Wtorek
2013.10.01 22:04
To dziś miałem
zdarzenie. Spowodowałbym wypadek na drodze, było by starcie pojazdów.
Faktycznie nie widziałem drugiego auta, ale wyhamowałem. Nie tyle z
powodu tego, który nadjeżdżał, ale bo nie zmieściłbym się na drodze
(chciałem zawrócić). Takiego szczęścia to dawno nie mialem, mało tego
ten, z którym bym się starł nie miał jak uciec bo z przeciwka jechało
inne auto i gdyby nie moje wyhamowanie było by nieciekawie. Poleciałbym
po kosztach strasznie.
Środa
2013.10.02 18:39
Tak mija trochę
bezproduktywnie, a w każdym razie bez szału zajęciowego. Ciągle sobie
wmawiam, że się wezmę, a jednocześnie szukam jakiś innych zajęć zamiast
realizować dwa główne, język i naukę informatyki. Pomijam już ludzi
przyłażących ciagle do mnie, też staram sie to ograniczać, z róznym
efektem. Raz jest dobrze, raz gorzej, ale mobilizuje się czasami i z
góry im mówię na ileś tam minut i to skutkuje, albo ileś tam minut
jeszcze macie.
Czwartek
2013.10.03 19:11
Ogólnie to
kiepsko. Czas przelatuje między palcami. Chyba trzeba będzie zacząć
robić analizę zużycia czasu na poszczególne czynności, aby wyłapać co
jest nie tak i na co jest marnowany. Śledząc informacje dot. budżetu na
przyszły rok, perspektywy gospodarczej na następne lata, to trzeba
zintensyfikować naukę języka i zająć się tym nie pobieżnie między
zajęciami, a wygospodarować i wpisać do grafika stałą pozycję dot.
nauki. Podobnie jak nasi rządzący składam deklarację, może uda się je
zrealizować w przeciwieństwie do nich, tak choćby na przekór nim. A dziś
przylazł 624, z którym miałem incydent na koniec czerwca. Od razu mi
się zrobiło lepiej. Tak patrzałem na niego to jest trochę (no
minimalnie) zniewieściały, przynajmniej robi takie wrażenie, ale i tak
mi sie podoba. Mimo zimna, na dworze było 8C, był tylko w koszulce i
bluzie, i do tego jeszcze rozpiętej. Jak go zobaczyłem to tak mi się
lepiej zrobiło. Ach jakby można było powtórzyć to co miało msc. w
czerwcu... i jeszcze zrobić więcej. Jutro 672 idzie do lokalu, mamy też
iść, może będzie i 624 to postaramy się coś tam zrobić. Naonczas tyle,
bo jeszcze dziś trochę roboty, a za chwile przychodzi 975 to znowu się
nacieszę jego wyglądem i ciałem.
Piątek
2013.10.04 19:22
Się udało dorwać i
napisać troche o tym co było. Wybraliśmy się dziś, właściwie to mnie
wyciągnęli do lokalu niedaleko, jakiś kilometr od msc gdzie mieszkam, do
którego chodziłem częściej w ub. roku. Poszlismy tam, a ludzi mniej.
Jakas 1/5 z tego co było w ub. roku. Dziwiło mnie to i 622 oraz 672, ale
po 23:00 kiedy dj z karaoke się zwinął i w lokalu nastąpiła cisza to
już było wszystko jasne. W ub. roku to trudno było po 21:00 msc. znaleźć
przy stoliku w zasadzie ten kto wchocził to już miał tylko stojące, a
dziś... Siedzące i to w najlepszych msc. do wzięcia. W sumie to nawet
nie potrzeba by Magdy G. do stwierdzenia jakie błędy sa popełniane przy
zarządzaniu lokalem i nie wróżę mu osobiście dłuższego przetrwania niż
do wiosny przyszłego roku. Jak pracowałem w lokalu kiedyś to on zarabiał
na weekend kasę, a w tyg. to byl tak otwarty. Ten, w ktorym dziś
bylismy to nawet na weekend nie zarobil,a co dopiero w tyg. Do tego
obsługa tak działała, aby jak najszybciej iść do domu. Jeżeli maja
placone za wieczór to jasne z ich pkt. widzenia krótkowzrocznego jest
ok. Wcześniej skończą, wcześniej pójdą, ale kiedys dostaną info zamykamy
lokal, "pan" juz tu nie pracuje- dziękujemy za współpracę. Wtedy już
będzie za późno na zastanowienie. Nic to, trzeb się uczyć intensywnie
angielskiego pod kątem wyjazdu z tąd. Informacje ekonomiczne nie
nastrajają optymistycznie stąd jednym z lepszych rozwiązań jest ucieczka
z tąd za nim się tu zacznie walić na serio. Kończę, bo późno (01:52) i
trza iść spać, reszta jutro. Narka.
Sobota.
2013.10.05 18:01
Miałem dziś iść na
rower wcześniej, ale znowu pełno ludzi, jakoś się przewinęli już to
może się jeszcze uda. Wczoraj był 44230, a że się rozebrał z kurtki i
bluzy to wyszła mu ze spodni
koszulka więc postanowałem spr. jak tam jego brzuch. W ub. roku to
bardzo mi się podobał szczególnie wcięcia od bioder do msc.
osadzenia organu. To rewelacyjnie wygląda u osbób bez otyłości
przynajmniej mnie sie podoba. Podciągnąłem mu jego koszulkę mówiąc, że
chce spr. jak tam jego brzuch. Jak zwykle się zaczął spinać. Ale
nawet po kilku sek, podniósł koszulkę do góry mówiąc,że jest chudy i
widać mu żebra. Mnie oczywiście się to podoba, ale nie wiedzieć czemu
większość tut. mięśniaków choć powinni się cieszyć, że są chudzi, bo
społeczeństwo tyje na potęgę to oni też chcą przytyć. Co za osły. No ale
cóż. Skolei idę w przeciwnym kierunku, bo ostatnio (chyba w związku z
wypadkiem) straciłem 4kg. Przy mojej wadze to trochę jest. Wiecej
zrzucać nei zamierzamy. Wracając do 44230 to po dźwignięciu koszulki od
razu moje ręce poleciały na jego klatę, musiałem trochę podotykać, ale
nie mogłem się powstrzymać aby mu powiedzieć o ćwiczeniach, których
zaczyna mu faktycznie brakować. W ogóle to on jakoś dziwnie reauje na
dotyk. Tak od dłuższego czasu podejrzewam, że miał jakieś incydenty w
dzieciństwie. Przyłazi tu czasami F ze swoim psem. Znalazł go kiedyś i
przygarnął. Pies ma odruch. Jak się chce go pogłaskać to się zaraz kuli
jakby się bał, że będzie bity. To najprawdopodobniej odruch z dawnych
czasów, kiedy ktoś robił mu chyba źle. Z 44230 jest podobnie. Jak się
chce go dotknąć, to mózg uruchamia mechanizm obronny cofania ciała.
Wczoraj mu to nawet powiedziałem. Zachowujesz się jakbym miał w rękach
elektrody z 230V. Ale dla mnie świadczy to o jakiś nieprzyjemnych
doznaniach z dzieciństwa, zresztą jak tu spał kiedyś przez chyba 2 tyg.
jakieś 2 lata temu, to parę razy znalazłem łózko na ktorym spał
zmoczone. W wieku nastu lat to rzadkość aby ktoś sie moczył w nocy w
łózku. Nawet kiedyś 44372 mówił mi o jego trudnym dzieciństwie, coś w
stylu "nie masz pojęcia jakie on miał dzieciństwo". Tematu nie udało mi
się pociągnąć dalej, bo nie było sposobności. Mimo tego co mówi 44230,
że wszystko było ok, to jego zachowanie i obserwacja temu przeczy.
Szczególnie też nie dąże do prawdy, bo czasami jest niepotrzebnym
wywlekanie czegoś na powierzchnię. Z innych rzeczy to zrobilem tabelkę
zużycia czasu w ciagu dnia. Wpisuje czynności jakie robię i czas ich
trwania. Tabelka sama liczy i po kilku dniach trzeba będzie zrobić
analizę i przeformatować dzień, bo nadal jakoś lecą mało terściwie.
Wiadomym jest na teraz - za dużo znajomych. Tylko jak to rozwiązać? Jak
niektorym powiedzieć spierdalać, potrzebuję więcej czasu dla siebie, i
którym to powiedzieć. W zasadzie wszystkie znajomości budowane były
latami. Nowych nie uruchamiamy bo nie mamy ich gdzie zmieścić w grafiku.
A starych jest i tak za dużo. Ach, życie płynie i płynie, czas leci,
leci... Co będzie za pół roku?
I bym jeszcze zapomniał. Był 44172,
przyjechał po kasę to zrobiliśmy to za kasę. Trochę mu się przytyło, ale
ręce to ma nadal zniewalające. Te to mi się zawsze podobały.
Szczególnie przedramię takie wyżyłowane, lekko owłosione. On niby nie
taki, ale jak to robimy to mu zawsze stanie, do tego ma taki duży
organ... Pierwszy raz jak go zobaczyłem to byłem zaskoczony. Rzadko
widziałem takie duże coś u kogoś innego. Wśród przewijających były i
zaskoczenia pozytywne, jak u 44172 gdy zobaczyłem jego organ w pełni
gotowy, jak i zaskoczenia totalne, jak u 44979 kiedy okazało się, że tam
mało co jest. Dobra zbieram się na rower, bo dzieś trza się ruszyć za
nim zaczną się tu zwalać ludzie to dyplomatycznie zniknę i odbiją sie od
klamki.
Niedziela
2013.10.06 22:12
Byłem dziś u 371 i
powiedział ciekawą rzecz odnośnie nowych egzaminów na prawo jazdy o
czym sam bym nie pomyślał. Zmieniono egzaminy w ten sposób, że obecnie
jest potrzebny określony czas na odpowiedź na pytanie. To pytanie jest w
formie pisemnej i opisuje zdarzenie na
drodze. Problem pojawia się u osób słabo czytających, bo w określonym
czasie mają problem przeczytać, a do tego zrozumieć co tam jest
napisane. W poprzedniej wersji ludzie uczyli się pamięciowo i jakoś
zdawali, teraz pytań jest wiecej, a u tych którzy mają problem z
czytaniem czas potrzebny na przeczytanie i zrozumienie jest za krótki.
Będzie jednak mniej praw jazdy zdawanych.
Poniedziałek
2013.10.07 21:15
Nadgonimy trochę.
Był i przed chwilą wyszedł 44230. Ponieważ łyknąłem trochę żołądkowej
gorzkiej to rozluźnily mi sie hamulce i nie tyle zadałem pytanie, co
wyrzuciłem z siebie stwierdzenia czekająć na zaprzeczenia. Powiedziałem,
mu że jest mowa ciała, jest to co mówimy i jest to czasami rozbieżne.
Nadto podalem swoją teorię, że w czasie jego dzieciństwa nie było
wszystko ok, skoro tak reaguje na dotyk, a dotykam jednak jakąś ilość
ludzi i on jako jedyny tak specyficznie reaguje. Nie zaprzeczył, co
skłania do przypuszczenia, że nie było tak różowo. Powiedziałem mu
wprost, że nie interesuje mnie co dokładnie się działo, ale odbieram
jego zachowanie jako wskazujące, że nie działo się dobrze. Też nie
zaprzeczył, czyli ma negatywne doznania z dzieciństwa. Staram sie więc
nie przeginać w jego dotykaniu i trzymać ryzy w tym co robię. Natomiast
pogadałem z nim odnośnie sesji fotograficznej. Umotywowałem to jego
skłonnością do przeróżnego ubierania się, czego okoliczni złomiarze w
ogóle nie czują, a on to robi. I to choćby jest plusem przy
jakiejkolwiek sesji fotograficznej. Za nim to jednak nastąpi jeszcze
długa droga do przekonania go do tego, a później jeszcze weryfikacja
własnych umiejętności. Wszak nie wiem czy się nadaje na fotografa -
takiego ponad przeciętną. Chciałbym spróbować swoich możliwości, ale
musi być model do tego, który zgodzi się na zdjęcia ich weryfikację,
powtarzenie, robienie nowych idt. Nie mam w tym w ogóle doświadzenia
(robieniu zdjęć osobom) i będzie to nowe dla mnie. Robienie zdjęc
przedmiotom, czy tzw martwej naturze to tak, choć też be szału. No
ciekawe, czy się zgodzi i kiedy by to nastąpiło? Tymczasem jutro wyjazd
do rodziny, jakieś, jeżeli nie wpisy, to zajawki zrobię, aby pozostawić
dziennośc wpisów w blogu. W sumie dobrze, że tego nikt nie czyta,
przynajmniej mogę pisać swoje "bzdury" swobodnie ze świadomością, że
informacje o tym co robie nie rozejdą sie po wiosce. Jutro wyjazd, a ja w
ogóle nie przygotowany. Lista rzeczy nie zrobiona, wszystko pozostanie
na jutro rano.
Wtorek
2013.10.08 22:22
Się wybrałem z
domu na 2 dni po za niego, dla pewnego rodzaju odpoczynku i relaksu
wszak przebywanie w innym msc. otoczeniu powoduje nasze lepsze
samopoczucie i tzw. ładowanie akumulatorów. W domu to ciągle patrzymy po
tych samych ścianach, rzeczach i zatracamy trzeźwe spojrzenie na wiele
rzeczy, które nam sie utrwalają, a być tak nie powinno. Stąd wyjazd, aby
po powrocie inaczej spojrzeć na dom i zabrać się za kompleksowe
porządki. Niestety ręka będzie trochę ograniczała działania, ale jakoś
część prostych prac powinienem juz wykonywać. Tu u rodziny zabrałem się
troche za porządki, bo przypadłość dokładnie taka sama jak u mnie w
domu. Nie mają świerzego spojrzenia na to co ich otacza w rezeltacie dla
mnie jest to zmiany, oni tego nie widzą i tak w tym tkwią. Podobnie
jest u mnie, zdaje sobie z tego sprawę dlatego wyjazdy okresowe co by
inaczej patrzeć na to co sam zrobiłem w domu. Wczoraj jechałem przez
centrum m-ta przed 22:00 ciepło to na rynku i w okolicznych ulicach dość
sporo młodzieży. Miasto rozświetlone choć czasami przy kryzysie i braku
kasy miejskich urzędach sie zastanawiam czy nie za dużo pochłaniamy
prądu na częśto aż nadto rozświetlone msc. mieście. Przecież ludzi by
zrozumieli, że w obliczu nadchodzącego kryzysu, można część lamp nie
tyle wyłaczyć co wyłaczyć po jednej żarówce na lampach w podwójnymi
oprawami. Ale przecież wprowadzono podatek śmieciowy, którego w ub. roku
nie było to np. m-to 50 tyś. wzbogaci się rocznie o ok. 5mln. złoty
(takie proste szacunki kiedyś zrobiłem). To akurat starczy na przerost
oświetlenia ulic. Wszak za wszystkie zabawy UM i państwa zapłacimy my. I
aby nie było nam tak dobrze, to banki od listopada w zasadzie za
większość usług podnoszą ceny średnio o 100% w tym również w niektórych
za prowadzenie konta (by żyło się lepiej i ludzie stąd nie wyjeżdżali).
Co raz bardziej mam motywacje do uczenia się języka jak patrzę na
sukcesywny wzrost cen monopolistów i nie tylko, przy stojących cenach
wynagrodzeń.
Środa
2013.10.09 14:01
cd wpisu z 09-29
Ułatwiłem mu wydostanie się, a zsunięcie ostatniej części ubioru poszło z
delikatną pomocą właściciela, bo się trochę uniósł, aby z biodra móc
zsunąć. Teraz byłem już prawie pewien – chce tego. Pochwyciłem organ w
rękę i zacząłem miarowe ruchy. Dalej leżał na boku. Gdy to coś naprężyło
się jakby jeszcze bardziej przewróciłem go na plecy. Nie pozostało nic
innego jak zasmakować nastoletniego organu. Zszedłem z łóżka, klęknąłem
przy nim i zacząłem go głaskać z tej pozycji przymierzając się do
łyknięcia go. Zacząłem delikatnie od muskania wargami, posuwając się
stopniowo w dół. Łyknięcie całego było dość trudne bo rozmiar dość
spory, czego po wyglądzie bym się nie spodziewał, ale miłe zaskoczenia
już parokrotnie miały msc. Zabawiając się organem zastanawiałem się czy
to jego pierwszy raz i jakie wrażenia oraz czego mogę się spodziewać
dalej i na ile pozwoli. Stwierdziłem ile będzie to będzie, tego to w
ogóle bym się nie spodziewał. To i tak już przejdzie do historii.
W miarę ruchów głową w górę i w dół, organ naprężył się do granic
możliwości, a i mój nie pozostał bierny. Po kilku minutach w takiej
pozycji wszedłem ponownie na łóżko i siadłem na jego nogach i
nachyliwszy się wargami dotykałem jego klaty, brzucha i szyi. Po jakimś
czasie obróciłem go na brzuch i siadłem ponownie na jego udach mając
przed sobą jego plecy i odwłok. W ogóle nie stawiał przy tym oporu, a ja
przy każdej większej zmianie pozycji zastanawiałem się na ile jeszcze
mogę sobie pozwolić i na ile on mi pozwoli ? Zabrałem się za głaskanie
go po plecach rękami co jakiś czas przesuwając je na jego odwłok. Leżał
cały czas nieruchomo, nie reagował, przynajmniej tego nie okazywał.
Głaskając jego pośladki myślałem: zabrać się do niego od tyłu czy nie ?
Postanowiłem spróbować jeszcze czegoś innego. Gdy leżał na brzuchu
zsunałem się z niego i przesunąłem do góry w ten sposób że nogi miałem
koło jego głowy, a jego twarz była skierowana w moją stronę. Przez
odpowiednią zmianę pozycji mój organ znalazł się koło jego twarzy.
Delikatnie przybliżyłem go do jego ust. Nie uciekał, ale też nie
reagował w inny sposób. Pomimo, że głaskałem nim go po wargach leżał
dalej nieruchomo. Przestałem po jakimś czasie z braku reakcji z jego
strony, a niechciałem robić czegoś na siłę. Coś jednak musiałem zrobić z
ogólnym podnieceniem, które zaczęło mnie już rozsadzać od środka.
Ponownie zsunąłem się w dół i siadłem jeszcze raz na jego udach.
