poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Wrzesień 2014

Poniedziałek. 2014.09.01 00:05 Zasiedziałem się pisząc na kumpello, to zainicjuję wpis. Może coś z tego wyjdzie to będzie dobrze, na fellow też się dziś rozpisalem z jednym kolesiem no i wczoraj zakończył się rekord, bo przyszedł 172, a ponieważ i tak onym kończył się termin przydatności do spożycia to zrobiłem to z nim. Opis rano.
   Nie, no systemy informatyczne działają rewelacyjnie. Notka dzisiejsza po północy zainicjowana w systemie jest widoczna w sierpniu. Właśnie napisało, że we wrześniu nie ma notek. A ta po północy to co? Zresztą jest opisana w sierpniu jako: 2014.09.01 00:05
Poniedziałek.
Brawa dla informatyków.
  Rekord ustanowiony na nowy przyjdzie trochę poczekać. Przyszedł 172,
stękał że znowu mu się warunki pogorszyły i czy mógłby trochę
pomieszkać to dałem zgodę, ale teraz (pomyślałem) już takich luzów
mieć nie będzie. Od razu na glebę i przywiązałem go do sztangi,
siadłem na nim i ... No właśnie, po rekordzie skończyło się w
niecałe 2min za to zbiorniki dały z siebie dość sporo, aż sam się
zdziwiłem, bo dawno takiej ilości nie widziałem. No jak na bieżąco
były opróżniane to takie ilości były nierealne.
Spałem bardzo mało. Późno zasnąłem, bo oglądałem film, (po raz
kolejny) Polowanie na czerwony październik. Coś mnie widocznie
ciągnie i oglądam ten film króryś już raz, a skończył sie 01:50.
Zasnąłem ok. 02:20, ale jeszcze przylazł na chwilę po imprezce 979
(zapomniał dokumentów, a rano pierwszy dzień do pracy po urlopie)
więc jak polazł to była już 02:30. Długo nie było mi dane spać,
bo przebudziłem się ok. 04:50 i nie spałem coś do 06:00. Jak
zasnąłem to obudził mnie tel. po 09 no i tyle było ze spania. Po
przebudzeniu po 9-ej pion wykonawczy był już po urlopie i w pełni
działał efektem był naprężony organ. Wczoraj pisałem z jednym z
kumpello do północy, to jakoś sie rozochociłem do tego na msc. jakby
172 i postanowiłem dziś znowu na niego wleźć, ale jak się wyśpi
więc rano prawie nie zrobiłem w.k. 


Wtorek 2014.09.02 11:05 Wpierw zainicjuję, a później uzupełnie mimo, że jest już 11:05.  
   To jakiś rekord spania, choć z nocną przerwą. Obudziłem się 10:25 wiec pół dniówki teoretycznie przeleciało. Odsypiałem chyba poprzednią noc, do tego o 04:10 wyjechał 172 na wydawkę żarcia dla biedoty, ale jak wrócił o 04:50 to okazało się, że w czwartek wydają więc czwartek spanie też z przerwą. Wczoraj pojechalem na nastawnię RCB, bo myślałem że zamykają. Jak wracałem poc. od 824 to patrzę, wajchy na buły przerobione, jeździli na Sz-y to pomyśłalem zamkną ją i przekażą sterowanie na RCA. W środku RSP (miałem pecha na tego niekoleżeńskiego) powiedział o nie zamykaniu jej, a wajchy będą przerabiali na elektryczne. Jak dla mnie to wywalanie kasy, ale to nie moja kasa, a firma nawet nią nie sra, to znowu pewnie te koperty i łapówki. Bez tego nasza gospodarka nie przetrwała by m-ca. Wszędzie jak się popatrzy to aż nadto widoczne są koperty płynące wraz z przetargiem do odpowiednich kieszeni. W cenie przetargu często są one ujęte nawet dość jawnie (chodzi o cenę za dane coś). Trzeba zejść z tematu, bo mi się za chwilę pogorszy. 
    979 chce kupić nowy telefon, ze strony allegro przedmiotu wypisałem przymiotniki opisujące ów model: jest najlepszy, maxymalny, fantastyczny, najbardziej olśniewający, idealny, doskonały, odporny, super wydajny, mnóstwo mocy. Mogli jeszcze napisać, że jest genialny. Coraz bardziej odchodzimy od spraw merytorycznych skupiając się na formie. Zresztą to chyba podstawy ma już w szkolnictwie.
   Ilość ludzi w mieszkaniu jest czasami dla mnie samego uciążliwa. Łatwiej by było, gdybym choć do popołudnia był sam, ale pomieszkuje 172. Jakoś chce się przymilać, ale tak myślę, że do niedzieli max go potrzymam później będę potrzebował czas dla siebie. Już teraz znowu wychodzi moje widzenie wad u innych dłużej u mnie przebywających. Mimo jego wieku pow. 25 lat, jest jak dziecko co mu dziś i parę razy wcześniej powiedziałem. Ciągle trzeba za nim łazić i zwracać uwagę gdzie nabrudził. Po za tym jak coś zrobi nie tak, to jak dziecko – to nie ja, choć nikogo innego nie ma. Męczy mnie to, bo przecież nie jestem od wychowywania dorosłej osoby i mówienia mu co i jak robić oraz tłumaczyć dlaczego tak. To powinien wynieść z domu, ale jak chce się być skurwielem i nad edukację przedkłada skurwielostwo to takie są efekty. No cóż, jakoś z nim wytrzymam, jutro z nim to chyba zrobię. Trzeba go wykorzystać póki jest.
    Już to pisałem o przyzwyczajeniu się do zmian na przestrzeni lat. I to mimo upływu czasu się dzieje. Pojechałem "odebrać" 672 od jego laski, bo idzie przez lasek i trochę się boi tam przechodzić sam, i po rozmowie z nim jeszcze pod jego blokiem wracałem do siebie, a w drodze przejeżdżałem k/pracy 972. Miał przerwę to był na fajce przed wejściem. Oczywiście wszedłem z nim do środka, aby chwilę z nim pogadać. Pracował tradycyjnie bez koszulki. NIe omieszkałem go w momentach kiedy można było, pogłaskać po plecach i poprzytulać się. Zresztą jemu też było dobrze, bo jak chciałem jechać, bo mieli przyjść następni pracownicy, to mówił aby jeszcze został, ale wytłumaczyłem mu - im mniej widza tym lepiej. No jego widok znowu mnie pobudził, nadal wygląda, mimo wieku, doskonale i jakby ciągle czuję słabość do niego.  


  Środa 2014.09.03 00:17 Znowu się zasiedziałem to zainicjuję. Zasiedziałem się, bowiem oglądałem film kryminalny (tego wyrazu się raczej już nie używa), francuski na TVP kultura. Po raz kolejny zastanawiałem się czemu filmy, z których nie zionie głupota są emitowane o tak późnych porach. Czy aby społeczeństwo nie rozwijało się umysłowo, czy jest ogłupione i nie trawi takich filmów co mogą pokazywać statystyki. Zresztą w statystykach pokazuje się co chce. Stara maksyma statystyków: powiedz mi jaki chcesz wynik, a ułożę Ci odpowiednia statystykę. Dobrze, bo na razie mogę sobie pozwolić na dłuższe siedzenie, ale kiedyś pozostanie tylko internet do ściągnięcia bardziej ambitnych filmów, aby mózg jeszcze czasem coś normalnego, pobudzającego komórki mózgowe obejrzał. 
   Ruch wczoraj jakie miałem wieczorem był już za duży. Jednocześnie było 6 osób, co przy ciągłym przebywaniu kogoś w mieszkaniu (pomieszkuje 172) jest męczące, dlatego chcę dać 172 czas do niedzieli, a później trzeba się będzie rozstać, bo dla równowagi widzę po sobie wymóg bycia samemu przynajmniej przez część dnia. Tego obecnie nie mam. Chyba wobec powyższego nie nadaję się już do związku, bo jak w nim być, skoro jest potrzeba bycia samemu? Będę musiał powiedzieć partnerowi aby pojechał na delegację? Na szczęście nie zapowiada się na związek. 


Czwartek 2014.09.04 05:00 O piątej rano coś takiego: Szanowni Panstwo, aktualnie moga wystapic chwilowe trudnosci w korzystaniu z portalu INTERIA.PL, prosimy sprobowac ponownie za chwile...  
    Najlepiej jak ma się coś wcześnie rano zrobić i przebudzenie następuje samoczynnie, bo np. chce się iść do ubikacji. Wtedy nie ma tego wyrywania nagłego ze snu budzikiem. Tak było dziś. Budzik nastawiony na 04:10, a tu 04:02 się przebudziłem do ubikacji i rewelacyjnie się wstało. To w jakiś sposób powinni opatentować. Budziki powodują rozdrażnienie poranne. 
   Wczoraj przyszedł 828 (nadano nowy nr), to kolega 979. Przewijał się tu kiedyś, ale rzadko. Ostatnio częściej, bo stracił pracę, czy z niej odszedł. W każdym razie ma (jak dla mnie) zniewalające ręce. Zarówno przedramię pięknie umięśnione, jak i biceps. Reszta też oczywiście jak najbardziej wraz z dość ładną twarzą co u okolicznych mięśniaków skurwieli rzadko się zdarza. Przeważnie nadrabiają mięśniami i sylwetką niezbyt atrakcyjną twarz. U 828 wszystko jest akurat ok mimo niskiego wzrostu, ale dla mnie to nie przeszkoda. Liczy się sylwetka i umięśnienie. Tak szybko pomyślałem i właściwie to większość okolicznych skurwieli przychodzących do mnie jest niższa ode mnie, choć tendencje wzrostowe są w górę to powinno być odwrotnie. Nawet lepiej mi się zasypiało jak przypominałem sobie jego ręce i trochę figurę, bo przez koszulkę to mało widać, a nie widziałem go nigdy bez niej, jak również w jeansach. Zawsze jest w jakimś dresie – no taki styl.
Na szczęście trochę luźniejszy dzień się zapowiada, to dobrze, bo wczoraj to był ciągły młyn, ledwo się wyrabiałem z zadaniami. Nawet dorabianie klucza do kasetki nie zmieściło się, z braku czasu (późno przyjechaliśmy do pkt. Dorabiania kluczy). Przytrzymano nas w salonie orange, gdzie 5 stanowisk i jak wszedłem wszystkie zajęte. Czekałem 20 min jak z któregokolwiek ktoś odejdzie. Ci ludzie w domu nie gadają, że muszę się w salonie wygadać. Jak zwolniło się msc. to moja spr. Była by załatwiona w 5 min gdyby nie taki samodzielny byt jak system nie zawalił. Okresowo zdarza mi się, że z drugiej strony słyszę, to nie ja zawaliłem czy kolega to system! A czym że jest ów system. Można go oskarżyć o błędy, można z nim coś wyjaśnić czy coś w tym stylu? Tym razem miałem potwierdzenia rejestracji nr telefonów na kartę na firmę w formie papierowej. Jeden nr z 2009 rejestracja, jeden z 2010. Numery są obok siebie, tak się udało kupić karty i są łatwe. Dałem pani owe potwierdzenia i poprosiłem o podanie kodów PUK. Okazało się, że jeden jest zarejestrowany, drugi nie. Pani mówi
- musiał być czeski błąd
- niech Pani popatrzy na daty, nie były rejestrowane w jednym dniu
- to widocznie system zawalił (ciekawe), po za tym kto to wysłał faksem, teraz się tak nie robi
- to było 4 lata temu, chyba wtedy się tak robiło, skoro jeden jest zarejestrowany
- zarejestruję go na nowo
- dobrzę.
Pani dokonała rejestracji, po niej spytałem się, może mi Pani dać dowód tej rejestracji
- nie ma, wprowadzamy od razu do systemu (znowu ten system).
Na szczęście w domu sprawdziłem i kod PUK działa. Ale jest jeszcze jedno ciekawe spostrzeżenie. Nawet mając na papierze potwierdzenie wykonania czegoś możemy w określonych przypadkach podetrzeć się nim, bowiem winny jest „system”, a jego trudno podać bezpośrednio do sądu. 
  Z racji pomieszkiwania 172 u mnie postanowiłem go dziś wykorzystać. Pion wykonawczy wrócił z urlopu i rano jak się przebudziłem to organ był już gotowy, tak że mógłbym go wbić 172 do brzucha. Przyszło mi jednak czekać trochę, bo śniadanie, wyjazd na zakupy i ze śmieciami po drodze i dopiero jak wróciłem do wszedłem na 172. Tym razem mu powiedziałem dosłownie, że jak chce tu dłużej pomieszkiwać to ma mnie sam nakładniać abyśmy to robili. Trochę dłużej się nim zajmowałem. Wpierw leżał na materacu na podłodze, z rękami za głową. Położyłem się na nim i cieszyłem jego mięśniami, rąk, barków. Organ wbijałem częściowo w brzuch. Po paru minutach, siadłem na nim i zacząłem go przywiązaywać do sztangi. Się z tym chbya ukrywa, ale ile razy wiąże mu ręce do sztangi czy czegoś innego to się pobudza i jego organ staje. Na mnie to też działa pozytywnie. Jak go przywiązałem to zacząłem spanking na klatę, na jego mięśnie piersiowe. Nie mogłem się też powstrzymać, aby napluć na niego między sutki w środek klaty. Robię to na takiej wysokości, że następnie ślina spływa powoli cieńką strużką w stronę grdyki. Wtedy robię spanking tylko na bokach klaty omijająć oplute części ciała. Czasami, ale dziś nie, rozciągam ślinę na jego klacie. W ogóle był plan zrobienia tego z wodą, ale jakoś dość silnie się podnieciłem i nie chciałem już zmieniać pozycji. Poszło dość szybko, a po rekordzie w nierobieniu i wczorajszej przerwie zbiorniki opróżniają się w sporych ilościach co mnie samego dziwi. Połykacze spermy byli by zadowoleni.
    Popołudniu jakoś położyłem się spać, bowiem coś mnie chyba choroba jakaś zaczęła brać. No ale jak tu się bronić jak 230 był chory, 979 też, a 172 prawie teraz jest chory i to jak w szkole na wzajem się zarażamy. Jak sie położyłem to przypomniał mi się 973 i to co z nim zrobiłem i znowu pion wykonawczy dość szybko zareagował i stety czy niestety odbyło się w.k., po którym zasnąłem na ok. godzinę. 


Piątek. 2014.09.05 11:11
Zainicjuję, bo trochę jeżdżenia i załatwiania. O 11:10 jest 20C w cieniu więc temp. bardzo przyjmna jak na tę porę roku, ma być ok. 23C w ciągu dnia. Chyba za dużo wczoraj napisałem, bo nie mam jakos weny do pisania z rana, później pewnie coś dopiszę po objeździe bo będą doznania z terenu.
   Pojechałem drogą okrężną przez sklep ze sprzętem antenowym do kolegi na nastawnię. Jak zwykle na nastawni byłem zauroczony samą nastawnią i klimatem starej kolei choć nastania po remoncie więc z nowymi oknami i elewacją. Trochę ze zdjęciami się spóźniłem. Ale najlepsze, że nie zrobiłem żadnych bowiem pojechałem z aparatem foto, ale (i to jest najlepsze) bez naładowanej baterii, którą specjalnie przed wyjazdem ładowałem. Rozłaczyłem ładowarkę, wypiąłem z zasilania 230V i baterię położyłem na podłodze i tam została. No rewelka. Przyjdzie mi pojechać w innym dniu z kompletnym aparatem i zrobić foty. Na nastawni pogadaliśmy trochę o bieżących sprawach kolejowych, trochę powspominaliśmy. Wspieraliśmy się internetem w spr. np. gier komputerowych o kolei. Mnie się podobało, choć ruch samochodów przy nastawni trochę męczący, bo poprzednia na której pracowaliśmy miała tylko ruch kolejowy. Oprócz ruchu samochodów, spory ruch pieszych, a ponieważ dziś dość ciepło jakieś 23C to nawet było co z okien podziwiać. Starałem się nie dać poznać że czasem kogoś obserwowałem. No może uda mi się przyjąć jeszcze w tym roku na kolej, jak nie to będzie trudna decyzja co dalej z życiem zrobić. W tle jest cały czas wyjazd za granicę, ale nie jestem zdecydowany. Zresztą to decyzja na kiedy indziej.

Sobota. 2014.09.06 00:02 Się zasiedziałem to zainicjuję.
   Tak przewidywałem, po okresie kiedy walczyłem z popędem seksualnym teraz pion wykonawczy po urlopie wrócił do dawnego rytmu pracy. W.k. czy robienie tego ze 172 na poziomie średnich poziomów z przedostatniego okresu. W pn. chyba 172 podziękujemy w/g umowy i może druga faza przerwy, choć czy to w ogóle wyjdzie? Na razie pusto w domu. Delektuję się tym stanem, bowiem to nie częste zjawisko w ostatnim okresie. Właściwie to chyba od 2 tyg. nie było takiej sytuacji. 172 rozpoczął wczoraj imprezkę, a jak zaczął to 3 dni z głowy. 979 też po imprezce to poszedł do domu odsypiać, wcześniej był u mnie od ok.02:00 to jakiejś 03:00, a o 05:40 wstałem, bo budziłem 172, aby pojechał na wydawkę i tak to noc niezbyt przespana. Tyle tym wpisem, bo lecę myć naczynia, wszak leżą już prawie tydzień.  
   Pojachałem do miasta wojewódzkiego, bo zawoziłem 373 na imprezkę do lokalu. Wziąłem ze sobą skaner aby posłuchać kolej, ale przez 45min nic nie było słychać. Nie wiem czy tam nic nie mówią, ale po przejeździe do domu, działa normalnie to tam też powinien wszak były manewry to coś powinno być słychać, ale nic. Miałem słuchawkę w uchu i nic, a w domu przez nią słychać. Hmm ciekawe, czy ze względu na nagrywanie dźwięku w nastawni oni tam nic nie mówią prze radiotelefony? Na dworcu o 20:10 praktycznie pusto. W peronach średnio 2 -3 pociągi i garstka ludzi. Dosłownie. Gdzie te czasy lat 80-ych kiedy o tej porze jak wracałem z pałacu kultury i przechodziłem przez dworzec to on tętniał życiem. Setki ludzi przewijały się przez perony, hol główny. W lecie odjeżdżały poc. sezonowe w odległe strony i na peronach na jeden poc. czekało więcej ludzi jak dziś było w całym dworcu. To jest żałosne co zrobiono z koleją, ale ona świadomie jest likwidowana przez rząd bowiem brak kasy w budżecie zmusza do promocji podróży własnymi samochodami akcyzą i pełnym vatem. Smutne to, ale w takim państwie żyjemy. Tyle, że mięśniaków fajnych mamy i można czasem pooglądać. A dziś przed kauflem siedział w bardzo którtkich spodenkach taki ładny, ach ten mój pion organizacyjny, ciągle na wysokich obrotach i kiedy to się skończy?  
    I znowu się zapowiada, ze późno polezę spać. 


NIedziela. 2014.09.07 10:29 Nagrzewam w pokoju czarną foliową matą, kładę ją przy drzwiach balkonowych, a słońce ją rozgrzewa przeto jest cieplej w pokoju. Ale mata ta kiedyś służyła do czegoś innego. Jak przychodził do mnie 975 to robiąc to z nim w pewnym okresie moje wytryski były dość dalekie. Podkładałem matę na trajektorii lotu plemników, aby nie plamić dywanu. Pomiary dokonane kilkukrotnie wykazały lot plemników na odległość 210cm. To były czasy no i wygląd 975, który do samego końca mnie poruszał. Teraz dopiero ma być w lutym jak mówił, chyba że znowu mu paleta spadnie na nogę to będzie miał ponownie L4. Ach taki mięśniak dostępny tyle lat. 

Poniedziałek. 2014.09.08 23:15 No ładnie, jeszcze trochę i wpis by się nie załapał, a dzień się kończy. To tak jest jak pełno zajęć i czasu nawet dla siebie brak.
    Z ważniejszych rzeczy - ruszyły zupki ze szkolnictwa. Od razu po przywiezieniu zeżarłem małą porcję. Nie mogłem się powstrzymać, wszak ok. 3 m-ce przerwy w dostawie. A to nie to co zupka przyniesiona kiedyś przez ojca 172 opisywana tutaj, którą mało nie rzygnąłem. Te to górny sort. Stara dobra szkoła kucharska. Gęste smaczne i co jeszcze napisać?
    W ciągu dnia więszość czasu to objazd po okolicznych m-tach z 230 za okularami na wymianę obecnych oraz do elektronika po końcówkę do kabla do anteny 32812/1, która chcę zamontować na budynku. Przejściówek do baofenga nie dostałem więc jutro jadę do m-ta gdzie mieszka 374 do sklepów, bo on tam dostał więc może i mają jeszcze. Jutro też wyjazd na nastawnię do kolegi, gdzie nie zabrałem baterii do aparatu. Jak to wszystko uda mi się zrobić czasowo nie wiem, zobaczy się w trakcie.
    I był to chyba ostatni taki ciepły dzień lata. W ciągu dnia temp. osiągnęła 26C w cieniu i choć było tak ciepło to nie widziałem żadnego mięśniaka bez koszulki mimo objazdu po miastach z 230. Oczywiście przewijało się dużo w krótkich spodenkach, w koszulkach, ale bez koszulki nie. Nie przejechałem przez wioskę. Tu mogło ich chodzić kilku wszak to wioska skurwieli. 


  Wtorek. 2014.09.09 00:50 Znowu się zasiedziałem, ale to ostatnio robi się już standardem. Nie wiem czy to dobre, ale dzieje się. Efekt - nie dosypiam, ale i tak więcej śpię niż 979. Może uda mi się kiedyś odespać. W ciagu dnia napisze więcej.
   Jakiś nienajlepszy dzień mam. To takie zbiegi okoliczności, które powodują złe samopoczcie i nienajlepszy humor. Mieszkanie na wyspie bezludnej nie jest rozwiązaniem, ale nadmiar ludzi wychodzi mi czasami bokiem. Ich obsługa zajmuje zbyt dużo czasu i obecnie jestem na etapie pozbywania się częściowego z bieżacego życia. Przez to niedosypiam, i śpię ostatnio w ilościach jak 979, już dziś nawet licytowaliśmy się kto krócej śpi, ale czy to jest dobre? No raczej nie. Dereguluje sobie sen, i utrzymywanie takiego stanu dłużej może być niebezpieczne.  
   Mimo braku planu objazdu, taki znowu się zrobił. Jak zwykle załatwianie spraw w terenie, ale zdecydowałem się, bo jeszcze ciepło (było 22C), a następne mają być chłodniejsze.
   172 ugotował zupę, czy coś a'la zupę. Skosztowałem tego na jego życzenie, ale było niedobre (łagodnie to nazywając). Następnie nakłoniłem 979 do skosztowania, reakcja była taka sama, później 979 nakłonił 230, a na samym końcu jeszcze jednemu daliśmy skosztować. Wszyscy zgodnie twierdzili o beznadziejności tego co zrobił. Nie wiem czy on ma smak, bo w/g niego to jest dobre. Może takie samodowartościowanie się tym co zrobił i ukrycie że nie wyszło. 222 też opowiadał jak siostrze zlecili robienie obiadów i byli w domu jak króliki doświadczalne. 222 wtedy niedojadał, bo niektórych dań nie dało się zjeść, to może dlatego figura mu się taka ładna zrobiła. 


  Środa. 2014.09.10 00:02 Znowu się zasiedziałem, ale zara leze spać. Jutro zrobię resztę wpisu. 
   Techniczny dzień zrobiłem i zabrałem się za zaległości z listy zrobionej dziś przed spaniem po północy. Nawet to idzie. Na fali tego powiedziałem 172, że może tu być do jutra, ale (nazwijmy to) wynegocjował do piątku. To w zasadzie jeden dzień dłużej. Zrobiłe to z nim wczoraj przed spaniem z wodą i mydłem, ale trochę mu się przybrało w klacie i brzuchu i to już nie jest to jak był na budowlance i mięśnie takie wypracowane, a jednocześnie figurę miał odpowiednią. Tu m-c praktycznie nie robi fizycznie to zaczyna być widać. Wskutek tego rano zrobiłem w.k. na 222 co wcześniej mi się nie zdarzało. Jak przychodził, to chyba 2x w całości przez kilka lat jego przychodzenia zrobiłem to "z nim". Tak, dotyk fizyczny, jego zapach, obecność prawie codziennie robiła swoje i nie potrzebowałem tego jeszcze przerabiać w mózgu. Pozostały zdjęcia i cieszę się, że zrobiłem ich tyle, naciskając na niego. Sam oczywiście się bronił przed nimi jak to lokalni skurwiele mają. Nie chcą się fotografować chyba z powodu tego co robią po za sferą normalną stąd boją się uwieczniać na zdjęciach jako materiale dowodowym. Tak jak myślę trochę o 222 to zastanawiałem się co u niego, ale chyba bez zmian, bo co nowego może się u niego wydarzyć. Ostatnio na mój widok, tak jakoś szybko znikł w budynku kiedy szedł ze swoją laską. 



Czwartek 2014.09.11 12:49
Jeszcze trochę, a czasowo nie wyrobiłbym się z wpisem, bo popołudnie do wieczora, a właściwie nocy zajęte. To jest niesamowite jak ten czas leci i jak kolejne dni są zawalone zajęciami w zasadzie niekończącymi się. Mało tego ciągle w kolejce czekają następne na wykonanie i co raz częściej po prostu mi się nie chce. To jest taka robota, bez widocznych efektów, jak np. rozebranie i konserwacja zamka wpuszczanego do drzwi. Będzie działał przez następnych 10 lat, ale nie jest to coś widocznego, czym można by się nie tyle pochwalić co patrząc na to mieć satysfakcję dobrze wykonanej pracy. 
    W zasadzie ostatni dzień (tak myślę, bo przy moim braku asertywności to różnie może być) 172 u mnie. Jeszcze dziś wieczorem wyjazd z nim po rzeczy do kolekcji i tyle.  
    Już ponad m-c jest u mnie (pomieszkuje, bo nie wiem jak to nazwać) 172. Zauważyłem u siebie odruch taki jak w rodzinach wielodzietnych. Walki o żarcie. Pierwszy raz zauważyłem to lata temu, kiedy byłem, albo jeszcze nie, z moim byłym. W wakacje byłem u niego na obiedzie (rodzice wyjechali), który zresztą razem przygotowywaliśmy. O ile na talerzach porcje mięsa i ziemniaków były indywidualne, to surówka była na jednym talerzu, wspólna dla wszystkich. Pierwsza znikła surówka, nawet nie zdążyłem jej dobrze skosztować, później jedliśmy to co na talerzach. Obecnie przy 172 też mam taki odruch, że jem nadmiarowo, aby jak się skończy mieć to w żołądku. Tu w wiosce taka walka jest powszechna w wielodzietnych, a tych jest większość. Od soboty myślę powróci do normalności.
     Jak jadłem zupkę ze szkolnictwa, to pomyślałem – zrobię porządek w porniolach. Przy ich oglądaniu podnieciłem się, a ponieważ jeszcze mam 172 to jak zeżarłem poszedłem do pok.A i zrobiliśmy to. Po raz kolejny jak go wiążę to staje mu mocno, widać lubi to, albo go to podnieca, choć powinno to być tożsame. No jakby nie ten brzuch lekko rosnący u niego, to było by fajniej. Tzn. oczywiście dochodzę i to w krótkim czasie, ale jako koneser płaskich brzuchów u niego mi tego brakuje.
      Po za tym dziś dotarła pomidorowa z ryżem ze szkolnictwa. Jutro bedę się zażerał pomidorową, jedną z moich ulubionych zup. Dotarła "duża cysterna", to starczy na 2 dni. Po za tym jak pojechaliśmy ze 172 po gadżety to w pewnym momencie najadłem się strachu, aż mi nogi dygotały później przez minutę. Adrenaliny było aż nadto. Tylko nie wiem czy jeszcze się w tym wieku na to nadaję.

Piątek. 2014.09.12 00:21
To już tradycyjnie się zasiedziałem więc zainicjuję, a jutro uzupełnię.
Dobrze, że zainicjowałem, bo wczoraj (wpis w sobotę) nie siadłem w ogóle do kompa. Otóż po zainicjowaniu wpisu położyłem sie do łóżka, jeszcze jakiś film leciał w TV i próbowałem zasnąć. Otóż 172 jest chory od jakiś 2 dni. Już jedną noc spałem w pok.C kiedy kichał intensywnie, aby się nie zarazić. W czasie tego próbowania zaśnięcia zaczęło mnie garło pobolewać, a właściwie to coś się z nim robić. Zaczęła mnie "łapać" choroba od gardła. Czemu od niego nie wiem. W każdym razie zaśnięcie stawało się utrudnione. Problemy z oddychaniem, nasilony katar, suchość w ustach. Część nocy pozostała nieprzespana. Jakoś udało się zasnąć, ale rano czułem się już źle, do tego na termometrze ok. południa było 37C. Po śniadaniu ponownie wszedłem do łóżka i praktycznie cały dzień w nim przeleżałem, aby w następne dni lepiej funkcjonować. Pomiar temp. wieczorem wykazał 37,4C – choroba zaczęła się rozwijać. Wieczorem obejrzałem w TV film „Thor”, później jeszcze „Adrenalinę” i wraz ze 172, który leżał tradycyjnie przed TV poszliśmy spać. Jeszcze wcześniej w czasie emisji filmów przyszedł 979 z imprezką na chwilę, w części zaprezentować swoją new laskę. Jakiegoś szału nie zrobiła, ale może być.
Noc tak średnio, wysoki poziom kataru uniemożliwiał zaśnięcie i jeżeli już się udało, to za jakiś czas się przebudzałem, po czym musiałem ponownie zasnąć. Jakoś do rana udało się trochę przespać. Nad ranem ok. 06:30 przyszedł 979 przespać się, z prośbą o obudzenie o 12:00 jakby miał przespać tą godzinę. Poszedł do pok.C i zasnął po nocnej imprezce w mieście wojewódzkim.

Sobota. 2014.09.13 11:02 Po nocy przespanej z przerwami obudziłem się po 08:00. 172 jak zwykle spał dłużej. Ten to ma spanie. Prawie jak na żądanie. Ok. 11:00 miałem 37,2C więc bez większych zmian. Ostatni dzień pobytu 172, choć rano pojechałem po chleb i zakupy to po przyjeździe schowałem chleb i inne rzeczy, aby nie dawać 172 jeszcze rano śniadania. Zeżarłem zupkę ze szkolnictwa – pomidorową z ryżem i po śniadaniu położyłem się ponownie spać. Śniadanie zeżałem w pok. C, gdzie spał 979 bez koszulki. Oczywiście przyjrzałem mu się, ale zaokrągla się. Chodził na treningi napierdalania, ostatnio na nie nie chodzi, musiałbym się go spytać czemu. Położyłem się ok. 11:30, ale po chwili wypuściłem 172 i na razie znikł. No przyznam się, że mialem go już dość. Ta dziecinność w takim wieku, brak ogarnięcia siebie, nieudolność życiowa już mnie przytłaczały.
     Jak leżałem w łóżku to nie wiem czemu, przypomniał mi się film „Miliony Brewstera” i dziś ten film emituje TVP1, prawie jak telepatia.
     Przy okazji pogody, wychodzi taka zależność. Generalnie w nocy jest chłodno, ale za dnia ciepło. Z tego powodu niektórym mieszkania czy domy szybciej się chłodzą. Osoby, które mają chłodno w nich wychodzą na ulicę Cieplej ubrane i przy temp. 24C mają ubrane np. swetry lub kurtki. W lipcu przy tej temp. Tak by się nie ubrały. Wyszły by w koszulkach lub jak CS-y w ogóle bez nich. A tak, takie dziwne ubiory przy takiej temp.
 

NIedziela. 2014.09.14 11:10 Choroba trochę ustępuje, ale dziś będzie jeszcze dzień rekonwalescencji. Po ciągłym smarkaniu boli mnie trochę głowa no i jeszcze pojawił sie mały kaszel z kichaniem. Jest średnio dlatego musiałem odwołać wyjazd do kolegi na nastawnię zrobić zaległe zdjęcia. Szkoda, bo ciepły dzień o 11:00 jest 19C na dworze. 
   979 obudził sie o 11:50, wstał, sprawdził na fb czy go jeszcze lubią i poszedł żreć do domu.
   Leżenie i usiłowanie zdrowienia w domu może by i skłaniało do jakiś przemyśleń, ale mimo choroby stan ludzi wewnątrz jest jakby taki sam. No może trochę udało się pozbyć, ale trzon był dziś jaknajbardziej na msc. Choć popołudniu wyludniło by się, bo 979 pojechał do m-ta wojewódzkiego na randkę z laską o tym samym imieniu co jej poprzedniczka, a 230 pojechał na randkę do m-ta na północ, to i tak w mieszkaniu nadal był 172, bo nie miał co z sobą zrobić. Dopiero o 21:25 razem odeszli z 230 idąc w tym samym kierunku do tego samego bloku. Od tej godz. wreszcie, teoretycznie tak powinno być przez cały dzień, jestem czasowo sam, bo jeszcze (jak znam życie) zjawi się z randki 979. 230 o swojej nic nie mówił, ale też się go o nią nie pytałem z powodu nienajlepszego samopoczucia. W ogóle w dni kiedy jestem chory pisanie nie idzie, co jakby naturalne w tym stanie. Jedyne co to trochę się denerwowałem, bowiem mimo choroby jeszcze jakby muszę utrzymywać mieszkanie i zajmować się ludźmi. Stworzyłem ich tu takimi nieporadnymi to teraz mam ich na karku. 


Poniedziałek. 2014.09.15 07:53 Czuję sie lepiej i to jest sukces. Widać 3-dniowe leżenie dało efekt, choć gdyby nie ciągłe przewijanie sie ludzi wczoraj było by jeszcze lepiej, a przynajmniej tak mi się wydaje. Po 3 dniowych zaległościach nie pozostało nic innego jak zabrać się za porządki. Może nie były by takie sprawne, gdyby nie przebywanie od 10:00 172 i trochę poddenerwowanie na ten fakt. Mówiłem mu, że potrzebuję trochę czasu dla siebie, tzn. przebywania we własnym mieszkaniu przez jakis czas samemu, to zaś się napatoczył. No plusem (bo staram się znajdować plusy w minusach) jest wysprzątanie kuchni, umycie naczyć prawie tydz. leżących i czekających, porządek na blatach i w pok.A na stole, na którym niedawno był robiony. Poziom zaśmiecania tego stołu jest zatrważający. Chciałem w ciągu dnia się jeszcze położyć do łóżka, aby nie przeginać pały z mega szybkim zdrowieniem, ale ze względu na 172 nie udało się tego zrobić. Na plus mogę jeszcze zapisać, że w ogóle zrobiłem to z nim. Był dość potulny, zresztą prawie jak zawsze, ale dzis odniosłem wrażenie jakby jeszcze większej uległości. 
     Jakoś przez chorobę jeszcze bardziej schudłem, przeszło przez pkt. graniczny to zacząłem więcej jeść. No i znowu nie dokończe wpisu, bo wyjazd po zupki się szykuje. To chyba rano coś jeszcze dopiszę. Narka.


Wtorek. 2014.09.16 00:37
Zaś się zasiedziałem, jak zwykle film w TV, to zainicjuję, a w ciągu dnia rozszerzenie.
Dobrze mi się spało i mimo przebudzenia się ok. 08:15 od wc, to dalej zasnąłem i obudziłem się o 10:09. 
   Był u mnie wczoraj znajomy z wioski, z którym prawie w ogóle nie rozmawiam. Takie standardowe cześć mijając się na ulicy. Trochę wypił to mu się lepiej mówiło i tak mówiąc przeszedł na moją branżowość. Powiedział, że wie, choć w okolicy wszyscy wiedzą co mu powiedziałem i szanuje mnie, a także inni za (jak to ujął) nie dobieranie się do innych z wioski. Mało nie wybuchłem śmiechem, ale musiałem się dobrze powstrzymywać. Gdyby on wiedział jaki procent jest skutecznych dobrań się do mięśniaków z wioski to by chyba osiwiał. Swoją drogą, jak to dobrze, że część społeczeństwa żyje w niewiedzy. Co by było gdyby powzięli wiedzę nt. branżowe lub z innej dziedziny, w której ich błogostan niewiedzy pozwala im spokojnie funkcjonować przez TV z telenowelkami. Przy okazji przy pomniało mi się kiedy dobierałem się do jednego z pierwszych mięśniaków z wioski. Był nim 975. Poznałem go przez innego chudego (wtedy) mięśniaka, dziś już mnie nie bierze na jego widok, ale gdy okazało się tam kiedyś, że zna i koleguje się z 975 to snułem już intrygę jak przez niego dotrzeć do 975. Jego widok wtedy był zniewalający. To są te momenty, kiedy patrzy się na niego w oknie na pierwszym piętrze bez koszulki i nogi się uginają pod wrażeniem tego co widzą oczy. Pięknie wyrzeźbione młode ciało, miał wtedy ostatnie naście lat. Poczynając od szyi, z której mięśnie rozchodziły się na barki, a z nich bicepsy. Żadne tam przerosty napakowane na jakiś sterydach. Chude wyrzeźbione, z doskonale widocznym tricepsem, no i przedramię. To jedna z tych części, która długo jest widoczna w ciągu roku i na którą jako pierwszą reaguję, bo teoretycznie po niej jestem w stanie poznać jak wygląda reszta. Klata to klasyczna u mięsniaka, odpowiednio duża z wąskim wcięciem w pasie o no tarka na brzuchu, a sam brzuch z pępkiem na wierzchu i żyłami widocznymi w okolicach bioder. Zresztą dla mnie jako konesera płaskich brzuchów on był i nadal jest w czołówce.
    Już dziś nie pamiętam ile trwało za nim ściągnąłem go do domu na imprezkę. Wpierw jak już poznaliśmy się to z jakimiś tam pretekstami pojawiałem się u niego lub umawiałem się w terenie. Poznałem go w lecie, więc jak był bez tej koszulki jeszcze mi się nogi trochę pouginały. Jakoś na koniec lata w mieszkaniu była jedna z wielu imprezek i on był zaproszony na nią. Jak zwykle najlepszy przyjaciel branżowców alko, wystąpił w roli głównej, ja starałem się za dużo nie łyknąć co by być w miarę przytomny do dalszych działań. Na koniec imprezki coś ok. 04:00 zostaliśmy w pok.A sami i w mieszkaniu w ogóle chyba też – dziś już nie jestem pewien, ale chyba tak, bo to co później się odbyło raczej nie nastąpiło by przy obecności innych, a przynajmniej tak sądzę. Dyskusja między nami zeszła na ćwiczenia, bo on ćwiczył kiedyś na siłowni. Przy niej, jakby na dowód tego co on mówił moje ręcę sprawdzały jego umięśnienie. Jakoś udało mi się wynegocjować aby zdjął koszulkę i wtedy zacząłem się do niego dostawiać. Równocześnie piliśmy dalej, przynajmniej ja polewałem, aby był łatwiejszy. Nie wiem dziś jak to się stało, ale położyłem go na ławie na której siedział i wszedłem na niego. Zachwycałem się mięśniami przechodząc dreszcze w tym momencie ekstazy siedzenia na nim i możności dotykania takiego ciała. Nie wiem ile to trwało, ale jakoś się zakończyło i czy on tu spał, czy poszedł do domu już nie pamiętam. W każdym razie to było zainicjowanie dalszych spotkań. Jak zwykle doprowadziłem do trudnej sytuacji. 975 był już wtedy kibolem lokalnej drużyny piłkarskiej i jeździł na mecze i się napierdalał na nich wręcz. Był więc osobą, która mogła mnie zmieść z powierzchni. A jednak spotykaliśmy się dalej i to przez ponad 10 lat. Do końca tzn. do ostatniej wizyty jakieś 2 tyg. temu utrzymał cały czas swoją dobrą formę. Były momenty kiedy mu się trochę przytyło, ale to krótkie epizody, z których wychodził na prostą do swojego dawnego zajebistego wyglądu. Ile pozycji, w ilu miejscach, jak różnie to robiliśmy to zostaje w pamięci, najbardziej jego mięśnie ciągłe utrzymywane w doskonałej formie co tu zresztą nieraz opisywałem. Może przy jakiejś innej okazji pokuszę się na opisanie, któregoś z nim spotkań tych dobrze zapamiętanych. 
   Tymczasem dzień zleciał dość pracowicie mimo chęci popołudniu trochę poleżenia w łóżku, bo jednak jestem na wyjściu z choroby, a tu ciągle robota. No trudno.

Środa. 2014.09.17 09:37 Ten czas leci, już środa. Poszedłem spać dziś bo była już 01:35 kiedy wyszedł 172 oczekujący na swojego kolegę - miał być ok. północy. Przez to wstałem późno i nie zdążyłem przygotować, choć wczoraj ściąłem gałęźi do wywiezienia i pojechali bez nich. Teraz mało, że dwa tyg. trzeba będzie czekać na następny wywóz, to nie będę mógł ściać następnych, bo te jeszcze nie wyjechały.
    Oglądałem w wannie film francuski "Nietykalni". Film dobrze nakręcony, choć wątek poruszany był w innych filmach nawet branżowym z również dobrą obsadą. Ale dobrze się go ogląda, humor zawarty w nim czasami jest głębszy, a nie tylko płytki jak w filmach amerykańskich, którymi nas karmią. Mnie jeszcze lepiej się go oglądało, bowiem jakby stały kontakt ze skurwielami z wioski, stąd zachowanie głównego bohatera jest rozumiane. Ostatnio filmy francuskie, przynajmniej ten, na które trafiam, są dość dobre. W TV niedawno do 02:00 w nocy oglądałem "Nic nie mów" również dobre kino francuskie. W kolejce czeka jeszcze kilka filmów, ale jak zwykle problem z czasem, którego jakby ciągle za mało i ciągle kolejka rzeczy do zrobienia i one ciągle czekają. 


Czwartek. 2014.09.18 09:12 Nie wiem co dodają do wody, ale wczoraj po kąpieli w niej mam wysypkę na rękach i stopach. W nocy to myślałem, że stopy rozdrapię, bo obudziłem się nawet nie patrzałem, o której. Ręcę teraz (09:10) - skórę to mam z mini bąblami i zachowuje się przy zginaniu jakby zrywał czy pękały strupy. Fakt, siedzę w wodzie 2h to reakcja może zajść, ale do cyca co tam jest ładowane, że taka reakcja skóry. Wysypka zarówno na dłoniach jak i stopach, już ją miałem kilka razy, ale jak z radiotelefonem u 824, dopiero teraz skojarzyłem, że to po wannie.
    374 poszukuje pracy. Niby normalne, ale równolegle zapisał się na prawo jazdy. Mówił, że ma odłożoną kase po wyjazdach zagranicznych do pracy i to nie małą, a tu na siłę szuka pracy, aby zapłacić prawko i czynsz jak mówi. To ma czy nie ma tej kasy? Inna spr. motywacja do szukania pracy. Jak zwykle są dwie: ta finansowa, czyli (niby) brak kasy i ta życiowa, choć nie wiem czy to dobrze nazwałem - nuda. Ta to chyba działa nawet bardziej niż ta pierwsza. Ciągle mu się nudzi i nie ma co z sobą zrobić. Okresowo chce się u mnie pojawić i coś robić, bo mu się nudzi. Bronię się przed tym jak mogę, bowiem wolę swoim tempem robić to co czeka w kolejce, a po za tym słuchanie go przez tel. i tak starcza i raz na m-c wizyta u niego też. Zastanawiający jest czynnik nudy. Znajomy kiedyś zatrudniał w święta na budowlance ludzi na delegacjach, bo mówił że oni i tak nie mają nic do roboty i jak nie robią to się nudzą. Coś w tym jest, ale nie wszystkim się nudzi, a taki system pracy może kiedyś spowodować zwiększenie godz. pracy, bo np. 3/4 brygady będzie się nudzić to pozostała 1/4 też będzie musiała iść do pracy. 374 w swoich poszukiwaniach wpierw przewinął się przez budowlanki, bo to dziedzina, w której ostatnio pracował, ale rynek tu jest trudny. W dobrych firmach miejsca są zajęte, a te złe mają niskie stawki i dymają na wypłatach pracowników, aby przeżyć w ogóle na rynku. To też jak przeszedł kilka budowlanek, to stwierdził o swojej uniwersalności i poszedł na roznoszenie ulotek to m-ta wojewódzkiego. Tu znowu dymanie na kasie pracowników, dwie pracownice przepracowały cały sierpień i wypłaty nie dostały do 16-go września mimo, że miały dostać 10-go. Powiedziałem mu aby stamtąd poszedł, bo też mu nie dadzą, a do sądu iść nie będzie podobnie jak te laski, które się zwolniły, a firma ma w kieszeni 2000zł. Niezły biznes zatrudniania ludzi mało rozgarniętych i nie dawania im kasy, bo i tak z tym nie polezą do sądu pracy, a nawet jak 1/10 pójdzie to mu wypłacą i nadal będą na dużym plusie. Skoro ulotki padły to pojawił się monitoring miejski. Pomieszczenie z 20-a ekranami z czego 19 jest podzielonych na 4 części czyli 77 obrazów do oglądania. Miesiąc szkolenia, które wydarzenia nadają się do zgłoszenia, komu zgłosić, obsługa kamer itp. Zmysłowo 374 powiedział, że on tu tylko na 3 m-ce, bo robi prawko i później idzie na kierowcę, bo to zajebista praca i się nie zmęczy. Wobec tego odpowiedzieli mu – oddzwonimy tzn. już nie zadzwonią. Stanęło na załatwianiu pracy przez moje znajomości, się okaże co z tego wyjdzie.
    Wczoraj taki mało treściwy dzień, tzn, niewiele zrobiłem, dziś może będzie lepiej, to zabieram się za działanie, a później może jeszcze wpis.  
    Ach zupki ze szkolnictwa – to jest wyjebka, a jakie oszczędności. Bo to nie tylko zupki, ale czasem i coś z drugiego dania się trafi do tego bardzo smaczne i w tym wszystkim to jest bardzo ważne. Je się to z przyjemnością. Wieczorami jak przywożę to staram się ograniczać, ale jak z dobrymi słodyczami, kosztuję jedną łyżkę czym będę się zażerał następnego dnia.
     374 nie pracuje i nie wiem czemu budzi się o 05:00 rano. Wpierw myślałem, że to tak samoczynnie, ale dziś w rozmowie tel. powiedział, że nastawia budzik. Nie chciałem mu powiedzieć, iż jest lekko pierdolnięty, bo po co wstawać o 05:00 gdy później umiera się z nudów. Ale jego wyjaśnienie, bo robi rano pompki, przysiady i lepiej się czuje. Dociekałem czemu ma takie odczucie. Niech zrobi je o 07:00 jakby dla organizmu to samo, a będzie wyspany to upierał sie przy 05:00, ponieważ później mu się dobrze funkcjonuję, a jak zacząłem naciskać o inne uzasadnienie to przerwał rozmowę, bo coś tam. Powiedziałem mu o szanowaniu swojego snu i spaniu jak może tyle ile organizm potrzebuje, ale widać to nie są przemawiające argumenty. Niech se wstaje nawet o 04:00 byle później, jak dziś, nie dzwonił, że mu się nudzi i chce do mnie przyjechać i coś zrobić, bo nie ma z sobą co zrobić. Czy jestem od dawania ludziom rozrywki do cyca? W ogóle zamiast korzystać z okresu niepracowania, wysypiania się tyle ile organizm potrzebuje, zregenerowania się przez pójściem do pracy, to takie sceny robi. Nie wytrzymałem w pewnym momencie i powiedziałem dosłownie: ale po chuj wstajesz o 05:00 oprócz ćwiczeń, które możesz zrobić o 07:00? Znowu to samo, że lepiej funkcjonuje w ciągu dnia itp. podobne bzdury, przy czym nadmienił, że później już ok. 20:00 chce mu się spać, ale nie idzie bo przecież jeszcze coś do zrobienia. Mówienie, aby słuchał organizmu i się wysypiał bo jednak niedosypia jest chyba zbyt trudne.


Piątek. 2014.09.19 08:49
Przy samoczynnym budzeniu się bez budzika, czasami jak dziś wstaję po małej ilości snu. Spałem jakieś 7h i obudziłem się. Poranne w.k. jeszcze w łóżku na 973, choć zacząłem na 977 to jednak później wszedł 973. Za każdym razem wspominam to co się z nimi robiło, a tyle czasu i nienarodzonych się przelało w ciągu tylu lat.
   Ambitne plany do realizacji w ciągu dnia. Oprócz tego kupno w sklepie flachy, bo już z m-c nic nie łykałem, a mam ochotę sobię trochę wlać. Dookoła reszta na cyklicznych imprezkach wydająca dość spore sumy na używki to raz na jakiś czas też mogę coś wydać na to.
    Zabrałem się za zaległe rzeczy, jednak spokój i bezludzie w mieszkaniu działają na mnie dobrze, przynajmniej na początku tego bezludzia. Nikt mnie nie absorbuje do innych zajęć, nie stęka, nie wymaga czegoś itp. Mogę się zająć tym co zaplanowane i nienajgorzej to idzie. W ogóle zapomniałem dodać, ze o ile nie ma już 172, tzn. nie pomieszkuje, to znowu śpi po pracy popołudniu 230. Zjawia się ok. 22:20 i do rana jest. Przeważnie jeszcze przychodzi wieczorem czy już w nocy bo jak po 22:00 to noc, 979 i sobie z nim pogada. Tak było wczoraj. Mimo pracy na 08:00 979 był do 00:15 i o tej poszedł do domu. 230 jeszcze w pok. C urzędował na kompie, a ja mogłem zasnąć. Dziś podobnie, 979 rano na 07:00 do pracy, a poszedł o 25:58 więc tradycyjnie niedośpi. Ale przy okazji jego wizyty jak przyjechałem z zupkami ze szkolnictwa, to w gronie 5 osób ze mną, przy czym oni w wieku środnia 22 lata, padło pytanie o myśli samobójcze. Okazało się, że prawie wszyscy mieli takie. Zszokowało mnie to tymbardziej, że to ludzie młodzi. Co innego ja, ale u mnie to i tak było znacznie później. Mimo ich przychodzenia tu nie ogarniam problemów z jakimi się stykają. Część widzę, część rozumiem, ale znacznej części nie, bowiem nie mają nawyku rozmawiania. To ciągłe ukrywanie pod przykrywką prawdziwego ja, ciągły pościg za lepszym, aby wypaść lepiej jak reszta, ten wyścig szczurów u nich... Niby go nie ma, ale prawie wszyscy biorą w nim udział z różnymi efektami.


Sobota. 2014.09.20 11:23
Spałem krótko, za sprawą oglądania w TV film wraz z 230, któremu chyba nie chciało się spać, w przeciwieństwie do mnie, ale zagadał mnie na fellow jeden gość to się przeciągnęło. Że też jeszcze daję się nabierać na takie coś i tyle czasu na to tracę, nie lepiej zrobić w.k.? Tak jak po przyjściu z zakupów kiedy mijałem na ulicy 3x jednego mięśniaka to w domu zrobiłem pamięciówkę na nim i załatwione na jakiś czas, choć oczywiście po wczorajszym pisaniu na fellow rano portal został ponownie otworzony. Jak zwykle podnieciłem się tym, co powinienem olać. Może nie totalnie, ale jednak powinno być zingnorowane lub przynajmniej wzięte z dystansem. Wszak jestem już w tym światku jako emeryt to czegoż to wymagać, a to że pozostały zapatrywania na pewien rocznik, czy roczniki to inna kwestia. Mogę sobie pooglądać na necie niekoniecznie muszę w realu. I tak czytając inne blogi to miałem raj jeszcze rok temu, czego oni nie mają w znacznie młodszym wieku. Gdybym tego bloga zaczął pisać rok wcześniej o zaczęcia to by się dopiero działo, a tak trzeba będzie uzupełniać z pamięci i będzie jako odgrzewane, a nie świeże.

NIedziela. 2014.09.21 12:45 Jak zwykle brak czasu, i ludzie to resztę wpisu zrobię później. Najlepsze, że zaniedbuje własny blog. No jakoś z tego może wybrnę.
     Wstałem jakoś po 09:20, nawet się wyspałem. W nocy przyszedł 979 i 897, a wcześniej był jeszcze 371, który też na nockę i leżał w pok. A oglądając i trochę przysypiając przy TV. Dlatego poszedłem spać do pok.B. Chciałem do pok.C, ale spał w nim noc wcześniej 230 i ... zmoczył się w nocy. Jest dorosły, ale ma z tym problem. Wcześniej jak spał w pok.B to kilka razy to zrobił, nawet powiedziałem to 979 choć nie wiem czy dobrze. W każdym razie teraz znowu w pok.C zmoczył łóżko. Oczywiście nie powiedział mi nic. Dziś jakoś nie udało mi się z nim rozmawiać, ale jutro jest to w planie. Wcześniej poczytałem o moczeniu się przez ludzi dorosłych i mogą być różne objawy. Ważne dla mnie aby z nim porozmawiać o tym i najwyżej niech śpi z wiaderkiem przy łóżku, może to poprawi czy uratuje łóżko przed nadmiernym nawilżaniem. Oprócz przebudzenia w nocy przez 979 i 897 był spokój i spałem dobrze odsypiając poprzednią krótką noc.
     W ciągu dnia pojechałem do kolegi na nastawnię, zrobiłem zdjęcia, również w drodze semafora K10 1/2. Trochę przez pola pojechałem w błocie, rower się zabrudził, ale raz na jakiś czas taki Dakar jest potrzebny, dla mnie i roweru to może mniej. Jak zwykle na nastawni mi się podobało, mógłbym tam siedzieć prawie całą dniówkę lub nockę. No na razie mnie nie przyjęli, to se jeszcze poczekam. Wziąłem z sobą skaner częstotliwości, ale nic tam nie wyszukał mimo, że był usyp z poc. to cisza w eterze (na skanerze). W domu jak przyjechałem i załączyłem go to działa normalnie, aż dziw.
     Trochę w ciągu dnia porozmawiałem z 371, nadal pracuje na warsztacie i podobnie jak 374, czyli prawie rodzinne, jak ma więcej wolnego i nikt mu czasu nie zagospodaruje to się nudzi. Na kanwie tego przylazł do mnie. Po powrocie z nastawni zrobiłem mu i sobie obiad na tym co ze szkolnictwa, czyli sos do rizootto, więc ugotowałem makaron i podałem to z sosem. W czsie jak żarliśmy przylazł 230. Zabierałem się za rozmowę o moczeniu, ale nic z tego nie wyszło, bo już zgłaszał zajęcie szlaku 979, a więc przy CS-ie nie będzie się dało rozmawiać to zrezygnowałem. Myślę, że przed następnym spaniem jego u mnie zdążę z nim porozmawiać nt.
    Wieczorem uruchomiłem symka kolejowego, bo jednak ciągnie mnie do tego i tak trochę łykałem żołądkowej gorzkiej klasycznej, ale bez jakiegoś efektu. Tzn. mniej na mnie reagowało jak wczoraj. Za chwilę lezę spać, bo na rano jakoś po 06:00 zapowiedział się 172, więc trochę niedośpię. 


Poniedziałek 2014.09.22 00:03 Znowu się zasiedziałem to zainicjuję, ale w sumie co będę ściemnia. Wszedłem na portale branżowe, a że tam się dla mnie nic nie dzieje, to zrobiłem mały przegląd pornioli i przy okazji w.k. no i tak czas zleciał, choć mialem iść wcześniej spać. To teraz lezę.
    W sumie to do południa było dobrze. Nikt nie stękał, nikt mnie nie nachodził to też zrobiłem porządki z dawno zaległymi rzeczami, trochę się nawet dla mnie przyjemniej zrobiło.
Ok. 13:30 zadzwonił 812, że w okolicy coś kupuje i jedzie. No nie bardzo ta wizyta, bo miałem jechać do 972. No i tak pomyślałem o zawaleniu wyjazdu i tak się stało. Wpierw 812, następnie zjawił sie 172, na widok którego 812 się ucieszył, bo mu się od zawsze podoba – tak jak mnie. Pojechaliśmy z 812 na lokalny złomowiec i jak wróciliśmy to na szlak wjechał i pod wjazdowym stanął 230. Zaczęło się robić pełno i wyjazd do 972 odsuwał się co raz bardziej. W trakcie pobytu ich w środku, przylazł 979 i 826. Ta ilość wyjazd do 972 zaczęła robić nierealnym. Szkoda, bo miałem jechać do 824 i specjalnie przesunąłem wyjazd na jutro, aby dziś jeszcze obsłużyć 972 i problemy techniczno-ruchowe na razie powodują brak odejścia. Natomiast w trakcie wizyty 812 musiałem na niego uważać i być wraz z nim i np. 172, bo on się lubi (no taką ma naturę) dobierać do „moich” mięśniaków. Nawet 172 mi o tym kiedyś mówił i nadto powiedział, aby uważał, bo mu kiedyś (jak to mówią skurwiele) wyjebie i się skończy. Przeto pilnowałem swojej trzódki aby nie dochodziło do incydentów. Jak przylazł 230, to mogłem się zająć robieniem żarcia, bo 2 mięśniaków to się będzie pilnował, a po za tym nie dobierze się do jednego, bo drugi patrzy. Jedna wpadka była, bo przed 812 ukrywamy posiadanie te. z pleja. A tu dzwoni tek. i 172 mówi na głos: to plej Ci dzwoni? Fajna wpadka pomyślałem, nie wiem jakie będą konsekwencje. Chyba 812 będzie dociekał o nr tego tej. Okaże się jutro lub pojutrze.
     979 Poszedł na kurs prawa jazdy zostawiając mi nie wiem po co 826. Okresowo lubię spr. jak niektórzy na mnie reagują i dziś tak przechodząc mimowolnie chwyciłem 826 za biceps, to miał odruch wycofywania się. Stwierdziłem – dobrze, będę wiedział że się nie nadaje do dalszych działań, a też niekoniecznie trzeba go będzie tolerować w domu mimo jego (jak dla mnie) ładnego wyglądu. No chętnie bym z nim coś więcej zrobił. 
    Ludzie przewijali się do wieczora. O ile główny tłum wyszedł coś o 20:20, to przyszedł 373, ale jego wizyta akurat mnie ucieszyła. To jedna z nielicznych osób na poziomie, w rozwój której mam własny wkład, która niejako wykorzystała swoje 5min u mnie. Jeszcze 672. Reszta to mimo jakby pomocy z mojej strony i zachęt to olała czego efekty dziś widać. No trudno, każdy te wajchy jak na kolei przekłada sam i wybiera tor, po którym następnie idzie/jedzie. Z 373 dobrze sie rozmawia, to jest to czego czasem potrzebuję - rozmowy na poziomie, poruszajacej w części szare komórki.
    Jutro wyjazd od 824, trochę odetchnę od tego zgiełku, który w części sam sobię tu tworzę.
 

Wtorek. 2014.09.23 10:49
To teraz, choć już rano, tylko inicjacja, bo zbieram sie do wyjazdu, do 824. Deszczowo na dworze, to na rowerze będzie się gorzej jechało. Odpowiedni strój muszę wymyślić, co by nie zamarznąć. Jest 8C więc zastanawiam się nad kurtką zimową.
    I zabrałem kurtkę zimową przeto na peronie, bo poc. był opóźniony nie zamarzłem. Wiało, padał przelotny deszcz więc wybór był b. dobry.W poc. tradycyjnie pustki, nie wiem skąd oni biora statystyki przewożenia większej ilości ludzi, w poc. tego jakoś nie widać, ale może jak przy innych statystykach da się nią manipulować odpowiednio. Zresztą to spółka samorządowa to upiększa się jak może. Przecież wybory niedługo to chcą się pokazać jacy to są dobrzy jednocześnie likwidując kolejne połączenia mówiąc z uśmiechem na twarzy - wypierdalać, nie będziemy Was wozić. Po dojeździe do m-ta w nim jeszcze wśród mięśniaków lokalnych nastrój letni. Mimo temp. 11C na ulicy można było spotkać ich w koszulkach z krótkim rękawkiem to następnie w szkołach będzie ponowna fala przeziębień. Może tym razem mnie ominie i nie zarazi mnie nikt jak poprzednio 172, 1,5 tyg. temu.

Środa. 2014.09.24 05:25
To się narobiło. 824 poszedł rano na autobus, jakoś mi tak ciągło od okien plastikowych u niego i popatrzałem na termometr (05:20) i na dworze 2C. Toż to prawie zima nastała. 
     Zastanawialem się jak to jest z ludźmi tymi, którch znam. Ci starsi, którzy nie mają znajomych lub mają ich mało i nie mają laski, a nadto ich wykształcenie nie zawsz jest na poziomie trochę wyższym niż podstawówka czy gimnazjum. W większości się nudzą i to mocno. Zauważam, że moje mieszkanie i to, że tyle ludzi się tam przewija dla części jest wybawieniem z nudy. Taki 371 od soboty, od 13:00 do niedzieli do 20:30 był u mnie, bo jak skończyły się zajęcia organizowane przez innych w tym przez pracę to co z sobą zrobić? 374 podobnie. Poszukiwania pracy mają być wybawieniem z nudy, także jedną z form tego wybawienia mają być wizyty u mnie, bowiem ciągle się ciśnie z jakimiś propozycjami czy reczej pretekstami dla przyjazdu. 812 tak samo, gdyby nie ukrywanie czynności tel. z pleja to dziennie musiałbym na nim wisieć dla niego po 1,5h bo nie ma z kim gadać i się spotykać, to nadto przyjeżdża na okresowe co miesięczne inwigilacje jak w pn.
    897 podobnie, kiedyś dobry kolega 979, nawet dziś jeszcze się z nim spotyka często jak ma czas, ale z powodu pracy i jakby laski rzadziej. Przychodził i mimo że 979 traktował go jak król Julian w pingwinach z Madagaskaru Morta, to może właśnie z braku innych znajomych i ewentualnej nudy trwa przy nim.

Czwartek. 2014.09.25 08:12 Po wczorajszej i przedwczorajszej nocy, kiedy nie mogłem z różnych powodów zasnąć, dzisiejsza okazała się nadrobieniem w tym zaległości. 10h trzaśnięte. 
      Już to kiedyś pisałem, ale chyba wymagam za dużo od życia, bo
chciałbym mieć i spr. umysł i być sprawnym fizycznie kiedyś na starość. Na podst. 824
sama sprawność fizyczna nie wystarcza kiedy szwankuje umysł. Właściwie
nie wiadomo co gorsze, dysfunkcje umysłowe czy fizyczne. Pewne, że prawie
każdy chce być sprawny pod obu względami. Ostatnio co raz częściej
dochodzi do iskrzenia na styku moim i 824. Chciałbym aby zmienił dość
ewidentne błędy, ale na mówienie mniej więcej takie: chcę być głupi,
czy nie ma żadnego problemu, jest ok; jakby nie mam kontrargumentu. Staram
się powstrzymywać, ale czasami na jawne kłamstwa nie mam już siły, czy
odpadam. No cóż, każdy z nas myśli trochę inaczej, chce zmieniać
drugie osoby niby na lepsze oczywiście w naszym mniemaniu czy to są dobre
działania trudno określić wyszło by to po czasie. Jednak gdy nie ma w
ogóle woli zmiany, to należy się chyba poddać. Niech wysysacze kasy
mają raj dla siebie i wciskają zupełnie niepotrzebne rzeczy, bo jakby
płaci się z marszu, a jak się ma kasę, z którą nie ma co zrobić to
cieszą się Ci, którzy pierwsi dotrą do źródła. A te instytycje wyłapuja tylko takich naiwnych wśród osób starszych i wykorzystują. Myśląc o tym co może być przyczyną takich ruchów zakupowych przypomniało mi się, że jest coś takiego jak zakupoholizm. Faktycznie w niektórych punktach jakby się zgadza, a linia obrony zgadza się z tym co tam napisane, choć przy innych ...olizmach jest podobnie. Tylko czy zostawić to samemu sobie, czy interweniować dalej i się denerwować? 
      Po za tym wracam do siebie, pewnie im bardziej się tu zdenerwuje tym szybciej stąd wyjadę, ale to naturalny odruch. Na szczęście poc. w miarę często jeżdżą. 
     I jeszcze jedno. Można się skutecznie pozbyć reklam nie instalując na jednym systemie flascha, wtedy nic nie wyskakuje i nic nie trzeba blokować adblockiem i bez problemu mogę tu się zalogowaći przeładowywać strony co w trybie z flaschem jest nierealne, bo ciągle coś niewidocznego (częsciowo) blokowanego przez adblocka wyskakuje i uniemożliwia korzystanie z myszki. A tak, bez flascha, jest wypas.  
    Korzystając z tego co nabrał bezmyślnie 824 czyli pakiet HBO oglądamy Iron Man 3 i zbieramy się na wyjazd. 
    Po przyjeździe do wioski wleźliśmy do marketu. Już jakiś czas temu zauważyłem, że stare babcie i dziadki traktuja markety jako zagospodarowanie części swojego czasu wolnego, z którym nie mają co zrobić. Zakupy w zasadzie proste przecięgają się w czasie, wyjście ze sklepu z zakupami zajmuje 2x więcej czasu niż innym, a jak przy kasie jeszcze by im sie zwróciło uwagę, że zamiast pakować do koszyka mają zapłacić kasę to byli by wielce oburzeni co widać w ich oczach. Dziś już miałem ochotę zjebać taką babcię bo pakuje, kolejka stoi, a jej się woreczek zaplątał i zamiast płacić to rozplątuje woreczek na zakupy, a wszyscy stoją jak ona sobie z tym poradzi, spakuje, a następnie na końcu zapłaci. Ludzie, którym się śpieszy są traktowani jak idioci, bo pocóż się śpieszyć skoro z pkt. widzenia emeryta czasu jest aż nadto i nie ma z nim co robić.  
    Jadąc do domu widziałem młodego mięśniaka, którego chcemy "poderwać", ale dziś jakoś go nie zaczepiłem. Jest ładny, jak to mięśniaki z wioski, zresztą z jego bratem coś tam kiedyś usiłowałem zrobić (to jakieś 5 lat temu). Brat równie ładny jak jego młodszy więc chcemy spróbować, ale mamy jakieś wewnętrzne opory, przed namieszaniem. Młodszy wie, że go obserwujemy, zresztą dziś nasz wzrok się skrzyżował i tak było dziwnie. Następnym razem go chyba zachaczymy, choć czy los nam ten następny raz tak szybko da. W każdym razie jak minęliśmy tego młodego mięśniaka, to 100m dalej spotkaliśmy 172. Od czasu jak u nas nie pomieszkuje, to zeszczuplał więc się nam bardziej podoba. Stwierdziliśmy to, bowiem przylazł do nas i zrobiliśmy to. Przez to jego przyłażenie nie mamy czasu jechać do 972, ale jutro już ostatni dzień kiedy jego żona robi na popołudnie więc się tam powinienem wybrać. Oczywiście ze 172 było dobrze, jego mięśnie, figura, klata i w ogóle wszystko mnie ciągle podnieca, choć oczywiście jako samiec z dużym popędem szukam nowych mięśniaków skurwieli. Siedząc na nim kiedy był przywiązany do sztangi i leżał na pufach. Nie trwało to długo, bo podniecenie jego wyglądem, świadomością jego skurwielostwa i kim jest w wiosce powoduje u mnie dość mocne podniecenie. Oczywiście głównie to mięśnie, ale otoczka jest także ważna. Możność np. naplucia na niego... No przecież na ulicy za coś takiego by mnie zajebał bez skrupułów i to przy świadkach. A tu w zaciszu takie rzeczy przechodzą.  
 

Piątek. 2014.09.26 23:36 Ledwo co zdążyłem, to dziś inicjacja, jutro wpis. 
   Mimo ambitnych planów dzień zleciał mało produktywnie. Największą stratą czasu była rozmowa na skype z 812. Rozłożyło mi to trochę dzień zupełnie niepotrzebnie. Po ostatniej wpadce w pn. kiedy to 230 dzwonił na nr z pleja i 172 na głos powiedział -"plej Ci dzwoni" 812 się kapnął, że jednak mam pleja czynnego. Inwigilacja trwała dalej, dziś 4x dzwonił nr zastrzeżony, choć nr ten był nieaktywny 4 m-ce. Tak podejrzewałem, że to 812 dzwoni na niego i sprawdza czy nr ten jest u mnie. Po 4 próbie zadzwonił na orange i umówił sie na skype. Przed połączeniem wyciszyłem nr z pleja, ale niestety ładował się i został niedaleko mikrofonu. Zapomniałem, że tel. wytwarzają pole elektromagnetyczne jak przychodzi rozmowa i jak z niby złego połączenia rozmowa na skype się zerwała, to po ponownym włączeniu po 1min tel. na pleja. On wyciszony, ale mruga, a przez skypa słyszę, tel. Ci jakiś dzwoni. W tym momencie pomyślałem - ale wpadka do cyca, teraz wie o jego posiadaniu przeze mnie. Nie wiem co z tym info zrobi. Poczekam na efekty.
     Jakoś po 16:00 pojechałem do 972, bo on z obrączką w domu musi siedzieć. Jego żona w pracy. Pukałem do drzwi, ale spał i przypomniałem sobie o kluczu do drzwi, który mi kiedyś tam dał. Otwarłem drzwi i jak zwykle begłośny pies szczekał. Posedłem z nim na spacer, aby nam później nie przeszkadzał. Trochę z nim chodziłem, dawno chyba nie był na spacerze, bo tyle wysrał z siebie, że aż mnie to zdziwiło. Ale z drugiej strony nikt tam tego psa nie chce to co się dziwić, że z nim nie chodzą na spacery. Jak wróciłem 972 już nie spał, robił papierowy z tytoniu i tutek. Patrzał przy okazji w TV i jak to u niego z syndromem przestawiania kanałów co 2 min przełączał na inny kanał tradycyjnie mówiąc - nic nie ma w tej TV, a ma NC+ pełny pakiet więc jakieś 150 kanałów. 


Sobota. 2014.09.27 10:24
Tak średnio się wyspałem, ale czuję się nieźle więc dzień mimo deszczowej pogody, od rana pada, powinien być owocny w prace. Do sklepu jechałem w deszczu, ale później od północy przyszło rozpogodzenie i do wieczora było pogodnie, bezchmurnie. Z zaplanowanych rzeczy do zrobienia w zasadzie zrobiłem wszystko. Pranie, sprzątanie w kuchni, wyjazd do kufla z butelkami, a przy okazji do drugiego m-ta z 230, po nowe soczewki do oczu. Z 230 rozmawia się na równi dobrze jak z 672, zresztą między nimi jest rok różnicy. Przejechaliśmy przez stację kolejową, abym mógł się nacieszyć trochę koleją, a także prze główną ulice w mieście, która dzięki umieszczeniu na niej prawie wszystkich banków i instytucji finansowych, a także przedstawicielstw sieci komórkowych i innych ciulstw czynnych do 13:00 w sob. o godz. 16:00 dawna ulica ciesząca się świetnością była prawie całkowicie wymarła. Jej klimat z lokalami, których teraz brakuje, sklepów spożywczych, nie było ich tak wiele, ale jakieś funkcjonowały, zanikł. Pęd do umieszczania się banków w tzw. centrum i innych instytucji spowodował paradoksalnie wymarcie ulicy. Banki, które się wcisły do centrum, gdzie chodziły tłumy ludzi, teraz tych ludzi z centrum wypychają, bo po cóż chodzić po ulicy pełnej banków i instytucji finansowych jeżeli się w nich nic nie załatwia?
Po odebraniu soczewek przez 230 pojechaliśmy z powrotem. W mieszkaniu nie mogłem się oprzeć, aby go podotykać trochę. Ach jak przyjemnie się trzyma w rękach czy przesuwa po młodych mięśniach, to ciepło wyczuwane z pod skóry, sama skóra taka młoda, przyjemna w dotyku, to są wrażenia częściowo nie do opisania, dające tyle przyjemności, że nawet krótki moment może poprawić samopoczucie na większość dnia.


NIedziela. 2014.09.28 09:28
Oczywiście noc z przerwą, a właściwie dwoma. Kiedy zasypiałem 979 przyszedł z jakąś laską. Fakt położyłem się wcześniej 22:30, ale siedzieli do 23:30. Następne obudzenie tradycyjnie ok.04:00 tym razem przylazł z 101. Mimo tego obudziłem się 08:35 nawet wyspany i gotowy do pracy. Po wczoraj dość owocnym dniu w sprzątaniu w domu, dziś w planach kontunuacja. 
    Rozwiązałem rano przy śniadaniu "Test - wiek umysłowy" i jak przewidywałem wyszło mniej, ale że o 19 lat - to sporo. Ale wystarczy pamiętać o czym marzą, myślą ludzie młodzi aby odpowiedzieć podobnie jak oni i być jakby w ich wieku. Inna spr. że obracanie się ciągle w takim towarzystwie powoduje brak kontaktów z ludźmi w moim wieku, praktycznie nie mam ich w ogóle, a przesiąka się sprawami i zachowaniem młodych. Generalnie lepiej się egzystuje. W takim przedziale wiekowym jest mało stękania na dolegliwości, życie jest jeszcze przed nimi, inaczej się zachowują. I choć tyle ich wokół mnie, to jednak myślenie mam i muszę mieć na swój wiek. Widzę ich zachowanie, rozumiem je, a jednak decyzje życiowe podejmuję na podstawie wiedzy i doświadczenia jakie mam, z perspektywy czasu i przejść życiowych, które są za mną. 
    Ambitny plan legł w gruzach. Trochę ludzie jak zwykle przyczynili się spowolnienia działań. Niedziela to przewijali się przez mieszkanie. Najdłużej to siedział 230, bo do 21:20. Z rana na zakładkę z 230 był 979, który spał po przyjściu ok. 04:00. Jak się zwlókł z łóżka, to na twarzy miał odcisk poduszki. Młody wiek, to po 10min nie było śladu na skórze. Przewinał się również 172, ale na krótko, tak że plany na dzień nie wyszły. Cóż, jutro może uda się więcej zrobić.
     Za to już od wyjścia 230 o 21:20 było pusto, to mogłem wcześniej uruchomić procedury wyłączeniowe. Ostatnio późno chodzę spać, to jest okazja aby wcześniej rochę dziś...  
    Oczywiście plan wcześniejszego położenia się spać, nie wypalił. Po wyjściu 230 za jakieś 20min, tyle miale wolnego, wbił na chatę 979 z imprezką. Była flacha, zapicie, ludzie, brakło zakąski. No takie czasy, że biednie jest to imprezki skromniejsze. W każdym razie po niej poszedłem spać po północy tj. w pn. więc przy okazji zainicjowałem wpis.

Poniedziałek. 2014.09.29 00:46
Zainicjuję, bo tradycyjnie chciało by się rzec, przeciągnęli mnie dłużej niż planowałem. 
    Mam takie dni, że jak w jednym coś zrobię to w drugim jakoś się nie da. Wypadło na ten, w którym coś miałem zrobić i o dziwo udało się. Nawet z realizacji jestem zadowolony. Głównym zadaniem w części zrealizowanym – nie da się tego w jeden dzień zrobić – było uszczelnianie mieszkania przed zimą. W tym roku na początku zimy nie było, w zasadzie to oprócz tygodnia w ogóle jej nie było stąd obawiam się tegorocznej. Dlatego realizowany plan uszczelniania mieszkania i przy okazji sprzątania zaległych kątów co pomału się robi. Oczywiście ludzie się przewijali, najwięcej czasu siedział 230 od 12:00 do 17:30. Nie długo było mi dane być samemu, bowiem już o 17:50 przyszedł kolega 979 i był 40min. Po jego wyjściu przez chwilę spokój i zadzwonił 979 i ok. 19:00 się uspokoiło z obsługą ludzi.
     Uszczelniając mieszkanie trochę boję się zimy. Sąsiadka jedna jest w szpitalu, mieszkanie puste, a więc zimne. Z drugiej strony mieszkają z klubu morsów lub oszczędzają na ogrzewaniu to u nich zimno, co zresztą widzę za dnia. Jak się robi ciepło to otwierają okna i wietrzą na maxa, znaczy się mają temperaturę w mieszkaniu ok. 15C. A tu z tych co lubią ciepło to już teraz mam problemy z zagrzaniem mieszkania, a co będzie jak przyjdą mrozy? Chyba będę siedział przy kaloryferze cały czas jak kiedyś jak chodziłem do szkoły. Książki czytałem oparty o kaloryfer. Stąd pomysł dość dokładnego uszczelnienia mieszkania, aby nie wywiewało ciepła i jest jeszcze możliwość jak poprzednio zamknięcia kotarą czy czymś innym pok.A aby przynajmniej tu było ciepło. Np. 812 w zimie leży w łóżku na macie grzejnej, którą sam zrobił i tak przeżywa zimę w mieszkaniu.
     Ze szkolnictwa przywiozłem ogórkową. Ach te kurcharki, Takie dobre jedzenie to rzadkość dziś i do tego zrobione w masowej ilości. Wracając z 672 rozmawiałem trochę o spr. 824, bo nie daje mi to spokoju. Ostatnio o nim rozmawiałem też z 811. Każdy ma swoje zdanie w zależności od pkt. siedzenia od którego zależy pkt. widzenia. Stare przysłowie, a ciągle, a może jeszcze bardziej dziś aktualne przy tak zróżnicowanym społeczeństwie. Na razie kontakt z 824 się zerwał, zobaczę co będzie dalej. Muszę trochę ochłonąć po uzyskanych informacjach.
    Z wcześniejszego pójścia do łóżka dziś też nici, bo już jest 23:15, to wyjdzie tradycyjnie. I w zasadzie to tyle ważniejszych spraw. Narka.

Wtorek. 2014.09.30 23:16 Najlepszy dowód nie nudzenie się i zbyt dużej ilości zajęć. Wpis robiony na koniec dnia po 23:15. Cały dzień zajęć i zamykająca go wyprawa po zupki ze szkolnictwa, ale dziś oprócz zupki jeszcze drugie danie w całości.
      Wstałem dość wcześnie 07:20 i wieczorem to już ciąży, bo wracając z 672 i zupkami robiłem się już senny, dlatego teraz tylko tyle. Jutro powinienem więcej napisać.
      Około 13:00 pojawił się 230 po, niestety, niezdanym egzaminiena prawo jazdy - brakło jednego punktu. No cóż, państwo zarobi kolejne 170zł. Z tego powodu 230 był mniej rozmowny niż zwykle, też nie indagowałem go zbytnio o rozmowę, bo wiem że lepiej zostawić w spokoju, niech przetrawi to sam. Jeszcze przed nim około 11:00 przyszedł 172 i sam nakłaniał abyśmy "coś" zrobili. Był trochę pobudzony więc zamiast na pufach z wiązaniem zrobiliśmy to na dywanie bez wiązania, ale za to z tego pobudzenia więcej się ruszał co dla mnie było jak najbardziej pozytywne. Szczególnie jak napinał mięśnie brzucha, na którym siedziałem i przy okazji trochę klaty. Podobnie z mięśniami na rękach i barkach, jak się napinały to mnie szybciej zbliżało się ku końcowi. Fajnie mieć mięśniaka pod sobą z pracującymi mięśniami i ich widokiem przez skórę. Po tym 172 poszedł dalej, więc zabrałem się za kończenie murowania drzwi (obróbki) z piwnicy, które nie mogą być jakoś sprawnie skończone. Wiadro zaprawy zostało wyrobione, pozostało jeszcze ostatnie podejście i z murowaniem będzie koniec. Zabrałem sie też do przygotowanie do wystawienia rzeczy na tablicy lub allegro, jeszczę zdecyduję. W sumie dzień był dość pracowity i to tak widzę na zmianę. Jeden pracowity, drugi z przyczyn innych taki do dupy. Poszedłem też późno spać, znowu około północy. 

           

niedziela, 30 sierpnia 2015

Sierpień 2014

Piątek. 2014.08.01 10:32 Ociepla się na dworze, w przeddzień wyjazdu ma być ponownie 33C, już sie cieszę. Na razie w stacji dwie drezyny jeszcze. Za chwilę lezę je fotografować, bo stoją w torze głównym dodatkowym, który nigdy nie przyjmował dwu drezyn na raz pod budynkiem stacyjnym. Kończy się wyjazd tutaj i mam mieszane uczucia czy chcę wyjechać czy zostać. Za zostać to klimat kolejowy na dworcu i stacji oraz torze kolejowym z drezyną. Jak pisałem mógłbym tu kiedyś ileś lat temu jak stacja była czynna pracować, taka mała stacyjka była by w sam raz. Za wyjazdem przemawia brak mięśniaków. Ach ten popęd seksualny, który steruje w znacznej mierze naszym życiem. Szczęśliwi Ci z małym popędem. Cóż, jakoś jeszcze daję radę. Co raz częściej w miarę jak zbliża sie wyjazd myślę o spotkaniu ze 172, który już sie kontaktować. Ach znowu spanking na klatę, bondage i inne. To jest to czego okresowo potrzebuję. Wpisałem przypomnienie aby też zadzwonić do 222, choć jak to dalej będzie z nim nie wiem, przez to zamieszanie w wiosce. Rozruch poranny na ukończeniu, a później drezyną na most i szlak do lasku iglastego. Na reszcie tam jadę.
   A w trakcie rozruchu przeczytałem o Woodstok w Kostrzyniu. A my w pn. wracamy, tak jak oni. To się może dziać w pociągach. Trzeba się będzie przygotować na powrót.    
   Przy okazji pomysłowość ludzi pracujących na kolei jest przeogromna. Poc. z Rzeszowa do Kostrzyna nazwali "Stalowy pęchęrz". No niezła musiała być imprezka, aby taką nazwę wymyśleć. Inna sprawa, że poc. jechał z 384min opóźnieniem od stacji Jakubowice, bo na szlaku Dwikozy - Jakubowice uległ awarii. Do zdefektowanego składu przysłano zastępczy, który (uwaga) też zdefektował. Połączenie z lokiem od CTL-u się nie udało i wreszcie przysłali im ze Stalowej Woli Rozwadów trzeci skład, którym odjechali "Stalowym pęcherzem" dalej. Trzeba mieć faktycznie stalowy pęcherz, aby wytrzymać 384min opóźnienie. Może zatwierdzający tą nazwę był przyszłościowy i domniemywał trudności. 
    No i wybrałem sie do końca szlaku za most czyli do km. 26,350. Od 26,500 do mostu czyli 27,350 to chyba najładniejszy odcinek szlaku. W lesie iglastym z powietrzem lasu iglastego. Do tego słabo zarasta i można tam co roku w miarę bezproblemowo przejechać co mi się bardzo podoba. O ile w stronę malejącego kilometraża jest pod górę, to z powrotem można drezyną przyjemnie jechać, nawet po niebardzo oczyszczonym torze. Szkoda, że jakoś znowu zaniedbałem tą stronę stacji, ale musiałem sprowadzić drezyną drugą do stacji aby ją wywieźli do naprawy to musiałem w stronę Ryżyna dwa razy pchać ją aby z tą uszkodzoną dało się jakoś dotrzeć w miarę bez umierania na szlaku. Tymbardziej, że miała hamulec zaciągnięty to stawiała dodatkowy opór. Na szlaku postój w raju owocowym na jeżyny, mirabelki czerwone, ale na drzewie z bordowymi liśćmi (inna odmiana niż to wczorajsze drzewo) no i tyle. Jabłko dziś tylko jedno. Na szlaku, bo miałem przypomnienia rozmawiałem z 222, w zasadzie to więcej monologu mojego niż rozmowy, ale z mięśiakami/głuptakami tak się rozmawia. Później dwie na wyższym poziomie i faktycznie rozmowy z 230. Jutro jeszcze raz atakuję most i odcinek za nim ponieważ bardzo mi się tam podoba. Tyle, leze robić foty drezyn w stacji. Dziś jedna odjeżdża to unikalna okazja.
    Miała jedna drezyna odjechać, ale nie przygotowali się. Tzn. przyjechali ze zbyt małą przyczypką i transport nie był realny, ale że tego wcześniej nie wyobrazili sobie to mnie dziwi. Oboje to fascynaci kolejowi wiec wymiary takiej drezyny są łatwe do przeliczenia. Szerokość toru jest standardowa, do tego długość, wysokość i jest pełnia danych. A tu przyjechali z przyczepką na której można przewieźć biurko większe, bo już szafa to odpada. No cóż. Skoro mają na paliwo, czas na "zabawę" to spoko. Mnie na jutro pozostają dwie drezyny, to jeszcze jakieś foty zrobię i je poprzestawiam odpowiednio. 


Sobota. 2014.08.02 14:11 To teraz na krótkto, bo drezyny pojechały, stacja jakby wymarła bez pojazdów szynowych. Teraz jeszcze nad wodę, a później może wpis zrobię szerszy.
   Co mnie podkusiło, aby na interii założyć bloga to nie wiem. Ilość reklam jest tu porażająca, a walka z nimi... Ach jedynie skuteczny jest linux, ale na wakacjach go nie mam więc męczę się i przeładowuje stronę ileś razy, aby nacisnąć to co pożądane.
   Woda w jeziorze już nie taka jak w poprzednich dniach, ale jutro jeszcze ma być ciepło to trochę się powinna nagrzać. Bez drezyn to czuję się nieswojo, stacja robi wrażenie zupełnie nieczynnej, z drezynami i to dwoma w stacji to zupełnie inaczej. No cóż, jutro dzień na pakowanie, bo w pn. wczas rano wyjazd do Wronek na poc. Czy wejdziemy do niego po przystanku Woodstock to się okaże. Generalnie wyjazd, bo jakby można go już podsumować bardzo udany. To co chciałem zrobić to się w większości udało oprócz dzisiejszego ostatniego wyjazdu za most do końca toru z możliwością jazdy. Szkoda, ale i tak atrakcji było sporo i sporo dni w których byłym sam z drezyną więc zupełnie inaczej przeżywałem to przebywanie w torach. No i przy jazdach drezyna miała zakładany sygnał końca poc., który przy zmianie kierunku jazdy był przekładany na odpowiednią stronę. Sygnał na pamiątkę zabiorę do domu, tu i tak nikt by go nie uszanował. 
   Ciekawe kiedy w zagonionym życiu będę miał czas siąśc i zrobić porządny wpis tutaj. Na razie wszystko w biegu, dopisywanie po kilka zdań i tyle. Nie udaje się jakiejś głebszej myśli skonstruować i przelać na "papier". No cóż... To o spr. doczesnych jutro. Jakoś nawet nie mam humoru pisać, chyba przez to, że drezyny odjechały. Nie znajduje innego powodu. Leze wcześniej spać, aby jutro też tak zrobić, bo w pn. trzeba wcześniej wstać. Narka.


NIedziela. 2014.08.03 10:14 Poszedłem wczoraj wcześniej spać, aby się przyzwyczaić na jutrzejsze wcześniejsze wstawanie. Efekt - przebudziłem się 03:44, ale później zasnąłem i spałem do 08:45. Jutro jak się przebudzę to trzeba będzie już wyjść, bo znając siebie to przed wyjazdem jest zawsze niewyobrażalny młyn.
    Zapomniałem opisać, jak jechałem na ostatni wyjazd na most i na szlak za nim to w km. 28,450 ponownie zrobiłem w.k. Tym razem byłem tam po nagu na drezynie, w słońcu. Co ciekawe jak się jest w ruchu to wszelkie owady znacznie częściej atakują, jak względnie bez ruchu to dają spokój, przelatują obok i nic nie robią, nawet nie lądują. Wystarczy, że zacząłem pchać, czy jechać drezyną i zaraz się znajdowały. Jak koty, które reagują na ruch. W.k. odbyło się z "udziałem" 222 w pozycji na drezynie, w której pewnie by nie chciał być. No cóż, ale mnie się podobało. Jak się okazało to ostatnie w.k, na szlaku. Nienarodzone wylądowały w torowisku, część na liściach jakiejś roślinki. Rozluźniony ubrałem się w krótkie spodenki i pojechałem dalej do km. 26,400.
    Dziś pakowanie wstępne, przygotowanie budynku dworcowego do opuszczenia czyli posprzątanie go, sprawdzenie czy wsztysko jest dobrze zamknięte itp. Dzień ciepły, już teraz (10:15) jest 29C więc dla mnie zajebiście. Choć z powodu opuszczenia stacji przez drezyny nie miałem jakoś wieczorem humoru, to w zasadzie mi już przeszło. Trochę dziwne, że mózg tak na to zareagował. Widać na tym przykładzie dobrze jego dwutorowość. Na zewnątrz i jakby to główne ja myśli trochę inaczej, to drugie ja na drugim torze, czy inne funkcje niedostępne dla pierwszego toru odbywają się na drugim niezależnie. Oczywiście wpływająna sytuację na pierwszym torze, ale tylko wpływają. Jakiejś interakcji nie widać.
   Jutro chyba spotkanie ze 172. Napisałem mu sms-a, aby się przygotował na nockę, choć czy będzie chciał zostać to nie wiem. Jest nieprzewidywalny. 
   Nie ma to jak mieć na laptopie uniwersalne porniole. Wysłałem 824 nad jezioro, bo sam mam tu robotę z pakowaniem, sprzątaniem i innymi rzeczami w tym również nacieszenie się jeszcze budynkiem stacyjnym. Wszak to ostatni dzień. Ciepły o 13:30 jest 33C na dworze do tego wieje, więc czuje się rewelacyjnie. Ciepło, przeciąg no rewelka. W takim klimacie mógłbym cały czas funkcjonować. Zabieram się za pakowanie. 


Poniedziałek 2014.08.04 19:01 Ostani dzień w Chrzypsku, a właściwie to tylko rano, bo następnie wyjazd na pociag. Wczoraj burza przeszła nad Chrzypskiej bokiem, aczkolwiek wiał silny wiatr i gdzieś zdmuchnęło linię wysokiego napięcia, bo mieścina pozostała bez prądu. Oprócz tego, na dojściach kabli do dworca, upadająca gałąź zerwała kabel jednej fazy i nawet jakby wioska była włączona do prądu to na dworcu jeszcze trzeba by podłączyć spadnięty kabel. Wobec tego wieczorej zagraliśmy jeszcze w karty, a jak zaczęło się ściemniać to przygotowaliśmy się do spania. Nawet dobrze, bo szybko poszedłem spać, jakby był prąd to tradycyjnie bym się zasiedział. Nie było więc problemu ze wstaniem o 05:30 i wyjazdem na dworzec, choć tradycji stało się zadość i sam wyjazd tak trochę na styk w biegu. Rower też tradycyjnie załadowany był mocno, dość że nie umiałem go sam dźwignąć. Tzn. jedynie mogłem podrzucić. Tak obciążonym rowerem to jeżdżę raz, dwa razy do roku. Trudno jedzie się takim naładowanym, ciężkim rowerem. Wjeżdżanie pod górki, nawet te niewielkie to redukcja do niskich biegów i mozolne wciąganie się. Za to z góry, to aż trudno było go zatrzymać. Udało się mimo tego utrzymać rozkładowy czas jazdy i do Wronek na stację przyjechaliśmy planowo. W drodze do Wronek, w jednej wiosce przed k/przystanku z Woodstock szedł punk z dużym irokezem na głowie. Twarz miał do tego i fugurę, mimo ubrania w skóry, tak ładną że na tym przystanku bym go przeleciał trzymająć za tego irokeze. Ach taka sztuka, a tu brak czasu.
   Przed naszym poc. odjechał opóźniony 13min poc. z Kostrzyna i odziwo nie był aż tak pełny jak przewidywałem. Ludziom udało się do niego wsiąść w miarę bezproblemowo, choć przy odjeździe był tłok przy drzwiach. Z powodu opóźnienia częściowo zbierał ludzi z następnego poc. ze Szczecina, na który juz czekaliśmy. Ten miał zapełnione tylko msc. siedzące więc bez problemu z rowerami wsiedliśmy. Do Poznania dojechaliśmy prawie planowo, ale mieliśmy 40min na przesiadkę to nawet opóźnienie 15min nie było by szkodliwe dla nas. W poznaniu poszedłem kupić coś do picia. W galerii (jak to teraz nazywają) handlowej kupiłem wody w cenach kosmicznych po 4,20 za but. 1,75 i 1,5l. Z
Jak to w mieszkaniu, nie udało się wcześniej iść spać. Dotrwałem do 23:40, bo jeszcze to, jeszcze tamto, jeszcze coś tam i tak czas zleciał. Inna spr., że wieczorem przyszedł 230 i po nim 979. 230 się chwalił ćwiczeniami, które rozpoczął wczoraj na brzuch i klatę. Rozebrał się z koszulki i pokazał. No jeszcze efektów nie widać, ale i tak miło było dotknąć i popatrzeć. Po prezentacji przylazł 979 z treningu. Nie wiem czy to brak mięśniaków na wyjeździe, ale jak tak patrzałem na niego to zaczął mi sie podobać. Tzn. widziałem szyję i ręcę, które zawsze miał ładne, a po treningach może mu się poprawiły. Żerują na ludziach strasznie. Do msc. kupienia szedłem dość szybko, bo do przejścia tunel pod peronami, przejście peronem 3-im do budynku kasowego, następnie przejście przez budynek kasowy k/kas (kolejki przed kasami jak za dobrych czasów do każdej stało ok. 25 ludzi) wejście do galerii, schodami ruchomymi w dół i dopiero był a'la spożywczy. Następnie powrót. Okazało się za kilkanaście minut, że były to nadroższe wody jakie ostatnio kupiłem bowiem idąc po nie, gdzieś zgubiłem bilet na pociąg. W poc. po odjeździe konduktor pyta się o bilet, sięgam do msc. w którym powinien być i... nie ma go. Nowy kosztował z dopłatą 8zł za wypisanie w poc. 52zł więc więcej jak kupiony w kasie we Wronkach. Super! Tak firma zarobiła extra kasę ode mnie. Trudno, widać mimo wieku błędy się pojawiają stale. Większość drogi do Wrocławia jechałem bez humoru z oczywistych względów. Stopniowo mi trochę przechodziło, bo co zrobić. Stwierdziłem odwołam objazd pociągami z 374 15 sierpnia po kraju i tyle. W końcu nie mam aż tyle wolnej gotówki, a sam wyjazd jakoś nie bardzo mnie rajcuje, tymbardziej z powodu kontaktu z koleją (drezyny) przez ostatnie 2 tygodnie. Ostatnia przesiadka, na którą miałem czekać 50min skróciła się do 1 min, bowiem poc. był opóźniony 22min i dzięki temu z przyjazdu udało mi się wsiąść od razu do stojącego na sąsiedniej krawędzi peronowej następnego poc. Dzięki temu byłem w wiosce 50min wcześniej. Z dworca jechałem w małym deszczu, na szczęście większy minąłem w pociągu. Po wyjściu z dworca i jeździe na rowerze zadzwonił 172, gdzie jestem. Powiedziałem mu, że za 15min będę w mieszkaniu to jak chce to może się zjawić. No i zjawił się. To jest to na co czekałem tyle czasu. Mięśniak pode mną. Jeszcze przewinął się 230, którego dość szybko spławiłem i mogłem się zabrać za 172. Ułożyłem go na pufach, za nimi drugie krzesło do którego przywiązałem mu ręcę. Położyłem sie na nim i wpierw ocierałem całym ciałem leżąc na jego ciepłym ciele. Mięśniaki są przeważnie zawsze ciepłe, bo nie mają tkanki tłuszczowej izolującej ciepło wewnętrzne. Leżąc trzymałem się za jego ręce, mocno ściskałem bicepsy. Z tej pozycji siadłem na nim. Zacząłem spanking na klatę, boki klaty i następnie brzuch. Spanking na brzuch powoduje napięcie mięśni na nim co super wygląda. Od razu pojawia się tarka na nim lub jak mówią sześciopak. Nie omieszkałem też napluć mu na klatę jednocześnie robiąc spanking. Jak mu już się trochę śliny na klacie zebrało, część stużką spływała w stronę szyi, to resztę mu roztarłem między sutkami nadal klepiąc go w klatę. Po takiej przerwie moje podniecenie szybko rosło, chyba za szybko, bo po paru minutach doszedłem do finału. Nic i tak przylezie następny raz, to nadrobię. Zresztą jak przylazł to powiedział, że na chwilę bo idzie na imprezkę i na niego gdzieś tam czekają. Po wyjściu 172 powolne rozpakowywanie. W trakcie sprawdzenie mieszkania jak przeżyło nieobecność i imprezki zrobione przez 979. Jakoś przeżyło choć sprzątanie na jutro zostanie, co powiedziałem zresztą później jak przylazl 979. No i tyle z dnia. Narka.


Wtorek. 2014.08.05 08:56
Jak to w mieszkaniu, nie udało się wcześniej iść spać. Dotrwałem do 23:40, bo jeszcze to, jeszcze tamto, jeszcze coś tam i tak czas zleciał. Inna spr., że wieczorem przyszedł 230 i po nim 979. 230 się chwalił ćwiczeniami, które rozpoczął wczoraj na brzuch i klatę. Rozebrał się z koszulki i pokazał. No jeszcze efektów nie widać, ale i tak miło było dotknąć i popatrzeć. Po prezentacji przylazł 979 z treningu. Nie wiem czy to brak mięśniaków na wyjeździe, ale jak tak patrzałem na niego to zaczął mi sie podobać. Tzn. widziałem szyję i ręcę, które zawsze miał ładne, a po treningach może mu się poprawiły, a może z braku mięśniaków tak reaguję.
    Rano rozruch poranny i jak zwykle po przyjeździe młyn spraw do załatwienia przeważnie w mieszkaniu. Dostosowanie go do pracy i przebywania.
   Przyszedł 899 po zostawiony przed wyjazdem motor 222. Nie no wymiękam jak go widzę. Te mięśnie, naturalne, bez (chciało by się rzec konserwantów) ćwiczeń na siłowni to powala samym wyglądem. Trochę go podotykałem ile się dało no i jak poszedł z motorem to praktycznie zaraz zrobiłem w.k. Po takim widoku to nie mogę się powstrzymać, zresztą po co się powstrzymywać. To już drugi raz dziś w.k., bo rano jak się przebudziłem to w łóżku też. Ach ten popęd seksualny, czy znaleziono już wyłącznik? 
  Czy ja się qrwa muszę zajmować oprócz moich spraw jeszcze sprawami innych? Dziś była niezręczna rozmowa, czy raczej monolog 979 odnośnie wydania motoru, który miał być zastawem za szkody. Skąd ja mam wiedzieć o takich rzeczach. Czy to moje finanse do cyca? Czy tylko ja mam wyciagać wnioski i prawidłowo myśleć, a jak się już nie udaje to zostaję zjebany jak pies. Do cyca, chyba stanę się asertywny w tym wieku i podobnie jak mięśniaki z wioski będę miał wyjebane na wszystko dookoła. Jak oni to mówią: miej wyjebane, a będzie Ci dane. No rewelka, muszę o tym pamietać, albo przypominacz dać w telefonie, aby codziennie mi o tym przypominał. A tak, imprezki były sprzątanie na mnie i to bez zająknięcia ze strony 979, jakby to była norma. Popsuł mi się humor, ale czy to mnie się powinno tak dziać?

Środa 2014.08.06 09:03 Po wczorajszym spięciu z 979 nadal o tym myślę. 222 odpadł, bo jak inaczej. Kolejny mięśniak poszedł (jak powiedział Rewiński na Kilerze) "w pizdu" i to nie z mojej winy do cyca. Pożoga wśród mięśniaków w ostatnim roku jest straszna pozostał jeszcze 172 i w zasadzie tyle z tych, z którymi coś robię. 230 to tylko tak do pogłaskania. Czy będę umiał czas poświęcony mięśniakom zagospodarować inaczej? Pozostaną filmiki i jeszcze przez jakiś czas fellow na znalezienie kogoś do seksu, a później już emerytura seksualna. Jeżeli tak będzie to nastąpiło to znacznie szybciej niż planowałem. No cóż, kolejny raz dowód na nieprzewidywalność życia jako takiego. Ostatnio nauczyłem się niepowodzenia przerabiać na ilę się da w pozytywy przynajmniej z mojego pkt. widzenia. Zgubienie biletu na powrót z Chrzypska przerobię na brak wyjazdu 15-go pociągami z 374, Czas poświęcany 222 też na coś trzeba będzie przeznaczyć, ale tego dotyku, tej gładkiej skóry nie mam na razie czym zastąpić. Pozostały zdjęcia, dobrze, że tak na nie naciskałem i są zarchiwizowane.
   Po wczorajszym dniu takim wolnym bez nadmiaru zajęć, dziś ambitny plan realizacji zaległości i pracy przy mieszkaniu. Do tego chcę włączyć ponownie ćwiczenia jak kiedyś i ok. południa do nich przystąpić. Porządki w papierach po śniadaniu już częściowo zrobione, jeszcze pozostało przejrzeć korytka W9 i W14, bo pilne i bieżące zrobione. Następnie odkurzanie, bo tradycyjnie pozostało po ich urzędowaniu nie sprzątnięte, później jeszcze telefony w spr. przyjęcia do pracy i chyba do 374 zadzwonię z info o rezygnacji z wyjazdu. 


Czwartek 2014.08.07 09:08 Aż dziw, ale zaniedbałem wczoraj bloga. Wpisałem tylko rano, a później już nic w ciągu dnia choć funkcjonowałem. Mało tego pomyliły mi się dni i dałem tytuł "Wtorek", w efekcie były dwa wpisy z takim tytułem.
   Żałuję tego odpadu 222, śpię i myślę o nim, o stracie dotykania go i opuszczania mu, do granicy, którą ciągle naginałem, majtek. Było to takie wyzwania, a jednocześnie sprawdzenie na ile pozwoli. Trochę to dziecinne jak w szkole uczniowie sprawdzają na ile mogą sobie pozwolić przy nauczycielu i kiedy zareaguje, ale w życiu mamy takie sytuacje w miarę często. Z nim ostatnimi czasy to dość mocno mu opuszczałem majtki i było bez reakcji. Po przyjeździe z wakacji był plan dalszego opuszczenia i sprawdzenia jego reakcji. No teraz to już nie nastąpi, no trudno. Choć w łóżku nigdy nie wylądowaliśmy w sensie robienia czegoś więcej jak masażu, to może dlatego, że to jeden z ostatnich mięśniaków tak bardzo podabający mi się, ta strata jest tak przeżywana. I najgorsze, że w tym jakby nie ma mojej winy. Nie było mnie tu na miejscu, a tak się zamieszało. W zasadzie pozamiatało całą serię dwieście oprócz 230. Za to jakby wrócił właśnie 230, to z nim trochę poeksperymentuje, choć to zupełnie inny typ osobowościowy, mało przewidywalny. 


Piątek 2014.08.08 09:17 Ostatnio mam trochę rozbite dni za sprawą oferty przyjęć do pracy na stanowisko, na którym chciałbym pracować. Już raz mi odmówiino podając 3 wersje stąd nie wiem kto i gdzie miesza. Chcę zaangażować trochę innych osób znajomych do znalezienia kontaktu w środku, aby jakoś pchnąć sprawę do przodu. W zasadzie jak mi się wydaje to ostatnia szansa w tym roku, aby się tam dostać. W innym wypadku trzeba będzie iść do pracy chyba do poprzedniego zawodu. Oczywiście wolałbym..., ale to moje wolenie, a nie ich. Po za tym rano jak wstaję to jeszcze wspominam 222. Całe szczęście pozostały zdjęcia, które wczoraj przeglądałem częściowo.
   Dziś objazdówka z pkt-ami załatwiania spraw m.in. w spr. przyjęcia do pracy.
   Jest pod górę. Część ma urlopy, część zajęta, ale drążę temat dalej, wszak to chyba ostatnia szansa w tym roku. Pogoda dziś przyjemna o 15:00 27C, pootwierałem okna, nagrzewam mieszkanie, mięśniaki w wiosce chodzą częściowo bez koszulek i mnie drażnią. Tzn. one może o tym nie wiedzą, ale na mnie to tak działa. Choć przyszedł na noc 172 więc zrobiliśmy to przed spaniem, zrobiliśmy to rano to nadal bym to jeszcze zrobił z jakimś mięśniakiem. To jest straszne. Współczuje wszystkim z dużym popędem seksualnym, a zazdroszczę tym z małym.
   Przy tej pogodzie oczywiście dobrze jechało się na rowerze, w centrum drugiego m-ta przejechałem główna ulicą - deptakiem, na którym oczywiście wypatrywalem młodych mięśniaków. Oprócz tego policzyłem pkt. do wynajęcia lub zamknięte, było ich 16-cie czyli dość sporo. Przeobrażają nam się główne ulice. Na tej przejechanej to najwięcej banków, przedstawicielstw sieci komórkowych, żralni i jakiś markowych sklepów z ciuchami. No i to tyle.
   W filmie "Milczenie owiec" było mniej więcej takie sformułowanie, że te osoby, które często widujemy zaczynają nam się podobać jeżeli tylko mieszczą się w widełkach, albo jak się nie mieszczą mamy do nich sympatię. Tak mi się wydaje, że typ osoby której szukam, czyli taki chudy mięśniak, skurwiel to wzięło się właśnie z wioski. Wszak to tu stale patrzę na takie osoby i przyzwyczaiłem się do ich wyglądu i obecności. Podobnych szukam też gdzie indziej, a w miastach z takimi to trudno. Tam się inaczej wychowują rywalizacja bardziej finansowa niż mięśniowa. Tu raczej większość biedna to pozostaje im się napierdalać między sobą i okresowo występować w rankingach, który którego pobił i zwyciężył i umieścić go na odpowiednim szczeblu drabinki. W miastach to chyba rywalizacja mam taką zajebistą komórkę, a Ty takiej nie masz. Mam zajebisty aparat foto, a ty takiego nie masz lub w ciuchach. Szkoda, że taka rywalizacja nie odbywa się w nauce, to byśmy byli rozwojowym społeczeństwem. Tak schodzimy do ogona Europy i przesuwamy się szybko na jego koniec.
    Wieczorem przylazł 172, bo stwierdził, że samemu w domu to mu się nudzi i nie ma do kogo odezwać, a tu jakby ciągle są ludzie. Oczywiście później przyszli 979 i 895 to 172 oglądał z nimi filmiki śmieszne na yt i śmiali się do łez z nich grupowo. Fakt, w domu by czegoś takiego nie miał, pomijam brak internetu. Jeszcze się załapał na kawałek pizzy, bo zamówili, no ja też, ale wziąłem najmniejszy aby na spanie żołądek nie miał tyle do trawienia. Zresztą jakoś ta pizza nie była za szczególna choć od tego samego dostawcy. Może dużo rozwozów i zamówień to jakość trochę spadła. Tak czas zleciał i za nim poleźli 979 i 895 to była 23:30, procedury wyłączeniowe i polazłem spać po północy. 


Sobota. 2014.08.09 09:51 Ma być ciepły dzień, temp.ok. 30C to będę nagrzewał mieszkanie. Przy tej temp. to ambitne plany działania przy mieszkaniu, co wyjdzię opiszę. Rozruch poranny na razie trwa, 172 śpi jeszcze na dole. Wczoraj przylazł, bo mu się nudziło w domu. Wczoraj wreszcie poszedłem do 820. Przed wyjazdem na drezyny nie wyrobiłem się, po też jakoś zleciało kilka dni za nim się wybrałem. Jak już wlazłem to rozmawialiśmy 2h za nim nie musiałem wyjść, bo przyjechał 373 załatwić sprawę no i mnie wyciągnął. 820 udało się zmienić pracę prawie na tą samą tylko w mk cafe. Stawka też prawie ta sama, to mu powiedziałem: to czujesz się jak ryba w wodzie, jeszcze niektóre lokale te same, to tylko wleziesz w innym stroju do nich i tyle. Może i mnie się uda powrócić do pracy, w której chciałbym pracować. Alternatywy są, ale na razie poczekam. W PUP byłem termin odchaczyć i następny mam na 08-10 co wpisałem w przypominacze, aby nie zapomnieć.
    Korzystając z chwili opiszę jedną rzecz. Otóż jak jechałem na drezyny kolejowe to w Poznianiu obok dworca przebiegają dwie linie tramwajowe. Z peronu 4b widać obie: górną i dolną. Obserwowałem przejeżdżające tramwaje i patrząc trochę analizowałem to co widziałem. Uwagę moją zwróciły pantografy. Otóż na wszystkich wozach 105N widziałem tradycyjne pantografy w kształcie rombu. Na nowych były półówkowe (pół rombu - jakie są teraz "modne"), ale wspomniane wyżej 105N miały tradycyjne. Zastanawiałem się po co właściwie u nas zmieniono prawie wszystkie tradycyjne, sprawdzone od 30 lat konstrukcyjnie pantografy, na naście modeli połówkowych. Po co było tracić tyle energii, kosztów, aby założyć pół rombu tylko dlatego, że jest taka moda. Dla pasażera nie ma to najmniejszego znaczenia, dla motorowego, o ile on sie nie złamie też. Pozostaje w takim razie odwieczny problem kasy. Widać firma królika od królika potrzebowała kasy i Henio ze Zdzisiem się zgadali i zaczęła się kilkuletnia wymiana konstrukcji, które pierwotnie nie były sprawdzone i masowo się łamały w czasie eksploatacji więc dochodziły koszty zatrzymań ruchu na sieci tramwajowej. Czemu stare konstrukcje, dawno sprawdzone w biurach projektowych w latatach 70-ych nie mogły dalej jeździć jak np. w Poznaniu? No chyba z powodu kasy. Teraz na sieci widać naście konstrukcji pantografów, z przeróżnymi rozwiązaniami, aby się nie łamały na boki, do przodu lub tyłu i nie wyginały w czasie jazdy po nierównościach. Ot taka ciekawostka, jak wyprowadzić kolejnym sposobem kasę z systemu. W zasadzie można by napisać pracę doktorską lub magisterską o przeobrażeniach konstrukcji pantografów połówkowych na przestrzeni 10 lat. i kosztach społecznych, ekonomicznych i innych w tych działaniach.
    Wioska jest przejebana. Wystarczy 29C na termometrze i mięśniaki chodzą po niej bez koszulek. Jakoś tak po procedurach porannych dopiero ok. 12:30 się kapnąłem, że jeszcze do warzywniaka mam jechać. W drodze oczywiście mijałem mięśniaków, no mało nie spadłem kilka razy z rowera. To jest to co lubię, nie jakieś miastowe nawyki, gdzie spotkać kogoś bez koszulki to rzadkość. Tu to norma. Ach taki przejazd i zaraz mam lepszy humor. 


Niedziala. 2014.08.10 10:33 Zrobiła się wczoraj imprezka, bo przyjechał z Wa-wy (kiedyś) mięśniak, którego tam pewna firma wysłała na delegację lata temu i został tam już. Nadal pracuje w branży, ale już dla innej firmy. I jak to była wśród mięśniaków, każdy pretekst jest dobry do imprezki, przyjazd jego też był dobry. Imprezka trwała do ok. 03:00 no i tak jakoś zasnąłem. Przy okazji widziałem po raz pierwszy bez koszulki 826. No gdyby nie ta jego niekształtna głowa, z brzydką twarzą, to reszta jak najbardziej dla mnie pomimo jego chudości, a właściwie to ponieważ ćwiczy to przynajmniej widać na nim mięśnie, a to dla mnie istotne.
    Temp. w ciągu dnia dobiła do 30C, więc wybrałem się na rower na objazd, bo to ostatnie takie ciepłe dni. Od wtorku zapowiadają ochłodzenie. Szczęśliwa informacja np. dla 172, należącego do klubu morsów. Zawitałem również do parku w Ch-wie. Uruchomiono tam kolejkę wąskotorową, szkoda tylko że 32 tonowa Lxd2 ciagnie 2 wagony, no mogła by 3, ale może nie mają tyle taboru, bo w ukresach jak widziałem zmieściły by się. Po powrocie wjechałem do stonki jeszcze po chleb. 172 je go dość sporo. Będąc w stonce rozmawiałem z 979 przez tel. a tu widzę przed stonką bierze koszyk 975 z żoną. No byłem w szoku. Pisałem mu ostatnio na fc od 979, aby się odezwał, ale nic, a tu jest w kraju. No poprostu byłem w szoku. W sklepie okazało się, że spadła mu na nogę w niemczech paleta i dostał L-4 to przyjechał do kraju skorzystać z wolnego. Ponoć następny raz będzie za pół roku dopiero. Jutro ma wpaść na dłużej porozmawiać to dowiem się więcej jak tam mu się pracuje i w ogóle.
  Korzystając z ciepła na dworze, nadal nagrzewałem mieszkanie, aby na chłodniejsze dni było akurat. Wieczorem w nagrzanym mieszkaniu pojawił sie jeszcze 979 oraz 230, który został spać u mnie do jutra ponieważ ma na popołudnie. 


Poniedziałek 2014.08.11 09:32 Jakoś inaczej jest w mieszkaniu jak jakiś mieśniak śpi. Z jednej strony tak nieswojo, bo nie można wszystkiego zrobić, np. w.k. jest trochę problematyczne bo pewne odgłosy mogą być skojarzone, wszak oni też to robią. Z drugiej strony nie ma tego uczucia zasypiania samemu w domu. Nie śpię z nimi w jednym łóżku, bo oni w innym pokoju lub tym samym, ale inne posłanie. Np. 230 spał w C, a 172 i ja w A. Po za tym spanie z mięśniakami w jednym łóżku już nie wychodzi, bo przyzwyczaiłem się do spania samemu i nie potrafię się wyspać z mięśniakiem. Owszem zasnę z nim, ale po godz. czy 1,5 jak trzeba się przewrócić to wychodzę z łóżka i lezę do innego.
    Na razie rozruch poranny, a później wyjazd do m-ta w spr. pracy. Znowu trzeba będzie stękać i być grzecznym jakby nie wiadomo co się chciało. Jednak czasy "komuny" były fajne pod tym względem. Przychodziło się do zakładu pracy i miejsca teoretycznie były, jak nie to jakieś pół roku i już sie znajdowały. Dziś to można se pomarzyć, a korpo to już ogóle traktują ludzi jak (powstrzymam się od określenia). Na szczęście mamy bardzo niską dzietność co za parę lat może przynieść inne traktowanie pracowników. Dobry jest też wypływ ludzi do pracy na zachód, bo to również przerzedza rynek pracy. Już ofert zaczyna pojawiać się więcej niż kiedyś i hasło: "na Twoje miejsce jest 10 innych" zanikło. Nadal jednak w państwówkach istnieją króliki od królików i te dostają się na stołki. Może w tej batalii uda mi się wyprzedzić jakieś króliki i dostać. Jak nie, to niestety ulubiona praca i zainteresowania pozostaną w sferze zainteresowań, a nie będą realizowane w pracy.
    Jak zapowiadali to się stało. Przy opadach nagle sie ochłodziło z 30C jakie było do 18C. To ostanie mięśniaki jakie widziałem bez koszulek przejdą do historii. Teraz już tylko będą łazić w koszulkach, chyba że jakieś szczególne wydarzenia.
    Wyjazd w spr. pracy popsuł mi humor w zasadzie na resztę dnia jak i chyba następne. Okazało sie tym razem, że rekrutację prowadzą w kolejności zgłoszeń i jak pojechałem to już pozamiatane. To jakby se możemy szukać innej pracy. A szkoda, bo taką miałem nadzieję. Nie wiem co spowodowało decyzję z takim późnym wysłaniem zgłoszenia choć w drugim dniu pokazania sie oferty wiedziałem o niej i mogłem to wysłać jeszcze z wakacji. Teraz się będę denerwował sam na siebie przez najbliższe dni, znowu kilka niedospanych nocy, analizujących co się stało, już po fakcie.


  Wtorek 2014.08.12 10:35 Jak przypuszczałem w nocy miałem problemy ze spaniem, z powodu zawalenia przyjęcia do pracy. Zasnąłem jakies 1,5h po położeniu się, a już po 3,5h przebudziłem się i znowu mózg wszedł na obroty myślenia co dalej. Chcę, ostatnim zwyczajem, znaleźć jakiś pozytyw w tym negatywie, ale na razie nie udaje mi się. Jakoś znowu przed siódmą zasnąłem na 1,5h i później już funkcjonowałem. Po wstaniu poszedłem do 172, który leżał na materacu. Przysunąłem się do niego i zacząłem go głaskać. Wstał poszedł na papierosa. Po papierosie położył się ponownie ja wpierw k/niego, następnie powoli wsunąłem się na niego. Ze szczegółami nie chce mi się tego opisywać, bowiem po wczorajszym nadal mam zamieszanie w głowie. Ale odbylo się standardowo, przywiązałem mu ręce do sztangi, trochę leżałem na nim, trochę siedzialem.
   Po porannym zrobieniu sobie dobrze, rozruch poranny i trzeba będzie się zabrać za bieżące czynności.
   Przyjechał tydz. temu 975 z Niemiec dokąd wyjechał do pracy i w rozmowie dziś stwierdził, że już tu nie wraca. Mimo mieszkania w domku (to taki większy dom dwupiętrowy, który pokazał mi na zdjęciu) z 36 osobami, jedną pralką to nie chce tu wracać. Pracuje w chłodni przy mięsie i choć jest w niej -5C, trochę z tego powodu narzeka, to i tak woli być tam jak tu. Następny raz będzie w lutym, bo teraz zjazdów nie będzie. Oczywiście zaciągnąłem go na łóżko, jego mięśnie jak zwykle mnie powalają i powaliły na niego. Siedząc na nim podniecałem się nadal jego mięśniami rąk, ten biceps, to przedramię. Chciałem mu zrobić zdjęcia bez koszulki, ale się ubrał i powiedział o przyjściu jeszcze przed wyjazdem. Troche przytył jak widziałem, sam stwierdził o przybraniu 8kg, ale jest plan zrzucenia tego, aby brzuch mu się wyrównał do poprzedniego stanu. Ma biegać popołudniami, bo nie ma tam co robic i się nudzi. W wiosce generalnie nie ma internetu, ale jest jedno miejsce gdzie stojąc z telefonem łapie zasięg. Wioska jest w ogóle w górach i dni słonecznych (jak powiedział) było kilka od czerwca, po za tym to ciągle pada. Jak jeździłem do babci w góry to jak zaczęło padać to faktycznie padało przez 3 dni za nim nie przewiało chmur na dobre, tak ciągle się tworzyły z odparowania wody ze stoków i drzew na nich. Na łóżku poszło szybko, trochę mu przygniotłem kolanami bicepsy, napręża wtedy mięśnie. Nie chciał spankingu, bo żona by zobaczyła to wybralem bicepsy, aby się podniecić jego naprężonymi mięśniami.
    Popołudniu robiłem z mniejszym udzialem 172 a'la obiad, tzn. kartofle, surowka z kiszonej kapusty, marchwi, pomidora, jakbłka i cebuli oraz jajka smażone na patelni do tego. To stanie w kuchni to taka strata czasu. Tyle roboty aby w ciągu 10min to zjeść i tyle, a jeszcze pomywanie po tym wszystkim. Kiedyś dalem laptopa do kuchni to zaraz lepiej sie robiło, ale dziś nie sądziłem o tak długim zatrzymaniu tam przy robieniu obiadu.


Środa 2014.08.13 16:14 Jeszcze trochę, a bym zapomniał o wpisie. Wstałem ok. 09:20, wcześniej jednak przebudziłem się jakoś wcześniej jak było jeszcze ciemno i z powodu snu, którego niezapamiętałem byłem "cały mokry", a przynajmniej w sporej części. By ponownie zasnąć odkryłem się aby trochę przeschnąć. Szkoda niepamiętania snu, musiał być jakiś pełen akcji, że byłem tak mokry. Po rozruchu porannym i rozmowie tel. z 374, która trochę trwała zabrałem się za malowanie drzwi z piwnicy zewnętrznych, które, jak już będą gotowe, będziemy wymieniać. Malowanie wraz ze 172, ale po nim trzeba było poprawiać. Jak to jest, że tacy ludzie pracują na budowlance i jakoś dają sobie radę? Jakość prac jest niska. No ale cóż, przynajmniej na tym etapie można było poprawić. Jutro będą drugi raz malowane wraz z ramą od nich, o której zapomniałem. Była już malowana w zewnętrznej części w ub. roku, to trzeba ją poprawić  przed zamontowaniem. Jutro też kupowanie części do ich montażu w tym kotw i innych, które będą potrzebne. Wymiana wstępnie zaplanowana na sobotę, z tym że jak nie zdążę to w pn. 

Czwartek 2014.08.14 00:08 A że się zasiedziałem, to zainicjuję wpis, a rano się rozszerzę w pisaniu. W sumie 172 już prawie wyglebił, więc pora na mnie też.
   Nie ma to jak korzystać z linuxa, żadne reklamy nie pojawiają sie na erkanie, wszystko skutecznie jest blokowane i swobodnie można korzystać z neta. Przy okazji reklam, to zastanawiam się jak to jest, że TV ma ciągle opóźnienia, nawet o 09:00 5 minutowe. I opóźnienia dotyczą w zasadzie prawie wszystkich kanałów (przynajmniej te co oglądam). Niedorzeczne jest nadawanie TV na opóźnienia np. na kolei, czy w innych służbach komunikacyjnych skoro sami nie trzymają się planu. W zasadzie jeżeli mają stale nadmiar reklam to powinni przesunąć godziny emisji i sprawa była by załatwiona (przynajmniej w teorii).
    Jak w jednym dniu się wyśpię to w drugim niedosypiam. Padło na dziś, ale jest pozytyw, pojechałem do sklepu po chleb no i jeszcze dostałem. Jutro święto to szybciej będą wymiecione. Jeszcze popo jakieś zakupy trza będzie zrobić co by ze 172 przeżyć.
    Ochłodziło sie na dworze, o 08:20 było 13C. W mieszkaniu mam jeszcze nagrzane i wczoraj przyszedł do 979 taki ładny mięśniak z wioski. No tak to jakoś jest, że ładne mięśniaki wyjeżdżają na zachód i ten też za tydz. jedzie. No szkoda, bo naprawdę ładny okaz. Wyjeżdża do Holandii niby na 2 m-ce, ale jak to bywa może tam zostanie, tymbardziej że jego siostra siedzi tam 5 lat. Ale udało mi się doprowadzić do rozebrania się go z koszulki. Stękał z powodu wysokiej temp. to mu zasugerowałem, że skoro 172 jest bez koszulki to on też może sie jej pozbawić. Krótko myślał i po chwili był już bez niej. W sumie jak popatrzałem to ręce ma bardzo ładne, ale brzuch i klata jeszcze ladne, plecy też. Czy uda mu się to utrzymać? Widziałem już takich mięśniaków, którzy zapuszczali się dość szybko najprawdopodobniej z powodu ciągłego mniemania o ładnym wyglądzie, który z czasem się pogarszał.
    W planie drugie malowanie drzwi i ramy oraz wyjazd do sklepu po rzeczy do montażu, który chyba przeniosę na pn. Ma być cieplej na dworze i słonecznie. 


Piątek. 2014.08.15 12:01 Jakoś się tak przyjęło, że rano opisuję zdarzenia z wieczora poprzedniego dnia. No może być i tak, wszak i tak mało kto czyta co piszę to może kiedyś swobodnie zacznę pewne sprawy opisywać.
    To też zaległa sprawa. Dzwoniła do mnie 811 i ponieważ jedzie na wyjazd służbowy do Gdynii i Szczecina to zaproponowała wspólny wyjazd. Zastanawiałem się trakcie rozmowy co z tym zrobić bo powrót we wt. w nocy (tzn. noc z pn/wt), a w pn. zaplanowana wymiana drzwi by odpadła, po za tym w trakcie rozmowy wyszło, iż nie mógł bym kierować autem, a chciałem, bo to auto służbowe i jakby się coś stało to były by problemy. Nadto, miałbym się jeszcze w czasie wyjazdu opiekować siostrzenicą od 811 i w zasadzie te zależności przesądziły o odmowie wyjazdu. No jeszcze pogoda, która też ma być nieszczególna, dopiero od pn. ma być w miarę fajnie. Również wczoraj na wyjazd do Czech do "Betonu" lokalu branżowego nakłaniał mnie 971. I tu również zastanawiam się nad omową, bowiem byłem w nim już kilka razy i w większości przypadków nie było tam osoby spełniającej moje wymagania, a jak już była, to nie byłem w stanie dojść. Zresztą chyba to gdzieś tu opisywałem, bo bloga już trochę prowadzę to wyjazd tam został opisany. No i jeszcze sprawa, nieprzespanej nocy i zarwania dnia do południa, a popołudniu to jestem przydupiony z powodu niewyspania. W drodze powrotnej to przeważnie ja jestem kierowcą stąd to niewyspanie. W sumie to 971 odmówię wyjazdu do Czech. Jeszcze saunę w kraju jakoś bym strawił, choć to też w większości strata czasu, ale wyjazd tam to już wyprawa pod względem czasu. A tak jest plan wymiany żarówki w Tm stojącej w pok.A i jakiejś pracy przy domu. Wyjazd na rower, korzystając z pogody. Jutro ma być chłodniej i trochę deszczowo.
    Również wczoraj o 20:35 172 nakłonił mnie na flachę, miał już smaka na nią wcześniej to uległem i kupiłem w stonce żołądkową gorzką miętową. W domu oprócz nas był jeszcze 979 i 895. 172 nalał 2 kieliszki 895, a 979 nie chciał. W sumie to piliśmy w dłuższych odstępach czasu, to jakoś nieszczególnie na mnie to podziałało i dobrze. Poszedłem spać ok. północy więc standard, a rano obudziłem się o 08:40.
   Dziś 979 zaczyna urlop i od razu jedzie na koncert jakiś elektro coś tam do klasztoru cystersów za Wrocław. Trochę ma pecha bo poc., którym miał jechać 38100 Przemyśl - Szczecin Główny od Łańcuta jedzie z opóźnieniem 136min, w Tarnowie ze względu na jednotor i mijanki wzrosło opóźnienie do 148min. Przed nim planowo jedzie 37102 z Rzeszowa do Poznania Głównego, który też na zawirowaniach w Dębicy miał 6min w plecy, i na tych jednotorach go przyblokował, więc chyba tym pojedzie 979 z poślizgiem 1,5h. 
   Wymieniłem żarówkę i jednocześnie oprawkę na nią z takiej na 220V na kolejową. Operacja trwała około 3h. Zasilaniem żarówki 12V jest zasilacz transformatorowy 7,5V, 1A. Żarówka świeci słabiej, ale może dzięki temu będzie świciła dłużej. Poprzednia swiecowa 25W żyła 2 m-ce. Przeczyściłem w środku soczewkę niebieską i postawiłem Tm wraz z 172. Kładziona była z 230 i 172, ale w trakcie 230 poszedł na obiad. Dalsza modernizacja Tm, tj. włączenia obwodu dzwonka do białego matowego światła w planach (jak zwykle). 


Sobota 2014.08.16 10:59 To na razie zainicjuję, bo nie ma warunków do pisania, no nie jestem sam.
   Wczoraj (to już jest standard) ponieważ był na wieczór i 172 i 230, a oglądali film na TV to poszedłem spać do pok.B na bardzo wygodne łóżko. Tak dobrze mi się spało, że obudziłem się o 09:00 i zara pojechałem do sklepu po chleb. No nie było juz o 09:40, pojechalem więc do lidla i tam dostałem. Wziąłem jeden dla siebie, jeden dla 172. W padliniarni kupiłem 4 kiełbasy, po dwie dla mnie i 172, bo dziś postanowiłem podzielić żarcie. 172 tyle żre, że lepiej go chyba ubierać jak żywić.
   979 pojechał wczoraj do Lubiąża na koncert. Nie wiem czemu, ale podał, że chce jechać na Wołów (kier.Głogów), choć powinien na Malczyce (kier.Legnica). Ale udało mu się z Wołowa dostać do Lubiąża. Rano przysłał sms-a o pieszej wędrówce 25km, no nie wiem gdzie polazł. Wiem z mapą i orientacją w terenie mam problemy to chyba z tego powodu tyle leźli pieszo. Dowiem się wieczorem jak podróż powrotna.
    979 był wcześniej jak wieczorem, bo juz ok. 15:00 się pojawił, ale nie sam tylko z 897 i po 10min poleźli dalej. Pojawił się ponownie wieczorem z 897. Porażkę jaką był wyjazd, co można byly odczytać z tego co mówi, jak to u skurwieli przekul w zwycięstwo, a przynajmniej dobrą zabawę. Wydanie w jeden dzień 250zł było okraszone śmiechem, podobnie zbłądzenie w terenie i wędrówka piesza ok. 20km do stacji (do tej bliższej było 9km) również. Wiedział, że to nie ten kierunek, bo mu to wysłalem wczoraj w sms-ie, ale na impezce kto by pamiętał, po również. Miast jechać PB do Wrocławia, a nawet dalej pojechali pociągami, z łączonymi biletami (bo to dwie inne spółki) i wyszło 100zł w dwie strony, a mogło się zamknąć w ok. 50zł. Ale ma urlop, to zaczyna pełną parą. Oby na koncie starczyło kasy w ostatnich dniach takiej zabawy.
    O 22:20 przyjechał 373, który od rozstania się z laską ma więcej czasu i częściej pojawia się u mnie. W czasie kiedy rozmawialiśmy przyszedl z jakiejś terenowej imprezki 979 i 897. Rozmowa toczyła się teraz raz ze mną raz z 897, który jak zwykle ciągle nawija i potrzebuje słuchaczy, a ponieważ w pok. A był 172 i 979 na kompie to zachodził do nas do kuchni, trochę nam przeszkadzając w swobodnym mówieniu.
    Poszedłem spać po północy, bo w pok. A siedzieli 172, 979 i 897. W pok. B najwygodniejsze łóżko obecnie w mieszkaniu to i tak się cieszę, ze spania w nim. W A. spali 172 i 979. 


Niedziela 2014.08.17 09:40 Ponieważ wieczorami jest tu stado ludzi na weekendy to trudno jest pisać bieżąco stąd wpisy dot. wczoraj pojawiają się w następnym dniu.
    Wczoraj ojciec od 172 przyniósł słoik 0,9 l. zupy jakiejś tam. Dziś 172 ją zgrzał i zostawił mi część do zjedzenia. Skosztowałem z garnka małą łyżeczkę do herbaty i od razu mnie odrzuciło, zresztą po tym skosztowaniu to nawet zapach mnie odrzucał. To jest nieprawdopodobne co je biedoda, aby napełnić żołądki. Nie dziwie się Magdzie G. z programu w TVN, że czasami pluje tym co dostaje. Tu było podobnie. Odruch zwrotny od razu mi się pojawił. Dyplomatycznie swoją część oddałem w całości 172 mówiąc mu
- jesteś głodny częściej ode mnie i więcej jesz to zjedz całość
- nie każdemu musi wszystko smakować
- tak zgadza się, nie smakują mi flaczki, golonka i tłuste rzeczy (o zupie nic nie wspomniałem)
- to też ta zupa nie musi Ci smakować
 Przemilczałem ostatnie zdanie, bo co będę obrażał, a trzeba by było powiedzieć, że jest ochydna. Kiedyś miałem gołabki zrobione przez żonę 972. Smakowały podobnie jak zupa, mało tego po zeżarciu ich wylądowałem za 30min na muszli i w postaci rzadkiej wydaliłem to z przewodu pokarmowego. Zastanawiałem się, że może mam gust inny, ale jak coś zrobię do żarcia to nei narzekają, nawet chwalą, czyli nie jest tak źle do cyca.
    Z bieżacych rzeczy. Przyszedł 230 i pyta się kiedy (jestem w wannie, dopiero wlazłem) wyjdę - za 2h odpowiedziałem. Się zmartwił, że się spóźnił. No wyszedłem na chwilę bo stękał ciągle, no cóż... Po za tym też nie mogę tyle tu siedzieć, bo praca czeka, a jutro wymiana drzwi, a oprócz pomalowania ich reszta nie zrobiona i czeka cierpliwie na moje działania. Jeszcze obiad do zrobienia, w który będę się musiał zaangażować, bo jak 172 zacznie go robić jak tą zupę od jego ojca to się przewrócę. 


Poniedziałek 2014.08.18 23:06 Jeszcze trochę, a bym się nie wyrobił z wpisem. Spałem w pok.B, bowiem w pok.A spali 172 i 979. W pok.B na łózku dobrze się śpi to obudziłem się o 09:30z krótka przerwą na w.k. jakos rano, ale następnie zasnąłem ponownie i śniły mi się jakies dziwne rzeczy, które szczątkowo pamiętam. Po obudzeniu rozruch poranny z zakupami co trwało do południa. Następnie ruszyła akcja wymiany drzwi. Zaczęło bokiem wychodzić nieprzygotowanie wczoraj tego co miało być zrobione, a się nie chciało. Zresztą jakoś ostatnio mało mi sie chce. Potrzebuję się otrząsnąć trochę i zabrać za jakąś konkretną pracę. Moja wydajność jest na bardzo niskiem poziomie i martwi mnie to. W każdym razie zabralem się za drzwi, pomalowałem w ramie próg, bo nie był pomalowany i dolne części ramy. Następnie zrobilem miejsce w piwnicy przy drzwiach przenosząc część rzeczy w inne miejsca. Jak zabraliśmy się do wyrwania starej ramy okazało się, że z dołu (dlatego gniła stara rama) nie ma wylewki i bezpośrednio pod nią jest ziemia (mokra po opadach), która nie miała jak wyschnąć i trzymała prawie non stop wilgoć. Zrobiłem więc zaprawę betonową z cementu, wapna i piasku i w miejscu wybrania ziemi 172 wylał zaprawę. Do jutra powinna wstępnie stężeć. Jak będziemy zakładać drzwi bedzie jeszcze elastyczna, bo (wiem, wiem) beton potrzebuje dla nabrania swoich właściwości 28 dni. Najwyżej z dołu nie bedziemy jeszcze piankować aby on przesechł i za kilka dni zapiankuje. Nie ma aż tak zimno, aby był to duży problem. Za to 172 dziś śpi w piwnicy, bo ona bez drzwi zamontowanych. Tzn. są stare oparte we wnęce, na nich założona jest folia, na deszcz (ten już padał dość intensywnie) i z góry między drzwiami nadprożem jest starym kocem uszczelnione. On z klubu morsów to, jak powiedzial, w chłodnym mu się dobrze śpi. 

Wtorek 2014.08.19 10:07 Spałem w pok.A bowiem 979 dziś z mamą lezie do przychodni to polazł do domu, 172 spał w piwnicy. Po procedurach porannych dalsza wymiana drzwi oraz chyba przycinanie gałęzi przed domem. 
   Przycinanie gałęzi się nie załapało, a z prostej wymiany drzwi zrobił sie mały remont. Dzwi na wymianę z ramą okazały się dłuższe o 5cm. Stare, aby pasowały to budowlańcy w 1983 na wcześniejszą wylewkę lastriko wylali zaprawę cementowo piaskową, z większą ilością piasku. Mimo skucia powierzchni ok. 1,5cm wylewki nadal drzwi są za długie o 22mm więc trzeba je będzie jutro skrócić o 25mm, a do progu nabić deskę odpowiedniej grubości, aby nie wiało. Ponieważ drzwi nadal nie założone to 172 śpi w piwnicy, ale po wczorajszym spaniu powiedział, że bardzo dobrze mu się spało. On jest z klubu morsów to dobrze znosi, a nawet lubi niskie temperatury. Z powodu dość dużej pracy przy drzwiach nie wyrobiłem się z pomalowaniem jeszcze raz progu do drzwi, aby go dobrze zakonserwować. Tak samo z wylewką miała jeszcze być zrobiona i będzie robiona jutro. Trochę to nie technicznie, ale co zrobić. Za niedlugo 172 jedzie na delegacje do pracy i pozostanę z tym sam więc im więcej się zrobi tym lepiej. Dziś 979 ostatni dzień przed wyjazdem na hip hop kemp. Spiwór, który wyprałem zdjązył wyschnąć. 979 kupil też dziś w lombardzie aparat foto na wyjazd Nikon Coolpix L18 to będą zdjęcia do oglądania.
   Wieczorem przyszedł 841, jeszcze z 979, którego przytrzymał jak szedł do domu. Miał iść wcześniej się wyspać,ale się zagadali to jeszcze wleźli na chwilę. 841 powiedział ciekawą rzecz, że po 10 latach (tyle był w związku z laską) odzwyczaił sie od podrywania innych lasek. Powiedziałem to podobnie jak u 979, też po 7 latach szuka laski, choć tak powiedziawszy średnio się do tego przykłada. Może faktycznie mały popęd seksualny u niego jest dobry. Jak zwykle napiszę - też bym taki chciał mieć. Dobrze, że ona taki ma, to więcej czasu na bieżące sprawy. Mimo tego dużego popędu, ostatnio ze 172 nic nie robię. Tyle z dnia, przemyślenia kiedyś indziej, bo ciągle nie ma na to czasu i ciągle jest 172 to nie ma kiedy rozwinąc myśli.


Środa 2014.08.20 09:34 Zainicjuję środę, a następnie uzupełnię wtorek, bo się dziury robią. 
    Jakoś co raz mniej czasu nawet na wpisy. Drzwi do piwnicy robią się już epopeją. Dziś też nie zostały założone bowiem wczoraj rama została w msc., w którym ma stać jednak nie była pomalowana z dołu i naciągnęła wilgoci. Dlatego musiała się z rana suszyć na dworze obrócona w stronę słońca. Po przeschnięciu została dobrze pomalowana od dołu i znowu schnęła. Następnie zrobiłem pół wiadra zaprawy i większe ubytki w miejscu kucia uzupełniłem zaprawą z wapnem (jutro na podmurówkę zrobię bez wapna). Jutro też nie zostanie jeszcze założona, bowiem na podmurówce rama zrobi odcisk, a następnie zaprawa betonowa będzie miała dzień na schnięcie, dopiero w następnym dniu beton i dół ramy zostanie posmarowany smołą i osadzony. To bedzie juz piątek kiedy zapiankujemy i teoretycznie zarzucimy zaprawą i może bedzie koniec, choć stawiam na sobotę. Prosta wymiana drzwi, która miała trwać góra 3 dni, będzie trwała 6 dni. Wydajność po chuju.
W ciągu dnia przyszedł po pracy 230, posiedział jakąś godzinę, trochę z nim porozmawiałem. Jest na poziomie to jakoś się z nim rozmawia. Z innymi to gorzej. Nie omieszkałem go pogłaskać po szyi i trochę po plecach. Nie protestował co jest miłe.
172 dziś usiłował trochę pomóc przy ramie, ale malował nie czyszcząc jej, więc resztę z ramą zrobiłem sam. Zresztą z zaprawą też. On niestety jest z tych, którzy mają wyjebane i nie robi tego dla siebie to j/w. Nie chcę się z drzwiami bawić za 10 lat, to chcę je zrobić na tyle porządnie, aby wytrzymały 20 lat, może nawet dłużej. Te które wymieniam mają równe 30 lat, i gdyby nie wilgoć z dołu ramy, to wytrzymały by dłużej. Zresztą te co wymieniam - staroużyteczne - są młodsze o 5 lat, ale pracowały w sychum miejscu. 


  Czwartek. 2014.08.21 10:15 Do śniadania, po ra któryś choć była długa przerwa, puściłem film "Priscilla królowa pustyni". To taki klasyk branżowy, ale przyjemnie się go ogląda i jest trochę ponadczasowy. Oczywiście najbardziej podoba mi się w nim ten mięśniak i ile razy na niego patrzę to bardzo podobny do niego jest 975, z którym w końcu urzęduję, czy urzędowałem, bo siedzi za granicą, choć jak ostatnio przyjechał to wylądowaliśmy w łóżku dosłownie.
    Na razie procedury poranne, a później dalszy etap wstawiania drzwi. Nie wiem jak będzie, bo jak prognozowano pada deszcz i ma tak być do godzin popołudniowych. Nadto mam jeszcze dwa wyjazdy do 823 przejrzeć instalację elektryczną i do 374 na proszony obiad. Następny proszony obiad w niedzielę u 971 wraz z flachą u boku jego żony. Rzadko tam bywam, ale kurtuazyjnie raz na jakiś czas wypada. No właśnie, czy w ogóle wypada, czy to tylko ja mam takie dziwne zachowanie. Przecież taki 172 to ma wyjebane na wszystko i pierdoli takie konwenanse. Albo się umawia z laską na dupienie, albo wypierdalać. A tu u mnie burza w mózgu, do tego jeszcze trzeba robić dobrą minę do złej gry, bo przecież żona od niego wie co robiliśmy razem, a przynajmniej się domyśla, jednak 971 jest jedynym żywicielem rodziny to nie pozwala sobie na za dużo agresywności, bo mogła by stracić źródło finansowania. Tak leży jak wieloryb na wersalce i kasa z nieba leci. Wracając do rilmu Priscilla... to kiedyś jak więcej bywałem w lokalach branżowych w zasadzie na początku miałem styczność z taką osobą, która występowała właśnie w przebraniu na scenie i nie tylko na scenie. Był w 100% w moich widełkach wyglądu. Chudy, umięśniony, z małym zarostem, ksywę miał Lucyna, choć jak w filmie imię męskie inne, którego nie pamiętam. Wylądowałem z nim dwa razy w łóżku, raz po imprezce w lokalu u kogoś w domu w mieście. Ach było rewelacyjnie z nim w łóżku, drugi raz chyba u mnie choć nie pamiętam tego już dobrze. Ale jego wygląd, jego ruchy w łóżku to pamiętam. Te mięśnie rąk, prawie jak u 222, klata jeszcze ładniejsza jak u 222, nogi proporcjonalne, żadne tam przerosty lub jak dziś obserwuję u młodzieży, stożkowane łydki, takie bezkształtne. I miał duży organ, choć to nie jest moim fetyszem. Z takim to bym mógł się spotykać często. Karnacja mulata, ciemna no i gładka skóra z niewielkim zarostem, a do tego jak to u mięśniaków, co zapamiętałem, ciepły. Wygrzewałem się u jego boku, zresztą mięśniaki mają to do siebie, że ich warstwa tłuszczu jest niewielka stąd na powierzchni skóra jest ciepła, a jest to coś co mnie dodatkowo podnieca, choć to pewnie dziwne. Wyjechał za granicę do Niemiec, bo dla nas czasy nigdy nie są dobre tutaj, Ten kraj jest na tyle zaściankowy, że mnie już nie będzie, a mentalność ludzi dalej się nie zmieni. Kończę się ochudzać. Jednak najlepsze wpisy powstają na sraczu, bo tu mi nikt nie przeszkadza i płynnie myśli przechodzą na ekran. Jak siedzę przy kompie i ktoś jest to tekst jest pozrywany, nie ciągły bo myśl o tym, że ktoś własnie podejdzie w danej chwili i (oni tam mają w zwyczaju patrzeć z ciekawości czy nudów) spojrzy na ekran co robię to może być katastrofa efektem której będzie zniknięcie bloga. Muszę się kiedyś zastanowić czy poszukać jakie są możliwości przeniesienia go gdzieś indziej, dla uratowania. Tak myślę, że za ileś lat chętnie wrócę do niego i poczytam co kiedyś robiłem. No tyle, bo praca czeka, a czas ucieka. Później jeszcze powinienem coś wpisać.


Piątek 2014.08.22 09:43 Tradycyjnie z tym później nie wyszło, ale wczoraj był dość zajęty dzień o czym wiedzialem juz wcześniej. Prace terenowe i wyjazdy zajęły go skutecznie. Instalacja elektryczna, a właściwie jedna puszka została u 823 oczyszczona. Ludzie dziwnym zbiegiem okoliczności nie potrafią tego sobie sami zrobić, a najgorsze że czekaja do mementu aż to się tam spali i nie ma pradu. Wtedy zaraz dzwonią - bo mi się własnie spaliło, a to że symptomy były wcześniej i można było zapobiec aż takim dużym stratom to trudni. Zresztą to też nie moja kasa. Zostało to uratowane własnymi siłami i rok bez problemu powinno działać jak nie kilka dobrych lat. Jak nie bedzie grzebał i ruszał kabli (stare aluminiowe) to nie powinno sie teraz tam nic dziać. Jest gruntownie przeczyszczone poskręcane i podobnie jak instacja w pokoju, którą robiłem wcześniej powinna działać. Zresztą wyszło i tak dobrze, bo poprzednio do istalacji oświetlenia dopiąłem trzy nowe gniazda prądu, dzięki temu jak uszkodziła się instalacja gniazdek w mieszkaniu, to działali na gniazdkach podpiętych do oświetlenia. Pomysł dobry, sprawdził się. Jakbym to podpiął jak teoretycznie być powinno - wszystkie gniazda w jednym obwodzie to mieli by szybki dramat, tak 3 dni do mojego przyjazdu przeżyli na przedłużaczach. Po wizycie u 823 pojechalem do siebie, wydrukowałem dla 374 mapke z Budapesztu i pojechalem lekko opóźniony do niego na proszony obiad. Zrobił go z półproduktów wiec w zasadzie tylko podgrzał. Szaszłyki z kurczaka już przyprawione z lidla, przyprawa zielona to widok był, jakby to juz się nadawało do kosza. Kluski własnej roboty, ale sos już kupiony, buraczki ze słoika. No przelatywało przez gardło, ale w nocy miałem problem z zaśnięciem bo żołądek trawił żarcie. Obiad miał być pokazem patelni kupionej z mango (że też ludzie się jeszcze na to nabierają zamiast sami poszukać na necie i kupić taniej lub alternatywniej, ale do tego musi działać związek przyczynowo-skutkowy i myślowy) przez 374 za ponad 100zł ze specjalną powłoką tytanową czy jakąś tam, do kŧórej nic nie przywiera. Do moich teflonowych też nic nie przywiera a były za jakieś 20zł i rozmiar podobny tzn. ok. 20cm. więc żadnego szału nie ma. 374 kupil jeszcze w lidlu po lodzie i o 19:45 pojechalem do siebie. Wcześniej jak przyjechałem to 374 stękał, że go strasznie żołądek boli bo zeżarł trochę surowych klusek i zrobi ten obiad tylko dla mnie. Pomyślałem coś może być z tym nie tak, skoro tylko mnie, ale najwyżej wysram. W każdym razie stękał trochę więc mu powiedziałem aby do jutro dał sobie spokój z żarciem. Moja idolka - babcia w studni przeżyła w niej 5 dni bez żarcia, to inni krócej też mogą. Do jutra przetrzymałby, a żołądek miałby spokój. Tyle rada. Jak go przestał żołądek boleć, to zrobił porcję dla siebie i później zeżarliśmy jeszcze wspomnianego loda. Nie zrobiłbym tak, ale to moje postępowanie i sugestie. Może zarzucanie żołądka śmieciami jest sensem bycia innych.
     Z akcji - drzwi - wczoraj zrobiliśmy tylko odcisk ramy w zaprawie betonowej, aby do dziś zaprawa stężała i dziś (wreszcie!) będą osadzane i od dołu smarowane smołą dla pełnej izolacji. Mam nadzieję mieć z nimi spokój na 30 lat.
     Wczoraj też z wioski lokalna przegiętość taki chłopaczek w wieku 19 lat objawił się na fellow. Napisałem do niego, że w końcu się uaktywnia, ale żeby uważał i miał na uwadzę wyprowadzkę, w dłuższej perspektywie, z wioski. Przestraszył się i wycofał zdjęcia z profilu i na razie się na niego nie zalogował.  Nie miałem zamiaru go przestraszyć, ale czasami myślenia innych nie jest w stanie się przewidzieć.  
    Wreszcie drzwi zawisły na zawiasach. Było to ok. 16:30. Pianka do tego czasu wyschła, śruby w ramach zostały zamontowane, choć pierwotnie chciałem je zamontować na 6-ciu śrubach to zrezygnowałem i zawisły na 4, po dwie na każdą stronę. Niedawno zamontowałem w nich wkładkę zamką. Poprzednia została rozwiercona i tak nie miałem kluczy do niej. W każdym razie duży sukces, tymbardziej że noce stają się trochę chłodnawe i prowizoryczne zamknięcie powodowało chłodzenie się niepotrzebne piwnicy. Jutro jeszcze zaciepiemy to zaprawą, choć pisanie "my" jest trochę na wyrost. W zasadzie to większość robię sam, jako że to będzie dla mnie, a 172 jest skurwielem który na wszystko ma wyjebane. Zresztą jego pobyt u mnie zaczyna mnie już drażnić. No taką mam naturę, że jak ktoś u mnie przebywa dłużej to zaczynam widzieć jego wady, a że mam gust w takich skurwielach to trudno u nich nie zauważyć niedoróbek wychowawczych. Wychodzi to z czasem i zaczynam się robić nerwowy i dana osoba przebywająca wokół mnie powoduje rozdrażnienie. Tak było z większością, która u mnie pomieszkiwała. Chyba jedynie kiedyś pewna 18-ka przebywająca jakieś 1,5 tyg. nie powodowała takiego odruchu bowiem ciągle (realizując popęd seksualny) kopulowałem się z nim. Robiłem często z nim i mój organ zaczynał mnie już troche pobolewać z tego powodu, ale jego wygląd, ciało, mięśnie powodowały ciągłą gotowość mózgu do akcji, przez to organ miałem prawie ciągle napęczniały. Przebudzałem się w nocy i znowu to robilismy. Spaliśmy razem, po jakiś 3h spania przebudzałem się, zaczynałem go delikatnie głaskać, aż kończyło się na kolejnym jebaniu. Rano jak wstawalem to znowu i tak przez wiekszość jego pobytu u mnie. Wtedy jeszcze nie robiłem spankingu w takim wymiarze jak teraz i z bondage podobnie, ale i tak było zajebiście. 


  Sobota. 2014.08.23 12:38 Się ostatnio porobiło i mało tego chyba wszystkiego nie opiszę, bo tradycyjny brak czasu. Ale co się uda to się uda. Na wieczór w grafiku wyjazd z 373, a właściwie zawiezienie go na imprezkę fimową do nocnego wesołego miasteczka. Planowo przyjechał o 20:35 pod dom i pojechaliśmy na miejsce. Ja prowadziłem na zasadzie oswojenia się z autem, bo później po imprezcę jako kierowca mialem jego i innego pracownika z firmy odwieźć do domu. Ok. 21:00 byliśmy na msc. W/g wcześniejszej umowy skomunikowałem się z 672, który tam pracuje i miał załatwić darmową wejściówkę. Załatwił i jako znajomy od znajomego wszedłem 30min przed oficjalnym otwarciem. Ponieważ w czasie miedzy zamknięciem dziennej działalności wesołego, do otwarcia nocnej obsługa jeździ na urządzeniach sama to również mnie przewieźli. Jechałem w czymś co nazywa się "ufo" wraz z 622 i bratem od 672, który również tam pracuje. Nie dość, że dawno na czymś takim nie jechałem przeto mój błędnik jest trochę uśpiony to jest to jeszcze maszyna, która narusza go dość mocno, to jeszcze, jak to kurs dla obsługi, był wydłużony. Siedziałem mocno trzymając się jednego pasa - nie zapieli mnie, bo sami też się nie zapinają, normalnie ludzi zapinają na pasy obowiązkowo - drugą ręką poręczy przede mną i wzrokiem, aby do końca nie spowodować zawirowania błędnika, patrzałem na poręcz przed sobą której się trzymałem. Po wyjściu muliło mnie w żołądku dobre 15min, ponieważ przed wyjazdem zjadłem nietypowo kolację wiedząc o funkcjonowaniu do ok. 03:00.
      Zrobiłem wpis, po czym mi go zeżarło w przestrzeni. Jak zaczynałem pisać to chciałem wpis zrobić w arkuszu i go wkleić, ale (jak to się chodzi na skróty) postanowiłem wpisać tu i chuj go strzelił, a znowu się postarałem, kurwa!
     Trzeci raz zabieram się za zrobienie (dokończenie) notki z piątku, a już jest niedziela.
    Po tym jak zmuliło mnie na ufo, poszliśmy z 672 na filiżanki i wybraliśmy tą na której najmniej się kręci, aby ponownie nie dostać odruchu zwrotnego i nie wykańczać szokowo błędnika. Z 672 rozmawialiśmy o końcu jego związku z laską, powiedział że wygląd to nie wszystko, bo jego laska była bardzo ładna. Potwierdziłem to mówiąc , że co z tego jak 972 jest ładny, jak prawie w ogóle nie korzysta z mózgu. Podobna sytuacja. Mogę się z nim spotkać zrobić to, ale nie żyć razem przez ileś czasu. Nie nadajemy na tych samych falach, nie mamy wspólnych tematów, tak samo jak u 672 z laską. Stąd po roku czasu się z nią rozszedł. Oprócz tego trochę obgadaliśmy 622, ale muszę przyznać, że 672 ma trafne spojrzenie na ludzi i rzeczywistość. Odbiega trochę tym od rówieśników czy nawet starszych. Nie wiem skąd mu się to bierze, bo w domu jest jednym z 4 braci i to nie tym najstarszym, a reszta to mało korzystające z mózgów rodzeństwo, choć starszy brat też mi się bardzo podoba i też pracuje w wesołym. Z filiżanek poszliśmy na jego urządzenie –młoty (moja własna nazwa) kręcące się wokół osi, przez pracowników nazywany żygaster, bo ciągle puszczają na nim pawie. Zresztą zaraz po pierwszym kursie paw był już przy siedzeniach i wodą trzeba było spłukać, aby następni ludzie mogli wsiąść. Po dwu kursach i rozmowie z 672 poszedłem dalej na urządzenia sam. Tak dotarłem do diabelskiego młynu, w którym skierowano mnie do gondoli z 3 osobami. W niej była para i wraz z nimi Krzyś (chyba pierwsze imię pisane w blogu, ale nie związany bezpośrednio ze mną to mogę napisać). Krzyś – piękny młody, ok. 20 lat osobnik. Szczupły z bardzo ładną twarzą, taką zniewalającą mnie i kształtną głową. Prawie zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Oczywiście zagadałem do nich, ale bardziej do pary jak do Krzysia, choć wiadomym że chciałem do niego. Jak wychodziliśmy to patrzałem gdzie idą, ale przecież nie będę chodził za nimi bo se pomyślą jakieś dziwne rzeczy. Poszedłem więc w inną stronę. Spotkaliśmy się jeszcze raz na pantografach (to też nazwa własna samochodzików elektrycznych z pantografami) i kilkukrotnie niby przypadkowo zderzyłem się z nim. Taka twarz, sylwetka to skarb. No ale cóż, nie było za bardzo jak go podejść, a zresztą nie mam już 2o lat to też na mnie tak już nie lecą i trudniej jest poznawać. Poszedłem jeszcze na ześlizg gdzie pracował 622, ale siedział w kanciapie to flisowali inni. Sam ześlizg też robił wrażenie, choć patrząc z boku wydawało się takie nieszczególne. Przyśpieszenie na zjeździe do wody powodowało wciskanie się żołądka do kręgosłupa. Mieliśmy dość załadowaną łódkę, przeto zjeżdżała w dół ze znacznym przyśpieszeniem. Część urządzeń była wyłączona z braku oświetlenia. Czas szybko zleciał do 02:00. Rozmawiałem jeszcze jakieś 20min z bratem od 672 obsługującym ufo i po imprezce odwiozłem 373 wraz z innym pracownikiem do domu. Wracając oplem z silnikiem 16-to zaworowym, ze wskaźnikiem bieżącego zużycia paliwa zaintrygowała mnie jedna rzecz. Otóż z dawnych czasów jeżdżę dość sporo na „luzie”. W tym samochodzie jak i w innych jadąc na ludzie zużycie paliwa pokazywane jest na poziomie 2,5l/100km. Niby normalne, bo w innych też się tak wyświetla choć mnie to dziwiło. Jeszcze bardziej mnie zdziwiło, że jak stanęliśmy więc dla silnika jakby bez różnicy to wskazywał zużycie paliwa 0,7l/100km. Postanowiłem, ponieważ była 03:00 w nocy zrobić eksperyment na drodze. Rozpędziłem się do prędkości 40km/h i wrzuciłem na luz obserwując zużycie paliwa. Intrygowało mnie, w którym momencie wskaźnik przejdzie z owych 2,5l na 0,7l. Przy prędkości 20km/h zużycie paliwa zaczęło rosnąć i osiągnęło wartość 4,8l. W miarę obniżania się prędkości rosło znacznie, bo przy ok. 10km/h pokazywało już 6,0l/100km, czyli tak jakbyśmy jechali z prędkością 80km/h na biegu z poborem paliwa, a poniżej 10km/h wzrosło to 7,8l/100km po czym przy prędkości ok. 5km/h spadło do owych 0,7l/100km. Eksperyment zrobiłem dwa razy dla skonfrontowania wyników. Były takie same. Zastanawiam się czy podobnie jak na filmie „Spisek żarówkowy”, gdzie w drukarce zamontowano chip dla wyłączenia się jej po użyciu ileś tam krotnym, tu nie zrobiono czegoś podobnego? Aby koncerny paliwowe były zadowolone, i aby kierowcy nie oszczędzali paliwa, ustawiono zużycie paliwa pokazywane przez komputer na luzie na 2,5l/100km. Skąd ta różnica i błędne wskazania przy niskich prędkościach, skoro silnik na luzie, czy stoi czy pojazd jedzie nie wykonuje innych czynności – nie napędza innych podzespołów związanych z przemieszczaniem się samochodu. Kierowcy patrząc na to zużycie gremialnie twierdzą, że na biegu samochód spala mniej i tak jeżdżą, choć na biegu bez dodawania gazu samochód zwalnia hamowany silnikiem efektem czego jest następnie dodanie gazu, aby podnieść prędkość jazdy. Ciekawe, ale z braku własnego auta zgłębiać dalej tematu nie będę. 


NIedziela. 2014.08.24 10:42 Po wczorajszym zeżarciu przez system notki, dziś wpis będzie robiony w edytorze tekstowym, a następnie przekopiowany do portalu. Tak będzie bezpieczniej. To już drugi raz kiedy dość dobrą notkę, nad którą trochę czasu spędziłem mi zeżarło.
    Wstałem ok. 09:30. Odsypiałem poprzednią niedospaną noc. Rozruch poranny i później wlazłem do wanny tradycyjnie z łącznością ze światem czyli laptopem i internetem. Łazienka jest takim msc. Gdzie nikt mi nie przeszkadza to w miarę swobodnie mogę przeszukiwać strony branżowe. Jeszcze urzęduję na fellow i kumpello, ale bez specjalnego efektu. Z kimś tam trochę popiszę i kontakty się zrywają. Po wannie o 15:30 trochę późno (wyjazd miał być o 14:30) pojechałem do 971 na flachę z obiadem czy na odwrót, bo wpierw był obiad tzn. drugie danie i później na stół przyszła flacha nawet nie wiem czego, ale taka lepsza. Piliśmy w formie drinków. Za dużo nie wypiłem, bo ostatnio jestem ekonomiczny stąd na trzecim drinie poprzestałem, co zdziwiło 971, ale mu wytłumaczyłem że jeszcze rowerem muszę do domu wrócić. Rozmawialiśmy trochę o jego pracy, o zawaleniu wg mnie możliwości pozostania w Niemczech i powrocie do kraju oraz trochę o mojej sytuacji. Czas zleciał szybko i ok. 22:10 zebrałem się do domu. 


Poniedziałek. 2014.08.25 11:27 Niby mają być murowane rogi przy drzwiach, które po 6 dniach zawisły na zawiasach, ale już jest 11:30, a zajęć trochę w ciągu dnia jest. Powinno się załapać, bo od jutra znowu chłodniej i deszczowo. Mamy po lecie i widoki mięśniaków bez koszulek przechodzą do historii, co obejrzane to zapamiętane.
    Ludzie, którzy mają wyjebane na wszystko, są zagrożeniem dla tych, którzy w ogóle coś mają. Tacy co mają wyjebane przeważne w ramach posiadania mają w zasadzie na sobie ciuchy i komórkę, i to tyle. Na resztę mają wyjebane, bo nic nie mają, a inni niech im dają. Nie zależy im na niczym, bo niczego się nie dorobili i stąd to wyjebanie. Na budowach w innych pracach są utrapieniem dla pracodawców. Co zepsują to mają na to wyjebane, zepsułem czy inaczej, to się zepsuło - daj mi nowe, bo nie mam czym pracować. Stąd korporacje są w swoich procedurach i podpisywaniu umów uodpornione na działania takich ludzi i raczej się ich pozbywają lub poprostu nie przyjmują. Inne małe firmy mają duże problemy co jakby słyszę z różnych stron. 
  Rozmawiałem z 373 o dziwnych wskazaniach zużycia paliwa. Przekazałem info o eksperymencie jaki przeprowadziłem i w zasadzie tyle, bo bez dalszych dociekań czemu to tak jest temat jest niezakończony. Chciałem to też mieć „z głowy”, bo tak to stale mi chodziło – zadzwonić do 373 i przekazać mu spostrzeżenia dot. Zużycia paliwa na luzie przy niskich prędkościach. Wieczorem przyjechał też 672 z 622. Pierwszy wymienić płytkę z win7, drugi po karty sieciowe, bo mu się spaliła. Przekazałem mu 4szt. Bez sprawdzenia, bo nie było jak. Trwała imprezka zorganizowana przez 979. Wieczorem z braku zrobienia czegoś z sobą, tzn. jakbym miał puste mieszkanie to może bym coś konstruktywnego zrobił, zagrałem trochę w symka kolejowego i to tyle. Poszedłem spać ok. 23:10, ale zasnąłem coś ok. północy jak goście imprezowi wyszli. 979 wyszedł wcześniej, bo chciał się wyspać, to zostawił w ramach gospodarza domu 172, bo byłem już w pok.B.


Wtorek. 2014.08.26 08:17 Po wczorajszej imprezce 979 u mnie stwierdziłem, że od dziś przez jakiś czas będę miał wyjebane na wiele rzeczy jak oni. Po prostu przyjemności jakie tu mają zostaną ukrucone. To już po raz nasty jak nie kilkudziesiąty taka decyzja, ale może zbliżę się do jakiejś normalności. Za niedługo też rozstanę się ze 172, bo jego mieszkanie u mnie staje się już uciążliwe. Jednak potrzebuję czasami być samemu w mieszkaniu i to czasami to chętnie w większym wymiarze, a na razie jest to nierealne. Jutro chyba wyjazd do 824, bo przekładam to ciągle, a w końcu wypadało by mi się tam pojawić. Skorzystam z tego, że 979 ma jeszcze urlop to będzie przebywał w mieszkaniu. Chciałem napisać zajmie się, ale to przecież nie tak. On tu tylko będzie i co najwyżej zrobi kolejne imprezki. Można wyczytać po wpisie, że nie mam najlepszego humoru i to z samego rana, ale to efekt oddziaływania innych na mnie, pochodna przebywania z ludźmi.
   Widzę, że takie stany wyprowadzenia z sielanki są dobre, bo w tej częściowej destrukcji człowiek myśli bardziej twórczo. I w dzień deszczowy w ramach tego twórczego myślenia, zabrałem się za zaległe sprawy w mieszkaniu.
   Przychodzi 172 (przeglądałem info na kompie) i pyta:
- jak tam
- nic tam, nudzisz się?
- no, zorganizuj coś do roboty
- (pomyślałem, a co to jestem od organizowania rozrywki dla tych bez zainteresowań i nudzących się, a powiedziałem) na razie nie ma, bo pada deszcze to zaległości przy kompie.
   Zabrałem się za programowanie skanera od 374, słucham co dzieje na kolei. Wpisałem okoliczne kanały i nasłuchuję. Po trochu się z nim oswajam, bo być może taki zakupię. Się jeszcze okaże. 


  Środa. 2014.08.27 10:19 Nawet nie wiedziałem, że tak pełno w nocy miałem. Tzn. jak szedłem spać to był 172, bo od 2 tyg. pomieszkuje (spał ze mną w pok.A) oraz 230 po pracy (spał w pok.C), ponieważ w domu ma trudne warunki i się nie wysypia, a po za tym tu jakby nie kończąca się imprezka, a w nocy, nawet nie słyszałem kiedy, przyszedł 979 ok. 02:00, polazł do C do 230, a później zaległ w B do rana. Prawie przebudził mnie rano ok. 09:00 i myślałem, a nawet byłem przekonany, że dopiero wlazł, a później się okazało, że tylko przemieścił się z B.
   Rozruch poranny trwa, później wyjazd do 824 na 2,5 dnia i w pt. powrót. Biorę tam skaner nasłuchowy na kolejowe i będę nasłuchiwał co dzieje w jego rejonie.
   Wczoraj po 22:00 zadzwonił 672 i mnie zdziwił, bo nastąpił powrót do laski, z którą to on się rozszedł. Humorystycznie powiedział, że w domu też go naciskali na zupki, potwierdziłem, że dla mnie to też dobra sytuacja, ale łączy się z nią ponownie, a w zasadzie oprócz przerwy nic się nie zmieniło i dużo pracy, czy ustępstw przed nim jeżeli chce to utrzymać. W każdym razie na początku września dodatkowe żarcie mamy w zasadzie prawie załatwione. Dla mnie to dobra sytuacja, bo zupki naprawedę bardzo smaczne. Jak zjadłem (spróbowałem) małą łyżeczkę zupy zrobionej przez ojca 172 to myślałem, że cheftnę. 


Czwartek. 2014.08.28 05:20
Przebudziłem ok. 04:30 to wstałem i zainicjuję, później się dorobi resztę.
Jakiś przełom następuje we mnie. Nawet się z tego cieszę, czego doświadczyłem rano kładąc się ponownie spać po 06:15. Zasnąłem ok. 07:00, bo wcześniej właśnie w łóżku trawiłem nową sytuację. Maleje mi popęd seksualny, a w zasadzie to nagle ustaje. Jak sobie to uświadomiłem rano w łóżku to w pewnym sensie poczułem się wyzwolony, wolny w życiu. Tak pomyślałem o tym, bowiem od 2 tyg. pomieszkuje u mnie 172. O ile na początku z nim dwa czy trzy razy zrobiłem, to następnie wyszło ze mnie to wewnętrzne ja, które zawsze w drugiej osobie widzi wady i jakoś odsuwa się w bezpośrednich kontaktach od tej osoby. Oprócz tego jak już ze 172 nie robiłem to jeszcze przez kilka dni było w.k., ale ono też ustało i w do dziś nie nastąpiło (toż to nowy rekord się szykuje). Mimo myślenia przy zasypianiu o utracie 222, ta jego gładka skóra, te mięśnie, ta osobowość, to odkrywanie nowych części jego ciała bez odzienia, to powodowało taką specyficzną relację. Zresztą pisałem tu o niej i o narastającym uczuciu. Teraz przy pamieci o nim i o innych mimo tego popęd prawie wygasł. Tzn. jakaś część mózgu jeszcze działa jakby na poprzednich obrotach usiłując szukać partnera seksualnego, ale część wykonawcza już przestaje działać. I tak sobie pomyślałem o wyzwoleniu się z tej niezręcznej sytuacji, jak jeszcze ta część przestanie szukać partnera i będę się mógł wreszcie zająć sobą nie mając w podświadomości ciągłego szukania obiektu pożądania to będzie dobrze.
Najlepsze w tym, że nie chce mi się nawet kopulować i robić w.k. Cały czas się z tego cieszę, choć nie wiem jakie będą konsekwencje tego w przyszłości. W naturze to raczej jest równowaga, tak nagle się urwało i nic dalej? Partner, gdybym takiego miał, by się nieźle zdziwił (przy związku to chyba i ja też). Teraz trzeba będzie zagospodarować pożytecznie czas poświęcany na realizację popędu, bo to nie tylko surowy czas w trakcie tego, ale także otoczka załatwiania tego. Czyli umawianie się, gonienie za kimś, wreszcie spotkanie z parnterem. W sumie to już staram się zagospodarować czas, a na dobrą sprawę to na razie przerwa dłuższa, choć za dwa dni to będzie rekord wstrzemięźliwości.

Piątek. 2014.08.29 18:39 Yes, yes, yes... No jest rekord w tym roku. 7 dni bez seksu i bez w.k. Pion wykonawczy na urlopie lub poszedł do zwolnienia, bo nie ma reakcji od niego. Pion organizacyjny działa na dotychczasowych obrotach. Jadąc przez m-to od 824 jak wykle obserwowałem osobników płci męskiej, młodych, analizowałem dane spostrzeżone wzrokiem, pion organizacyjny robił szybką weryfikację: nadaje się/nie nadaje się. Patrzał na ręce nogi, szyje to co widoczne bez odzienia, bo dziś ciepło na dworze to można było jeszcze popatrzeć. W pociągu podobnie na przeciw mnie siadł chłopak ok. 22 lat dość ładny. Pion organizacyjny od razu się zaktywizował i przeprowadził pełną analizę w ciągu kilku minut, począwszy od włosów na głowie twarzy, uszu, zarostu ust, szyi, budowy klaty, nóg itp., a pion wykonawczy nic. Zero odzewu. No jest dobrze. Teraz trzeba będzie czas z pionu wykanawczego zużytkować na coś innego pożytecznego.
    Ze stacji jechałem do swojej wioski, przez tą wcześniejszą i po pobycie, raptem, 3 dni tam, od razu mi się przestało podobać. Na ulicach jak zwykle skurwiele i ciągła, wszchobecna ich rywalizacja, który jest większym skurwielem. Gdyby to przenieść na naukę było by ciekawie, a tak powoduje to zniechęcenie do wiosek. Mentalność ludzi tu jest porażająca. Czuję się jak w XVIIIw, tylko otoczka technologiczna jest inna - nowocześniejsza. Jeszcze jakby wioski się wyludniały, ale skądże. Skurwiele to rozmnażają się jak nigdzie indziej. Wystarczy krótka analiza liczebności tych co do mnie przychodzą. 979 jest 4 -ch, tzn. on i 3 braci CS-ów, 672 - 4ch, 172 - 4ch (3 siostry), 222 - 4ch (1 siostra), 228 - 3ch, 899 - 4ch (3 siostry) 973 - 4ch (2 siostry), 230 - 3ch (1 siostra), 372 - 4ch (2 siostry), 975 i siostra, i to tak z grubsza. To jak tu się ma wyludniać? A 972 już spłodził 4-ch następnych skurwieli. na razie mają naście i odebrani są rodzinie (w domu dziecka). Szkoda dalej pisać. Jakby nie dość dobre warunki lokalowe to by mnie tu już dawno nie było, ale i tak rozważam ewentualny wyjazd z tąd kiedyś, bo życie tu jest trochę nieznośne. Wystarczy wyjechać do m-ta, aby jakoś normalnie funkcjonować w śród innych ludzi. 


Sobota. 2014.08.30 11:43 Jak zwykle spanie na raty. Poszedłem późno spać, bo zajmowałem się trochę 230. Mnie jednak podnieca dobieranie się do heteryków i sprawdzania na ile ulegają, patrzenie na ich reakcję, ta mowa ciała, interakcja jaka następuje. To wszystko znowu mam z 230, bo 172 pojechał na swoją wioskę. A wczoraj 230, był wyjątkowo pobłażliwy i prawie w ogóle nie reagował na to co robię. To jak zwykle wzbudziło u mnie działanie pionu organizacyjnego i nawet jak się już położyłem do łózka to jakby ktoś wrócił z urlopu w pionie wykonawczym i coś tam zaczął robić. Jednak jakoś zasnąłem bez wykonywania dalszych czynności. Rano w pionie wykonawczym jakby nadal pracowała jedna osoba i usiłowała pobudzić organ nawet jej się udało trochę,a le później z braku mocy przerobowych i minięcia nocy chyba poszła do domu, bo nic się już nie działo mimo przyjścia do mnie mięśniaka, który mi się podoba. Najgorsze, że jak już pobiłem rekord w nic nie robieniu z seksu, to na fellow zaczynają sie odzywać. Podchodzę do tego z dużą dozą ostrożności, ale jakiś ruch jest. Najwyżej sie przełamiemy, choć i tak nie wiem czy przy przeterminowywaniu się plemników czegoś pion wykonawczy nie wymyśli aby te z krótkim terminem przydatności do spożycia usunąć na zewnątrz.

NIedziela. 2014.08.31 09:10 Spanie z przerwami, bo weekend to mnie w nocy budzą. O 03:49 obudził mnie 979, bo chciał wbić. Zostawiam tel. na który dzwoni włączony na noc jak idzie na imprezki, bo nigdy nie wiadomo co narobi. Taki odruch rodzicielski, choć to nie mój skurwiel. Przyszedł o 04:23, pokręcił się trochę, napił, coś tam zeżarł i polazł dalej. Jakoś udało mi się zasnąć ok. 05:00.
   Przebudzałem się już ok. 07:40 czy byłem w lekkim śnie i wszedł ponownie. Nasłuchiwałem co robi, odniosłem wrażenie że siadł w fotelu i zasnął. Aby spr. przypuszczenia podniosłem się lekko, ale leżał na materacu po 172, bo jeszcze go nie posprzątałem. Pion organizacyjny od razu przeszedł do działania. Zaczęła się dogłębna analiza syutacji. Skoro leży nawalony, bo jeżeli alkohol jest przyjacielem branżowców, to należy się do niego dobrać. Pierwsza teza, za którą pion organizacyjny  na podstawie pozycji w jakiej zasnął - na brzuchu, prawa ręka do tyłu wzdłuż tłowia, lewa przy głowie odchylonej w lewo, nogi rozszerzone jakby zachęcały do włożenia czegoś między nie i wyżej - zaczął wysuwać scenariusze co z nim zrobić aby sobie dogodzić.
  Scenariusz 1 - siądę mu na pośladki (ma ładne) i podciągnę mu bluzę i koszulkę i zabiorę się za intensywny masaż pleców,
 2- położę się k/niego i delikatnie będę go głaskał po plecach, a przynajmniej masaż jaki zrobię nie będzie taki intensywny,
 3 - w ogólę nic nie zrobię, bo i tak nic z tego nie wyniknie.
  Na podst. powyższego, a szczególnie scenariusza 1 pion wykonawczy już zaczął organ przygotowywać do akcji, przez pompowanie do niego odpowiedniej dawki krwi. W tym czasie został ustalony czas zabrania się do akcji, założono 40min od wyglebienia na materacu. Jeżeli jest w mocno upojonym stanie to po tym czasie będzie już dobrze spał. Pozostał więc czas na dalszą analizę - uzasadnienie działania. 
   Skoro wyglebił w pok. A, a mógł w B lub C, to chce tego (usprawiedliwienie działania). Jeżeli przylazdł do mnie, a nie swojego mieszkania to też tego chce, choć tam nie polazł, aby matka nie widziała go w takim stanie. Jako przeciwwaga może być tak nawalony, że nie zdaje sobie z tego spr. co robi i wyglebił na pierwszym lepszym msc. noclegowym tj. w pok.A, a nie gdzieś indziej. Ma na tyle do mnie zaufanie (a to dobre), że nie obawia się abym się do niego dobierał. Standardowo przychodzi do mnie w takim stanie, a nie idzie do swojego. Tak przy analizach czas zleciał do 08:20, a więc momentu działania. Wstałem z łóżka i podszedłem do materaca. Już sama pozycja jego mnie podniecała więc pion wykonawczy zrobił co do niego należało - organ był gotowy. Rozłożyłem się z jego prawej strony więc lewą rękę wsunąłem pod bluzę i koszulkę w okolicach lędźwiowych. Ciepła skóra robi wrażenie, choć w pierwszym dotyku stwierdziłem to nie taka delikatna jak u 222 mimo ich takiego samego wieku. Wsunąłem rękę wyżej, w okolice łopatek, nadal ciepła skóra szczególnie przy kręgosłupie, gdzie tak mocno nie odkłada się tłuszcz to jest przyjemnie ciepła. Przypomniałem sobie jak dobierałem się do niego 6 lat temu, kiedy był bardziej szczupły i robił większe wrażenie, a po za tym wtedy to była zupełna nowość. Na przesuwanie dłoni po jego plecach nie reagował w ogóle to też bardziej sie rozochociłem. Jednocześnie była przeprowadzana analiza sytuacji i dalszych możliwych scenariuszy. Pierwsze - czy dojdę do finału przy nim? Odp. - nie, bo nie będę zaburzał, czy wręcz niszczył relacji miedzy nami. Po co więc to robię, skoro tylko sobie pogłaskam i tyle? Nadto, ostatnio pion wykonawczy jest na zwolnionych obrotach i dobrze by było to utrzymać, bo co jak wróci do poprzedniego stanu? Jak tak rozmyślałem i go głaskałem zaczął zmieniać pozycję. Momentalnie wysunąłem rękę z pod bluzy i koszulki. W wyniku przemieszczania się i obrotu, położył się na prawym boku. Ponownie wsunąłem rękę i głaskałem go, nadal analizując sytuację. Nie dawało mi spokkoju, że wyłożył się właśnie w pok. A., czego nigdy dotychczas nie robił, jeżeli tu spałem. Tak rozmyślając i jednocześnie jeszcze go głaskając zaczałem się już wycofywać z akcji. Jeszcze miałem rękę na plecach kiedy skierował lewą rękę w ich stronę. Natychmiast moja ręka wydostała się z pod bluzy i koszulki. On trochę podciągnął w dół lewą ręką bluze na dół. To jakby był impuls do zaprzestania akcji. Chyba koronnym argumentem było nie wzbudzanie całkowicie pionu wykonawczego, wszak tyle czasu czekałem na jego uśpienie, no i to że i tak do finału przy 979 nie dojdzie. Odszedłem od niego i zabrałem sie za śniadanie. 
 No i zapomniał bym dodać rekord jest ciągle zwiększany, bo nadal od 9 dni bez w.k. i seksu, choć niewielki pion wykonawczy czasami zaczyna naciskać. Wiem, kończy się termin przydatności do spożycia i zbiorniki będą musiały być opróżnione. To nie to co kiedyś, gdy nie nadążały z uzupełnianiem zbiorników do minimalnego wymaganego poziomu.