Był 172. Można mieć nie wiem jak dzień z dupy lub się źle czuć, ale ta część mózgu odpowiedzialna za p.g. zawsze działa. Jak się rozebrał to oczywiście ta część mózgu zaczęła działać, a jak siadłem na nim, przywiązałem mu ręce i dobrałem się do naprężonych barków, to myślałem, że zlecę z niego. Niejedna nastka dziś nie ma takich mięśni jak 172. Ta klata, ten brzuch, te bicepsy, przedramienia...
Po masażu na drugi dzień przylazł 826, ale nie było dzień wcześniej obiegu z cysternami, to też nie było mu co dać, a on słyszał moją rozmowę ze st. zwrotną, że wywozu cysterny z powodu w/w nie będzie. Po tej zasłyszanej rozmowie, tak mówił jakby był zawiedziony. Czyżby żarcie w klacie z masażem mu się spodobało?
W pt. w nocy szczury mnie już zdrażniły. Wkurzyłem się i o 01:00 nastąpiła łapanka. 6 samców opuściło w pt. stację macierzystą i pojechało do hurtowni. Godzinę trwało ich łapanie, bo znowu musiałem zdemolować pół kuchni, by je chwycić, a prawie dzikiego szczura niełatwo złapać tym bardziej jak one znają doskonale teren i dziennie napierdalają całe noce. Oprócz tego, że rano nic się nie zmieniło, to one muszą dostać pierwsze żarcie, bo inaczej nie zeżrę w spokoju. Tak jak dostaną, to później mogę żreć i nie przeszkadzają.
Dziś pierwszy raz porcje jakie im zrobiłem, to jeszcze zostało. Normalnie to wiecznie brakowało, ale łącznie opuściło już st. mac. 16 szczurów. Wczoraj na noc zeżarły wszystko, ale też polazły po żarciu trawić przeto mogłem zasnąć bez ich odgłosów gonienia się i komunikowania przez gamę piszczących odgłosów.
Dobrze, że obiegi z cysternami, bo tak to bym zbankrutował, albo szybciej się ich pozbył.
979 na weekend pojechał do wawki. Mam go odebrać w nd. o 23:45 z poc. Przed wyjazdem oczywiście ujadał na nibylaskę, że ta kupowała spodnie 2h, a teraz on musi po nią jechać, bo nie zdążą na autobus. Choć to jego wersja, laska podała później, że wyjechała by o 15:00 autobusem i też by zdążyła, więc nie wie czemu on się tak spinał.
Dziś wyjazd na kopalnię, ale w zasadzie porobić jakieś drobne pierdoły, bo z powodu mrozu (-6C) jakiś grubszych rzeczy robić nie będę. Po ub. tyg. wycince znowu mnie korzonki chwyciły. (poniżej wycinka przy semaforach wyjazdowych)
W sob. myślałem, że na nastawni ciepło, jeszcze nie przywiozłem termometra, i trochę się rozpiąłem, a byłem mokry na plecach, a w nd. kiedy termometr już dotarł, okazało się, że to niby ciepło, to na poziomie dźwigni zwrotnicowych, czyli jakieś 50cm nad podłogą, jest 6C. We wtorek już mnie chwytało, a w środę założyłem pas szeroki od 230, który dostałem. Przydał się jak znalazł.
Tyle, bo zbieram się do wyjazdu. Wiele nie porobię, bo mnie w tych plecach, a po za tym ten mróz, a ja z tych co powinni na płd. kontynentu mieszkać. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz