poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Marzec 2014

Sobota. 2014.03.01 09:12 Udało się położyć wcześniej i nawet dobrze wyspać. Liczyłem na jakieś przerwy w spaniu, aby uruchomić komórki i odczytać sms-y, ale tak dobrze mi się spało, że nie było żadnej przerwy i ciągiem spałem do 08:05. Zdecydowałem się właczyć dwie z czterech komórek i od razu zaczęły przychodzić sms-y, a 812 zaczął nimi napierdalać w czasie rzeczywistym i do tego głupimi tekstami to też wyłączylem je ponownie. Wszak drugi dzień bez telefonów to wytrzymam, to i tak wciąż do mnie napierdalają, a nie ja do nich. Ostatecznie jak chcę dzwonić to i tak łażę do 820 korzystając z jego darmotelefonu.
       Do śniadania włączyłem ponownie film: "Człowiek na torze". Klasyk o kolei z tamtych czasów ze świetną rolą Kazimierza Opalińskiego, który wystąpił w jeszcze jednym filmie będąc w nim również mechanikiem na parowozie: "Droga na zachód".
       Ćwiczenia dziś samemu, bowiem 228 w sob. nie ćwiczy, ale nie będe ćwiczył w pn. wiec dziś jakby nadgonione. Po za tym weszliśmy w marzec bez zimy. Ta w tym roku wybitnie łagodna, nie wiem jakie będą konsekwencje na wiosnę i w lecie choć w sumie wiosna to już jest. Po za tym nie włączałem komórek przez cały dzień i za chwilę lezę spać. Liczę na przebudzenie w nocy i ich włączenie, bo wtedy nie będą zaraz napierdalać na nie. Przez większość dnia miałem spokój, choć popo wbili 224 i 230. Ten drugi siedział do 21:30, za to trochę go podotykałem i chwilami przy tym mi się budził organ. Przewinął sie również 979, ale pojechał gdzieś na imprezkę to był do 21:20. Jak go znam to jeszcze tu wbije w nocy, może wtedy włącze komóry jak mnie obudzi. Jutro wyjazd do teraz się zwijam już spać (22:25), to wybitnie wcześnie dziś. Narka.


  Niedziela. 2014.03.02 11:20 Udało się wczoraj wcześniej iść spać, dzięki temu wyspałem się i obudziłem o 09:20. Właściwie zbieram się do wyjazdu do rodziny od wstania, robię listę rzeczy do zabrania i przygotowuję mieszkanie na moje nie bycie tu, zakręcenie wody, wyłączenie urządzeń z sieci energetycznej itp. Pogoda wiosenna, słonecznie już jest 7C więc do 12C w ciągu dnia naciągnie. W zasadzie tyle, to tylko wpis inicjujący, bo czasu mało, resztę napiszę później.
     To jest jednak fakt, że pewne nawyki w człowieku jest trudno zmienić. Jechałem poc. po 12:30 więc żadne wczesne rano czy nawet rano. A tu standard. Jak zwykle na ostatnią chwilę wyszedłem z domu, do tego się później okazało że jednak nie wszystko zabrałem, bo nie spakowałem się z listy i na dworzec wpadłem zziajany na 2min przed odjazdem poc. Jakby w drodze cokolwiek wypadło to poc. by odjechał. Zresztą jak patrzę wstecz to nawet do pracy na np. 18:00 ledwo co umialem się wybrać. Taka przypadłość. Narka.


  Poniedziałek. 2014.03.03 13:47 No to na wyjeździe będa krótsze notki, bo nie ma warunków do swobodnego pisania. Za to przejżdżając koło sklepu zagranicznej sieci handlowej natrafiłem na ciekawy znak "drogowy" informujący, że na parkingu przysklepowym obowiązują zasady ruchu drogowego. W sumie nigdy bym na to nie wpadł, bo raczej w pierwszej kolejności bym pomyślał, że tam obowiazaują zasady locji morskiej lub przepisy ruchu kolejowego, ale drogowego... Do głowy by mi to nie przyszło o obowiązywaniu w takim msc. przepisów ruchu drogowego. Dlatego faktycznie tablica z takim komunikatem jest tam niezbędna. Inna sprawa, jak jechałem tu poc. wczoraj przy słonecznej pogodzie w południe w poc. były zapalone światła w 4 wagonach. Tak pomyślałem przewoźnicy sa jednak rozrzutni. Skoro w południe w słoneczny dzień zapalone jest oświetlenie w 4 wagonach to mogli równie dobrze wyłączyć je w wagonie, a zużyty prąd przesłać do mnie. Chętnie bym sobie oświetlił mieszkanie taką ilością lamp. Zakładam, że one sie tam za darmo nie świecą chyba, że jestem w błędzie. Natomiast udało mi się również przejechać autobusem komunikacji miejskiej tzw. prywaciarzem, który wygrał przetarg na obsługę linii. Jadąc tym atubusem widziałem czemu wygrał przetarg. Autobus ledwo się trzymał, miał popękaną konstrukcję nośną, na dziurach nadwozie nie było konstrukcyjne sztywne i doznawało odkształceń, podłoga unosiła sie wzgledem ścian bocznych, ale autobus ściągnięty z zachodu więc dla nas polaków dobry nabytek. Na szczęście linia mało ludna to się szybko nie zarwie, a w razie czego pan Krzyś konstrukcję pospawa. Inna sprawa to w dwa kierunki jechalem prawie pustym autobusem. W obie strony ciągle były wolne msc. siedzące. Ubytek ludzi widać doskonale na przykładzie kolei. Dziś opublikowano dane, że z poc. IC w styczniu 2014 skorzystało o 20% mniej pasażerów niż rok wcześniej. W przyszłym tyg. wchodzi w życie nowy rozkład jazdy poc. tradycyjnie ubywa ich z tras, a jak przy każdym jakiś rejon będzie od nich już trwale odcięty. Tym razem wypadło na Zamość. Ostatni poc. IC jedzie tam 07 marca, wraca 08 marca i to koniec bytności poc. IC w Zamościu. Nie tylko IC likwiduje poc. na fali ogólnej likwidacji sieci kolejowej (to się dziś tak ładnie nazywa "optymalizacja") optymalizuje swoje połączenia również PR uzasadniając brakiem taboru przy czym wcześniej go skutecznie pocieli palnikami i wysłali do hut. Ot takie nowoczesne logistyczne polskie zarządzanie. 

Wtorek. 2014.03.04 09:31 Wstałem jakiś przydupiony, ale to może dlatego że chciało mi się sikać i przerwał się sen erotyczny niedokończony, a przynajmniej nie zapamiętany. Cóż, potrzeba wysikania się była silniejsza niż dokończenie snu erotycznego, a tylko tyle zapamiętałem, że był fajny, przyjanajmniej dobrze się w nim czułem. Zresztą horrory mi sie nie śnią, a mięśniaków których znam to same fajne sztuki. Jakoś sie rozkręciłem, śniadanie już zeżarte teraz zabieram się za dzień. Wczoraj wieczorem układałem rozkład przejazdu na weekend poc. po kraju, jeszcze szukanie noclegów lub zjazd do domu i w niedziele wyjazd ponownie. Się dziś okaże jak z noclegami.
    Logistyka potrafi mnie czasem rozbawić. Wczorajszym hasłem dnia jest: PRODUKTYWNOŚĆ POWIERZCHNI PUŁKOWEJ W SKLEPACH po "turbulencjach łańcucha dostaw towarów" to mnie wczoraj dość rozbawiło. Aby nie było, rozumiem o co w tym chodzi, ale samo nazewnictwo jest zabawne. Nic zamiast pisać tu zabieram się za dalsze pisanie już nie o produktywności pułek, bo to przeszedłem. 


Środa 2014.03.05 09:59 Z przerwą w spaniu od 04:00 do 06:00 obudziłem się o 09:40. W przerwie zrobiłem w.k. wpierw chciałem na 230, póżniej na 975, ale nie wychodziło to przeszedłem na 977 i tu skończyło się nadzwyczaj szybko, aż sam się zdziwiłem. Po w.k. dość szybko zasnąłem, bo to taki środek usypiający. Tera śniadanie i przygotowanie do powrotu do domu, gdzie już niektórzy się niecierpliwią kiedy przyjadę. Po za tym ćwiczenia czas zacząć, bo mi tu brzuszysko urośnie w tempie błyskawicznym. Trzeba będzie zrobić jak ostatnio czyli tu zjeść śniadanie i do wieczora w domu już nic nie wrzucać do żołądka.
    Lubie siedziec w wannie, szkoda tylko, że tak mało czasu na to mogę poświęcić. W domu to biorę do niej lapa i tam siedzę ok. 2h, przy okazji ogladając jakiś film lub nadrabiając zaległości z czytaniem @ i innych spr. na necie. Tu mała wanna do tego lapa z netem nie da się na niej połozyć, więc tylko wlazłem na tyle aby mieć przyjemność kontaktu z wodą i poprostu umyć się.No chyba jedyny mięśniak z którym byłem ileś razy w wannie to 977, fajnie było. Jego namydlone mięśnie przy wodzie i mydle efekt gładkiej skóry no i to ogarniające podniecenie kiedy go namydlałem, ach... Może kiedyś to ze szczegółami opiszę, bo tradycyjnie z tym czasem ciągle nie tak.
     W pociągach jeździ co raz mniej ludzi. Wracałem dziś poc. i oprócz mnie jechało jakieś 6 osób. Nawet obsługa nie sprawdzała biletów od początku jazdy bo wychodzenie dla paru ludzi faktycznie było trochę nieefektywne. Dopiero za następna stacją wyszła sprawdzać. W domu zabranie się za bieżące rzeczy oraz po 3 dniach przerwy ćwiczenia. Dziś samemu, bo 228 ma dwa ostatnie WF-y. Myślałem, że będzie gorzej ale jakoś wystartowałem z ćwiczeniami. Godzinę udało się zrealizować bez niespodzianek, choć było ciężko. Jutro powinno być już lepiej. Oczywiście na msc. młyn nieprzeciętny, po trzech dniach nieobecności każdy ode mnie coś chce, ale pierwszy dzień jakoś wytrzymałem. Napór był spory. Oczywiście odwiedzili mnie 230, 228, 979. Przelotnie 975, który jutro ma być rano. W TV puścili dziś dobry film Clinta Eastwooda "Gran Torino". Widziałem go już kiedyś, ale bardzo dobry to chętnie obejrzałem ponownie. Zresztą Clint ostatnie swoje filmy ma na wysokim poziomie, a to jeden z nich. No i na koniec z branżowych rzeczy, po 5 dniowej przerwie nie mogłem sie powstrzymać i pomacać szyi od 979. Jego szyja mnie rozwala. Jest długa, a do tego taka umięśniona, jeżeli to w ogóle tak można nazwać, w każdym razie twarda i akurat pasuje do ręki. Jego to oczywiście wqurwia, ale jakoś to strzymuje. Zaczął ostatnio ćwiczyć choć z powodu praktyki z uczelni po pracy ma przerwę teraz. Ma taką budowę ciała, że jak zacznie ćwiczyć to dość szybko mu się mięśnie ponownie pokażą. Kończę, bo zaś późno (23:27) i trza iść spać. Jutro znowu pełen dzień zajęć i pewnie wrażeń. Narka.



 
Czwartek 2014.03.06 12:04 Zainicjuję wpis, bo jak zwykle młyn i może się zdarzyć, że nam umknie bo dzień zapełniony od rana do wieczora. Rano był już 975. Dziś jak planowałem wcześniej zrobiłem to z wodą i mydłem, ale już nie na podłodze, bo jak to robimy i siedzę na nim to go bolą łopatki o czym oczywiście nie powie, ale widzę to po nim. Stęka, ale wytrzymuje choć jak chciałem to trzeci raz zrobić to nie chciał. Postanowiłem więc zrobić to z wodą i mydłem ale na pufach, aby go plecy nie bolały. Co by ich nie zalać wodą nałożyłem na nie czarną folię budowlaną taką grubą aby woda nie wsiąkła, bo popo na tych samych pufach ćwiczymy z 228. Jeszcze za nim wstałem to przebudziłem się ok. 05:40 i aby szybko nie polecieć to w tej przerwie zrobiliśmy w.k. i zasnąliśmy dalej. Obudziłem się 08:35 i zabrałem się za śniadanie. W tym czasie przylazł 975. Dawno z nim nic nie robiłem to od razu rosło u mnie podniecenie. Śniadania nie dojadłem do końca, bo aby zdążyć przed ewentualnymi ludźmi zaczęliśmy to robić. Położyłem go na pufach, ręce mu przywiązałem do krzesła na którym położyłem odważnik 10kg. aby krzesło się nie przesuwało i wcześniej podgrzaną wodą zacząłem go powoli moczyć i jednocześnie namydlać go. Jak już go prawie całego od pasa w górę namoczyłem i namydliłem to zacząłem się przsuwać na nim w górę i w dół mocno trzymająć się jego rąk przywiązanych do krzesła. Szczególnie mocno ściskałem jego, nadal zajebiście zbudowane, bicepsy przejeżdżałem kciukiem po nich delektując się ich nie tyle wielkością co jędrnością. Oczywiście w czasie jak leżał tradycyjnie spanking na klatę i jej boki. No i uzupełnię później, bo jak zwykle nagle muszę kończyć, bo już czekają do cyca.

  Piątek. 2014.03.07 00:09 Miałem tak zapełniony dzień (wczoraj, ale wpis robię dziś - jest 00:05), że nie odbyły się nawet ćwiczenia z 228 choć on przyszedł, ale nie było pełnej godziny aby je odbyć, bo i mnie i jemu coś wypadło. To jest jakiś ogólny dramat, aby w ciągu dnia nie znaleźć nawet godziny na ćwiczenia. Mało tego dziś, bo już po północy, od rana znowu zaczyna się dzień pełen ludzi. Już się zapowiadają, a jeszcze mam prace do zrobienia. Nie wiem jak to będzie, ale za chwilę ide spać. I tak pozostał jeszcze wpis z wczoraj do uzupełnienia, bo nagle musiałem skończyć i jest urwany w trakcie. Leze myć siekacze, a w ciągu dnia będe uzupełniał.
       Najlepiej jak się za długo robi wpis, następnie daje się na "zapisz" i przeładowuje się do ponownego zalogowania, a treść znikła. Super. Muszę pisać na nowo. Trudno, może się uda. Jak zwykle przewinęło się sporo osób, w tym był 975. Jak wczoraj ustaliliśmy dziś chciałem to zrobić również z woda i mydłem ale on aby był na czworakach. By nie bolały go kolana już wczoraj zaproponowałem nakolanniki budowlane. Jak już był na czworakach to obok ustawiłem krzesło z ciepłą wodą i mydłem. Jak już siadłem na niego to namoczyłem go ciepłą wodą i następnie namydliłem. Stał się śliski co mi sie bardzo podoba. Ponieważ byłem jeszcze suchy i przesuwając się po nim występowało tarcie to ponownie go namoczyłem i namydliłem. Teraz było już lepiej. Najpierw głaskałem go po plecach, moje ręce ślizgały sie po mięśniach czasami napinających się, bowiem jak się przesuwałem to musiał utrzymać równowagę, wtedy napinały sie jego mięśnie. Masowałem mu również barki. Lewą ręką chwyciłem go za szyję równie dobrze umięśnioną. Jak go trzymałem za szyję, to prawą ręką zacząłem robić spanking na plecy. W ogóle to już kiedyś stwierdził, że woli jak mu siedzę na plecach jak na klacie, bo go to masuje. Jakiś czas temu bolały go po pracy plecy  i gdy to tak robiliśmy to jak później stwierdził nastawiły mu się i przestały go boleć. Dziś powiedział, że spanking też woli na plecy. Ślizgając się na nim trzymałem się za szyję, prawą ręką spanking, ale raz jak przesuwałem się w stronę bioder to na wodzie i mydle za szybko się ślizgałem i musiałem się zaprzeć nogami, bo bym zleciał. Kontynuowałem, czasami nadal go namaczająć i namydlając, jednak jesteśmy ciepli i z czasem woda odparowywuje. Kontynuując przesuwałem sie na nim, i coś chciałem zrobić, już nie pamietam co, i nagle przechyliłem się na lewą stronę. Ponieważ on i ja byliśmy śliscy to odruchowo chwyciłem się rękami jego, objąłem go, ale to niewiele pomogło w efekcie czego ześlizgnąłem się z niego i upadłem na ziemię. Trwało to sekundę, albo dwie. Po moim upadku, oboje zaczęliśmy się śmiać, bo sytuacja była faktycznie zabawna. Na szczęście nie uderzyłem w krzesło z wodą, bo trzeba by było dodatkowo wycierać. Jak już przestałem się śmiać to ponownie siadłem na nim chwyciłem za szyjęi kontynuowałem. Nawet teraz jak piszę wpisz to chce mi się z tego śmiać. Popołudniu przyszedł 228. Udało mi się wygospodarować godzinę na ćwiczenia, choć i tak zaczęliśmy z 30min opóźnieniem, ale ćwiczenia zaliczone. Jutro ponadplanowe czy raczej za te, których nie było wczoraj. 


  Sobota 2014.03.08 00:20 Znowu tak późno lezę spać, to zainicjuję wpis. Przynajmniej już będzie i przy dużym zamieszaniu mogę uzuepełnić w ciagu dnia.
   No dobra, zrobiłem imprezkę jednoosobową i trochę juz (mam) w głowie. Był dzis 172, zrobiłem z nim to z wodą i myslem, było super. Chyba nie jestem w stanie tego teraz opisać, to pozostawie to na jutro, jeżeli jutro zdołam to opisać. Oprócz tego dziś byla taka scena, że 979 odchylił głowę do tyłu i napiął mięśnie szyji. Qrwa jak to zrobił to prawie mi stanał. Jakbym go chwycił za tą szyję, taką umięśnioną... Ach to by była jazda. Nawet nie zdawał sobie sprawę z tego, że tak reaguję na jego wygiętą w tył głowę i napięta szyję. To tyle odnośnie 979, a później był tradycyjnie 230. Jakoś tak mnie dziś naszło, że w kauflandzie kupiłem żołądkową gorzką miętową. Otwarłem ją ok. 18:30. To dobra godzina, aby zacząć imprezkę w zasadzie pojedyńczą. Choć siedział 230 to odmówił spożycia. Odpowiedziałem jak król Julian z pingwinów: to dobrze i wziąłem jeden kieliszek od babci Żbikowskiej na stopce. W miarę jak ubywało żołądkowej, mówiłem 230, że jego czas się kończy, bo spożywana żołądkowa robi swoje i może się czuć mniej bezpiecznie. Faktycznie zacząłem go macać, ale nawet nie tak dużo jak przy innych okazjach. Choć mimo tego wziął sobie to na dobre do 'serca" i zwinął się przed 21:00.
      
Mnie chyba już odjebało totalnie. Nie dość, ze obciągam sam żołądkową gorzką, do tego włączyłem symulator kolejowy to jeszcze pół dnia siedzę na fellow i o dziwo piszę do mnie. Najgorsze, że porównuję osoby z fellow z lokalnymi skurwielami, a to porównanie przeważnie wychodzi na minus tych z fellow. No bo jak Ci z fellow mają się równać z lokalnymi skurwielami-złomarzami. Tacy są przeważnie nie do pobicia. I takie wzorce niestety we mnie tkwią. I jak to zmienić jak przychodzi taki 222, z taką gładką skurą skurwiela, złomiarza?
      No i jeszcze jedno przyszło mi do głowy. Oglądałem teledysk Limahla i dobrze pamietam, ze kiedyś kiedy wychodziły jego teledyski bardzo mi się podobał. 


Niedziela. 2014.03.09 00:05 Ja pierdole. Jak przeciągam chwilę zaśnięcia i pójścia w ogóle spać to jest ogólnie jakiś dramat. Na fellow podesłał mi gość linka do porniola, którego kiedyś widziałem, ale jakoś "zgubił mi się". Teraz się cudownie odnalazł i się zastanawiam czy iść spać czy jeszcze zrobić w.k.
     No i zrobiliśmy w.k., a poszedłem spać ok. 02:30. Nie dane mi było długo spać, bowiem juz o 04:21 wlazł 979 ze swoim ulubionym kolegą i na cały głos mówiąc abym wstawał mnie obudził. Przy okazji sprawdziłem temp. na dworze było -2C co mnie zdziwiło, bo zasadniczo temp. w ostatnim okresie były dodatnie. Okazało się, że miał sparing w plenerze, gdzieś w mieście w którym był na imprezce efektem czego była rozwalona głowa, bo się potknął o stopień (jak relacjonował) przewrócił do tyłu i głową uderzył w chodnik. Powstała rana, z której dość obficie wyciekała krew co stwierdziłem po jego ubraniu. Bluzę z tzw. misiem jaką miał na sobie, kaptur tej bluzy miał dość zakrwawiony, pod spodem następną bluzę z kapturem też, także koszulkę. Kropki krwi były również w znacznej ilości na spodniach, kapały widocznie jak szedł. Ogólnie nie wyglądało to najlepiej, ale jak przyszedł do mnie to już nie krwawiło z rany, częściowo się pokryła wstępnym strupem. Adrenalina jeszcze płynęła w organiźmie, był cały pobudzony i miał 1000 pomysłów na minutę. Udało się go namówić aby tu spał, bo wstępnie chciał iść do domu. Mama, dostała by prawie zawału o 05:00 jakby go zobaczyła. Poszedłem spać, on w pokoju przy włączonej muzyce. Wyłaczyłem dzwonek do drzwi, aby mnie nie budzili czasem rano. Obudziłem się 09:40. Od razu poszedłem zobaczyć do góry, czy z nim wszystko w porządku. Odeech miał miarowy, leżał spokojnie. Zrobiłem mu ukradkiem kilka zdjęć, będzie dla mnie uzupełnienie wpisu na blogu. O 10:00 włączył sie budzik na jego komurze, po 5min wylazł z pokoju. Jakoś wyperwadowałem mu, aby się przebrał w inne ubrania, a te zakrwawione zostawił. Tylko majtki i skarpety zostały ze starego ubrania, resztę ubrał czyste. Również chyba udało mi się go namówić aby nie mył dziś głowy, by rana jeszcze mokra nie odmokła i nie pogorszyła się sytuacja, czy się to udało okaże się jak przylezie popołudniu. Nad wanną umyłem mu częściowo trwarz, bo z jednej strony miał zakrzepniętą krew wokół ucha i na nim też. Jak go przymywałem po twarzy to aż mi się przyjemnie zrobiło. Jakbym mógł to bym go całego umył, ale niestety, tylko część twarzy. Chciałem mu częściowo głowę umyć aby włosy z krwi opłukać, ale powiedział, że zrobi to w domu. Tyle w nocy i o poranku. Średnio się wyspałem, a pracy dzis trochę, bo ciągle coś jest w kolejce do robienia. Może uda się jeszcze wieczorem podsumować dzień to wpiszę co się działo. To na szybko (jest obecnie 00:58 w poniedziałek). Zrobiłem wczoraj zdjęcia 222, ponownie jego brzuch oraz plecy. Jak zwykle ich samoocena jest na tak niskim poziomie, że gorzej być nie może. Np. taki 222 jest jak na swój wiek taki ładny, że mózg rozpierdala, a on mówi np. wyglądam normalnie jak każdy inny. No chyba go pojebało. Przecież on jest zajebisty. Sam chciałbym tak wyglądać zachowująć obecny mózg, ale co tam... 222 uważa, że jest jak przeciętny facet. Przeciętny facet w jego wieku jest przeważnie klocem, a parę lat później już zwykłą lochą. Natomiast 222, w swoim wieku to aż strach się bać. Nawet 979 w jego wieku tak dobrze nie wygląda, ale co zrobić...  


  Poniedziałek 2014.03.10 00:59 Nie będę się wyrażał, ale mnie chyba podu.i z powodu tak późnego chodzenia spać. Znowu przeciągnąlem i jest już prawie 01:00 w poniedziałek. Jutro tradycyjnie pełno zajęć, a tak późno lezę spać. Nie wiem jak to zorganizuje i jak to się uda jutro, ale cieńko to widzę.
      Stała obsługa ludzi trwa. Czasami mam mniej lub więcej dość, ale pkt. krytyczny pewnie nastąpi, bo dziś to już od ran się zaczęło i tak do wieczora. Nawet wpis robię na poczcie do przekopiowania później. Ćwiczenia z 228 zaliczone. Na ogólnej fali niechcenia ciężko się zaczynało, ale godzina pełna przeleciała. Postępu z pracą licencjacką nie było. Plan jest na jutro z ruszeniem, bo termin zaczyna gonić. Pomijam to czego nie zdążyłem zrobić. Był 230, trochę więcej go dotykałem jak zwykle, średnio się opierał, ale odniosłem wrażenie że mu stanął, bo w pewnym momencie zupełnie bezsensownie jakby się wydawało patrząc na to z boku, naciągnął koszulkę poniżej krocza. Patrząc w tym kierunku, wydawało mi sie, że organ się pobudził, zresztą to nic dziwnego. Wszak dotyk może coś takiego spowodować, ale ten odruch próby ukrycia tego był nawet trochę zabawny. Po za tym, bo nie wpisałem tego wczoraj, zrobiłem zdjęcia 222. Ponownie sfotografowałem jego brzuch, bo poprzednie zdjęcia średnio wyszły i dopiero po wciepnięciu ich na kompa widziałem co źle zrobiłem i to poprawiłem, następnie foty pleców. Standardowo się opierał na tyle na ile wymaga tego sytuacja, aby nie wyglądało, że bez żadnego oporu pozuje do zdjęć. No i jeszcze był 372. Długo go tu nie było, ale to już jutro opiszę, bo zara lezę spać, aby nadrobić zaległości. Myślę, że do 22:40 już wyglebię i pozostało mi 10min.


