czwartek, 29 lipca 2021

Czwartek #1803

 Wiem, wiem opuszczam się w pisaniu. 
 To nadrabiamy. Wpierw wieści od 303. Kolo naprawił trochę błędów i 303 znów do niego jeździ. Z jednej strony naprawił z drugiej, gdzie ten 303 ma się podziać? W nd. przyjechał nawet posiedzieć do mnie, bo w domu jest jak jest. To też oprócz mnie pozostaje mu kolo, u którego ponownie się pojawia. Ten, na miarę swoich możliwości dba o niego futrując go w zasadzie dosłownie. 303 się cieszy, bo przecież dopiero wchodzi na ścieżkę dorosłego życia, a tu takie gratisy. 
   Czasami myślę nad tym spierdalaniem z materaca 303. Oczywiście nurtuje mnie co tam zaszło, bo jakby go tylko głaskał, to jest to raczej przez większość samców odbierane jako przyjemność, a nie coś złego (pamiętajmy, że po alko, mniej działają hamulce kto nas głaszcze). Nawet jakby się posunął dalej, czyli zaczął mu obciągać, to podobnie - jest to dla odbierającego w większości przypadków pozytywne doznanie. Czyżby zaszedł go od tyłu na nieświadomce i ten wystrzelił z pod niego jak kiedyś z po de mnie 571, z tą różnicą, że 571 był świadomy co się działo i, co gdzieś opisywałem, nawet sam mi obciągał. Nie sądzę, by 303 chciał kolowi obciągnąć. 
   Postawa 303 mającego wyjebane na wszystko też jest na chwilę, tą chwilę dopóki ktoś go utrzymuje. Na razie buja się między domem rodzinnym, a mieszkaniem kola, trochę czasu u mnie, nawet ostatnio znowu, po działce, przyjechał ze mną na st. zwr. i wracał ostatnim autobusem o 23:44, co powiększyło moje cykliczne niedospanie na st. zwr.

   Na st. mac. resety po tygodniu u 824 co raz szybsze. W sob. wyglebiłem już ok. 19:00. Na st. mac. biję rekordy spania, bo cisza, cisza, która pozwala spać długo. Tu u 824, jakiś idiota odpala co 2-gi, 3-ci dzień dmuchawę spalinową o 06:50 i chodzi koło bloku robiąc porządki przez (uwaga!) 10 min, po czym idzie robić coś innego. Nie może tego, qrwa zrobić np. po 08:00, bo nie zakładam, ze jego dzień pracy kończy się po 2h pracy. Ciekawe, że nikt z bloku 11 piętrowego nie zwrócił mu uwagi. Czy tu wszyscy jak 824 cierpią na bezsenność? Istny dzień świra (z tym koszeniem trawy pod blokiem).
   A resety co raz szybsze, bowiem co raz szybciej jestem tu zmęczony i to psychicznie. Dochodzi do tego, że dziś już we wtorek, jestem niedospany, bo ten ciul z tą dmuchawą we wtorek o 06:50, zmęczony nieustającą walką z zakupoholizmem, nieustającym uważaniem na 824 jak jedziemy na rowerach, choć se tak myślę i tak dobrze, że on w ogóle jeździ na rowerze, ale muszę zmodyfikować jazdę przez m-to, bo 824 co raz mniej ogarnia ruch uliczny, mimo mojej pomocy przy włączaniu się do ruchu i przejazdów przez skrzyżowania. W newralgicznym pkt. trza będzie przejść przez pasy, bo tam jest u 824 dramat. 
    Do tego dochodzi geriatryczny plan dnia, na tyle ugruntowany, że trudny do zmienienia, a który rozciąga działania na cały dzień, by on był zajęty. Przez to trudno jest osiągnąć nawet 2h wolnego czasu, bo jak kończy się jedna czynność, to druga zaczyna się coś za ok. godzinę i tak do wieczora. Niby to dobre z pkt. widzenia 824, bo dni mu przelatują ciągle tak samo i teoretycznie nie musi pamiętać co ma zrobić, ale mnie to rozwala cały dzień, bo też chciałbym jakieś swoje zajęcia realizować. Dołująca jest świadomość, że przecież będzie się pogarszać, a nie poprawiać. Na razie jego agresja trochę się ustabilizowała, tzn. zmniejszyła, ale gdzieś tam jest w czeluściach i czasem się objawia. 

   Dziecko, czyli 979, dało mi tel. dotykowy. No to już przeskok w nadświetlną. xiaomi redmi 6 więc jest dobrze. Na razie oswajam się z modelem i poznaje właściwości, funkcję, znajduję te potrzebne dla siebie ogólnie nie powinno być najgorzej. Do tel. mamy słuchawki, które kiedyś zgubił w autobusie taki mięśniak-skurwiel, który z drugim kozaczyli, a nawet nie zauważył, że wypadły mu JBL-ki słuchawki z mikro. Jak już wyszli z autobusu, coś tam prawie obłamując, to na następnym przystanku wysiadałem i słuchawki przytuliłem. Prawie nówki. Widocznie częściej gubi gupi mięśniak.

   O zmianach na ogródku w następne notce, bo ta miała już ze stacji wyjść we wtorek, a tu tydzień przerwy się zrobił. 
   Zdjęcie. 
EDYTOWANO
  303 w laubie. Widać tu i mięśniakowate akcenty, jak choćby żyła na bicepsie, i takie symptomy, jak brzuch, który jeszcze wygląda fajnie, ale jak nie zacznie ćwiczyć, to może się tu pogorszyć. 
  Narka.

czwartek, 22 lipca 2021

Czwartek #1802

    Czy mnie nie pogięło? Czy w końcu ktoś wymyślił ten wyłącznik popędu seksualnego? 
    No dobra. Mięśniak, którego na szybko poznałem przy kontenerze z elektrowstrząsami (elektro śmieciami) przyjechał na ogródek. Ponieważ, oczami wyobraźni widzę, że to się może rozkręci, to, w przeciwieństwie do Bartka, którego mijam czasami na mieście czy w autobusach, a który jest 100% skurwielem, to nowemu muszę nadać jakiś nr. Tak, wiem jak ma na imię, ale coś tam pewnie kiedyś wyjdzie, to, niestety numerek do biurokracji. Nadałem mu 252. 
    Otóż logistycznie ugrałem to tak, że 303 miał być wcześniej o 6 min autobusem, ale wiedziałem, że te autobusy z tego kierunku się spóźniają, to 252 dałem tez taki, by jednocześnie pojawili się w centrum m-ta. Tak też się stało. Wsadziłem obu do kolejnego autobusu by dojechali na ogródek, a sam pojechałem rowerem. Tu drobne info, w drodze na spotkanie z mięśniakami, wyjebałem farbę na ulicę za 50 zyla, bo mi się śpieszyło, jutro muszę kupić już na swój koszt następną. 
   Ich do autobusu, a sam, już bez tej farby, pojechałem na ogródek. Prawie jednocześnie wjechaliśmy na przystanek, bo zadupiałem na rowerku. Pierwszy dzień z ogólną ściemą, że ze mną wszystko ok. Pewnie w ogóle 252 myśli, że ja z 811 jesteśmy parą i mamy mała larwę w wózku, ale to tak dokładnie miało wyglądać. Przekazałem wcześniej info 252, że 303 ma problemy uczuciowe, bo dziś go laska z Przemyśla olała, więc on zapłakany mi dzwoni, że jedzie się napierdolić (alko) do mnie. J/w ich przyjazd zgrałem, by na ten ogródek iść i coś zrobić. Na ogródku okazało się, że 252 to taki swój chłop z przejściami jak większość mięśniaków-skurwieli z wioski, więc nihil novi. Dobrze nam się rozmawiało przy robocie, oczywiście robiłem wrażenie, że ze mną wszystko ok, pod względem seksualnym, tzn. że z 811 dobrze się znamy i w ogóle że niby jesteśmy parą. Chyba to łyknął, albo jest w niepewności, czy faktycznie my to para, ale najważniejsze, by mnie na tym etapie nie podejrzewał o branżostwo, co, chyba, udało się osiągnąć. W to wszystko komponował się 303 ze swoimi problemami miłosnymi, więc wypadło ogólnie chyba dobrze. Napomknąłem 252, że 303 jest z domu dziecka i inaczej trochę przeżywa życiowe doświadczenia.
    Teraz sfera seksualna. No jakby miało być inaczej. 252 ma przejebane mięśnie. No qrwa dziś było zimno więc ja w koszulce, on w koszulce to klaty nie widziałem, ale myślę, że klata równie zajebista jak reszta. Wiem, qrwa, jestem pierdolnięty na pkt. tych mięśni. 252 się przewinął prze ileś budowlanek to ma te mięśnie wyrobione w przeciwieństwie do 303, który dopiero zaczyna. Nie znam wieku 252, ale strzelam jakieś 21-23 lata (a jak ma wiyncyj, to się skurwiel dobrze trzyma).
   Oczywiście ograniczyłem patrzenie się na niego. Jednostka centralna zarządziła możność spozierania na niego tylko i wyłącznie w momentach, kiedy on tego absolutnie nie będzie widział, czyli w niewielu. Tak też się stało. Mam tylko drobne migawki jego mięśni w mózgu, bo nie obczajałem go, by go nie spłoszyć. No ma się to, qrwa, doświadczenie.
   252 napomknął, że nie pije, ale tu pech, bo 303 zawód miłosny i o tym alko co chwile i w zasadzie mnie wyręczył w drążeniu tematu. Przysłuchiwałem się tylko ich rozmowie, ale 252, wynikało z niej, że faktycznie już jakiś czas temu dał se spokój z alko, choć okazyjnie to chyba coś tam jeszcze łyka, a to dobra dla mnie informacja, bo, wiecie, to alko, to udrażnia kanały. 
   A robota na ogródku.... szła jak po maśle. No mięśniaki, te ich mięśnie, to we mnie taka energia się zbiera, prawie jak na terenach kolejowych. Jak 252 jechał z taczką załadowaną kamiorami, i te jego mięśnie rąk się napięły, to... wiecie... szłem za nim i prawie mdlałem.

    A teraz 303. Bo ten zawód miłosny, to on koniecznie chciał się napierdolić. No ok. Z doświadczenia wiem, ze nie ma sensu odwiedzenie go od tego, to też kupiłem piwa i poszliśmy na tereny kolejowe spożywać, bo tam nie łapią i nie lepią mandatów, to jedno, drugie, bo ja lubię tereny kolejowe. Było zajebiście. Alko, spożywane powoli, bez pośpiechu, przejeżdżające pociągi, tory (f chuj torów) sieć trakcyjna i ta cała otoczka, no wyjebka. 
   Wziąłem 6x żuber, a po jakiś 2,5h, poszliśmy na autobus do bloku 824, bo mu się komura wyładowała, którą wcześniej jebnął o coś tam, bo ta laska napisała mu - spierdalaj. Ach te mięśniaki... 
W każdym razie w stonie dokupiliśmy piwa i poszliśmy do 824 spożywać dalej. 
   I teraz drobna dygresja. Mój mózg w stanach pożądania seksualnego, blokuje oddziaływanie alko na organizm. Zauważyłem już to parę razy, ale dopiero dziś wyciągnąłem z tego wniosek. 303 łykał tyle co ja, a był totalnie nawalony, praktycznie się słaniał i jakbym mu podstawił bociana, to by wyglebił. Mało tego cheftnął do muszli, a zasadniczo mnie niewiele było. Nawet rozmawiałem z jego matką, by go odebrała z autobusu, do którego go wsadzę prawie zupełnie trzeźwo. Ona się pytała czemu on jest taki nakurwiony, a odpowiedziałem jej:
- to nie do mnie z tym pytaniem. 
  A co będę brał na klatę jego problemy i chęć nadupienia się, przed nią. Już chyba na to jestem za stary. 
   Nic. Na dziś jestem umówiony z 252 dalej na robotę, a jak wyjdzie z 303 to nie wiem. 
   Jak to mówi 811, jeszcze problemy z "dzieckiem" czyli 979 do tego dochodzą, choć, relacje pozostają dobre.
   No co? Mam takie prawie dziecko. I by nie było, 979 jest świadomy tego, że traktuję go jak swoje dziecko. 
   Zdjęcie.
  W Bytomiu wymiana starego historycznego wagonu na nowy. 
   Narka.

wtorek, 20 lipca 2021

Wtorek #1801

    Jak pisałem odnośnie 303, coś było. Wczoraj jak z nim rozmawiałem, to mu się wymskło. Pytałem się, kiedy jedzie na bociana do m-ta od kola, to powiedział, że na razie nie bo (uwagza!) - musiałby znowu spierdalać z materaca. 
   Bardzo delikatnie spytałem się, czemu musiał spierdalać z materaca, to zmienił temat. Chyba się kapnął, że za dużo powiedział. Tak jak pisałem poprzednio, czasem nie trzeba dać bezpośredniej odpowiedzi, by jednak i tak odpowiedzieć. Na trzeźwo się go już pytać dalej o szczegóły nie będę. Jak kiedyś przyjdzie co do czego i łykniemy, czy on będzie po, to może podpytam jeszcze co na materacu się stało, choć oczami wyobraźni część widzę. 

   Rano 824 od kilku tygodni robię kawę i herbatę. Nie by to było moją pasją, a, co pisałem tu już kilka razy, przy zakupoholizmie wyrobił sobie nawyki jednoczesnego wpieprzanie wszystkiego w ilościach zbyt dużych. Np. kawę robi z 3-ch łyżeczek kopiastych do 200 ml kubka. Zeszło do 2 lekko płaskich łyżeczek. Przy jego braku smaku, a przynajmniej w jakimś tam stopniu i braku węchu nie zauważa zmian. O tabletkach też pisałem, podbieram, bo żarł ich prawie jak cukierki. Efekt. Od tygodnia go głowa nie boli, choć wcześniej to co 2 dni lub codziennie miał bóle i to silne, bo widać było na twarzy, że nie jest dobrze. Dziś stwierdził, że znowu lekko (na szczęście) go głowa boli. No tak, nie było mnie w sob. i nd. to się zaś tablet nażarł. I tak mu nie wytłumaczę powiązania, jak pisałem, trzeba niestety włączyć zaniki pamięci. `

   To że jestem gupi na pkt. mięśniaków to wiadomo od początku bloga. Otóż w mieszkaniu 824 mam stanowisko komputerowe zorganizowane tak, że siedzę przy oknie, przed sobą na ścianie mam dwa monitory, obok okna stolik, na którym jest klawa i mysz i inne pierdoły. Na ścianie przy oknie (po lewej stronie, okno tez po lewej), trochę nad stolikiem jest mała pułka ze śmietnika, b. mi się podobała, na której mam lornetkę 40x, starą ruską, prze którą czasem oglądam mięśniaków. Od jakiegoś czasu, nieregularnie pojawia się młody mięśniak, który tylko zainteresowany jest kontenerem na zużyty sprzęt elektroniczny. No piękny i to mnie dziwi, że jakoś nie załapał się do jakiejś roboty, bo przecież ładnym jest łatwiej, a przynajmniej teoria tak głosi. Zastanawiałem się jak go upolować, bo przecież jest tu bardzo nieregularnie i odwieczny dylemat o jaką sprawę zahaczyć, by się na początku nie zbłaźnić.
    Dziś, jakoś opróżniłem zbiorniki i byłem krótko po, siadłem do kompa, patrzę przez okno, a on przy kontenerze. Mnie jeszcze organizm buzował po niedawnym dojściu, a tu mięśniak i co zrobić? Patrzałem na niego przez lornetkę, jak wspina się na kontener. Łydka mu się napięła, wyglądała jak od 172, myślałem, że zemdleję przy oknie z tą lornetką. Wtem myśl, przeca robię przygotowanie pod wylewkę na ogródku od 811. Mózg natychmiastowo zarządził przeniesienie się do kontenera. Ubranie się w tempie jakby 824 oświadczył, że właśnie idzie na zakupy, następnie wypad z piętra, po schodach prawie frunąłem, jakbym miał 20 lat. Wychodzę z bloku i.....
   no właśnie. Mięśniak nadal tam jest ( a już Wam chciałem zrobić psikusa, że go tam nie było) przewieszony i grzebiący w kontenerze. Poczekałem aż wróci na ziemię i zagadałem. Ponieważ z mięśniakami-głuptakami to mamy już przerobione przeróżne warianty, to też poszło w miarę łatwo. Zagadałem o ogródek i pracę dorywczą, ale pogadałem też o innych tematach, by wybadać grunt i by, jeżeli zrezygnuje z ogródka podtrzymać w ogóle znajomość. Wstępnie sie udało. Puścił mi sygnał, bo w tej panice zapomniałem zabrać telefonu i jesteśmy umówieni na ogródek na ok. 15:00. 
    No i teraz tyle, bo muszę zeżreć obiad i szykować się na ogródek, niezależnie od mięśniaka, ale nie będę ukrywał, że praca przy mięśniakach to idzie zupełnie inaczej.
    Zdjęcie.
EDYTOWANO
   303 w przerwie przed posiłkiem z grilla, czyli kiełbasce toruńskiej ze stony. Jak to młodzież trudno ich oderwać od komórek, więc wolne chwile to z telefonem. 
   Narka.

p.s. Mogą być (pewnie są) błędy w tekście, bo brak czasu na korektę. 

sobota, 17 lipca 2021

Sobota #1800

   Nr notki i przypomniała mi się "okrągła 31-a rocznica"...
   Trochę holizm u 824 się zmniejszył. Są postępy, robi już kartki co ma kupić, sprawdza przy tym w lodówce i zapisuje. Udaje mi się też co raz częściej odwieść go od niepotrzebnych zakupów, choć i tak w niektórych działach jest za dużo produktów. 
    Leki są jeszcze problemem. Też odwlekam zajęcie się tym kompleksowo, ale widzę tu podobnie jak z holizmem. Żre suplementy bez opamiętania. Jest na opakowaniu 1 dziennie, to wdupia ich czasem nawet 6 (sześć). Resztę też przedawkowuje. Znowu muszę skorzystać z jego zapominania i w nocy lub rano ubieram mu tego, czego nie powinien tyle żreć. Efekt - mniej go głowa boli. Nie wiem czy to z tym związane, ale poprzednio co 2-gi lub codziennie go łeb napierdalał. Od czasu, jak zacząłem ubierać globulek, jakiś tydzień temu, to jakby poprawa. Oczywiście, jak mu sugeruję, a następnie skłaniam, by czytał na opakowaniu ile się danego specyfiku żre, to się denerwuje:
- ja wiem (albo) pani doktor mi tak przepisała....
   Na sugestie, że w takim razie przejdźmy sie do niej - nie qrwa, nigdzie nie muszę chodzić. 
   Zaś prawie haja, to stwierdziłem - po co się spinać, jak on tego za 5 min nie bydzie pamiętał. Dalej mu będę ubierał i tyle. 
    W tygodniu byłem w biurze pracy. Dali mi ofertę pracy, ale to zupełnie inna historia (postaram się opisać). Do biura pracy wziąłem 824, bo jakby inaczej. Wracamy z biura i trochę przycisłem, by wydążyć nieopodal na autobus. Następny za godzinę. Nie wydążyliśmy, nawet nie widziałem autobusu, musiał ciś przed czasem. No trudno. Dalej, jakieś 150 m przystanek tramwajowy. Leziemy, widzę tramwaj i mówię, że dobrze jakbyśmy zdążyli
- nie, nie zdążymy. 
  No trudno, przecież nie będę zmuszał 80 latka do biegania, choć brakło może 30 m, a wystarczyłby chyba szybszy krok. Pojechaliśmy następnym tram 3 przystanki. W drodze, bo wiedziałem, że następnym tram., którym jechaliśmy, nie wydążymy, widziałem kolejny autobus do m-a 824, ale to tylko z za szyby. 824 też go widział, ale czy skojarzył, że tym mieliśmy jechać?
   Pojechaliśmy dalej dwa przystanki, bo jeszcze 3-cia linia do jego m-ta i wysiedliśmy na 5-tym przystanku. Z tram, do przejścia jakieś 300 m i mówię do niego, trochę by się samemu uspokoić, że plusem tego, że nie wydążamy na autobusy, jest to, że będzie dłużej w komunikacji miejskiej i ogólnie wracał do domu. Odpowiedział:
- zawsze to jakaś atrakcja. 
   Idziemy do skrzyżowania i widzę jak z poprzedniego skrzyżowania wyjechał nasz autobus. Światła dla przebiegu autobusu zmieniły się na czerwone, ale kierowca przejechał, co widzę tam często robią. My na przejściu dla pieszych, na którym po krótkiej chwili zapaliło się zielone. 824 widział autobus, kojarzył na pewno, że to do jego m-ta, ale jakoś tak nieśpiesznie przez to przejście lazł, a przystanek 20 m do tego przejścia. Mówię:
- autobus
- nie zdążymy już
   No ok, ciśnienie mi momentalnie skoczyło do góry, ale po chwili się uspokoiłem. Tym razem nawet nie trzeba było szczególnie przyśpieszyć, ale on szedł z tego przejścia jakby w inną stronę (tzn. prosto miast skręcić w lewo). 
   Na placu było ponad 30C, ciepły dzień, więc pomyślałem - lepiej jak zima i -15C. Nie zamarzamy. Jak autobus zamknął drzwi i odjechał, to 824 się pyta za ile mamy następny?
- za godzinę (odszedł kawałek ode mnie i słyszałem jak mówi)
- qrwa, coś takiego.
   Jak chciał zrobić na złość to nie wiem komu, bo on nie jest ciepłolubny, co innego ja. W tych temperaturach czuję się jak ryba w wodzie. Przynajmniej przez ten krótki czas w roku mam lekki ubaw jak widzę zdychających ludzi w tej temp., bo teraz modna klima, prawie wszędzie, ale jednak czasem trza na plac wyjść, a tu klimy ni ma, a ona sama w miastach podnosi temp. Więc dla mnie takie temp. mogły by być cały rok i nic by mi sie nie stało. 
   Po krótkiej chwili, jakby nie dowierzając temu co powiedziałem podszedł do słupka z rozkładem, widzę czyta, popatrzał na zegarek i mu mina się zepsuła. Odszedłem kawałek na bok, bo też dostałem nawrotów qrwicy. Nic, z tego przystanku jeszcze jedna linia jedzie w kierunku, ale z 3-ma przesiadkami. Autobus przyjechał za 25 min. W sumie w domu, po tych przesiadkach, u 824 byliśmy niewiele wcześniej, jak jechalibyśmy tym następnym pośpiesznym autobusem za godzinę. W czasie oczekiwania, by trochę odreagować mówię do niego:
- zawsze to jakaś atrakcja. Nie siedzisz w mieszkaniu, tylko na dworze, możesz patrzeć na ludzi, na przejeżdżające samochody...
- wolę z balkonu patrzeć na ludzi i samochody.
  Pomyślałem, ot teraz po fakcie zaczyna trybić co narobił, a wystarczyło w którymś momencie trochę szybciej iść.

   Od 303 są nowe informacje. Wtedy jak łykał tego bociana z gwinta (bocian ma cienką szyjkę, więc picie z gwinta jest inne jak z klasycznych butelek) i przechodził przez ul. na czworakach, to gdzieś tam heftnął, a jak przyszedł do kola, który był z tym drugim, to ten drugi mu jeszcze polewał. 
   Spytałem się delikatnie 303 czy mu się film urwał, to powiedział, że nie, ale zasnął w pewnym momencie. Od razu pomyślałem - wzięli go na śpiocha. A na pewno coś tam było, bo jak zapytałem, po jakimś skierowaniu rozmowy na inne tory, a następnie wróciłem, kiedy tam jedzie, to:
- już tam, qrwa, nie jadę. I faktycznie do dziś tam nie pojechał.
   Czasami nie trzeba wprost odpowiadać, by dać odpowiedź i nawet nie zdawać sobie z tego sprawy. 
   Ale to nic nowego, to branie na śpiocha. Ileż razy sam tak robiłem z zazwyczaj pozytywnym efektem. Czasami było to jednorazowo, jak była jakaś imprezka np. sylwestry i jakiś mięśniak był tylko na tą imprę (opisywane w blogu), czasem coś odbywało się kilka razy jak ze 174. Za którymś razem luźno wnioskowałem, że w części jest świadomy co się dzieje i tego chce. 
   Szkoda mi tego 303, bo myślę, że będzie miał problemy w życiu. Oprócz tej, jak sam mówi, zjebanej psychiki, dochodzi kompletne nieprzygotowanie do życia. On prawie nic nie potrafi robić, oprócz jakiś prostych prac fizycznych. Ekonomii nie ma żadnej, odpowiedzialności też wiedzy już w ogóle. Na teraz ma wyjebane na wszystko, ale jakby co, to znam to przysłowie - miej wyjebane, a będzie Ci dane. Choć u niego to chyba nie zadziała. 
   W ogóle cała trójka od 972 będzie miała problemy życiowe, bo nie ogarniają. W domach dziecka, czy ośrodkach były zupełnie inne priorytety, tu są inne. Nie mając wiedzy, nie da się ich zastosować poprawnie, bo niby jak?

   Staliśmy dziś w stonce w kolejce, przed nami stanął taki mięśniak, prawie jak 222. Aż mi się lekko cieplej zrobiło. Nóżki jednak drobniejsze, nie takie wyćwiczone jak u 222, ręce też mniej umięśnione, ale ogólnie figura bardzo przypominająca 222. Modne stroje, trzy paski na butach koszulce, gej-tasi, keta na szyi, gruba, koloru srebrnego. Z twarzy ładny. Przez gowę przeleciały mi chwile z 222. Pewnie jest oblegany przez samice, bo takich mięśniaczków w mieście to teraz mało. 
   Wraz z modnym ubiorem, prawie jak zwykle w parze szła bezmyślność. Na taśmie od niego tylko energetyk, który podjechał, a w zasadzie przejechał przez fotokomórkę, a to spowodowało podciągnięcie naszych zakupów. Osioł, miast powiedzieć kasjerce, że jego jest energetyk, to stał jak cipa, a kasjerka do ręki wzięła lody z naszych zakupów i już z nimi na czytnik, kiedy krzyczę do niej, że teraz tylko energetyk. Mięśniak nie zdawał sobie sprawy z procedury wycofywania towaru nabitego, albo musiałby nas przepuścić. 

   Tyle, bo zjazd na st. mac.
   Zdjęcie.
  824 mieszka na osiedlu, gdzie wyciepują przeróżne dobre i ciekawe czasem rzeczy. Dwa dni temu, patrzę, a tam leży kufel z piwa, oryginał, z lat 70-ych. Od razu go na st. zwr. Umyłem i do użytku. Idealny na herbatę z cytryną. 
    Nigdzie nie pęknięty, nie uszczerbiony, stan, jak na swoje lata, idealny. Pewnie stał u kogoś na półce i nie był używany. 
    Narka.


   
   
   
 

poniedziałek, 12 lipca 2021

Poniedziałek #1799

     No i dzieje się. Nie tyle u mnie, co u 303. Ostatnie info było takie, że kolo ściągnął 303 do siebie i ten pojechał, i został tam na 3 dni. Schemat w zasadzie odbył się jak zwykle. Skoro odpadły zapasy, bo 303 coś nadwyrężył kolowi w karku, to pozostał wiecznie żywy alko. No i polało się. Kolo, ze swoim kolegą łykali piwa, a dla 303 kupili bociana. Nie wiem jeszcze czy połówkę czy 0,7-kę, ale 303 pozostał do flachy sam. Opowiadał, że po jakimś czasie pił z gwinta, z czego był jakby zadowolony. Efekt - jak mówił - w mieście kola przechodził przez ulicę w nocy, na czworakach. Oczywistym, że nasunęło mi się pytanie, czy urwał mu się film, ale o to spytam się jak będziemy sami, a nie przez tel. lub pisanie, bo się jeszcze spłoszy i nic nie powie. 
    Widzę kolo rozgrywa to dalej. Nie dziwię się i niech rozgrywa. Jak dobrze poprowadzi, to 303 może mu "służyć" na długie lata. Pozostaje jeszcze kwestia upodobań kola. Mnie u mięśniaków zadowalał bezpośredni kontakt z ich ciałami, bardzo chętnie właśnie w czasie zapasów, kiedy te mięśnie były napiete, ale... no właśnie..., ale...
     Nie potrzebowałem głębszych doznań w/g ich mniemania, czyli organy zostawiałem im w spokoju, ich otwory również. Jak się coś urodziło w trakcie to fajnie, jakieś urozmaicenie, ale nie było to konieczne. Skupiłem się na tym co dostępne, by ich nie płoszyć, z czasem się do tego przyzwyczaiłem i ewoluowałem w tym co dostępne. 
    Pamiętam, a chyba to opisywałem, jak po ponad dekadzie urzędowania z 975 on kiedyś leżał i to dobrze pamiętam, i zasugerował, by mu ściągnąć majtki. Coś w ten deseń, że mogę je zsunąć. Zawsze je zsuwałem, ale to tylko dla potrzeb oglądania płaskiego, umięśnionego brzucha i tylko do określonego miejsca. Dalej, w/g ichniejszego jego zalecenia się nie posuwałem. Wtedy jak pozwolił, czy zasugerował bym to zrobił, to zsunąłem je całkiem, ale nic tam na mnie nie zrobiło wrażenia, mało tego, dziś uważam, że może on chciał bym zrobił coś z jego organem. Może miał trudny okres z żoną i braki w stosunkach, i tu chciał nadrobić, ale, ku jego zdziwieniu, jak zwykle zresztą, organem się nie zająłem. Inna sprawa, że on przez lata bronił dostępu do kutasa, to mnie utkwiło, że to element zabroniony, to też jak go nagle odbronił, to u mnie się nic nie zmieniło, co jego pewnie zdziwiło. Może myślał, że czekam na możliwość obciągnięcia mu z utęsknieniem przez dekadę...
   Co innego u tych, którym od początku nie przeszkadzało rozbieranie się do końca. Wtedy u nich czasem skupiałem się na jakąś chwilę na organie, co ich pewnie zadowalało. 
   Przed kolem, z jednej strony, trudny orzech do zgryzienia, z drugiej ma wiek, w którym może sobie pozwolić na zmiany mięśniaków, pod warunkiem, że nie wygląda jak locha, ale muszę się o jego wygląd spytać 303. W przeciwnym razie, jak ma dobry wygląd, to nawet jak mu nie wyjdzie z 303, to pozyskanie nowego mięśniaka jest realnie w jego zasięgu, a to co będzie, czy było z 303 wsadzi jako kolejne doznania z kolejnym mięśniakiem.

    Pozostawmy 303, wrócimy jak będą nowe info. W sobotę zwiózł mnie z m-ta od 824, 979. W drodze rozmawialiśmy o co raz częstszych przypadkach trudności w rozróżnieniu płci, osób mijanych, młodych. Zacząłem rozmowę, bowiem wyciągnąłem, przeciwstawiając się zakupoholizmowi, 824 na spacer. Już w zasadzie schodząc na st. zwr. mijali nas rowerzyści. Najprawdopodobniej ojciec, a jako pierwsze jechało to coś. Ponieważ chodnik był wąski, oni zwolnili by nas minąć, bo jeszcze krzaki wystawały. Lato, więc to coś na rowerze w koszulce w krótkim rękawku, ale długi dres. Szedłem jako drugi, ale mimo tego miałem dogodne pole do obserwacji. Oni nas wolno mijali, a ja wpatrywałem się w to coś jadące pierwsze i nawet jak mnie minęło, nie byłem w stanie określić płci. Ani ręce, ani szyja, tym bardziej twarz czy sylwetka nie były w stanie u mnie spowodować zdecydowania się na określenie czy samiec czy samica. Na tą opowiastkę 979 mówi, że też zauważa co raz częściej obojnaczy styl czy wygląd u części młodzieży, w którym na prawdę są trudności z rozróżnieniem płci. Napomknąłem też o eksperymencie na myszach Callhouna, w którym, jak dobrze pamiętam, w drugim etapie zaczęły się tworzyć osobniki homoseksualne, niezdolne do podtrzymania gatunku i to zarówno u samców, jak i samic. 979 też o tym czytał, bo stosowny artykuł podrzuciłem mu kiedyś tam, tym bardziej, że na st. mac. były przecież szczury, które też rozmnożyły się do ok. 120 osobników.. Inna sprawa, to bardzo przegięte nastoletnie jednostki męskie. Ostatnio szedłem z 824 i w te dni upalne idzie chłopak, ok. 16-17 lat, w długich luźnych (nie obcisłych jeansach) ciemnych, czarnej koszulce i czapce z okrągłym daszkiem, czarnej. Szedł przed nami i jak dama chłodząca się wachlarzem, tak on dokładnie tak samo chłodził się maseczką jednorazową, operacyjną. Wyglądało to trochę komicznie, ale "dama" szła nieśpieszne, a ja przyśpieszyłem lekko, za mną nadążał 824, bo przyglądałem się i zastanawiałem - branżowy, czy nie, a jeżeli nie, jak mu będzie w życiu z taką przegiętością? Na ile jakaś część społeczeństwa musi się zmienić, by go zaakceptować. Ile razy pobiją go jakieś skurwiele wracające z pt/sob impry, a on im sie nawinie pod rękę, bo przecież nagle nie zgubi tej przegiętości. 

    Tyle, bo chcę to puścić jeszcze dziś. 
    Zdjęcie. 
  Ostatnie sztuki, jeszcze sprzed podatku cukrowego, pojemność to 2 ltr. dziś już tej coli nie ma w takiej pojemności. 
  Zrobiłem dwa ujęcia, jakby się jedno spierdoliło. Po lewej jeszcze cała oryginalnie zamknięta, po prawej już ruszona do drinków na st. mac. 
   Przy okazji. W wczoraj jak wracałem, to wstępnie umówiłem się z 972 na flachę, na sobotę. Dawno nikogo nie miałem w rękach, to mnie tak naszło, a spotkałem go jak biegł do tego samego autobusu, z tym że on do pracy, a ja zjazd na st. zwr. to żeśmy chwilę pogadali o... niczym. 
   Narka.


piątek, 9 lipca 2021

Piątek #1798

    Dziś takie znowu pierdoły, które czekają na opisanie. 
   W mieście 824, mimo temperatur powyżej 30C ustrzelić kogoś w klacie, to sukces. Dotychczas widziałem tu tylko dwu mięśniaków w klacie. Obaj to robole budowlani, którzy gdzieś tam szli z inną ekipią budowlaną. To takie rodzynki, prawie jak wyciągnięcie z lokali gdzie tańczą faceci dla lasek. Oczywiście oboje spowodowali zawrót gowy, pewnie nie tylko mojej. Za to w wiosce, jak zjeżdżam na sobotę i nd. to tam standard. Mięśniaki, choć to już nie takie jak dekadę temu, ale nadal kultywują tradycję i biegają w klatach. Co wioska, to wioska. 
   
     824 przestawił lub mu się rozstroiło, a w czasie ustawiania pogubił się, w każdym razie nie ma od dwu dni radia geriatrycznego. Ustawił złote przeboje, to już jest bardziej strawne, przynajmniej nie muszę zagłuszać swoim, internetowym radiem, tamtego radia. Profilaktycznie w kuchni, na takim wypluwaczu ustawiłem to samo, by jego mózg nie doznawał rozbieżności i poszukiwał rozwiązania. 
   Zakupoholizm udało się trochę opanować, ale marnotrawstwo już chyba zostanie. Ono jakby jest wytworem pochodnym zakupoholizmu. Naturalnym jest, że skoro tyle kupował, to mniej więcej tyle musiał wyciepować. To wyciepowanie i marnowanie przeniosło się też na inne działy, np. zużycie wody. Pewnych nawyków nie zmienię, a też nie wiem czy jest taka pilna potrzeba. Ważne, że nie żre już starych, spleśniałych produktów i w miarę panuję nad tym, by nie było za dużo w lodówce. 

    Robienie wylewki na ogródku stanęło, bowiem... 303 odezwał się do kola, a ten naprawił poprzednie błędy i łyknął 303 do siebie na chatę. W środę jak wracaliśmy z ogródka, to 303 zadzwonił do kola, bo mu się nudzi, a w domu się źle czuje, czy może do niego przyjechać. Ten, pewnie uradowany, że tak, zresztą sam bym tak zrobił, ale zastrzegł, że nie chce sparingu z 303. Nie pisałem tego ostatnio, ale 303 mówił, że w czasie ostatniego sparingu, a on z racji częstych walk z braćmi, wyrobiony, to coś tam kolowi naderwał w karku. 
   Tym razem kolo błędy poprawił, nie wiem co się tam odbyło, ale 303 siedzi u niego już drugi dzień. Nie zjechał do się do wioski, a rano kolo zostawił go samego w domu, kiedy sam wydalił się do pracy. 303 pomaga mu w remoncie. Kładzie gładź na ścianę w jednym pokoju, bo kolo ma tylko jeden pokój, kuchnie i łazienkę. W czwartek wpierw zadzwonił po 08:00, że go wszystko boli i nie przyjedzie do pracy (w sensie na tą wylewkę betonową), a jak później do niego pisałem delikatnie zagadując, to wygadał się, że właśnie robi remont, czy jak to nazwał - ogarnia mieszkanie u kola. W sumie to u mnie na st. mac. też mięśniaki stacjonowały czasem dłużej. Oczywiście z tego korzystaliśmy, bo jakżeby inaczej. Nie mam pretensji do kola, a wylewka..., no cóż, będzie stała. Efektem pazerności nie tylko ja padam, więc w tej dziedzinie nic nowego. 
   I to tyle z bieżącego info, reszta, jak się kiedyś tam z 303 spotkam i zagadam lub coś tam wyciągnę na mess. 

   Ostatnio byłem w biurze pracy i... po zarazie zaczynają zasypywać ofertami. Pisałem o tym ostatnio, że demograficznie zapaść na rynku pracy będzie się powiększać to też i mnie dopadła. Pani w biurze powiedziała, że jak nie przyjmę to... wypierdalaj Pan. Oferta pracy na kierowcę kat. B do Katowic. No średnio do katos, ale co zrobić. Jedna na umowę zlecenie, druga na etat. Pani się pyta, która?
- niech będzie ta na etat.
   Wydrukowano. podpisano. Schowałem kartkę do siatki i z 824 polazłem na przystanek. Na nim trochę czasu, sięgam po kartkę by sprawdzić gdzie muszę po pieczątkę się udać, a tam na kartce jako pracodawca kolega z dawnych czasów, u którego kiedyś pracowałem dorywczo przed 3 lata z rzędu, w lecie, jak kierowcom dawał 
urlopy. Śmiałem się chyba 3 min na przystanku, bo taki przypadek. Rozmawiałem z nim już i jesteśmy umówieni. 
   Dobra, bo już prawie sobota, to zdjęcie.
  Plecy od 303 z jego piękną szyją. 
  Narka.

wtorek, 6 lipca 2021

Wtorek #1797

    Jak czytam wypociny głównych ekonomistów odnośnie bezrobocia to można dostać do gowy. Po co tyle nauki w szkołach, w tym studiach (zakładam, że jakieś pokończyli), skoro tyle bredzą. Podniecają się, że teraz bezrobocie mimo zarazy, zamknięcia gospodarki na jakiś czas, spada i to efekt tarczy i innych działań rządu itp podobne brednie. O tym, że dekadę temu przy tamtym kryzysie było inaczej, bo bezrobocie utrzymywało się długo. 
   Jak można pisać o bezrobociu w oderwaniu od demografii. Czy oni są pierdolnięci, piszą na zlecenie kogoś jawnie robiąc nas w bambuko, czy co tu jest grane?
   Może dla przypomnienia wykres ludności Katowic. 
  Nie muszę być żadnym głównym ekonomistą po studiach kierunkowych, by tylko i wyłącznie na podstawie tego wykresu, a przypomnę, że to typowy wykres dla miast Górnego Śląska, określić, że bezrobocie będzie spadać. Jeżeli na emerytury odchodzi, przyjmijmy, 100 osób, a na ich miejsce jest tylko 50, to niech Ci główni ekonomiści mi wytłumaczą na jakiej podstawie bezrobocie ma wzrosnąć, jeżeli takim sukcesem rządu jest to, że maleje. Ten rząd mógłby kompletnie nic nie robić, a bezrobocie i tak by malało i maleć będzie. I po raz kolejny napiszę, że obecnie dobra sytuacja na rynku pracy, w tym małe bezrobocie jest efektem tak złych rządów kiedyś i chyba do nadal. To dlatego, że tak źle rządzili kiedyś nastąpiło załamanie urodzin i masowa emigracja, która, co też kiedyś pisałem tu, jest widoczna tylko w urodzeniach w miastach na wykresach, ale już dla całego kraju tego, nie wiedzieć czemu, nie widać. I, co oczywiste z wykresu, w 2008 roku na rynek wchodziły dzisiejsze roczniki 30-34 więc ich było f chuj, to oczywistym jest, że gospodarka, w wyniku kryzysu, czy "bardzo dobrych rządów" rządzących, nie mogła wchłonąć. 
  Cały artykuł na interii tu -> https://biznes.interia.pl/praca/news-bezrobocie-koniunktura-na-rynku-pracy-szybko-wraca,nId,5342254

    Prace na ogródku z 303 zwolna postępują do przodu. Dziś byłem wraz z 824, ale już delikatnie napomknąłem, że mogą zdarzyć się popołudniówki. Chcę je, by móc swobodnie porozmawiać, jak w piątek z 303. Przy 824 nie mam co rozwijać tematów, bo będzie się wtrącał 824, a jego stan umysłowy raczej niczego pozytywnego do dyskusji nie wniesie, a może jedynie spowodować zamknięcie się 303. Przy okazji, bowiem nie było taczki, to gruz pod wylewkę nosiliśmy w wiadrach, na którymś wyjściu spytałem się czy jeszcze jeździ do tego kolo, który robił z nim zapasy. Oczywiście spytałem się inaczej jak tu napisałem, by nie było tak ordynarnie. Odp. - nie. No i tak se pomyślałem, coś kolo spierdolił, że doszedł do tego "niesmacznego" momentu i 303 już wiyncyj do niego nie pojechał. A wcześniej mówił, że on taki w porządku, że chce ode mnie pożyczyć sztangę do ćwiczeń i u niego ćwiczyć i zawsze ją będzie można od niego odebrać itp. 
    Może być, że 303 jest wybitnie oporny na działanie innych samców, ale tego raczej nie podejrzewam, bardziej skłaniam się ku temu, że coś kolo spierdolił. Jak będą warunki to postaram się podpytać 303 do czego doszło. Ciekawi mnie to z racji stosowania tej techniki na mięśniakach wioskowych, z którymi, w przeciwieństwie do tego kolo, urzędowałem długie lata dalej już na innych zasadach. To jest bardzo delikatna materia i trzeba mieć te zmysły wyczulone i odbierać odpowiednio mowę ciała innego mięśniaka, by z niej wyciągać info co jest jeszcze dobrze, a co nie. Pisałem w jakiś notkach, że z czasem wiedziałem, co któremu mięśniakowi się podobało, co można było z kim robić, a czego nie. Zresztą o eksperymentach ostatnich ze 172 też mogliście poczytać. Mimo znajomości (za słabo określone, ale nie wiem teraz jak to nazwać prawidłowo) ponad dekadę, nawet ostatnio z nim eksperymentowałem z pasem, co, o dziwo dla mnie, przeszło. Oczywiście, że po ponad dekadzie znajomości, też to inaczej wygląda, bo nie strzeli mi od razu w ryj, więc mam pewien bufor na działania, ale i tak wprowadzenie nowych rzeczy wymagało delikatnych działań. Inną sprawą jest to, że widać pedagogika na studiach się do czegoś przydaje, a stosowana czasem przynosi nawet efekty. 
    Popo dzwoni telefon od 303, odbieram, a tam po drugiej stronie słuchawki 972. W sumie pytał się o jakieś pierdoły, tak chyba dla zagajenia rozmowy i sprawdzenia, choć wiele się o prace nie dopytywał, czy młody może nie kłamie. Może sprawdzał go, bo wstępnie powiedziałem, że jutro wolne, ale jednak sprawy papierkowe myślę wcześniej załatwię, to jednak postanowiłem robić. Później jeszcze dał mi żonę, ale ani ona nie chciała, ani ja szczególnie, bo niby o czym mam z nią gadać, to też po dwu zdaniach zakończyliśmy rozmowę. 
   Rozpisałem się, a jutro jeszcze dzień do zaplanowania. Kończę, a za zdjęcie dziś robi wykres powyżej. 
   Narka.

sobota, 3 lipca 2021

Sobota #1796

     Uwaga. SENSACJA REWELACJA, DAMSKO-MĘSKA AKROBACJA!
   Otóż 303 wczoraj w czasie pracy opowiada mi historię. Ma tam jakiegoś kolegę dwa miasta dalej od się i jeździ do niego. Ostatnio jak siedział u tego kolegi (on ma 22 lata), to był jeszcze jeden kolega od kolegi, który przyjechał na rowerze Oni, ponieważ ten był na rowerze (tak to tłumaczyli) pili piwa zero %, a 303 kupowali 5%. Nawet jak później wysłali po piwa samego 303, to powiedzieli mu, by im kupił zerówki, a sobie koniecznie te 5%. Kasę mu na to dali. Następnie kolega od kolegi po jakimś czasie pojechał, a kolega 303, ten 22 lata, zrobił z 303 sparing. Tzn. takie a'la zapasy, jakie robiłem z mięśniakami, jak też byłem młodszy. 303 to opowiada, a mnie się uszy otwierają jeszcze bardziej, by w czasie pracy nie umknął jakiś ważny szczegół z opowieści. 
   303 kontynuował, że skoro kolega jest ciepły (on wie o mnie, to może dlatego użył takiego bardzo delikatnego sformułowania, co w jego ustach brzmiało bardzo nietypowo), to niech sobie poszuka kogoś innego, bo do pewnego momentu to jest strawne, a później już robi się niesmaczne. Od razu nasunęło mi się pytanie, który to jest ten moment niesmaczności. Nie ciągnąłem zbytnio tematu, by nie spłoszyć z opowieścią 303, ale kiedyś do tego wątku jeszcze wrócę. Z ileś tam lat do tyłu sam bym takie zapasy zainicjował z 303. Teraz to już nie ten wiek. Ale przy okazji opowiadania pomyślałem, że jednak geny od 972 u żadnego z serii 300 nie zrobiły tak dobrego efektu jak u właśnie 303. I co ciekawe, leziemy już po robocie z ogródka, a 303 mówi, że chciałby gorzej wyglądać. 
   Że co qrwa?! (pomyślałem i jednocześnie - i jak teraz zmienić jego nastawienie)
   Zacząłem mu delikatnie tłumaczyć, że jednak ludzkość od zarania wieków lgnęła do ładnych rzeczy i znacznie lepiej jest ładnie wyglądać, jak gorzej np. być grubym z żadnym ryjem. Nadmieniłem, że w reklamach celowo ludzie szczerzą zęby z uśmiechem nr 5, choć nikt tak realnie nie wygląda, to jednak się to umieszcza, bo osoba uśmiechnięta, nawet tak nienaturalnie, robi dobre wrażenie. Powiedziałem mu też, bo se strzelił selfie na ogródku w klacie, wciepnął to na fb i od razu laski do niego pisały, że gdyby był żadny, gruby, to nie było by odzewu, więc nieświadomie korzysta z tego, że jest z urodą, która innych przyciąga (tu na myśl mi przyszedł m.in. kolega 22 letni). Ale skąd taki pomysł w ogóle, że on teraz nie będzie dbał o siebie, bo ludzie się gapią na niego. 
    Te przejścia przez przeróżne ośrodki, nadto przez zwichrowany dom rodzinny robią jednak wiele złego w postrzeganiu rzeczywistości i swojego otoczenia. Ta niska samocena to może z domu wywodzić się, bo matka nigdy ich nie gloryfikowała, to też jak ich wyzywała, to utwierdziło się w nich przekonanie o własnej beznadziejności. Skolei co w ośrodkach z nimi robili - nie wiem, ale też nie jest to bez znaczenia. Powiedziałem mu, że z takim nastawieniem do życia, to bardziej by się nadał psycholog dla niego, jak ja, bo tu jest za dużo do zmiany. Praca przy tej wylewce trochę jeszcze potrwa, to może coś tam, coś tam uda się u niego przestawić w jednostce centralnej. Musiało by być jednak wiyncyj takich dni, kiedy jestem z nim tam sam. On też się wtedy chętniej otwiera, czego przykładem jest opowiastka o sparingu z kolegą. 
   Zdjęcie.
EDYTOWANO
  303 w czasie przykręcania zasuwy do drzwi lauby. Na tym ujęciu nie widać, ale, jak to mięśniaki, ma bardzo ładnie osadzoną szyję, a jej budowa od razu wskazuje na mięśniaka z genów. 
  Wczoraj 824 bolała gowa. Jego ta gowa zaczyna boleć już co raz częściej, zdarza się że codziennie, to też nie pojechał ze mną na ogródek. Wiedziałem, bo już to raz przerabiałem, że obżre się tabletami, po czym gowa go przestanie boleć i oczywiście zrealizuje zakupoholizm. Tak się też stało. Mimo wszystkiego co potrzebne w lodówce, a nawet nadmiaru, kupił dodatkowe rzeczy, które spowodują wyciepnięcie czegoś na hasiok. 
   Wylewka na ogródku to wyzwanie organizacyjne. Nie bardzo wierzę, że on codziennie będzie jeździł ze mną na ogródek, ale też zostawianie go samego spowoduje sytuację jaką zastałem w lutym. I to jest to, co opisuję wielokrotnie. Przekładamy te wajchy w torze którym biegniemy i nie zdajemy sobie sprawy, dokąd doprowadzi nas nowy tor, na który wchodzimy. Jak w efekcie motyla zmiana wajchy przeze mnie, pociągnęła za sobą na inny tor również 303, no i 824. 
   Tyle, bo zjazd dziś na st. mac.
   Narka.

czwartek, 1 lipca 2021

Czwartek #1795

   Ja prd., ale się wdupiłem z jednej strony, z drugiej trochę zajęcia, ruchu i nie wiem co z tego wyjdzie. Wczoraj praktycznie 303 zajął mi czas do 22:58 o tej wróciłem na st. zwrotną. Wcześniej, bo jemu się nudzi w domu, a po za tym co pisałem wielokrotnie, źle się w nim czuje, to jednak woli przebywać po za nim, a ja tworzę wokół siebie przyjazną atmosferę. No to tu lgnie. Tylko, że on jest strasznym nieogarem. Orientacja w mieście, w terenie na poziomie 824, a przecież taka różnica wieku. Mówię do 303 - wysiądź na 3-cim (nie 33-im, bo tu można by się pogubić z liczeniem) przystanku. Podaję mu nazwę przystanku, powtarzam dwa razy, skojarzam to z inną nazwą, by lepiej zapamiętał. On wysiadł na drugim. No HIT. Mało tego ze swojej wioski ma bezpośredni autobus do miasta 824, to on lezie 2,5 km do sąsiedniej na ten co jechaliśmy, bo tam zna trasę. Chciałem go przez tel. i pisanie na mess. wsadzić w jego wiosce do autobusu i jak patrzyłem na zdupa, to autob. pojechał już na następny przystanek. Dzwonię do niego, czy jest w nim, a on że nie i czeka na niego.
- jak to czekasz na niego, jak on już pojechał?
Tu podał mi przystanek, na którym nań czekał, ale to, do cyca, nie był ten przystanek. Mówiłem mu wyraźnie, że ma iść na inny przystanek, 300 m dalej. 
   Z tego wszystkiego trza go prowadzić za rękę, pokazywać 3x, tłumaczyć 5x i jest szansa, że przyjął. Jak on chce się odnaleźć w dorosłym życiu? Nie wiem. 
   Dziś miałem z nim taką 30 min rozmowę właśnie o życiu, trochę o tym co go czeka, jakieś tam wskazówki co kiedyś robić. No ile można przekazać w 30 min. To takie zwrócenie uwagi na problemy, które go mogą spotkać. 
   979 był u mnie od wieku 15 lat. To jest, co pisałem chyba w poprzedniej notce, ten wiek, kiedy jeszcze można coś zmienić, coś nakreślić, wstawić na inny tor, przełożyć te wajchy na trasie i skierować na bardziej właściwy?, bardziej ciekawy?, bardziej normalny? tor. 
   303 ma 17 lat i widoczne zwichrowane zachowanie, poglądy, samoocenę, wartościowanie, brak odpowiednich wzorców i inne. Jak w takim wieku to zmienić, a nadto, czy w ogóle wchodzić w to ponownie? Chyba mi się już nie chce. Wszak jedno "dziecko" już mam. Przechodzenie tego wszystkiego jeszcze raz... Po za tym, teraz jestem uwiązany u 824, więc nie ma nawet warunków, a widzę, że 303 nadal poszukuje swojego msc. na ziemi. 
   Przedwczoraj po przyjeździe do swojej wioski, znalazł pretekst i przyjechał do m-ta 824. Wczoraj prosto po pracy przyjechał z nami do mieszkania i siedział do 21:00, po czym odprowadziłem go na właściwy przystanek, w drodze właśnie przeprowadzając rozmowę. Dziś wolne, bo też muszę odpocząć, jednak zajmowanie sie innymi od 07:00 do 23:00 potrafi zmęczyć. Nadto zajmowaniem się tym tarasem, materiałami, frontem robót i dylematami, jak to robić. 
   Tak na ostatnią chwilę zamykam notkę, bo jutro znowu ogródek, to nie wiem czy zdążę notkę pyknąć. 
   Zdjęcie. 
Koty to mają pozycje do spania. 
  Zrobiłem dwa zdjęcia, jakby jedno nie wyszło. Ten kot się nie przeciąga, on śpi w takiej pozycji. 
    Narka.