Zacząłem głaskać go po plecach i gdy ręce miałem na „dole” rozsuwałem mu
pośladki i czekałem na jakąś reakcje – nie było. Nabrałem śliny na
palce (tylko to było „pod ręką”) i przeniosłem ją na swój organ dawno
już gotowy do akcji. Po raz kolejny rozsunąłem jego pośladki i zacząłem
wsuwać na tyle delikatnie na ile się dało jednocześnie pokonując opór
jego odwłoka. Gdy już byłem moim organem przy jego otworze i napierałem
na niego on nagle prawie wyskoczył spode mnie w kierunku okna i mało nie
zatrzymał na nim. Nie wiem czy zacząłem już rozchylać jego zwieracze w
każdym razie ta operacja była jakby zakończona. Po kilkunastu sekundach
przewróciłem go ponownie na plecy, znowu bez oporu z jego strony i
siadłem na jego brzuchu. Byłem pobudzony do granic i albo musiałbym to
tłumić dalej, albo rozładować. Padło po jakimś czasie myślenia na to
drugie. Siedząc na nim prawą ręką robiłem „sobie dobrze” lewą głaskałem
go po klacie. Jego ręce dałem za jego głowę i długo to nie trwało kiedy w
ręce wylądowały nienarodzone dzieci. Długo trwać nie mogło bo „ja z nim
w łóżku” nigdy bym się tego nie spodziewał. Taki mięśniak….
Nienarodzone zostały spłukane w kanał, organ oczyszczony i powróciłem do
iglo pokoju. Leżał tam tak jak go zostawiłem. Położyłem się obok i
ponownie zacząłem go głaskać po brzuchu, rękach trochę twarzy oraz jego
organie, który nadal był gotowy do akcji. Chcąc zadowolić i niego
przemieściłem się i w ustach miałem znowu jego organ. Obciągając mu
pomyślałem to niesamowite jak mało jest całkiem prostych narządów.
Przeważnie są lewo- prawoskrętne, wygięte w jakąś stronę czasami
nieproporcjonalne na swojej długości. Jego był/jest na ok.1/3 długości
przy końcu wygięty w dół (jakby stał na nogach). Obciągałem mu i albo on
nie mógł dojść, albo mnie już pozycja zaczęła męczyć no i trochę wary
też odczuwały pracę jaką wykonywały. Dałem sobie i jemu więc spokój.
Położyłem się znowu obok niego przytulając się do jego mięśni to co tak
lubię. Po jakimś czasie on się przemieścił, obrócił i zanurkował pod
kołdrę. Trochę mnie to zdziwiło po co się tam wczołgał. Trochę się
powiercił, a ja czułem że głową zbliża się do mojego krocza. Byłem w
coraz większym szoku, teraz chyba w większym niż on kiedy mu zacząłem
wciskać od tyłu. Aby się nie udusił pod przykryciem z tyłu nóg
podniosłem kołdrę i położyłem na górnym udzie. W ten sposób między moimi
chudymi nogami mogło przepływać powietrze. Po chwili nastąpiło to czego
bym się już w ogóle nie spodziewał. Mój organ znalazł się w jego
ustach. Początkowo bardzo powoli, nieśmiało ale co raz więcej jego,
znajdowało się w jego ustach, przy czym organ zaczął się powoli
„budzić”. Powoli bo byłem cały czas w takim szoku, że przyćmiewało to
ogólne podniecenie. Prawie jak moje kiedyś tam pierwsze razy, gdy
sytuacje przerosły wyobrażenia i mózg rozpoławiał się jedną połówką
zastanawiając się intensywnie jak to możliwe i jak do tego doszło, drugą
podtrzymując instynkt i pobudzenie seksualne osobnikiem w łóżku. W
takim rozpołowieniu pojawił się jeszcze jeden problem. Co robić dalej.
Leżeć nieruchomo dając mu wolną rękę, czy włączyć się do akcji.
Zwyciężyło pierwsze stanowisko, choć miałem ochotę pochwycić go za głowę
i włosy i miarowo przesuwać tam i z powrotem i skończyć z takim
„pieprzeniem” się. Przesunąć jego głowę do moich ud aby cały znalazł się
w jego ustach, ale czy przy pierwszym razie wypada. Człowiek ma stale
dylematy czy robi dobrze czy źle i nigdy nie wiadomo jak jest właściwie.
Gdy mój organ był w jego ustach, a on delikatnie się nim zajmował
zastanawiałem się dalej na ile robi to przytomnie. Byłem już w łóżku z
wieloma osobami pod wpływem alkoholu i różne były ich reakcje zazwyczaj
byli większościowo bierni, choć ułatwiali dostęp do swoich organów,
nieznacznie pomagali przy rozbieraniu ogólnie odnosiło się wrażenie
ciekawości sytuacji. Jednak żaden nie posunął się do tego aby wziąć
mojego członka mniej lub bardziej świadomie do ust. Pytanie na razie bez
odpowiedzi i czy ona kiedyś w ogóle nastąpi niewiadomo. Tym razem ja
leżałem biernie on „pracował”. Minęło ileś tam minut i wyłonił się z pod
kołdry, wstał ubrał się i powiedział, że idzie na komputer „pościnać
zboże” – taka gra. Nie powstrzymywałem go, miałem i tak mózg zlasowany
tym co się wydarzyło, a było już po 3:00 nad ranem i jak pamiętam
tradycyjnie coś tam rano było do zrobienia. Ot taki kolejny epizod w
moim życiu.
Czwartek
2013.10.10 19:08
No dobra, flaszka
poszła z 372, ale jeszcze 372 dokoptował do niej swojego kumpla (niech
będzie BA). Trochę głupio wyszło, bo chciałem tylko z nim pogadać
trochę, ale wyszło inaczej. Zrobiliśmy ją w parku, nadawał cały czas BA,
ale i tak troche o 372 się dowiedziałem. Mieszka w jakimś chyba
pustostanie, gdzie ma specjalną taryfę, ale nie ma grzejnika co by sie
ogrzać. Od sąsiadów dostał piec, ale trza do niego coś wciepnąć, a na
razie nie ma co. Z żarciem też kiespko, dzis było tylko spaghetti, i w
sumie jeszcze mu zafundowałem drugie spaghetii czyli makaron z sosem w
proszku za 3,28 to kolację zeżre. Szkoda, bo tak to nic się nie
dowiedziałem, ale też trochę się od niego wyleczylem. Drugi raz jak
będzie taka akcja to ustalę z nim wyłączność, a nie dodatkowe osoby do
flachy.
Piątek
2013.10.11 21:41
Byłem dziś w
przychodni, z czasem wyjście do lekarza staje się koniecznością, na
wizytę czekałem 2h, to mniej wiecęj standard. Kiedyś jak chodziło sie do
lekarza to ludzie dość często, bo szału kiedyś też nie było, brali coś
do czytania aby okresu oczekiwania bezproduktywnie nie spędzać. Dziś (w
tych czasach), nawet starsze osoby nie miały nic do czytania. Przez 2h
przewinęło się ok. 30 osób, oprócz mnie żadna nie wyciągnęła nic do
czytania, a mnie nawet okresowo napietnowano, bo nie "trzymałem
kolejki", użyto nawet sformułowania "a Pan zaczytany niech pilnuje
kolejki". Nie dziwią statystyki, że w sprawności czytania i jego
rozumienia jesteśmy w końcówce europejskiej. Widać po przychodni, bo to
jednak jakiś przekrój społeczeństwa, że jest z tym nienajlepiej i nie
wskazuje aby w niedalekiej przyszłości miało się to zmienić na dobre, bo
w drugą stronę to postępuje ciągle.
Sobota
2013.10.12 21:49
Pisanie na blogu
ma to do siebie, że można pisać po spożyciu i wpisa jest jakby
zamieszczony i ważny. Ach tu sie imprezka mała zrobiła i trochę wypiłem,
pewnie jutro będę robil korektę, ale teraz wpis powstaje. No dobra, był
dzis 230 i zgodził się na sesję fotograficzną, muszę sie do niej
przygotować. W ogóle zaskoczył mnie tym. powiedziałem mu, że wszytstkie
zdjęcia są w jego gestii, tzn. jak uzna że jest nieudane lub coś z nim
nie tak, to kasujemy. Ja pierdole, ale się spiłem, wpis robie korygując
go chyba z trzy razy. Alkohol robi jednak swoje, a od nowego roku
jeszcze drożeje. To dopiero będzie dramat dla tych uzależnionych. Się co
prawda najebałem, ale na szczęście można na kompie przy zły wpisie
poprawiać do woli, aż będzie właściwy stąd nie widać efektów ubcznych.
Ach życie, tak płynie i płynie w otoczce popędu seksualnego (ciekawe ile
z tego wyedytuję jak to jutro przyczytam). W sumie jest 22:10 i juz
mnie rozwaliło to nie jest źle, do rana się wyśpię i będę normalnie
funkcjonował. No to chyba tyle, bo zaczynam już nieskładnie pisać.
Narka.
NIedziela
2013.10.13 22:55
Wybrałe się dziś
na tereny kolejowe, bo przebywanie na nich mnie relaksuje. Wybrałem dziś
większą stację, z której pojechałem na pobliską wąskotorówkę. Niestety
nasze państwo nieprzychylne jest do kultywowania historii w szerszym
wymiarze. Wszem ikony historyczne Wawel, Rynek krakowski, starówka w
Warszawie, Malbork itp. utrzymujemy, ale po za tym to spustoszenie w
kraju trwa. Co rusz się gdzieś czyta, że coś co ma ok. 100 lat czy nawet
więcej lekką ręką podpisuje się decyzję wyburzenia, likwidacji, czy
innej formy destrukcji. Mało tego, w młodzieży zaszczepia się równie
nieprzychylność do elementów historycznych w miastach czy w innych
miejscach, promująć markety, galerie handlowe i inne msc. związane z
handlem. Coś co na tzw. zachodzie
może funkcjonować w dobrej kondycji, mało tego przynosić dochód z
turystyki u nas się niszczy, teren ora i buduje blaszaka z punktami
handlowymi jeszcze szkoda, że nie mówi się: cieszcie się z tego co Wam
postawilismy, przy okazji na tym sowicie zarabiając". Państwo zaczyna
się wycofywać z dziedziń, które są drogie w utrzymaniu, ale jakby w/g
umowy społecznej powinny być przez nie utrzymywane. Tak od lat olewa się
kolej, służbę zdrowia, policję, wojsko, szkolnictwo. Mnie na studiach
uczyli, że państwo które nie służy obywatelom jest niepotrzebne i jako
instytucja powinno przestać działać. Dziś chyba tak jest z naszym. Kasę
od nas chętnie przyjmie, ale w specyficzny sposób transferuje część z
niej do prywatnych kieszeni, nie dając nam w zamian tego co oczekujemy.
Najbliższy przykład dotykający prawie każdego z nas - ustawia śmieciowa.
Jest drożej i gorzej. Ale kasa od nas płynie jeszcze szerszym
strumieniem, a co w zamian to widzimy. Muszę zintensyfikować naukę
angielskiego i się przygotowywać do ewakuacji. Wracając do wąskotorówki
to taki przykład niszczenia dziedzictwa. Od 1990r. jest likwidowana, w
końcu została po niej niewielka długość torów i to jeszcze nie te
odcinki, które mogły by generować ruch całoroczny.
Poniedziałek.
2013.10.14 21:25
Niech będzie na bieżąco. Byłem dziś robić instalację elektryczną u 44823 na nowo
wynajmowanym mieszkaniu. Są daleko przed ślubem, ale laska już ma
wysokie wymagania finansowe. Ten do barburki ma jeszcze 1,5m-ca, a ona
już rozdysponowała jego kasę. Mówię, chyba trochę za wcześnie, ona - ja
taka jestem. W kuchni stary piecyk gazowy, bo mieszkanie było po jakiś
dziadkach, dobrze utrzymany, a ona - nie chcę go, chce nowy, bo na takim
nie będę gotowała. Nie wiem jak wyobraża sobie życie z nią, ale
pozostanie obserwowanie tego "radosnego" wydawania kasy i na ile im
starczy, bo przecież z jednej pensji to na razie szału nie będzie. W
piecyku regulowałem dopływ powietrza do dysz aby prawidłowo paliły i jak
skończyłem to przypomniało mi sie jak powiedziała wcześniej, że ona
musi mieć kuchnie na poziomie. To jej powiedziałem, aby teraz oczyściła
piecyk, bo 44823 tez chce zjeść na poziomie, niekoniecznie z brudnego
piecyka, to odpowiedziała, że go myć nie bedzie, bo chce nowy.
Rewelacja.
A mieszkanie fajne, dwu pokojowe, na przestrzał, tak że w lecie się nie
zagotują bo przeciąg akurat między dwoma pokojami. Na pierwszym piętrze
więc w zimie też cieplej, z piwnicy nie będzię ciągnąć. Powiększam mu
instalację elektryczną, bo w dużym pok. tylko jedno gniazdko na ścianie -
dziadkom nie było chyba wiele potrzeba, ale dziś to jedno zdecydowanie
za mało więc dorabiamy jeszcze trzy, aby później nie gonić z
przedłużaczami po mieszkaniu. Później będzie jeszcze kuchnia, bo tam
oryginalnie też jedno, ale dziadko dorobiły drugie w ścianie właczane do
pierwszego przez wtyczkę (taki dziwny patent) to połączyłem je na
stałe. Jutro druga część osadzanie kabli i montowanie gniazdek. Narka.
Wtorek
2013.10.15 12:39
Spanie mam
ostatnio b. dobre. Wychodzi jakieś 9,5h choć rano jak sie budze to jest
trochę za późno,bo zajęć w ciągu dnia jakoś ostatnio sporo się zrobiło i
się nie wyrabiam. Był dzis rano, a właściwie obudził mnie po 10:00
44222 i dopiero jak odszedł to teraz jak piszę kapnąłem się, że ma
urodziny i głupi nie złożylem mu życzeń. Może będzie tu jeszcze dziś to
nadrobię lub jutro. Dokładnie nie pamiętam, ale chyba trzasnęło mu 23,
choć wygląda na młodszego. Chyba dlatego, że jest szczupły i ma b.
delikatną skórę, a karnację mulata to takie czynniki, że jak się patrzy
na niego to jego wieku nikt by mu nie dał. Szkoda ukończenia przez niego
edukacji w tak wczesnym wieku, zakończył na podstawówce i mimo ładnego
wyglądu, będzie miał trudne życie, bo czasy takie, że jednak wiedza
przydaje się choćby do ekonomicznego życia i wydawania kasy z głową. A
tu pozostanie mu powielanie tego co w domu, a tam nienajlepiej się
dzieje.
Środa
2013.10.16 13:01
Wczoraj byłem
dalej robić instalację elekryczną u 44823. Po wejściu do mieszkania w
ciągu minuty on zaczął się wadzić ze swoją jeszcze nie żoną o grafiki na
listopad i wolne weekendy. "Rozmowa" miała mało merytoryczny charakter, a bardziej przypominała scenę z serialu "Dlaczego ja". To
jest niesamowite jak te seriale potrafią zryć mózgi ludziom. Czułem się
jakby był na planie jednego z odcinków, gdzie nie ma rozmowy i wymiany
myśli tylko wzajemne godzenie w przeciwnika i ubliżanie mu. Trwało to
może jakieś 15min, do żadnych ustaleń nie doszło, strony okopały się na
swoich stanowiskach i tyle. Po co w takim tak się obrzucali? Słuchając
ich myślałem - jak dobrze, że mieszkam sam. Wszelkie takie idiotyczne
wymiany zdań nie mają msc. Robie co chcę kiedy chcę i tyle. Z miłości
wyleczyłem się już jakiś czas temu i dobrze, pozostał jeszcze popęd
seksualny, tego wyłączyć się nie da. Na koniec pogodzeniem było
pocałowanie się i perspektywa p.g. To jednak trzyma wielu ludzi ze sobą
na początku, później dochodzą jeszcze larwy, które spajają dość solidnie
większość związków małżeńskich. Gdyby nie one, to wiele by się
zwyczajnie rozeszło bez większych konsekwencji. Tak, alimenty, kto
opiekuje się, kiedy widzenia, ich ilość itp.
Kiedyś jak u mnie dłużej przebywał 172 to oglądał codziennie sieriale
podobne do "Dlaczego ja". W trzecim dniu powiedziałem mu, że to ostani
kiedy ogląda przy mnie to coś, bo nie trawię tego, mało negatywnie to na
mnie wpływa. W czwartym dniu oglądał już filmy o zwierzątkach,
przynajmniej to jest w miarę neutralne, choć nawet w nich ciągle jest
wzajemne pożeranie się ich w łańcuchu pokarmowych. Rozumiem, że podobnie
jak my one muszą jeść, ale ich życie nie składa się tylko z polowania
na żarcie, a tylko to w wielu filmach można zobaczyć. Media zrobiły nam
się b. brutalne.
Czwartek
2013.10.17 13:05
Wracałem ze
sklepu, zamykałem drzwi, a tu lezie 222. W mieszkaniu tradycyjnie się do
niego przyssałem, na co pozwala, bo pewnych granic nie przekraczam.
Wczoraj był na złomie ileś tam kilo oklupali ze starych betonowych
płotów, które jeszcze były na grubym zbrojeniu. Dziś nie wiem czy w
ogóle płoty betonowe mają jakieś zbrojenie, jeżeli juz to na pewno b.
cienkie. To pokolenie złomiarzy jeszcze funkcjonuje na tym co kiedyś
było pancernie zrobione. To co się rodzi, lub dorasta już nie bedzie
miało na czym złomu zbierać, bo zakłady dawne porozbierane, pancerne
rzeczy się wykruszają i sukcesywnie trafiają na złom, a dzisiejsza
produkcja to lekkie materiały często z plastiku, bez udziału stali. 222
ma tak gładką skórę, że to szok, w ogóle wygląda znacznie młodziej niż
ma faktyczny wiek, a praca fizyczna utrzymuje stale w dobrej formie
mięśnie. Bez koszulki jak się patrzy na niego, to aż przyjemnie, prawie
jakby się patrzało na jakiegoś modela. Pięknie wyrzeźbiony brzuch, ręce,
przedramię i biceps, no i plecy, na których widoczne sa prawie
wszystkie mięśnie. Kiedyś wybrałem się zrobić zdjęcia na likwidowaną
kopalnię z 230 i 224 oczywiście na terenie zgromadzili się złomiarze
pilnując złomu, aby inni im go nie sprzątneli. Był b. ciepły letni
dzień, to większość z nich była bez koszulek. Tam dopiero były sztuki.
Mało nie zemdlałem na widok kilku z nich. Z taką figurą to bezproblemu
zrobili by karierę jako modele, tylko dla nich to nie jest męskie
zarabianie pieniędzy i jak takie nie jest to takich prac się nie
podejmują, a często zarobili by więcej niż na wyrywaniu złomu czy
zdobywaniu go, choć ta ich figura i wygląd są właśnie uwarunkowane
dotychczasowymi pracami i stylem życia oraz warunkami domowymi.
Szczególnie jednego zapamiętałem, praktycznie do dzis mam go jeszcze
"przed oczami", ale to taka sztuka, że trafia się jedna na 100-kę.
Jeszcze ma dziś przyjechać 172 to sobie trochę z nim pourzęduje.
Piątek
2013.10.18 23:01
Udało mi się dziś
skończyć powiększenie instalacji elektrycznej u 823, zrobiłem nawet foty
jak to wyglądało w trakcie, ale wyrównywanie końcowe korytek
zagipsowanych pozostawiłem temu, który będzie kładł tapety, bo nie
jestem murarzem czy tynkarzem, do tego nie 823 nie miał oprócz małej
szpachelki innego sprzętu do wyrównania, a nadto robiłem mu to po
znajomości za darmo. Z mieszkania pewnie jeszcze coś od niego wezmę, bo
są tam np. stare ok. 40 letnie krzesła kuchenne, równie stary żyrandol i
jakieś inne szpargały. Na śmietnik poleciały dwa fotele, ale nowszej
konstrukcji choć uszanowane, ale dziś foteli mało się używa oraz stara
wersalka rozkładana na dwa łóżka, z której wykręciłem (skoro i tak na
śmietnik) 4 zawiasy mocnej dawnej konstrukcji. Te 4 zawiasy wazyły ponad
1kg, z tak mocnej blachy były zrobione. Ach kiedyś to były mocne rzeczy
robione, nie to co dziś płyta paździerzowa okleina, gąbka i co 2 lata
wymiana bo się siedzi na deskach. Ponieważ mnie jeszcze boli ręka to
fotele i wersalkę wynosili 823 i 230. W ramach rekompensaty zrobienia
instalacji 823 postawił, a jego laska w lokalu gdzie pracuje zrobiła
pizzę, z dużą ilością mięsa. Nie jadłem jeszcze takiej pizzy aby było w
niej tyle mięsa, ale ta robiona po znajomości. W domu po przyjeździe ok.
22:00 mała imprezka zorganizowana przez 979, po której (skończyła sie
ok. północy) wyglądał nienajlepiej przez co zaległ w moim łóżku to
poszedłem spać do innego pokoju. Nie budziłem go bo rano do pracy, to
niech się wyśpi. W drugim pokoju spałem pod kołdrą, którą mu tam dałem
nakryłem ją jeszcze kocem bo myślałem, że zmarznę a śpię po nagu. Rano
zdziwieniem było, że przebudziłe się z gorąca choć w tym pokoju jest
chłodniej, ale to może też ta pizza, która w nocy się trawiła, to jakbym
zeżarł obiad przed spaniem. Poszedłem spać ok. 0:30 zaś tak późno. Rano
się budzę i później się nie wyrabiam z rzeczami do zrobienia, a tego
czeka w kolejce mnóstwo.
Sobota
2013.10.19 13:36
No obudziłem się o
10:30 i zaś tak późno do cyca. Za nim się pozbierałem to była już 11:00
to na zakupy, w drodze wywaliłem śmieci. Przy warzywniaku spotkałem 222
to od warzywniaka wróciłem do domu. Przylazł trochę posiedzieć na
kompie. Rozebrałem go do koszulki, choć i ona nie stanowi bariery nie do
przejścia, bo jak trzeba to ją podnoszę. Zawsze jak przylezie to muszę
się nacieszyć jego gładka skórą i (jak to on mówi) macam go. To jest
taki ewenement i podobnie jak 972, który mimo tego, że pali już od ponad
10-u lat, też ma bardzo gładka skórę. Niewielu ludzi tak ma, nie wiem
nawet czy ich laski to doceniają. Oboje są mało owłosieni i mają
karnację mulatów. W ogóle dzis zadzwonił 972, że problemy w rodzinie
narastają i mam mu w tyg. szykować pokój, bo się od niej wyprowadza.
Przyjąłem to jako zwykłą informację. Już wyprowadzal się od niej chyba z
4 razy i zawsze wracał (nie wiem po co). Teraz niby ma być nawet
rozwód, choć ostatnim razem jak tu był chyba 2 dni, to w pierwszym mówił
dokładnie to samo, po czym w 3 dniu wrócił potulnie do domu. Dziś
jak usłyszałem znowu taką wersję to z dużym dystansem do tego
podchodzę, czy tu w ogóle dotrze. A 222 jak siedział przy kompie to
udało mi się zrobić mu jedno zdjecie. Podwinałem mu koszulkę na lewej
ręce aby było widać cały biceps i ramię, i zrobiłem jedną fotę.
Następnej już nie chciał, zresztą to i tak sukces, że ta jedna została
zrobiona. Głaskałem go po plecach, klacie, brzuchu, rękach, choć nie za
długo, aby się nie wkurwiał za bardzo, a i też zajęcia codzinne czeja na
zrobienia. No ale brzuch został wymasowany, plecy też to się nacieszyłem.
NIedziela
2013.10.20 20:00
Wybrałem się na
pobliską stację kolejową bo burzą budynek stacyjny (taka moda). Niestety
pojechałem sam to rower musiałem zostawić w budynku w piwnicy bo przez
nią do niego wszedłem. Trochę się o niego bałem, bo budynek rozległy, to
na piętrze bym nie słyszał jakby mi go ktoś wyprowadzał, a nigdy nie
wiadomo. Później nie dość, że pieszo to jeszcze utrata takiego roweru...
W budynku na szybko, bo
popołudniu miałem aukcję na allegro, penetrowałem co jeszcze zostało.
Byłem tam kilka razy na stacji wcześniej, ale z powodu bólu ręki, nie
wchodziłem do niego, bo jednak trzeba
by się podnosić, wciągać przechodzic przez szpary itp. Trochę rzeczy
tam jeszcze zostało, choć co metalowe to złomiarze wzięli, ale nie
znający się na wartości rzeczy kolejowych nie metalowych kilka cennych
zostawili, które od razu wziąłem. Problem był ze spakowaniem na rower,
ale jakoś się udało, wszak nie takie rzeczy się przewoziło na nim. Do
owinięcia tego co zabrałem użyłem starej dużej czarnej folii, bo po co
na ulicach mają patrzeć co jedzie, część zmieściła się do siatki, plan
schematyczny stacji na kartownie długości 2m zwinąłem w rulon i
przywiązałem do rowera. Szkoda, że z powodu ręki nie udało mi sie wejść
tam wcześniej, może więcej udało by się jeszcze zdobyć i uratować przed
zniszczeniem, bo po złomiarzach to mało już zostaje. Co nie jest ze
stali lub nierdzewki to dla nich śmieci i w znacznej mierze dewastują na
msc. Plan schematyczny niestety jest podeptany, na szczęście nie
potargany. Może uda mi się go przerysować kiedyś bo wszystkich śladów
butów nie usunę. Wartość rzeczy które przywiozłem jest średnia, ale i
tak za nie musieli mieć dużo kg. złomu. Wracałem
ucieszony z udanego wyjazdu i uratowania kolejnych przedmiotów przez
niechybnym zniszczeniem. W domu krótko po mnie przylazł 979 i do
wieczora siedział ze swoim kolegą, ale i tak udało mi się położyć spać
po 23:00 więc nienajgorzej.
Poniedziałek.
2013.10.21 16:21
Dziś to pobiłem
rekord ostatnich m-cy. Obudziłem się o 12:42 i pół dnia z głowy, bo za
nim skończyłem rozruch poranny to już 14:00. Masakra. Na szczęście na
dworze ciepło 18C to zabrałe się za porządki i jakos poszło. Przewinęli
się 222 i 230, ale nie miałem czasu sie nimi zająć, bo w sprzątaniu
zaległości spore to trochę nadrobiłem. Z 979 ustaliłem mniej osób w
mieszkaniu wieczorami, zobaczymy jak to wyjdzie. Dziś ciepło to zawsze
może urzędować w terenie, bo nie zamarznie.
Wtorek
2013.10.22 12:29
Właśnie wywalam
opakowanie z procesora i zastanawiam komu jest potrzebne marnowanie
takiej ilości makulatory. Opakowanie (pudełko) po nim jest 10 krotnie
większe niz sam procek, w nim sa jeszcze dwie książeczki w nastu
językach i to wszystko zaraz po odpakowaniu, bo kto to czyta do cyca,
ląduje w koszu. Podobnie z kartami do telefonów, też opakowanie 10
krotnie większe niż sama karta i też zaraz po odpakowaniu ląduje w
koszu. Przykładów takich można mnożyć. Jesteśmy cywilizacją zniszczenia.
Współczuje tym, którzy się teraz rodzą, bo dla nich normalnie zabraknie
surowców naturalnych, tak jak w sklepie, nie ma towaru i już. Dziś
dzień porządków, bo na dworze 18C to trzeba to wykorzystać do tego
obudziłem się w dobrym humorze to korzystam.
Porządki i zaległe rzeczy nadrobione, więc nie jest źle, aby jeszcze tak
jutro było to będzie dobrze. W ogóle od rana miałem dobry humor i b.
dobrze mi się pracowało. Jeszcze jak jutro tak będzie to dość wydajny
dzień powienien być.
Środa
2013.10.23 17:19
Na razie ostatni
taki ciepły dzień, za dnia najwyżej naciągnęło 20,5C więc rewelacyjnie.
Pojechałem na cmentarz wcześniej, bo ciepło, posprzątać co później nie
będę tego robił w zimnie, choć zapowiedzi są optymistyczne. Wybrałem się
też dziś na dach, to też zaległa rzecz z powodu wypadku rowerowego i
trochę niewładnej ręki przez prawie 2 m-ce. W zasadzie udała mi się
konserwacja anteny, choć jeszcze raz tam będę musiał wejść, ale ktoś
będzie na dole na telefonie abym wiedział kiedy będzie dobrze ustawiona.
Takie czynnośći dziś jak konserwacja to odeszły w niepamięć, młodzi w
ogóle o tym nie wiedzą i wszystko eksploatuje się do wykończenia, a
później "nowe", bo kasa
zawsze chętnie przyjmie. Takie czasy, co stare choć dobre to trzeba
wyciepnąć, bo moda i reklamy promują styl życia konsumpcyjny i kupić
"nowe" niestety często ciulstwo,
które rozwali sie w czasie szybszym jakby to stare zostawić i
eksploatować. Trudno, jak mają kasę to niech wydają, wszak to nie moje
pieniądze. Mnie pozostaje konserwowanie starych rzeczy i nadzieja na ich
jak najdłuszy żywot w pełni sprawności.
Czwartek
2013.10.24 14:47
Jak ten czas leci... to jest niesamowite. Dziś później
niz zakładałem przyszedł 972. Był po chyba 2 piwach i na msc. jeszcze
jedno wypił. Trochę pogadaliśmy o jego rozejściu z żoną i możliwych
konsekwencjach oraz działaniach jakie powinien zrobić aby zabezpieczyć
swoej finanse. Przez spaniem zaproponował zrobienie tego. Rozebrał się i
tradycyjnie połozył na dywanie na brzuchu. Połozyłem się na nim na
chwilę, po czym organ wsadziłem w jego otwór. Zawsze na początku trochę
go boli to się zwija, ale później go to podnieca do tego stopnia, że
ciągle mu stoi. W trakcie jak to robiliśmy, zaproponował że jak chcę to
mogę mu się spuscić do ust. Zszokował mnie tym, bo mało kto chce od tyłu
i zaraz do przodu sam bym tak nigdy nie zrobił, nie podnieca mnie to,
ale przyjąłem informacje. Na tyle mnie zdziwiła, nigdy tak nie
robiliśmy, że przez chwilę nie wiedziałem co robić i leżałem na nim
prawie bez ruchu. Spytał się czy już skończyłem. Powiedziałem - nie, ale
skończymy tradycyjnie. Zresztą umowa była taka, że on bierze mnie do
ust, ja później jemu. Przy dźwiękach TV, po niedługim czasie skończyłem.
W myśl umowy wziąłem mu do ust, ale dla mnie jest to mało podniecające,
tymbardziej jak ktos ma duży organ jak on to już w ogóle. Na początku aby się tym jego nie zatkać to stosowałem rękę jako bufor, do którego go pochłaniałem, ale ponieważ jedna ręka mnie
jeszcze trochę boli to ten bufor usunałem. On w tym czasie zaczął
głęboko pompować do tego stopnie, że dostałem odruchu zwrotnego i
zaksztusiłem się. Jego to zdeprymowało i w zasadzie na tym się
skończyło. Przenieśliśmy się do łóżka, chciał abym jeszcze raz to
zrobił, ale z jakiś przyczyn nie bylem w stanie to powiedziałem, że
jutro przecież możemy to też zrobić. Gdy poszedł spać po nocce, do drzwi
zadzwoniło jego dziecko, ale nie otwarłem, bo po co mi tu sceny jak z
seriali dlaczego ja czy innych. Pewnie jej się kasa kończy, to już tu
dzieci podsyła aby stękały za nią. To jest to czego obawia się
najbardziej - nachodzenia jej i jej dzieci w poszukiwaniu kasy. Nie wiem
jak to się rozwinie, niewiele da sie zaplanować na tym etapie. Po za
tym to wstałem w miarę normalnie o 08:05, ale część planów zniwelował
972, to dopiero od momentu jak poszedł spać zabrałem się za inne rzeczy,
a zaległości ciągle spore.
Piątek
2013.10.25 17:51
Dzień był bardzo
pracowity i jak juz w zasadzie się kończył i plany na ten koniec były
ułożone zadzwonił 971 z pytanie co robię wieczorem? Wykrętnie
powiedziałem, że mam niezobowiązujące plany, więc zaproponował wyjazd do
Czech do lokalu Beton do Ostravy. Kurtuazyjnie zgodziłem się, choć za
każdym razem jak tam byłem to nic nie było, w sensie seksu z kimś.
Przeważnie chodzą tam osoby starsze, a te mnie nie podniecają i rzadko
można spotkać kogoś młodego, a jak już to skolei ja się im nie podobam.
Wyjechaliśmy planowo o 19:00 w drodze w Wodzisławiu zabierając znajomych
od 971, których też już znam od jakiegoś czasu z powodu wspólnych
wyjazdów tam. W drodzę rozmawialiśmy trochę o sytuacji 971 w domu,
trochę o gospodarce, kryzysie w roku 2014 i innych
sprawach. W Wodzisławiu byliśmy z lekkim opóźnieniem 20min, bowiem
jeden znajomy czekał za Wodzisławiem na przystanku autobusowym, a że nie
miał komórki to te 20min musiał niestety stać. Na granicy wymienilismy
zł na korony i pojechaliśmy dalej. W lokalu jak weszliśmy ok. 21:00, bo w
mieście objazd to trochę krążylismy, było niewiele ludzi, ale zaczęli
się schodzić. Jak zwykle prawie same starsze osoby, ale okazało się jest
jeden obiekt w moich widełkach wiekowych. W lokalu robią często imprezy
tematyczne, dla dresów, na sportowo, z jakimś przebraniem. Dziś było
tradycyjnie czyli po nagu, no w butach i skarpetach do chodzenia po
lokalu, ale bez innego ubioru wierzchniego i kominiarkach, które dawali
przy wejściu. Z kominiarek widać było oczy i był otwór na usta tak, że
widać było tylko resztę ciała. W sumie nie głupi pomysł, bo jak ktoś nie
chce być rozpoznawalny to idealny dzień dla takiej osoby. I ten młody
też do końca miał na głowę kominiarkę. Trochę posiedziałem ze znajomymi,
po czym, bo widziałem go jak zaczął krążyć po lokalu, ruszyłem za nim.
Był b. ładny. Szczupły, mało owłosiony, delikatnie umięśniony, bez
tkanki tłuszczowej, aż dziwiłem się, że przylazł do takiego lokalu. Sama
koncepcja lokalu branżowego, w którym się chodzi po nagu jest b. dobra.
W każdym innym lokalu oprócz sauny, rozbiera się w myślach kogoś aby
zobaczyć w wyobraźni jak wygląda. Tu mamy to gotowe, każdy jest bez
ubioru i od razu widać czy się nadaje czy nie. Do tego, co mają w
saunach, unika się wysokich kosztów związanych z kasą za wodę, bo jednak
jej sie zużywa dużo, kasą za prąd, bo grzenia sauny suchej i parowej,
kosztów sprzątania, bo więcej jest do posprzątania. Tu wszyscy są po
nagu, a koszty lokalu wzrastają jedynie o ogrzewanie, musi być cieplej,
bo się siedzi bez ubrań. Poszedłem za obiektem, w zakamarkach
przybyliżylem się do niego i zacząłem głaskać. Miał fajną gładką skórę,
szczuplutki, ach podobał mi się, tylko brakowało mi światła. Jestem
wzrokowcem i lubię patrzeć na kogoś w pełni światła, tu w półmroku lub
prawie w całkowitych ciemnościach mam problemy z podnieceniem się.
Kiedyś byłem w saunie branżowej i też poszedłem z ładnym w ustronne
miejsce co byśmy mieli spokój, ale znowu było zupełnie ciemno i mu
powiedziełem, że nie dojdę bo go nie widzę. Zmieniliśmy wtedy msc, na
bardziej rozświetlone. Dziś było podobnie, ciemno w dotyku bardzo
fajnie, ale brak odbioru wizualnego, powodował b. małe podniecenie. W
końcu on dotknął mojego organu, a że był w stanie uśpienia poszedł do
innych pomieszczeń. W dustansie poszedłem za nim. W następnych
pomieszczeniach dołaczył się do zbiorówki, też się dołaczyłem stając za
nim z tyłu, właściwie to przylegając do niego. Chciał abym go wziął od
tyłu, ale znowu nadmiar ludzi, ciemność powodowały niemożność
podniecenia się przynajmniej mojego organu. Mózg nie miał
wystarczających informacji do uzyskania podniecenia do tego nadmiar
ludzi, który mnie peszy, bo zbiorówki mi się nie podobają. Niestety miał
duże obłożenie, bo jako jedyna taka młoda osoba w lokalu, przynajmniej
tak wyglądająca sporo miało na niego ochotę. W czeskim nie mówię to był
jeszcze problem zabrania go na bok. Trudno, zostawiłem go na pożarcie,
poszedłem do znajomych. Ale gdy z nimi siedziałem po jakimś czasie młody
znów przeszedł do drugich ciemnych pomieszczeń. Ruszyłem za nim. Tak
średnio się mną interesował ze względu na mój niepobudzony organ.
Dotykał go, a gdy on był niestojący odchodził w inne msc. Spotkałem go
jeszcze w jednym msc. gdzie sie dwie osoby do niego dobrały, dołaczyłem
się, ale efekt ze mną był prawie podobny. Tzn. coś już zaczęło się
dziać, bo wzwód narastał, ale szału nie było. Ach gdyby go tak mieć w
domu, to by była jazda zrobiłbym z
nim sceny jak z 975, czy 172, a tak pozostało średnio miłe wspomnienie z
po raz kolejny dylematem, jeździć tam, czy niejeździć? U nich nie ma
jeszcze przepisu, który jest u nas o niepaleniu w lokalach. Tam jak za
dawnych czasów u nas, lokal po paru godzinach zadymiony, bo mało
wietrzony, z powodu utrzymywania wyższej temp. rozumiem koszty, ale na
koniec jak tam byliśmy dla niepalących przebywanie tam było już
uciążliwe. W ogóle nie wiem czemu w większości naszych lokali jest
problem z czystością. To że ciemno, czy zaciemnienie nie powinno
zwalniać od utrzymywania w nim czystości. Nawet mimo tego ciemno widać
niedoróbki w sprzątaniu lub właściwie jego poważne braki. I o ile w
Czechach z tym raczej nie było większych problemów, bo u nich z regóły
było czyściej jak u nas, to Beton nie odbiega niczym od naszych
rodzinych lokali. A szkoda. Może to jest powodem, że częśto, bo dziś też
tak było, połowa ludzi w lokalu to Polacy, a Czesi niestety tylko druga
połowa.
Udało się jednak iść z kimś w ustronne msc., był to Polak fryzjer ok. 38
lat, szczupły z zarostem klaty, ale umięśniony. Jak już położyliśmy się
do łóżka to okazało się, że oboje jesteśmy aktywami. Powiedziałem i jak
to teraz zrobimy? On - będziemy uniwersalni. Ta uniwersalność skończyła
się, że w kabinie, aby nam nie przeszkadzali wziął mnie od tyłu. Prawie
w ogóle nie daję, nie jestem do tego przyzwyczajony i myślałem że
pogubię narządy wewnętrznę po tym, ale na szczęście jego organ nie był
duży, bo jakby z takim jak 172 się we mnie wpakował, to było by groźnie,
albo trzeba by było przerwać. Jakoś wytrzymałem i znowu żałowałem, że
nie jest pasywny, bo tu bym się przynajmniej dogadał co chcę i co ma
robić, a tak wyszło średnio.
W drodze powrotnej prowadziłem auto, bo taka była umowa aby 971 mógł
korzystać i trochę się przespać w aucie, bo rano do pracy szedł. Na
drogach pusto, wyjechaliśmy po 02:00.
Sobota.
2013.10.26 22:11
Po przyjeździe
musiałem odespać, ale dzień był b. obfity w prace, bo jednak ręka
uziemiona przez ponad m-c to się zaległości porobiły duże. Tymbardziej,
że na wieczór się zapowiadały 3 os. z flachami
to chciałem porządkowanie wcześniej skończyć. Dzień głównie przeleciał
na sprzątaniu, a wieczorem na szczęście nikt z flachą nie przyszedł to
miałem spokój i nawet udało się wybitnie wcześniej położyć spać jak na
ostatnie dni. Dziś przesunięcie czasu, a jak wracaliśmy z Ostravy to w
radiu RMF mówili o złych skutkach przesunięcia czasu. Nie wiem po co w
ogóle robią taki nastrój u ludzi, skoro my indywidualni ludzie na tym
oszczędzamy, bo przeciez mamy w lecie o godz. jaśniej. Chyba nie wszyscy
kojarzą, że czas "sztuczny" wprowadzamy na lato, a na zimę wracamy do
tego jaki mielibyśmy bez przesunięcia czasu. Dzięki przesunięciu mamy w
lecie o godz. jaśniej, a tak mielibyśmy o 02:00 w nocy jasno 22 czerwca.
I po co to komu? Dlatego dla mnie przesunięcie czasu jest
jaknajbardziej dobre i cieszę się w lecie dłuższym o godz. dniem.
Co do powrotu to 971 testował nawigację. Przejechaliśmy przez Wodzisław i
nawigacja pokazywała i mówiła w lewo. 971 - nie jedziemy prosto do
głównej, spoko. Na nast. skrzyżo dalej mówiła - w lewo. Znowu to samo,
jedziemy prosto. Na trzecim - w lewo, nie jedziemy prosto. W końcu
wyjechaliśmy na autostradę, a drogowskazy na Ostravę. Mówię, wracamy.
971 nie, jest dobrze, będzie wyjazd i pojedziemy do celu. Niestety
wyjazd był za 6km. Powiedziałem, może się zdrzemnij i dajmy jej
kierować. Zdrzemnąć się nie chciał, za to kierowała nas po wyjeździe z
autostrady jakimiś skrótami do tego stopnia, że wjechaliśmy do lasu na
drogę bez asfaltu w wychlapami i prędkość zeszła do 5km/h, po jakiś 150m
jazdy taką drogą przez las, dojechaliśmy do asfaltu wąskiego, następnie
szerszego, aż w końcu wyjechaliśmy na główną ale znowu przed
Wodzisławiem. Powtórzyłem - prześpij się, wrócę już z nawigacją lub bez
niej, bo mniej wiecej trasę znam. Obudziłem go pod domem.
Niedziela
2013.10.27 22:54
Blog miałem założyć już kiedyś, a na wypadek braku bieżących wpisów przygotowałem małe archiwum to jeden z takich wpisów.
Na szybko, byłem dzis na mieszkaniu u 979 i drapał ściany w klacie tzn.
bez koszulki, w jakiś starych spodniach z dresu. Patrzałem na niego, jego
mięśnie i nadal mnie podnieca. Wciąż ma umięśnioną długą szyję,
która wchodzi w (jeszcze) umięśnione plecy choć poniżej łopatek
widać już gromadzący się nadmiar tłuszczu. W końcu ma pracę
siedzącą. Na klacie pojawiają mu się drobne włoski, w środku między
sutkami i w okolicach samych sutków, ale jak patrzałem na niego to i tak
bym go przeleciał. Ręce, szyja i plecy nadal ma ładne, pewnie nogi też,
choć skrywane były za dresem. Na razie pełni entuzjazmu ze swoją laską, drapią
ściany w sypialni, która jutro ma być malowana. W kuchni jak dawał mi
obiady, to go trochę pogłaskałem, robił uniki jak to on ostatnimi
czasy. Kiedyś był mniej czuły na mój dotyk, pamiętam jak kiedyś w
pok.C był po iluś tam piwach i w ogóle po alkoholu i robił coś na kompie
siedząc na łózku w klacie, czyli bez koszulki. Było to może z 2 lata
temu. Siadłem za nim i wpierw zacząłem głaskać go po plecach - nie
reagował. Posunąłem się dalej, tzn. przytulałem się - też nie
reagował. Zacząłem go intensywniej głaskać przytulając się do niego
i też nic. Postanowiłem zrobić krok dalej i rozebrałem się za nim ze
spodenek, z koszulki i ze stojącym organem przywarłem do niego - nie
reagował. Rozochocony tym na ile mi pozwolił zacząłem sobie walić
konia za nim prawa ręką, lewą operując na jego plecach. Oprócz
korzystania z kompa siedział i nic nie robił. Posunąłem się nawet do
tego, że prawie siadłem na nim na wysokości łopatek, to cos tam
postękał, to zsunąłem się po jego plecach w dół i waliłem konia w
zasadzie prawą ręką obijając się o jego dolną część pleców więc
wiedział co robię z tyłu. Nie reagował. Trochę to trwało (to walenie
konia za nim), ale brakowało mi takiego pierdolnięcia go w plecy z
otwartej dłoni, siednięcia na niego właśnie na łopatkach i
ściśnięcia mocno jego umięśnionej szyi, choć lekko to robiłem. Ach
ta jego szyja, to jest to co mnie u niego od zawsze jak go widziałem
jeszcze w młodszym wieku pociągało, jak przechodził czasami przy
moim domu w klacie, czego zresztą później się wypierał niewiedzieć
czemu, że chodził w klacie. Dobrze, że mam jego zdjęcia, bo jak
wiekszość starzejąc się niestety się psuje. Nie to co mięśniak, ale
ten to wygląda świetnie z powodu pracy i kryzysu finansowego w domu czyli
braku żarcia. Więc jak dawniej nie żre, a pracuje fizycznie to jego
mięśnie się wciąż utrzymują w idealnym stanie. Ach gdyby 979 tak
wyglądała ze swoją szyją i plecami, to bym sobie wyobrażał z nim
często przy waleniu konia. Mimo wszystko i tak się cieszę, że go tu nie
ma i ma swoje mieszkanie. Mogę jechać go tam pooglądać - tu i tak w
klacie nie łaził i wrócić do domu, i mieć tu spokój, i ciszę czego z
nim by nie było, bo wiecznie ktoś do niego przychodził, przeważnie
jego ulub. kolega no i sam był ze swoją laską więc dwie osoby w domu. A
tak mam pusto, nikt nie łazi, czuje się dobrze mogę łazić po nagu i nie
będą stękać. Jak
wchodzę do łóżka to cisza, a nie jego kolega się np. śmieje, że nie
można zasnąć, lub 979 na górze podtrzymuje gatunek i też to
opóźnia zaśnięcie. Mimo wszystko ciesze się, że tu już nie
mieszka,ale dzis przed zaśnięciem to zwalimy sobie konia z 979 w tle.
To tyle, bo miało być krótko a się tradycyjnie rozciągnęło. Narka.
Poniedziałek.
2013.10.28 18:31
Blog miałem założyć już kiedyś, a na wypadek braku bieżących wpisów przygotowałem małe archiwum to jeden z takich wpisów.
Mimo braku sieci ludzie (choć już rzadziej oczywiście) złażą
się. Wisi mi na "głowie" 975, ale on to z powodu kasy, bo sępi
jak się da. Fakt, jest jak na swój wiek b. ładny, muszę mu zrobić
sesje fotograficzną, co już mu zapowiedziałem. Z tego też powodu
trochę z nim urzędowałem ostatnio wprowadzając nowe pozycje, zamiast
siedzieć mu na klacie, uruchomiłem plecy w pozycji na taborecie, siedzi
na nim, jest zgięty do przodu, a ja na jego plecach. Przez kryzys i
niedojadanie (tak przynajmniej mówi) nawet w tym wieku widać mu żyły na
plecach i mięśnie, no widok piękny, aż trudno opisać słowami. W domu
bez 979 mieszka się b. dobrze. Przyzwyczaiłem się do pobytu (wreszcie)
sam i jest mi z tym dobrze, po za przypadkami kiedy coś mi się dzieje,
wtedy przydała by się pomoc, ale to szczególne przypadki jak z tym
przewróceniem się na rowerze. We wrześniu cięcia
budżetowe dot. głównie wydatków na zastępcze walenie konia na kimś za
kasę. 975 już to zapowiedziałem, 977 jest ostatnio znacznie
rzadziej, choć dziś rano o 06:40 zadzwonił do drzwi i niestety nie w
pełni jak chciałem zrobiłem to z nim. NIe w pełni, bo w pok.C spał
172, który po sparingu na imprezce z sob/niedz jest pobity i leczy
rany, ale dziś mu zapowiedziałem, że tylko do jutra, bo chce mieć pusto
w domu. Przewijają się jeszcze 224 i 230, bo robią kompa
dla siebie (już tydz. czasu), ale dziś go chyba skończą i z nimi też
będzie spokój. 230 podjął życiową decyzje o rezygnacji z
chodzenia do szkoły, bo zostawili go w klasie i najprawdopodobniej
zakończy edukację na gimnazjum podobnie jak 372. Tradycji
musi stać się zadość, wioska głupotą słynie. W zasadzie jestem
otoczony ludźmi niedouczonymi, bo oprócz 373 i 979, który może
dzięki pracy u mnie jakoś wyszedł na prostą, to reszta to kończy
na gimnazjum, a kto starszy jak 975 i 222 - to podstawówka. W
czw. mam jechać z 824 do Krakowa z rowerami, pojeździć tam na nich,
podobnie jak 2 lata temu z 672, kiedy zostawiłem tam aparat
fotograficzny. Szkoda, bo ileś ujęć bezpowrotnie minęło. Zresztą i
tak mało nim robię, jakoś mimo posiadania go stale mam z dawnych czasów
robienia zdjęć na kliszach odruch oszczędzania i robienia tylko dobrych
ujęć. Teraz można ich przecież robić w dziesiątkach, a nieudane
kasować i tyle, ale odruch jest. Z angielskim miałem ruszyć od dziś,
ale pełna chata ludzi, to jakoś nie umiem. 172 leży na łóżku i dochodzi
po pobiciu do siebie, na górze robią serwer do gry Minecraft, 230, a
sekundują mu 224 i 226. 226 jest ładny, niestety nie
udało mi się zrobić mu zdjęcia w całości. Mam coś tam na tarasie jak
był w krótkich spodenkach, ale to tylko kilka. Jest bardzo
proporcjonalnie zbudowany, zresztą u niego w rodzinie jak widzę to
częste. Tata też nie wygląda najgorzej więc odziedziczył wygląd. Ma
już laskę ze szkoły, nawet chyba z klasy, ale ona przeciwnie do niego,
żadna rewelacja. Nie wiem co w niej widzi, taki typowy pakiet standard, do
tego jest z sąsiedniej wioski i jak się utrzymają razem, albo z nią wpadnie to
będzie rodzina a'la 972, bo też oboje chodzą do szkoły dla
rozgarniętych inaczej, która niczego nie uczy. No takie wioski. U
372 nie wiem co się dzieje. W wakacje z Chrzypska do niego
dzwoniłem, ale później kontakt się zerwał nie chce gadać, a i mnie co
raz mniej zależy na nim. Traci figurę, znowu mieszka na ulicy, bo z
mieszkania za które miał płacić (jak przypuszczałem) po 2 m-ach go
wywalili i póki jest lato to się buja po imprezkach i na przyklej. Nawet
się załapał na wyjazd na Pławniowic w czasie kiedy byłem w Chrzypsku
z 172. Leze robić żarcie, bo 13:40, a jeszcze mam iść do fryzjera,
ale blokuja mnie na górze, bo nie wiem czy będą brali kompa, a wpisałem
tam jeden z moich loginów i hasło do niego i jakby wzięli kompa to mi go
wyniosą, a teraz już nie mam ich tyle jak kiedyś. Narka.
Środa.
2013.10.30 15:32
To kolejny wpis z archiwum przygotowany na wypadek braku bieżących.
Jakoś się na razie nie udaje pisać częściej.
W sobotę przyjechał 171, bo nie ma pracy, nie ma kasy i jest głodny. Dałem mu
żarcie, przy okazji, bo pora była obiadowa zeżarłem razem z nim. Nie
mogłem się powstrzymać, aby go po trochu, bo oczywiście z oporem z jego
strony, ściągał nakrycia wierzchnie swojej klaty. Wpierw poleciała
kurtka jeansowa, później bluza, na końcu koszulka. Muszę przyznać, że
kryzys jemu służy, nadal wygląda b. atrakcyjnie, wymacałem go po
rękach, klacie, plecach przeleciałbym go, ale opory z jego strony duże
to go zostawiłem. "Pożyczył" jeszcze 5zł na kolacje i zdeklarował się
na przyjazd w niedziele (jutro), ale nie przyjechał. Widocznie
świadomośc mojego dotykania go spowodowała odwołanie przyjazdu, choć
spotkałem go w pn. i powiedział, że niby starszy go ściągnął, i u
niego był. Może i tak było, choć nie jestem do tego przekonany, skoro w
sob. powiedział o olaniu go dwukrotnym wcześniej przez starego, dlatego
zjawił sie u mnie. W sumie nawet dobrze, że nie przyjechał bo zajął by
mi czas, a ostatnio jest go ciągły brak. Zresztą to macanie
ludzi ma dobrą stronę, Ci co nie wytrzymują, jak 230, nie
przychodzą i mi dupy nie zawracają. Reszta to trawi i jeszcze przyłazi.
979 też nie lubi jak go dotykam stąd napiszę @ w spr. czasowego rozstania się z
powodu mojego odpoczynku od ludzi, a jego niesprzątania w domu i niechęci
bycia jego sprzątaczką. Wczoraj chciałem się wcześniej połozyć
spać, ale wbił 672, że rzuca go laska, od 1,5 dnia nic nie je tylko
pije i nie umie dojść do siebie. Wypiliśmy 0,25 (pół butelki)
orzechówki, pogadaliśmy i ok. 00:40 poszedł do domu, a ja spać o 01:10,
bo jeszcze procedury. W nocy o 03:40 obudził mnie nawalony 172, że on
potrzebuje 10zł bo mu brakło, ale za to że mnie obudził w nocy dałem mu
5zł i wyłaczyłem dzwonek. Dziś go wyłacze przed spaniem, bo już tu 2
x byl w ciągu dnia. Raz jak byłem po za domem, ale widziałem, jak
odchodził, drugi raz mu nie otworzyłem, ale było jasno na dworze w domu
się nie świeciło to może mnie nie zauważył. W ciągu dnia wziął
jeszcze 20zł i odrobił to na msc., ale tez mam ograniczone środki na ich
pobory, to się musze ograniczać, bo kryzys to by tu w kolejce stali. Po
za tym sprzątałem do 15:40.
Czwartek.
2013.10.31 12:07
Przed świętem
musiałem wyjechać i przejeżdżałem na rowerze przez m-to które znam przez
średnio ruchliwe skrzyżowanie ze światłami. Tylko na jednym ciągu
tworzą się z obu stron korki do skrzyżo stoi się ok. 200m z obu stron.
Zastanawiałem się czy trzeba wydawać masę pieniędzy na tzw. inteligentne
światła (choć te są zabudowane - czujniki najzdowe) ale takie
wykrywające np. stojące samochody już ze 100m przed skrzyżowaniem czy
nie wystarczy wizyta kogoś z UM i podjęcia decyzji aby w godz. np.
15:30-17:00 przestawić cykl świateł wydłużający ruch na obłożonym ciągu o
np. 5 sek. Czy u nas wszystko musi być juz oparte o koperty. Czy bez
tego nie da się niczego zrobić? Tylko przetarg na przestawienie cyklu
świateł, koperta i wyłoniona firma jeszcze od znajomego królika, która
zrobi to w 5min. Gdzie my żyjemy do cyca? Albo idiotyczne ronda, bo
teraz taka moda, malowane na asfalcie aby były, po których nawet autobus
nie może się zmieścić nie pisząc już o ciągniku siodłowym z naczepą.
Kto w ogóle dopuszcza decyzję o wymalowaniu czegoś takiego? Ostatnio
jechałem sam osob. i normalnie jak na skrzyżowaniu bez tego ronda
pojechałem w lewo, dając przy zjeździe kierunkowskaz w prawo niby z
niego zjeżdżając. Ach te nasze UM i ludzie tam siedzący bez wyobraźni,
za to podejmujący takie decyzje....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz