Wczoraj, bo była już 00:15, przylazł 979 ze spotkania z kolegą, który od 3-ch lat siedzi w Anglii. Wypił z nim ileś piw (raz podał 6, raz 5) i był trochę wstawiony. Zauważyłem u niego, że jak łyknie to jak idzie spać, to często kładzie się w klacie (po za ostatnim razem kiedy wyglebił w całym opakowaniu). Wczoraj też tak było, wpierw rozebrał się do koszulki i batek, później, jakby po dwu sekundowym namyśle, ściągnął też koszulkę. Jak patrzałem na niego, to mój organ zaczął działać. Naprężył się i jakoś nie chciał zwiotczeć. Mało tego 979 poprosił mnie, abym mu pokazał w kuchni msc. leżakowania jednej rzeczy, choć dobrze wiedział, gdzie to jest, ale skoro mnie wyciągał z łóżka, a on w batkach to chętnie na to przystałem. Oczywiście w kuchni nie obyło się bez głaskania po plecach, szyi barkach. Momentami wydawało mi się, że się za daleko posuwam, ale on jakoś nie reagował na to, a przynajmniej trawił to w znacznym stopniu. Oczywiście też byłem w batkach, bo z łóżka, ale niestety organ się za bardzo w nich uwypuklał, ale co zrobić, jak tu w rękach taka sztuka...
Takie sytuacje to pozostają niedopowiedzianymi. Bo robi to dla mnie, aby mi było przyjemnie, a że łyknął to po alko to lepiej trawi, taka forma rekompensaty za zajmowanie się nim, (powiedzmy) wychowywaniem? Robi to, bo mu to sprawia przyjemność, a pozycja skurwiela (ten kodeks) w ciągu dnia nie pozwala mu na dotykanie siebie przez drugiego osobnika tej samej płci, czy jeszcze, bo ma tam niewielką dozę biseksualności.
W zasadzie takie pytania to dot. prawie wszystkich mięśniaków, którzy przewinęli się przez moje ręce, po za tymi, którzy przyznali się do biseksualności, jak 971 i 977. Reszta jakoś dziwnie to trawi, czy trawiła, bo kontakty się urwały, w większym lub mniejszym stopniu, ale o tym się, w/g kodeksu i nie tylko, nie mówi.
Na nieszczęście znowu zaczął nawijać, że chce przytyć, być większy, ale określenia tego wyglądu większy - nie ma. Trzeba będzie zaczynać od nowa pracę dot. wybijania mu z głowy obżerania się, aby być większym, bo w jego wieku to najpewniej pójdzie to w okolice pasa, który teraz po prostu powala. Chciałbym mieć taki brzuch jak on.
Rano nie mogłem się powstrzymać i zrobiłem w.k. z obrazami jakie zapamiętałem z nocy. Hmm, nie wiem jak to napisać, ale to był taki orgazm, jakie rzadko przeżywam. I tu podobnie, powinienem to robić przywołując obrazy jego w batkach, czy nie? Stało się coś złego? Czy mózg w rzeczywistości też by się tak zachował, a może jest dualistyczny i rozróżnia stany wirtualne od rzeczywistych i przy tych drugich byłby się w stanie pohamować. Zresztą to hamowanie jest skuteczne, wszak kilka razy sytuacje kiedy mógłbym prawie jak ze 174 były, a mimo to skończyło się na standardowym dotyku, może trochę większym niż normalnie, choć porównując to do sytuacji z kuchni to prawie to samo.
Tak by mi trochę umknęło jak w ub. roku, kiedy dopiero wieczorem ok. 19:00 czy nawet później dowiedziałem się, że jest tłusty czwartek, to w tym roku wcześniej za spr. reklamy z kaufla, którą przeglądałem. Kolejny dzień w roku na wysysanie od nas kasy, zresztą wszystkim to mówię i sam tak robię, że w ten dzień nie kupuję pączków, bo są robione szybko, na ilość nie na jakość, a w marketach są w ogóle mrożone. Chyba z 3 lata temu byłem z 979 przed tym dniem w stonce, a tam pod pizzami w zamrażalniku poukładane paletki pączków. Przy kasie się spytałem ile kosztują mrożone pączki, które są tam gdzie pizze. Pani osłupiała, a ludzie w kolejce byli w lekkiej konsternacji. No wydało się.
Wiadomo, nie ma mocy produkcyjnej, aby nagle wyprodukować 6x tyle pączków co normalnie, bo ktoś wymyślił pączkożarcie, a jak inne produkty i ten można zamrozić, albo przy produkcji iść na pewne odstępstwa, aby zwiększyć ilość wyprodukowanych. Dlatego dla mnie tłusty czwartek jest dniem bez pączka(ów), mogę je kupić przed lub po (no kilka dni po) i wtedy ich produkcja wraca do normy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz