi się ludźmi. Czy faktycznie społeczeństwo chce powrotu lat 90-ych i wcześniejszych? Nie sądzę, a nawet napiszę, iż nie chce. 
   Oczywiście wiem, że większość za to chce mieszkać w centrum Wrocka, Po-nia, Kr-wa, Ka-ic, gdzie wszędzie będzie miała blisko, ale technicznie nie da sie tego wykonać. Zresztą same m-ta nie są przygotowane na taki nagły wzrost populacji w ich centrach, co opisywałem przy okazji Katowic. Więc mieszkania są, tylko nie takie jakich szukają potrzebujący. 
   
   Reasumując. Jak dla mnie dobrze, że rodzi nas się mało. Podobnie jak większość czerpię z tego korzyści, które są opisane powyżej i większość z tego korzysta. Propagatorami mamnażania są głównie państwo i kościół. Wiadomo dlaczego. Są to dwa twory, które mają ciągle za mało kasy, a więcej owieczek do dojenia jest im na rękę, przeto robią co mogą, byśmy się mnożyli jak króliki. To pokazuje po raz kolejny, że potrzeby społeczeństwa są daleko rozbieżne z tymi państwa i kościoła (jako instytucji). Po raz kolejny, zwłaszcza państwo pokazuje, że ma nas w dupie i warto o tym pamiętać. 
   
    Zdjęcie.

  Tej linii już też nie ma. Przy okazji, dwa dni temu na pętli spotkałem swój dawny autobus. Jak na wóz bez właścicieli podupadł, ale to normalne. Kierowca młody od nas z zajezdni (właściwie to już nie od nas, bo jestem w innej), więc z 10 min z nim pogadałem, bo miałem odjazd. 
   Narka.

wtorek, 6 lutego 2024

Wtorek #2029

   Obejrzałem na ntlx seial pl Absolutni debiutańci. Czasem odnoszę wrażenie, ze takie serale trza by badnąć jeszcze raz by coś sensowaneog o nich napisać. Oglądałem go w jeden dzień, jak sie można domyśleć przewijajac sceny pejzarzy i wstawki wydłużające serial, więc takie obrazy, które są tłem dla wydarzeń i wydłużeniem projekcji. 
   Jedna rzecz, która zasługuję na uznanie, to to, że bohaterów w filmie 19, czy 20 letnich, grają tacy aktorzy w tym wieku. Przeważnie studenci aktorstwa. Mimo młodego wieku, co porównać można z serialem Twoj Victor, nie było większych wpadek. Historyjka jak większość, można by to było zawrzeć w 1,5, czy 2h, wycinając te wydłurzacze potrzebne do seriali i może wyszła by niezła produkcja, lepsza niż płynące wieżowce z wjazdem autem na 5-te piętro parkingu wielopoziomowego. Tak pamiętam, tą beznadziejną scenę. Sukcesem jest też i to w zasadzie często, choć są wyjątki, o czym też wspominałem, jest dobór ładnych aktorów, aktorek. Jan Sałasiński - mój faworyt. 
   Do filmu 1,5 h wyciąłbym sceny rodziców, bo przecież to nie o nich jest serial, wtedy pozostały by nam tylko sceny młodzieży, ich wakacji nad morzem i miłosnych zainteresowań, realizacji, bo właściwie o tym jest ten serial. Lekko przebudować scenariusz. Niekoniecznie w mięśniaków-gumbasów (kolegów z druzyny) napierdalających swojego kapitana, który spotyka sie z innym chłopakiem. Tu duży plus, bo nie było - napierdalać pedała. Choć scenarzystę mogło ponieść. Na szczęście nie poniosło. Skoro dramy nie było u kapitana drużyny, to nadrobili dramą w obu związkach rodziców. No jakby, gdyby film byl bez dramy. O ile uniknięto dramy z branżostwem, może nowe czasy i inna kultura wśród młodzieży, a temat w drużynie skrzętnie ukryto,  to już w dramie związkach rodzinnych popłynięto konwencjonalnie. Tu kulturowo jakby się nic nie zmieniło. Dziecko nie pyta sie rodzica, czy jest mu dobrze w nowej sytuacji, tylko macie być ze sobą do końca świata i o jeden dzień dłużej. Po co? Czy dzieci chcą powielać takie zwyczaje? Nie sądzę. 
   Kilka wpadek scenariuszowych jakby dla mnie, było, ale one się powtarzają w innych produkcjach. W szwedzkiej produkcji "Tore", opisywałem tutaj, było to najbardziej widoczne, gdzie 27 latek zachowywał się jakby miał 17 lat. 
   Jeszcze jedno mnie zaintrygowało. Otóż w filmach 1,5 h jest mało czasu na pokazanie rodzącego się uczucia dwu osób. Wydaje się, że w serialu jest tego czasu wiyncyj. Nwm, bo nie produkuję scenariuszy, ale może w serialu nie można, czy nie wypada wgłębiać się w uczucia dwu osób, tylko trza jakieś bzdurne wątki poboczne tworzyć. A na chłopski rozum, to właśnie tu jest czas na pokazanie tego co rodzi się u dwu młodych osob. Te podchody, to odkrywanie się, to pożądanie partnera, ten szczególny dotyk itd. Tu miast to pokazać usiłowano to, co już opisywałem, zastępując pracę aktorów, przedstawić to w scenariuszu. Zresztą bardzo lipnie, bo opowiadanie akcji u fryzjera do mnie nie trafia. Z wiekiem bohatera, przy tej akcji, też przegięli, biorąc pod uwagę jego obecny wygląd, ale jest tu coś, co mi utkwiło w pamięci. Jedno zdanie. Igor opisuje, że fryzjer mu robił masaż, jakby miał cały dzień dla niego. No i bingo. Czyli scenarzysta mniej więcej kuma ocb., to czemu tego nie przeniósł na ekran, tylko jest to w scenariuszu (dialogu)? Tym bardziej mając takiego ładnego aktora pod ręką jak Jan Sałasiński. Tylko 2x w filmie jest zachwyt nad jego mięśniami. Fatalnie pokazany, jak Lena dotyka go przez koszulkę, i drugi raz jak opowiada o nim matce. No i tyle. Przez 6 odcinków tyle. W ogóle nie jest pokazane czemu Niko szaleje za Igorem, nawet tego nie ma w scenariuszu jasno przedstawionego. No przecież umieszczenie tego to nawet nie będzie ocieranie się o porniola, czemuż tego więc nie ma? Zamiast tego są ogólne stwierdzenia, że mu się podoba. Ale czemu akurat Igor, a nie ktoś inny z 15 członków drużyny? 
    Wielokrotnie piszę, nie chce porniola, ale sceny, która mi utkwi w gowie i będę ją długo pamiętał pozytywnie jak scena w łaźni w filmie "Twoje imię wyryte jest we mnie" (choć i tak, jak pamiętam doczepiłem sie do czegoś) i... no mało jest takich scen. Można by jeszcze jedną scenę podpiąć w filmu Xawiera Dolana - Tom, i, choć nie było tam sceny seksualnej, która na mnie zrobiła wrażenie, to gra Dereka Villaneuva zrobiła wrażenie. Nikt tak nie zagra branżowca, jak branżowiec. 
   Owszem, nagrano scenę pocałunku i przytulania sie bohaterów, którą odtwarzano kilka razy, ale skoro to miało zrobić takie wow, to trza to było faktycznie dobrze nagrać, zagrać, czyli lekko przebudować scenariusz. Tak wyszedł taki kogel mogel. Myślę, że nawet znalazłby się darmowy konsultant branżowy, który poprawiłby scenę. 
   Z racji znajomości (już wiekowe jesteśmy) budowy filmów, seriali część poleciała na przewijaniu, to też jedno popo starczyło na obejrzenie 6 odcinków. 
   No i tera najważniejsze. Czy polecić oglądanie? Mam mieszane uczucia. Jak ktoś wie kiedy można przewijać, to - tak, można obejrzeć, jak ktoś nie wie, to może się to dłużyć, a to zniechęca do dalszego oglądania. W filmach 1,5 h daję 20', 30' na rozkręcenie się i zaciekawienie mnie. Jak to nie następuje dalsze oglądanie czasem nie następuje. 
   I jeszcze ciekawostka. Otóż w noc po obejrzeniu serialu miałem sen. To już też opisywałem kilka razy, że mózg działa jakoś dziwnie. Dział p.s. ma swoje preferencje, ale w śnie to już tak nie działa. Otóż sen przeniósł mnie w czasy nastoletnie, do poprzedniej st. mac. Tam jeszcze z rodzicami i scenka taka. Niko schodzi po klatce schodowej (z góry) i przychodzi do nas. Otwarł mu stary, a Niko, że jakaś tam sytuacja i awaryjnie chce spać u nas. Stary, że nie ma takiej opcji, bo małe mieszkanie. Na co, stojąc za plecami starego:
- no weź, będziesz robił sceny, śpi u nas i nic sie nie stanie z tego powodu
- dobrze, ale w kuchni
- zgłupiałeś, chcesz by spał w takiej małej kuchni. Już dość napsułeś życia innym, jemu nie musisz, jako kolejnej osobie. Będzie spal u mnie w pokoju.
   Stary już się nie odezwał. Samo sformułowanie, będzie spal u mnie nie implikowało, czy na podłodze, jak chciał stary w kuchni, czy u mnie (ze mną) w łóżku. Oczywiście brana była pod uwagę tylko opcja w łóżku. Zakończył się sen na tym, że Niko wszedł do mnie do pokoju, stary do drugiego pokoju. 
   Jednak, znowu wyszło, że w snach, te preferencje wyglądowe są odmienne od tych bieżących. To wskazuje, że mózg działa jakby dwutorowo. Jedno to dział p.s. na jawie, czyli jakoś inaczej działający, albo jego inna część, a inna uaktywniająca sie w nocy. Gdyby to było tożsame, to przyszedłby spać Igor, a nie Niko, ale ten i tak był/jest ładny.
   Zdjęcie. 

Aktor Jan Sałasiński. 

p.s. (nie nie dział p.s.) korekta pobieżna, bo tak znowu czekało by to na wyprawienie ze stacji, a chcę się trochę udrożnić. 
   Narka.

czwartek, 1 lutego 2024

Czwartek #2028

    Ściągamy (oni ściągają - koncerny, rządzacy) do kraju abdullachów. Sprawy abdullaskie w innych krajach są już dawno przerobione, ale podobnie jak z wyborami (parlamentarnymi, samorządowymi) pamięć ludzka jest ułomna. W ogóle myślę, że intewał czasowy 4 lata, właśnie jest taki, bo ludzie po tym okresie juz nie pamiętają i łatwo można nimi sterować nadto stwarza się jakąś ułudę poprawy czegokolwiek. W większości, w zdecydowanej większości, to jednak tak nie działa. 
   Otóż nie jest niczym odkrywczym, że emigracja, to nie jest kwiat społeczeństwa, tylko wiyncyj niestety tej trawy, jak tych kwiatów, przeto do nas też zjeżdża wiyncyj tych drugich jak pierwszych. Stąd wynika między innymi ich zachowanie, bo nawyki kolturowe przywożą z sobą z krajów rodzimych. Jak wygląda w Indiach, w Bangladeszu, czy innych krajach z których sie do nas zjeżdżają, widać m. in. na filmikach yt. a teraz widzę to już tu. Niska kultura osobista zaczyna być widoczna na ulicach, czy w rejonach, gdzie oni w większym gronie przebywają. Nie jest niczym nowym, że autobusami zaczynają w większości jeździć oni. Zdaje sobie sprawę z czynnika ekonomicznego, czyli z zastoju płacowego w tej gałęzi, bowiem jak w latach 90-ych za chwile będzie - jak Ci sie nie podoba, to na twoje msc. jest 5-ciu abdullachów, którzy zrobią to za jeszcze mniejsze kasę jak Ty. 
   To jedno. Drugie to ta kultura. Zaśmiecanie otoczenia. Oni mają nawyki, że śmieci wyciepuje sie za okno, na ulicę, bo żyją w zasadzie w śmietnikach. K/siebie mają jeszcze czysto, ale już za ogródkiem, a to mają na to wytintane. Zresztą by nie było, nasi też, co kiedyś przy okazji ogródków działkowych opisywałem. Tyle, że na krajowcach ciąży presja otoczenia, a oni mają na nie wytintane, bo nie są z tego otoczenia. To też msc. gdzie w większości przebywają, msc. k/ pętli autobusowych, przeistaczają się w śmietniki. Choć do kosza na śmieci jest np. 15 m. i nie ma problemu na pętli podejść i wyciepnąć coś tam, to oni ruszają, po czym 30 m dalej wyciepują za okno. Ostatnio specjalnie patrzałem, co abdull wyciepł za okno po 23:00 - niezeżartą kromkę chleba w woreczku. Tak trudno było podejść do kosza? Z czym w takim razie będziemy się mierzyć za kilka lat, skoro nas ubywa (krajowców) a koncerny chcą dalej istnieć, przeto ściagać będą abdulli dalej. Jak bardzo zaczną oni zmieniać otoczenie dotychczas nam znane?

    Wracając do filmu idiokracja. Myślę, że połaczenie komedii Barei - Miś, z Idiokracją, to jest to co zaczyna rewelacyjnie działać. Rządzą nami głupki, albo w zdecydowanej większości tacy, przeto tym faktycznie rządzącym, koncernom, dużym developerom i innym wlk. jest łatwo forsować swoje rozwiązania, często głupie, ale im ten miś jest droższy.... i to tak na każdej inwestycji można znaleźć jakiś przykład czegoś, co jest głupie, ale powstało, bo im ten miś... I można by tak pisać, pisać, pisać, a przyrost tych głupich rozwiązań jest co raz większy. Z drugiej strony, kto ma się temu przeciwstawiać? 972, 975, 973, 172 i inni oraz dziś ich dzieci czyli seria 300, dzieci 973 itd. A nawet jak ktoś jest rozgarnięty, jak 979, 811 to słyszy się do nich - mamy to w dupie. Czyli jesteśmy skazani na idiokrację, która jest nie do powstrzymania, bo nie ma tego kto zrobić. Zastanawiam się, czy podawać przykłady głupich rozwiązań, ale wokół, albo ich jest co raz wiyncyj, albo mój mózg jest jakoś wybitnie na to wyczulony. 

    Np. miasta sprzedają działki z terenami zielonymi praktycznie w centrach i często tłumaczą się, bo to by ratować budżet. Ok. Doraźnie można, ale co jak wyprzedam wszystko ze st. mac., a nadal kasa będzie potrzebna? Co wtedy miasta zrobią? Będą brały kolejne kredyty, czy podnosiły podatki? Jedno i drugie, i tak będą musieli zapłacić mieszkańcy. Znowu można by uważać, że ową wyprzedaż majątku należało by powstrzymać, bo to nie jest rozwiązanie długofalowe, ale kto ma to zrobić? A później nie będzie lepiej, tylko gorzej, bowiem nas ubywa, abdullachów przybywa i wydaje mi się, że ogólnie to chyba nie ten kierunek. 
   To się kręci i kręcić będzie dopóty ludzi będzie stać na płacenie wysokich opłat. Kiedy już ich nie stać, wtedy zaczyna się robić nieprzyjemnie, ale wtedy jest już za późno, bo reagować trza było wcześniej. Czasami przyglądam się Argentynie, która już ileś razy bankrutowała mimo tego jakoś się trzyma, jako państwo, a ludzi nawet przybywa, miast, jakby się mogło wydawać, ubywać. 
   W new pracy spoko, ale jak to zwykle bywa pewne niuanse się pojawiają. O tym jednak, chyba w następnej notce. 
   Zdjecie. 

Kiedyś była taka fajna linia, niestety, jak to czasem bywa z fajnymi liniami, już jej nie ma. 
   Narka.