poniedziałek, 30 września 2024

Poniedziałek #2073

   Teraz będzie kilka luźnych notek, które już trochę stoją na torach bocznych i nie wiedziałem co z nimi zrobić, ewentualnie kiedy je zestawić i wypchnąć ze st. mac. No to one, a w nawiasach pojawiają się uwagi dot. np. okresu kiedy były pierwotnie spłodzone. 

     Dzwonił do mnie 303 (ponad 1,5 m-ca temu). Niby nic nowego, ale w pewnym momencie rozmowa zeszła na bytowanie, wcześniej dot. jego komputera i przy tym bytowaniu on mówi do mnie bym nie wiązał się z nikim, by sobie nie pogorszyć bytowania. W tym momencie mózg od razu zwrócił uwagę, że coś się dzieje, skoro on tak gada. Spytałem, czy u niego jakby wszystko ok, ale po chwili kapnąłem się, że przeca on cały czas na głośnomówiącym, wiec i mnie i jego słychać. Ale intonacja jego wypowiedzi, to naciskanie, by sobie nie pogorszyć, skoro jest dobrze wskazywała, że u niego jest średnio lub po raz kolejny poniżej średniej. 
   172, to trochę dziwne, bo drogą okrężna, przekazał info, że laska od 899 wyniosła się od niego z dziećmi, teraz to już chyba wczesno nastoletnimi i mało tego posądza go o przemoc fizyczną.  Się w tej wiosce dzieje.... Natomiast 172 nie wypuścili, bowiem w papierach ma nasrane, tzn. wpisali mu iż jest niegrzeczny, już dawno temu i to się wlecze za nim, to tez nie chcą go przed czasem wypuścić. Wyjdzie w przyszłym roku w maju. 

   Ja to mam odpał...
  Dariusz dał komenta 28 kwietnia ub. r. pod notką to ona, w której tematem przewodnim był film "Twoje imię wyryte jest we mnie." W obszernym komencie odniósł się do filmu, który na nim kiedyś zrobił wrażenie -> "Dzikie trzciny" z 1994 r. By znów nie oglądać filmu na 5 rat, postanowiłem się sprężyć i badnąłem go w dwu (to i tak osiągnięcie) ratach (to odbyło się ponad 2 m-ce temu - to oglądanie). Hmm... Aż nie wiem co napisać o filmie, bowiem nie tyle zrobił na mnie wrażenie co bardziej zagwozdka, jak go zanalizować. Nim ta analiza, to jedna wpadka aktorska wyłapana. Otóż w 12'07 młody aktor skrada się po mieszkaniu, by na koniec wymownie popatrzeć w stronę kamery - czy było w tym ujęciu dobrze? Widać to ujęcie było na taśmie (bo jednak stary film) kręcone ileś razy. Zresztą jaki jest % kadrów, które nie potrzebują dubli? Co do filmu, to w zasadzie kontrowersyjny jest scenariusz. Otóż w 13 latka wsadzono dialogi jak w dorosłą osobę. Niektóre jego wypowiedzi są aż nad wyraz dorosłe i nie sądzę, a raczej nie spotykam się, czy nie spotykałem się, by 13 latki taki dialog prowadzili, takie wypowiedzi formułowali. Może akurat ten z prawie wioski, był szczególnie rozgarnięty. Scenariusz w ogóle pisała chyba osoba, której bliżej lat 70-ych, jak 90-ych. Rodzinne dramy, dialogi jak z przed dekad. Zresztą nie wiem czy film miał być o chłopcu, czy jego matce, bo zajmowali czas antenowy po równo. Zresztą jej problemy były bardziej uwypuklone, jak jej syna. 
   Właśnie, bo gdyby nie sugestia od Darka, że to film o dojrzewaniu, to prędzej bym pomyślał, że to film o jego matce, która ma pełno wokół siebie problemów i usiłuje się w tym odnaleźć lub z tego wyłonaczyć. Kwestie rodzinne, wychowania Tomasa, jej bytowania z mężem, z którym się rozeszła, a jednak niektóre sprawy dalej się zazębiają. Dochodzą do tego kontakty z matką, ojcem, a wreszcie sprawy pożycia seksualnego. 
   Jeżeli to miał być film o dojrzewaniu, choć 13 lat, to dopiero początek, to coś tu nie wyszło. Było za mało o samym 13 latku, za to wątków pobocznych mnóstwo, choćby uciekinierzy z więzienia. Wiem, na jego przyszłości to zaciąży jako incydent, ale znowu jeden z uciekinierów kreci z matką i jest to szeroko prowadzone. 
  Moje spojrzenie na filmy jest inne. Dlatego np. 811 z filmu "Teściowie" była zadowolona, choć jak pamiętam wyłączyłem go po ok. 30 min i nie nigdy doń nie wróciłem, a dwójkę obejrzałem tylko ze względu na Eryka Kulma, a w czasie filmu zajmowałem się przeglądaniem papierów od 824, bo trza je było posegregować. 

     Przed zarządem będzie ciężki dzien. (to też było napisane jakieś 3, jak nie 4 tyg. temu) Ten, w którym 254 zostanie na noc na st. mac. Dzień, w którym ów zarząd będzie się musiał wykazać wieloletnim doświadczeniem i jednocześnie poskramiał działu p.s. Wiadomo, że ten drugi bydzie się wyrywał, chciał działać tu i teraz, jednak długofalowe działanie będzie musiało wziąć górę. To wszystko wydaje się proste, aczkolwiek takie nie jest. To, być może ostatni taki rocznik, w naszych kontaktach z innymi drużynami trakcyjnymi. 
  I teraz kompletnie nie wiemy, jak myślą obecne roczniki lat nastu. Wiym, mieliśmy kontakt (w sumie niedawny) z serią 300, ale te czasy się tak dynamicznie zmieniają, że 3 lata to już je kosmos. Do tego dochodzi ta płciowość. Dziś ona jest u nich mało określona. Pod wpływem seriali, które im to wciskają, usiłują siebie samych kajś osadzić, eksperymentując seksualnie.
   (aktualizacja). By nie było, że ów pomysł wyparował z gowy 254, to w ub. tyg. na busie powiedział, że jak przyjedzie do mnie na weekend, to muszę mu wyprać ciuchy, bo standardowo się to odbywa u niego w domu. Zakładam, ze 254 czeka na odpowiedni moment, w którym wybierze dany weekend i wbije na st. mac. 
   To jeszcze jedno info. Jak gadaliśmy o seksie w busie, co chyba lakonicznie opisywałem (trochę się już gubię), to 254 już kiedyś mówił, że w internacie mają branżowca. Otóż ów branżowiec jeździ do centrum kato (jak to określił 254) dawać dupy w galerii, a ostatnio się chwalił, że ktoś mu (temu branżowcowi) obciągnął. Tu sprowadziłem rozmowę, że w sumie nikt lepiej jak drugi facet nie wie jak działa organ, bo przeca laski go nie mają. W drugą stronę działa podobnie, co powiedziałem 254. Laska lasce zrobi lepiej jak facet, bo wie jak to u nich działa, my tylko zakładamy. Jakiś szczególnych komentarzy od 254 n.t. nie było. 

   I tera scenka dosłownie z dzisiejszej nocy. Wracam na kole ok. 01:00 przez wioskę od 972. Na głównej ulicy pusto. Zawsze obserwuję, bo wioska od 972 to rasowe mięśniaki-skurwiele trza być czujnym. Jest tam jedna kamera miejska. Przejechałem k/niej. Trasę miałem ustawioną główną linią, ale wtem słyszę uruchamiające się syreny pogotowia lub karetki i ruszające z bocznej ulicy w kier. głównej. Zakładałem też że w środku są osoby ubrane w kolorze świateł migających na zewnątrz, to też awaryjnie, bo akurat był skrót przez krzaki dokonałem lewoskrętu i wjechałem w ścieżkę gdzie nie ma żadnego oświetlenia, między krzaczorami. Z krzaków widziałem, że to faktycznie ci ubrani w kolorze. Dojechali do głównej ulicy i... wyłączyli syrenę i migające. Teraz się zastanawiałem, czy ten z kamery nie dał im znać, bowiem ubrany byłem na czarno, jechałem w kapturze z wygaszonymi światłami, a na bagażniku miałem sporych rozmiarów pełny plecak. Nikogo innego nie było na ulicy więc po co na przejazd ok. 50 m (o 01:00) z bocznej uliczki uruchamiali by sygnał dźwiękowy i świetlny? Tak se. Inną kwestią jest, że dziś przydzielają ich z rozdzielnika, więc niekoniecznie to są miejscowi, to też części skrótów nie ogarniają, za to ja tak. Przez krzaczory jechałem wolno, a następnie trasą boczną dalej właśnie ścieżkami do wioski omijającymi główną ulicę dość daleko od niej. Sprawa pozostanie nierozwiązana, ale domysły mają swoje uzasadnienie. 
   Narka.

czwartek, 26 września 2024

Czwartek #2072

   Nim właściwa notka, to jedna w wersji przyśpieszonej. Pisałem, że wożenie tych gadów zaczyna mnie już rozwalać co raz bardziej. By nie było, że jest tak fajnie to scenka. 21:35. Na przystanku początkowym wsiedli, a na końcu z ławeczki umieszczonej ok. 1,2 m od boku busa, na wprost drugich drzwi, wstaje koleś ok. 30 lat totalnie nawalony w jakimś białym sweterku. Drzwi były już w fazie zamykania. Zamknęły się on rozbił się o szybę. Otwarłem, choć opcja była jechać i patrzeć, czy pod koła nie wleci. Po ich ponownym otwarciu on chciał wsiąść, ale stracił równowagę i poleciał do tyłu na ławeczkę. To uruchomiłem proces zamykania drzwi ponownie myśląc, że już na tej ławeczce zostanie. Jednak on w tym locie na ławeczkę, siadł na niej, dosłownie odbił się od niej jak ping pong i nim drzwi się zamknęły, to był już wewnątrz pojazdu. Ruszyłem delikatnie, bo on w tym stanie, jeszcze bydzie, że se łeb rozwalił i na mnie, bo piraciłem. Pojechałem. On przetoczył się do 3-ch drzwi, do kogoś tam się pruł, ale był zakręt 90 st. w prawo i on z tych 3-ch drzwi do przeguba, tam się wypierdolił i tak leżał w zasadzie przez 25 min. Usiłował co jakiś czas wstać, ale linia niestety dość kręta, więc to wstawanie mu nie wychodziło. Teraz nie dość, że musiałem jechać jak z jajkiem, to jeszcze zacząłem wypatrywać niebieskich, by go z wozu zabrali jakbym ich mijał. Ale godz. zmiany u nich, to ich tym kursem nigdy nie ma na trasie. W tym dniu tradycyjnie też ich nie było. Po tych 25 min leżenia, czasem siedzenia w końcu się zmobilizował i jego mózg zadziałał, podniósł jednostkę, akurat na jakieś 5 sek przed wjazdem do zatoki. Pomyślałem - uff, jak ustoi to bydzie dobrze, bo wypadnie na zewnątrz. Wjechałem delikatnie, by zaś nie wyglebił, otwarłem szybko drzwi i on w tym czasie uruchomił swoje silniki trakcyjne i... zrobił krok do przodu. Jednostka się ugięła, jak przy lądowaniu na nartach ze skoczni telemarkiem. W takim pół przysiadzie zrobił kilka kroków do przodu usiłując utrzymać równowagę i nie wyglebić. Na szczęście chodnik na tym przystanku ma jakieś 12 m szerokości, to też kilka metrów w tym pół przysiadzie zrobił, następnie wyprostował się i włączył hamulce. Jednostka zatrzymała się. Uff, przynajmniej jak się dalej rozwali nie bydzie, że wysiadając się wypierdolił z busa. 
   Jadę dalej, ten sam kurs. Kilka przystanków dalej, kolejny nawalony. Przez tego białego nawet nie zauważyłem kiedy wlazł. Na przystanku nie zdążył się wybrać do drzwi. Widzę, że ruszył do przodu od 4-tych drzwi. Czas jazdy z jednego do drugiego jakieś 1,5 min. On lezie mozolnie, droga prosta, by nie było, że nim ciepało na zakrętach. Szybciej od niego doszedł do mnie zapach alko, ale bardziej takiego jakby imprezował dwa lub trzy dni. W końcu jak już wchodziłem do zatoki, on dotarł i się pyta czy ja "się orientuję" co dzieje. Rozumiecie, nawalony w sztok, mnie się pyta czy się orientuje. Ledwo się porusza i z pretensjami. Nic tylko wyjść z kabiny i strzelić w pysk. Ale kamery, mikrofon, ja (rozumiecie) mam być grzeczny, bo oni są najważniejszymi pasażerami w ciągu dnia. To im przyznają w razie W rację, bo.... kierowca jest winny. Nie ten ożarty, bo na kamerze nie poczują, mikrofon woni nie przekaże. 
   Po raz kolejny napiszę, bo zaczynam mieć po raz kolejny dość, jak tam przerobię do końca roku to bydzie cud. 
    Btw. Był u nas taki jeden PL kierowca. Taki prawilny, rozkład najważniejszy, ciągle się gonił by być planowo, wóz by rozwalił, byle tylko być planowo. Oleju jak rano zapala wóz nie sprawdzi, płynu też, ale RJ najważniejszy. I z tej planowości, ogólnego prowadzenia się w życiu kopnął w kalendarz w wieku 61 lat. Wcześniej jakiś m-c zszedł inny 57 lat. Jestem ostatnim PL, który przyjął się do firmy. Trzeci, może i dobrze zrobił, miał jakiś m-c temu bliskie spotkanie 3-go stopnia z tramwajem (nota bene) moim wozem. Po 3-ch dniach od tego incydentu się zwolnił. Teraz jedynie łapanka z tratw napływających z abdullami. Nikt z naszych tych gadów nie chce wozić, a abdulle ich nie rozumieją i mają na to wypierdolone. 
   Takie rzeczy w tygodniu. A tera se wyobraźcie kursy weekendowe. Jak mam mieć ten ostatni z dużego m-ta do tych menelowni, to jestem już chory od 5-ciu dni. Rzadko, ale czasem ten kurs mam. To jest dramat. Może 10% jest tam trzeźwych. 
   Notka właściwa czeka, bo chory byłem i nadal jestem lekko przydupiony, to też wolniej pewne sprawy idą, choć wczoraj dość wydajny dzień miałem przed pracą na st. mac., co mnie samego zdziwiło. 
   Narka.

piątek, 20 września 2024

Piątek #2071

  Notka jak zwykle przestała na torze bocznym, ale udało się ją wyciągnąć ruchem manewrowym. 
  Pisałem o tym, że 254 ma plan zjazdu na st. mac. na weekend z całodobowym pobytem na niej. To się jeszcze nie odbyło, ale w sob. był 8,5h. W trakcie tych 8,5 h dość sporo się odbyło. Wpierw zakupy w kauflu. Może nie tyle mnie brakowało rzeczy, co dla nas oboje już raczej tak, nadto, chciałem byśmy zeżarli to co on chce. Zakupilismy wiync kartofle na frytki, pulpety (gotowe w krauzie, bowiem wcześniej z nim rozmawiałem, to je wybrał, a były przeceny w stonie) były, pomidory, na sałatkę (to za dużo powiedziane, ale tutaj ja zwaliłem sprawę), lody i advokat do nich. Nie, nie biercie z kaufla. Jest drogi i marnej jakości. Z aldika najlepszy. 
   Na dworze, sob. ciągłe opady deszczu. Z kronikarskiego obowiązku nadmienię, iż w wyniku tych opadów, zalało Głuchołazy, okolice Raciborza, Nysę i standardowo tereny zalewowe na płd. zach PL Stan wód określono jako wyższy niż w 1997 r. 
   W tym deszczu z kanistra przelałem kilka ltr. beznyny do auta i pojechaliśmy. Dałem 254 sztormiak, bo on (jak sierota) przyjechał w koszulce i bluzie, przy ciągłych, od rana, opadach deszczu. 
   Po powrocie, bo było ok. 13:30 spytałem się, czy ćwiczymy, czy robimy żarcie. Padło na ćwiczenia. Ok. Rozstawiliśmy sprzęt. Placu było wiyncyj, bo ostatnio, to częściowo za sprawą młodego, naszło mnie na porządki wiync robi się na grupie A przestrzenniej. Na st. mac. przebrałem się do krótkich spodenek. 254 był w koszulce i spodniach z dresu. Wtem patrzę, a on przebiera się również do krótkich spodenek. Pomyślałem - fajnie, bo ma ładne nogi. Dziś w normalnych majtkach - bokserkach. Z ćwiczeń wyleciały przysiady, bowiem lekko naderwał sobie ścięgna mięśni czterogłowych po skoku w dal w szkole na WF-ie, w obu giczach, przeto nie ma go co forsować. 
   Przed samymi ćwiczeniami rozebrałem się do klaty mówiąc młodemu - bo się zgrzeję. 254 też się rozebrał i tak zostało już do końca jego pobytu. 
   Ćwiczenia wypadły normalnie, tradycyjnie on przerwał, bo stw. że ma już dość. Ok. To nie żaden trening przed zawodami, by coś na siłę osiągnąć. Zabraliśmy się wiync za obiad. Obierałem kartofle, on je ciął na frytki, później pulpety do gara, po 2 na łeb i jeszcze pomidory z cebulą (taka skromna "sałatka"). Obiad w klatach, to czasem moje ręce były na jego plecach, rękach, to co było pod ręką, było brane. Zeżarliśmy przy kompie. On puszczał muzę, bo się trochę przygotowywał do dyskoteki, którą kiedyś tam (u się w szkole) ma prowadzić. Niektóre kawałki mu podsunąłem, pogadałem z nim o przejściach, trochę zademonstrowałem, wszak mamy wieloletnie doświadczenie w tym, więc młody słuchał i wchłaniał wiedzę. Oczywiście po raz któryś już zapunktowaliśmy u niego. W trakcie jego puszczania muzy, czasem schodziło na teledyski i teraz podziały się ważne rzeczy. Otóż nasz, ciągle czujny na najwyższych obrotach dział p.s. rejestrował wszelkie odstępstwa, czy nietypowe zachowania. 
   Teraz drobna dygresja. Co mamy głównie w teledyskach. Głównie to tańczące osoby, bo to najprostrze. Wśród nich głównie to laski, jakby teledyski oglądały tylko samce. Jakoś tanczących samców niewiele. Później mamy teledyski trochę z treścią pod nagranie no i te, które opowiadają jakąś historię też pod nagranie. W tej pierwszej kategorii są laski ubrane, ale częściej ubrane w b. obcisłe ciuchy lub b. skromnie ubrane, do tych nagich. No i teraz 254 puścił dwa teledyski, w których laski były w zasadzie nagie. Dzisł p.s. bacznie obserwował reakcję na owe sceny. No nie było jej, a jeżeli już, to bardziej prześmiewcza, w sensie, jakby laska na ekranie bez stanika była czymś śmiesznym. Ok. 
  Nwm. czy może zauważył, że trochę go obserwuje, czy ten 6-ty zmysł, w każdym razie w pewnym momencie powiedział - "może to jeszcze u mnie nie działa" w sensie jego dział p.s. 
   Że co qrwa?! On u niego jeszcze nie działa. Robi se jakieś jaja? Osobniki w jego wieku są już dawno po pierwszych inicjacjach, walą konia regularnie a on tu takie coś gada. No cóż... przyjęliśmy do wiadomości, jednak to taka wiadomość z tych - coś tu chyba nie gra.
   To teraz się trza cofnąć o jakiś tydzień. Z jednej strony 254 mi kiedyś powiedział, że jakby widział dwu kolesi całujących się, to by mu się zebrało na wymioty. A tu jedziemy kiedyś busem i na przystanku stoją dwie osoby. W momencie kiedy wchodzę do zatoki, one zaczynają się całować. Wchodzę do tej zatoki i o tym co widzimy nie rozmawiam z 254. Mój mózg automatycznie szuka wśród tych dwu osób osobnika żeńskiego i męskiego. Na co, jak już ich mijaliśmy, 254 mówi, że to dwa samce. Pomyślałem - ok., ale teraz powinno Ci się zebrać na wymioty lub jakieś określniki (negatywne) tego co zobaczyłeś. Nic takiego nie miało msc. Para, samców, jak już się rozłączyła i jeden wsiadł do wozu, to 254 patrzał przeciągle do lusterka wewnętrznego. Teraz drobna dygresja. Merce mają dwa wewnętrzne lusterka. Jak jedzie 254 i obsługuje drzwi, to pozwalam mu jedno lusterko ustawić dla siebie, bo odpowiada za drzwi, przeto w nim widzi co dzieje. I jak ten jeden wszedł do wozu to 254 przeciągle gapił się w lusterko wewnętrzne. Po co? Mało tego, nie skomentował tego jakoś nadzwyczajnie negatywnie. Nadto, ja później bardzo neutralnie wypowiedziałem się o sytuacji, czego on nie podważył w żadnym stopniu. 
   No to wymiotuje na ich widok, czy się im bacznie przygląda?
   W pewnym sensie, jeżeli je branżowy, to go rozumiem, Bo przyznanie się w takiej dzielni, iż jest się branżowym, to porażka i od razu ewakuacja. To podobnie, jakby któryś z serii 300 ogłosił iż je branżowy. No dramat dla ogółu. Przeca 972 i jego żona by tego w ogóle nie znieśli (nie zrozumieli) tego co do nich by dotarło. 
   Po żarciu wynieśliśmy na strych niepotrzebne rzeczy po rozbiórce ścianki, płyty i inne badziewia na zasadzie przydasi. Po tym, bo 254 ma zajawkę ostatnio na szachy, to rozegraliśmy partyjkę. On poustawiał i zaczęliśmy grać. Z kompa leciała muza, którą on sterował (w sensie puszczał kawałki). Siedzieliśmy przy biurku, on po mojej prawej stronie. Na początku szachów moja prawa ręka była dość często na nim. Na jego plecach, nodze lewej, bo ta bliżej. W miarę jak rozgrywka dochodziła do trudniejszych sytuacji, to wycofywałem rękę, aż całkiem ją w pewnym momencie wycofałem, by się nie dekoncentrował, a mógł w całości skupić na ruchach. I teraz już po szachach doszło do sytuacji, którą dział p.s. jak zwykle sprowokował. Siedzieliśmy obok siebie i 254 się odchylił w lewo, czyli w moją stronę. Ponieważ byliśmy na krzesłach blisko, bo odchyliłem sie w prawo i ramionami się zetknęliśmy. 254 nie odłaczył się. Mało tego, zmienił nagranie w kompie i,... ponownie przylgnął do mnie. Dział p.s. prawie oszalał, ale to nie koniec. By spr. czy nie mamy majaków, sami odłaczyliśmy się od 254, coś tam zrobiliśmy na biurku i ponownie przylgnęliśmy ramieniem doń. On nie odkleił się. Jeszcze 3x, bo zmieniał coś na kompie, odklejał się i ponownie przyklejał. Hmm. Kolejna zagadka do rozwiązania. 
   Czas leciał, o czymś tam jeszcze gadaliśmy, trochę sprzątałem po obiedzie i tel do 254. To matka, iż ponieważ nadal pada, to przyjedzie po niego, bo była akurat autem w terenie. 
   Odebrała go. 
   No i teraz mieliśmy kolejne dwa dni wolnego w robocie. W tym czasie zarząd zwołał zebranie na szczeblu, bo miał czas i ustalił, zatwierdził wytyczne do dalszego działania. 
   Otóż, pod wpływem info zebranego przez ostatnie m-ce (ten czas leci), rozmów o temacie z innymi osobami, komentarzami pod notkami, własnych ustaleń, zarząd postanowił zamrozić relacje z 254 na poziomie poziomów dotychczasowych. Wstawić skład 254 na tor tej samej grupy na której stoi 979. Ograniczyć w związku z powyższym działania działu p.s. Decyzja owa podyktowana jest długofalowością działań. Otóż dział p.s. by go nie rozdupiło po ścianach ze złości, dostał info, że obecne decyzja jest znacznie lepsza, od jego nagłych działań prowadzących do incydentów, po których zawsze zostawała niepewność - co będzie dalej.  By wyeliminować owe "co będzie dalej" lepszym rozwiązaniem jest stan obecny, w którym to 254, co było już wzmiankowane, chce utrzymać kontakt z nami i w tej sprawie na obecnym etapie nie musimy napierać. Mało tego 254 nadal chce, co wzmiankował w sob., zrealizować pomysł weekendowego przebywania na st. mac. ze spaniem tu włacznie i np. zrobienia pizzy razem we własnym zakresie, stąd zarząd podjął ową decyzję, by się nie porobiło. 
   Kontakt z nim jest dobry dla całości st. mac. To w jakimś stopniu dzięki 254 przyśpieszyły porządki na grupie A i w ogóle na st. mac. Sama jego obecność wpływa znacząco na funkcjonowanie st. mac. przeto zwalenie tego przez dział p.s. były nieodwracalną szkodą.  
   Zupełnie osobną kwestią jest czego spodziewamy się po tych spotkaniach. Zarówno ja jak i on. To na pewno jest dalece rozbieżne i zarząd też o tym wie. Nadto, jak dobrze to ugramy, to będziemy mieli 254 na st. mac. przez najbliższe 2-3 lata i to w najlepszym dla niego okresie. Właśnie ta długofalowość znacząco wpłynęła na decyzję zarządu. Dziś p.s. bydzie mioł noce pornioli (na wzór nocy muzeów) na zaspokojenie swoich potrzeb.   

    Dzisiejsi konstruktorzy busów, są odklejeni od rzeczywistości. Mało tego pewnie w ogóle nawet nie siedzą na fotelu kierowcy, tego co produkują. Efekt. Jestem dziś przeziębiony, mam gorączkę i w stanie wegetatywnym leze do roboty. Czy to się kiedyś zmieni? Nie sądzę, bo sytuacja się raczej pogłębia, jak prostuje. Co raz wiyncyj nowych wozów ma poważne błędy, a przyświecało temu co to projektował - nie wiem. Może coś wciagnął i tak se popołynął. Temat na osobną notkę, jak nie dwie, może kiedyś do niego wrócę. 
   Zdjęcie. 

To dla Darka, bo mnie to on średnio biere. 
 p.s. (nie, nie dział p.s.) korekta pobieżna, z braku czasu.
  Narka.

niedziela, 15 września 2024

Niedziela #2070

   Jak się śpi (łącznie) ponad 10h) to się śnią różne rzeczy. No tradycyjnie mięśniaki przeplatane z koleją. Otóż jedna z migawek sennych. Stare kamienice, położone nieopodal stacji rozrządowej. Wchodzę do starej kamienicy bo czegoś szukałem (już nie pamiętam tera czego), ale znalazłem się w mieszkaniu jakiegoś młodego skurwiela wiek ok. 30 lat., z wyglądu średni (co ciekawe, w snach mózg generuje takich średniaków) więc nieszczególnie mnie pociągał. Ale za to wydajny, bo jak policzyłem wokół niego kręciło się 5-ro dzieci. Szybko obliczyłem - to dostaje 4 klocki miesięcznie od państwa, ale to przy dzisiejszych cenach i tak nie za dużo. W siatce miałem flachę, nwm skąd, ale on coś właśnie czy bym się nie napił. Nie chcąc się obnażać iż mam flachę, a nie chcąc pić jakiegoś badziewia, bo na nic wzniosłego się nie zanosiło, stw. iż będę leciał, zresztą on był już trochę wstawiony i lekko się go obawiałem. Ponieważ się upierałem, że będę leciał to dał mi jakiś plastik, wyglądało na przednią część odkurzacza, tą górną, ale zaznaczył bym to wciepł do plastików. Jak stwierdziłem, ze będę leciał, to on też stw. ze wyjdzie z rodziną. Se pomyślałem - ale się porobiło. Jednak wyjście z taką ilością ludzi trwa, to też się wymknąłem. Równolegle ze mną wyszła na plac jego matka z psem. Od razu pomyśłałem, jak to je, że nie dość że biednie żyją, to jeszcze biorą przeważnie jakieś zwierzęta, które im podrażają to bytowanie. Jak patrzałem na odchodzącą jego matkę, to po ulicy przejechał autobus zrobiony z nadwozia lok. ET41, który rozwoził dzieci po szkole. Był w kolorze ciemny brąz, lakier taki błyszczący a na tym tle kilka koloowych pomalowanych kwiatków. Pomyślałem, ale ludzie mają pomysły. 
   Z kamienicy wyszliśmy, a tak na 11:00 byla stacja rozrządowa (towarowa), która mignęła mi już wcześniej, jak właziłem do kamienicy. Całkiem z boku tej st. rozrządowej biegł jeden tor, a na jego łuku przystanek tramwajowy. Tak jakby dodatkowy tor przyklejony do st. rozrządowej, tylko tramwajowy. Widziałem dwa tram, zatrzymujące się tam na przystanku i odchodzące kajś dalej. Poszedłem w stronę st. rozrządowej zastanawiając się co zrobić z plaskikiem, bo skurwiel jeszcze mnie bydzie obserwował i jak to kajś wyciepnę, bo bydzi chaaja. Zdarzyło się, ze przy innej kamienicy był odpowiedni kubeł. 
   No i na tym się peirwsze sen urywa. 

   Drugi. W opustoszałem budynku coś a'la galeria handlowa, muzeum zostałem sam bo nikogo nie było, jednak przede mną dość daleko, bo to przestronny hol, szła jakaś kierowniczka (mózg se wymyślił, ze to kierowniczka). Oddalała się ode mnie, więc mnie nie widziała. Po lewej stronie ode mnie były jakby schody ruchome, ale na płasko (taki pas, na który można było stanąc, a on jechał z załóżmy prędkością 20 km/h). Stanąłem na tym i pojechałem. Po chwili jechałem (przeniosło mnie w przyszłość) jakby z boku rurowego wysiegnika (było to podobne do ramieni wysokich dźwigów na budowie), na których to rurach były niewidzialne stanowiska do jazdy. Nwm. czemu ale jechałem po lewej stronie, a więc w kierunku przeciwnym do zasadniczego i co jakiś czas mijałem małe znaczniki "ulica jednokierunkowa", że niby poruszam się pod prąd. W końcu dotarłem do wyjazdu, ale byłem pod prąd, więc ta strona nie przewidywała wyjazdu. Na wyjeździe zorganizowane było pomieszczenie pań sprzedających bilety, Ponieważ jechałem pod prąd, to musiałem jakby po ladzie wsusnąć się do ich pomieszczenia, przeprosić je przejść przez to pomieszczenie jakby wiszące w powietrzu, trzymane tylko tymi rurami, na których były niewidzialne siodełka do jazdy. Jak byłem w środku to jedna do mnie - ale niekulturalny, mógłby powiezieć dziękuję (w sensie, że one pozwalają mi przejść przez ich pomieszczenie), ale byłem w środku. Wytłumaczyłem, że chciałem powiedzieć dziękuję, jak już będę z drugiej strony i wsiadał do (niewidzialnego) siodełka. Jednak ta co się ciepała jakoś tego wytłumaczenia nie przyjmowała. Se pomysłałem - co za baba.... 
   W końcu zsunąłem się z lady i wgramoliłem do siodełka, powiedziałem dziękuję, odjechałem i .... tu się sen urwał.  
   Jeszcze miałem jeden krótki na dosypianiu, ale tego nie zapamiętałem. Inaczej ważniejsze wydawało mi się zapamiętanie tych dwu, które trwały (przynajmniej tak uważam, bo nwm, ile trwają sny) dłużej. 
   Zdjęcia.
Ten ma 23 lata. 
I ten też ma 23 lata.

Widać różnice w dojrzewaniu.

Narka.

czwartek, 12 września 2024

Czwartek #2069

   Pisałem  tu , że doszedłem do muru i w zasadzie teraz ruch 254. W pewnym sensie za taki ruch mój dział p.s. uważa te majty, pisałem o nich tu, a teraz sytuacja z ostatnich dni. W zasadzie jak 254 pojechał do internatu, to w tyg. go nie było na busie. Zdarzyło się jednak, iż w pn. nagle zawitał. Tzn. chciał zrobić totalną niespodziankę, ale ponieważ w szczycie wiynkszość busów poopóźniana to zadzwonił do mnie jak jadę, by się dostosować. Wbił na busa. Jedziemy jakaś gatka szmatka, ale w pewnym momencie mówi, że ma plan. Otóż z reguły w piątki przyjeżdża po niego matka i zabiera go do dom. Otóż jego plan polega na tym, że dzwoni matce i jej przekaże, że zostaje na weekend w internacie, ale samego internatu o tym nie poinformuje, natomiast przed 16:00 wypisze się z internatu rzekomo jadąc na chatę, a faktycznie przyjedzie do mnie i będzie spał u mnie. To "spał u Ciebie" wypowiedział jakby w wyższej intonacji, wydawało mi się, że to jakby podkreślił. 
   Jak zaczął mówić o tym planie, to z letargu obudził się dział p.s. W momencie jak podkreślił "spał u Ciebie" działowi p.s. się zważyło. Dobrze, iż mamy nadzwyczaj ogarnięty zarząd, który natychmiast włączył się awaryjnie do działania i na jego polecenie dział kontaktów interpersonalnych spowodował nadzwyczaj (później dział p.s. się ciepał czy to było właściwie) spokojne wypowiedzenie - no dobrze, ok. 
   I tera gwoli wyjaśnienia. Możecie sobie myśleć, że już wcześniej wspominaliśmy o podobnym rozwiązaniu 254, dlatego on na kanwie tego zaproponował owe. Nie! Nic takiego nie miało msc. Inaczej - nie maczaliśmy w tym totalnie palców. To jest jego własna inicjatywa, którą nas absolutnie zaskoczył. 
   Na wniosek działu p.s. zarząd klepnął już plan, że spokojnie z 254 temat weekendowego pobytu na st. mac. będziemy drążyli, by 254 nie myślał, że totalnie ten pomysł zlewam. 
   No i tera ja stoję pod murem, a z drugiej strony ten mur rozwala 254. Wpierw tymi majtami, teraz pomysłem weekendowego pobytu na st. mac. 
   Noc przespana, ale co się przebudzałem to organ był w stanie... nawet nie ma co pisać. Dział p.s. jako migawkę wyciepł z siebie wspólną wannę z 254, tak jak to się kiedyś odbyło z 977 i w zasadzie od tego (z 977) się zaczęło. No trudno się dziwić działowi p.s. wszak 977 był wtedy w podobnym wieku co 254. Nadto już pierwsze mycie 254 się odbyło, wiync...
   To jest plan 254. Czy się zrealizuje, nie wiadomo. Mimo tego, na drugi dzień jeździłem i zastanawiałem się - co tu się odwala? Myślenie dzisiejszych nastolatków jest dla nas mało zrozumiałe, zresztą chyba w każdych czasach takie było. 
   W pracy w tym m-cu jestem dość często na innym planie, dzięki temu wożę zasadniczo innych ludzi, chyba mniej ciepiacych się. Nie jestem taki spięty, ponadto nie ma 254, ani jego kolegi, dzięki czemu gady mają mniej pretekstów do ciepania się. 
   
    Z kronikarskiego obowiązku to nagle skończyło się lato. Ono było jeszcze do niedzieli, kiedy było ok. 30C, a już w pn. zeszło do ok. 22C. Później już co raz gorzej, a dziś wieczorem to już dyszka i para z ust leciała. No zaczyna sie kolejny 9-cio miesięczny dramat temperaturowy. 
   Dziś jedne z ostatnich widoków młodzieży jeszcze w koszulkach i krótkich spodenkach (jacyś hardcorowcy), bo jutro to już można będzie o tym zapomnieć. Szkoda, ale lato i tak w tym roku się niezwykle przedłużyło. 
   Zdjęcie. 
Wszystko fajnie się wydaje, ale na wizji piłował paznokcie. 
Hmm. I teraz patrząc na takiego kolesia można wywnioskować jest ok. Ale to piłowanie paznokci...

Na koniec jeszcze by się okazało, że jest trochę, przegięty. 

Narka.

wtorek, 10 września 2024

Wtorek #2068

  Weekend to odbyła się imprezka z lokalnymi (no powiedzmy) mięśniakami-skurwielami, choć do tych to im co raz wiyncyj brakuje. ale w tym przekomarzaniu tradycyjnie zeszło na moje relacje z 979 i ich z ich dziećmi (już po zarząd interweniował, by do tego tematu ponownie nie wracać i o tym pamiętać). Oczywiście oni podnosili swoją wyższość, bo te ich dzieci to z ich spermy, Spoko, ale mówiłem im, jak te wasze larwy będą miały 23 lata i będziecie mieli takie relacje jak ja z 979 to wtedy pogadamy, bo co innego mam powiedzieć. Argumenty typu, że w przeciwieństwie do nich jakbym coś spierdolił to 979 zawija kiece i leci f uj, jakoś mało docierały. Mówiłem im - napierdolisz swojemu synowi, to kaj on polezie? Nikaj, wróci do dom, bo kaj ma iść, a 979 miał kaj iść i jakbym cokolwiek spierdolił, to by się ze st. mac. zawinął i tyle by go widzieli. 
   Pytam się ich o "błąd szczerości" to oczywiście robią kwadratowe oczy. Będą je robili jak te ich dzieci ich oleją sikiem prostym. Nwm czy wtedy będę żył, ale co im powiedzieć - a nie mówiłem.... i co to da? No cóż... dalej w wiosce jest aktualne hodowanie, a nie wychowywanie. To też hoduje się te dzieci, później one się same hodują i, co pisałem w poprzedniej notce, wyglądają zajebiście, tylko te mózgi mają trochę zjebane., 

    Nawet zrobiłem jakiś wpis, o kierym zapomniałem. No fajnie. 

   Do postawienia na nowo mam system na kompie. Właśnie, ciekawe skąd sformułowanie "postawić system" skoro jest to instalowanie oprogramowania. Jakoś tak już zostało. Ponieważ, jak to w życiu, dopóki on działa, to ta nowa wersja się przeciąga niemiłosiernie. Miało być tak, że na ntlx wejdę już na new systemie, ale... No właśnie ciągnie się już to 2 m-ce. Tera 254 jest w internacie, to łaziło za mną pooglądanie czegoś new na ntlx. No i wreszcie wzięliśmy hasło od 979 i zalogowaliśmy się. Głodny jakiś branżowych materiałów na pierwszy ogień poszedł branżowy big brother "The boyfriend". To jap. produkcja z osobami od 22 - 34 lat, które mają się tam połączyć w pary. Jak w brotherze, czasem ktoś wychodzi, czasem przychodzi new osoba. Oczywiście jest to skręcone oprócz sztampy, dalekowschodnią kulturą i może dlatego jakoś inaczej mi się na to patrzało. Właśnie te wstawki kulturowe tworzą taki smaczek przy oglądaniu. 
   Ale w jednym momencie, kiedy jakiś uczestnik mówił o partnerze, co chciałby z nim zrobić powiedział - chciałbym mu móc myć głowę, bawić się pianą na jego głowie. Natychmiast nasz dział p.s. odgrzebał z pamięci sytuację kiedy właśnie się to działo u nas, kiedy myliśmy głowę 254 i częściowo bawiliśmy się pianą na jego głowie, a później jeszcze umyliśmy mu część pleców. Czyli potrzeby u rodu samczego są w zasadzie podobne. 
  Na weekend mieliśmy kontakt z 254 tylko w pt. kiedy bezpośrednio po internacie przyszedł do nas na wóz. Zdążył, bo przeważnie jadę +7, a to były te brakujące minuty, bo u niego było na styk. Ucieszyłem się, aczkolwiek jeszcze bardziej bym się cieszył, gdyby odwiedził st. mac. ale teraz on rzadko w domu to imprezki rodzinne wybijają czas wolny, a w ten weekend takie były. Oprócz tego jeździł także z innymi kierowcami. 
   Zdjecie (screen). 
   (powinienem mieć ich zapas, tzn. screeny zrobione wcześniej, a nie na szybko, bo nie mam czasu na szukanie)
  Dziś taki przeciętniaczek, budową trochę podobny do 230.

  Narka.

sobota, 7 września 2024

Sobota #2067

   Ale ten czas zapierdala. Już kolejna sobota. Minęło tak szybko bowiem miałem ciągiem 6 dni pracy i dopiero dziś wolne. Jakoś przeżyłem, choć o tym później. 
   Cofnę się jeszcze do wyjazdu, a właściwie powrotu z krk. Otóż w poc. już ustaliliśmy plan powrotu. Na busa mieliśmy 7 min od planowego przyjazdu poc. do planowego odejścia busa wiync trza było nieźle zapierdalać, to też jak poc. zatrzymał sie przy krawędzi peronowej i otwarł drzwi to praktycznie biegliśmy do wyjścia z dworca. Trza było pokonać schody z peronu do tunelu. 254 biegł po tych schodach, a ja właściwe metr za nim. Kiedy był już na dole, to zwolnił, by popatrzeć kaj jestem (pewnie mu się wydawało, że nie nadążę). Jakież było jego zdziwienie, kiedy on hamował, odwracał gowę, by spr. kaj jestem, a w tym czasie ja nie hamując prawie wpadłem nań. W sek. uruchomił swoje silniki trakcyjne, bo jeszcze doszło by do nabiegnięcia na niego. Ale widziałem w jego oczach "Ty już tu?!".
   Na przystanku okazało się, że bus je opóźniony o 10 min, czego nie sprawdziliśmy wcześniej. Stało się tak, bowiem kierowcę wysłano na linię, której nie znał. W drodze z kato pytał się siedzących z przodu, jak jechać, ale tam nie nasi, w końcu podeszliśmy do kabiny i to był już ostatni kierowca, z którym w tym dniu przyszło nam dłużej pogadać. On był zadowolony jeszcze z powodu kompetentnych osób do podpowiadania kaj jechać. 
  Tera trochę o pogodzie, choć o tym bieżąco jest u Darka. Nwm. jak było z nocami w latach 90-ych jak byłem na Mazurach ale też było tak ciepło za dnia. Wtedy do 04 września było na Mazurach ciepło jak w dziesiejsze dni, po czym 5-go jak już byliśmy na st. mac. nastąpiło załamanie pogody (pewnie zawiało z płn. do PL) i temp. spadły o ok. 10C.
   W czwartek po pracy wracałem w nocy (noc środowa ze śr/czw) i było 24 C o 01:00. We wrześniu takie ciepłe noce.... Mnie się podobało, ale nie wiem co na to przyroda, którą widzę... Ogólnie to większość roślinek trawiastych więdnie. Brak opadów, wys. temp i roślinki schną. 

  W pracy chwilowo się uspokoiło. Tzn. 254 pojechał do internatu, to też go nie ma na wozie, a drugiemu mikolowi przekazałem (drogą okrężną przez 254), że potrzebuję tygodnia bez nich, by się sytuacja trochę wyprostowała. Oprócz tego gady też się trochę uspokoiły, przywykły do new RJ po kilkumiesięcznych kłótniach. 
    No i teraz jeszcze o temp. z ostatnich dni (nawet dziś jest 30C) Z jednej strony narzekam na tą menelownię, z drugiej strony, to właśnie ona jest odp. za "produkcję" tych mięśniaków-skurwieli. Pierwsze dni września ciepłe, jak rzadko kiedy. Powyżej 30 C w ciągu dnia. Jeżdżę na linii i niektóre mięśniaki-skurwiele w klatach wsiadają do busa lub widzę ich w klatach na ulicach. Ostatnio jednego przewoziłem, to mi się wzbudził dział p.s. On się wzbudził do tego stopnia, że organ też się wzbudził. Musiał interweniować zarząd, by awaryjnie odciąć dział p.s. w celu odwzbudzenia organu. 
   I tera czy w kato takie coś by miało msc.? No na pewno, qrwa - nie. To tylko dzielnie mięśniaków-skurwieli produkują takie wytwory, gdzie oni chodzą w klatach. Oni włażą, a ja wiyncyj patrzę w lusterko wewnętrznę jak na drogę, ale takie widoki to tylko przez okres letni. Mimo tego to taka wisienka na torcie, widok takiego mięśniaka-skurwiela, wsiadającego do busa w klacie, w krótkich spodenkach. Czegoż wiyncyj potrzeba?
   I to właśnie wpajamy 254, by ćwiczył, by te jego mięśnie były ładne, nie tylko dla mnie, ale dla niego, dla innych, by jego życie potoczyło się inaczej, w sensie - lepiej. Z jednej strony to piszę, z drugiej wszak wiym, jak wyglądał 979 kiedyś, jak wygląda dziś. Jak to qrwa wypośrodkować? Jak to zrobić, by było ok. dla wielu stron? Da się w ogóle?
   Wczoraj wbił do busa 254. Pod wpływem tego co mu mówiłem, ćwiczy nawet w internacie i już chwali się przyrostem mięśniowym na rękach, co raz bardziej widocznymi żyłami, ogólnie zmianami jakie u niego zachodzą. 
   I tak se myślę - dzieje się b. dobrze. Zostały u niego zaszczepione ćwiczenia, które w jego wieku dość szybko przynoszą efekty. To sprzężenie zwrotne jest dobre, bo co jakby było jak u mnie, kiedy za późno zacząłem ćwiczyć i w zasadzie efekty tych ćwiczeń były mało widoczne. Zupełnie inaczej się do tego podchodzi, jak się widzi te zmiany w perspektywie kilku miesięcy. 
   Zdjęcie.

  Szkieletorków jest co raz wiyncyj. Jakaś bieda, czy co oni żrą, albo czego nie, że tacy wychudzeni?

Jeszcze z jednego powodu dałem jego zdjęcia. Otóż pamiętacie jak opisywałem w jakich majtach przyszedł kiedyś 254 do mnie....
   To właśnie one tak wyglądały, tylko inny kolor i napisu nie miały. 
No i jak mogłem nie reagować, jak nasz dział ps. na opalonej skórze 254 zobaczył taki ubiór. 
   Narka.

sobota, 31 sierpnia 2024

Sobota #2066

    W pracy się miesza. Do tego stopnia, że jest to już równia pochyła w dół. Tzn. nwm czy to pisałem już, ale jak do końca roku przerobię to będzie cud, a w cuda zbytnio nie wierzę. Ostatnio była kolejna rozmowa z moim kierownikiem, która przełożyła wajchę na tor biegnący raczej po za obecną firmę, jak w jej głąb. Oni mają w ogóle trudny orzech do zgryzienia ze mną, bo nie jestem szablonowy, mało tego, nie jestem niewolnikiem ekonomicznym przeto jestem mało spolegliwy. Oprócz tego ciężko się ze mną prowadzi dyskusje, bowiem potrafię się dość dobrze obronić (wytrącić ich argumenty) więc im ciśnienie rośnie, po czym sięgają do ciosów poniżej pasa. Jak już do tego dochodzi, to se myślę - trza bydzie po raz kolejny zmienić robotę. W sumie abdullachy się mnożą jak króliki, to mnie zastąpią z powodzeniem dla nich, i nie będą jeszcze prowadzić z nimi dyskusji, tylko jak małpy przyjmą wszystko na klatę i zrobią jak im każą. Jak będzie polecenie służbowe jeździć w kagańcu, to je założą i tak bydom jeździć. No niestety nie ze mną te numery. I tak trzymają mnie na najniższej krajowej, więc co się mam spinać. Po co? Dla kogo? Jeszcze się skończy tak, że pójdę gdzieś na sprzątaczkę również za najniższą krajową, bez takiego stękania i np. będę jeździł po dw. PKP takim jeździdełkiem sprzątającym. Przyjemne z pożytecznym i też najniższa krajowa.
   Ostatni dzień z 254 w lecie, przy dość ciepłych dniach na st. mac. Czego się spodziewałem - dział p.s. takiego wow, ale go nie było, bo zaplanowane wejście 374 na st. mac. oraz 897 przeto dostęp do 254 ograniczony. Tzn. wcześniej on był, ale jak to ja nie chciałem przeginać, przeto był w moich rękach, ale tak z gracją. Oczywiście sam po chwili wejścia na st. mac. się rozebrał do klaty. Później już st. mac. się trochę zapełniła, przeto ja też ograniczyłem  kontakty cielesne. Mimo tego 254 się podobało. Zrobiliśmy grilla, 897 łykał sobie piwa, a z 374 łykaliśmy flachę B&Y coś a'la Ukraine. 
   I tera czy dobrze się stało? Chyba tak. Co jakbym popłynął dalej i 254 by sie zraził? Tak ma pozytywny odbiór 374 i 897 po pobycie na st. mac., po kolejnym kontakcie ze mną i na przyszłość to wyniesie. Pamiętać należy, że takie relacje tworzymy długofalowo, a nie jednostkowo, przeto w zimie jeszcze będzie ok, i na wiosnę pewnie też. Może uda się to utrzymać do przyszłego lata, a wtedy, jak on bydzie ćwiczył, to nas rozpierdoli na ścianach z powodu jego wyglądu. 
   Gdybym napisał, że to rozwiązanie było w pełni satysfakcjonujące, to bym skłamał. Nasz dział p.s. chciał wiyncyj, bo wie iż to ostatnie spotkanie przy takiej pogodzie. 
   Co prawda od pogody jest blog hebiusa, to jednak wyjątkowo drobna wzmianka o ostatnich dniach sierpnia. Otóż od jakiś 3-ch dni temp. w ciągu dnia dobija do ok. 33C. Dziś miało być 29, co na poniższym screenie,
jednak fizycznie jest powyżej 30C. To dość nietypowe jak na koniec sierpnia, choć zdarza się. W latach 90-ch będąc na Mazurach na łajbie było podobnie. Do 4-go września właśnie były takie temp., a zapamiętałem, bo b. lubimy takowe. Dopiero jak wyjeżdżaliśmy tego 4-go, to od 5-go nastąpiło załamanie pogody i nagle zrobiła się jesień. Opisuję to, by nie było jakiś stękąń, które przeważnie się pojawiają, typu - nie pamiętam, by w życiu były takie temp. Otóż ja pamiętam. Dzięki temu na st. mac. mamy wewnątrz 26C, wiync wyjebka dla nas. 
   Po tym drobnym wkręcie jeszcze donośnie 254. Nwm czy na koniec chciał być miły czy co, ale... Wiecie jak to je. To przeważnie na mnie ciąży to dotykanie, to sprawdzenie, obserwowanie (reakcji) itp. Od dwu dni (autobusowych) zauważyłem, że ten dotyk, przynajmniej w autobusie, bowiem ja się tam powstrzymuję, przeszedł na niego. Tzn. to on znacznie częściej się ociera o mnie, wręcz mnie dotyka, opiera sie na mnie. Czasem to on ma odruch i się odkleja ode mnie, bowiem nie jest pewien czy może, a nie mogę oficjalnie, choć już chciałem to zrobić, by powiedzieć mu iż mi to nie przeszkadza. Zastanawiam się skąd taka zmiana? Co na to wpłynęło? Teraz to np. on chwyci mnie za rękę, tak "przy okazji", jak robiłem to dotychczas. Niestety kontakt teraz będzie ograniczony, bowiem, jak poprzednio w roku szkolnym 254 jedzie do internatu. Pytałem się co robią w wolnej chwili w internacie to np. robią zapasy. Wow, prawie jak u mnie kiedyś co powiedziałem 254. No kiedyś to bym z nim zapasy zrobił, teraz to już się obawiam o ewentualnie uszkodzenia. Natomiast dla niego to dobre, bo jak sam pamiętam, takie zapasy, to doskonałe rozciąganie dla ciała, a dla mnie to był również kontakt z napiętymi mięśniami mięśniaków. 
   I jeszcze, na koniec odnośnie poprzedniego komenta Darka. Wiem, że w tym wieku już nie pociągam fizycznie. No cóż... taki wiek, choć udało mi się doń dotrwać z w miarę dobrym wyglądem, z czego się cieszę, a czasem to widzę, że nawet inni zazdroszczą, przeto 254 łatwiej ze mną wejść w jakąś głębszą relację, bo ani umysłowo, ani wyglądowo nie odstraszam, do tego sprawny (jeszcze) fizycznie to w krk nie było problemu z dobiegnięciem, jeździliśmy razem kilka razy na rowerach w wakacje, wiync tu jakby ok. 
   No i jeszcze to umieszczę u się, dla się. Moje ulubione serpentynki w ETS2 się zapełniaja, pewnie tam za niedługo dołaczymy, na dowód i dla potomnych screeny, 


Poprzedni screen z 14:20. Syt. z 14:30 Jest jeszcze wiyncyj, chyba tam sami dołączymy do tego. Jest to dowód na to co cały czas powtarzam, że mimo stękań, gracze lubią stać w korkach wiync psucie trasy Duisburg - Calais, to podcinanie gałęźi na której się siedzi.
omnych screeny, A dla tych co nie ogarniają ilu jest ludzi, to ten niebieski szlaczek, to użytkownicy w pomniejszeniu. W powiększeniu to wygląda tak:

a w jeszcze wiynkszym powiększeniu tak:

Czyli na piewszym scerenie to stoi tam mniej więcej ok. tysiąca osób. 
  Narka.

czwartek, 29 sierpnia 2024

Czwartek #2065

    Napiszę tak. Poniższa notka musi iść w stanie w jakim jest ze względu na warunki techniczno-ruchowe. Ona nie je dokończona, ale dziś nowe wydarzenia (254 je ostatni dzień na st. mac. w tym lecie), grill z innymi drużynami trakcyjnymi, wiync jak tej notki nie wypchnę to bydzie kapa jeża.

     Ostatnio wpadłem na pomysł spontanicznego wyjazdu do Krakowa. 254 kończą się wakacje, a w zasadzie nigdzie nie był. Lato też się kończy, można śmiało rzec ostatnie takie ciepłe dni w okolicach 30-ki, wiync postanowiłem wziąć 254 na wyjazd. W propozycji były dwie wersje krk na rowerach lub krk w kom miejskiej. 254 wybrał to drugie, na co przystałem wszak ten wyjazd miał być bardziej dla niego, jak dla mnie. 
   Wieczorem po pracy zabrałem się za przygotowanie RJ na objazd po krk, ale... no właśnie. Mamy 2024, a strona MZK Kraków jakby z lat 90-ych. Brak podstawowych funkcjonalności. Nie ma np. rozpiski danego kursu. Tzn. są tylko odjazdy z danego przystanku, ale jakby spr. konkretny kurs, o której godz. i gdzie dojedzie, to nie ma czegoś takiego, co jest u nas. Druga sprawa. Przystanki nie mają opcji wyboru chronologicznego odjazdów. W końcu stwierdziłem, że dupa, bo bym musiał mieć cały dzień by coś sensownego ułożyć. Nie ma nawet prostej wyszukiwarki, by np. wpisać pkt. A i pkt B i by wyszukało możliwe opcje połaczeń. Serio takie coś w tak dużym mieście może jeszcze tak działać? Osoba odpowiedzialna do wykopania ze stanowiska na już. 
   Rano tradycyjnie u mnie na styk, ale udało mi się wyrobić z lekkim biegiem do przystanku. Plan był taki, by w poc. kolei śmiesznych kupić bilet, bo w ten sposób pominiemy kasy w kato, a nie wiedomo jaka była by kolejka, tym bardziej, że na przesiadkę 7 min. Do kato zapłaciliśmy jakieś 5 zyla. Malo, ale młody N-ka, więc zniżka, a przy okazji i ja. Jednak pani w poc. nie mogła nam wystawić w 2024 roku biletu dalej, bowiem inny przewoźnik, to tam se trza kupić. No ok. Niby mieli to zintegrować już kiedyś, ale....
   Udało sie na ostatnią chwile zdobyć dwa msc. siedzące w kier biegu poc. na jego przodzie, to też widziałem przez szklane drzwi szlaki przed nami. W poc. PR konduktor też się ciepał, że młody (faktycznie miał to zrobić) nie miał wydrukowanego orzeczenia o N-ce, no ale wystawił do Krakowa Bronowic na podst. poprzedniego wystawionego w kolejach śmiesznych. Tym razem zapłaciłem niecałe 12 zyla. Postanowiłem spr. jakie zniżki są na biletach i dopiero wtedy okazało się, że młody, jak to młody został wydymany bez mydła, co mu dosłownie powiedziałem. Otóż, 254 miał zniżkę 37%, a moja zniżka przy nim jako psa przewodnika 95% przeto do krk łącznie bilet kosztował mnie 1,32 zł.  Nieprawdaż, że fajnie. Młodemu oczywiście ciśnienie wzrosło, bo wydawało mu się dotychczas, że to on bydzie tym z większą zniżką, jednak życie zweryfikowało jego zapędy. 
   Bilet z PR sprzedawał nam kier. poc. Młody ok. 25 lat. Może faktycznie był trochę zmanierowany, ale nie aż tak. Jak już nam sprzedał bilety, to później 254 mówi, że on jest gejem, bo w pokoju (w internacie) ma geja, to wie. Hmm, no niech będzie, choć czy kier. poc. był taki - nie wiem. Dziś ród samczy jest dość zmanierowany i takich osądów bym tak pewnie nie dawał, ale to ja, a 254...
   Oprócz orzeczenia o N-ce, młody, co prawda miał wydrukował, ale nie zabrał, RJ zrobiony przeze mnie. No nic jechałem z pamięci. W/g planu z przystanku kolejowego poszliśmy na tram 8-kę. Nim do Teatru Bagatela. Tam przeszliśmy przez rynek krk, by wsiąść do tram 1-ki w stronę N.Huty. Plan był taki, by na N.H. zeżreć w kultowym już barze mlecznym obiad. 254 chłonął to czym jechaliśmy, to co jechało obok nas jak gąbka. Wreszcie mógł się wykazać wiedzą i co jechało kajś tam, to podawał producenta, model. Robił foty, filmiki. Z 1-ki przesiedliśmy się na 15 (chyba) i na pl. Centralny w N.H. Niestety nie ma tam już pomnika Lenina, a mogła by to być główna atrakcja N.H. dla turystów, a kultowy bar mleczny miałby światowy rozgłos. Tak, przy i tak dużej frekwencji zeżarliśmy obiad. 254 schabowy i kasza, bo ziemniaki były jeszcze nie gotowe, ja schabowy, kasza kapusta zasmażana i (tu zrobiłem błąd) zupa pieczarkowa z makaronem. Po obiedzie tram (nie będę pisał linii przy każdym, bo za chwile się dowiecie czemu) na pętle na oś Piastów. Szybko się okazało, że za komunikację z motorowymi, kierowcami jestem odpowiedzialny, bowiem mam łatwość nawiązywania znajomości, przeto dla mnie to żaden problem. To nawiązywanie krótkich relacji miało służyć umożliwieniu młodemu robienia zdjeć pulpitów w kabinach pojazdów. Oprócz tego z niektórymi motorowymi, czy kierowcami (też panie) rozmawaliśmy dłużej, jak osoba z drugiej strony była również komunikatywna. Trasa na oś Piastów była jedną z najdłuższych. Później polecieliśmy na żywioł, co powiedziałem młodemu. Możemy wsiadać do czego chcemy, jechać kaj chcemy, tylko wybieraj co chcesz zaliczyć. Tak też się działo. Średnia dla przejazdów to chyba 4 lub 5 przystanków. W pierwszej części dnia zaliczaliśmy więcej tramwai, później przeciepliśmy się na autobusy. 
   I tera drobna dygresja. Otóż zauważyłem, że 254 ma łatwość przywiązywania się do osób. Jeżeli z kimś dłużej rozmawialiśmy i, co pisałem wyżej, ta osoba była komunikatywna. to 254 chciał do niej wrócić, jakby pragnął dłuższej znajomości. Delikatnie mu sugerowałem, że ponowne spotkanie tej osoby na danym pojeździe jest trudne do osiągnięcia, ale szczególnie nie napierałem z tym info, by nie burzyć jego wyobrażeń. 
   Raz 254 wyprowadził nas w pole (prawie dosłownie) bowiem dojechaliśmy busem linii 210 do przystanku Modlniczka Dworska. Już jak tam jechaliśmy mówiłem do 254 jedziemy na jakąś totalną wiochę, czym z niej wrócimy i kiedy? Na co 254:
- pieszo
- chcesz w pysk?
   Na szczęście (to już po mojej stronie) za dosłownie 3 min był bus powrotny linii 230 ostatni w tym dniu o 14:40. Uratowaliśmy dosłownie godzinę. Przy okazji tego busa. Jechał w nim taki koleś ok. 19 lat z tej wiochy wśród niewielu innych pasażerów W zasadzie przeciętniak. Mam pamięć do twarzy i zupełnym cufalem w krk przy centrum wysiadając z jakiegoś tram ten koleś też tam był. Pytam się 254, ten kolo chyba z nami jechał z tej wiochy, a 254 - tak. Hmm, ciekawe, że go zapamiętał wśród tylu mijanych osób. 
  Scenka z ubikacji w galerii. Jakoś się trafiło, że były wolne kabiny obok siebie. Stoję nad muszą, po lewej w kabinie 254. Po prawej od muszli ta szczotka do czyszczenia muszli. Wtem mój mózg wyprodukował scenkę i ją zrealizował. Schylam się, biorę do ręki szczotkę i wsuwam pod ścianką kabiny dołem do kabiny 254 i mówię:
- chcesz szczotkę?
  Po chwili pod tą samą ścianką wysuwa się szczotka o 254 i on mówi;
- mam szczotkę
- może wymianka? 
  I po chwili oboje zaczęliśmy się śmiać..., ledwo się odlałem. 
  Już po wyjściu z galerii 254 opowiedział jak kiedyś w internacie w podobnych ubikacjach ciepali się szczotkami (wtedy) górą nad kabinami. 
   254 pytał się, co mi przyszło do gowy z tą szczotką (odp.) tak jakoś. Ale wiecie, młodzi mają różne dziwne pomysły, czasem warto również zrealizować jakiś dziwny pomysł. Jak to się mówi, notowania rosną. 
   Wieczorem zauważyłem, że dla mózgu młodego to chyba zbyt duży przepływ informacji. W życiu nie miał takiego wyjazdu, by ktoś z nim cały dzień jeździł kom. miejską i jeszcze był tym zainteresowany. Większość pojazdów, w których przebywaliśmy omawialiśmy pod kątem rozwiązań, jakiś dziwnych przeróbek, wyjątkowych rozwiązań itp. Do tego mnogość rodzajów pojazdów zarówno tramwai, jak i autobusów i wygrzebywanie z pamięci (to po stronie 254) danych o konkretnym typie pojazdu, to prawie jak na egzaminie z tematu. To też na ok. 45 min przed odjazdem poc. zalegliśmy już na dw. PKP przy gniazdku, bo prąd do tel, to dziś b. istotna sprawa (dla ludzi młodych). 
   W czasie całego wyjazdu 254 nie miał żadnego problemu z tym, że siedząc obok siebie nasze nogi, czy ręce się stykały. Nawet jak się (np. jego ręka) z powodu operacji komórką odłaczyła od mojej, to często po sek, dwu, powracała i znowu się stykaliśmy. I tu wiem, że to ja se mogę tak projektować. Po stronie 254 to może być coś kompletnie nic nie znaczącego, na co nie zwraca nawet uwagi. 
   Ale..., wracając poc. na kato siedzieliśmy przodem do kier. jazdy. Przed nami siedzenia były obrócone w naszą stronę, wiync jak ktoś tam siedział, to doskonale widzieliśmy go. W pierwszej części do Krzeszowic siedziała matka z 6 latkiem. Później nastąpiła wymianka i siadły tam dwie laski. Jedna przy kości, takie ponoć się nie podobają 254, druga szczupła, ładna figura, opalona na brąz, czarna sukienka. Natomiast p.o. wcześniej na siedzeniu na ukoś od nas, tak na jedenastej, siedzeniu skierowanym w naszą stronę siadł ok. 19 latek. Biała koszulka na ramiączkach. Modne włosy z przodu dłuższe, z tyłu krótkie. Końcówki z przodu zafarbowane na blond pasemka. Twarz ładna na trójkąt, no było na czym oko zawiesić. Początkowo młody na niego nie patrzał, ale później kiedy 19-ka przesiadła się pod okno, ja go przestałem widzieć, bo zasłaniało mi go siedzenie z przodu, za to 254 doskonale go widział w odbiciu szyby, to też patrzał w szybę. No przeca tam było, jak w lustrze widać co wewnątrz. Na laski, a przynajmniej na tą przed sobą, bo ona siedziała przed nim, nie patrzał tyle co w okno, za ktorym i tak nic nie widział, oprócz odbicia tego co wewnątrz. I znowu może sobie interpretuje to na swój sposób. a on po prostu patrzył na niego w formie porównawczej. Wiecie laski ubierają się, wyglądają nie dla chopów, bo Ci w ogóle nie ogarniają bazy, ale dla innych lasek, które skrupulatnie patrzą na siebie na wzajem oceniając wygląd innych i czasami zwalając jakieś rozwiązania ubiorowe, makijażowe itp. Może u samców też to już się wdrożyło. 
  Wracając do 19-ki, to też miał odruchy stale poprawiające się. Co jakiś czas, dość często poprawiał koszulkę na ramiączkach. Wpierw lekko ją dźwigał na prawym ramiączku, po czym na lewym. Czasem se włosy poprawił. Przez jakiś czas przeglądał się w szybie, bo zauważyłem to. Pewnie patrzał i sam sie oceniał. A ocena ode mnie? To taki, który w wieku 17 lat stwierdził, że zajebiście wygląda i tyle. Stanął i przestał w ogóle pracować nad sobą, dlatego np. biceps w zaniku, choć on młody. Może te 2 lata do tyłu ten biceps wyglądał atrakcyjnie teraz już schyłkowy. Tak myślałem, za 2 lata, jak tylko 254 będzie pracował nad sobą, to będzie miał ładniejsze ręce jak 19-ka. Figura 19-ki ok, ale też widać, brakowało ćwiczeń bieżących. Tego co powoduje, że widać te żyły, to zdrowe ciało lekko umięśnione. U niego te mięśnie, to pewnie jakby się chwyciło to takie flaczki, bo nie robiły wrażenia twardych mięśni. 
  Ale by nie było, to 254 wcale nie odstaje. Też ma odruch poprawiający włosy przy okularach. Choć strzygliśmy się razem, to nad ramiączkami z oprawki okularowej nie ma włosów, bo mu fryzjerka wycięła maszynką, to i tak tam ciągle je poprawia, jakby nadal miał tam długie włosy. Nawet nie wiem czy jest świadomy tego odruchu. 

   Cały wyjazd był jeszcze atrakcyjny dla mnie pod kątem pogody. O ile w pierwszej części dnia, jak jechaliśmy do krk, to było pochmurnie i niezbyt ciepło, to na msc. było słonecznie i rozciepliło się do ok. 30C, wiync dla mnie wyjebka, przeto mówiłem 254, by się ubrał na taką pogodę. Był w koszulce i krótkich spodenkach. 
   W czasie wyjazdu kilkukrotnie padały uwagi takie trochę rodzicielskie, by skorygował pewne zachowania na przyszłość, aby lepiej mu się kiedyś żyło. 
   I teraz wiem, że oni to nawet po latach pamiętają, bo przeca czasami się z nimi spotykam po właśnie takim czasie i niektórzy to oficjalnie mówią. Przy okazji, ostatnio na DSC się aktywował (pisze do mnie) 303. Czyżby mu się już życie tam (na ogródku działkowym) zrobiło monotonne?

   To je niedokończone. Wiem, jest tu już pełno notek nie dokończonych, których dokończenie nie nastąpiło, jednak z w/w powodów, tera muszę to wypuścić ze st. mac. 
   Zdjęcie.
  Tradycyjnie musiałem zrobić Jasia Fasolę na obrazie.
  Narka.

niedziela, 25 sierpnia 2024

Niedziela #2064

     Dramat z tym 254. Tzn. w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Oboje się do siebie przyzwyczajamy Wiecie jak to je, jak się wspólnie spędza tyle czasu razem. I teraz odczuwam, że jest podwójnie traktowany. Dział p.s. jak to dział p.s. nie ma co rozwijać, natomiast zarząd jak dobrego kolegę do dalszego życia. Właśnie. Kiedyś stoimy na pętli i przyjeżdżają do mnie takie dwa bajtle na kołach. Wiek ok. 10 lat. Ostatnio jak byli to pytają się, a ten 254 to kto to je. Nie wiedziałem co odpowiedzieć i powiedziałem - kolega, na co jeden z nich, chyba za młody na kolegę. 
  I tu pojawia się problem jak go przedstawiać, jak się z nim byda kajś pojawiał. Znajomym mówię, że mikol, ale np. jak załatwiałem sprawy pogrzebowe po 824 to w jednej instytucji (nwm. czy to pisałem) spytali się, a to (w sensie, że o 254) pana syn? Wtedy odpowiedziałem, że bratanek. 
   Drugi dzień wolnego i 254 jak zwykle na st. mac. Już bez problemu praktycznie zara po wejściu rozbiera się do klaty wiedząc przeca, że moje ręce na nim wylądują. No i co o tym myśleć?
   Ale była taka, dla mnie, trochę śmieszna sytuacja. Wpierw mała dygresja. W pingwinach z Madagaskaru w jednym odcinku była taka scena gdzie szeregowy uratował jakiegoś lwa morskiego i choć one pożerają pingwiny, to szeregowy był chroniony przez tego, którego uratował. Inne wyczuwając pingwina w okolicy mówiły - mięso..., mięso...
   No i teraz ta scena. Młody siedzi obok mnie i ponownie dał gicze na biurko. jedną ułożył tak, że b. ładnie było widać jego łydkę. Popatrzałem na nią, trochę jak w tej bajce, myśląc sobie - mięso... 
   254 to zobaczył i w pierwszej chwili trochę cofnął nogę, ale po chwili dał ją w to samo miejsce. Czyli w pierwszej chwili bał się jak szeregowy, że to mięso zostanie skonsumowane, ale po przemyśleniu sprawy i pomny ustaleń, że nie będę go konsumował, dał ją spowrotem. 
   Z tym 254 dostanę do gowy. Otóż z reguły on się przebierał ze stroju wyjściowego w roboczy w łazience lub znacznie rzadziej na grupie A przy mnie. No i przeważnie miał, tak modne tera bokserki. W trzeci mójego dznia wolnego, już po tym, jak mi powiedział, iż nie lubi... tego... i tego.... wszedł na grupę A po zrobieniu mu wejścia na st. mac. przeze mnie. Na tej grupie przy mnie, postanowił się przebrać ze stroju (jego) wyjściowego w roboczy. Rozebrał się do klaty i następnie ściągnął swoje krótkie spodenki, a pod nimi miał majtki. Ale to nie były takie majtki jakie my mamy, ale takie jakie mają na porniolach. Tzn. na dupie takie prawie nic, na biodrach takie pasemka i trochę materiału okrywającego narząd. Do tego te majtki w kolorze jasno zielono lekko oczojebnym na tle jego skóry opalonej na brąz. Czaicie w ogóle bazę?
   Jak nasz dział p.s. to zobaczył to się oczywiście uruchomił. Trudno, że by nie....
   Mało tego, 254 raczej skryty i z rzadka przebierał się na grupie A, w tym dniu, w tych porniolowych majtkach zrobił to 3x. Nasz dział p.s. oczywiście głupiał i zarząd musiał wdrożyć nagłe hamowanie, bo nie wiem jakby to się normalnie skończyło. Obrazy 254 w tych majtkach zostały oczywiście zarchiwizowane w rejestratorach. I tera co zarząd ma se myśleć? 
- 254 zgłupiał, odjebało mu, pamięć mu odjęło i jest w ogóle nie tomny tego co się na st. mac. wyprawia,
- 254 uważa, że przyjście w takim stroju na st. mac. gdzie odbyło się to co się odbyło i do czego miał w jakimś stopniu wąty, jest jak najbardziej naturalne, 
- 254 myśli, że taki strój w ogóle nie wywołuje u drugiej osoby żadnych reakcji, a takie coś kupiła mu mamusia na wyprzedaży garażowej i to najzwyklejszy strój, do chodzenia i pokazywania się u innych
- zarząd 254 kompletnie nie je świadomy tego co jego dział p.s. odpierdala, i nad tym kompletnie nie panuje,
- 254 jest wszystkiego świadomy, rozumie konsekwencje, związek przyczynowo-skutkowy, ale jest to zimna kalkulacja, z której wynika, że poświęci się dla utrzymania znajomości, z której wiyncyj czerpie, jak oddaje fizycznie. 
   Jeszcze jedna kwestia. Otóż, to nie było tak, że on ubrał te rajty, bo one były dla niego zajebiście wygodne. Kilka razy w czasie pobytu na st. mac. poprawiał je, bowiem, albo wchodziły mu między poślady, wiync je stamtąd wyciągał, co nasz dział p,s. od razu zauważał, albo poprawiał jajca i organ, bo coś mu tam też się zbytnio spinało, czego nasz dział p.s. już nie mógł, jeżeli byliśmy w polu widzenia, pominąć. 
   I to wszystko tera my musimy przetrawić, bo coś mi się nie wydaje, że z drugiej strony to się jakoś dzieje pod jakąś kontrolą (może z wyjątkiem ostatniego pkt.). W trzecim dniu już nie było wątów do ewentualnego mini masażu. No wiecie, jak dział p.s. badnął te rajty, to się mu zluzowało, zarządowi też, wiync nasze macki bardziej swobodnie grasowały po 254, bo czemużby nie. 
   I wiecie, nie jestem jego jedynym znajomym z busa, a on do mnie lgnie jak mucha na lep. W dniach kiedy jeżdżę jest u mnie, w dniach kiedy nie jeżdżę, je na st. mac. Nawet 979 to zauważył, bo w trzecim dniu mojego wolnego, jak robiliśmy w kuchni wspólnie żarcie dla nas, to po swojej robocie pod wjazdowym stanął 979. Byliśmy z 254 w kuchni, a więc widok na wjazdowy. Ponieważ 979 ma klucze ze st. mac. to se wlazł, do kuchni też. My w klatach robiący żarcie. tzn. ja zajmowałem się frytkami, a 254 potrawką do nich. Zaczęła się kurtuazyjna rozmowa, ale widziałem w mowie ciała 979, iż wie co je na rzeczy, zresztą trudno to ukryć. 
   Wcześniej, co pisałem ćwiczę z 254. Tym razem zaproponowałem i wdrożyłem ćwiczenia jakie kiedyś robiłem sam na st. mac. przez m-ce, jak nie lata. Otóż były "stacje", "punkty" w których ćwiczyło się określoną grupę mięśni. Takich stacji było 6. Oczywiście wczęśniej 254 wszystko wytłumaczyłem, pokazałem, by nie było w trakcie jakiś zawirowań. 1-sza stacja to wyciskanie sztangi,  2-ga, biceps, 3-cia rozpiętki, 4-ta trucht w miejscu do muzyki, która ciągle leciała z kompa. 5-ta brzuszki, 6-ta przysiady i po tym ponownie 1-sza itd. Na początku po 5 powtórzeń, narastająco do 8-miu i na tym pozostaliśmy. Ćwiczenia na 30 min. Odstęp między nami to dwie stacje, byśmy se po piętach nie deptali. 
   Dla mnie wyjebka, bo pewnie nigdy bym się sam nie zmobilizował do wrócenia do ćwiczeń, a przy młodym.... no wiecie. Młody też zadowolony, bo rośnie, widzi to, wiync się tym jara. Nadto robię korekty jego ewentualnych błędnych działań, wiync jest pod nadzorem. To plusy, a minusy....?
  No te jego rajty i drażnienie mnie... Bada moją wytrzymałość? W trzecim dniu wolnego znowu jeszcze bardziej jak w drugim, moje obejmy 5-cio palczaste były na nim. Kontakt był znowu zwiększony w stosunku do poprzedniego dnia i jakoś mowa ciała (jego ciała) nie wskazywała na jakiś dyskomfort, albo mnie się tak wydaje. Może to mój zarząd popierdoliło, już nie wspomnę o dziale p.s. 
   Co tu się qrwa odpierdala...?
   Abstrahując od tego to może o pracy, bo ta nadal jeszcze ta sama. Po zawirowaniach, po których już miała być jej zmiana uspokoiło się. Gady się ogarnęły (uspokoiły), po iluś kolejnych hajach, w tym tej jednej co opisywałem i nie trzepią już tyle warami. Część może wyjechała na wakacje, a ja pilnuję się, by mieć przed sobą innego busa, który ich pozbiera. Efekt, ostatnio przed 17:00 w środku trasy u mnie na wozie przez kilka przystanków nikogo nie było, oprócz 254, co z radością żeśmy zarejestrowaliśmy. 
  Ok. Tera tyle, bowiem za chwilę wyglebiam, a jutro jadę (sam to qrwa zainicjowałem) do Krk z młodym, pojeździć kom. miejską. 
A on prawie taki jak 254. 
Wiem, wiem z 254 nie jesteśmy jeszcze na poziomie organu. Na razie wyjazd do Krk., o którym relacja kiedyś tam bydzie. 
 p.s. (nie nie dział p.s.) korekta średnia, wiync błędy w tekście mogą być
Narka.

czwartek, 22 sierpnia 2024

Czwartek #2063

    No i się częściowo sytuacja wyjaśniła. Po tym opisie, co robiłem z 254 na drugi dzień przyszedł normalnie na autobus. Jeździł tradycyjnie kilka godz. i wszystko było ok. Przedostatni przystanek obsłużony i na następnym wysiadał, bowiem w sob. matka chodzi do kościoła wieczorem, to on dyżuruje przy babci. W połowie przystanku odzywa się i mówi bym się do niego nie przyklejał tak i nie robił mu masaży, bowiem nie lubi tego. Powiedziałem tylko ok i jechaliśmy do przystanku. Nic wiyncyj ani on, ani ja nie powiedzieliśmy. Wysiadł i pożegnał się jak zwykle. 
   Pojechałem dalej. Zastanawiałem się, czemu zwlekał z tym tak długo, wszak był kilka godz. na wozie. Może bał się reakcji, może nie był przekonany do końca czy powiedzieć, a może w jego młodej głowie jeszcze inne sprawy się mieliły. Z jednej strony dobrze, bo jakby powiedział to wcześniej, to w gęstej atmosferze jeździlibyśmy przez jakiś czas. Tak mogliśmy to oboje przetrawić. Po pracy wysłałem mu dwa sms-y o różnych treściach, nie podejmujące tematu, który on poruszył. Odpowiedzi nie było. Już po wysłaniu drugiego stwierdziłem, żadnego stalkowania, nic wiyncyj już nie wysyłam. Zastanawiałem się, czy to koniec? Wiyncyj go nie zobaczę. Pojawiły się scenariusze, a co jak się rozpruł o tym jeszcze komuś? Mam plan awaryjny na wypadek? Choć w historii st. mac. nie było takiego przypadku, to jednak dzisiejsze nastki inaczej działają, a do końca też tego nie ogarniam. 
   Dla niego też to było jakimś przeżyciem, bowiem jeszcze nim powiedział, że nie chce, to przekazał info, że miał problemy z zaśnięciem, bowiem miał sny egzystencjonalne. Wiync młoda gowa przerabiała co się stało. Z podobnymi myślami też zasypiałem na st. mac. 
Na drugi dzień rano on napisał kogo zmieniam.  Odezwał się, pomyślałem - nie jest źle. Też się przespał z tym. Tradycyjnie przyszedł na wóz. Początek jego pobytu na wozie był lekko drętwy. Wyczuwałem atmosferę zakłopotania. Sam też musiałem się otrząsnąć, ale po jakiś 30, czy 50 min jazdy wróciło do normy, bowiem podjąłem jakieś tam tematy. 
   W kolejnym dniu było już całkiem normalnie, jak poprzednio, jakby nic się nie stało. Nawet powtórzyła się sytuacja na pętli z sikaniem. Dojeżdżaliśmy do niej i 254, że mu się chce lać. Dojechaliśmy, zaparkowałem, on otwarł drzwi i stoi przy nich. Musiałem wyjść z klapków do butów, przygotować się do wyjścia i po chwili się go pytam:
- byłeś już lać?
- nie
- to na co czekasz?
- na Cb. 
  (już chciałem powiedzieć jak poprzednio - zaś chcesz mi potrzymać?, ale się powstrzymałem) 
  Mimo tego oboje śmialiśmy się z tej sytuacji, pamiętając moje słowa z poprzedniego razu. 
  I teraz czy 254 jest branżowy, bo to ciągle jeszcze chodzi mi po gowie. Daję 50%, że tak. I może jest jak u mnie, że nie lubi staruchów przeto nie mieszczę się w jego widełkach wyglądowych. On nadal nie gapi się za laskami, choć to już ten wiek, że dział p.s. u niego powinien działać. 
   Ok. Minął kolejny dzień. Pisałem to już, że jak jeżdżę, to 254 jest nieustająco u mnie, w godz. w jakich może być. No to w kolejnym dniu był. Kilka przystanków przed tym, na którym miał wyleźć, spytałem pierwszy, bo on mnie zaskakuje, czy wbije do mnie. Tak, oczywiście będzie. No ok. 
    Dzień wolny. Pojawił się z nienacka. Tzn. mimo iż mówiłem mu, daj mi znać, jak będzie wyglądać syt. techniczno-ruchowa, to stanął pod wjazdowym. Ja w szoku, że to już. Tzn, nie bym się miał jakoś szczególnie przygotować do tego, ale byłem trochę roznegliżowany, bo sam na st. mac. Wpuściłem go, a sam po chwili się doubrałem. Tzn. nadal byłem w krótkich spodenkach i w klacie. Młody przylazł w krótkich i koszulce. Zastanawiałem się, czy po ostatnich jego słowach o tym czego mam nie robić, on się zabezpieczy w formie nie rozbierania się. Zastanawiałem się intensywnie, bo to będzie rzutować na dalszą znajomość. Tzn. to pokaże jego stosunek do mnie. No i teraz jak myślicie co się stało? 
   Nim o tym, bo miałem zaplanowany wyjazd po 14:00 z żoną od 979 i larwą do lekarza, wiync młody o tym wiedział wcześniej, bo już w busie mu o tym powiedziałem, by był świadomy jak bydzie dzień wyglądał (tak mniej wiyncyj). Ponieważ on wbił na st. mac. jakoś ok. 11:30 to nie planowałem jakiś zajęć do czasu wyjazdu. Postanowiłem obejrzeć z nim (a sam jeszcze raz) film na yt o biedzie w USA, z moimi komentarzami do tego co było na ekranie. Te komentarze, by lepiej zrozumiał pewne przekazy i by nie były one jednostronne. Materiał ok. 50 min, ale leciał na 1,25, więc krócej. Film oglądaliśmy siedząc obok się, on tak jak wbił na st. mac. czyli w koszulce i krótkich spodenkach. Po filmie stwierdziłem, że w luce czasowej umyję naczynia, bo na później żarcie zaplanowane na msc. a nie w terenie, to by było czysto do przygotowania, to taka decyzja. 
   Poszedłem do kuchni myć naczynia, posprzątać, a jego zostawiłem przy kompie. Po jakimś czasie wchodzi do kuchni w... klacie. Rozumiecie. Po tym co mi powiedział, rozebrał się do klaty na grupie A i wlazł tak do kuchni. Ja w szoku, bo tego się nie spodziewałem, albo dawałem takiemu rozwiązaniu 30%. No zaskoczył mnie. Mimo tego mieliśmy plan A i B, wiync skorzystaliśmy z planu B. Tzn. owszem moje ręce na nim, ale w ograniczonym zakresie, tak by to było strawne. 254 nie oponował, w zasadzie było jak dawniej. Nwm. co w tym młodym mózgu się dzieje, ale mnie to trochę zaskakuje. Z innej strony myślałem sobie po jego słowach, że mój dział p.s. po prostu za szybko działa. On pomny mięśniaków bytujących na st. mac. traktuje 254, jak kolejnego, a przeca nastąpiła długa przerwa wiync trza by się doń zabrać, jak do 977 lub 972 na początku, albo innych, a tu nastąpiło to w przyśpieszonym tempie, o którym pisałem. No co się dziwić, że 254 był w szoku. 
    W trakcie pobytu 254 na st. mac. wpadłem na pomysł, iż skoro 254 się rozwija, chce być umięśniony, same myśmy mu to uświadomiły, wtłoczyły do gowy, to w ramach tego możemy poćwiczyć razem z nim. Tak też się stało. Tym razem nie tylko on leżał na pufach i dźwigał ciężary (to chyba za dużo napisane), ale również sam dźwigałem to co on. Mnie taki ciężar nie uszkodzi, a jego mięśnie pobudzi do rozwoju. Sam przed wolnym powiedział mi w busie, że dzięki mnie (uwaga) zaczął dbać o siebie i widzi tego efekty. I teraz wzrost samooceny. Nieprawdaż, że jesteśmy zajebiste?!
    W dniu wolnym (pierwszym) wszystko odbyło się ze (jeżeli to tak można napisać) smakiem. Tzn. nie przeginałem w jego dotyku, Tzn. wróciłem jakby do drugiego lub trzeciego dnia, kiedy znalazł się w moich rękach. Wycofałem się z nachalności, a to coś co się odbyło strawił. Tzn. wiem, wtedy jak przegiąłem to też strawił, ale teraz nie sądzę, że po tym będzie miał refleksje, że coś poszło nie tak. 
   Ogólnie to mimo tego co dzieje się w fizyczności, to zbliżamy się do siebie. Widzę to, czuję to i myślę, że powtarza się sytuacja jak z 977. Różnica polega na tym, że jestem już (niestety qrwa) starszy, to też relacja umysłowa jest ok, ale fizyczność już nie ta. Wiem. Nasz dział p.s. by chciał, ale też zarząd jest realny i to co pisałem w którejś notce wcześniej, zarząd chce by jego pierwszy raz, jeżeli je branżowy, nastąpił z takim synkiem jak ten, na którego się gapił na przystanku. Przy okazji tego. Do busa robiliśmy listę nagrań do ściągnięcia i m. in. puściłem mu teledysk Carly Rae Jepsen - Call Me Maybe. On go wcześniej nie widział, bo jakoś tak wyszło. W teledysku bierze udział aktor wyglądający tak:
  254 jak go zobaczył, to mówi - ale zbudowany...
  No się zgadza. Zresztą na jego widok, wokalistka w teledysku prawie mdleje (taki scenariusz), zresztą sami se badnijcie (jak se wpiszecie, a co Wam byda ułatwiał dając linka). 
   Wracając do relacji, to ona rośnie, na koniec m-ca mam wiyncyj wolnego, a od września 254 znika. Już pominę nasz dział p.s., ale zarząd też się do 254 przyzwyczaił, a tu w okresie dni nauki szkolnej jego nie bydzie. Następne wolne dni zacieśnią relację, bo ja to widzę, czuję (mamy już doświadczenie), a tu nagle nastąpi rozłam zarówno dla nas, jak i dla niego. 
   Tyle, Narka.

sobota, 17 sierpnia 2024

Sobota #2062

   Zakupy w stonce, bo w niej robię standardowo, mam najbliżej. Jest jeszcze dildos, ale nie jestem do niego przekonany. W zasadzie kupuję naprzemiennie te same art. w średniej klasie cenowej, jakość trochę lepsza i ostatnio zauważyłem, że praktycznie większość poszła do góry o 20 do 50 gr. Niby nic, ale to nie jedna rzecz, a wiele. No cóż. Moja wypłata nie idzie do góry i pewnie wielu innych ludzi też. To co mówiłem znajomym, a nie wiem czy pisałem, że górka jest już za nami. Górka dobrego życia. Teraz jest wyścig wysysaczy kasy, kto wiyncyj z nas wyssie przed innymi, bo kto pierwszy ten lepszy. Wiadomym jest, że nam na tyle co poprzednio nie starczy. 
    Ok. Pisałem Wam, że obserwuję 254. I tu dwie scenki z moje pracy. Jedziemy busem, idzie niedaleko przystanku laska, w koszulce (lato, ciepło), w białej koszulce i mega krótkich spodenkach, prawie jak majtkach. 254 to zauważył i skomentował, że chyba idzie w majtkach. Tera wytłumaczenie. Faktycznie, on jak on to powiedział, to na laskę popatrzałem i wszak jestem branżowy, to umiem oceniać laski, i jakbym taką spotkał to by mi się dział p.s. wzbudził. Ale co się działo dalej....
    Obsłużyłem zatokę, przystanek, ruszamy, laska lezie dalej po chodniku, a tu patrzę kątem oka na 254 a on nic. No jakbym był z tej drugiej strony, to by mi się wzbudziło, a jemu - nie. 
    Minęły dwa dni. Wchodzimy w zatokę, na siedziskach siedzi sam, nikogo innego nie było w zatoce, młody (jakieś 17-18), zajebiście ładny koleś. Lato, on koszulka, krótkie spodenki wiync widać większość. Kątem oka obserwuję 254 i przygląda się jemu, jak nawet tej lasce się nie przyglądał. I co se o tym myśleć?
   Wiecie jak to je. Można przez wiynkszość trasy się pilnować, ale czasem, widząc takiego ładnego mięśniaka (choć nie do końca on był mięśniakiem) nie da się powstrzymać. No przeca jakby ktoś przyuważył to też nie wodzę okiem, za tymi laskami, ale za mięśniakami tak, choć się pilnuję, by nie było aż tak widać. 
   Ale mniejsza z tym. Nawet jeżeli 254 jest branżowy, to dobrze, by zaczął właśnie z takim z tego przystanku. Ładnym, mięśniakiem, kolesiem w jego wieku. On lgnie do mnie, co widzę, ale czy faktycznie chce iść tak daleko?
   Nwm  co z tym zrobić? Wiecie, jestem taki dobry, przyjazny, wiync nie chcę dla niego źle, z drugiej strony ten nasz dział p.s. dalej działa. On napiera, chce bez względu na okoliczności.
    Zaleciłem 254 działania na ręce, na mięsnie, bo ma wiek jaki ma. One dają już efekty, bo w tym wieku to je szybko i jak patrzałem na jego ręce ostatnio, to widzę progres. One zaczynają być atrakcyjne. Wreszcie jego przedramię, jego biceps, zaczyna być atrakcyjny. I nie bym to robił pod siebie, ale dla niego. Powiedziałem mu na koniec roku szkolnego, że 2 m-ce ćwiczeń i już bydzie widać efekt. Mineło 1,5 m-ca i już widać, co ostatnio powiedziąłem 254.
     To za ileś lat on będzie atrakcyjny. To on będzie zdobywał rynek Mnie się miło na to patrzy, ale satysfakcja z tego, że udało się w nim wzbudzić ten rozwój, to tak jak z 979. Jestem dziś zadowolony, z tego jak funkcjonuje 979. I choć on może nie do końca sobie z tego zdaje sprawę, to mam wymierny na to wpływ. 

   Ostatnio skończyłem wcześniej, a 254 jeździł ze mną do końca. Zjazd z linii ok. 10 km na pusto, wiync można swobodnie pogadać i tak też się to odbyło. Głównie to ja mówiłem, ale mogłem bez ogródek o pewnych sprawach gadać, bo nie było gadów na wozie, wiync nikt nie podsłuchiwał. Już jak tankowałem busa, to 254 nagle, że on chce jutro do mnie wbić na st. mac. Totalnie mnie tym zaskoczył, bowiem nie było tego w planie, a grafik miałem w zasadzie już ustawiony. Mimo tego, pod wymiernym naciskiem działu p.s. grafik został zmieniony. Głównym powodem była też temp. na placu. Powyżej 30 C, wiyn realnie 254 bydzie w klacie, a nasz dział p.s. tego potrzebował. Ponieważ na st. mac. jest ciągle coś do roboty, to nie było problemu z zatrudnieniem 254. On oczywiście w klacie, a nasze ręce okresowo lądowały na nim i to czasem na bogato. Na sam koniec nasz niezawodny dział p.s. jak zwykle popłynął. Otóż 254 wcześniej rozłożył pufy, by ćwiczyć na nich sztangą. Pufy zostały na grupie A. Zostało jakieś 15 min do wyjazdu i grzebiąc w papierach natknąłem się na RJ z jakiegoś starego objazdu autobusowego. Dałem to do ręki 254 siedzącemu na pufie, by se przejrzał. Po chwili mówi, że nic z tego nie rozumie. W tym momencie uruchomił się dział p.s. Ponieważ 254 siedział na pufie dość dużej, to dział p.s. zgłosił od razu by siąść na tej samej pufie za nim i się doń "przykleić", Zarząd od razu klepnął i po kilku sek. siedziałem już za nim, mając jego plecy na mojej klacie. Będąc doń przyklejonym tłumaczyłem mu jak czytać ów RJ. Po wytłumaczeniu nadal siedziałem za nim, ale zacząłem wargami przesuwać po jego plecach. Reakcji z jego strony nie było wiync przez jakąś chwilę tak siedziałem przyklejony do niego. Ale dział p.s. nie byłby ukontentowany, gdyby nie sprawdził do końca reakcji. By to zrobić odkleiłem się od niego i poszedłem do biurka, by mu pokazać RJ z objazdów kolejowych. Dałem mu je do ręki i znów siadłem za nim, powtarzając dokładnie to co wcześniej. Gdyby on nie chciał, to np. w momencie, gdy się zbliżałem do pufy, mógłby wstać, siąść tak, bym się już nie zmieścił, zrobić cokolwiek, co dało by mi znać, że nie chce mnie z tyłu. Nie dość, że tego nie było, to on przesunął się do przodu, robiąc mi z tyłu wiyncyj miejsca. Ok. No to się znowu doń przykleiłem i znów wargami przesuwałem po jego górnej części pleców. 
    Mieliśmy wyjechać 19:35, ale tak siedzieliśmy, że dopiero 19:45 254 stwierdził, że jednak musimy jechać. Ciekawe, czy gdyby miał luz czasowy ile byśmy tak siedzieli? Oczywiście kiedy wargi były na jego plecach, to ręce również, a czasem przesuwały się i na klatę. 
    Powtórzona została również sytuacja z jego kopytami. Dokładnie jak poprzednio wywalił jedną nogę na biurko, to, jak poprzednio, moja ręka wylądowała na jego nodze. No kto by się spodziewał...
   Oprócz tego nowością był mini masaż górnej części pleców. On siedział na pufie (to było wcześniej, przed tym nim siadłem za nim) i rękami masowałem mu górną część pleców osadę szyi, a także ramiona. 
   Przy okazji puf, na których ćwiczył, to przez dekady dział p.s. przyzwyczaił się, że jak ktoś leży na pufach do tego w klacie to się nań siada. Przy pierwszym razie, kiedy asekurowałem 254, to nagle czuję, że wzbudza się motoryka i konstrukcja, jakby ruszała by siąść na 254. Natychmiast zadziałał zarząd i zatrzymał ową. Co się dziwić. Wieloletnie przyzwyczajenia robią swoje. 
   Nowością było także czesanie mu włosów moją ręką. Z 3x tak robiłem i za każdym razem 254 siedział i nic. Tzn. wiem, że to jest przyjemne, jak ktoś tak robi z włosami, gładzi delikatnie po gowie. Raczej bym się zdziwił, gdyby 254 mową ciała sugerował, że jest nie tak. Kiedyś tam pisałem, że została jeszcze twarz i organ. Z tych włosów na twarz to tylko kilka cm, a do organu od ud, które w końcu wywala na biurko też już niedaleko. 
    Później tradycyjnie odwiozłem go do podg, z którego wrócilem na st. mac. Wracając dział p.s. się zastanawiał - skoro takie coś się dzieje bez flachy, to jakby on był po flaszce to co by się mogło wydarzyć? 
    Pamiętacie, jak opisywałem kiedy 303 przestał pić. A przecież 303 był o wiele bardziej niedostępny, to mimo tego udawało mi się i jemu również przeprowadzić kilka masaży. A teraz 254, który na tyle pozwala, to po flaszce....
    Jest tylko problem, że 254 ma widełki czasowe, w których się ma zmieścić więc zostanie na noc może być trudne do załatwienia. I teraz dział p.s. się wyrywa, a zarząd go na razie pacyfikuje. No normalne, ze dział p.s. poszedłby na całość, ale zarząd ma wątpliwości co będzie już po? Choć patrząc wstecz, to nie było sytuacji, ani razu, by po działaniach działu p.s. były problemy z jakimiś drużynami trakcyjnymi. Zawsze pozostawał dobry kontakt a drużyny trakcyjne ignorowały incydenty lub traktowały je jako eksperymenty. 
   Zdjęcia (screeny).
Strefy czasowe, to mniej więcej już wiem, o których porach nadają ludzie z jakich krajów. Wczesnym wieczorem u nas, sporo z za wsch. granicy, tam mają już później.

Kiedyś z jednym z Columbii pisałem, to powiedział, że na tym, zarabia więcej, jak w pracach dorywczych.

Można i tak, ale jeden warunek - w zasadzie trza dobrze wyglądać, choć...

jak dałem tu kiedyś zdj. grubasa, to zrobiło wrażenie, duże... wrażenie. 
   Narka.