  Wtorek 2014.03.11 22:21 Jeszcze trochę, a umknął by mi wpis, ale jakoś się udało coś wpisać, a przynajmnie zainicjować. Z obsługą ludzi to mnie już dziś qrwa wzięła, dlatego popołudniu jakoś ok. 17:30 wyłączyłem wszystkie telefony i dzwonek do drzwi. Mimo tego, że w środku był 371 to zdecydowałem się na odłączenie dzwonka i poinformowałem 979 o tym, aby nie był zdziwiony. To niby jest fajne dla niektórych mieć pełen dom ludzi, ale niestety to chyba ja jestem najbardziej rozgarnięty z nich i trzymanie ich tu oprócz podtekstu seksualnego nie ma chyba sensu. No właśnie. Już kiedyś o tym pisałem, że nie mamy tego nieszczęsnego wyłącznika popędu seksualnego i przez nasze życie musimy się z nim zmagać. To niestety generuje obecność przy mnie tylu osób, bo część z tych którzy tu przychodzą robią coś wiecej jak tylko przychodzą, a reszta jest dla nich tłem. I jak to normalnie rozwiązać aby było normalnie? Jutro będziemy z całkowitą przerwą w łączności, musze mieć czas dla siebie, i mięśniaków trochę od siebie oddalić. I chyba jutro będzie większy wpis na blogu, bo teoretycznie będzie więcej czasu i na refleksje i przymyślenia. Wieczorem to mnie gastro chwyta i zamiast sie opnaować to naonczas pożeram jakieś ciulstwa jak głupi. Tymczasem narka.

  Środa 2014.03.12 00:03 Zasiedziałem się na fellow i minęła północ to zainicjuję wpis na dziś.
    Jak się jest odciętym od mediów i wyłączony dzwonek do drzwi to zupełnie można zorganizować dzień. Planuję i robię coś, a nie jak poprzednio - planuję i ktoś mi przerywa po raz pierwszy, po raz drugi, po raz trzeci już nie ma bo mnie momentalnie ciśnienie rośnie, choć zasadniczo mam za niskie. Ilość ludzi jaka się w pn, i wt. przewinęła można porównać z jakimś małym dworcem kolejowym. Ciągle ktoś zalegał, jak nie zalegał to wisiał ze mną na telefonie, jak wisiał na telefonie to już był lub byli w środku no poprostu masakra. Po 18:00 wczoraj wyłaczyłem telefony i będą załączone w nocy dla spr. co dzieje lub jutro k/południa. Zresztą się okaże, bo dzień bez ludzi dniem nie straconym. Wczoraj tradycyjnie nagabywał mnie 374, z którym mam jechać na kolejny objazd kolejowy na weekend. Tymczasem po obejrzeniu na yt filmiku o katastrofie kolejowej pod Szczekocinami ściągnął sobie symka EU07-424. Napisałem mu na gg - to 2h z głowy za nim to uruchomisz i gdzieś dojedziesz. Po 30min napisał, że jest w nim grafika do dupy i ściągnął ze strony jakiś symulator z taką samą grafiką (też go ściągnąłem dla sprawdzenia), ale za to łatwiejszy, bo dwoma klawiszami się jedzie, a używa jeszcze 3. Tak przypuszczałem, że EU07 będzie trudny do przejścia dla niego. Jednak ciekawe jest zwalenie winy na grafikę skoro wiadomo, że stopień trudności go do niego odsunął i nie przyznanie się do tego. Zresztą ludzie często do własnych słabości się nie przyznają i jak mogą zawoalowują je. Samemu mi się zdarzało, choć teraz już co raz mniej. Każdy z nas chce lepiej wypadać jak jest lub być lepszym niż się jest w rzeczywistości. Był też wczoraj 372. Trochę zeszczuplał i tu kolejne naciąganie faktów. Jak mu powiedziałem, że dobrze wygląda to powiedział, że je dużo warzyw owoców, nie obżera się ciulstwami. Jednak w rozmowie z 230 wyszło, że tak nie jest w pełni, bo przyczyną takiego wyglądu jest wciąganie, co powoduje zeszczuplenie. Kiedyś podobnie po tym zeszczuplał 172, ale wtedy jego widok mnie rozwalał. Gdzies zresztą mam na szczęście zdjęcia zrobione w tym okresie. Zabieram się za inne czynności, coś tam jeszcze dopiszę później .Narka.


Czwartek 2014.03.13 15:50 Opuszczam się w pisaniu, dzień praktycznie bez wpisu tylko go zainicjowałem to teraz wypada napisać co się działo, że nie miałem czasu wpisać. Był 222, pokazałem mu na poczcie, bo oczywiście wyesportowałem zdjęcia z kompa by były zarchiwizowane po za nim, zdjęcia ktróre mu kilka dni temu zrobiłem. Po raz pierwszy od dłuższego czasu (chyba parę lat) widział swoje plecy, tak mi przynajmniej powiedział, ale też w to jak najbardziej wierzę. Mięśniaki skurwiele to się często w lustrach nie oglądają do tego mają odnośnie swojego wyglądu niską samoocenę wyniesioną z domu. Wyjaśniłem mu dlaczego chciałem zrobić mu zdjęcia. Opisałem piękno i prawie idealną budowę tej części ciała wyglądającą jak trójkąt z podstawą u góry. Ołówki na ekranie przyłożyłem do jego boków na zdjęciu i w ten sposób ukazałem mu jego figurę prawie w trójkącie, a raczej trapez z małą podstawą u dołu. Zrobiłem mu też jeszcze przed plecami zdjęcia klaty i płaskiego, wręcz wklęsłego brzucha, też mu je pokazałem. Nie omieszkałem podotykać go po brzuchu, klacie i plecach. Jak zwykle stękał, że zimne ręce to je poszedłem zagrzać na grzejnik. Zapowiedziałem, że jeszcze pozostały ręce i barki do zrobienia. Tylko jak nakłonić go do ubrania koszulki na ramiączkach, aby było widać proporcjonalnie zbudowane ręcę? Muszę nad tym pomyśleć i przy jakiejś okazji go znowu nakłonić do zdjęć. Ważne, że pierwsze lody przełamane. Po za nim był również na krótko 975, a na dłużej zapowiedział się jutro. Z nim ostatnio przerobiłem nową pozycję. Jak to robiłem z wodą i mydłem to wpierw był na czworakach, siedziałem na nim, a właściwie to przesuwałem się korzystając z poślizgu jaki ona dawała. Z jakiegoś powodu, on obniżył się z przodu i nie był już na wyprostowanych rękach tylko na zgiętych w łokciach, a przedramienia miał wypuszczone do przodu. Zsunąłem mu się na górną część pleców, moje stopy położyłem na jego przedramieniach dość mocno je na nich opierając. Po jakimś czasie jak je zdjąłem to miał w tych miejscach zaczerwienienie. Poślizgałem się na nim, co jakiś czas namaczając go ponownie wodą, bo odparowywała i znowu oparłem się stopami na jego przedraramieniach. W tym czasie robiłem również spanking na plecy, które na prawej łopatce zaczynały się czerwienić. Dużo nie potrzeba było, nowa pozycja, lekko czerwone plecy, napinające się mięśnie pleców i poleciałem. Czy jest jakiś wyłącznik popędu seksualnego? By się przydał od zaraz. No jutro jak przylezie to może uda się wrócić do tej pozycji. Z powodu dużego natłoku ludzi, po włączeniu jednego telefonu i dzwonka do drzwi ok. 14:00 nawet ćwiczeń dziś nie zrobiłem. Był 228, ale miał jakąś kontuzję nogi na boisku i nie ćwiczył, a mnie się jakoś też szczególnie nie chciało. Nadrobię w sobotę. 228 jak to w tym wieku i wśród skuwieli teoria, że się rozchodzi. Nakłaniałem go aby poszedł do lekarza z tym i niekoniecznie rozchodził. Przylazł akurat 975 jako żywy dowód błędnych teorii powtarzanych przez mięśniaków z wioski i to jakoś chyba przekonało 228, aby jednak się udał do lekarza. Jutro się okaże czy był.
    Oprócz tego ruszył nabór do firmy, w której chcę pracować. Napisałem list motywacyjny i dałem do przeczytania 820 oraz jego żonie, bo mogą tam być błędy stylistyczne, których jako piszący nie wychwycę jak również informacje np. zbędne, ale dla mnie wydające się za mające znaczenie. Trudno jest samemu do końca ocenić swoje pisanie. Jest ono naznaczone wpływem czynników zewnętrznych i wewnętrznych, którego obce osoby nie mają, sprawdzający CV i listy intencyjne też nie. Dziś lub jutro elektronicznie to wyślę i trzeba będzie czekać na efekty. Sukcesem jest położenie się wcześniej spać ok. 22:35, choć wlazł jeszcze chwilę po położeniu się na chwilę po plecak 979, to za niedługo zasnąłem. No i jeszcze w ciągu dnia pisałem pracę licencjacką na zlecenie, dzis hasłem jest "rurociąg logistyczny". Bardzo mi się podoba.


  Piątek 2014.03.14 10:11 Czas tak szybko leci, że aż strach. Wnet wakacje, a jeszcze tyle przede mną. Na razie tylko zainicjuję wpis, bo dopiero skończyłem wczorajszy, to później relacja z dziś.
    Z ważniejszych rzeczy to był 975. Tradycyjnie zrobiłem to z wodą i mydłem. Się przygotowywaliśmy to zwrócił uwagę na brak nakolanników i ręcznika. Doniosłem brakujące i zaczęliśmy. Ręce pogdrzałem w zagrzanej wcześniej wodzie i zacząłem go namaczać, a następnie namydlać. Chciałbym to kiedyś zrobić z olejem, jak widziałem na niektórych porniolach, ale bym musiał jego czy kogoś innego wsadzić następnie do wanny i spłukać. Tak wystarczy zetrzeć mydło wytrzeć ręcznikiem i czysty. Jak już był na czworakach to namydliłem jego, trochę siebie aby takiego tarcia nie było i zacząłem mu robić masaż pleców przy okazji się przesuwająć do przodu i do tyłu. Jak za bardzo zjeżdżałem, w którąś stronę to chwytałem się oburącz jego umięśnionej szyi. Pamiętam jak ostatnio z niego spadłem, biodro jednak trochę mnie do dziś boli choć początkowo wyglądało, że bez następstw. Jak się przesuwałem na nim, to aby utrzymał równowagę pracował rękami napinająć mięśnie przedramion i trochę tricepsy - widok piękny. Rękami również przejeżdżałem przez jego ramiona, które polałem wodą i namydliłem. Spływała małymi stróżkami po przedramieniach. Trochę przeciągałem tradycyjnie moment dojścia, bo jak na niego patrzę to wystarczy minuta, może trochę dłużej. Zresztą tak kiedyś było i później czułem przez kilka godz. niedosyt sytuacji. Teraz przeciągam ciesząc się napinającymi się mięśniami pode mną, oraz spankingiem na plecy. Rozmawiałem przed z nim na co bardziej woli, to kilka dni temu mówił na plecy, dziś był jakby niezdecydowany to mu powiedziałem to następnym razem zrobimy to tradycyjnie na klacie. Zmiany są dobre, bo się nie nudzi ciągle w tej samej pozycji. Jak mu już się zaczerwieniły plecy, to się też podnieciłem i doszedłem. Na krótko przed chwyciłem się jedną ręką mocno szyi aby nie spaść, drugą miałem na organie, a ogólnie to jeszcze się przesuwałem na śliskich plecach. Po wszystkim powiedziałem mu, aby został jeszcze w tej pozycji to zetrę z niego mydło, po czym wytarłem go na plecach ręcznikiem i powycierałem podłogę. Już po wszystkim zrobiłem żarcie i zabrałem się za robienie spisu treści licencjata. Pozostał jeszcze wyjazd do urzędu skarbowego, w drodzę do niego zamówiłem, a następnie jak wracałem zeżarłem pizzę w maxi pizzy na kupon. Tzn. połowę, bo to duża to więcej nie udało mi się zjeść, jeszcze musiałem na rowerze dojechać do domu. Połowę zapakowali i dowiozłem do domu, to jutro zjem na msc. 22zł za dużą pizzę dracula, która jest z wieloma dodatkami to znośna cena.
     Wieczorem, bo i tak siedzieli ludzie włączyłem symulator kolejowy, ale jednak przy ludziach to się źle gra. Trudno jest się skupić i ciągle chcą coś na kompie to muszę wstawać i zapisywać stan gry. Jakoś przeszedłem w nich trochę, ale szału nie było jak to się teraz mówi. Jak zwykle poszedłem późno spać, bo siedzialem i oglądałem film z 230, a 979 zasnął na łóżku to też musiałem iść spać do pok.C, a 230 poszedł do pok.B. Było już po północy to zainicjowałem wpis na sobotę.
No i to tyle z najważniejszych rzeczy. Jak zwykle nie starczyło czasu na przemyślenia i refleksje, może uda się coś jutro wpisać. Narka.


  Sobota 2014.03.15 00:11 Zainicjuję wpis, bo już półnoć minęła. Znowu trochę się zasiedzialem.
     Po bardzo ładnym tyg. w pogodzie, wczoraj było 14C, dziś deszczowo i 5C, ale to dobrze, bo roślinki potrzebują jednak wody. Jak zwykle dość sporo zajęć na dziś, do tego jeszcze przed chwilą przyszedł 222, to wpis odłożę (znowu piszę na sraczu),  a zajmę się 222, może mu kolejne foty strzelę, a przynajmniej nacieszę się jego głaką skórą i figurą.
     Więcej szczęścia jak rozumu, tak powinien być zatytułowany dzisiejszy wpis. Ale za nim o szczegółach to jeszcze jedno hasło z TV Trwam, na którą przełączyliśmy się omijając reklamy na innych kanałach – moderator dzieła biblijnego diecezji łowickiej. Jakoś k/ 18:00 zadzwonił 172, że chce spać tu ze swoją laską. Tak średnio na to przystałem, bo miał spać sam, a nie z laską, ale co zrobić. Jak już z nią przylazł i się przywitała z 979 i 897 to 979 się trochę głupio zrobiło, bo laska to faktycznie fajna szprychodupa. a 979 nie umie od pół roku znaleźć sobie jakiejś choćby na krótkie spotkanie, aby ulżyć sobie w inny sposób niż ręcznie. No nic, poszedł 172 do pok. C i tam się zamknął z nią. W tym czasie 979 nadal grał w Mirrors edge i w sumie w ok. 6h dziś przeszedł całą grę. Jednak moje symulatory kolejowe to jakby ciągle można grać i zawsze jest inaczej, choć uściślając raczej nie chodzi w tym co gram o przejście dosłownie, ale niektóre symki kolejowe, to faktycznie przejście. Około 01:00 zacząłem wkładać się do łóżka, a wcześniej procedury, aby wymusić wyjście 979 i 897, bowiem pamiętałem umowę ze 172, że jak jego szprychodupa zaśnie to on przyjdzie i to zrobimy. 02:05 budzi mnie 172, że jest gotowy. Poszliśmy do piwnicy, aby ona nie słyszała odgłosów. Rozebrał się, położył sie na jednym kocu na podłodze, chciałem dać drugi, ale nie chciał. Siadłem na niego i zaczynałem się podniecać jego mięśniami. Był tydz. czasu na budowie na delegacji to nawet wydawało mi się, że mu się trochę ładniejsze zrobiły. Jak siedziałem na nim i już zaczynałem robić delikatny spanking, to wydawało mi się, że słyszę sąsiadów. Taka godzina i nie śpią? Siedziałem na nim i czegoś mi brakowało, tzn. wiedziałem czego, ale zastanawiałem się czy iść po sznurek. W końcu zdecydowałem się iść i mu to powiedziałem. Wychodząc z piwnicy słyszałem w garażu teraz już wyraźnie 979 i 897. Zastanawiałem sie co robić? Z jednej strony popęd seksualny, z drugiej możliwość nakrycia. Mnie to mnie, bo wiedzą, ale 172 by się wqrwił na maxa. Jak wróciłem ze sznurkiem i go związałem to ustaliliśmy bez spankingu, aby nie było słychać u nich. Ale nie umiałem bez tego. Jednych obecność obcych ludzi wokół podnieca i dodaje dodatkowego smaczku, ja wolę kameralne sytuacje, bez dodatkowych uszu, a już oczu to w ogóle. Ponieważ nie mogłem dojść, co on widział, a też nie chciałem przeciągać to ustaliliśmy, że przyjedzie w ciągu dnia i dokończymy. Wyszliśmy po cichu z piwnicy, 172 poszedł do pok.C ja jeszcze się trochę kręciłem i za jakieś 1,5min, i wszedł 979. Pomyślałem: mamy więcej szczęścia jak rozumu. 2min wcześniej i by nas nakrył. 979 spytał się czemu nie śpię o 02:30, odpowiedziałem że lać mi się zachciało i poszedłem do WC. Położyłem się spać, jednak niedokończona sytuacja ze 172 i nadal funkcjonujący 979 i 897 powodowali, że chyba godzinę jeszcze leżałem, za nim zasnąłem. O 04:50 obudził mnie 172 ze szprychodupą, bo jak wcześniej mówili o tej porze musieli wyjść na autobus. Znowu za nim zasnąłem minęło jakieś 40min, a obudziłem się o 09:20. W ciągu dnia udało się jeszcze zrobić ćwiczenia bez 228, bo na weekendy on nie ćwiczy, a dla mnie pozostało nadrobienie czwartku i piątku, w ktre zrobiłem wolne. Trochę późno zacząłem ok. 17:40, ale akurat 979 grał w Mirrors Edge to mogłem ćwiczyć, a on siedział przy kompie. Co do 979 to nie wiem czemu, ale dziś wyjątkowo dobrze znosił mój dotyk. Przeważnie to jakoś się wzbrania, robi miny jakby miał mi zaraz wqrwić, a dziś jakaś odmiana, co mnie zdziwiło. Może słyszał moją rozmowę z 230 o dotykaniu 230, że przeważnie mam zimne ręce i jak ich dotykam to dostają prawie zawału. Humorystycznie 230 powiedział, abym go nie dotykał po brzuchu bo żygnie. Zatałem woreczek duży czy mały? Oboje się przy tym śmialiśmy, może to podziałało inaczej na 979 - nie wiem. No i jeszcze krótka uwaga dot. pogody. Po bardzo ładnym tygodniu dziś dość wietrznie, padał przelotnie deszcz ze śniegiem przy mocnym wietrze. Zima była łagodna to teraz jakby chciała nadrobić.

 

  Niedziela 2014.03.16 10:37 Noc nie przespana, plan odespania na popołudnie, to taki bardzo luźny plan, bo jakby na początku jest mało realny przy ostatnim ruchu ludzi tutaj. Obudziłem się o 09:20, jako kontynuację tego co w nocy ze 172 zrobiłem w.k., bo nie mogłem się powstrzymać. Rozruch poranny, tera śniadanie i w zasadzie k/południa ma przyjść 975. Okaże się co z tego wyjdzie. Dzień pełen zajęć mimo niedzieli. Ilę zrealizuję okaże się wieczorem.
       Bardzo luźny plan odepsania popołudniu tradycyjnie nie wypalił. NIe wiem w ogóle po co plany układam, skoro od początku prawdopodobieństwo niepowodzenia jest duże. 222 to mnie dziś zaskoczył. Udało mi się go namówić na masaż zarówno pleców jak i klaty. Połozył sie na łóżku, a właściwie to na początku trzeba go było prowadzić w stronę łóżka jak na ścięcie, ale to taka gra, że niby on oficjalnie nie mówi tak i sam tam nie idzie, ale pozwala milcząc i nie opierając się. Umówiliśmy się na 10min, abym nie przeginał. Ach to jego ciało, proporcjonalna budowa i delikatna skóra, rewelacja. Czuć pod palcami tak delikatną skórę, a jednocześnie pod nią mięśnie ciągle ćwiczone w pracy fizycznej. 10min masażu przeleciało szybko, po nich rozmawialiśmy dalej o spr. seksualnych. To było pierwsze zaskoczenie dziś. Drugim był 230. On przeważnie nie lubi dotyku o czym mówi słowem i czynem. Czynem w sensie przeważnie ucieka z pod rąk. Dziś jednak nie było problemu z zobaczeniem jego brzucha, mało tego mogłem go dotknąć i pogłaskać, i jeszcze do tego jednocześnie mieć drugą rękę na plecach. Nie wiem czy to wiosna w ich hormonach i jakaś zwiększona potrzeba seksu w tym dotyku, bo to na co mogłem sobie pozwolić to mnie zdziwiło. Później rozwiązywał testy przy kompie z prawa jazdy. Eksperymentalnie położyłem rękę na jego plecach wpierw na koszulce, następnie włożyłem ją pod koszulkę i nic. Zacząłem nia przesuwać po plecach - nic. Pozostawiłem ją tam w takim razie głaszcząc jego plecy, on rozwiązywał testy i nie było żadnego ruchu wskazującego, że mu się coś robi nie tak. Normalnie to by się oparł o oparcie abym rękę wyciągnął, teraz był schylony na klawiaturą i nic. Twało to jakieś 5min bo przylazł zapowiedziany wcześniej 373 ze swoją laską. Więcej już dziś mnie nic nie zszokowało, to i tak było bardzo dużo. Aż się ciekawię jak jutro będzie się zachowywał, czy to tylko taki jeden dzień "słabości"? Po tym jak ostatniio 979 również mniej reagował negatywnie na mój dotyk, dziś do tego doszedł 222, i 230, to nie wiem co się będzie dalej wyprawiało? 373 zapowiadał sie z wizytą już wcześniej, przy okazji zaktualizował linuxa ubuntu i przeglądarkę bo już była fest stara i nie działała nowa str. mbanku i dla 979 poczta na gmailu. Sam sytem prawie nie do zdarcia, działa bez jednego zawieszenia od 4 lat, nie do co produkty windowsowe. Jak zainstalowałem 7-kę to na drugi dzień już się zawiesiła. Ot taka przypadłość. Jednak niestety wiekszość gier jest robiona po windy, to i trzeba mieć jako alternatywę to coś wgrane. Generalnie przez większość dnia siedzę na linuxie i na windę przełączam jedynie jak chcę uruchomić symulatory kolejowe. Z przerwą na aktualizację linuxa, ściągnęła się aktualizacja do call of duty do 979, bo kiedyś kupił i leżała w woreczku zapakowana ponad rok. Dziś odpakował po tym jak przeszedł mirrors edge, to następną uruchomił. Ściągnęło się o 21:42 i doinstalował do konca, po czym nie mógł się powstrzymać i zaczął grać. W tym czasie robiłem już procedury wyłączeniowe. W trakcie nich łączność na "darmolinii" z 672, bo jakaś przerwa ostatnio się zrobiła spora, ale to przez zawirowania z nr z pleja. 812 mnie już ze swoimi tekstami denerował, jak widzialem na telefonie, że to on dzwoni to mi sie dźwigało, ale kurtuazyjnie odbierałem jednak z niechęcią. Po rozmowie jakieś 3 dni temu, postanowiłem nie odbierać od niego tel., a jednocześnie wyłaczyć dwa nr z pleja. W tym samym czasie 975 dostał jakiś tel z nr z pleja to dogadaliśmy się i przejąłem czasowo jego kartę jednocześnie zrobiłem za 10zł nieograniczone rozmowy i powiadomiłem tych z którymi chcę gadać o zmianie numeru. Jak grał 979 to ok. 22:20 wpakowałem się do łóżka, by nadrobić zaległości. Wyłączył ją ok 22:35 i poszedł do domu, a mnie udało się dość szybko zasnąć.


  Poniedziałek 2014.03.17 09:27 Po tym co się wczoraj wydarzyło, to rano jak się przebudziłem miałem wspomnienia sytuacji z 222 i 230, i tak mnie wzięło że musialem zrobić w.k. Padło na 222, choć przed dłuższą chwilę nie wiedziałem, którego wziąć na "tapetę". Z planów wczorajszych nic nie wszysło, nawet te mało ambitne nie zostały wykonane, głównie przez czas poświęcony 222 i 230. Wypadło z nimi łącznie jakieś 2,5h to sporo dla zabrania się do czegoś i skończenia. Może dzis uda się coś nadrobić, bo zaległości robią się co raz większe. Na szczęście część polazła do prac etatowych to mnie nie będzie przynajmniej do popołudnia nękać. Została jeszcze ta część niepracująca, która k/południa się jak znam swoje życie zlezie. Wcześniej zlazł 975. Znowu coś tam stękał o butach o jego nogach bolących i że kiedyś to przestanie chodzić. Od dawna mu mówię, aby dbał o nogi, ale po zwichnięciu kostki po 2tyg. (kiedy mu powiedziałem, że to absolutnie za krótki termin na wyleczenie) już na niej normalnie napierdalał, jak to mięśniak stwierdził to się rozchodzi. Zawsze im wtedy mówię: złamanie nogi sobie rozchodźcie. I tak nie reagują na to, a po czasie pozostaje tylko - a nie mowiłem... Nic to, dziś z wodą i mydłem na gumolicie, zmian pozycji, ale pod barki dałem mu nakolanniki, bo jak leży na podłodzę, a ja się przesuwam na nim to zauwążam jego napięcie na twarzy, ale jak to skurwiel nie powie, że go coś boli. Nad rozwiązaniami muszę sam pracować. Z nakolannikami pod łopatkami było dziś lepiej, zresztą i mnie też. Bardziej go oblałem wodą i namydliłem, przy okazji siebie też aby poślizg był bez problemów. Ręce mu przywiązałem powyżej głowy do sztangi innym sznurkiem, bo po statnim spotkaniu ze 172, gdzieś mi się jeden sznurek zapodział, muszę go poszukać. Przy tak przywiązanych rękach, po namoczeniu jego bicepsy w moich dłoniach przyprawiały mnie o zawrót głowy. Ja pierdole, że też nie urodziłem się mięśniakiem ze swoim mózgiem. Po wiosce widać, że to jednak w parze nie idzie, jak mięśniak i im ładniejsze ma mięśnie, i w ogóle jest ładny tym z reguły jest głupszy. Podobnie jak u dziurawców. Te ładne, że są ładne to szybko zarywają mięśniaków i czas traca z nimi zamiast się uczyć, te brzydkie, których nikt nie chce nie mają zbytnio wyjścia to siedzą więcej przed książkami i rozwijąją sie umysłowo. Oczywiście od reguły są wyjątki, ale i u samców, i samic to sporadycznie przypadki. Trochę dziś przeciągałem z 975, aby się nim jak najdlużej nacieszyć, jednak w pewnym momencie musiałem prawie się zatrzymać bo bym poleciał. Faktycznie nie moglem od razu stanąć to zwolniłem znacznie, zaczałem rękami gładzić go w rejonie barków, aż napięcie trochę zeszło. Przeciagnąłem może 3min i tak poleciałem.
     Na 15:00 zapowiedział sie 228 na ćwiczenia. Po 13:00 trochę zeżarłem, aby była jakaś energia do ćwiczeń i abym prawie nie zemdlał jak kiedyś, gdy nie zdążyłem przed ćwiczeniami zeżreć. Od jutra 975 ma iść do pracy po L4 to może się trochę uspokoje z popędem. 


  Wtorek 2014.03.18 09:20 Dni tak szybko mijają, że aż strach. Do tego tak mało efektywnie, choć nie wiem jak na to będę patrzał z przyszłości. Przejeżdżając przez wioskę zaraz widać kiedy są dni wypłat świadczeń socjalnych. Przed pocztą ok. 15 ludzi w kolejce za nim ją otwarli. 18-ty to płacą rodzinne jak dobrze pamiętam.
        W zasadzie to sądziłem, że limit jakiś (powiedzmy) miłych zaskoczeń chyba sie skończył, a tu wczoraj sytuacja z 230 prawie się powtórzyła. Już to kiedyś pisałem, że on wybitnie negatywnie reagował na, niby nie tylko, mój dotyk, ale wszelaki. Coś tam było niby z dzieciństwa, jakieś sytuacje rodzinne. To też dużym zaskoczeniem była jego postawa w niedzielę. Po fakcie pomyśłałem - jednorazowe odstępstwo od zasad. A tu wczoraj przylazł i przeważnie to siedzą w bluzach mimo tego, że jest ciepło i czasami trzeba się prosić aby je ściągnęli, argumentując - jest Ci zimno czy puścić więcej ogrzewanie? Albo bardziej dosłownie, że chciałbym obejrzeć Twoje ręce. Tymbardziej zaskoczeniem było, że do koszulki się sam rozebrał. Ponieważ nie było nikogo innego to w trakcie rozmowy przysiadlem się na łóżko i siedząc obok siebie rozmawialiśmy. Najpierw położyłem rękę na jego plecach na koszulce - nic, żadnej reakcji. Posunęłem się krok dalej, wsadziłem ją pod koszulkę i też nic. Zacząłem go w trackie rozmowy głaskać. Trwało to jakąś chwilę i polazł po coś do kuchni. Po przyjściu siedziałem na stanowisku dowodzenia - przy kompie - a on siadł ponownie na łóżku. Moja natura i pociąg seksualny nie dały się przezwyciężyć i ponownie siałem obok niego. Miał na sobie koszulkę dość długą i jak siadł to przysiadł ją sobie tak, że po położeniu ręki na plecach nie mogłem jej wsunąć pod nią. Pomyślałem teraz to się skończyły moje zepędy i koniec przyjemności. Pomyśleć to jedno, a drugie ja krzyczało - weź ją wysuń z pod niego. Zaraz nastąpiła riposta pierwszego ja - ależ skąd, szkoda zachodu, dla niego to sytuacja idealna nie wstanie, a ja jej nie wysunę, i będzie mial spokój ode mnie. Drugie ja nie zważając na to co pierdoli pierwsze ja, uruchomiło odpowiednią część mózgu wydało komendy i ręką już zmierzała w stronę przygniecionej koszulki przez lewy pośladek i po chwili zrazu powoli z małą siła, ale skutecznie ją zwiększając naciągała koszulkę przygniecioną ciężarem górnej części ciała. Wtem, zaskoczenie. 230 oparł się bardziej na prawej stronie uwalniając z pod lewej przygniecioną koszulkę. Natychmiastowo pierwsze ja zaostało wyłaczone z dowodzenia, inicjatywę przejęło drugie ja. Po wydostaniu części koszulki z lewej strony, ręka została pokierowana na prawą część, tu sytuacja się powtórzyła i koszulka była już podniesiona. Ręka, bez przeszkód teraz mogła penetrować całe plecy 230. Ten nie reagował. Pod wpływem sytuacji, dotyku jego pleców, pamięci o tym jaki to on jest niedostępny organ zaczął się dość szybko budzić i naprężać. Włączyło się jakoś pierwsze ja i zaczęło uruchamiać hamulce awaryjne jednocześnie zadając pytanie do czego zmierzam i na czym chcę skończyć. Faktycznie odejście od niego ze stojącym organem może być niewłaściwe to raz, dwa trudne do ukrycia, bo oboje byliśmy w dresie. Pomijam już to jak kiedyś jemu pod wpływem mojego dotyku stanął porządnie i on, i ja musieliśmy się wycofać. Teraz z tego co widziałem to u mnie szybciej następowała reakcja. Doszło do trudnej sytuacji techniczno-ruchowej co dalej. Przekraczać granicę, czy nie? Dylemat, który pojawia się zawsze w takiej sytuacji nie jednoznacznej, zresztą sam do takich często doprowadzam. Czasami się udaje, czasami nie wyjść z tego z twarzą. Hamulce jednak działały drugie ja się już sytuacją nacieszyło stąd nacisk klocków hamulcowych się zwiększał, aż w końcu wyhamowałem. Wyciągnąłem rękę z pod koszulki, wstałem i poszedłem do kompa. Po tym ekscesie dalej b. dobrze nam się rozmawiało, aż do przyjścia 979 wraz z imprezką tzn. 897 i 822. Po niedzieli, po wczoraj to trochę boję się dziś, abym nie przegiął "pały" i czegoś nie nawyrabiał. Jednocześnie nie umiem wyłączyć popędu seksualnego i do czegoś na pewno dojdzie, tymbardziej chęć sprawdzenia gdzie jest granica?
         Nie było tak źle. Ponieważ 979 kupił już chyba z rok temu grę call of duty i dopiero wczoraj ją zainstalował, a dziś popo musiał iść do szpitala do mamy, to 230 miał wolny komp i dosiadł się do niego grać. Aby go nie trafiło w czasie grania to przez jakiś czas robiłem dokładnie to co wczoraj, tzn. dałem rękę pod koszulkę bezpośrednio na jego plecy i w większości ją tam trzymałem, sporadycznie ją przesuwając, bo z doświadczenia wiem, że mocniejsze ruszenie to oddziaływanie na myszkę, a jak ich zabiją na ekranie to robią się nerwowi. Tak więc stanęło na tym co wczoraj, do przodu nie posunęliśmy się oprócz rozmowy o masażu pleców. Powiedziałem mu, że kiedyś się możemy umówić na masaż pleców, odpowiedział że musiałby być bardzo wypity aby do czegoś takiego doszło, na co ja - nie ma sprawy flachy się kupi. Na tym się zakończyło, nie drążyłem dalej i nie wiem czy to potraktować jako zaproszenie czy luźną odpowiedź. Poszedłem wybitnie późno spać, następny wpis jest o godz. mniej więcej wpakowania się do łóżka, bo rozpisałem się z jednym na fellow o związku, ale z tego chyba nic nie będzie więc taka trochę strata czasu. Tyle, narka.
 

  Środa 2014.03.19 01:40 Zasiedziałem się, ale przynajmniej zainicjuję wpis, a rano jak wstanę uzupełnię.
        Przeginam ostatnio z siedzeniem na kompie, najlepszym dowodem na to jest wieczorne lekkie odczuwanie oczu po tym ślepieniu w monitory. Choć mam je ustawione właściwie to jednak naturalnie nie gapimy się ileś godz. w nie. 672 poznał laskę, mama od niej pracuje w szkolnictwie w kuchni. Codziennie przynosi ze stołółki resztki żarcia, a ponieważ 672 nosi to w części do swojego domu, a tam nie wszystko zjadają to postanowiliśmy się włączyć do łańcucha pokarmowego i już wczoraj mieliśmy zupkę, a wieczorem w trasie przejścia 672 umówiliśmy sie na transfer dalszych porcji. Na dziś mamy pomidorową z ryżem, bardzo lubię tą zupę i ziemniaki + marchewka i groszek. Postanowiłem wyciepnąć ze swojego menu i tak już niewielką część słodyczy, a podjadanie ich zastąpić zupkami i ewentualnie tym co jeszcze uda nam się zgarnąć. Do tego trzeba będzie jeszcze zwiększyć ilościowo owoce i warzywa i się przy ćwiczeniach trochę podreperować.
       Jakoś duże wpisy robię ostatnimi dniami to tu wpiszę, że wczoraj ćwiczenia samemu, 228 stękał, że go plecy bolą, dziś też będą samemu, bo mam 2x WF na ostatnich godzinach, to zrobię ćwiczenia wcześniej, będzie więcej popołudnia wolnego, a też muszę jakoś wkomponować, pożeranie tego co naznosiłem do mieszkania.
       Świetne są niektóre oferty pracy i wymagania do nich na internecie. Np. w ofercie na stanowisko kierowcy samochodowego czytamy w zakresie obowiązków: 1 - "Załadunek i wyładunek przewożonych materiałów w celu usprawnienia pracy komórki"; 2 - "Utrzymanie sprawności technicznej i czystości pojazdu samochodowego w celu sprawnego funkcjonowania komórki"; 3 - "Prowadzenie kart drogowych w celu prawidłowego rozliczenia pracy kierowców". Podziwiam tych tworzących oferty pracy, a jest to ogólnopolska duża firma zatrudniająca kilka tys. ludzi.
       Popo i wieczór zleciały tradycyjnie bez jakiś anomalii. Był 230, zadziwia mnie jego zmiana nastawienia na dotyk. Choć dziś się nie posunąłem do przodu, to i to to co robię w stosunku do jego zachowania z przed np. tygodnia to niebo, a ziemia. Nie wiem skąd taka zmiana i intryguje mnie to im dłużej to trwa.
 

  Czwartek 2014.03.20 09:00 Średnio się wyspałem, bo do 00:20 pisałem z takim jednym z fellow. Myślałem, że już to zakończy, bo przedwczoraj zmierzaliśmy w innych kierunkach, ale jakoś pisaliśmy znowu tak długo. Zaczęliśmy ok. 23:00, o której już zbierałem się spać, chciałem iść umyć siekacze, ale się pojawił. Nie wiem co z tego wyjdzie. On jest z Łodzi i dłuższe bycie ze sobą to w zasadzie jego przeprowadzka więc sprawa nie jest prosta. Po za tym jeszcze daleko do czegokolwiek, ale trochę się tym podniecam. Dziś kolejny trohę zawalony dzień, choć wieczorne wyjazdy po żarcie ze szkolnictwa mobilizują mnie do lekkiego sprzątania bo się mobilizuję i wynoszę śmieci przy okazji. Tak nie chce mi się już wyjść i zalegają.
       Z mięśniakami zauważyłem prawidłowość. Znacznie więcej można ich dotykać jak są sami i nie ma innych, niż jak już jakiś siedzi oprócz nich. Rozumiem to, wszak większość uważa się za skurwieli i rozniesienie się informacji, że dają się dotykać było by ujmą na ich wizerunku. Tak, jak nikogo nie ma to są bardziej spolegliwi. Wczoraj był 672 w końcu naprawić rower. Już dawno mu to mówiłem, że spacery 30min do laski i powrót to strata czasu, rowerem opierdoli to za 10min, no 15, ale i tak szybciej, do tego jeszcze do szkoły się dostanie sprawniej, bo do niej też łazi pieszo z powodów ekonomicznych. Rano się dłużej wyśpi. Że też niektórzy tyle czasu potrzebują na strawienie tak oczywistych spraw.
     Jakoś ostatnio wpisy robię prawie wyłącznie na sraczu, ten brak czasu zaczyna być już uciążliwy. No ale cóż, przynajmniej czas spędzony tu nie jest bezwartościowy. Szkoda tylko, że czytanie kiedyś tak powszechne w tym msc. zamieniłem na łączność ze światem wirtualnym.
     Na dworze się rozciepliło, termometr w cieniu 16C. Mięśniaki w wiosce już w koszulkach chodzą, znowu przychodzi fajna pora roku. Zacznie się doroczny przegląd kto jak wygląda, kto jak przeszedł zimę, komu przybyło, komu ubyło, kto z nowych wchodzi na "rynek". Dziś już widziałem mojego faworyta w koszulce, ach ten to wygląda jak żywcem wyjęty z pornioli, zresztą z takim drugim kiedyś proponowali, aby u mnie kręcić porniola oczywiście z laskami. Jak zacząłem im uświadamiać uwarunkowania do tego to się wycofali, choć jego widzieć całego rozebranego do tego uwiecznione to na "taśmie filmowej" to było by coś. W ub. roku widziałem go tylko w krótkich spodenkach, to był widok... Przed oczami miałem go jeszcze dobrych kilka dni. Wioska w tym względzie to ma swoje plusy. W mieście niezależnie od temperatury, zawsze chodzą w koszulkach. W wiosce pow. 23C np. to już część chodzi bez nich. Ile to razy jadąc na rowerze bym w coś wjechał lub się przewrócił. Skurwiele - złomiarze to niepowtarzalny gatunek. Długo by pisać o uwarunkowanich czynników wpływających na ich końcowy wygląd, a ten jest zaje**sty.

 

  Piątek 2014.03.21 08:41 Dla niektórych piątek to wymarzony dzień tygodnia, a właściwie jego popołudnie kiedy to zaczyna się 2,5 dnia wolnego do pracy. Dla mnie to normalny dzień tyg., a nawet trochę gorzej bo w tym oczekiwanym dla innych dniu tu przewalają się imprezki. Do tego jeszcze dziś 230 ma wolne, to wcześniej jak zwykle się zwali i będzie siedział mi na głowie. Wczoraj jak się przysiadłem do niego i wsunąłem rękę pod koszulkę, i położyłem na plecach to aż go wyprostowało. Pomyślałem - acha, wróciło do normy. Także wczoraj byliśmy z 979 i 230 w (to się nazywa) galerii handlowej, gdzie miła atmosfera, kolorowo, prawie przytulnie mimo dużych powierzchni. Na jednej ławeczce, na jednej alejce zakochana para nie zważała na przechodzących obok ludzi i żyła w swoim małym świecie miłości, wszak prawie wiosna kalendarzowa. W tej miłej, przyjemnej atmosferze tylko ceny zdawały się być nie miłe. 979 wypatrzył kurtkę, i pomyślał o czym później nam powiedział, jak będzie za 200 do 300zł to ją kupi, po obejrzeniu metki prawie trzeba go było podtrzymać. Cena - 2299,00zł. Choć skurwiel, to cena wywarła na nim wrażenie, a kurtka w dotytu jak kurtka. Materiał, a'la ortalion trochę grubszy no i krój ładny. Właśnie z tym krojem, bo później o tym rozmawialiśmy. Czemu ciuchy tanie są beznadziejnie uszyte. Tu nie chodzi o materiał, ale o kształty. Przecież ludzie są w zasadzie tacy sami w momencie szycia tych ubiorów, a np. tanie spodnie dresowe są beznadziejne w kształcie, dopiero te droższe są w miare normalnie uszyte. Czy osoba tworząca wykrój dla takich spodni myśli inaczej, nie widzi jak ludzie wyglądają? Chyba, że jest to celowe, aby rozwarstwić ludzi to jedno, drugie wyciągnąć jeszcze więcej kasy z biedaków, którzy chcą dołączyć do tych dobrze ubierających się i dobrze wyglądających wydając często ostatnie pieniądze na jakiś markowy ciuch, albo ciuch nie tyle markowy co z odpowiednim napisem. Tak ostatnio 228, który nie grzeszy kasą za 50zł kupił spodnie z napisem "krzywo" (faktycznie tam jest prosto, ale z tego żartuje). To mnie się udało kupić spodnie z prawie (wiem, jak na reklamie to prawie robi wlk. różnicę, ale to chyba tylko w reklamie) takim samym materiałem za 17,50zł sztukę i do tego porządnie skrojone. W tych krzywo wygląda beznadziejnie, o czym mu powiedziałem. Mniej więcej tak jakby dwa worki po kartoflach ubrał i zaszył na górze i dole. Nie wiem skąd ta cena, ale jak chce "krzywo" wyglądać to jego sprawa. Oczywiście z powodu niedostatku kasy, kupił spodnie wtedy, kiedy te, w których bieżąco chodził mu się totalnie rozpadały i po takim zakupie ma jedną parę, a ja mam dwie z dobrego gatunkowo materiału. Jak do prania da swoje spodnie "krzywo", to pozostaną mu do ubrania te rozwalające się. Myślenie mięśniaków w wiosce jest jednak standardowe dla ich warstwy społecznej, co skutecznie wykorzystują tworzący reklamę, ubiory, kampanie promocyjne.
       Ale bym wpadkę zaliczył. Zapomniałem zamknąć strony z blogiem i do tego miałem jeszcze na poczcie otwarta ściągę z przypisanymi numerami do osób. Na szczęście prawie w ostatniej chwili się kapnąłem i wylogowałem, i usunąłem z historii przeglądania. By było... Musiałbym zakończyć bloga chyba.
      Przylazł wieczorem 979 z mięśniakiem ze swojej klasy i jak zwykle ja ich rozbieram rzucając teksty, że jest ciepło i mogą się z czegoś tam - kurtki czy bluzy rozebrać, to dziś 979 do swojego kolegi, że jest ciepło i może by se ściągnął koszulę flanelową. Pod spodem jak wydawało mi się miał koszulkę na ramiączkach, bo one mają większe dekolty niż zwykłe koszulki. Zachowanie 979 świadczy, że trochę myśli o mnie i jakby dla mnie chciał rozebrać faktycznie ładnego swojego kolegę. Może kiedyś mu się uda.
      Jeszcze pozostanie wpis wizytu u 972, ale chyba jutro to pyknę, bo już północ, znowu tak późno lezę spać, to tylko za chwilę zainicjuję wpis na jutro i wyglebiam do łóżka. Udało mi się zamiast oglądania w TV po raz któryś tych samych filmów uruchomić symulator kolejowy. Był 230, ale on w swoim świecie malowania obrazków i zupełnie nie przeszkadzał. Jest taką spokojną osobą, nie angażującą mnie ciągle jakimś gadaniem czy zmuszaniem oglądania na yt. beznadziejnych filmików.


  Sobota 2014.03.22 00:01 Byłem wczoraj u 972. Ach nadal mi się podoba, ale zaczyna się pojawiać niemożność dojścia do finału w czasie kopulowania z nim. Brakuje mi takiego silnego impulsu jak z innymi. Ciągle jak się z nim spotykam to coś jest nie tak. A to presja czasu, a to zaraz ma ktoś przyjść, a to w terenie, gdzie nie moge się skoncentrować, a to trzeba być cicho, bo msc. gdzie jeszcze ktoś coś usłyszy i tak ciągle coś. Trochę mnie to deprymuje, bo wychodzi na to, że nie umiem przy nim dojść, a tu się włącza samcza doskonałość. Jak to ja i nie dojść przy Tobie? No niestety ostatnimi czasy to tak wygląda. Wielokrotnie mówię mu aby przylazł do mnie, gdzie warunki sa prawie idealne i nikt nie zakłóca spokoju tych niewielu minut. Zreszta jak dzwoni i mówi abym przyjechał szybko to już wiem, że czasu jest mało i trzeba się sprężać, a to nie sprzyja mojej koncentracji. Czas, nawet jak to trwa krótko jest istotny. Presja czasu, perspektywa dobijania się kogoś do drzwi, nadejścia kogoś trzeciego zawsze mnie wyprowadza z koncentracji. No cóż, dziś był 172. Pozycja tradycyjna na pufach, ale też brakowało mi tego czegoś. Takiego impulsu, który powoduje, że to już następuje. Tu jednak jest przyzwolenie na działanie. Jak się go spytałem czy mogę mocniej, to odpowiedzial że jasne. Po tych słowach w 2 min doszedłem. I to jest to. Potwierdzenie słowne, do tego moje działanie i gotowe. Z 972 to zawsze coś nie tak, a jednak chce i tu się rozmijamy. On chce tradycyjnie, ja bym chciał bardziej nie konwencjonalnie. Jak robiłem to ze 172 to w pewnym momencie zaczęła mnie mocno boleć głowa, dlatego też chcialem to szybko zakończyć. Generalnie głowa boli mnie rzadko, tak raz na 6 m-cy, ale za to jak zacznie to 2 dni z głowy. Nauczyłem się już nie dawać jej za dużo wrażeń, aby to przeszło, ale co zrobić jak nie da się wyłączyć popędu seksualnego? A chętnie bym skorzystal z wyłącznika, o czym już kilku osobom powiedziałem np. 222, który ma mały popęd seskualny. Powiedziałem mu wprost, że zazdroszczę mu tego. Sam bym taki mały chciał mieć, może moje życie nie było by tak zdemolowane ciągłym szukaniem partnera seskualnego. Choć muszę przyznać, że jest to szukanie nadwyraz skuteczne. 

  Niedziela. 2014.03.23 15:49 Mnie to tam wczoraj niewiele było, ale 979 to padł jak zabity po tej ilości jaką wypił. Jak powiedział było to ok. 10piw. Wyglebił na łóżku i było juz pozamiatane. Wiedziałem, że pozostanie mi materac, bowiem inne pokoje też już były zajęte. Przed pójściem spać, trochę go potrzymałem za rękę, bo on zawsze taki niedostępny i zrobiłem mu kilka zdjęć. Też ich nie chce nigdy robić. Choć o takie to mu chyba nie chodziło. Trochę lepiej wyglądał 230. Pomyślałem o ostatniej rozmowie, kiedy powiedział, że zgodzi się na masaż jak będzie pod wypływem, ale z podowu pełnego mieszkania możliwości były niewielkie to też wstrzymałem się od dodatkowych ruchów. Spanie na materacu jest czasami dobre, nawet sie na nim wysypiam, spałem do 09:20, a później rozruch poranny. 979 leżał do 10:30. 

  Poniedziałek. 2014.03.24 07:32 Bardzo rzadko wstaję na budzik, ale taka sytuacja techniczno-ruchowa. Wyjazd autem służbowym po latarnie kolejowe, bo auto służbowe ostatni tydzień to trzeba jeszcze korzystać przeto wczoraj poszedłem wcześnie pać i ok. 22:50 byłem na materacu, który został jeszcze rozłożony po niewydolności ruchowej 979 w sobotę.
        Wczoraj popołudniu przylazł 230, bo w domu hałas i się kłócą to woli posiedzieć u mnie mimo mojego dotyku. Jak zauważyłem trawi go raz lepiej, raz gorzej, ale pobyt u mnie z moim dotykiem i tak lepszy niż w domu z larmem kłócącej się rodziny. Zajął się przez część swojego pobytu rysunkami i wyszedł ok. 22:20 wraz z 979, który na rano do pracy. Wcześniej byłem z 979 w kauflandzie, gdzie jakiś czas już nie kupowany serek topiony podrożał o 8,1%. Szkoda, że wypłat tak nie waloryzują jak ceny w sklepach. Szał to już jest na maśle, którego cena na szczęście się zatrzymała, ale ok. 4zł za kostkę to szok. Za to potaniał cukier z 2,38 na 2,35. Zaszalałem i z powodu tak znacznej obniżki kupiłem 2kg. Zaraz zbieram się do wyjazdu, a wpis tradycyjnie na sraczu dlatego w ogóle powstał przed wyjazdem. Już się przyzwyczaiłem do tego msc. na wpisy na blogu. Co zrobić jak ciągły brak czasu.
       Wyłącznik popędu seksualnego poproszę raz. W odpowiedzi powinno być - bardzo proszę, gwarancja satysfakcjonowana. A nie męczyć się jeszcze w tym wieku z takim czymś. Zacząłem robić porządki przy porniolach, bo kiedyś ich sporo ściagałem z powodu jak wyżej. Teraz czasami zabieram się za nie w nich i jak już się zabrałem to w.k. nieuniknione. Mało tego taki przerób był ostatnio to jeszcze na porniolach... Przecież kiedyś oszaleję chyba. Wczoraj był 975 i jak już skończyliśmy i nienarodzone miałem w ręce to dzwonek. Powiedziałem - qrwa i zaczęła sie panika. 975 trzeba było rozwiązać. Jak to w takich przypadkach jest węzły luźne w panice zaczęły robić problemy. Dodatkowo w ręce nadal nienarodzone, trza podejść do okna kto, aby to za długo nie trwało, trzeba ubrać koszulkę, na szczęście dołu z okna nie widać, ale w ręce nienarodzone i na niej część nienarodzonych też. Jakoś ją ubrałem, nienarodzone spuścilem do kanału wodą i do okna. Tam za nim 222. W tym czasie 975 się ubierał, po odejściu od okna ja też, ale znowu w panice nie wiedziałem gdzie dres, w majtkach do drzwi nie polezę. Trochę to trwało i w kompletnym ubraniu otworzyłem 222. 975 trochę posprzątał pokój po tym co porozwalaliśmy i jakoś wyszło. Przynajmniej się nie kapnął. Tyle na razie dopiski, bo za ćwiczenia trza się zabrać. Dwa dni przerwy zrobione, bo ostatnio mnie ścięgna przy kolanach bolały i część ćwiczeń na nogi musiałem odwołać. Pozostały ręce. Za chwile zobaczę jak wyjdzie po dwu dniach przerwy.
       No i nie wypadło najgorzej. Początek jak zwykle ciężki, ale rozkręciło się. Dziś wziąłem je na lajcie. Tak często jest, że cwiczę i mózg lepiej ukrwiony więcej wymyśla, czy raczej przypomina mu się co zrobić. Tak też było dziś, ale z tym, że jak coś mi się przypomniało do sprawdzenia to między przejściami to sprawdzałem. Po czym jak przypomniało mi sie znowu coś, to też sprawdzałem. O dziwo poszło dość sprawnie i o niewiele to przedłużyło ćwiczenia. Może jak bedę ćwiczył sam, to to będę stosował. Wcześniej zapisywałem na kartce aby po ćwiczeniach zrobić, ale w trakcie jest chyba sprawniej. 


Wtorek. 2014.03.25 09:11 Czasem to robię wpadki... Uruchamiam laptopa, a tam w historii jest adres bloga, którego nie powinno być, bowiem procedury nakazują po wylogowaniu się z niego usunąć z historii przeglądania strony powiązane z nim. Co jakiś czas natykam się na nie usuniętą historię i za każdym razem się zastanawiam, czy ktoś kiedyś przypakowo, bo wiele rzeczy się tak dzieje, wejdzie na niego i go trzeba będzie skasować. Popłoch w wiosce może być duży. Wczoraj wieczorem odbiór zupki od 672, na placu się ochłodziło do 4C przy tych temp. z czwartku i piatku 20C za dnia to zimno. W drodze żeśmy pogadali. To takie dziwne, ale widzę się z nim rzadziej niż z 979, który tu jest dziennie, a o wiele lepiej rozmawia się mi z 672, czy nawet ostatnio z 230, który trochę się przemógł do mojego dotyku, choć w części to był wybór przychodzić i mieć kontakt ze mną czy nie przychodzić i mieć spokój ode mnie, ale za to mieć hałasującą rodzinę na głowie. Na razie przeszła opcja 1, z czego nie wiem czy do końca jestem zadowolony. No podotykam go, pogłaszczę, ale czasami chciałbym być sam, a tak zawsze ktoś siedzi i jeszcze jak nie marudzi to jest dobrze.
          Przypomniało mi się, że w niedziele 979 u mnie w wc robił w.k. Już mu to kiedyś powiedziałem, że z jego warunkami tzn. wyglądem może mieć problemy ze znalezieniem laski. Od września ub. roku jedzie na ręcznym, a gdybym tak wyglądał to nawet w świecie branżowym, nie było by problemu ze znalezieniem kogoś na seks. Oczywiście zasłania się nieśmiałością, ale jednocześnie kopulować mu się chce i czasami to mówi wprost, wtedy mówię mu wprost, z takim wyglądem to nie wiem jak możesz mieć problemy? W ogóle jak patrzę tu po wiosce, to jakieś te związki są dziwne. Takie bardzo płytkie. Spotykają się, a jednocześnie jak za dużo ze sobą przebywają to mają się dość. Jedynym czynnikiem spajającym dość trwale trzeba przyznać są larwy. Ta po urodzeniu powoduje przynajmniej rok gwarantowanego pożycia. Później już jest różnie, ale w pierwszym okresie jest mocnym spoiwem. Chyba dostępność materiałów porno powoduje, że samce nie tak jak kiedyś są zainteresowane samicami. Taki 979 polezie do łazienki, zrobi w.k. i dzień z głowy. U mnie też tak czasem jest, tylko trochę częściej to w.k., ale materiały zwłaszcza z internetu co dzisiaj jest znaczącym skokiem ewolucyjnym, powodują łatwość rozładowania się. Nie dawno powtarzali po raz 158 "Zieloną milę", nie oglądaliśmy tym razem, ale jest tam scena, w której jeden klawisz ogląda porniole w formie rysunków. Ile to trzeba było sobie wyobrazić więcej do rysunków, aby mieć pełnie obrazu. Dziś filmik z internetu powoduje, że brakuje tylko odczucia dotyku, bo wszystko inne już jest.
        Wpis znowu na sraczu i taki krótszy na razie, bo wyjazd do rodziny już tradycyjny co miesięczny, a przynajmniej mniej więcej jakoś tak. Montujemy tam aero2, bo płacą za neta po kablu 60zł i prawie w ogóle z niego nie korzystają, a tak za darmo to im starczy do przeglądania stron. Więcej i tak nic nie robią. Jeszcze tzeba ich będzie przekonać o rezygnacji kabla na rzecz aero, ale jakoś powinno przejść.
        Za niedługo będzie 200-na notka, a w zasadzie nawet setnej szczególnie nie uczciłem. Miał być wpis, taki szczególny, ale tradycyjnie nie wyszło i domniemywam, że z 200-ym będzie podobnie. Dobrze, że zamontowałem aero u rodziny, bo tak mogę jeszcze prawie w nocy siedzieć na lapie i coś robić, tak bym musiał jak poprzednio iść spać wcześniej. Jednak technika przychodzi nam na przeciw niewysypianiu się. Zamiast iść spać człowiek siedzi na necie. Ot nowe czasy.
 

   Środa 2014.03.26 08:09 To napiszę póki pamiętam. Śniło mi się, że szedłem do pracy tzn. miałem prowadzić autobus, bo coś tam gdzieś się stało i moje kursy miały być zastępcze. Ułozylem rozkład jazdy w obiegach tam i powrót przy czym opiewał on tylko na odjazdy z początkowego msc. trasy pkt. A, co pokazałem dyspozytorowi. W drodze do autobusu, abył to turystyk PR110 przechodziłem przez jakies małe uliczki, ze starą zabudową ok. 100 letnią. Na jednej z nich była salka a'la kinowa, w której zebarnia miała jakas sekta. Akurat jak wszedłem za drzwi to przedsionek od sali odddzialała kotara. Byłem bez majtek to za kotarą jakoś po kryjomu je ubrałem, a w rękach miałem papierowe torby z rzeczami do autobusu. (taką papierową torbę widziałem wczoraj jak kobieta kupowała przy kasie na zakupy, mózg już ją umieścił w śnie na znaczącym msc.) Po ubraniu się siadłem między osobami w ostatnim rzędzie. Roznoszone były czarne krótkie spodenki, takie bermudy do kolan. Zacząłem je od razu po dostaniu na siebie ubierać i osoba obok spytała, po co je teraz ubieram, jak to na później. Odpowiedziałem, że przymierzam tylko, po czym ściągnąłem je z siebie, a byłem już w długich spodniach. Następna scena wyszedłem z sali. i zacząłem iść w kierunku autobusu. W jakiś czas za mną jechało, a właściwie goniło mnie trzech nastolatków na rowerach bmx. Jak juz byli blisko to zamachnąłem się papierowymi torbami i jeden dostał w twarz. Zacząłem uciekać, do pobliskiego bloku do klatki schodowej, a przynajmniej do wykuszu wejścia w nim. Następna scena. Bloki sie przerzedziły, pojawił sie w łuku nasyp kolejowy i uliczka przy jeszcze jednym starym bloku z autobusem. Myślałem czy zdążę do niego, za nim oni dojadą, a jak już zdążę to czy nei wybiją w nim szyb. Następna scena, jestem w autobusie, szykuję do od odpalenia, na kartce ułożony rozkład jazdy kładę na blacie przy wyłacznikach i kontrolkach, zabieram się za jego zapalenia i ... budzę się.
    Jak się snu od razu nie zapisze, to później się go juz nie pamieta. Po przebudzeniu się trzeba jeszcze przez niego "przelecieć", aby się utrwalił i można szybko spisać za nim rozpocznie się dzień i zacznie się zacierać. Jest w nich tyle szczegółów, które później szybko umykają, ale zasadniczo są czasami fajne, jak kiedyś tu spisany z 72 drinkami jako przyczyną zatonięcia statku. Sen spisany, trzeba rozpoczynać dzień.
     Był wczoraj przed wyjazdem 222, ten to ma wygląd, Tak mi przyszło do głowy, że może w 200-nej notce zrobię ranking mięśniaków od msc. pierwszego oczywiście na dzień robienia. Kiedyś taki robiłem, ale to było lata temu, Zdezaktualizował się, ludzie się zmienili. On i tak musiałby być podwójny tzn. kryterium wyglądu i możliwości robienia z daną osobą. Wczoraj powiedziałem 222, że jak miałbym moc ja na filmie Bruce wszechmogący, bo bym 222 zamienił na branżowca z przywiązaniem (zakochaniem) do mnie, aby nie uciekł. Tylko w ciągu dnia było by początkowo pełno rzeczy zawalonych, bo ciągle bym przebywał z nim w sensie dosłownym. Właściwie to ciągle miałbym go w rękach. Tylko nie wiedziałbym co zrobić z jego stanem umysłowym. Na dziś to tragedia i czy z taką tragedią chciałbym żyć? Właściwie jak popatrzeć na przekrój wioski to niestety ładne mięśniaki są przeważnie głupie. Tzn. nieliczny % ładnych jest przy okazji mądrych. Jak już są ładni i w miarę rozgarnięci to patrząc na tych ładnych i głupich świadomie do nich dołączają jak 230. Niby inteligentny, a olał szkołę i skończył na gimnazjum. Teraz już tego nie nadrobi, papierka mieć nie bedzie i zakończy z takim na całe życie. 975, to samo choć w wieku 230 to rozwalał wyglądem wszystkich. Po siłowni w wieku od 15 lat wzwyż, z predyspozycjami do rozwoju mięśniowego, zresztą ojciec też mięśniak to w wyglądzie nie mial konkurencji. Zresztą kiedyś mu nawet proponowali sesję reklamową bielizny męskiej, ale (głupi) odmówił, bo jak to, aby mięśniak-skurwiel występował przed kamerą w majtkach. No i przysłowiowe 5min w życiu minęło. Tych 5min u niego było więcej, ale jak to tu obserwuję ładny wygląd potrafi w życiu sporo namieszać, jak u mnie duży popęd seksualny.


  Czwartek. 2014.03.27 06:50 Poszedłem wcześniej spać, to wcześniej wstałem. Rodzina cierpi na bezsenność i jak więkoszść to ukrywa czyli nie przyznaje się do tego to też jak wieczorem pokładało ją spać, to dyskretnie wyłączyłem urządzenia i siebie też. Korzystając z okazji, bo trzeba było kupić przedłużkę do USB, w carfourze kupiłem okulary przeciwsłoneczne dwie pary, jedna para za 1zł. W sam raz na rower.
       Z rodziną to czasami dobrze wychodzi się na zdjęciu. Zresztą muszę w sobie udupić pomaganie innym, to czasami jest bez sensu. U rodziny w meblościance zepsuły się drzwi z barku. Na dole oba zawiasy były wyłamane, zamek był w środku przekręcony i części się obluzowały. Już kiedyś postanowiłem, że to zrobię. Zabrałem się za to dziś wpierw od umocowania na nowo zawiasów, następnie rozebrałem zamek, wyprostowałem blaszkę, która w środku była wygięta i złożyłem sprawdzając czy działa - działał. W tym samym czasie usiłowałem wytłumaczyć jak na laptopie włączać darmowy internet aero2. Jak się okazało, że trzeba dwa razy więcej kliknąć myszką to padło:
- to jakaś chińszczyzna jest
- ale za darmo, nie za 60zł.
- mnie się tu prościej włącza, od razu jest internet.
Tłumaczenie różnicy między DHCP, a inicjowaniem połączenia w aero już sobie darowałem. W każdym razie tłumaczenie szło opornie, nerwy rosły po obu stronach. Wreszcie rodzina stwierdziła:
- nie musimy tego mieć, jak to jest takie skomplikowane
- to wyłączcie sobie w ogóle internet, po co mieć problemy.
Zamek został złożony musiałem jeszcze przestawić uchwyt języka zamka, bo drzwi się przesunęły o jakieś 2mm. Nawierciłem nowe otwory, dopasowałem, sprawdziłem - działało. Zamek się przekręcał, drzwi z barku opadały na zawiasach nic się nie wyłamywało. Ponieważ były uszkodone od 10 lat, zauważyłem przypadkiem w ub. roku., to spytałem się, a atmosfera była już napięta jak baranie jaja, czy przedstawić instrukcję obsługi. Padła odpowiedź:
- nie, nie trzeba.
Od momentu dotknięcia klucza minęły 3 sek i:
- nie działa, nie otwiera się.
Popatrzałem na czynności wykonywane i zauważyłem, że kluczem już przekręcono zamek. Odpowiedziałem - teraz to jest przekręcony zamek.
- i co dalej? - padło pytanie
- teraz trzeba wyłamać drzwi, ja tego robić nie będę - odpowiedziałem spokojnie, choć gotowało się we mnie. Tyle czasu straconego, bawienia się i na chuj robota.
- jak to wyłamać?
- wziąć śrubokręt, wsadzić w szparę między drzwi i pociągnąć do siebie, aż coś puści, zamek lub uchwyt języka.
Puścił zamek. Ponieważ i tak miałem jechać, spakowałem się i wyjechałem do domu z wnioskiem im człowiek mniej pomaga innym tym lepiej się chyba czuje.


  Piątek. 2014.03.28 08:30 Jeszcze powrócę do wyjazdu do rodziny. Ludzie czasami dziwnie działają. Na zachodzi wystawki tzn. wystawianie przed dom zużytych czy niepotrzebnych dla właścicieli domów rzeczy jest częste i nikt z tego powodu nie robi jakiejś checy. U nas nasza polaczkowatość i zastaw się, a postaw się oraz, a co ludzie powiedzą skłania część ludzi do irracjonalnych zachować. U rodziny też. Już lata temu wybiła się szyba w drzwiach do pokoju, takich standardowych końcówki lat 70 i początku 80-ych. Ponieważ rodzina mieszka na mega blokowisku to na tyle bloków zawsze ktoś robi remont. To powoduje niekiedy wymianę drzwi wraz z szybami, które ląduja na śmietniku. W pierwszy dzień jak szliśmy do sklepu to zauważyłem takie drzwi z zamkiem. Złomiarze już klamiki wzięli, ale nie umieli odkręcić starych zamalowanych śrób. Mnie chodziło o zamek, bo ostatni z nowej generacji obecnego systemu, który masowo produkuje gów*a miał język plastikowy i jak kiedyś po imprezce wychodził 979 to ułamał wewnątrz język pozostawiając go w pozycji zamknietej. Trzeba było wyciagnąć szybę z drzwi, aby przez nie móc przechodzić, a operacja ich otwierania, aby za bardzo ich nie zniszczyć trwała pewnej niedzieli 2h. Pomny wspomnień postanowiłem ów zamek wymontować. Wymontować się nie dało, trzeba były go wyłupic z drewna śrubokrętem i kombinerkami. Wieczoram jak przyszedłem przypomniało mi się o szybach w tych drzwiach. Po co rodzina ma kupować nowe i do tego iść z drzwiami do szklarza bo tak sobie zażyczył jak moge jej wymontować szyby na śmietniku. Na pierwszym śmietniku szyba mi pękła, była zakitowana i przy odbijaniu pękła i nie nadawała się. W drugich drzwiach na tym samym śmietniku też pekła szyba na samej końcówce choć już delikatniej to robiłem. Poszedłem szukać następnych. Dwa śmietniki dalej stały dwie pary, jedne już z pękniętą szybą, do drugiej się dobrałem. Podobnie na samej końcówce choć już znacznie delikatniej to robiłem i więcej czasu to zajęło też pękła. Pomyślałem - robi się niedobrze, wrócę bez. Poszedłem szukać dalej i znalazłem. Stały drzwi do tego z szybami koloru jasnobrązowego takiego jak mi się podoba. Tym razem szyba nie była zakitowana i wymontowanie poszło łatwo, do tego jak poprzednio w drzwiach wyłupiłem jeszcze jeden zamek do domu na rezerwę, bo takich już nie produkują. Z jakiś starych mebli wytargałem gąbki aby się ją wygodnie niosło i zaniosłem. W wannie została umyta i wczoraj jeszcze przed historią z barkiem zamontowana.
      Wczoraj jak wróciłem do domu, bo historia z barkiem i jego drzwiami tak na mnie wpłynęła, że odechciało mi się ćwiczeń, zacznę od dziś, przylazł 230. On jest dobrym przykładem działania naszego mózgu, a właściwie nie zrozumienia jego działania. Bardziej od 230 podoba mi się 222. Także 222 więcej mogę dotknąć niż 230, poprostu na więcej mi pozwala. Zresztą ciesze się z tego, że mam taką możliwość. Ale, no właśnie, jakimś dziwnym trafem jak dotykam i głaszczę 222 to niezmiernie rzadko mi staje. Przeciwieństwem jest 230, do którego wczoraj się dosiadłem mówiąc mu: - dawno Cie nie było, muszę się trochę Toba nacieszyć, i wsunąłem mu rekę pod koszulkę i sweter kładąc na jego plecach.Zacząłem go raczej masować niż głaskać, bo delikatnego dotyku nie lubi, łaskocze go to i w trakcie tego mój organ zaczął sie dość szybko pobudzać. Po 4 min musiałem od niego odejść bo dobrze mi już stał, a byłem w luźnym dresie. To dziwne, bo 230 jeszcze jakieś 2 lata i stanie się klocem, już zaczyna gubić figurę, ale mózg z niewiadomych do końca przyczyn mocniej reaguje na kontakt cielesny z 230 niż z ładniejszym 222. Czasmi myślę, że może ta jego długotrwała niedostepność powoduje przy obecnej dostępności taką reakcję, choć w śnie erotycznym kiedyś robiłem coś z takim nawet nie mięśniakiem z wioski i jak się przebudziłem to zastanawiałem jak to możliwe, że mózg z nim coś zrobił, kiedy normalnie by mi przy nim nawet nie stanął?
      Ostatnio to przeginam z chodzeniem spać o tak późnych porach. Znowu północ, a jeszce siedzę przy kompie i TV. No nic, zainicjujemy wpis na jutro i trza wyglebiać, bo jutro dzień pracy. Jakos ostatnio nie mam natchnienia do niej, dobrze że jeszcze mięśniaki trzymają mnie w dobrym nastroju, jakoś przy nich funkcjonuję. Jak przychodza pojedyńczo to jest w miarę dobrze. Do jutra, narka.


  Sobota 2014.03.29 00:02 Tylko zainicjuję wpis i zbieram się do spania.
   Z tym spaniem to się oczywiście przeciągnęło jeszcze, bo znowu pisałem z kimś na fellow nadziei, że coś z tego wyjdzie. Ileż to instytucji żyje dzięki nadziei ludzi choćby ubezpieczalnie, w których żyjemy nadzieją, że jak coś się niedobrego stanie to oni nam wszstko co nam się niby należy wypłacą. Ciągle żyjemy też nadzieją lepszego bytu, co powoduje określone przez nas działania bieżące.
    Wracając do spr. przyziemnych był oprócz stada innych ludzi 230. Zmiana jaka w ostatnim okresie nastąpiła w możliwości jego dotyku co nie tak dawno na obecnym etapie było niemożliwe, jest tak zaskakująca, że aż strach się pytać czemu tak się stało. Podobnie chyba jak u 972 pytanie czemu to robi, mimo znajomości i robienia tego od 15 lat nie uzyskało odpowiedzi i nie wiem czy kiedyś uzyska. Próby wyciągnięcia tego nawet w stanach głębokiego upojenia nie przyniosły skutku.
     Jak to dobrze, że uruchomiono kanał (darmowy) stopklatka tv podpięty częściowo pod kinopolska. Nawet ambitne filmy puszczają, a już w ogóle dobrze ogląda się filmy nie amerykańskie, które są takie standardowe. Zastanawiam się jak się wzruszę na filmie czy to dobrze, znaczy się uczucia jeszcze funkcjonują, nie wyzbyłem się ich, nie uległy wyłączeniu? Ale do czego one w życiu samemu służą? Przecież nie ma ich na kogo przelać. Osoby, na które usiłuję to zrobić, bo jakby ich nadmiar się rozlewa w ogóle tego nie czają. Inna sprawa, że są przypadkowymi adresatami, do których ten strumień nie powinien być w normalnych warunkach skierowany. Co ja tu w ogóle bredzę. Zabieram się za coś przyziemnego.
       No to z przyziemnych rzeczy ćwiczenia dziś samemu, bez 228 i tak już chyba zostanie bo 228, dołączył do 224 i 228, którzy siłownię zrobili na trychu. Dziś chcę tam poleźć zobaczyć mięśniaków w akcji. A'propos mięśniaków byl 222. To sa takie chwile, że wolę być branżowcem niż heterykiem. W drugim przypadku miałbym na głowie żonę, niewiadomo jak by się układało, a tak przychodzi 222 i od pasa w górę jest mój. Gdyby tak jego przełożyć na płeć żeńską to wyszła by blondynka z dużym biustem o niewiarygodnie proporcjonalnych kształtach. I w tym drugim przypadku z żoną nie miałbym do niej dostępu, a tak, mam. Powiedział, że jutro będzie dłużej. W czasie ćwiczeń myśląc tak o mięśniakach coś podupiłem z czasem i chyba przeciągnąłem, bo na końcówce to już ledwo dawałem rady, a może poprostu taki słaby dziś jestem. No i w domu spokój, bo 979 w szkole, 230 do nowej pracy polazł i wreszcie upragniony spokój, choć dzień przeleciał tak mało owocnie jeżeli chodzi o pracę. 


  Niedziela. 2014.03.30 15:09 Trochę napiszemy, a dokończymy później. Był dziś 975, ach te jego mięśnie. Od początku naciskałem na wodę i mydło bo ostatnio jakos się wywinął to dziś to przyjął. Zamiast tradycyjnego mydła, które trochę szybciej wysycha wziąłem w płynie. Poślizg był taki, że znowu mało nie spadłem z niego. Był na czworakach, dałem mu oczywiście nakolanniki, choć o nie nie stęka, bo przecież kolejny skurwiel. Mydło w płynie będę częściej stosował, bo dobry poślizg daje, musiałem się lewą ręką mocno trzymać za jego umięśnioną szyję, Siedząc na nim podziwiałem naprężające się mięśnie pleców, w które co jakiś czas uderzałem prawą ręką. Pomału zaczynały się czerwienić, a mnie wraz ze wzrostem zaczerwienienia rosło podniecenie. Pamiętałem, że woli spanking bardziej na plecy i jako skurwiel bez problemu to wytrzymuje. Oczywiście przy jego wyglądzie, mięśniach rąk tradycyjnie długo nie wytrzymałem i był finał. Jutro tez ma przyjść przed popołudniową zmianą. Pojawił się tradycyjnie 230, a ponieważ nikogo więcej nie było to trochę się nim "zająłem". Tyle co go dziś wymacałem to jeszcze nigdy. Nie wiem co się z nim dzieje, wiosna abo co, bo jeszcze kilka tyg. wcześniej (no chyba 2, musiałbym poszukać we własnym blogu) byl prawie niedostępny, teraz to niewyobrażalne co można z nim robić. Nigdy bym nie przypuszczał, że takie coś nastąpi. No niby dobrze. Zaś się podnieciłem jak mu masaż robiłem i odchodziłem ukrywając naprężenie organu, na jego nie patrzałem co z nim, bo cała ta sytuacja mnie ponownie zaskoczyła. Dziś to jedną ręką masowałem mu plecy, siedząć z jego lewego boku, a drugą klatę. W tym tempie to za niedługo wylądujemy w łóżku (to żart, bo pewnie gdzieś granica jest). Jego pobyt wydatnie opóźnił rekreacyjny wyjazd na rower. Mając go w rękach zastanawiałem się jechać, czy korzystać z okazji. Z drugiej strony nie chciałem przegiąć pały, bo i tak tempo posuwania się do przodu z tym co z nim robię jest znaczne.
     Jakiś czas temu, jakieś 100 wpisów wcześniej podniecałem się nadejściem 100-go wpisu na blogu. Teraz za 2 wpisy będzie 200-ny wpis. Na te okrągłe wpisy chciałem coś szczególnego napisać, czy uda się tym razem nie wiem. Postaram się dla samego siebie. Może uda się wygrzebać ponownie zadania maturalne z matury, którą pisałem. Z tego co pamietam to k/100-go wpisu umieściłem zadania z matury próbnej, to wypadało by z właściwej teraz. Wpis wypadnie w środę, a jeszcze nie jestem przygotowany, straszne...      
      Reszta z dziś pozostanie do napisania jutro, bo już późno to trza iść spać, wszak przesunięcie czasu to rano się będzie gorzej wstawało. Narka.


Poniedziałek. 2014.03.31 09:13 Napiszemy z rana, bo później to może być tradycyjny młyn, zresztą mam trochę do zrobienia to czas szybko zleci. Wczoraj wybrałem się rowerem na objazd po terenach kolejowych, które ciągle mnie przyciągają i ciągle jakby uspokajają. Będąc na nich przenoszę się jakby do innego świata, wyłączam z obecnego. Relaksuje się w pełni. Mógłbym na torach przebywać godzinami, ale ten czas... Właśnie jego ciągły brak jest czasem już denerwujący. Ciągle czegoś nie udaje się zrobić, coś się nie mieści w grafiku, w rozkładzie jazdy. W każdym razie byłem na dwu okolicznych stacjach. Na jednej budynek stacyjny do wyburzenia i choć byłem tam znacznie wcześniej, wchodząc za złomiarzami, Ci to zawsze gdzieś się przemkną i pozostawią ślady jak wejść, wyciągając jakieś trofea do domu, to nawet wczoraj udało się jeszcze wygrzebać kolejne trofea do domu. Na następnej stacji budynek w remoncie, trochę się poprzemieszczałem na peronach i jazda do domu. Godzinę po mnie przyleźli 979, 230 i 897. Weekend, a przynajmniej niedziela była bardzo Ciepła to ludzie po zimie, choć ta była nadzwyczaj łagodna wylegli tłumnie na dwór. W zasadzie wszędzie było pełno, nawet na terenach kolejowych oprócz mnie też inni łazili. W centrach miast to babcie, bo te to daleko się nie ruszają, po za miastami na dłuższych spacerach młodsze roczniki. Kiedyś pewnie też będę siędział niedaleko mieszkania, bo dalej mi się nie będzie chciało, albo nie będę mógł poleźć. Mięśniaki, już letnie kreacje, te bardziej odważne krótkie spodenki i koszulki z krótkim rękawkiem, to niekiedy można było kogoś ciekawego obejrzeć. Trza się brać do pracy, później dopiszę co w ciagu dnia.
      Czasami jak oglądam filmy o przemijaniu jak teraz na stopklatce "Wieczór" zastanawiam się ile wytrzymam z pisaniem bloga i czy kiedyś jak np. będą uważali mnie za pomylonego, to będzie jedyny dowód tego co kiedyś robiłem, co myślałem choć tego tu chyba za wiele nie ma. Tyle juz przeleciało, tyle nie jest nigdzie napisane i praktycznie nie do odtworzenia, bo pamięć jest zawodna i pamietamy wybiórczo. Taka refleksja,
 

  


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz