niedziela, 28 sierpnia 2022

Niedziela #1928

    Trochę się namieszało, ale co to znaczy na st. mac. z takimi przejściami jakie tu już były.
   W czwartek wrócił z pracy 303. Wszedł, prawie już tradycyjnie, w nastroju - zaraz komuś wyjebie. Od razu mi ciśnienie wzrosło, choć się do niego nie odezwałem, bowiem pamiętam co lata temu ustaliliśmy z 979 i co się sprawdziło w życiu. 
   Chciał, by mu wodę zgrzać na kąpiel, ale murowałem, to powiedziałem, że pokażę mu jak i niech se sam to zrobi, to się jeszcze bardziej obraził. No przegiął. To w takim razie też stwierdziłem, iż moje robienie mu dobrze też się kończy. Może wydupiać na drzewo, jak mu się nie podoba. W myśl tego przestałem się do niego odzywać. Tak pozostało do dziś. W piątek, trochę łyknąłem, ale bez szaleństwa, dlatego też ok. 23:00 jak zjawiło sie dziecko, to bez problemu z nim rozmawiałem m.in. o sytuacji z 303. 
   Wcześniej też, bo nie gadamy, była wymiana tekstów na mess. z 303. W tej wymianie tekstów napisał m.in. o tym moim jego budzeniu i że on nie chce takich zachowań z mojej strony. No ok. Nadmienił też, że czasem piję, a on nie pije. Ok. to też napisałem mu, że nie pije po pobycie u kola 2 m-ta dalej i mogę se tylko wyobrazić co musiało sie stać, że nagle przestał. Nie odpisał na to nic. Ale by nie było, że on ciągle coś ma do mnie to napisałem do niego i tu już cytat:
"No ok. Jak se wciepujemy, to prosze bardzo. Co to jest do cyca za podejście z Twoje strony nakazowe. Zrób mi żarcie, zagrzej mi wodę, obudź mnie do pracy, zrób mi pranie, posprzątaj za mnie, umyj za mnie itp. Co do cyca? Ja tu jestem Twoim niewolnikiem. Chyba Ci się role pomyliły. Mieszkasz tu za darmo, więc jakiś Twój wkład w to życie tu jest wskazany, a co dotychczas jest - nic. Nawet pomoc przy remoncie, choćby dziś. Zero zainteresowania tylko z Twojej strony: daj, daj, daj, daj... Świetna pozycja."
   Na końcu miało być "postawa", ale napisało się tak. Po tym wpisie zamilkł. 
   Wczoraj chciał (pisanie na mess, bo sie nie odzywamy) jeszcze bym sie zajął laptopem (moim, który eksploatuje), bo zamula, to mu napisałem krótko - Nie.
   W ramach obrazy zrobił 2-ke do muszli i tego nie spłukał. Ponieważ był na st. mac. już 302, to zapytałem się czyje to. Oboje sie wyparli, choć stawiałem od razu na 303, bo skoro mini wojna, to eskalacja się robi. Po 2h jak poszedłem zamknąć okno, to już 2-ki nie było. Dziś i tak stwierdziłem, że skoro chcą mieć dorosłe życie, to z tej ubikacji przestaję korzystać. Jest druga, co prawda mało używana, zagracona, trochę w zimnym miejscu, ale czynna, przeniosłem sie tam. Koniec mojego codziennego sprzątania. Co do cyca!? Jestem babcia klozetowa. Jak se nasrają tak będą mieli. 

   Sprawa choć tak wygląda powierzchownie ma niestety głębsze podłoże, o którym wiem i którego jestem świadomy. Natomiast trudno będzie to ruszyć. Pamiętacie przecież, że 303 był odbierany z XXVII oddziału psychiatrycznego w Toszku. Czyli nie wszystko już wtedy było z nim ok., a teraz doszły do tego nowe problemy wieku lat nastu. Głównym, tak mi się wydaje, to zderzenie się z rzeczywistością. On dotychczas, czy przez ostatnie lata w tych zakładach opiekuńczych był mega przejebanym skurwielem, którego rówieśnicy, a nawet starsi słuchali, bo jak nie - to w ryja dać mogę. Tylko teraz to tak nie działa. Jeszcze pewna ochronka była w domu u 972, bo mamusia zawsze zrobiła, posprzątała i, mimo tego, ze ją okresowo zwyzywał, ona to brała na klatę. Ze mną już tak nie ma. St. mac. po przez posiadanie grup postojowych daje intymność, ale też rozłąkę. Od czwartku, a piątku, kiedy mu napisałem powyższy tekst, praktycznie nie wychodzi z pokoju. Muszę jeszcze dziś poskromić 302, by go nie wqrwiał, bo mają to z domu, że ciągle się wyzywają, a później napierdalają. To pierwsze tu jeszcze zostało, to drugie już nie działa, bo mają się gdzie rozejść, zamknąć drzwi i tam siedzieć. Chcę mu dać kilka dni spokoju, poczekać aż sam wyjdzie z nory i ewentualnie z nim zacząć pisać, bo na rozmowę po takim wyciszeniu to nie ma co liczyć. 
   Osobną kwestią jest, że dzisiejsza młodzież nie potrafi, a przynajmniej jej część, rozmawiać. I nie, nie mam tu na myśli, rozmowy o grze, o pogodzie, lub o ubiorze osoby, którą właśnie mijają na ulicy. Rozmowy życiowe u nich nie następują w ogóle. Mało tego, syndrom wciepowania wszystkiego do sieci, powstrzymuje ich przed mówieniem o swoich problemach, nawet, dla ich wyobrażenia, bliskim osobom, czyli kolegom, koleżankom, przyjaciołom, by te mówiąc - ależ oczywiście, że nikomu tego nie powiem, po czym po 2 min umieszczają to już w sieci. 
   Efekt widoczny. 303 siedzi zamknięty z tym na grupie B i... w jakimś stopniu trawi sytuację, a w jakimś będzie się usiłował odnaleźć w nowej rzeczywistości. Dodatkowym problemem jest brak kasy, co za tym idzie żarcia. Nie odmawiam mu, ale już kilka razy mówiłem - chcesz coś wziąć, to powiedz, bym wiedział co schodzi lub co już jest otwarte, ale niekoniecznie musisz o tym wiedzieć. Zaczęło się od kiełbas. Kupuję w stonie zafoliowane, te droższe i jak otworzę to po kiełbie coś innego przeważnie żrę, ale zapas jakiś jest. A on już dwa razy zrobił, że jedna była otwarta, nie widział, to otworzył drugą, a otwartą trza już zeżreć, więc przez 3 tyg. żarłem ciągle kiełbę. No to się wqrwiłem i na noc zamykam lodówkę. I teraz, nie nie odmawiam mu żarcia, nawet mu robiłem przez jakiś czas. Czyli on - zrób mi coś do żarcia i robiłem mu. Teraz od czwartku mam wyjebane w to, a z drugiej jego duma nie pozwala mu przyjść i poprosić o coś do żarcia. Doraźnie kupuje mu żarcie 302, któremu powiedziałem wczoraj, że teraz wyżywienie 303 spadnie na niego. 
   303 zapożyczał sie też u mnie, bo pracował, choć zdawałem sobie sprawę, że tam może być wyjebka, to przepływ kasy był. Teraz od czwartku, jak on to mówi - mam to w piździe. 
   Nie wiem co będzie po iluś tam dniach. Na razie 303 na pewno zderzył sie ze ścianą problemów, których miało przed nim nie być. 
  Jeszcze jeden efekt od czwartku jest widoczny. Oboje (302, 303) zgromadzili na swoich grupach sprzęt grający. Jak to w tym wieku napierdala tak, że nagłaśnia prawie wioskę . W tej rywalizacji, którego gra głośniej chyba zatrzymali się na podobnym pułapie, ale od czwartku 303 nie napierdala tak muzą jak wcześniej. Chyba myśli, że w tym moim stanie, też mogę mu powiedzieć - pakuj się i wypierdalaj. Mimo tego, że w pisaninie w piątek napisał, że ma gdzie iść, to wiem, że pozostaje mu dom 972 albo mieszkanie u kolegi K., do póki sie stary od K. nie ciepnie. 
   Chyba w środę, miałem z nim krótką dyskusję o jego bytowaniu, bo już coś było, że się może wyprowadzić. Przypomniałem mu wtedy, że wszedł na st. mac. nie dlatego, że u 972 było tak fajnie i zajebiście f uj, tylko że było niefajnie i nie zajebiście f uj i tam się nic nie zmieniło, ale jak chce, to przeca na siłę nie trzymam. 
   No dobra. Rozpisałem się. To tyle. 
  Zdjęcia.
Ścianka postępuje do góry, czego Wam nie oddaję, bo ze zdj. jest problem. Ale na tym widać już wylany słupek betonowy (żółta strzałka). 

Tu już widać drugi słupek. Tym razem z cegieł, bo wykorzystałem kosz z tego wylanego słupka. Nie jest to szczyt poprawności, ale w końcu nie jestem murarzem. W dwu ostatnich cegłach zatopiony drut zbrojeniowy, by słupek przyspawać do zbrojenia następnej kondygnacji. W tle za słupkiem czerwona spawarka, bo extremalne spawanie na wysokości do zbrojenia. 
Obecnie są już tam nadproża, ale to kiedyś na zdj. dam. 
   Narka.

sobota, 27 sierpnia 2022

Sobota #1644 dodatkowa.

    Potrzebny jest wstęp. Tą notkę z jakiś tam powodów, pewnie dlatego, że na czerwono, wycofałem w odstawkę (jeszcze takich kilka jest). Przeglądając posty w wersji roboczej, stwierdziłem że nie ma nic zdrożnego w tej notce by nie ujrzała światła dziennego więc zmieniłem decyzję dot. jej publikacji. Numer i dzień tygodnia (zbieżność) pozostawiłem oryginalny, więc jest stary, ale sprawdziłem, iż notka z takim nr-em, choć z dn. tyg. niedziela, jednak się ukazała, to gwoli ścisłości nadałem rozróżnik, że dodatkowa.

Ale żeśmy się posunęli w zaległościach.....Ale, ok, łykliśmy to jest na czerwono i tradycyjnie bez korekty. Jak to u mięsniaków-skurwieli jest: zasady, to zasady. Skoro tak przyjęlismy to tak jest. 

  No to lecimy. Był 826. Nic nowego, ćwiczył w klacie, czyli bez kosulki to wsystko było widać. Co  z tego, skoro po drugiej stronie jest mało używany mózg. Co pisałem wielokrotnie, fizycznie jest ok, umysłowo jest beznadziejnie.  Przelecielibyśmy go, ale zara po tym nakłada i spierdalaj. 
  Jakbym widział tych móżynów w Afryce. Mięśnie, ale zero mózgu. Ubrać się, wypierdolić się, w sensie wizualizacji, ale móżgu zero. I oni z tym idą w świat, chcą tym (w sensie swojego wyglądu) zwojować ten świat i być zajebistymi. Ale to jest tylko 5 min, a co reszta? Co z resztą czasu swojego życia? Co chcą z nim zrobić? 
   To jest masakra, jak to społeczeństwo jest głupie i to w większości indolentne. No przecież oni nie są w stanie wybrac jakiś normalnych ludzi w wyborach, bo sami są nienormalni.

wpis poniższy z 25-04-2021
Mało tego, i to będzie taki dziwny przekaz do niego przez, niby nie istniejącego bloga, już od dawna nie chcę nic z nim zrobić, mało tego, nie tyle nie chcę, co nie wychodzi. To tak, jak rodzice nie chcą przelecieć swojego dziecka, tak ja nie mogę, przelecieć 979 (może bym i chciał, ale mózg się zablokował). Nawet konia na nim nie da się zwalić, bo mózg się w pewnym momencie blokuje i tyle. Dzięki temu wiem, jak wygląda uczucie rodzicielskie. W życiu bym nie wiedział jak to działa, gdyby (nie) Ty - 979. Na czerwono - kocham Cię. Nie tak, by Cię przelecieć, ale taką miłością rodzicielską. Tak jak ojciec kocha swojego syna. Oczywiście Twój wygląd ułatwia to kochanie, ale który ojciec nie chce mieć dziecka skurwiela-mięśniaka? Ty, jak się kiedyś dorobisz (jeżeli), to też będziesz takiego chciał. I nie myśl, że nie. Chciałbyś mieć takiego przegiętego, zniewieściałego, malującego się itp.? No chyba, qrwa - nie, tym bardziej jako mięśniak-skurwiel. Jak byś go strawił?. Mimo mojej dużej tolerancji, taki mięśniak-skurwiel jak Ty (979) jest kwintesencją podtrzymania gatunku, tego ojcostwa, rodzicielstwa. Kto nie chciałby mieć takiego dziecka w sensie samca? dlatego się cieszę, że mogłem Cię poznać te 15 lat temu. Przeżyć ten okres z Tb., martwiąć się o Cb. w czasie Twoich wyjść na imprezki, na inne spotkania w terenie, treningów MMA, drżąc w jakim stanie wrócisz. Oczywiście analizowałem te powroty. Po krótkim czasie wiedziałem czy na tarczy, czy pod tarczą. Nie pytałem się wtedy jak było. Wiedziałem z mowy ciała, czy wygrałeś uliczną batalię, czy nie. Ojciec to powinien wiedzieć bez pytania i ja to wiedziałem. 
     Chciałbym się kiedyś przytulić tak rodzicielsko, nie pedalsko, jak byś se myślał. Tak, mocno, tak inaczej, tak swojsko... 
   Wiem. nigdy to nie nastąpi przez jeden (dziś to wiem) błąd. Błąd nie tyle relacji, co wygadania się. I po co? I po co Ci to qrwa powiedziałem? Tak relacje mogły być zupełnie inne. 
    I teraz jeszcze jeno. Nie bym się tu jarał, ale zasypiam w łóżku, w którym spałeś. Twój zapach, jest tak przyjemny, że nie wiem jak to opisać. Jesteśmy w pewnym sensie zapachowcami. Pamiętam jak zasypiałem z koszulką u głowy zapachem 800. Poobnie jest przy 979. Nie by jego zapach przywoływał chęć kopulacji ale tą bliskość, to specyficzne uczucie. 

piątek, 26 sierpnia 2022

Piątek #1927

    303 i 302 w tym wieku to myślą, że spanie jest rzeczą zbędną i najlepiej jakby go nie było. Sam pamiętam w tym wieku również spanie trochę olewałem, ale chyba nie aż tak jak oni. Tzn. były imprezki, po których po godz. spania szedłem do roboty i to na autobus więc też przeginałem tylko to nie było ciągłe. U nich jest to jakby wpisane. Tzn. dopóki ich mózg ich nie wyłączy i nie wyglebi, to funkcjonują prawie non-stop. 
   W pn. rano wpierw do pracy wstaje 302. Mnie przebudziła ok. 03:40 głośna muzyka. Przetoczyłem sie na grupę D i mówię by to ściszył, bo jest właśnie ta godz. i czy się dobrze czuje. On, że puszcza tak głośno by nie zasnąć. Pomyślałem - no zajebiście f uj. To reszta ma też nie spać, bo on już nie może spać, bo ma iść do roboty. 
    302 opuścił st. mac. ok 04:05. O 04:30 słyszę na grupie B w telefonie napierdalający budzik 303. Oczywiście, jak to było jak stacjonował 979, te budziki budzą wszystkich dookoła, tylko nie osobę, która ma nań zareagować. Znowu przetoczyłem się na grupę B i przestawiłem budzik na 05:28 myśląc, że godz. się prześpię. Nic z tego o 04:50 zaś napierdalał u niego jakiś inny budzik. Zaś przetoczyłem się na grupę B i wyłączyłem, ale ustawiłem u się na 05:28, bo nie wiem co on ma w tym tel. porobione. O 05:28 uruchomiły sie dwa budziki. Przetoczyłem sie na grupę B i usiłowałem budzić 303. On leżał w krótkich spodenkach. Trochę nim poszarpałem, położyłem rękę na klacie i chwyciłem, ale udało się go dobudzić. Przy mocnym dotyku, przyjemne ciało, po nocy nagrzane, zrobiło wrażenie. Ubrał się i odszedł na szlak.
   Dziś powtórka. 302, mnie przebudził, ale nie muzyką, jakoś tak mózg się rozbudził na dźwięki jego wychodzenia. Była 04:05. Nie zasnąłem już dalej, za to ustawiłem sobie budzik na 05:23, by dać sobie 5 min wcześniej na budzenie 303. Jak budzik się wzbudził, to przetoczyłem się na grupę B. Siadłem na kraj łóżka i mając czas zacząłem głaskać delikatnie 303. Ten leżał jakby zabity. Najprawdopodobniej zaś zabijał na ekranie do nocy. Powrócił do gry. Mając go pod ręką, leżącego bez reakcji po chwili operowałem dłonią praktycznie po całej klacie, rękach, szyi. Na razie delikatnie, bo było kilka minut na jego rozbudzenie. Po tych kilku minutach zacząłem intensywniej go głaskać, prawie masaż, to zareagował i sie rozbudził. Wtedy odstąpiłem od niego prawie wyszedłem z grupy B obserwując czy wstaje. Jakoś się wygramolił. A dla mojego mózgu masaż bardzo fajny. Jak już opuszczał stację, to mówię"
- jutro to trza Cię budzić 5 min wcześniej (powiedziałem myśląc od razu o wydłużonym masażu)
- nawet 20 min wcześniej. 
   Co? Tak mu się masaż podoba, czy ja coś źle interpretuję?
   Wczoraj tez zdarzenia. Coś tam wieczorem robiłem i siadł na mojego kompa do zabijania na ekranie. Wróciłem po czasie i zacząłem go głaskać. Po st. mac. chodzi w klacie. No to standardowo plecy, klata, brzuch ręka lewa, bo ta k/mnie. I takie zdarzenie. Głaskam mu delikatnie lewą rękę, delektując sie jego mięśniami, żyłami. On w tym czasie miał coś napisać na klawie i widzę, że do klawy poleciała tylko prawa ręka, a lewą zostawił. Dopiero jak zauważył, że jedną się źle pisze, to lewą też położył na klawie. 
   Na jutro nastawiam się już na dłuższy nocny masaż. 
   Środa rano. Budzik u mnie więc przetoczyłem sie na grupę B. Tam nie słyszałem budzika, może miał nastawiony później i nie przestawił na wcześniej. Znowu siadłem na kraju łóżka i delikatnie zacząłem go głaskać. Leżał na prawym boku, zwrócony tyłem do ściany. Nie śpieszyłem się w głaskaniu, bowiem poszedłem z wyprzedzeniem 15 min. Wobec tego mogłem sie skupić na pojedynczych częściach ciała, np. na przedramieniu, dłoni, palcach. Zajechałem też na nogi, uda, łydki owłosione tymi twardymi włosami, stopy. Trochę głaskałem go po twarzy, policzkach, za uchem, po uszach, podbrodek. On leżał cały czas i jakby nie reagował. Po kilku minutach przebudził się, kiedy głaskałem jego plecy, ale po chwili zasnął ponownie co słyszałem po jego oddechu. Wiemy, że jak śpimy to inny oddech mamy i on też. Siedziałem na kraju łóżka i wygięty byłem więc postanowiłem wejść na łóżko i umieścić się nad jego nogami. Tzn. swoje nogi dałem ugięte po bokach jego nóg i obniżyłem się. Po chwili przebudził się, ale dalej jakby opadł i leżał bez ruchu. Teraz miałem dogodniejszą pozycję do głaskania, bo i plecy, i klata dla drugiej ręki plus do tego trochę uda, bo umieściłem się w okolicach jego kolan. Jak tak go głaskałem i nie było jego reakcji (tej negatywnej) to część mózgu odp. za popęd seksualny wymyśliła, by położyć się za nim, między ścianą, a nim. Druga część mózgu inputowała, ze może to zbyt szybko i nie robić tego w takim tempie, ale popęd seksualny wygrał. Położyłem sie za nim. Nie udało się go pogłaskać, bo się przebudził na dobre i siadł na łóżku. Nie pozostało mi też nic innego jak wstać i po czasie wyjść z pokoju. 
   Na szybko część mózgu, która hamowała, dała info, że to pewnie nadal niekorzystny wpływ kola z dwu miast dalej, u którego przebywał przez jakiś czas 303 i pozostający uraz. 
   Niestety jest też efekt uboczny tych nocnych przebudzeń. Demoluje mi to część dnia. Jak już oni wyprawią sie na szlaki zamykam ponownie post. dla ruchu poc. i śpię. Efekt - budzę się po 10:00 lub np. 10:30. Po rozruchu porannym biorę się do remontu ok. 12:00 więc kilka godz. efektywnej pracy poszło bokiem. 
   Ok. tyle, bo zaś tego nie wypchnę. 
   Tak wiem, zdj. bieżące, ale może dziś później je zgram z tel. na kompa. Tera czeka remont, bo wiecznie lato nie bydzie to jakieś tare zdj. 
   Zdjęcie.
  Takie 21 letni Hiszpan, którego kiedyś podglądałem.
  Tera kiedy na stacji stacjonują 302, a zwłaszcza 303 nie ma takiej potrzeby. Jednak jakieś tam screeny zrobiłem. 
  (tekst praktycznie bez korekty)
  Narka.

sobota, 20 sierpnia 2022

Sobota #1926

    No zajebiście f uj. Takie temp. w sierpniu to dla mnie wyjebka. Dziś (piątek 19-08) naciągnęło 34 C, nadto czuć powietrze z południa, bo takie do nas napływa. No czuję się jak ryba w wodzie, kiedy wokół większość zdycha. No cóż, w zimie relacje się odwracają. 
   303 jest jak 171. Bez problemu daje się pogłaskać, nawet na nim można sie położyć tak bokiem, ale zawsze. Nie stęka z tego powodu, na głaskanie też, ale na głaskanie stękali nieliczni. Większości mój dotyk się podobał, zresztą, wielokrotnie pisałem, jakby mnie tak ktoś głaskał, byłbym wyjebany w kosmos. Niestety umysłowo też jest jak 171, ale co zrobić. Mięśniaki-skurwiele to nie są mózgowcy.
   Szkoda tylko, że kolo, u którego kiedyś pomieszkiwał 303, tak spierdolił materiał. Najprawdopodobniej przez niego 303 nie pije i tu trochę robi się pod górę. No tempy chuj na pewno dobierał się do niego, jak ten był nieprzytomny i to najprawdopodobniej od tyłu, po czym 303 się nagle otworzyły oczy, bo po jakimże doświadczeniu tak diametralnie, i to jeszcze w tym wieku, zmieniłby nastawienie do alko. 
   Przecież na początku, co zresztą gdzieś u się opisywałem, był całkiem z tego zadowolony, jak chodzili po ulicach i 303 pił bociana z gwinta. Chwalił się tym, a nagle po jakiejś tam kolejnej imprezce zważyło mu się dokumentnie. Nie dość że kolo spierdolił materiał, to jeszcze zrobił mi pod górę, bo będzie trudniej przecierać znowu szlak. 
    Wczoraj jak głaskałem dość długo nawet, 303 to zauważyłem, że na nogach ma bardzo twarde włosy. Podobnie jak on, był owłosiony 174. Tzn. miał nawet wiyncyj włosów na nogach, a przy chuju to już dopiero dużo, ale miał równie twarde jak 303. Podobnie też jak 303, 174 był od bioder w dół zarośnięty, a w górę praktycznie bez zarostu. Geny jakoś dziwnie się dzielą. U 302 jest na odwrót. 302 ma dół starego, a górę bardziej starej. 
  
    Remont przeszedł chyba przełom. Widzę już, ze jest z góry, to też lepiej mi się pracuje i po kryzysie w środę i resecie w tym samym dniu, od czwartku mi się dobrze pracuje. Jednak te resety się czasem przydają, choć inni je tak piętnują. 
   Dziś przebudziłem sie z rana i spotkałem leząc na śmietnik i do piekarni (xxx), który pomagał mi kiedyś przebudowywać pierwszą ściankę w moim życiu na grupie B, na której obecnie stacjonuje 303. Od razu mi się przypomniały tamte chwile, a to przeca ok. 5, czy nawet 6 lat temu. Nie zapomnę jak 172 przyprowadził kiedyś (xxx) w obroży psa, którą mu nałożył na szyję. Jak mnie to się podobało wtedy. Jarałem się tym widokiem, tą relacją, tą uległością (xxx) dość długo, i dość dużo zbiorników opróżniłem wyobrażając sobie z nim ciąg dalszy. Dziś też opróżniłem zbiorniki. Zresztą od czasu pobytu na st. mac. 303 opróżniam je chyba za często, bo 2x dziennie. Zrobili już ten wyłączniki popędu. 
    Wczoraj 303, bo nam pozostało dużo sprzętu z czasów jak jeszcze ćwiczyliśmy, który obecnie leży odłogiem, przygarnął na grupę B do ćwiczeń. Na początku stwierdziłem nie będę się na niego gapił jak pierdolnięty, to pozostawiłem go na grupie B i przeniosłem ruchem manewrowym na grupę A. Jednak po jakiś 15 min sam wszedł a grupę A pochwalić się, jak robi, jak wykonuje, coś jakby zapro, by jednak go oglądać jak ćwiczy. Wcześniej jeszcze dałem mu lustro, które ustawił na meblościance by widzieć się w nim jak ćwiczy. No wioskowe mięśniaki tak mają, zresztą na siłowniach też są lustra. Ponieważ to jego zapro, by go oglądać, to przetoczyliśmy sie na grupę B. Zaczął przy mnie ćwiczyć i jednocześnie opowiadać o swoich rękach trzymając w nich sztangę. One więc naprężone, żyły wyszły na wierzch i o nich też mówił. Mój mózg na ten widok dostawał wariacji, już nie mówiąc, że część odpowiedzialna za popęd oczywiście krzyczała:
- no weź go dotknij za te przedramienia, za ten biceps!
  Na szczęścia ta druga wyhamowała zapędy tej pierwszej i nie dotykałem go, wychodząc, z nie wiem czy słusznego założenia, że jeszcze będzie taki moment. Nie ma sie co śpieszyć, niech się 303 rozgości na st. mac. trudniej mu będzie z niej odejść. Tera na początku, to się zawinie i wyjdzie, ale tak za m-c będzie już inaczej. Zresztą już jest inaczej. Kontakt z kolegą K, który pomagał mi przed 303 przy remoncie, mu się znacznie ograniczył (nie, nie brałem w tym udziału), z kolegą kolegi K. również. W grę zabijania na ekranie, która ich łączyła, też przestał grać w wymiarze jak poprzednio, w ostatnio bardzo mało w nią gra. Oswaja sie ze st. mac. i dobrze, bo móc dotykać i to obszernie młode ciało, wyćwiczone, to działa i to mocno na mój mózg. 
   Nie ma ostatnimi dniami na st. mac. 302, bo Ci goście z zagranicy, to przeniósł sie na ten czas do 972 i jego żony z powrotem. Się tam zagęszczenie zrobiło. 8 osób w dwu pokojach i kuchni. Dziś ponoć 302 ma wrócić na st. mac., bo znajomi z zagranicy wyjeżdżają gdzieś dalej.
   Zdjęcia.    
Nastawnia wykonawcza Ns2. No prawie taka sama jak ta, na której pracowałem, tylko "moja" była dwa razy dłuższa, bo miała wiyncyj wajch, to też odpowiednio ława nastawcza i aparat blokowy musiały być dłuższe. 
Na szerokość chyba taka sama, ale jak na nią patrzałem, to aż wspomnienia wróciły z czasów pracy na PKP.
Ładnie kiedyś budowali, z tymi daszkami i widać właśnie jak te daszki chronią obsługę przed promieniami słonecznymi, a także opadami.
  Na koniec sygnał zamknięcia toru. Tak przekorodował, że spadł, a na górze pozostał daszek wyciągu z lampy naftowej. 
  Narka.

wtorek, 16 sierpnia 2022

Wtorek #1925

    303 jako chyba jedyny stwierdził, że podobają mu się jego wystające żyły na rękach, nogach. No wreszcie jeden, któremu się to też podoba, choć nie mam takich. 
   
   Do brico-ciulstwo wchodzi rodzina. Ojciec, matka, córka. Oni idą przodem przez te metalowe bramki jak na bonanzie, które się same zamykają. Przechodzą i nie zwracają uwagi co z dzieckiem, córka ok. 7 lat więc gowę ma na wysokości tych bramek. W chwili kiedy oni przeszli, bramki na sprężynach zaczęły się zamykać i mała zdążyła tylko zasłonić ręką twarz i w nią dostał. Nie płakała, chyba już to kilka razy przechodziła, a rodzice nie interesowali się, czy przeszła normalnie przez bramki.

   Na st. mac. wchodzi na grupę B skład 303 na dłuższy pobyt. No to się porobiło. Oficjalnie go odebrałem od 972 i jego żony przedwczoraj i przewiozłem z bagażami na st. mac. Jak będzie wyglądał pobyt dwu składów na st. mac. nie wiem, tyle na raz oddelegowanych składów nie mieliśmy. Jedynie 979 przebywał ok. 13 lat. 302, a zwłaszcza 303 to inne pokolenie, z którym łączność jest zupełnie inna. To wymagać będzie obustronnego zaangażowania, by to bytowanie przebiegło w miarę dobrze. Dobrym jest pozytywne postrzeganie zarówno przez 302 jak i 303 zmiany msc. stacjonowania. Sam nie wiem, czy ileś lat temu, gdyby byla taka możliwość, bym z niej nie skorzystał, by zmienić ówczesną st. mac. Z rodzicami, co zresztą normalne w tym wieku byłem skłócony, choć sytuacja finansowa ich była kompletnie inna niż 972 i żony.  
   Dla mnie jest to wyzwanie, a jednocześnie przyśpieszenie wywalania przydasi ze st. mac., które jakby nie ruchy taborowe, zalegały by tu jeszcze przez miesiące, jak nie lata. 
   Oprócz tego zdaję sobie sprawę, że sąsiedzi będą mnie obgadywać, ale to taka ludzka przypadłość. Część myśląc, że się z nimi rżnę na okrągło, nawet zazdrościć o czym będą obwieszczać innym. Może prawda rozejdzie się równie szybko jak plotki biegnące drugim torem. 
   Na decyzję 303 pewnie wpłynęło stacjonowanie 302 i to, że on je tu w spokoju, a 303 prowadzi nieustającą wojnę ze starymi, nie wiedzieć po co, to też z propozycji i po dwu poważniejszych i dłuższych rozmowach, na miarę jego możliwości, podjął decyzję. 

  374 ma zniżkę wojskową 78% na poc. i jeździ nimi po kraju. Jak pamiętacie lub nie, to kiedyś robiliśmy wspólne wyjazdy z nim i 825 poc. po kraju. 374 nadal przy tych wyjazdach pozostał, jako dodatkowej rozrywce. Jak jeździ to wysyła mi zdj. lub filmiki z podrózy. Ostatnio z Żywca wysłał, na co ja mu odp. że też mam zdj. bo byłem w Nysie. On:
- to czemuś nie mówił?! (już mi podniósł ciśnienie, ale odp.)
- jak to nie? Mówiłem Ci, że nie pojadę na kajaki 14-go, bo 12-go jadę do 172 na widzenie do Nysy i to zajmie cały dzień 12 h, wiec odpadają te kajaki, bo cały weekend będzie z gowy, a przy remoncie to duża strata.
   Nadal utrzymywał, że mu nie powiedziałem. Tzn. rozumiem, że dziś jak się czegoś wprost nie powie, jutro jadę do Nysy, jedziesz też?, a jest to ujęte w dłuższy potok słów i informacji to selekcja tego może być już trudna.

   979 pojechał za granicę, to mamy dostęp do ntlx. W poszukiwaniu jakiś filmów branżowych obejrzeliśmy kilka produkcji, jakoś nas nie zainteresowały szczególnie, ale jedna tak. Tajwański "Twoje imię wyryte jest we mnie". Podstawowy opis znajdziecie w necie, ale jak dla mnie scenariusz dobrze oddaje sytuację między dwoma uczniami tajwańskiej szkoły, z których jeden zakochuje się w drugim. Dzieje sie to w sytuacji, kiedy równolegle jest gnębiony jeden z ich klasowych kolegów - gej. Widząc to ukrywają się z uczuciem do siebie, a właściwie jeden. Drugi, pozwala mu na to rosnące uczucie nie odtrącając go od siebie sam nie będąc przekonanym chyba do takiego związku. 
   Dobrze zagrane przez aktorów. Scenariusz i reżyser umiejętnie pokazują nam relacje między aktorami, a mniejszą uwagę dzięki temu, poświęcają na okazanie wystroju, czy oddaniu otoczenia lat 80-ych. To się dobrze udało, bo po przez odpowiednie kadrowanie, grę aktorską mniej zwracałem uwagę na tło akcji. Scenariusz ciekawy jeszcze pod względem ukazania rozwiązań jakie alternatywnie mogły by być, ale patrząc na film zastanawiamy się jak byśmy sami postąpili. Rzadkie w filmach jest pozostawianie domyślnego wyboru. Często mamy gotowe produkcje nakręcone w sposób wykluczające własne interpretacje. 
   Z filmu zapamiętałem jeszcze jedno zdanie, kiedy między nimi zaczęło się rodzić uczucie:
- nie chcę dostawać od Ciebie, tego co dajesz innym.  (czy coś w tym stylu, ale spodobało mi się)
   Końcówka filmu też znajoma mi, bo przecież mniej więcej, to co było między bohaterami przeżyłem z 800. Jak znajdziecie czas to polecam. 
   Zdjęcia.
  To jeszcze z Nysy. Tarcza zaporowa od strony dawnej lokomotywowni. To jest również (ta ścieżka po prawej) tymczasowe wejście z miasta na perony.

  Nastawnia wykonawcza Ns-4, a obok niej tender najprawdopodobniej od parowozu Ty42. 

  Tm34, dawniej obsługiwana przez nastawnię Ns-2, teraz przez dysponującą. 

  Widok na wieżę oświetleniową, na którą, nie mogłem się powstrzymać, i wlazłem. Z niej są zdj. w poprzednim poście. Zamontowali na niej już oświetlenie ledowe. 
   Narka.

sobota, 13 sierpnia 2022

Sobota #1924

    Zabieram się za pisanie, bo później zaś umknie. 
   Wyjazd do Nysy. Niestety on zajął, jak zresztą było w planie 12 h by 1 h widzieć się ze 172.  W godzinę po wizycie dzwonił kiedy zaś przyjadę. Odp. mu, że raz kasa, bo to stówka wydana, przejazd i żarcie dla niego w kantynie i 12 h z gowy co dla mnie przy opóźnieniu remontu jest znaczącym ubytkiem.
   Z Gliwic, do których musiałem dojechać poc. do Kędzierzyna Koźla to stary klasyczny EN57 z (hurra) opuszczanymi oknami. Na prawie każdym p.o. czy stacji opuszczałem okno z jednej lub z drugiej strony, byłem sam w tylnym przedziale członu "rs" bo na wózku. Hałas klasycznej eeny pozwalał zawsze na prowadzenie rozmów bez jakiegoś ogólnego słuchania innych. W nowych cichych poc. tak się nie da, bo wszyscy wokół wszystko słyszą, trza do siebie pisać sms-y, chyba że gadamy o pogodzie. Na stacji, na której pracowałem pustka. Pisałem do kolegi z budy sms-y, że tam nic nie stoi, no dramat jak kolej zmniejszyła przewozy. 
   Podobnie zmniejszył się znacznie węzeł w Kędzierzynie Koźlu. Tam o połowę jak nie wiyncyj zmniejszył się układ torowy stacji. Kiedyś monstrum u zbiegu linii kolejowych, a dziś cisza, spokój w stosunku do tego co było kiedyś. W K.K. przesiadłem się na autobus szynowy SA103 do wrocka przez Nysę. W Nysie wymieniali go na SA137, bo kierownik się ciepał, że takim małym czymś z wrocka nie będzie wracał (piątek weekendowy). SA103 to już nowy tabor, w którym gowy za okno sie nie wystawi, nie czuje się tego podmuchu powietrza, nie słyszy się charakterystycznego skukotu zestawów kołowych przechodzących przez styki w szynach, bo jest on wyciszony przez pudło waonu. Ludzie dziś i kiedyś pewnie też, nie czerpią przyjemności z podróży kolejami. Jest to konieczność przemieszczania się w czymś, by zobaczyć, zrobić coś gdzieś. Im to szybciej minie tym lepiej, stąd naciski by to szybciej się poruszało, przemieszczało. 
   Więzienie w Nysie jest już dalej niż w Strzelcach Op. Sama Nysa też większa. Rynek właśnie w przebudowie, jak zwykle rynek, otoczony starymi zabudowaniami, a w środku postawiono co? Galerię handlową. Znowu mega koperta poleciała. Oczywiście m-to stara się uratować sytuację robiąc wokół niej remont, tylko znowu robi kolejną betonozę. Można i tak. Ciekawe, czy gdyby w Krakowie przyszli z odpowiednią kopertą, to też na rynku zrobili by galerię handlową. Gdzie jest ta granica, że w jednym mieście na rynku się da, a w innym już nie.
  Więzienie w Nysie jest chyba młodsze od tego w Strz. Op. Budynki takie lata 70 lub odnowione, ale na pewno to nie stare budowle początku ub. wieku. 
  Widzenie obejmowało 4-ch skazanych. Skromnie, ale to pewnie z powodów dojazdowych. Strz. Op. sa lepiej skomunikowane, kolej, autostrada. Nysa na uboczu, drogi dwupasmowe, kolej - rzadkie połączenia, dalej. Strz. op.  67,000 km linii 132 Bytom - Wrocław, Nysa 139,075 km linii 137 Katowice - Legnica. 
   172 wygląda dobrze, choć mu się brzuszek zaczyna pokazywać. Mówi, że schudł, ale nie wiem czy ściepnął z brzucha, czy skądś innąd, aczkolwiek nie przyglądałem się jego brzuchowi ostatnio to trudno mi stwierdzić. Z twarzy dalej szczupły, ręce dobrze wyglądają. Odnośnie choroby stawów to ma zrobione zdjęcia, ale nie ma jeszcze opisu do nich. 
   W trakcie spotkania zrobił się jeden moment ciszy, bo, co ciągle podkreślam 172 przy remoncie i nie uruchamianiu ruchu na st. mac., ruch tu jest niewielki, a to nie generuje przepływu informacji. Podobnie z moją małą ruchliwością, więc niewiele widzę wokół co się dzieje, co się zmienia, a mówienie mu o remoncie może być słabe. 
  Salka w której są widzenia to coś jak klasa lekcyjna, stoliki kwadratowe, z 4-ma krzesłami jak dawniej w kawiarniach, na podwyższeniu podium miejsce dla oddziałowego z jednym monitorem, na którym obraz z kamer umieszczonych w sali. W pomieszczeniu były tylko dwa widzenia, bo następne dwa to z dziećmi, więc dla nich osobne pomieszczenia więc pustka w zasadzie na sali. 
  Po widzeniu 2 h czasu do poc. powrotnego, tego samego składu, który pojechał do wrocka. Przelazłem ponownie przez rynek miasta i poszedłem na tory kolejowe, bo gdzież bym indziej mógł chodzić. Na stacji jednostka ochrony kolei, ale nigdzie ich nie widziałem. Chodzeniu po stacji sprzyjał remont budynku kolejowego, to też generalnie ludzie chodzili po terenach kolejowych, bo budynek ogrodzony i niedostępny dla podróżnych. 
   Stacja Nysa nie uległa takiej degradacji jak K.K., ale też nigdy nie była tak dużą jednostką. Ubyło jej torów bocznych, ale ponieważ zdegradowano pobliskie stacje, to ta musiała pozostać jako odstawcza dla poc. towarowych, wagonów itp. I właśnie po tych odstawionych wagonach chodziłem, w sensie przechodziłem przez nie, trochę unikając wzroku personelu obsługi na nastawniach, ale ten chyba był zajęty oglądaniem czegoś na komórkach, bo co zrobić jak bezruch. Oczywiście jak to ja, widząc słup oświetleniowy, musiałem nań wejść, by zobaczyć stację z pierwszego piętra i zrobić foty.
Widok w stronę dworca i części pasażerskiej.

Widok na wjazd od strony Opola i Kędz. Koźla (Prudnika) z nastawnią dysponującą w tle.

Widok na grupę odstawczą z torami odjazdowymi, bo są trzy tory z semaforami drogowskazowymi. Gdzieś wagony nie używane muszą odstawiać, a postawione tu, tak nie rażą w oczy, bo od strony pasażerskiej są odgrodzone innymi składami wagonów. 
   A poniżej zdjęcie budki betonowej na telefon (to ta czarna litera T) na drzwiczkach metalowych. Rzadko w takim msc. na stacji widywałem telefony, bo do nastawni nie jest aż tak deleko, jest ona widoczna w tle, jednak musiał być duży ruch kiedyś skoro telefon został umieszczony.


Na odstawkę załapały się nawet drezynki kolejowe świadczące, że kiedyś drogówka prężnie działała. 
   Tyle, bo chciałem to puścić, bo natłok spraw i inne czekają już na opisy, wiync jedna z gowy.
   Narka.

piątek, 12 sierpnia 2022

Piątek #1923

   Ośrodek psychologiczny dla dzieci z problemami. 
  Przyjechał 303 po 22:00 na rozmowę, w tym wykąpać się. Mówi do mnie o swoich problemach i jednocześnie płacze. Wiem, nie wiecie jak to wygląda jak przejebany mięśniak-skurwiel (za jakiego się podaje) mówi do Was i płacze. No errror w pewnym sensie, ale wiem, bo już mam doświadczenie, o czym tu pisałem, że nawet takie mięśniaki-skurwiele mają swoje problemy, duże problemy, które czasem kończą się zakończeniem ich ezgystencji na tym świecie przed czasem. 
   I teraz na prawdę byłem bardzo powściagliwy, słuchałem, a jednocześnie starałem sie przekazać jakieś pozytywne informacje nt. dalszego życia, bo kolejny (w sensie 303), który mówi mi, że ma już definitywnie dość, nie radzi sobie ze swoim życiem i najlepiej jakby ono sie zakończyło przed czasem. to jest trudne, to jest qrwa mega trudne, bo jakby to kiedyś nastąpiło, a przeca wiem, że w wiosce takie przypadki miały msc. i to mięśniaków, których znałem, więc wiem, że to jest całkiem realne. On to mówi, jednocześnie łzy ciekną mu po policzkach ściekają w dół i kapią na bluzę. W Kolejnych pokoleniach mięśniaków, zawsze jest jakiś % który przedwcześnie kończy żywot i na prawdę nie chciałbym, by to był ktoś z bliskiego kręgu, stąd zdaję sobie sprawę, że ciąży na mnie odpowiedzialność za odbiór treści, ich przekazywania i jemu. Gdyby się coś stało, to brałem w tym udział i będzie to na mnie ciążyło.
  Na razie sytuacja się unormowała. Jutro, w sob. ma wejść 303 ponownie na stację. No niech wchodzi, im wiyncyj tu je, tym wiynksze szanse, że coś się poprawi w jego życiu. 
   Dziś wracałem od 172 z Nysy i widziałem w drodze ....   Ech..., to sa takie mięśniaki-skurwiele na widok, których klękamy. Niestety mniej się już pojawiam w mieście 824, to też i tego .... widzę mniej. Ale co z 303? Czy to taki sam model? Myślę, że tak, aczkolwiek trochę inne geny, ale same bytowanie podobne. 
   Wracałem z Nysy od 172 i tak se myślałem... w tym wieku jeszcze kontakty z nastolatkami... No way. Ciekawe co se o tym myśli 979, który przeca wie, że 302 tu wynajmuje tor na grupie D, a 303 często tu bywa.
  Ok., ponieważ był ostatnio 303 na st. mac. to sfociliśmy go. Wie o tym, bo słyszał klapnięcie migawki na telefonie. Zedytowaliśmy zdj. i pozostawiliśmy jego, jak dla nas, ładne nogi. 

Nieprawdaż, że piękne nogi...
Pcham to jak jest, bo zaś bydzie poślizg, a następne opisy czekają w kolejce.
   Narka.

środa, 10 sierpnia 2022

Środa #1922

    Do st. Poniatowa dojechaliśmy przed czasem. Mieliśmy być po 16:30, a byliśmy ok. 13:30, bo dojechaliśmy taxi. Nawet obsługa w budynku była w szoku, bo jeszcze pokoju nie przygotowała, doba hotelowa od 14:00, to też zostawiliśmy bagaże i poszliśmy na miasto. No to dużo powiedziane, bo Poniatowa, to kilka bloków na krzyż i tyle. Z marketów to biedra, jakiś lokalny i tyle, no i żabki ojca dyrektora. 
   825 ponieważ jest autykiem, to zainteresował sie terenami zielonymi, więc siedliśmy na ławeczce przy lokalnym jeziorku. 
  To sie u nich nazywa "Dolina 10-ciu stawów". No wygrali. Katowice mają dolinę 3-ch stawów. 
  825 jako autyk nie ciągnie do ludzi to też ja chciałem do centrum wśród ludzi, a on na odludne tereny. Poszedłem mu na rękę. Gadał przeważnie o tych co im się udało jako wzory do naśladowania, tych na których warto patrzeć, jak większość świata medialnego, a do dupy z tymi nieudacznikami. Tradycyjnie musiałem też wysłuchać opowieści rodzinnych, które znam już prawie na pamięć. Często siadaliśmy na  ławeczkach w ustronnych msc. bowiem mnie wolne chodzenie denerwuje i źle wpływa na moje nogi, a on znowu po treningach miał lekko uszkodzone nogi to też sunał jak ślimak. Po siedzeniu np. 45 min na ławeczce znowu wstawałem i nakłaniałem go do spaceru, bo mnie już dupa od siedzenia na deskach bolała.

    Ok. do wyjazdu powrócę, bo tyle się dzieje, że reszta poumyka. Remont posuwa sie do przodu. Wczoraj pomagał trochę, bo mu kasy brakło, 303. Jak zwykle mój mózg reagował, ale co zrobić. Postaram się jego zdj. umieścić kiedyś, bo kilka zrobiłem. 
   Staram sie sprężać z remontem, bo sierpień leci, a wrzesień w zanadrzu, a tu z harmonogramem nieszczególnie tym bardziej, że ja ciepłolubny, a wnet będę spał jak pod namiotem, a noce się już sierprniowe zrobiły. Stara ścianka ma co raz wiynksze prześwity, a nowa powstaje wolniej jak sądziłem. 
   To też efekt braku 3-ej ręki. Miał być 303 o 10:00, to przylazł na 14:30 kiedy większość tego co potrzebowałem zrobić z kimś zrobiłem sam tracąc na to niewspółmiernie wiyncyj czasu, a mało tego, to zmieniło kolejność robót. 

   Z innej beczki, to gram w ETS-a dwójkę. Pisałem o tym, ze założyłem z gościem wirtualną f-mę w maju wystartowała 1-go. W czerwcu po m-cu grania byliśmy na 4-tym msc. wśród ok. 120 firm w PL czynnych, bo są tez nieczynne, w statystyce miesięcznej i od czerwca jesteśmy ciągle na 4-ym miejscu dociągając się do trzeciego. Jednak założyciel to nie jest gość po studiach, więc ma problemy ze spłodzeniem form organizacyjnych, a firma sie rozrasta. Obecnie mamy 73 pracowników zarejestrowanych w f-mie, tj, ludzi fizycznych., którzy grając wyjeżdżają kilometry. Ugruntowujemy swoją pozycję, ale trochę mniejszą ilością ludzi, bo jeździ w m-cu ok. 45. Tą iliścią trzeba się zajmować i ich głównie kontrolować. Zastanawiałem się czy nie wyjść z firmy bo remont i mało czasu, ale z drugiej strony, jestem współzałożycielem i trochę szkoda. Postanowiłem wiync zrobić reformę, która właśnie jest w toku. Dość, że główna rozmowa odbyła się z tym drugim w nd. i trwala ciągiem 3 h. Tzn. musiałem przeforsować swoją wizję struktury organizacyjnej, a on był b. oporny.
   Wreszcie są zakresy obowiązków powiązane z konkretnymi stanowiskami. Tak był ogólny pęd i prawie każdy, szczególnie dzieci, ciagle chciały awans. Po ogłoszeniu na DC,  że stanowiska są reglamentowane i ich ilość z góry ustalona, z 7 administratorów, którzy kompletnie nic nie robili zeszliśmy do 3 wakatów, a fizycznie do jednego, który jeszcze nie wyraził zgody, bo dostał dopiero zakres obowiązków. Reszta zrezygnowała. Przynajmniej mamy spokój ze stękaniami - ja też chcę awans, bo chcę być ważny...
   Reforma jest oczywiście w całości na mojej gowie, czyli cała biurokracja, ale uzgadniana z szefem. Już na DC zaczyna się robić nieprzyjemnie, bo dzieci widząc brak nadzoru sobie pozwalają, a dla dobra grupy (firmy) trza takie wybryki ukrócać. 
   Niestety po remoncie, czy przed trochę czasu mi to zajmuje, czyli jeszcze bardziej wybija wolny czas, przeto mniej gram. 811, jak jej to opowiadałem, choć zajmowała sie logistyką w tym transportem, padała ze śmiechu na początku, ale w miarę rozmowy troche zmianiała zdanie. Troche ją rozumiem, bo dla osób, które nie grają w gry, taka opowieść jest śmieszna. Nie mniej każdego wieczoru gra w ETS-a ok. 700 Polaków, a łącznie na serwerze ok. 4 k ludzi. Nie jest to więc marginalna gra. 
   Na razie jeszcze jakoś ciągnę. Plusem remontu jest powrót do dawnej kondycji fizycznej, a nawet wiynkszej. Podnoszenie ciężarów nie sprawia już takich kłopotów, a przy diecie zeszliśmy do wagi 64 kg. Był już jeden skok w górę, bo jak mózg zobaczył że stuknęło 64 i to bez cyfry po przecinku, to mu się przestawiło i wyrzucił z siebie:
- no to żremy!
  No i przez kilka dni było grubo. Znów wdrożyliśmy program naprawczy i zeszliśmy ponownie do 64. Się będzie wyrywał skubany. 
    Tyle, bo już tydz. minął od poprzedniego wpisu, a czynności dnia czekają. 
    Narka.

p.s. wyjazd do Poniatowej postaram się dalej opisywać, póki jeszcze pamiętam.

środa, 3 sierpnia 2022

Środa #1921

   A się dziura zrobiła..., no to lecimy. 
  W sob. rano wyjazd na 3 dni z 825 na wąskotorówkę Nadwiślańską. Niby mówi się tam potocznie Nałęczowska wąskotorówka, ale ona tam od 30 lat nie jeździ (do Nałęczowa). Jeździ natomiast na trasie Karczmiska, gdzie jest stacja w zasadzie towarowa z peronem osobowym do Poniatowej lub Opola Lubelskiego.
  Wyjazd 07:06 z Katowic poc. 42102 do Lublina z postojem godzinnym w Kielcach, bowiem czekał na łącznik z Wrocławia 62102 i z tym nr leciał dalej do Lublina. Jakby nie można było tego jakoś później wytrasować, echhh.
  "System" sprzedaży biletów w IC działa dziwnie, ale o tym już pisano wielokrotnie. Dzk. temu "systemowi" z Katowic do Nałęczowa mieliśmy komfortowe miejsca przy stoliczkach i do tego najwyższe w przedziale, przeto był doskonały widok za okno i na cały przedział.
Niestety zdj. trochę ruszone, bo akurat ciepło składem, a nie chciałem zbytnio się z tel. wychylać, bo gady patrzały co robię. Nasze miejsca, były z przodu w tym rzędzie, w którym zrobione jest zdj. 
    Taką trochę dziwną trasą jechaliśmy przez Juliusza (zdj. poniżej)
Mam gdzieś tego Juliusza jeszcze nie obciepanego styrolem. Następnie przez podg. Dorotę i dalej do Łaz, Zawiercia, na ceemkę, a we Włoszczowej Płn. odbiliśmy na Włoszczową i Kielce. Ponieważ tu godz. oczekiwania, to poszedłem na m-to, bez 825, bowiem go nogi bolały po treningu. Jego treningi i rozwalanie sie na nich to jakaś osobna kwestia. 
   W stonie, którą namierzyłem przy dw. autobusowym kupiłem ciastka i nektaryny. Resztę żarcia miałem. Ponieważ poc. zmienił kierunek, to przesiedliśmy się przy stoliczkach na drugą stronę. 825 się bardzo podobało, bo jako autyk woli bez ludzi, a "mądry" system nikomu tych miejsc nie sprzedał, choć na dole przedziału było pełno.
   Niestety siedzieliśmy w wagonie, w którym klima, jak to zwykle bywa, ustawiona była tak, że mimo lata marzliśmy w wagonie, nie tylko my, bo inni też poubierali swetry. Na chuj to tak ustawiają? 825 interweniował, to kier. poc. przestawił i zrobiło się cieplej, ale później zaś jakiś z klubu morsów polazł do kierowniczki (zmieniła sie drużyna konduktorska) by dała na zimniej. Dokładnie ten sam problem był w drodze powrotnej z Nałęczowa, a na szczęście nie w naszym wagonie, tylko w stodole. Było tak zimno, że mimo 32 C na zewnątrz gość przylazł w kożuszku do kier. poc. że w stodole (wagon bezprzedziałowy) zamarzają. Faktycznie jak robiłem przejście po składzie to tam było zimno. Tu wychodzi wyższość wagonów przedziałowych, niestety droższych, nad stodołami, a że tańsze, to takie co raz częściej robią. Były w składzie dwa wagony, w których były 3 przedziały jedynki, a za nimi część stodolna, czyli dwójka bezprzedziałowa. Widać wnet bydzie taki trend, że tłuszcza bydzie podróżować w stodołach, jak dawniej, a 1 klasa w przedziałach. W zasadzie to dziś już jedynka od dwójki nie różni sie wiele, bo i tu, i tu przedziały 6 osobowe, z wszystkimi udogodnieniami jak w jedynce, wiync leząc po składzie zastanawiam się po co kupować na jedynkę, skoro to samo jest w dwójce. Natomiast stodoła wraca do poprzednich warunków, tzn. w rzędzie siedziały 4 osoby, a nie 3 jak w przedziałach dwójki. 
   Z Nałęczowa do miasta jest 3,7 km. 825 po urazie w nogach (po tym treningu) maszerować nie chciał z bagażami, więc taksówka. Ona miała nas zawieźć do centrum, by tam przesiąść się na busa za 8 zyla od osoby do Poniatowej. Taksówkarz, przebiegła sztuka, powiedział, ze bus na którego chcemy jechać w sob. nie jeździ i zawiezie nas za 7 dyszek do Poniatowej, albo za 20 zyla do centrum, ale jak okaże się w centrum, że busa ni ma, to dalsze 7 dyszek do Poniatowej. 825 uległ więc taksówkarzowi. Nie odzywałem się, bo wyjazd, połączenia i organizacja była po stronie 825 (choć raz spadło to z moich pleców). Później okazało się, że ten bus faktycznie jechał. No nic, kierowca zarobił. Zawiózł nas na dawną stację wąskotorówki w Poniatowej, gdzie w odnowionym budynku stacyjnym mieliśmy noclegi. Oczywiście na msc. do umówionej ceny poprosił o jeszcze dyszkę, a że nie miałem papierka, to 825 dał mu dwie dyszki. Wyszło jakbyśmy przez centrum walili. 
   Pokój w hotelu mieliśmy niestety nie z widokiem na tory kolejowe, a na las. No cóż, ale za to był pokój z osobnymi łóżkami, bo inne miały jedno duże łóżko. Poniżej stacja Poniatowa ze składem, który przyjechał. 
Budynek dworca jest po lewej. Nie fociłem go, bo w porównaniu do stanu torów kolejowych wyglądał trochę kiczowato. 
   Będzie na raty, bo zaś tego nie pchnę, więc dalsza część wkrótce. 
   Narka.