poniedziałek, 25 września 2023

Poniedziałek #2008

    Nie, aby to było celowe, że co pn. są notki, ale tak wychodzi. Takie zbiegi okoliczności i pewien pkt. graniczny tygodnia, którego nie chcę przekraczać, choć wiem, że kiedyś to nastąpi. Wobec tego do rzeczy. 
      Nawet nie wiem kiedy mojego bloga przekwalifikowano jako niebezpiecznego. Ostatnio chciałem wejść nań bez logowania i okazało się to niemożliwe, bo treści nieodpowiednie. No cóż....

   Dziś trochę o mediach, tych które słuchamy, oglądamy. 
   Ida wybory, powiedzmy, że 98% wie, jakiś 2% może być odklejona od rzeczywistości i nie ogarniać. Przy okazji tego wydarzenia zastanawiam się na ile mamy jeszcze, i czy w ogóle, wolne media. Otóż wydaje mi się, że już takich nie ma. Jesteśmy karmieni jakąś sieczką, głównie przez niedorzeczników, czy to rządowych, czy zakładowych, czy innych.
   Przykłady: (niedorzecznik kolejowy odnośnie wykolejenia poc. w Zgierzu):
- Przyczyny zdarzenia wyjaśnia specjalna komisja, która na tą chwilę ustaliła, że nie doszło do mylnego skierowania pociągu przez dyżurnego ruchu– zaznaczyła Magdalena Janus.

Po czym, po kilku godzinach...
Według nieoficjalnych informacji „Kolejowego Portalu”, a także z relacji świadków wynika, że pociąg 41100 TLK Chemik został wyprawiony ze stacji Zgierz w kierunku stacji Łódź Widzew (na LK nr 16) zamiast w kierunku stacji Łódź Żabieniec (na LK nr 15). Gdy zauważono błąd, pociąg się zatrzymał i zaczął cofać. Wtedy właśnie doszło do wykolejenia trzeciego wagonu za lokomotywą jednym wózkiem.

(niedorzecznik orlenowy odnośnie malejących cen obecnie na stacjach):
- "Detaliczne ceny paliw są przede wszystkim pochodną cen hurtowych na danym rynku, które z kolei kształtowane są przez szereg czynników o charakterze makroekonomicznym oraz lokalnym, m.in.: źródła pozyskania paliw, koszty surowców, obciążenia fiskalne oraz koszty produkcji i usług, w tym koszt energii, logistyki i koszty pracy".

 A tymczasem...
Idą wybory. Dzięki temu tankują u nas masowo i Niemcy, i Czesi, a my później za to zapłacimy.

   No i oni tak bredzą i bredzą od lat, i co raz bardziej bredzą, bo nie ma odpowiedzialności karnej za to bredzenie. To z jednej strony. Z drugiej redaktorzy nie mogą zadawać niewygodnych pytań, bo mogą stracić pracę nawet w tych koncernowych mediach. Np. mamy aferę wizową. Podano, że:
- w Łódzkim wydano ok. 100 tysi zezwoleń (wiz) na pracę, kiedy mieszka tam 600 tysi
- msc. na liście (by ją pewnikiem dostać) kosztowało ok. 4 klocków, 
- o nieprawidłowościach zgłaszano od ponad roku do różnych organów.
   Można założyć, że skromnie licząc ok. 10% było wydanych z tą zaliczką 4 klocków. Kalku w rękę i mamy wynik. I teraz nasuwa się dla większości, nawet tych mało rozgarniętych, pytanie, co z tymi zylionami się stało? Można domniemywać skoro pewni wiedzieli i nic nie robili. Wreszcie, czemu żaden redaktor nie spytał się oficjalnie gdzie ten strumyk płynął? Nadto, czemu żaden tego nie policzył, podając wynik na antenie? Już sam wynik, a nie sama afera spowodowała by gęsią skórkę u większości. Więc, co tam same barany są, czy po prostu takich pytań sie nie zadaje, bo gość wyjdzie ze studia...
  Jesteśmy zatem w czarnej d. bo skąd brać wiarygodne info? I teraz na jakiej podstawie tłuszcza poleci wciepować makulaturę do pudełka? Na podstawie tych bredzeń? No chyba tak, bo jakie ma inne źródło rzetelnych informacji?
   Inną smutną konstatacją jest, że średnio frekwa to ok. 50%. Teraz biorąc pod uwagę, iż ok. 20% społeczeństwa jest jako tako rozgarnięta i nawet jak ta w całości poleci wciepować makulaturę do pudełka, to i tak większość głupków wybiera kto nami rządzi. 

   To tylko nieliczne przykłady, a przecież takich jest pełno. Sam o niektórych rażących już tu (na blogu) pisałem. Pozostaje mieć w miarę sprawny mózg i pewne wnioski formułować samemu, niekoniecznie się z nimi obnosząc, bo ona jednak czyta. 

   Zdjęcia.
Tym razem wiem skąd. 2006 r. Za-e Makoszowy nast. dysponująca, więc zdj. już archiwalne. 

Pulpit. Dziś to już go pewnie nie ma, bo tam przebudowa była. 

Dźwigni też skromnie, ale część już chyba na elektryki zrobili.

Aparaty blokowe w nietypowym ustawieniu wtedy jeszcze w pełni pracujące.

Niestety jeszcze nie dysponowaliśmy super wypasionym aparatem foto, więc zdjęcia jakościowo jak na tamte czasy.

A to zwalniacze kluczowe przy oknie dla przebiegów pociągowych..  
  Narka.

poniedziałek, 18 września 2023

Poniedziałek #2007

     Rozmawiałem z 303. W poprzedniej pracy powiedzieli mu, iż przestój bo nie ma materiału i coś tam coś tam (przypomnę wiercił otwory wiertarką w blachach) i dwa tyg. wolnego. Teraz się okazało, że z tego postojowego już nie wrócił, bowiem (tego mu wprost nie powiedzieli), ale ze skurwielami pracować nie chcą. Zresztą co się dziwić, kto by chciał w pracy dostawać w pysk od skurwiela. 
    Obecnie pracuje spowrotem przy budowlance, wykonując zacną pracę - miesza zaprawę pod prefabrykaty. Wcześniej robią zbrojenie i zalewają elementy betonowe płotów, wyłożeń parkingów itp. Coś tam jeszcze mówił w rozmowie, że nie chce się przyznawać do rodziny, w sensie głownie o starego od tej jego wybranki, bowiem ma on swoją firmę i (zakładam) pozycję, więc w drugą stronę też niekoniecznie stary od laski chce sie przyznawać do młodego mięśniaka-sksurwiela. Jeszcze dwa lata i 303 zacznie pracy szukać już po za Stęszewem, bowiem spali sobie miejscowy rynek pracy, albo zniesmaczy się do pracy, bo przeca w każdej dotychczasowej wydymali go na kasie.
   Coś z tymi mięśniakami-skurwielami jednak jest nie tak. To ich skurwielowstwo jak widzę przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu. Przeca 971 nie pracuje od dwu lat, 826 też nie pracuje, 172 jakby był, też nie jest powiedziane, że pracowałby, zresztą przed pojechaniem tam, nie pracował. A przecież dziś mamy rynek pracownika. Nie ma problemu ze znalezieniem pracy, już szczególnie na niskich szczeblach, bo tej jest sporo, zresztą ssanie jest na tyle duże, iż ściąga się abdullachów, by wypełnić tą lukę. 
   Wydaje mi się, że rozdźwięk jest pomiędzy tym, że oni myślą, że są mega przejebani zajebiści, a faktycznie oprócz chyba ich lasek, tego ich skurwielowstwa otoczenie nie chce. Jeszcze ja bym się z tego wyłączył, bo na mnie działało to pobudzająco, pewnie podobnie jak na ich laski, ale to tyle.
   By nie było, to inne mięśniaki-skurwiele z wioski i to te z górnej półki też nie robią. Zajmują się dalej zbieraniem złomu, po jakiejś tam przerwie, kiedy żerowali na innych. Więc jest to widoczny problem.
  No i teraz wracamy do tego co komentował Dariusz. Czy laski od nich są głupie? Tak są. Zresztą muszą, bo inaczej z nimi by nie były. Zresztą przykład 826 i jego laski, którą kopuluje. Ona już próbowała go dwa razy (jak nie trzy lub więcej) ciepnąć, ale 826 się odgrażał, więc nie udało jej się i nadal spotykają się choć znacznie rzadziej. Ona nauczycielka w szkole, on.... wiemy. No i sytuacja podobna jak u mnie. Oni nie nadają sie do życia, wiem to, pewnie ta nauczycielka też. On se wyobraża zupełnie co innego, tzn. radosne życie z nią we dwoje, nadto jest zakochany w niej, ona w nim - nie.
   No i co do 826. Robił porządek i w ramach niego natknął się na garnek z czymś tam w środku co już zaśmierdło. Jak to 826 długo się nie zastanawiał (czy on się w ogóle zastanawia?!) i wyciepł ów garnek za okno. Gdzieś ten garnek zleciał, ktoś zadzwonił do tych koloru morskiego i za wyciepnięcie garnka 500 zyla na papierku dostał.
   Wracają do lasek, to te co bytują z tymi mięśniakami-skurwielami muszą być umysłowo na bardzo zbliżonym poziomie, bo inaczej to by się nie spieło. Zresztą opisywałem jak 303 był na st. mac. ze swoją wybranką i szybko zszedłem z mówieniem do poziomu mięśniaków-głuptaków. No i wrócę do tego co ostatnio podnosi w kanałach informacyjnych, że laski nie mogą sobie znaleźć partnerów. To może dot. zwłaszcza młodego pokolenia. Zniewieścienie wśród nastek jest spore. Przypatrzcie się na nastki w przestrzeni publicznej. Najprościej wyłapać ilu z nich ciągle poprawia fryzury rękami, jakby to był fundamentalny element bytowy. Z tego robi się już plaga. Po za tym ilu w klasach dziś wbije gwoździe w bolka drewnianego, ilu coś ugotuje, zrobi rzeczy potrzebne bytowo w domu. Oni są ładnie ubrani, ładnie wyglądają i w zasadzie tyle. Jeszcze gorszym elementem do współżycia są mięśniaki-skurwiele. Ci to już mało co w ogóle potrafią, a jeszcze zaszkodzą. Co pisałem wielokrotnie, już po to buzi i pa, i do następnego. No i kto teraz zostaje laskom? Wyedukowana, jeszcze trochę umięśniona faja bytowo nieporadna; ani wyedukowany, ani umięśniony bytowo nieporadny, ale faja; no i mięśniak-głuptak-skurwiel, wiadomo bytowo nieporadny.
    Nie ma się co dziwić, że co raz częściej badania pokazują, iż ludzie samotni żyją szczęśliwiej od tych w parach. Sam się do takich zaliczam. 

   Wybory. Echh. Czasem zastanawiam się czy w ogóle pisać. Ogólnie to jakaś farsa, Serio ktoś myśli, że w tej dobrze naoliwionej maszynie coś zmieni? Z racji pracy słucham ich czasem w stacjach radiowych, różnych, by nie było. No przecież to sa dopiero jaja. Redaktorzy o coś pytają, Ci bredzą w odpowiedziach, czasem jawnie się śmiejąc, coś jak z misia - nie mamy Pańskiego płaszcza i co Pan nam zrobi? Oni tam sa bezkarni od lat i wiedzą o tym. Im głupsze społeczeństwo, a takie niestety w coraz większym stopniu mamy, tym niższy poziom kolejnych kampani wyborczych. Schodzimy do poziomu zaprezentowanego w filmie "Idiokracja". Nie chcę w tym brać udziału. Jeszcze mi rozdupi mózg po ścianach. 
  Zdjęcia.

A że bym to wiedział co to jest i gdzie to zrobiłem...

  To tera z tą pocztą tak je, że trza ściągać całe zdj. jakby nie mogli zostawić podglądu miniaturek. NIeprawdaż, że b. ekologiczne rozwiązanie.

 Narka.

poniedziałek, 11 września 2023

Poniedziałek #2006

   Odwieczny problem zdrady. Kto to w ogóle wymyślił i kiedy? Czy u zwierząt jest pojęcie zdrady? Wiem, zara ktoś sie uniesie, że porównuję tak nisko, ale przeca część zachowań mamy przyrodniczych i trudno je zmechanizować i w najbliższych latach to chyba jeszcze tak zostanie. 

  Powróćmy do sprawy. Kiedy następuje zdrada? Dajmy na to chcę się zejść z partnerem. Czy w tym etapie, nim ustalimy, że już tylko my, to jeszcze mogę, czy on może się spotykać z innymi? To oczywiście na początku jest niedopowiedziane, bo przeca nie ustalamy, że ponieważ chcemy się zejść, to już nie z innymi, bo bądźmy "w porządku". I wtedy jeżeli partner, któremu nic nie powiedziałem, który nic też nie oświadczył odbędzie pełny stosunek, to mnie zdradził czy jeszcze - nie.
   Teraz przejdźmy do tej cienkiej granicy zdrady. Koleżanka opiekowała sie czasem psem, też go mialem u się na st. mac. na 2 tyg. (coś tam chyba nawet opisywałem), bo właściciele polecieli do Londynu. Biały amstaf. Pies był wtedy młody, jakoś 2 latek. Jak to psy skakał mi po nodze, to kiedyś stwierdziłem, że zrobię mu dobrze i ręką zwaliłem mu konia. Pies doszedł, podobało mu się. Koleżanka była w lekkim szoku. Od razu napiszę, by nie było domysłów, że nie podnieciłem się przy tym, nie stanal mi, zupełnie obojętnie do tego podszedlem. To czy gdybym był z kimś to była by już zdrada czy jeszcze nie?
  Inna sytuacja. Jestem np. w saunie. Tam, jak wiadomo są wampirelle. Teoretycznie powiedzmy, że jakaś wampirella poprosiła by mnie o zwalenie konia i zrobiłbym to kompletnie przy tym się nie podniecając, nie dostając erekcji, o wyższych stanach już nie mówiąc. To czy gdybym był z kimś to była by już zdrada czy jeszcze nie? 
  Zastąpmy wampirellę ładną 18-ką. Robię dokładnie to samo, aczkolwiek nie mogę pohamować mózgu i ogólnie podniecam się, staje mi, aczkolwiek nie dochodzę. To czy gdybym był z kimś to była by już zdrada czy jeszcze nie?
  Można wyjść jeszcze od innej strony. Pracuję (np.) jako masażysta. Przez moje ręce przewija się sporo ludzi. W większości jest to geriatrion, bo ludzie młodzi rzadko chodzą na masaże rehabilitacyjne. No więc pracuję i generalnie przy geriatrionie sie nie podniecam, ale trafiła się ładna 18-ka, sportowiec po kontuzji. Masuję go i, no trudno, mózg się rozpędził i się podniecam. Będąc z partnerem jest to zdrada, czy nie? A gdybym nie był masażystą, a o takie masaże poprosiła by mnie jakaś wampirella w saunie, to zdradziłem?, a ta sama sytuacja, ale z 18-ką. 
  No więc ta zdrada to czynności jakie wykonujemy, czy stan umysłu w czasie tych czynności. Co nas usprawiedliwia w danych momentach, a co nie? Dla mnie jest to bardzo płynna granica, którą łatwo jest nagiąć w zależności od potrzeb. One często wynikają przy kłótni, wtedy naginamy mówiąc, że to z tym psem to zdrada. To podobnie jak te baby od 972, czy 971 i 975 jak się dowiedziały, że ich partnerzy (mężowie) ze mną, to wyzwały ich i mnie od pedałów. Na nic zdało sie tlumaczenie, że jako pedał nie mam dzieci i oni też by nie mieli. One głupie to co z nimi dyskutować. W tych przypadkach sugerowałem by odeszli od nich i se życie poukładali osobno. Każdemu to wyszło bokiem. I kto miał rację?
  Na jakim etapie oni dziś są. 971 nie żyje o czym, czytający pewnie pamiętają. 972 został dla dobra dzieci z żoną, ale czy to było dla dobra dzieci, czy bardziej dla swojego dobra. Dzieci (seria 300-ta) ma go totalnie w dupie. Nawet 302, który trzyma jego stronę nie poszedł by za nim jak w dym, natomiast 979 za mną tak. Wiem to i nie, nie wydaje mi się. 
  975 został sam w Niemczech. Ona zjechała tu z larwami, on został tam z długami. 
  Wracając do zdrady, to w/g mnie bardzo cienka granica, która w stanach emocjonalnych jest naginana w zależności od potrzeb. Wiem, że trudno jest mówić na początku od razu, co jest zdradą, co nie. Wytyczać tą granicę, przeto wygodniej jest nie robić nic z nikim, nawet nieszczególnie sie witać podając sobie dłoń, bo może to być w stanach emocjonalnych różnie zinterpretowane. Ale jak wyżej napisano ta przysłowiowa zdrada to dwa stany. Umysłowy i fizyczny. czyli mogę partnera zdradzić umysłowo opróżniając zbiorniki myśląc o np. 303 i to już będzie zdrada, a równie dobrze mogę to "zrobić" z psem lub z geriatrionem i też uznane to będzie zdradę. 
  A tak w ogóle, to kto narzucił nam pojęcie zdrady? Instytucja kościelna, byśmy sie przed nią tłumaczyli kogo i z kim zdradziliśmy? Podtrzymują to media, byśmy się odpierdolili od tych, którzy nas masowo okradają i byli uwikłani we własne konflikty miast energię walki przekierowywać na tych którzy z nas robią niewolników ekonomicznych. Te wszystkie programy 'dlaczego ja", "zdrady" i pochodne. 

   Będzie bez zdjęcia, bo brak czasu już. 
  Narka.

poniedziałek, 4 września 2023

Poniedziałek #2005

    Demografia, o której się tyle ostatnio mówi, ale czy zadaje się te odpowiednie pytania.? 
  Potrzebna jest pewna dygresja. Otóż lata 90-ych kiedy masowo były likwidowane zakłady pracy poprzedniego ustroju, powodowały znaczny przyrost ludzi, bez pracy. To bezrobocie tamtych czasów jest dziś używane w kampaniach wyborczych. Można by uważać, że faktycznie dziś to zasługa pływającego stworka i jego ekipy takie niskie bezrobocie, ale, niestety qrwa, nie. Otóż za to co mamy dziś jest odpowiedzialna demografia, a właściwie nie ona, jako nauka, ale niski przyrost naturalny. To co już tu na blogu było, czyli w obecnych latach z rynku pracy schodzi 100 osób, a na ich msc. jest 50-ciu. To właśnie głównie powoduje takie ssanie na rynku pracy. 
    I teraz zajmijmy się demografią trochę inaczej, jak w mediach.
   1. Wynagrodzenia za pracę
   Teraz dzięki niskim urodzeniom kiedyś, obecnie pracujące osoby, mają w miarę wysokie wynagrodzenie, bo mamy rynek pracownika. Nie ma dziś tego co w latach 90-ych, czyli jak Ci się nie podoba praca za 5 zyla na h, to za płotem jest 5-ciu innych Edków, którzy to samo zrobią za 4,50 zyla na h. Tak było, nie ściemniam. 
   Tego sie w ogóle nie porusza, ale czy w imię wlk. przyrostu naturalnego, chcecie się wyzbyć 1/3 wypłaty? Serio!? Bo ja np. nie chcę. Przerabialiśmy to już i pewnie o tym pisałem. Większa ilość ludzi jest potrzebna państwu, bo jest największym pracodawcą, (i kościołowi, bo wiyncyj owieczek, to wiyncyj na tacę, ale to tak przy okazji) więc jak nie ma konkurentów na rynku pracy, to nie ma presji na trzymanie wypłat na tym samym poziomie, przeto trza płacić wiyncyj tym co są, by nie uciekli. Zresztą widzimy to po nauczycielach, czy formacji w niebieskich ubraniach i pewnie kolejka sie zrobi za chwilę innych. By nie być gołosłownym w kwestii schodzących z rynku pracy i wchodzących nań, po raz któryś piramida wiekowa.   
Ja tu widzę "zasługę" rządów, że tak dobrze rządziły, że się tak mało urodziło.
2. Problem z emeryturami. 
   Kolejna bujda na potrzeby realizacji mega przyrostu naturalnego. Rzecz jest prosta. Skoro ok. 3% PKB, które obecnie dajemy na podtrzymywanie rozrodczości nie skutkuje, to może dać 1% PKB, w formie 14-ych, 15-ych, 16-ych itd. emerytur. Emeryci nie będą stękać, problem z ich finansowaniem się skończy, a pieniądze będą efektywnie zużyte. Mało tego, budżet zaoszczędzi 2% PKB, więc nie mało, co będzie można przeznaczyć na kolejne głupie inwestycje. Można by z tego np. 0.5% przeznaczyć na naukę i (uwaga) utrzymanie w kraju osób rozgarniętych. Na razie przez przeróżne formy drenowania, jesteśmy takich osób pozbawiani, choćby zachodnie konkursy w informatyce, które drenują nam rynek, bo jak słyszymy w mediach, nasi dość sporo takich konkursów wygrywają. Oczywiście nie mówi się, pisze później gdzie te osoby, które te konkursy wygrywają lądują, ale pewnie, jak i ja, wiecie. 
  3. Zatrzymanie wzrostu gospodarczego kraju. 
   Większej bzdury nie słyszałem. Komu potrzebny jest wzrost gospodarczy? Serio komuś jest potrzebny? I nie wiążmy tego z postępem technologicznym, bo to zupełnie coś innego. Technologie do nas i tak przyjdą. Zawsze jest potrzeba wykonywania prac utrzymaniowych społeczności, społeczeństwa które obecnie bytuje, a co pisałem wyżej, jakby zająć sie utrzymaniem, ewentualnie ściąganiem ludzi rozgarniętych z innych krajów, z których do nas już napływają, to już byłby postęp i kraj może by sie na jakimś tam poziomie rozwijał, mimo braku w nowych potomkach.
   4. Migracja do kraju. 
    Teraz, by nie wyszło, że jestem rasistą, bo nie nie jestem, ale, jak większość patrzę na swoją kieszeń. Nie jest tajemną wiedzą, że do pracy są ściągane osoby z dalekich wschodnich krajów, gdzie jest przeludnienie, bo są tanią siłą roboczą. I o to w tym chodzi (kiedyś my byliśmy tanią siłą i jeździliśmy na zach.).Czyli jeżeli ich naściągają kolejne 200 tysi, to co jest w pkt. 1 nie będzie presji na dźwiganie wypłat, bo zrobimy sobie to co w latach 90-ych. Już w moim zawodzie abdullachów jeździ pełno. I teraz czy w związku z tym będą dźwigać wypłaty? Nie, bo jak Ci się nie podoba, to na Twoje msc. mamy dwu, a nawet trzech abdullachów, którzy to samo zrobią nawet za mniej jak Ty. Zastanawiam się w co trzeba będzie uciec za jakiś czas, jak będziemy już mniejszością, a oni zdominują rynek.
   Tak znam wyniki badań, że migracja zarobkowa pozwoliła utrzymać, a nawet zwiększyć rozwój krajów jak Anglia, Niemcy. Ok. kraje się rozwinęły, ale czy na tym skorzystała większość społeczeństwa. Śmiem twierdzić, na co też są zresztą badania, że nie. Właśnie większość ludzi odwrotnie proporcjonalnie do wzrostu gospodarczego biedniała, bo nie było presji na dźwigania wypłat. Kraj się rozwijał, a paradoksalnie majętność ludzi się zwijała, zresztą proces ten jakby ewoluuje dalej. 
  5. Właściwe pytania. Czemu ich nie ma?
   Tu musimy sie cofnąć do wcześniejszych pkt. Czemu w mediach nie usłyszymy pytań, typu:
- czy chcesz więcej dzieci kosztem obniżenia swojej wypłaty?
- czy chcesz więcej dzieci kosztem wzrostu bezrobocia w kraju?
- czy chcesz byśmy mieli tu drugi Bangladesz lub Indie?
  Pewnie kilka by jeszcze można było dodać, ale czemu ich w ogóle nie ma? 
  Co jest wyżej. Komu potrzebni są niewolnicy ekonomiczni? Państwu, korpo, kościołowi. No i teraz w czyich rękach są media, w których jest debata o demografii? W państwowych, w korporacyjnych, w kościelnych. No to już wiemy, czemu tych pytań tam nie ma. 

   Ja to potrafię narobić i tylko chyba ja, z drugiej strony to szczęście, o którym tu już wpisy były. Otóż, z braku doraźnego abdullachów (może sie pochorowali i adaptują się do warunków lokalnych) zadzwonili do mnie, czy bym z wolnego nie przylazł do roboty.
- No ok, a co jest to jeżdżenia?
- 657/3 04:25-12:08.
- no fajnie, ale nie robię na rano
- ale jest potrzeba
- daj mi 10 min się zastanowię. 
    Zadzwoniłem za 10 min i wziąłem. 
   No i tera wczoraj wieczorem przygotowywałem się do pierwszej w tym roku służby na rano. Zrobiłem se żarcie, picie na rano i zabrałem się za obliczenia, o kiery wstać i dojechać rowerem do zajezdni, bo nie ma dojazdu kom. miejską. Dział planowania ustalił, że by na 04:25 dojechać do katos, trza wstać o 04:00, wyjść o 04:25 i na spokojnie naście km przejechać. Dział kontroli nie wniósł zastrzeżeń i sprawa została klepnięta. Później jeszcze przesunąłem budzik o 5 min, by sie nie gonić, więc ustawiony został na 03:55. Wyglebiłem ok. 21:40.
   Ponieważ pierwsza na rano to mózg działał na innych obrotach i przebudziłem się ok. 02:03. Następnie trochę się pociepałem w łóżku i zasnąłem. Przebudziłem się ponownie o 03:32. Stwierdziłem, że do 03:55 już nie ma sensu leżeć to wyleze z łóżka. Zarząd stwierdził, że jeszcze raz obliczy godz. wyjazdu, by być na 04:25 na zajezdni. Wtem okazało się, że w zasadzie to już powinienem być na rowerze, a wczoraj nastąpił błąd w obliczeniach. Qrwa *ać. 
  W ciągu 2 sek, byłem już na pełnych obrotach. Błyskawiczne spakowanie, wytoczenie się ze st. mac. i odpał silników trakcyjnych. Rozumiecie? W obliczeniach straciłem godz. czasu. Dział kontroli nie wniósł sprzeciwu i zostało to klepnięte. Jakimś cudem przebudziłem się wcześniej i zacząłem funkcjonować. No szczęście.
   Po przejechaniu 200 m, już wiedziałem, że brakuje mi czapki na gowie, rano jednak zimno już, a ja w zasadzie chory z kaszlem i katarem. Na powrót po nią oczywiście nie było już czasu. Silniki trakcyjne pracowały na 3/4 mocy, bowiem miałem jeszcze wykonać pracę 8h, więc nie mogłem ich przeciążyć. W miarę stabilnej jeździe sprzyjały puste ulice, a światła, nawet te w kolorze róż, nie były problemem o tej porze, lekkie przyhamowanie i uruchomienie ponowne silników trakcyjnych. 
   Na zajezdni byłem o 04:24. Wpierw do dyspo, by odnotowali plan, a następnie zaparkowałem pojazd trakcyjny i do wozu. Wyjazd już na linię już planowo. W wozie po zagrzaniu silnika ogrzewanie w kabinie, bo byłem cały mokry z tej jazdy ze zwiększoną prędkością (bez czapki!). Przez 1,5 kółka się grzałem w kabinie, powoli sie rozbierając, by przeschnąć. Masakra. Nwm. jakie będą konsekwencje organizmu, się okaże. 
   No cały ja. 
   Zjęcia nie będzie, za to mięśniak grający na pianinie.

  Tu po raz któryś muszę napisać, że oprócz piękna muzyki jest też piękno wykonująco ją. To da się połączyć, tylko trzeba się nie bać tego zrobić. Jeżeli już pokusiliśmy się dać materiał filmowy pod ścieżkę dźwiękową, bo równie dobrze mógł być wstawiony jakiś obrazek, to w tym materiale można pokazać piękno ją wykonującego, nawet bez jego twarzy i zrobić to ze "smakiem". Niestety jest jakiś opór przed tworzeniem takich materiałów, a tylko nieliczni (nie wiedzieć czemu) pozwalają sobie na udane połączenie tego.
Narka.

środa, 30 sierpnia 2023

Środa #2004

   O naszym mózgu można wiele pisać, on zaskakuje, ale też czasem działa przewidywalnie. Jadę do pracy, jeszcze ostatni ciepły dzień. Na przystanku oprócz laski ubranej jak barbie, nawet bardziej wyzywająco, czym zwracała na się uwagę prawie wszystkich czekających, był też niepozorny mięśniak. W ciuchach, (wszystkich), wartych chyba nie całe 5 zyla. Budową przypominał 899 i właśnie to wzbudziło mój mózg. Z daleka nie wyglądał jakoś nęcąco, ale jak już autobus pojawił sie na horyzoncie to zbliżyłem się doń. W miarę zbliżania mózg oceniał to co widział i rosło jego zainteresowanie. Ono urosło do tego stopnia, iż dział ps. od razu zaplanował miejscówkę w autobusie, by móc dalej przyglądać sie osobnikowi. Wysłał zgłoszenie do natychmiastowej realizacji, zarząd szybko klepnął i do działania. Wsiadłem przed mięśniakiem do 4-ch drzwi od razu na silnik sie ładując. Mięśniakowi nie pozostało nic innego jak stanąć w drzwiach. to dla mnie idealna miejscówka, bowiem można symulować że patrzy się na widoki za oknem, a jak na filmie "Rejs" podziwiać inne widoki dostępne w zasięgu wzroku, zresztą bardzo blisko. Ponieważ ów mięśniak był w czapeczce jak 899, to mózg po krótkiej chwili przywołał wspomnienia zapasów z 899, kiedy to w lecie, było podobnie ciepło, mocowaliśmy sie na grupie A. Ja mokry, do tego stopnia, że kapało z mojej twarzy na niego jak na nim siedziałem. Do tego on spocony, to też w moje ręce przesuwały się bez problemów po jego skórze a pod nią napięte młode mięśnie. I choć ten w autobusie nie wyglądał dosłownie jak 899, to jednak budową bardzo podobny. Taki stan surowy, jak 899. Mózg przywołując wspomnienia, jednocześnie odbierając bieżące obrazy, jego rąk, nóg, szyi, twarzy powodował rekcję działu ps. Tu niestety musiał zarząd interweniować, bo za chwile by sie organ wzbudził i byłby zonk. Ale patrzałem nań i myślałem, taki człek z żelaza, taki Birkut z wiochy, jadący do miasta w swoim mega wioskowym stroju. I w przeciwieństwie do miastowych flaczków, jego mięśnie to te, które jak by się chwyciło, to byłby ten efekt. 
  Zdjecia.

Zachowały się zdj. z zapasów, chyba tu jeszcze nie publikowane. 
 
To i tak cud, że wtedy udało się je zrobić. Tu wersje cenzuralne.


Inne musiałbym ocenzurować, czyli wyciąć rozpoznawalne części ciała. 

  Tego samego dnia wracam wieczorem już z pracy i w autobusie siedzi 4-ka znajomych (kolegów i jedna koleżanka, a właściwie laska od jednego). Ponieważ to ostatni ciepły dzień, to oni jeszcze skąpo ubrani. Dwu chodzących na siłownię, trzeci niestety otyły. Jak się później okazało, stałem obok to słyszałem, dwu miało 16 lat, jeden 17,5. Wiem, w tym wieku dodaje sie nawet pół, by być bardziej dorosłym, w dorosłym wieku odjęło by sie całe dekady, by być młodszym. Kto by tam się, jak by już była możliwość z tym pół pierdolił...
    A tych dwu chodzących na siłownie to ładne sztuki. Wracali z aglo do wioski, trochę gdzieś tam łyknęli, to też języki stały się bardziej giętkie i nawet temat seksu był dość otwarty. A rozmawiali z gościem ok. 40 lat, który też po jakiejś imprezce zapytał się ich czy mają fajkę. Że gość był też z wioski, to szybko nawiązali łączność na tej samej fali. 
   Przyglądałem się im i porównywałem z tym podobnym do 899. Widać i słychać że poziom umysłowy bardzo różny, sama budowa ciała też. Mimo, iż oni chodzili na siłownię to na siłowniach ćwiczy się określone grupy mięśni i w zasadzie te, a inne leżą odłogiem. Natomiast u takich mięśniaków naturali, wszystkie są proporcjonalnie zbudowane, bowiem on raz, że genetycznie, dwa, warunki bytowe i to powoduje właśnie taki zajebisty wygląd. No i znowu konstatacja, że dział ps. wybrał by tego a'la 899 do wiadomo czego, ale zarząd by go odrzucił, bo o czym z nim gadać i co robić już po. 
   Z innych wieści. 172 dzwonił, ale wygadał się, że biega, bo mu brzuch urósł. Niestety to przewidywałem, bo gdzieś to opisywałem, jak poprzednio wrócił, to mu powiedziałem wprost - coś Ty z sobą zrobił? 
  No ale wrócił do poprzedniego wyglądu jednak trochę czasu to zajęło.  Teraz może być gorzej, bo i wiek późniejszy, i nie wiadomo jak życie się potoczy. 

   No i nam sie lato nagle skończyło. Jeden dzień i temp. spadły dość nisko. Zmienił się front i za chwilę skończy sie oglądanie osobników w miarę skąpo ubranych. Do kwietnia będziemy widzieć tylko twarze, szyje i ewentualnie przedramienia i to tyle. Za to przy ostatniej pogodzie na placu wilgotność na st. mac. osiągnęła 63%. Śpię i czuję sie mokry. 
  Wracając do kończącego sie lata, wypada dać jakieś posumowanie. Pozytywne ono nie jest. Młodzież generalnie po twarzach jest ładna. Do tego fryzury, które zasłaniają łysiny rosnące w kolejnych rocznikach. Co ciekawe, to mało grubasów jest w wieku lat nastu, a przynajmniej w dojeździe do pracy i w samej pracy jakoś ich pełno nie ma. Inną kwestią jest raczej wyłączenie oglądania i analizowania starszych roczników, choć w nich pojawiają sie skrajności, na widok których od razu wciągam brzuch. Na szczęście jeszcze płaski. Wnioskuję z tego, że psucie wyglądu następuje po dwudziestce, kiedy stabilizuje się życie, praca, większa dostępność środków, a więc większe możliwości jedzenia śmieciowego. 
  Dramat to zaczyna się robić z umięśnieniem. Co pisałem wielokrotnie, oni ładnie wyglądają, ale mięśnie to są w zaniku. To już nie te roczniki, które jakoś fizycznie w wieku lat nastu napieprzały. I nie mam tu na myśli tylko i wyłącznie pracy fizycznej, bo to przerabiały wczesne roczniki lat 90-ych na Górnym Śl. kiedy było duże bezrobocie, ale choćby bieżący ruch, czyli proste bieganie, jazda na rowerach, taka częsta i ogólna aktywność fizyczna. Dziś ta jest eliminowana, bo komórki, a więc praca kciuka, hulajnogi elektryczne, więc eliminacja chodzenia, czy biegania, rowery elektryczne, więc eliminacja jazdy siłą mięśni na rowerach i wiele, wiele innych udogodnień, które nie wymagają od nas choćby prostych ruchów, jak zamykanie bagażnika w aucie na przycisk. 
  No i tu trochę wchodzi, co też pisałem nawet ostatnio, brak odpowiednich samców dla samic. Narzekają na małe urodzenia, ale co raz częściej się słyszy, ze samice nie są w stanie znaleźć odpowiedniego samca do życia. Co się dziwić, skoro zniewieściałych samców co raz więcej, lebiody na porządku dziennym, a ród skurwieli wymiera w oczach. Jak samica ma sobie ułożyć życie z nastką, która przegląda się w tel. i co jakiś czas poprawia fryzurę, by ładniej wyglądać. 
  Nam na szczęście jeszcze udało się pourzędować z mięśniakami-skurwielami, z czego się cieszymy, a zdjęcia pozwalają nam czasem przywołać miłe wspomnienia. 
  Narka.

piątek, 25 sierpnia 2023

Piątek #2003

    Ostatnio na yt natrafiłem na gościa, który odnośnie zmniejszającej się populacji wysnuł ciekawą tezę. Otóż dziś samce są zapatrzone w siebie (można tu przywołać eksperyment Calhouna) do tego stopnia, że zachowują sie jak laski. Przeglądają się w komórkach, ciągle poprawiają włosy, kosmyki, by tylko idealnie wyglądać. Część stała się zmanierowanymi przez co zachowują się jak kobiety, a tymczasem kobiety potrzebują do związku samca, a nie drugiej kobiety. Nawet w związkach dwu samic jedna jest przeważnie z odruchami męskimi, druga jest typowo żeńska. I teraz kiedy laski szukają partnera do życia, samca, męskiego, to na takiego nie natrafiają, bo ich jest mało. Nawet w wiosce 972, która kiedyś stała mięśniakami-skurwielami, ten gatunek jest już na odejściu. Oczywiście jeszcze są jednostki, ale jest ich mało. 303 jest też ostatnią jednostką z takim zachowaniem, może dlatego przygarnęła go ta 31 latka, ponoć jest w 4-ej ciąży z 303. 
   I tak se myślę, na ile świadomie laski robią te nr-y na dziecko, by samca-skurwiela, utrzymać przy sobie. Wszak 979, coś mi się wydaje, też tak został chycony. 

   Wracam autobusem z pracy. Na szczęście przedłużone lato, to jest na co jeszcze popatrzeć. Do autobusu wchodzi młody (powiedzmy, że) mięśniak. Taki typ 230. 16-17 lat z kolegą, niestety jakimś morświnem. Trzyma się rurki i zauważyłem, że co jakiś czas napina, trzymając sie tej rurki, mięśnie ręki i patrzy się na nie z zaciekawieniem. Oczywiście szybka obcinka i wywnioskowałem, że najprawdopodobniej dorabia na wakacje fizycznie. Wracał akurat z roboty, z za bogatej rodziny nie jest bo ciuchy, takie trochę jak kiedyś miała seria 300. Za to ponieważ fizycznie robi (zakładam) te ok. 7h, to mięśnie rąk rosną i to, co zauważyłem mu się podobało. Sprawdził tak wpierw prawą rękę, później chycił sie lewą i zrobił dokładnie to samo. Tzn. niezależnie o bujania pojazdu, on napinał se mięśnie i z zaciekawieniem, i podziwem na nie patrzał, ja też. 
   Porównałem go do 230, bo fizycznie było mu najbliżej. Tzn. nie był to typowy mięśniak, ale przy jakiejś dyscyplinie w ćwiczeniach za 2 lata może być z niego niezłe ciacho. Czy się tak stanie? Dla niego lepiej aby tak, bo mądrzejszy nie będzie, a jak mu mięśni przybędzie to może wyrwie lepszą laskę, choć wielokrotnie pisałem i nie wiem jak to się dzieje, że czasem taki ładny maga przejebany mięśniak, buja sie z takim morświnem (żeńskim), że aż wstyd. 

   Nasz mózg je fajny. Nad renem śniło mi się, że jakaś akcja (nie, nie łóżkowa) z 575. Skąd on go wytrzasł to nie wiem, ale jak już musiałem wstać, bo budzik się odezwał, to taka myśl mnie natknęła, że takich mięśniaków dziś to na wymarciu. Co pisałem kiedyś to współczuję tym dzisiejszym laskom, to o takich mięśniakach jakie były dawniej to mogą tylko pomarzyć. Oni są fajni z twarzy, fajna fryzura zakrywająca łysinę na gowie i tyle. Mięśni to nawet widać, że nie ma, a po dotknięciu to chyba było by duże rozczarowanie. Są jakieś wyłomy, bowiem przejeżdżamy k/dość sporej siłowni na Ligocie i tam z niej czasem można ustrzelić wzrokowo dość ładne sztuki, jednak niewiele ich. 
  No trza by się kiedyś skomunikować i spotkać z 575. Mózg chyba nie na darmo go przywołał.

   Wczoraj jechałem do pracy i w wozie z Gliwic kierowcy, czy /ca wymyślił se, że by zrobić dobrze ludziom to do klimy dodali środka zapachowego. Wsiadłem na przystanku i uderzył mnie przyjemny, acz chemiczny zapach w autobusie. Od razu pomyślałem, że jakiś środek zapachowy, bo takich perfum nie znam. Niby fajnie, ale po ok. 12 min zaczęły mi lekko oczy łzawić. Zresztą przypomniało mi się, jak w saunie w Ch-wie do której chodziłem z 975, też dodawali środka zapachowego do sauny mokrej, ale to było robione przez lekarzy więc z wiedzą i w odpowiednich ilościach/proporcjach. Tu nie sądzę, że kierowcy/a popłynęli aż tak bardzo by sprawdzić w jakich ilościach można tego dodać, by było nieszkodliwe. Jednak oddziaływanie jakieś było, skoro oczy mi po ok. 12 min zaczęły lekko łzawić. 
  
  I teraz, wracając do rozwijającej sie głupoty. Na poczcie PL, biorę do ręki książkę, która ma być niby przepisami na przetwory z owoców. W niej, pełno zdjęć, a treści to może 1/5 - ta. No jak nic wracamy się do epoki obrazkowej z przez 2 tysi lat. Nie treść, co jak zrobić, jak przygotować, jak oprawić, doprawić, tylko obrazki, z których nic nie wynika, do cyca!
Zdjecie.
Robi się jakaś moda na drezyny. No my chcieliśmy je uruchomić w centrum aglomeracji, ale wiecie lub nie, oni te koperty chcieli. I tak przy okazji nadchodzącego wciepowiania makulatury do pojemnika, zastanówcie się 2x lub wiyncyj, co robicie. My tam nie chodzimy od dwu dekad, świadomie i z uzasadnieniem. 
   Narka.

piątek, 18 sierpnia 2023

Piątek #2002

   Jakoś gładko przeszliśmy przez okrągły nr dwutysięczny, ale coś z tym trza bydzie zrobić. 

  Przechodząc do bieżących spraw zauważyliście u młodzieży męskiej new trend we fryzurach na gowie? Otóż z tyłu krótko, z boków krótko, a z przodu długo. Krótka konstatacja i przeca oni są do 1/3 czachy łysi, to są to fryzury, które tą łysiną zakrywają. To pokolenie jeszcze ma czym, a przyszłe? Wprowadzą modę na łyso?
   Wreszcie zaś ciepło. Pogrzejemy się przez kilka dni, choć nadchodząca jesień i marznięcie nie nastraja optymistycznie. 
   Zastanawiałem się kiedyś, czy ta moja ciepłolubność nie wynika z wychowywania mnie w takich warunkach? Otóż, to też taka zaległa sprawa, kiedyś, późną wiosną, jadę do pracy i przejeżdżam przez wioskę 972. Na placu było ok. 13C i słonecznie. Więc średnio z jakąś rewelacyjną temp., przynajmniej dla mnie. Z okien autobusu widzę blok i okna 972. Patrzę a tam w dwu pokojach zrobione na uchył, ale mają duże okna. I teraz skoro przy 13C, wiem bo wychodziłem do pracy to spojrzałem na termometr, u nich są pootwierane okna, to ile mają w mieszkaniu? 15C ? I teraz jeżeli seria 300 wychowywała się, częściowo, bo przeca byli w domach dziecka, w takich temp., to są już z klubu morsów i przystosowani do takich temp.? Wszak 303 jak mieszkał na st. mac., co opisywałem, to kąpał się w lecie w zimnej wodzie. Kiedyś do niej wlazłem częściowo z ciekawości i myślałem że mnie podupi z tego zimna, a on w takiej siedział przez ileś czasu. 
   Czy zatem, jakby mnie wychowywano w takich warunkach, to też byłbym z klubu morsów? 

   Ostatnio na ntlx zacząłem oglądać PL film "Teściowie". Dotarłem do 30 min i zarząd stwierdził, iż się poważnie obrazi jak to będzie oglądane do końca. Nie chcąc mu robić pod górę po 30 min przestałem owe cudo kinematografii oglądać. 
   Następną pozycją proponowaną po tym cudzie był również PL film "Filip". Tu dotarłem już do końca, bowiem główny aktor ładny, zresztą musiał taki być. Natomiast czy sam film na takie miano zasługuje? Tu podobnie jak przy poprzednim zarząd zgłaszał obiekcje. Dochodziło do tego, że często korzystaliśmy z funkcji przewijania do przodu o 10 sek, co usprawniło zakończenie seansu. 
   Rozumiem, że w części dzisiejsze filmy są robione również dla młodzieży, stąd nie oddają one klimatu tamtego okresu, ale bez przesady... Pewnego słownictwa się wtedy nie używało, gestów też nie, korzystanie z materiałów, ze względu na ich deficyt też było mocno ograniczone, czego w filmie nieszczególnie widać. A może koszty produkcji i znalezienie osób, która znają się na tym i potrafią oddać klimat tamtych czasów. Wszak to nie tylko odpowiednie ubranie aktorów, ale właśnie ich zachowanie, zachowanie drugiego planu, korzystania z rekwizytów. 
   Teraz skorzystamy z własnych rekwizytów. 
   Zdjęcie. 

Tym rekwizytem jest zdjęcie 826 z kiedyś tam, choć dziś wygląda jeszcze bardzo podobnie.
   Narka.

piątek, 11 sierpnia 2023

Piątek #2001

     Dwutysieczna kiedyś może będzie, tym czasem, co było do przewidzenia przeskakujamy okrągłą cyfrę. 

      To jest niesamowite, jak oni się rozpędzają z drukowaniem, a następnie przygarnianiem tego co wydrukowali. Co raz bardziej bzdurne inwestycje się robi i z nikąd, a przynajmniej nie słyszę, głosów sprzeciwu, ewentualnie są one dobrze tłumione.
    Jak w wawce wymyślili se KDP na Mazury, to jedynie A. Furgalski powiedział, że to poroniony pomysł, bo by to się bilansowało, to dziennie musiało by przewozić na tej trasie 20 k ludzi (nie, nie 2 k, bo to 5 poc. lub wagonowych 4-ry). A oni i tak swoje, bo to dla Waszego dobra i bezpieczeństwa. 
   Teraz te same persona se wymyśliły kolejny strumień wyprowadzania, otóż będą remontować dworce kolejowe. Wiem, ktoś to czyta i se myśli, ależ spoko, czemu nie, może się komuś przydadzą. Serio! 
   Pisałem tu o remoncie budynku dworca w Złotnikach Kujawskich za 9 mln. zł. tutaj Po co?  Tera w kolejnych wioskach bydom remontować, dla samego remontu i wyprowadzenia kasy. Następnie w tych budynkach wieje chujem, jak w Mieroszowie opis i zdjęcia gdzie byłem z 824 i 874. Wszystko fajnie, tylko okazały budynek wyremontowany za przysłowiowe 2 złote, stoi pusty, w środku już dewastowany, bo nic tam nie ma. Tera oni se wymyślili, że takich budynków zylion wyremontują za kolejne zyliony o czym można poczytać tutaj
   Mało tego w tym pędzie im ten Miś droższy..., wpadli na genialny pomysł, odbudowania linii kolejowej, na której ruch pasażerski umarł w latach 60-ych ub. w. z Bytomia do Rudy Śl. Chebzia. Ta zła komuna już wtedy stwierdziła, że to nie ma sensu ekonomicznego, mimo rosnącej populacji ludzi, a tera przy kurczącej się, chyba tylko oni tego nie zauważyli, stwierdzili radośnie, że będzie mega potrzebna. 
   Że co qrwa!? Czy ktoś ich może powstrzymać!? Ile takich ciulniętych pomysłów jeszcze będą realizowali? Już to pisałem, po samochodówce znaleźli sobie świetną branżę, na której mało kto się zna, więc (znów z Misia):
- Powiedz mi, po co jest ten mis?
- Właśnie, po co?
- Otóż to. Nikt nie wie po co więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta.
  Z tą linią jest tak samo. Po co ona jest? Nikt nie wie, więc nie musisz... 
  Z By-mia do Gl-ic, z powrotem tak samo, średnio jedzie w poc. (uwaga!) 5 pasażerów. Dopłata do tego poronionego pomysłu (dopłata, bez bieżącego finansowania, które jest w budżetach miast) z kasy województwa w tym roku to 2 zyliony. Czyli miesięcznie dopłacają 167 tysi.
   To z By-ia do Ch-zia ilu bydzie jechać? 2-ch? No jakieś jaja, czy tylko mnie się wydaje, że coś nie chalo... I o ile ludzie jeszcze ogarniają, że jest taka linia z By-mia do Gl-ic i mniej więcej znają jej przebieg, to jakby się kogoś spytać, którędy jedzie poc. z By-mia to Ch-zia, to przeca 98% kompletnie tego nie ogarnia. Mało tego sam nie wiem dokładnie, którędy ona leci, mimo mieszkania nieopodal i interesowania się koleją, bo ona jest już tyle nieczynna.
  No i wisienka na torcie. Nawet pozostała jedna linia tram z By-ia do Ch-zia (też miała iść do likwidacji) właśnie się uratowała na bazie inwestycji torowych, ale drugą zlikwidowali w latach 2000-ych. 
  No i ktoś pomyśli, właściwie po co się ciepię, skoro to z kasy UE. Fajnie, tylko utrzymanie tego, to już kasa stąd (w/w np. 2 zyliony) więc te koszty spadną na nas. Marsjanie za to bulić nie będą. 

   Co do misia, to jeszcze dygresja. Wchodzę na przystanek i dwie babki rozmawiają, jedna mówi do drugiej:
- jak spełniłaś wszystkie warunki i zrobiłaś jak trzeba, to oni muszą Ci to dać. 
   Od razu mi się nasunęło i nawet chciałem im to powiedzieć:
- nie mamy Pańskiego płaszcza i co Pan nam zrobi....
  Se pomyślalem - głupie baby. 

   Jakby ktoś pomyślał, że mój dział p.s. jest nieaktywny, bo zarząd go spacyfikował, to oczywiście błąd. On dalej działa, choć na mniejszych obrotach. Czasem zainicjuje gadkę z jakimś młodym mięśniakiem w różnych sytuacjach, przeważnie w drodze do/z pracy. Ale ostatnio na stałej trasie zaś się wyrwał i zagadał do jednego, który kilka razy ze mną jeździł i widziałem, że przygląda się, a nawet kiedyś tam jakby część powiedział gestem. Następnym razem jak go mijałem (on był na ulicy), to mu machłem, a w piątek jechał ze mną z pracy, siedział na pierwszym siedzeniu przy drzwiach. Chciałem doń wcześniej się odezwać, ale gadał przez kilka przystanków przez tel. Czekałem więc kiedy skończy. W końcu odezwałem się do niego na 3 przystanki przed końcem trasy. W porównaniu do tego poprzedniego z tym się fajnie rozmawiało, nawet przejawiał zainteresowania taborem autobusowym. Wyjątkowo jechałem nie na swoim planie bo TDP i nam pomieszali, więc w planie poprzednika biegłem. Młody pracuje w żabce i chce otworzyć swoją. Trochę go ostudziłem, nie wiem na ile i kiedy z nim się zaś spotkam. Natomiast w trakcie rozmowy 20 min wyczułem, że jest inteligentniejszy niż poprzednik. 
  Piątek to w ogóle dzień odwiedzin. Jedno kółko na kato zrobił jeden z braci tego poprzednika (chyba mu jednak nr-ek przypiszę). Młody jest w 5 klasie podstawówki. Drugi raz pojechał ze mną na kato. W sumie jak ma sie we wiosce nudzić... W galerii poszedłem do wc, później szybkie obejście galerii z nim. Młody jechał pierwszy raz na schodach ruchomych. Trochę wydygany był, ale synek z wioski to dał radę. Zahaczyliśmy też o dworzec PKP, a następnie do wozu i z powrotem do wioski. Tyle co zajechałem na pętle i w drodze powrotnej wchodzi jego starszy brat. Nikogo nie było w wozie, to jechałem wolniej, by dłużej z nim pogadać, a zatrzymałem się na wprost jego domu. Jeszcze chwilę żeśmy pogadali, jakieś 2 min i ruszyłem dalej. No takie służby to mogę mieć częściej. 
   Zdjecie.

Ostatnio był brzuchacz, który wzbudził poruszenie, to teraz dla równowagi, szkieletorek.
   Narka.

piątek, 4 sierpnia 2023

Piątek #1999

    Ja prdl. ale ten czas leci. Nie dość że minął tydzień, to następna notka ma być (uwaga!) 2000. Pewnie znając siebie nie będzie jej, bo to okrągły nr. 1000-na czeka na wyjazd i stoi na torze bocznym w krzakach i zarosła już. Nwm. co bydzie z 2000-ną. 

      Na Ukrainie jest wojna, pominę ten temat, ale na ntlx obejrzałem ostatnio film właśnie z tego kraju. prod. 2023 r. Wcześniej widziałem film hiszpański  "Przez moje okno, rozdzieleni". W zasadzie to nie wiem o co chodziło scenarzyście i reżyserowi w tym filmie, bo ani to porniol, ani film z treścią, co to wogl. miało być? Nwm, nie obejrzałem do końca, bo chyba by mi mózg rozdupiło po ścianach.  I tu nagle trafiła się perełka, film z kraju w/w "Luksemburg, Luksemburg". Scenariusz b. dobry, reżyseria na podobnym poziomie, treść zbliżona do naszej, wszak to słowianie, dobrze skadrowany, zrealizowany. Takich filmów mi trzeba, takich potrzebuje mój mózg. Szkoda, że takie filmy mają małe grono odbiorców, bo podobnie jak film rosyjski "Dureń", o którym pisałem tutaj (choć jak widzę bardzo skromnie), są dla większości tłuszczy niezrozumiałe. 

   Ekologia. Wlk. ściema, na której się robi kasę. Nic nowego nie odkryłem. Przykłady? Największym niszczycielem terenów zielonych, lasów są miasta, które cynicznie najwięcej używają haseł ekologicznych. Dla nich na mapie tereny zielone są to zielone plamy, które można zamienić na coś bardziej pożądanego. Niedaleko st. mac. jest nowy blok. Blok postawiony w msc. gdzie rósł lasek. Niewielki, ale drzewostan stary ok. 60 lat. Przed blokiem je trawnik. Kiedyś lezę na skróty przez ten trawnik i gość, tam mieszkający mówi mi, że niszczę zieleń. Od razu pomyślałem:
- że co qrwa!? Chyba mu się w głowie poprzestawiało i powiedziałem mu:
- przed waszym blokiem rósł tu lasek, więc skończ pan bredzić o ekologii, bo wyciąłeś lasek by tu mieszkać (i polazłem dalej). 
   Gość już się nie odezwał. 
   Teraz Katowice, w dzielnicy Ligota, także wycięły stary las, by postawić ileś bloków. Serio nie ma w mieście innych terenów, niż rżnąć kolejny las?
      Inny przykład. Myjnie "bezdotykowe", coś jak czajniki bezprzewodowe. Przed ślubem dziecko stwierdziło, że trza auto umyć. Mówię mu, to bieremy dwa wiaderka, (stał u mnie na st. mac.) gąbki i opierdolimy w 5 min we dwójkę. Nie, jemu się nie chce jedziemy na automatyczną. No co byda napieroł. Pojechaliśmy. Było msc. to wjechaliśmy. Piana jako pierwsze, ale powiedziałem mu, nie wal na szyby, bo to bez sensu, blachę tym opierdol. No zrobił. Później płukanie i tu potrzebna jest mała dygresja. 
   Do środków piorąych, czyszczących dodawany jest środek pieniący. Bezwonny, w płynie lub proszku bezbarwny, który powoduje tylko pienienie się. Nie, nie ma właściwości czyszczących, odtłuszczających itp. Jest neutralny. Kolega pracował kiedyś w z-dzie produkującym środki czystości i mi to przyniósł w słoiczku. Czemu się go dodaje? By lepiej przenosił się środek czyszczący i jednocześnie dla efektu wizualnego. Ludzie w większości myślą, że jak się coś dobrze pieni, tzn. dobrze myje. Bzdura. 
   No i tera w tej pianie, już sama nazwa mówi za siebie, jest sporo tego środka. Czemu jest go tam sporo? 
   Jak już opienimy brykę, to trza to spłukać. No i tu zonk. Środka pieniącego jest sporo, który w połączeniu z wodą pod ciśnieniem powoduje jeszcze wiynksze pienienie się. Efekt - mamy wrażenie, że auto jest nadal niespłukane, wciepujemy kolejny żetonik (2 zyla) i zaś powtarzamy procedurę płukania bezbarwnego, bezwonnego środka pieniącego, znowu mając wrażenie, że jeszcze dobrze nie spłukaliśmy, bo to dalej się pieni. Od razu powstrzymałem dziecko przed wciepnięciem kolejnego żetonika do płukania, ale dziecko wymyśliło jeszcze woskowanie. Ja prdl. ludzie to wyciepują kasę na bzdety. 
   Wyjechaliśmy z myjni i powiedziałem mu za to co tam wciepłeś to je 1 m3 wody (1000 ltr). To jest dopiero biznes z tymi myjniami, dodatkowo one działając ekologicznie specjalnie robią tak, by zużycie wody (to przeciw ekologii), było wiynksze, bo zysk jest wiynkszy. I tak je to z ekologią, a takich przykładów można podawać sporo...
   Ok, tyle, bo trza do roboty się zwijać. 
   Zdjęcie.
(nie, nie moje, co zresztą widać)
Ty2-99 Oleśnica Śląska. 
   Narka.

piątek, 28 lipca 2023

Piątek #1998

   Ale wtopa, ale wtopa, taka przerwa. I to mimo tego, że na torach bocznych stoją (prawie) gotowe notki do wypchnięcia ze stacji. Tymczasem wypchniemy nową. 
     Jak to w życiu pojawiają się problemy, małe, średnie, duże. Otóż, żyjemy w czasach burzliwych zmian. Nie wiemy co będzie za 2 lata, bowiem AI (SI) zaczyna obok nas funkcjonować niejako równolegle. Ona, na co się już natknąłem dwa razy w necie, najlepiej nas poznaje po wpisach tu i po vlogach. Wiadomym jest, że automatycznie nas profiluje i wsadza do odpowiednich szufladek. 
   Na razie jest jeszcze ok. Ale..., no właśnie. Czytam bankier (tu rozszerzenie nasze krajowe) i jest to jeden z ostatnich portali, który ma jeszcze komentarze niewyłączone, ale jak to było na Misiu - jestem wesoły Romek, mam na przedmieściu domek, a w domku wodę, światło, gaz...
- nie bój, nie bój. Wyłączą Ci. 
   Otóż w nim jest art. że w Wlk. Bryt. banki zamykają konta ludziom o niewygodnych poglądach politycznych. W dwu komentarzach było odniesienie do czasów bez gotówki, które nadejdą, że skoro teraz już robią takie rzeczy, to co się będzie wyprawiać, jak już będziemy pod butem...
  No i wracamy do tego co tu możecie przeczytać, AI też, i pewnie już to zrobiła. No i teraz mam dylemat, na ile i co tu jeszcze pisać. Jakieś poglądy wyraziłem, one nie są korzystne dla tych sterujących statkiem. Niekoniecznie moją małą łódeczką chcę się znaleźć przed ich dziobem, bo wiemy jak to się skończy. 
   Chciałem tu kiedyś popełnić opowiadanie takie s m, ale teraz wiem, że już go tu nie będzie, bo jeszcze ona to zinterpretuje na swój sposób i będą kiedyś z tego problemy. Ktoś może stwierdzić, że wychodzę przed szereg, ale to raczej, jak często robiłem w życiu, wychodzę z szeregu do tyłu wcześniej niż później. 
   Wiem, przede mną jest wiele osób, które głoszą znacznie bardziej radykalne poglądy, ale ona jak zacznie wyłączać, to poleci cały dział z szufladami, jak na KingSajzie. Następnie będzie z Misia:
- nie mamy Pańskiego płaszcza i co Pan nam zrobi?
  Wnet koło historii zatoczy się i będziemy jak za komuny w kabaretach, tworzyć treści nie jednoznacznie mówiącą kto i co, a jednocześnie wiedząc o kogo chodzi i jeszcze może się z tego pośmiejemy. 
   W czasie spotkań ze znajomymi, to coś przez co często mówimy, do wiaderka, a wiaderko z dala od nas, by czasem nie nagrywało. Przecież oficjalnie wiadomo, że ci w morskim kolorze kupili konia ze skrzydłami Ver. 2, który ma takie możliwości, że.... strach się bać. 
   Pozostanie więc dylemat o czym pisać, by się nie pogrążyć czasem na przyszłość. Czy o tym, że 14 letnie skarpety przechodzą regularnie naprawy rewizyjne. Ostatnio jedna para przeszła naprawę średnią, bowiem powstały zaległości w bieżącym utrzymaniu, a teraz kolejna para została odstawiona na naprawę średnia, która we własnych warsztatach została przekwalifikowana na naprawę główną, ze względu na naruszenie konstrukcji nośnej. Obecnie już trwają prace naprawcze, ale przy NG potrwa to ponad tydzień (notka trochę poleżała, półmetek minięty).
   O pogodzie to tylko w ramach odnotowywania pewnych anomalii. O relacjach ze znajomymi? Można, na szczęście oni od początku są onumerowani, to też trudno będzie ich połączyć. I tu po latach, bo kiedy zaczynałem "Robokop" to wtedy s.f., a dziś skynet to już real, okazuje się, że było to b. dobre ponadczasowe rozwiązanie. 
   Tyle, bo czas do pracy. 
   Zdjęcia. 

   
Jedyny anglik (rozjazd angielski, krzyżowy), który był na kop. Pokój. Kiedyś go wykleszczyłem i musiałem wkleszczać sam, bez drogowców. Drezyna przez niego nie przechodziła, źle obliczone obrzeża. Na prostym torze szła, ale przez niego - nie. Trza ją było podnosić i przeciągać.

B. przyjemne, leśne otoczenie nastawni RCL. 

I dziś, mając wiedzę, nadto, te środki z UE, które naszły, było by to do uratowania. 

No cóż..., ile takich inicjatyw padło?
   Narka.

środa, 19 lipca 2023

Środa #1997

      Wesele 979.
   To może wpierw o pozytywach, bo jeszcze pomyślicie że ze mną coś nie tak.
   Żarcie. Ono się obroniło, ale było go f uj za dużo. Obiad tradycyjny rosół, później dwa rodzaje klusek, jakieś oczojebne żółte, tych nie jadłem, bo (zosia) zawsze mówił, że jak coś ma nienaturalny kolor to je sztucznie barwione więc lepiej po to nie sięgać. Nadto, w książce Zofii Wysokińskiej, Zbiorowe żywienie, wyczytałem, że klusek nie powinno sie mieszać (różnych kolorów), bowiem są z innych mąk zrobione i źle się to następnie trawi w żołądku. Zastosowaliśmy się. 
   Jako mięso łyknęliśmy roladę i surówkę z kapusty. Niewiele tego naładowałem na talerz wiedząc, iż zaciepią nas tym żarciem. Tak też się później stało. Nałożyła się na to pogoda, było ok. 32 C na placu, to też wiadomo nie żre się tyle. Lekko połowa całego żarcia została, to też połowa kasy, która na nie poszła, poszła w pizdu. Tzn. żarcie spakowano, ale co tego, jak to jest drogie żarcie, bo z odpowiednim narzutem. Mało osób z takim narzutem by to zeżarło w takiej cenie. A mówiłem, nie wiem czy tu pisałem, że żarcie powinno być na stół (jakiekolwiek) podawane w odstępach 2,5h. min. No przeca w domach nie żremy co godzinę czegoś, no może grubasy. Nic nie można zarzucić samemu żarciu, bo dobre, choć jedno połączenie mnie zaskoczyło. Placek ziemniaczany, a na nim śledź w takiej a'la sałatce śmietanowej. Nwm. dokładnie, ale osobno, jak dla mnie ok. natomiast połączenie tego, jak dla mnie, średnio wypadło. 
   Później dwie ciepłe kolacje (nwm. po co?), które były obligatoryjne, coś jak w Misiu - bijemy się o złotą patelnie, kawa i wuzetka obowiązkowa. Tu również wynajęcie sali = dwie ciepłe kolacje, bo inaczej (uwaga!) im sie nie opłaca. No to fajne narzuty mają na te kolacje. 
  Układ stołów na U, szerokie u podstawy przy parze młodej. Nad parą młodą świecący się ledami neon "Od dziś mam teściową" choć teoretycznie ma się ją wcześniej, to formalnie faktycznie po podpisaniu cyrografu. 
   Teraz największa porażka. Czemu przeczuwałem, że tak będzie już wcześniej? A przecież rozmawiałem z 979, (nwm, czy to opisywałem tu, nie mam czasu tera tego szukać, bo notka pojedzie na tor boczny i tam ugrzęźnie) odnośnie grania kilka razy. Stanęło na tym, zresztą nwm. kto stanął, że zagra miejscowy dj. [już nie będę określał go tak, tylko - grajek (nie nawet na to nie zasługuje - zakłócacz ciszy)] przypisany do lokalu, sprzedawany niejako w pakiecie, do którego miałem już obiekcje wcześniej. (do którego tam kiedyś pojechaliśmy rozmawiać o tym graniu). On górnik dołowy, dorabiający jako zakłócacz ciszy. 
   Jak napiszę jednym wyrazem - chujowo, to pomyślicie, że już sfiksowalem, bo wszystko mi się nie podoba. Ciągle krytykuję i krytykuję i nie da się tego już czytać. Dlatego rozszerzę, by krytyka było konstruktywna z uzasadnieniem. 
  Pierwsze co się rzuciło na uszy, to jak się odezwał do mikrofonu. W ogóle się nie wybarwił, ale skonsultowałem moje spostrzeżenia z 979 i potwierdził, wszak już mu kilka razy wskazywałem 979, na różne błędy akustyczne przewijając materiały, bo ukazać o co mi chodzi, więc 979 jakąś tam wiedzę ode mnie przejął. No więc jak można dziś, przy obecnym sprzęcie nie wybarwić własnego głosu?! Mikrofon bezprzewodowy, to idę na salę za murek jakiś, by nie sprzęgało z kolumnami i się słucham. Wiem, że na yt. mam czasem wpadki foniczne, ale nie zarabiam na tym, więc czasem z biegu coś zrobię i pójdzie, choć ostatnio pierwszy raz materiał 1,5 h usunąłem na drugi dzień z konta, jak się z tym przespałem. Zresztą też nie inwestuję w sprzęt, tylko używam jakiś tanich badziewi, a ostatnio nagrywam na mikro ze śmietnika elektrowstrząsów, który dostałem od tego mięśniaka z m-ta 824, z którym się jakoś spotykałem. Korzystam z niego, bo dobrze przenosi pasmo głosu. 
   Drugie. Kolumny, zestawy grające. Od razu ciepło mi się w oczy, że źle ustawione, nie ten kierunek jednej, chciałem mu ją obrócić, ale się wstrzymałem, w końcu czy ktoś oprócz mnie to zauważył? Nawet grajek - nie. Pomijam sam fakt złego rozmieszczenia, ale tu się kłania akustyka pomieszczeń ich rozłożenie itp. Można wnioskować, że grajek nie uczy się na własnych błędach, bo skoro jest niejako przypisany do lokalu, to na zasadzie analizy (jeżeli on, górnik dołowy jest w ogóle w stanie ją przeprowadzić) powinien błędy poprawiać i dążyć do perfekcji. 
   Trzecie. Światła. One mają zasadniczo mniejsze znaczenie, są dodatkiem. Jeżeli dobrze ktoś gra, to mogą być chujowe i ludzie to przeżyją, ale jeżeli ktoś chujowo gra, do tego jeszcze chujowo rozstawione światła to robi się dramat.
   Tu drobna dygresja. Jak grałem w Bytomiu, to światła faktycznie były chujowe, ale ponieważ lokal był prawie stale z ludźmi, to się nimi nie przejmowałem. Muzyka się broniła, więc one zaniżały poziom, ale nie na tyle, by zniechęcić ludzi. Zdaje sobie sprawę, że maniacy świateł nie przeżywali tam euforii, ani orgazmu, ale jak mówił K. Durczok - jeszcze, qrwa, grafikiem komputerowym zostanę....
   A nasz grajek w zasadzie zdecydowaną większość ustawił na stoliku na którym miał sprzęt, czyli w jednym msc. Oprócz tego część stała po bokach tego stolika, na podłodze, zwrócona do góry. Zatańczyłem z żoną 897 tylko jeden kawałek, przez całe wesele i tylko przy tym jednym kawałku już mnie wqrwiało, że one waliły po oczach, wręcz oślepiały, a przecież przy pełnym parkiecie, to może z 2 razy się przy mnie zdarzyło i raz, jak pojechałem kogoś odwieźć, ale do tego jeszcze wrócę, trzeba patrzeć gdzie się idzie, robi obrót, by nie zderzać się z inną parą. Czy grajek też ma w domu światła na podłodze, które mu walą po gałach? No chyba, qrwa - nie. A przecież jest tyle możliwości dziś przyczepienia tego do sufitu, do ścian, na statywy, meble, itp., tym bardziej, że on zna lokal doskonale, bo przeca tam gra stale. "U mne" w Bytomiu w lokalu, były światła na konstrukcji nośnej nad tańczącymi. 
   Czwarte. Reakcja na zwracane uwagi gości. 
   Do tańczenia miał ustawiony jakiś poziom głośności. Ok. Ludzie się przyzwyczajają do tego. Do żarcia też, ale tu za niski, tam gdzie siedziałem, dwa krzesła od 979, było tak cicho, że nie rozróżniałem co leci. Poszedłem więc do niego i mu tłumaczę, by nie robił takiego rozdźwięku i by muza do żarcia była głośniej. Nawet jakiś poziom z nim ustaliłem. Tłumaczyłem mu również, że w czasie kiedy gra (te badziewia) to my gadamy i krzyczymy do siebie, a on później nagle to praktycznie do zera ścisza i nadal przez chwile do siebie krzyczymy, nim załapiemy, że on to ściszył, po czym po jakimś czasie zaś zaczyna napierdalać tak głośno. Przez chwilę to działało, a później zaś wrócił do tego co robił wcześniej. Nosz qrwa, niech se tam wrazi ogranicznik na suwak, by było skutecznie, skoro zapomina. 
   Piąte. Nagła cisza. 
   Siedzę przy stole, coś tam żremy i nagle mi czegoś brakuje. Mózg zgłasza - cisza! Wstaję idę do jego stanowiska, patrzę siedzi. Podchodzę bliżej i mówię:
- może by coś puścić, bo cisza się zrobiła
- zajęty byłem (odpowiedział prawie jak na Misiu - "jem przecież" (pani w okienku).
   Pomyślałem odchodząc, że co qrwa?! Dziś nie ma problemu ustawić 5 nagrań, nawet ustawić najazdy np. 10 sek i iść w pizdu na 15 min i samo bydzie lecieć bez ingerencji, ale zrobić ciszę... No mistrzostwo. Już 10 lat temu jak grałem to byly darmowe programy, gdzie takie coś sie ustawiało i działało, to tym bardziej dziś.
   Szóste. Muzyka. 
   Qrwa, qrwa, qrwa, chuj mu w dupę. 
   Przez niego sie nie napiłem na weselu, bo ktokolwiek się pytał, czemu nie piję, odpowiadałem:
- jak się napiję to pójdę i mu strzelę w pysk. 
  Została mi druga funkcja, oprócz świadka, byłem głównym kierowcą do samego końca. Ostatni kurs z parą młodą czyli 979 i wybranką przypadł mnie. 
   Ponieważ to przeczuwałem, te beznadziejne granie, to zrobiłem wcześniej listę nagrań. Oczywiście to niekompletna lista, ale zasugerowanie kierunku linii muzycznej, czego od niego oczekujemy. We wtorek ową listę wysłałem 979, a on @ wysłał zakłócaczowi ciszy. Ponieważ jest msc. to poniżej ją wkleję, byście nie myśleli, że jakaś ściema i nie starałem się. Lista jest podzielona na dwie grupy - do tańczenia i do słuchania przy żarciu. Podział jest umowny, można w zależności od sytuacji ruchowej przeciepować. Nie jest zachowana pisownia, czyli są częściowo z małych liter wykonawcy itp. 

   do tańczenia

Bill Medley Jennifer Warnes - i've had the time of my life
Sandra - everlasting love
Boney m - daddy cool
- Rivers of Babylon
- Ma Baker
The Specials - gangsters
Patrick Hernandez - born to be alive
Modern Talking - you're my heart you're my soul
Milli Vanilli - girl you know it's true
Avicii- Levels
Serge Gainsbourg & Jane Birkin - Je t'aime... moi non plus
Robin Schulz feat. Erika Sirola - Speechless
The Prince Karma - Later Bitches
MARUV & BOOSIN — Drunk Groove
C-BooL - DJ Is Your Second Name
O-Zone - Dragostea Din Tei
Lady Gaga - Alejandro
maanam bez ciebie umieram 
maryla rodowicz sing sing
wes - alane
albano romina power - felicita
baccara - yes sir i can boogie
haddaway - what is love
madonna - hung up
Earth, Wind & Fire - Boogie Wonderland
męskie granie 18, 19, 20
joel corry - lionheart
meghan trainor - mother
village people – y.m.c.a
ricchi e poveri sarà perchè - ti amo
shouse - love tonight
alan walker - faded
louis armstrong - what a wonderful world
in grid - tu es foutu
clean bandit - solo
morandi - angels
pharrell williams - happy
los del rio - macarena
tones and i - dance monkey
piotr feszter - wodzionka
gusttavo lima - balada
sabrina - boys-boys
lady back - sunshine reggae
łąki łan - jammin

Do słuchania

duran duran - save a prayer
elderbrook - inner light
czerwone gitary - płoną góry płoną lasy
maria koterbska - augustowskie noce
- serduszko puka w rytmie cha-cha
teresa werner - miłość to nie zabawa
white town - your woman
the specials - a message to you rudy
alicja majewska - przed nocą i mgłą
eiffel 65 - blue
savage - don't cry tonight
robin schulz - speechless
fancy - flames of love
clean bandit - higher 
intelligence - august
stromae - alors on danse
fatboy slim - praise you
Kid Cudi vs. Crookers - Day 'n' Night
the bangles - walk like an egyptian
george ezra - shotgun
simple minds - don't you
bronski beat - smalltown boy 
lipps inc - funkytown 
kim carnes - bette davis eyes 
robert miles - chıldren
tasmin archer - sleeping satellite
lost frequencies - melody
męskie granie 21, 22
selena gomez - calm down
fiction factory - feels like heaven
grace jones - i've seen that face before
david a stewart - lily was here
manu chao - me gustas tu
jan hammer - crockett's theme
rod stewart - sailing
alan parsons project - eye in the sky
dusty springfield - in private
skaldowie - w żółtych płomieniach liści
sia - unstoppable
zayn - dusk till dawn
sobel sanah - czesc jak sie masz
andrzej rosiewicz - zenek blues
kaśka sochacka - niebo było różowe
LP - Lost on You
michael kiwanuka - cold little heart live
Jain - Makeba.

  Z tej listy zagrał ok 7 nagrań!, pewnie tylko dlatego, że są to standardy, a nie że przeglądał tą listę. 
  Teraz wrócę jeszcze do tego pełnego parkieru, co zdarzyło mu się 3 x. Ten 3-ci raz jak realizowałem autem jakiś kurs, ale jak zrelacjonował mi 979, nawet podał co zagrał, to tylko dlatego, ze chodzili do niego co ma zagrać. 
  A jak wyglądało jego granie? Zapisałem sobie jeden zestaw. Otóż puścił - męskie granie 21 (u mnie to je po stronie słuchania, ale niech będzie, to podział umowny), następnie - Modern Talking - you're my heart you're my soul, a po tym - Mr. President - Coco Jamboo i po tym zszedł do jakiegoś kompletnie nieznanego disco polo. Wcześniej zagrał też Sanach w duecie z kimś tam i zara po tym też, chyba tylko jemu znane, disco polo. I jak mu nie strzelić w pysk. 
  Totalny brak wiedzy nt. tego czego słucha para młoda. Przeca 979, to polski rock, polski pop, trochę zagranicznego popu. 
  I reasumując. Nie tylko jak byłem wqrwiony. Większość gości po stronie 979 to ludzie, którzy przewijali się długo na st. mac. 897, 832 wraz z żoną (on znacznie dłużej i częściej, ale ona też się przewinęła przez ileś imprezek), 823, jeden bez numerka i Ci ludzie mają pojęcie jak to wygląda z graniem u mnie, bo przeca byli i na zwykłych imprezkach, sylwestry tu co roku kiedyś były więc..., ja się tym co robiłem bronię. 
  No i na koniec, sam 979 stwierdził, że padaka totalna. No cóż. proponowałem, a przeca na ślubie dziecka bym nie dał dupy!
    Ok. tyle, bo to znowu stoi na torze bocznym i grozi niewyprawieniem w najbliższych dniach. 
   Zdjęcia. 
  No z tymi je tera problem, bo co pisałem wcześniej, na o2. nie dają miniaturek, i nie wiem co ściągam, więc tak losowo.
  Zdj. Z lokomotywowni Kraków Prokocim Towarowy. z 2014. 

  Bo tera na nowo wszedł zakaz focenia dworców i terenów kolejowych, w ramach straszenia nas. Przeca to wszystko i tak je w necie.
  
No ale cóż, władza musi się wykazać, że nas broni, wydając kolejny bzdurny zakaz. 
   p.s. (nie, nie dział p.s.) korekta pobieżna, bo brak czasu.
   Narka.

sobota, 15 lipca 2023

Sobota #1996

   Głupota = biedota. No ponownie nic nowego nie odkryłem. 972 z żoną i 304 pojechał nawiedzić w Stęszewie 303 z jego new laską 31 letnią. Nie było by w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że oni mieli na bilety w jedną stronę i takie było założenie. Bilety powrotne miał im sfinansować 303 z wypłaty, którą miał dostać już po ruszeniu w drogę. Tzn. 972 pakował się rano do pociągu, a 303 po robocie na rano, czyli po 14:00 odbierał wypłatę. Okazało się, że ponieważ miał wypadek w pracy, L4 to potrącili mu za L4 i premię. Łącznie ubytek na wypłacie to 990 zyla (przynajmniej tak powiedzieli). Wobec tego nie starczyło już kasy, na bilety powrotne do 972 i rodziny, bo 303 się zadłużył w new pracy i, co naturalne, wierzyciele stanęli wraz z nim przy okienku, by im kasę oddał. W wyniku tych działań już 12-go, czyli 2 dni po wypłacie, on ponownie nie ma kasy. Przypomnę, że wcześniej, radośnie na podstawie domniemań ile to kasy dostanie poleciał wraz z tą swoją po new telefony do salonu. Nwm. co jeszcze nakupowali, z radości, że będą mieli tyle kasy. 
   Jadę do roboty przez wioskę 972 i wchodzi do autobusu mięśniak-skurwiel. Młody lat ok. 17, niższy ode mnie, krótkie spodenki, w bluzie z długim rękawem, Bluza podciągnięte rękawy. Lewa ręka zabandażowana na bicepsie, chyba, na moje oko, za mocno, ale pomyślałem - mięśniak-głuptak, to nie wie, że musi być przepływ krwi, to się obwiązał. Z pod bandaża wychodziły trzy czerwone kreski, grubsze przy bandażu, ciensze w miarę oddalania się od niego. Jak dla mnie ślady nacięcia skóry. Popatrzałem dokładniej na jego lewe przedramię i ono po wielu chlastaniach się. 
   Mięśniaki-głuptaki tak mają, że nie chlastają się w tych samych msc. tylko by pokazać, że jest problem, nadto że są przejebanymi skurwielami, wszak chlastają się, to robią to w nowych msc. Jak już pochlastają przedramię to idą w górę. Podejrzewam, że tu było podobnie. Ów 17 latek piękny. Taki mięśniak, bez przerostów o zajebistej figurze, b. ładnej twarzy. Jechał z młodszym bratem ok. 10 lat i matką. W autobusie przemieszczał sie krokiem mega skurwielowatym, takim chwiejnym z lewa na prawo, coś w stylu - zaraz komuś zajebie, albo krokiem wraz z innymi kibolami idącymi na mecz. 
   I reasumując - nic w wiosce, a przynajmniej bardzo niewiele, zmienia sie na przestrzeni lat. Chlastali się, za nim trafili na st. mac. 973, 975, 977. a 979 na szczęście nie zdążył, bo wcześnie tu trafił. Podejrzewam, że za kolejne 15 lat, nadal będą jednostki, choć mniej, bo jednak czasy się zmieniają, które będą sie chlastały, bo zobaczą to u innych i spróbują, przeżyją i może zastosują ponownie. 
  Wracając do 972 i rodziny. Różnica między mną a głupotą jest taka, że jakbym nie miał kasy na powrót skądś to bym nie pojechał, a oni radośnie pojechali, bo mieli dostać kasę na powrót tam. Nie zdążyłem spytać, jaki mieli i czy w ogóle mieli, bo przecież pamiętajmy, że piszemy o ludziach mało rozgarniętych, scenariusz na wypadek W? Ale postaram sie o to dopytać. Oprócz tego, jak to w takich rodzinach, wadzenie się jest sprawą naturalną, w zasadzie jest to styl życia. Rodzą się, hodują się w takich warunkach, gdzie starzy się wadzą, biją, po czym powielają te zachowania i tak z pokolenia na pokolenie, jak z tym chlastaniem się. 
   Nic to. Przesiadka, wsiadam do następnego autobusu, a tam siedzi w środku koleś ok. 25 lat, z pięknymi przedramieniami. Podobne miał 222. Żadne tam przerosty, normalne przedramienia, ale koleś miał delikatną, cienką skórę przeto doskonale na wierzchu było widać wszystkie żyły, które leżąc na mięśniu dźwigały cienką delikatną skórę więc doskonale były widoczne. Pielęgniarki pewnie sie cieszyły, bo nie było żadnego problemu z wkłuciem, pewnie sam bym nawet potrafił sie wkłuć. Niestety był, mimo gorącego dnia (temp. ok. 31C) ubrany w długie spodnie, więc nie widziałem, za pewne pięknych łydek, podobnie jak przedramienia z żyłami na wierzchu. Tylko 10 min mogłem mu się przypatrywać, bowiem wyszedł na którymś przystanku. On siedział na ostatnim siedzeniu przed przegubem, zwróconym do tyłu autobusu, dlatego stanąłem w przegubie po przeciwnej stronie i mogłem, w zasadzie przez cały czas, bo niby patrzalem do przodu, co naturalne, patrzeć na jego piękne ręce. Figurę też miał ładną, tylko te długie spodnie.... Termostat mu strzelił? Też jakiś taki bez kasy, bo ubiory no name i przedpotopowa komórka. Nie, nie N2600, ale tel. miał spokojnie 10 lat. Nawet się zastanawiałem czy nie jakiś Ukrainiec, bo takie rysy twarzy raczej nie nasze. 
   Co do Ukraińców, to w nd. miałem 910. To dojeżdża na 3 stawy. Dłuższa przerwa tam je od 18:30 do 19:00 przeto poszedłem nad jedno z tych 3 stawów. Obszedłem dookoła, a już w połowie spaceru czułem się jakbym był nad jeziorem nie w PL, a na Ukrainie, a nasi byli tam przyjezdnymi. Dominującym językiem był ukraiński. Oprócz tego, osobną kwestią jest spora ilość młodzieży mówiącej w tym języku, a mój dział p.s. od razu obcinał ich wyglądowo i tu wypadli znacznie lepiej jak nasi. Tak z 70% by się nadawało do przerobu, a ok. 20% to piękne sztuki. Generalnie to powinno być sporo branżowców wśród nich, bo jakbym tam mieszkał, był branżowcem i nagle otwarły by się granice, to długo nie zastanawiając się, walizy i w drogę... Nie biorę aktywnego udziału w światku branżowym, ale chyba podtytam tego z którym piszę, jak to wygląda z jego perspektywy.

   Ze zmiennikiem nadal sytuacja niepewna. Zastanawiam się i realnie do tego podchodzę, by zejść z wozu. Nic na siłę. Eskalacja zachowań może doprowadzić, że będzie mnie podpierdalał, już w kilku wypowiedziach się takie sugestie pojawiły, a nieszczególnie mam ochotę chodzić do biur i mówić - nie wiem, nie pamiętam etc. Plusów za zostaniem, jest podobnie jak plusów za odejściem. Nie ma tu jednoznacznego wskazania, jak dla mnie. Nwm, czy robić szczegółową rozpiskę, co na tak z jednej strony, co na tak z drugiej? Jakby ktoś chciał, to mogę to rozpisać. Może i mnie by to ułatwiło podjęcie decyzji, bo przy takich trudnych decyzjach z reguły takie rozpiski robiłem i z perspektywy czasu uważam, że decyzje były słusznie podjęte. 

   No to je hit. Okazuje się, że 303 mieszka ze swoją lubą (tą co ma 31 lat) na ogródkach działkowych. Na działce, na której bytują nie ma wody pitnej, przeto chodzą po nią ok. 100 m dalej, by nabrać do baniaków i przynieść na ogródek. "Dom" wolnostojący jest małym domkiem stojacym na ogródku działkowym, gdzie oprócz nich (na tych ogródkach) bytują jeszcze 3 rodziny. Co ciekawe, jak zacząłem zadawać szczegółowe pytania, to nagle 972 stwierdził, że jadą wcześniej, jak mieli (pierwotnie pół godz. później, następnym autobusem). Czyżby szczegółowe pytania, w tym ekonomiczne były bardzo niewygodne? No bo jak można jechać gdzieś, skąd nie ma się kasy na powrót? No szał macicy, bo nwm, jak to inaczej nazwać. Jak pytałem się żony od 972 czm. tak szybko zjechali, to odp. - nie ma to jak u siebie w domu. Że co qrwa?! To po co ruszała sie w ogl. z domu?

    Media jak zwykle zajmują się straszeniem nas. Idą upały, które Was zabija itp. Nie wychodźcie z domów, bo zginiecie itp. Może przypomnę, tym co żyją, że w 2010 r. na koniec czerwca 29, 30, 01-07 były temp. u nas ok. 32, 33C. I co? I wtedy media jeszcze nie były tak nastawione na straszenie nas jak dziś. Nikt z tego nie roibł jakiejś afery, po prostu lato, to tak jest. Ale by nie było to jeszcze się cofniemy. 93 r. Lato i podobnie temp. powyżej 30 C ok. 32, 33 C. I co? I nic. Po prostu wtedy traktowano to jak na filmie MIś. 
- Pani kierowniczko, ja to wszystko rozumiem, ja rozumiem, że Wam jest zimno, ale jak jest zima, to musi być zimno. Pani kierowniczko, takie jest odwieczne prawo natury.
   A dziś się to przedstawia - o rety! W lecie będzie ciepło?!
   Mało tego, podano, że czerwiec był najcieplejszy od ilus tam lat. Że co qrwa?! Miałem urlop, własnie liczyłem na jakieś wygrzewanko, a tu kapa jeża. Wcale nie było gorąco, mało tego czułem niedosyt, z powodu właśnie chłodnych dni, ledwo 25 C naciągało, może 3 dni były ok. 30 C. 
   Najgorsze, że dziś wesele dziecka, i co mu już powiedziałem, nie będę mógł nagrzewać budynku stacyjnego, ale jutro ma być jeszcze podobnie. 

   Jeszcze dopiszę, ze ten z tymi przejebanymi rękami wracał ostatnio wraz ze mną autobusem. Ręce piękne, nawet dupa taka kształtna, ale on chyba jakiś autystyczny. W autobusie stał na msc. dla wózków przy drugich drzwiach w przegubie i jakby zawiesił się. Patrzał przez jakaiś czas na ulice za szybę. Unika, co już zauważyłem pierwszym kursem, patrzenia na innych, więc nie mogę wywnioskować, czy woli baby, czy facetów. Za pierwszym razem równie długo obcinał mnie, co laskę siedzącą przede mną. Pracuje w kato od 11:00 do ok. 18:30 lub 19:00, ale urywa się wcześniej, bo na przystanku był już 19:05. Jeżeli tak, to w przyszłym tyg. go chyba zobaczę. 
    Tyle, bo wesele dziś i jeszcze przygotowania, a notka miała tradycyjnie wyjść wczoraj. 
  Zdjecia.
 Lokomotywy już pewnie na torach nie ma...,

jak i tego co ciągnęła..., wszystko miało zapewne bliskie spotkanie z prasą, 

jak ta ST43-170. (zdj. Po-ń 05-2014)
   Leze wypełnić obowiązki świadka i m.in. obżerać, przeto wcześniej ściepłem jeszcze 1 kg. z wagi, by nie było zbyt dużego wachnięcia. 
  p.s. (nie nie dział ps.) notka na szybko, więc pobieżna korekta.
   Narka.