czwartek, 8 lutego 2018

Czwartek #1315

   W tym całym zagonieniu zapomniałem, trochę też dla siebie na przyszłość, opisać pobytu na kopalni na weekend.
   W sobotę był do pomocy MK z miejsca, syn elektryka z kopalni, ten 17-latek, o którym kiedyś pisałem. Na ten dzień zaplanowałem pompowanie ze studni, bowiem 2 tyg. już nie pompowane, a faktycznie nazbierało się, więc plan był dobry. Nadto w nd. był już mróz, więc sob. to idealny dzień. Niestety jak pompa działa, to niewiele jest do roboty, bo na nastawni oprócz spraw elektrycznych czasem sprzątam, ale generalnie za większe rzeczy się nie zabierałem, bowiem pompę trza obniżać po ok. 15 min, ponieważ w tym czasie wypompowuje na tyle, że później ssała by powietrze. Dwa razy tak było, że przyszedłem na styk. Rozwijanie z MK, zwijanie węży poszło sprawnie. Inne prace też. Równolegle z nami działali złomiarze. Wykopywali kable kolejowe przy dawnym torze nr 1, co widzieliśmy z nastawni, a nawet z terenu, jak poszliśmy sprawdzić jak leje do kolektora, ale co zrobić. To nie teren kopalniany, teoretycznie moglibyśmy zadzwonić po MO, ale później by nam wybili szyby w nastawni. Dopóki nie zaczniemy tam jakiejś szerszej działalności, to skubać nam będą. Wycięli nam też Tm przy torze nr 4a. To ta z lewej strony toru poniżej.
Ta będzie do uzupełnienia, ale gorzej jak dziabną iglice rozjazdu nr 3. Chcę je zaspawać, ale nie wiem czy zdążę i czy da się tam kablami do silnika rozjazdu doprowadzić napięcie, czy tych kabli też nie chlasnęli. Gałęzi na torze, które tam naciepałem, też już nie ma. Poszły pewnie na opał dla kogoś.
   W sob. odkryłem też wraz z MK podziemny tunel pod główną ulicą z tramwajem. To niespenetrowane miejsce, do tego już w totalnie kopalnianym klimacie, czyli pod ziemią. Oczywiście jest plan spenetrowania, czyli przejścia na drugą stronę, ale sprawne latarki, kaski, bo czasem szedłem na kuckach tak nisko no i przygotowanie ubraniowe i gumowce sprawne (nie dziurawe).
  Po za tym zleżliśmy po raz (dla mnie już chyba setny) sortownię. Czasem nie chce mi się już po niej łazić. Ma 33 m wysokości, więc tak jakbym wchodził na 10 piętro w wieżowcu. Oczywiście do zniesienia jest jeszcze sporo rzeczy, ale nie wiem czy wszystko co chcę uratuję, bo brak mocy przerobowej. Poniżej jedno z miejsc w sortowni. Nawet nie wiem który poziom.

   Nie wszystkie gniazda 220V zdemontowali elektrycy SRK. Zostały jeszcze w maszynowni drugiej windy, to poszedłem po nie, wraz z MK, w niedzielę, do tego jeszcze grzejnik 1,5kW odkręciłem do pomieszczenia socjalnego. Sprawdziłem go na nastawni (sprawny), w czasie jak był 824 i kolega z Belgii, któremu tradycyjnie się nudziło, a następnie już sam, przeniosłem go do pomieszczenia socjalnego, bo tam wymiana grzejników musi nastąpić.
  Niedziela upłynęła trochę na nieróbstwie. Tzn, obszerne plany nie zostały zrealizowane, bo ludzie. Wpierw z poślizgiem przyszedł MK, na którego czekałem na nast. RCL w zasadzie nic nie robiąc, bo za co się zabrać jak w każdej chwili może wbić.
  Po spenetrowaniu z nim sortowni, koniecznie chciał tam iść, odkręceniu gniazdek i grzejnika, wózkiem, bo się uparł, ale tez i dobrze, bo więcej rzeczy przewiozłem z pkt. socjalnego na RCL, bo kiedyś tego czasu może mi braknąć. Po przyjeździe wózkiem na RCL zeżarłem, bo już padałem z głodu, a czekał już pod nastawnią 824 i kolega z Belgii. W sumie po żarciu tylko sprawdziłem grzejnik 1,5kW, bowiem miałem później przewieźć 979 z niby laską do katos, ale wyjazd został odwołany. Rozeszli się z RCL wpierw MK, następnie 824, bo na autobus i ostatni ten z Belgii. Pewnie 979 nadal był słaby po imprezce w sob. to wyjazd odwołany, ale o tym dowiedziałem się w tram dzwoniąc do niego. No to byłem godzinę wcześniej na st. mac. 
  W ogóle jak jechałem tram w nd. do kopalni, to jechały dwa młode mięśniaki. Jeden o w miarę ładnej twarzy, która do dziś przewija mi się przed oczami. W wieku tak ok. 17 lat, ale coś, mimo krzywych zębów, bo się czasem uśmiechał do tego drugiego, było w jego twarzy. A może na podstawie doświadczenia na kanwie twarzy i szyi, wyobrażałem sobie resztę jego budowy.
  Segregacja szczurów idzie opornie, jak w ogóle ich pozbywanie się. Węże  nie chcą ich żreć, hurtownia nie wiadomo czy weźmie je. Co za gatunek, że tak szybko się mnożą...
  Tyle, bo wyjazd na kopalnię przez UM, ale trochę opóźniony bowiem Rada M-ta dziś i v-ce prez. będzie wolny po 14:30, to na tą pojadę. To narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz