poniedziałek, 30 stycznia 2023

Poniedziałek #1967

    Czytają mi w myślach czy co?
Chciałem iść w lutym, do planisty, by na marzec wypisał mnie na jakąś jedną linię lub w większości na jedną, bo na razie za skoczka robię. Jak wszystko ma plusy i minusy, ale chciałem też, jak dawniej pojeździć dłużej na jednej i do tego jakby jeszcze jednym wozem, to była by wyjebka.
   Wczoraj biorę grafik na luty - ciul, dup, pyk, wypisana linia 37 i to jest fajna linia. Tylko 2x w m-cu robię coś innego, raz 11-kę, raz 7-kę. Pewnie mnie do kogoś dopisał, bo nadal mam same popołudniówki, nadto są tam naprzemienne godziny więc nie jest źle no i jeszcze postoje. Niestety są linie, na których się jeździ prawie na okrągło, a są takie, gdzie nie idzie ani się, ani wozu zmęczyć. 37 jest pośrednią linią. No i co dla mnie jeszcze rewelka, z dwu stron koniec na dw. PKP.
   Po mnie przyjął sie do pracy taki ogr. Jakiś dziwny facet, nie uznaje dziś korzystania z komórki, ale jak kiedyś tam coś potrzebował i wszedłem doń do kabiny to leciało radio ma...ryja. Z ogrem sie czasem mijamy, ale raz jechałem do dworca w katosach i goniłem, bo jak zwykle miałem opóźnienie, wygenerowane przez samego się (lubię gonić, czasami). Miałem wtedy włączony tryb gonienia i tak leciałem. Na 4 przystanku przed dworcem ogra wyprzedziłem, nie wiedziałem wtedy, że on powozi. Ogrowi się coś włączyło i postanowił nie dać za wygraną. 
   Jest stara PL komedia (nie pamiętam tytułu), gdzie w jednej scenie są wyścigi po mieście ziłami (radzieckie auto, w tym filmie jako wywrotka). Jak ogr ruszył elektrykiem do przodu, to od razu mi sie ta scena przypomniała. Tylko była mała różnica. Mnie się wydaje, że to gonienie u mnie jest z gracją, a ogr, jak to ogr, po wszystkim co było w jezdni do przodu. No cóż..., czegóż wymagać od ogra. Możecie się domyśleć, kto wygrał.
   Nie ma tu za wiele wpisów, bo przerzuciłem się na felka. To pewnie czasowe jak część rzeczy w życiu którymi się jaramy, a później gdy opadnie kurz wraca do normy. 
   Ok, bo ledwo notkę pchnę. Przed samym wyjście do pracy defekt plecaka na szlaku (w którym mam wszystkie potrzebne rzeczy do wygodnej pracy). Reanimacja na szybko i udało się. 
   Z notką bez zdjęcia też, bo już ją pcham. 
   Narka.

środa, 25 stycznia 2023

Środa #1966

   Wiecie, albo nie wiecie. Tyle notek było już na czerwono spłodzonych i .... nie ukazały sie. Stoją na torach bocznych i czekają nie wiem na co. Kolejne spisane na czerwono, bo bez jakiej kolwiek cenzury, trafiają na tory boczne prawie od razu. Stoją tam, i stoją, i stoją...
   Może tą uda się pchnąć po za kolejnością, tak inaczej. Tzn. piszę ją, w stanie uniesienie, ale czy ona wyjdzie....
    Qrwa kocham go, kocham go, i  to takie wołanie w puszzczy. czy on to usłyszy? Qrwa - nie wiem. Czy on to zrozumie - nie wiem i bardziej jestem pewny, jak nie pewny. 
    Co zrobić? On tego nie ogarnie, to jest pewne, ja to wiem od iluś tam lat i to jest niezmienne.
    Cufal, czy nie. Będąc u 811 z długiej listy ponad 100 nagrań łapą, paluchem nacisłem na nagranie, które jak nic kojarzy mi się z 979. Oczywiście u niej powstrzymywalem sie z komentarrzami głębszymi odnośnie tego nagrania, ale jednoznacznie kojarzy mi się z 979. Alok, Bruno Martini feat. Zeeba - Hear Me Now. No przeca jak usłyszałem to nagrnie po raz drugi czy trzeci i nadto obejrrzałem teledysk to się popłakałem (nie teraz, wcześniej, choć teraz mnie też na tym nagraniu biere). Ach ten mózg nasz działa dziwnie. 
   Chcę z 979 przeprowadzić taką rozmowę szczerą, taką po za gronem innych ludzi. Może się to uda. Mnie jest to chyba potrzebne. No oczywiście nie by go przelecieć, ale by porozmawiać szczerze, tak naprawdę szczerze po tylu latach. Nie wiem dlaczego odbieram to, że mam taką potrzebę. Może dlatego, że st. mac. się wyludniła? Przeca dwa lata temu pisałem, że główki szyn na st. mac są ciągle czyste, ciągle jakieś składy przez nie przechodzą. I co? I minęły ok. 2 lata i te same główki szyn korodują od rdzy. Żadne składy po nich nieprzechodzą, ruch zamarl i małe są szanse na jego przywrócenie. Efekt. Nam też się zrobiło dziwnie, niezręcznie. 
  Ok. bez cenzury, bez korekty, idzie jak jest. Qrwa ile mogę się wstrzymywać z uczuciami. Jestm już stary, ile mi zostało, ile mogę jeszcze pożyć.... Pewne srpawy się nie zmienią. 
  Notka idzie jak jest. Trudno, niech się dziej.... 
  No i bez zdjęcia, bo nie o nie tu chodzi. 
  Chwila,...., bo się musze zastanowić, czy ją wypchnąc ze stacji....
  5 min zastanowienia - idzie. 
  Po kolejowemu - czy droga dla 1966 na szlak do ... jest wolna?
  (z sąsiedniej stacjI) - dla 1966 droga jest wolna. 
  No to qrwa jedziemy. 

wtorek, 24 stycznia 2023

Wtorek #1965

  Cały ten skurwiały dział popędu seksualnego powinni wypierdolić w kosmos. Nie było mięśniaka, to on urządził dwu dniową sesję pornioli. W nd. i wczoraj nawet nie liczyłem ile razy zbiorniki  zostały opróżnione. Czy oni myślą, że ja mam kurwa 17 lat?! I kto w strukturze zarządzania tych idiotów z tego działu umieścił tak wysoko? Jak się biorą do działania, to potrafią zdemolować, zjebać, a później trza po nich sprzątać i jeszcze się dziwią, że tyle się odpierdoliło. Zamknąć ich w pizdu gdzieś na bezludnej wyspie i niech nie wracają. Nawet wpisu na blogu nie dało się zrobić, bo (na szczęście działają specjalne wykluczniki) jełopy zajęły komputer.
Jakby się tylko tak dało do cyca!

   To musze opisać. Na Kokocińcu w Katosach przy Ligocie jest droga. Niby nic szczególnego, ale profil tej drogi nad jakąś rzeczką jest taki, ze w pewnym momencie zaczynają sie rzuty pionowe autobusów. Miałem kiedyś tam MAN-a 1202. Many są miękkie i pływają jak turystyki przeto w tym miejscu przy odpowiedniej prędkości te rzuty pionowe nad ta rzeczką były tak mocne, że musiałem się trzymać kierownicy, by mnie nie wykurwilo w sufit. Oczywiście wszyscy w autobusie tez latali pionowo. Po przejściu tego odcinka, słyszałem rozmowę jakiejś babci z dziadkiem:
- tu tak zawsze rzuca (pyta sie babcia dziadka) 
- nie zawsze, tera tak rzucało.
   Nie widziałem ich w lusterku, bo zara skrzyżo i zielone miałem, nadto lewoskręt na wąski wjazd, ale ta rozmowa mi utkwiła. Skoro mnie odrywało od zica, to co dopiero ich w wozie. Ja to tam napierdalam tymi wozami....
   Ale by nie było, że to się odbywa w totalnym chaosie, to kiedyś na 12-ce w połowie trasy, a miałem takiego mułka (najstarszego solara w zajezdni, przeguba 3 drzwiowego) w połowie trasy wysiada dziadek (nie, nic nie miąłem do jego wieku), wysiadając przednimi drzwiami mówi
- "prowadzi Pan autobus perfekcyjnie". 
   Zapamiętałem tą wypowiedź, bowiem jak już wysiadł z wozu, to pomyślałem - właśnie dla takich opinii warto jeździć w komunikacji miejskiej. Nic tylko musiał jeździć w transporcie i stąd miał zdolność oceny jazdy. Zwykli ludzie nieszczególnie mogą to zrobić. Zdziwiła mnie ta wypowiedź, bowiem nie miałem włączonego żadnego trybu jazdy. Po prostu tym mułkiem jechałem standardowo, zresztą na tej linii jest mało miejsc, gdzie można szczególnie przelecieć.
   Inną kwestią jest, że często, czego kompletnie nie obserwuję u innych kierowców w wozach, którymi jeżdżę, wysiadając pierwszymi drzwiami pasażerowie mówią mi - dziękuję. Nie wiem za co, ale może za tą jazdę. No przeca widzę, że czasami wysiadają i patrzą, kto tym wozem prowadził, a że ja charatkterystyczny (z jazdy) to zapamiętują. Jak do tej Ligoty przez tą rzeczkę przelecę, że im nogi odrywa od podłogi, to trudno by nie zapamiętać. Inni tam tak nie przechodzą, tym bardziej, że trza to zrobić między dziurami i zapadniętymi studzienkami, przeto jest w zasadzie tylko jeden tor na przejście tego płynnie, bez wpadania w dziury i z tymi rzutami pionowymi. 
   Inną kwestą jest, że mnie się też podobało. Jedziecie i nagle wam zic z pod dupy uchodzi, bo tak unosi. No piękne, dobrze że ten MAN niczego nie oberwał.
  Tryb płynięcia to mi się często włącza na M24. To trasa znana, bo przeca tyle nią jeździłem jako pasażer. Jak tam wpadam wozem, to po kilku przejazdach już mnie kojarzą. W styczniu se przypomną o mnie 30-go. 
  Z nadgodzinami doszli już do 200 w tym m-cu. Myślę, że na tym się skończy. Nie mam już za wiele wolnego do końca m-ca. 
  Zdjęcia. 
Przeleciałem do tyłu i tych zdjęć chyba nie było. Km. (co widać) 111.200 linii 137. 

Jeszcze z sygnalizacją kształtową pełną. 

Zdj. robione w słoneczne, niedzielne popołudnie wracając z widzenia od 172. 

   Ok. 2 h poświęciłem na chodzenie po stacji, tym bardziej, że brak tu SOK-istów, a DR jakoś szczególnie nie przejawiał ochoty mnie zganiać z torów. 

Myślałem, że już nie robią nowych semaforów kształtowych, a tu proszę. Nówka sztuka. Zastanawiałem się, czy bardziej opłaca się zamówić nowy i przetransportować, czy przewieźć jakiś stary z likwidacji, ale od razu mi się przypomniało - im ten miś droższy...
   
A tu proszę, nawet druga nówka sztuka, co prawda ten jest w wersji niższej. 

Tabliczka ostrzegawcza dla obsługi semafora kształtowego.

Unieczynniony semafor świetlny z toru nr 2. Pewnie służył do dawania wyjazdów w czasie remontu toru nr 1, tego po prawej stronie od niego. 
 Na razie tyle zdjęć z Prudnika. 
 Narka.

piątek, 20 stycznia 2023

Piątek #1964

    Śmiać sie czy płakać. Sprawa się rozwiązała, przynajmniej u mnie, co on se myśli - nie wiem. Przedwczoraj w rozmowie 811 wylała nam kubeł zimnej wody na gowę. I b. dobrze. Ochłonąłem, choć wczoraj rano jeszcze byłem zmontowany. Jednak w ciągu dnia zacząłem o tym myśleć trochę inaczej. Nadto hamownia, po demolce działu odp. za popęd seksualny się pozbierała i zaczęła działać. W czasie jazdy autobusem można sobie na spokojnie przemyśleć, przeanalizować, zrobić proste działanie matematyczne 2+2= i... tu nie wyszło to co powinno być. Dlatego w zasadzie to wczoraj o 20:00 było już po. Nic już do niego nie piszę. 
    Ale jest jeszcze jedna kwestia. Mózg sie "przegonił". Wracając wczoraj z roboty czułem się trochę jak po egzaminie na uczelni. W każdym razie takiego intensywnego myślenia mózg dawno nie miał. No i dobrze się zdarzyło, że się przegonił. Przydało mu się, jak bieg 200 m do autobusu lub tramwaju. 
   Spadliśmy jak Jaś Fasola na glebę, otrzęśliśmy się dość szybko i już funkcjonujemy normalnie. Pierwsza noc, którą przespałem normalnie, to tez o czymś świadczy. 
   Piszę to, by nie było, że jak naiwny do końca tkwię przy tym co żeśmy umówili wstępnie między sobą, czyli spotkanie w niedzielę. 
   Zapełniamy już planami 3 dni wolnego, które mamy. Wybiło nam wczoraj wolne, bo telefon - czy mógłby Pan zrobić mi 12-kę lub 48? Wziąłem 12-kę, bo później zaczynała i dłuższe godziny. Jak już robić to robić, a nie jechać na np. 6h. 
  Ok. Kolejna notka na szybko, ale to gwoli wyjaśnienia, bo później i tak musiałbym wytłumaczyć co i jak. 
  Zdj. brak, brak czasu.
  Narka.

środa, 18 stycznia 2023

Środa #1963

      (UWAGA, to jest bez jakiejkolwiek korekty, brak czasu, więc tez nie ma zdjęcia)

Qrwa, to będzie jazda. Qrwa to będzie wyzwanie!
  Ja mam być dla młodego przejebanym skurwielem. Tylko, że jest jedno ale. W seksie może i tak, ale w ciągu dnia jestem taki grzeczny pomocny, no druga strona (nie nie jestem cipą). I teraz mam do niego też stosownie mówić (klnąć), ale do chuja, nie używam tego języka bieżąco. Co innego taki 172, 303, 975. Oni są rasowymi skurwielami z domu. Ich słownictwo jest takie bieżąco, ja się będę musiał dostosować. Tak jakbym sie miał na szybko poduczyć angielskiego i to jeszcze z odpowiednim akcentem. Przeca słucham ich latami i wiem jaki to ma wydźwięk. Słyszałem 303 niedawno w akcji jak grał w to zabijanie na ekranie i mówił (ładnie napisane) do mikrofonu co myśli o innych graczach. 
  I teraz qrwa, ja sie mam w ciągu kilku dni przestawić na inne nadawanie. Muszę jak aktorzy wczuć się w rolę, ale to zawsze jest wczucie się, a nie oryginał. To co opisywałem na filmach, to się nawet na ekranie wyczuwa, czy ktoś to czai, czy tylko odgrywa. Choćby z aktorami pedałami. Też to opisywałem. I boję się by nie było za dużo sztuczności, a on to odczuje. Oryginalny pedał zagra pedała idealnie, heteryk grający go, no to już często jest porażka. 

  No i on ma przyjechać po mnie i mam odegrać role. Tzn. on myśli pewnie, że w ciągu dnia taki jestem ciągle. No qrwa - nie. Najgorsze, że już sie w nim zakochałem, tym bardziej w tym co w połaczeniu z jego wyglądem można mu zrobić. JUŻ GO KOCHAM i boję się, że tam się jakaś pierdolona blokada w mózgu uruchomi, by go nie krzywdzić, bo taki piękny. Z drugiej strony jak myślę co mu zrobię, to pała mi ciągle stoje. Problemy z zasypianiem, bo kutas się wzbudza, a jak się wzbudzi to wiecie... Śpię w ratach po 1,5, 2 h. Dziś jakoś normalnie ale wczoraj to 3x po ok. 2h. Masakra! Ja pierdole, akcja życia. Coś na co czekałem całe życie nadaża się tera. Tzn. ma sie nadażyć, bo na razie są wzloty i upadki. Wczoraj jechałem na lini i on długo nie odpisywał (no wiecie lub nie jak to działa dziś) i po pierwszym kółku napisałem mu wiadomość i co kilka przystanków sprawdzałem czy je odpowiedź. Nie było. Dział hamowni mózgu zaczął z siebie wypluwać:
- no przeca to bylo do przewidzenia,
- stary i gupi,
- na co qrwa liczyłeś, na księcia na koniu? 
itp. W miarę upływu kilometrów się uspokajałem, no trudno, życie będzie lecieć dalej, aż tu 10 min przed końcem trasy spr. tel. JEST ODPOWIEDŹ. Od razu zaciesz (jak u nastolatka). Jeszcze nie wszystko stracone. Na szczęście jechałem na przerwę 1h 15 min (tak w komunikacji miejskiej są czasem takie przerwy) więc miałem czas na swobodne pisanie z nim co sie odbyło. 
   Do chuja jeszcze tyle dni do niedzieli, no nie wytrzymam, z drugiej strony muszę sie jeszcze przygotować, pogadać sam do siebie, poćwiczyć nowy język, by dobrze wypadło od początku. Wiadomo pierwszy efekt się liczy. Czego na pewno nie ogarnę to ten specyficzny skurwielowaty akcent. Czasem w autobusach jadą takie małe skurwiele i do się gadają. No nie do podrobienia, wiec nie wiem jak wyjdzie.
   W ogóle to jutro maiłem mieć wolne, ale mi zajęli. Tzn. zgodziłem się, a to miał być dzień na przygotowanie się, skompletowanie gadżetów, by się nim odpowiednio zająć. Jak w całym życiu, wszystko bydzie tradycyjnie w biegu na ostatnią chwilę. 
   Nie wiem czy pisałem, ale też nie będę sie już golił do niedizeli, tam dużo nie urośnie, nie mam silnego zarosu, ale coś tam bydzie.
   Przez tego chuja niedojadam. Już zszedłem do 59 kg. ale na szczęście on lubi szczupłych. 
   Obejrzał bym jakiś film instruktażowy, ale nie znam, zresztą i tak mi wybili jutrzejrze wolne.
   Dobra, tyle, bo muszę się przygotowywać do roboty i ćwiczyć język z niewidzialnym osobnikiem. 
   No to qrwa - cześć.

poniedziałek, 16 stycznia 2023

Poniedziałek #1962

   (Ta notka leci expresem ze stacji, z pominięciem innych. Jest po wstępnej korekcie.) 
   To teraz na stacji macierzystej robi się rozpierdol. Dokładnie rozpierdol w mojej gowie przez tego z którym zacząłem pisać w nocy z czw/pt. Nie było by problemu, gdyby nie wyglądał tak, że mieści się w górnych widełkach wyglądowych. Patrzę na jego zdjęcia to raz, i mnie biere (i nie są to rozbierane zdjęcia, na wszystkich jest ubrany), dwa - że on je mega pasywny, co mnie jeszcze bardziej jara. Była chwila zawahania z jego strony, ale cufalem udało mi się ją przeskoczyć, to tak samo jak cufalem po takiej przerwie wylądowałem na felku. On oprócz tego, że jest mega pasywny, to lubi jeszcze jak go sie wyzywa i dominuje nad nim, a ja do niego pisałem jak tu na blogu, a trza było pisać doń jak do ruskiej qrwy. Wioskowe mięśniaki-skurwiele się na coś przydają. na początek poleciały sformułowania od 303, które zapamiętałem i zaskoczyło. Ten się, przynajmniej na razie, przestał zastanawiać i po tych sformułowaniach przeniesionych od 303 napisał - Teraz czuję w ciebie pana.

   Nadal stoi na tym, że w nd. przyjeżdża po mnie, po mojej pracy i jedziemy do niego. Mam wolne 3 dni, ale wstępnie chce mnie we wtorek odwieźć. Nie napisał czemu.
  Jak najbardziej rozumiem, że musi być ta otoczka do tego co się robi. No przecież napisała do mnie, bo jak pisze z nim to jestem dostępny, jakaś locha, czy mam piwnicę. Odpisałem że mam, a później zaczęła mi spamić, bym ją tam zamknął i zcwelił. No qrwa mogę to z tym, z którym pisze zrobić, ale nie z jakąś grubą lochą. Na szczęście spełniam również wymagania wyglądowe młodego, bowiem jestem owłosiony gdzie trzeba, nadto do niedzieli się nie golę, wolno zarastam, to coś tam powinno urosnąć. Ja nie odpuszczam, bo to dla mnie gwiazdka z nieba. Doświadczenie mam i to jest atutem. Tyle pozycji co przerobiłem z mięśniakami, to bez problemu z nim zrobię, jeszcze się odblokuję i wdrożę to co chciałem a nie mogłem to młodego dojadę jak burą sukę. 
   Wiem, zaczynam więcej klnąć, ale wczuwam się już w rolę. Decydujące spotkanie się zbliża, a na samą myśl dygocze całe moje ciało. Mózg zwariował. No jeszcze jakby się tak względnie mieścił w widełkach to było by inaczej, ale on je w górnym pułapie, do tego chce by go napierdalać. Nosz qrwa... Wygląda, podobnie jak 222, 972, 975. 
   Mało tego zapytał się, czy jakby sie udało, to czy przeprowadziłbym sie do niego. Ma firmę, 3-ch pracowników i napisał, że może mnie utrzymywać. Odpisałem mu, że nie chodzi o kasę, bo tą mam (przy okazji - dzwonili w pn. z zajezdni, bym wypłatę odebrał i pytali się czy poprzednia też tam faktycznie leży?), tylko o niego. Podoba mi się, nadto to co z nim mogę zrobić. Patrzę na jego zdjęcia, oczywiście zescrenowane, gdy odłączyłem neta i mnie telepie. 
   A we wszystkim pomogła praca. Jechałem pierwsze kółko i intensywnie myślałem o tym co zaszło (dużo nie brakło, a bym w jednym miejscu trasę pomylił i jeden przystanek przejechał), bo dziennie piszemy dość sporo i wymyśliłem, czy by właśnie nie zwyzywać go. Ułożyłem tekst oparty na tekstach 303 i strzał w 10-kę. 
   Zapodam próbkę tekstu opartego na wypowiedziach 303 - I weź spierdalaj z takimi tekstami, że cię nie chce, bo przyjedziesz, wyqrwie ci z liścia w ryj i to nie będzie koniec.
   No i do cyca jest możliwe, że znowu opuszczę st. mac. Jak do tego dojdzie to dziecko się zdziwi. Drugi raz spadnie na niego st. mac. do utrzymania, tym razem już z mniejszą częstotliwością moich przyjazdów.
   Oczywiście biorę pod uwagę, że to możę w ogóle nie wypalić, wszak on jest młody i może się rozmyślić w każdej chwili. Inna sprawa to cześć nadzorcza mózgu włączyła hamulce (znowu dygresja. Jest reklama media expert, że oni włączają niskie ceny. Stale myślę, że tam jakaś globalna usterka jest, bo ciągle, wręcz nieustająco je włączają i nie mogą włączyć. Nie wiem czy spytać się co się tam wyprawia u nich?) i przywołuje choćby działanie na kopalni, które tak daleko posunięte przez rok czasu, skończyło się fiaskiem, no i podobną rozmowę miałem już kilka lat temu na felku, ale tam gość był od początku bardziej wstrzemięźliwy. Nic, najwyżej wyjdzie znane powiedzenie - stary i gupi. 
   Zdjęcie.
No, wygląda podobnie. 
  Narka.

piątek, 13 stycznia 2023

Piątek #1961

    10-go miałem linię po Katowicach 10-kę (taka zbieżność). Jak siadłem o 13:50, to pierwszą przerwę miałem o 20:50. Pomijam te na siku, bo to jakby nie przerwa. Iść zrobić i jechać dalej. Jeździłem z max opóźnieniami +40 min., więc w zasadzie autobus z takim opóźnieniem jest na pewno nie dla tych, którzy nań czekali, nawet jechałem po planie następnego (częstotliwość co 30 min.), ale go za sobą nie widziałem. 
   Zastanawiałem się wczoraj stojąc w korkach na ulicach płd. dzielnic Katowic czemu tak jest, skoro mieszkańców co roku ubywa. No i doszedłem do pewnych wniosków. Otóż centrum katos się zmieniło. Powstało 6 biurowców ok. 40 piętrowych, do tego kilka większych blokowisk, których wcześniej nie było. Powiedzmy, że w tych biurowcach 30 piętrowych (uśrednijmy) pracuje (zminimalizujmy) 1000 osób. Tyle musi dziennie dojechać i wrócić do msc. zamieszkania. Ci ludzie raczej nie mieszkają w centrum m-ta, więc w auto i jadą, a popo wracają. 
   Miasta jak sprzedają działki pod markety, to z reguły wymuszają w transakcji wiązanej przebudowę skrzyżowania przy lub stworzenie nowego. Nie ma tego przy biurowcach 30 piętrowych, choć to one są większym generatorem zatkań miast. Czemu? Łatwiej jest wziąć kopertę za zrobienie skrzyżo, dziś ta moda na ronda, obok, jak wymusić kopertę za przebudowę arterii wylotowych z miasta. Efekt... Drogi wylotowe na płd. dzielnice miasta to nadal te same drogi z przed 30 lat. Dwupasmowa Brynowska (po jednym pasie w jednym kierunku), Mikołowska, jeden pas wylotowy z miasta do AWF, dwupasmowa Ligocka, dwupasmowa Załęska. Ten krytyczny odcinek to (zmierzyłem na mapa targeo). ma 1,3 km. Można go objechać, ale najsensowniejszy objazd to 9,3 km. No więc decyzja kierowców jest znana. Ułatwia to pełna elektronika w autach. Jest w nich po prostu przyjemnie. Wbudowane tablety, komórki na zawieszkach, dobudowane tablety. Oni w tych korkach się tam nie nudzą, co obserwuję z fotela kierowcy. 
   Sytuacja będzie jeszcze gorsza, bo uruchomione budowy, developerzy skończą, ale m-to nie ma już kasy na inwestycje, szczególnie drogowe, które nie przynoszą korzyści dla budżetu, tylko dla mieszkańców, no i jeszcze dają koperty. 
   Wczoraj miałem linię 12-kę. Ta to już jeździ tylko po centrum i po Ligocie. Efekt. Wiecznie opóźnienia. W dni szkolne kursy co 10 min, w nieszkolne robocze, a taki plan był wczoraj co 15 min. Ok. 17:00 miałem już +35, no i żadnego z 20 minutowych postoi. Co ciekawe, za mną nie było 12-ki następnej, wszyscy grzęźli. Ok. 19:00 na drogach się trochę zluzowało, mnie wypadł do realizacji zjazd kieszeniowy do firmy, to z powrotem jechaliśmy w (uwaga) 4-kę. byłem jako 3-ci. Przede mną 12-ka, ja za nim, a za mną po 2 min następna. Tak w 4-kę przejeździlismy 2 kółka. Dyspozytor nie interweniował, a może to podejrzeć, więc tak se jeździliśmy. Chyba ten ostatni był planowo. Opóźnienia nie udało się już wyrobić i na zajezdnie o 22:20 zjechałem z +30 co wpisałem w kartę. Nie wiem czy się będą ciepać. 

   Info odnośnie 303. Pojechał na Poznań do laski. Pewnie impulsem było skakanie mu po gowie starych, by poszoł do roboty, to pojechał do jakiejś na szybko poznanej laski z Poznania i, podobnie jak przez 1,5 roku 301, siedzi u niej i nadal nie pracuje. Ma ponoć iść do jakiejś pracy. Widać w zachowaniach ludzkich niewiele się zmienia na przestrzeni wieków, otoczka tych zachowań się zmienia. Nadal można ładnego mięśniaka utrzymywać w domu w zamian za kopulację. 

   To jak wyjdzie to będzie szał macicy. Po roku i w ogóle długich przerwach wróciłem na fellow. Zaczęło sie od tego, że okresowo przelogowuję poczty internetowe, trochę ich mam, i na jednej własnie od spraw branżowych @ od nich z tytułem "Dawno Cię nie było". No to zajrzałem. Napisałem po pracy w nocy do kolesia - "Zazdroszczę wyglądu, choć na swój nie narzekam, to jednak w Twojej twarzy jest coś szczególnego. To jest taka przepustka do wielu obszarów."
 Koleś odpisał - Nie ma czego zazdrościć wielu osobom się też nie podobam
 No i zaczęła się pisanina o 02:00 (w nocy). Okazało się, że mimo różnicy wieku, chce mnie poznać i nawet na dłuższą relację. Nie muszę pisać, że mnie się ciepło zrobiło, bo przecież tyle czasu kiedyś na felku siedziałem i nic, a tu nagle coś takiego. Umówiliśmy się wstępnie na 22-go i mam do niego jechać na dwa dni (mam akurat wolne), bo chciał od razu na dłużej. Szuka faceta dominującego na stałą relację. 
  Wiem, że jak to czytacie, to myślicie - eee... i tak z tego nic nie wyjdzie, nawet się nie spotkają, sam mam takie myśli, ale na razie jestem podjarany samym faktem, że to tak daleko poszło. On jest z Bielska B. studiuje w Krakowie i nie muszę pisać, że oczywiście mieści się w widełkach wyglądowych, w ich górnym pułapie. No szał macicy. Oczywiście zrobiłem sobie screeny, wcześniej rozłączając internet.
  Doświadczenie w seksie mam, no bo tyle mięśniaków sie przewinęło i tyle robiłem z nimi, ale dominujących relacji w życiu bieżącym nie miałem i muszę się do tego przygotować. W sferze marzeń takie relacje się przewijały, ale nigdy do takiej nie doszło, więc tu nie mam doświadczenia, a nie chciałbym sie spalić. 
   Inna sprawa, że on jest ładny i czy jakiś inny koleś mnie nie ubiegnie. Będę wam pisał, co dzieje, nawet jak to się zerwie to napiszę. 
   Zdjęcie.
  Pisałem kiedyś, że robię sobie sam kalendarz, który starcza na 3 lata. Czasem trafiają się w nim śmieszne błędy, jak np. tu.

piątek, 6 stycznia 2023

Piątek #1960

  (Notka napisana zaraz po jeździe, planowo miała być inna. No jak na kolei, ta co miała być, stoi na boku i została wyprzedzona przez poniższą.)

    Dziś skumulowało się kilka rzeczy i na początku popołudniówki włączył mi się tryb żółwia. W zasadzie to zaczęło się już w czwartek. Kursem o 22:10 pojechałem na jednej linii + 2min. Wlazła kobieta i miast zacząć, że chce się tam gdzieś na coś przesiąść i czy bym się postarał by zdążyła, to od razu z pretensjami, że "Pan znowu opóźniony jedzie. Dziennie opóźniony." Tylko, że na tej linii byłem pierwszy raz. No ale podgoniłem, z tym, że nie wiem czy ona zdążyła na przesiadkę, bo nie wiem nawet na co się miała przesiąść. 

   W piątek pierwszy kurs zapoznawczy, bo też tą linią w zasadzie nie jechałem, a drugim kursem procesja no i +10 min. Mimo starań nie udało sie tego nadgonić, bo jakoś ciągle coś. A to światła łapały nadzwyczaj często, a to jacyś dobiegający, a to coś tam jeszcze. Wobec tego w następnym kursie też odjechałem + 2min. Na drugim przystanku wlazł starszy facet z chyba wnuczką, a do kogoś gadał przez telefon i nawija, że w święto i opóźniony. I tak do tego telefonu te wywody o tym opóźnieniu i o święcie, że to nie może tak być, a siedział na pierwszym miejscu przy drzwiach więc wszystko słyszałem i pewnie mówił na tyle głośno bym to słyszał. Jak tego słuchałem, to w końcu włączył się tryb żółwia. Skoro tak bardzo przeszkadzały te 2 min, które i tak bym nadgonił, to w trybie żółwia poszło w drugą stronę. Facet wysiadał w zasadzie w połowie trasy i na przystanku na którym wylazł miałem już +7. Chciałem ten tryb żółwia wyłączyć, ale szło nie tak. Z jakiś niewyjaśnionych przyczyn nie umiałem przejść w tryb nadganiania. Jazda nie była płynna, nadto, jak poprzednim kursem, co nadgoniłem, to coś mnie spowalniało. W końcu po paru przystankach trybu żółwia nie udało się wyłączyć. Przeżółwiłem już do końca kursów i... co kurs to przyjeżdżałem na końcowy jeszcze wiyncyj opóźniony. Zaczęło się od +11, później było +12, +13, +14 i ostatni kurs zjazdowy, który wszyscy gonią (ja w normalnym trybie też), by być planowo na zajezdni, na ostatnim byłem +15. Co ciekawe, z zajezdni na przystanek jakoś nie umiałem gonić, tylko szedłem normalnie, ale zdążyłem na autobus w stronę st. mac. Z przystanku też do st. mac. się wlokłem mimo lekko padającego deszczu. Szedłem i zastanawiałem się co ten mózg wykminił. No jakby ten tryb żółwia włączył się w dniu roboczym, to jadę min. +30. Na ostatnich 3-ch kursach nawet radio wyłączyłem, bo nie poprawiało nastroju i tak słuchając silnika i pasażerów przejeździłem do końca. A ponieważ święto, a moje opóźnienie w połowie trasy wynosiło już ok. +10 min. to uwagi niekoniecznie do mnie bezpośrednio, ale podobnie jak tamten facet w tonie - święto i 10 min opóźniony. Jak to możliwe? Kompletnie sie tym nie przejmowałem. Zwisało mi już to gadanie, bo i tak byłem w trybie żółwia. 
   A dziś jeździłem deską 700 (na zdj. inna 706). 700 bardzo fajnie utrzymana, zawieszenie nie wytrzaskane, dobrze sie jeździło, nawet w trybie żółwia.    
 Tym to jeździłem na tej linii wcześniej. 

  Niestety ta już tak dobrze nie jest utrzymana. Średnio mi się nią jeździło. Po 3-ch dniach od 657 miałem ją ponownie. Po zjeździe z 657 opisałem ją na hamowanie, bo fatalnie hamowała. Tylny lewy bliźniak nie hamował w ogóle (zimne kolo), a w przodzie gorąca tarcza z lewego koła, letnia z prawego i przy hamowaniu ściągało ją na lewo. Po 3-ch dniach poprawili tyle, że włączyli tylnego bliźniaka do hamowania, ale jak lekko się nacisło pedał hamulca, to ona stawała na sekundę dęba, po czym luzowała hamulec to stanu odpowiadającemu lekkiemu wciśnięciu pedała. Po 2 kółkach wymieniłem ją, bo tylko się denerwowałem tym hamowaniem. Resztę objeździłem przegubem. 
   Narka.

wtorek, 3 stycznia 2023

Wtorek #1959

  Sylwester trudno by było nie opisać. Pracowaliśmy, a plan był taki, by po pracy sobie samemu posiedzieć i obalić flaszkę szampana, tym bardziej, że na drugi dzień do pracy. Na szczęście na 15:00 więc z wyspaniem nie było, wstępnie w planach, problemu. Szampana zacząłem wcześniej, bo po 22:00, o której wróciłem na st. mac. po robocie. Jakoś po 23:00 miałem go już zrobionego, by do wyjazdu do pracy już zeszło, a tu pod wjazdowym stanął niezapowiedziany skład. Poszedłem zobaczyć, a to ten co kiedyś bytował na st. mac. na grupie D przez pół roku. Jak byłem w pracy, to dzwonił dopytując o nr do 826, to mu przesłałem sms-em. Nie wiedziałem, że oni sie po prostu umówili się na st. mac. na sylwestra po za mną. Po wpuszczeniu na stację kolegi, po kilku minutach pod wjazdowym stanął 826 z zestawem flach. Dwie kolejki z nimi łyknąłem, a następnie włączyłem hamulec, bowiem do pracy. Ok. 01:00 wyglebiłem, jednak wypadało się wyspać. Jakoś udało mi sie zasnąć, mimo tego, że oni dalej urzędowali. 

   W pracy w sylwestra mieliśmy linię 910. Taką krótką karuzelę po centrum Katowic. Jeden wyjazd trochę przywaliłem, bowiem nie miałem pieczywa w odpowiedniej ilości, to na końcowym poszedłem do auchana po bułki i odjechałem +7 min. W kolejce do kasy w auchanie i tak przeskoczyłem parę z załadowanym koszykiem na imprezkę. Akurat ten kurs przed 18:00 jeszcze był luźny na ulicach, choć w autobusie już się robiło pełniej niż poprzednimi kursami. Przepuścili mnie do kasy, bo inaczej jechały by dwa wozy razem. W autobusie w kursie głównie młodzież i ludzie na imprezki. Co ciekawe jechali w obie strony i do centrum i na paderew, pewnie na domówki. Następnym kursem ok. 20:00 miasto zaczynało się korkować, jak ok. 17:00 w dni robocze. Problemy z parkowaniami, przeto ulice dłużej zajęte stojącymi pojazdami i znowu jechałem +7. Do tego w centrum przyrost ludzi poruszających się pieszo. Czynnikiem sprawczym mogła być temp. termometry elektroniczne w mieście pokazywały +13C więc jak na tą porę roku sauna. Choć m-to nie organizowało nic w centrum, to tłumy sie tam przechadzały. Imprezka była organizowana w parku w Ch-wie na stadionie Śląskim. Współczułem zwierzętom w ZOO, bowiem to tuż obok zorganizowali. Dobrze, że nie w samym ZOO, choć imprezka za płotem, to prawie jakby wewnątrz. Huki strzałów i tak się przecież przeniosą. Najlepiej na tym wyszły chyba ryby, bo jednak akwaria trochę tłumią bezpośrednie dźwięki.
    Myślę, że Ci co przechadzali się po rynku Kato i tak się o północy zjednoczyli i jakoś tam se życzenia poskładali, podzielili się szampanem, tak nieszablonowo, tak niezobowiązująco, tak nie zorganizowanie przez m-to. I dobrze. Takie spontany świadczą jeszcze o jakiś tam instynktach stadnych działających w części społeczeństwa. 
   Wyspałem się średnio. Pyknąłem jakieś 6h, ale starczyło. Niestety do naszego opuszczenia st. mac. 826 i kolega stacjonowali, przeto musiałem uciszyć 826 by nie nadawał ciągle i bym skoncentrował i się spakował do pracy z wszystkim. Udało się nic nie zapomnieć.    
  
  Z racji niebytności w wiosce, pobyt ponad roczny na st. zwr., kontakt z lokalnymi mięśniakami-skurwielami się urwał. Jednak załatwiając sprawy dla 172 spotkałem wczoraj 222. Widać, że ząb starości go naruszył, zresztą jak większość. Co się dziwić magiczne 20-cia mają za sobą. 222 wygląda źle. Schudł chyba jeszcze bardziej jak był chudy (jego zdjęcia w jakiś tam poprzednich notkach, oczywiście w klacie). Widać zdrowo się nie prowadzi, jakieś ślady ma po pryszczach czy czymś takim po obu stronach szyi poniżej policzków. Widać nie leczone odpowiednio, bo blizny pozostały. Schudł, bo od jakiegoś czasu nie pracuje, a przynajmniej teraz. ostatnio pracował na dachach, ale w czasie zarazy czy w jej końcówce zrezygnował, a to już będzie wnet rok, przeto może być niedożywiony i tak trochę wygląda. Co innego się odchudzać, jak my, ale jeść normalnie tylko w mniejszych ilościach, przeto nikt nam nie mówi, że źle wyglądamy (ostatnio to powiedziałem 825, jak przyszedł mnie odwiedzić w pierwsze święto na autobus i jednocześnie pogadać. Wyglądał nie najlepiej). 
   222 chce iść do pracy, ale to takie mówienie jak u 303. Zresztą idąc przez wioskę w sprawach 172 w drodze szedłem w zasadzie obok innego, młodszego mięśniaka-skurwiela (od 222) i patrzałem nań, szedł przede mną, i właśnie myślałem, jak to życie potrafi być pokrętne. Część z nich nawet nie zdaje sobie sprawy, że w krótkim czasie ich życie może się diametralnie odmienić od tego zaplanowanego, a przynajmniej, tego w wyobrażeniach. Zdaje sobie sprawę, że krzywo na mnie patrzą, na zasadzie - a pedał sobie daje radę i wygląda nawet, ale to tyle. Nie, co pisałem tu wielokrotnie, by mi chcieli wpierdolić, ale porównawczo. Ci co mieli bezpośredni kontakt mogą mieć inne przemyślenia, bo przeca rozmowy jakieś się odbywały i mogą sobie, jak im te mózgi jeszcze działają, wspomnieć co było mówione. 
   I teraz szkoda - nie szkoda tego 222? A co jak za parę lat będzie to samo z 303? Pisałem, że on ma najbliżej do takiego stanu i nawet sobie z tego nie zdaje sprawy, a też nie ma go kto z tego, chwilowego, błogostanu, wyprowadzić. To jego odszczekiwanie, z czasem może być co raz cichsze, aż w końcu zaniknie, bo jak dołączy do grupy zmenelowaciałych, to jaki będzie jego wydźwięk społeczny?  
   Z 222 niedługo pogadałem. On wybitnie nie chciał. Nawet, jak go zobaczyłem, zawołałem (niegłośno) by poczekał i byśmy chwilę pogadali. Po tej krótkiej rozmowie uzmysłowiłem sobie, że on nie chciał, bo nie ma nic interesującego w mówieniu o swoich porażkach, czy niepowodzeniach, a przynajmniej o nieciekawym etapie życia. Presja otoczenia, zwłaszcza mediów społecznościowych na sukces jest olbrzymia i Ci co go nie osiągnęli są szybko z toru głównego zasadniczego przestawiani na tor boczny. I teraz zasadnicze pytanie, czy oni są w stanie sami z toru bocznego wyjechać, czy trza użyć lokomotywy ciągnącej, by ich stamtąd wyciągnąć? Patrząc po tych wioskowych mięśniakach-skurwielach, to bez lokomotywy się nie obejdzie. Jak już się w krzaki wstawią, to amba Fatima. 
 No i tera pierwszy w historii bloga filmik. Czemu go umieściłem? W kwestii porównania zachowań. Otóż, wiele jest osób pokazujących dziś intymne zachowania, ale niewiele zdaje sobie sprawę z potrzeb większości oglądających i skorelowania tego z domniemanymi zarobkami. 98% par występujących przed kamerami nie ma kompletnie rozeznania w potrzebach widzów, a przynajmniej nie są w stanie wyciągnąć wniosków. Co się zresztą dziwić, skoro część, to takie wioskowe mięśniaki-skurwiele, które w innych krajach zostały wciągnięte do zarabiania w ten sposób kasy, bowiem nie starcza im ze złomu lub z innych niecnych zachowań. I teraz ktoś im powiedział, że tu można zarobić kasę, praktycznie za nic i oni w to wchodzą, bo jeżeli za nic, to czemu nie. 
  Ale to nie takie proste, bo oni nie mają o tym pojęcia. Oglądam czasem te kanały i tylko jedna para (żałuję, że ich nie nagrałem. W ogóle to mój mózg zbyt późno zajarzył, że można ich w ogóle nagrywać.) potrafiła sprostać moim oczekiwaniom i jednocześnie innych widzów. Oni mieli mniej więcej te same godziny nadawania, to po pierwsze. Po drugie, byli w sobie zakochani, a przynajmniej na tym etapie, co było widać na ekranie dla wprawnego oka, a to ważne. Po trzecie - oszczędzali czas. Żadne tam 3h gry wstępnej, tylko rozpoczynali transmisje i w ciągu 15 min zaczynała się "jazda'. Po czwarte - nie było nic w tym udawanego. Żadnych niepotrzebnych stękań, robionych pod publikę, przejmowania się tym, co akurat dzieje się na ekranie (info zwrotne od oglądających). Po piąte - lubili eksperymentować. Dokładnie to co ja z mięśniakami-skurwielami. Po szóste - w krótkim czasie od rozpoczęcia transmisji mili ponad 1,5 k oglądających, co jest wyczynem w tak krótkim czasie. Po siódme - po rozwinięciu kanału robili pokazy zamknięte (opłata 100 żetonów, za odblokowanie kamery), na które, w krótkim czasie, zwalało się naście osób lub wiyncyj. Czyli to co inni, czasem, osiągają po paru godzinach, oni mieli w godzinę lub mniej! Niestety już nie nadają, bo może bym jakiś materiał z nimi opublikował. 
 
    Sztuczne stękania tego po lewej są aż rażące. Po co? Ten po prawej zajęty informacjami zwrotnymi z ekranu nawet nie włączył funkcji sztucznego stękania. 
    I teraz kto ma tym mięśniakom-głuptakom powiedzieć, podpowiedzieć, że jak zrobią to trochę inaczej, to zarobią w krótszym czasie wiyncyj, niż w ciągu tych przeciągających się (np.) 4h. Może przez kontakt z mięśniakami-skurwielami jestem zwichrowany, ale przeca większość nie może sie mylić, a odbiór materiałów [tych, o których pisałem wyżej (nie tych na filmie)] był nie tylko dla mnie widoczny. 
    No cóż... Żyjemy w czasach bylejakości i tego nie zmienimy. Gorsza, że ta bylejakość zaczyna nas otaczać co raz bardziej i czasem (przynajmniej ja) jesteśmy już zmęczeni reagowaniem nań. 
   Za zdjęcia dziś robią filmy powyżej, więc narka.