Sobota.
2014.03.01 09:12
Udało
się położyć wcześniej i nawet dobrze wyspać. Liczyłem na jakieś przerwy
w spaniu, aby uruchomić komórki i odczytać sms-y, ale tak dobrze mi się
spało, że nie było żadnej przerwy i ciągiem spałem do 08:05.
Zdecydowałem się właczyć dwie z czterech komórek i od razu zaczęły
przychodzić sms-y, a 812 zaczął nimi napierdalać w czasie rzeczywistym i
do tego głupimi tekstami to też wyłączylem je ponownie. Wszak drugi
dzień bez telefonów to wytrzymam, to i tak wciąż do mnie napierdalają, a
nie ja do nich. Ostatecznie jak chcę dzwonić to i tak łażę do 820
korzystając z jego darmotelefonu.
Do śniadania włączyłem ponownie film: "Człowiek na torze". Klasyk
o kolei z tamtych czasów ze świetną rolą Kazimierza Opalińskiego, który
wystąpił w jeszcze jednym filmie będąc w nim również mechanikiem na
parowozie: "Droga na zachód".
Ćwiczenia dziś samemu, bowiem 228 w sob. nie ćwiczy, ale nie będe
ćwiczył w pn. wiec dziś jakby nadgonione. Po za tym weszliśmy w marzec
bez zimy. Ta w tym roku wybitnie łagodna, nie wiem jakie będą
konsekwencje na wiosnę i w lecie choć w sumie wiosna to już jest. Po za
tym nie włączałem komórek przez cały dzień i za chwilę lezę spać. Liczę
na przebudzenie w nocy i ich włączenie, bo wtedy nie będą zaraz
napierdalać na nie. Przez większość dnia miałem spokój, choć popo wbili
224 i 230. Ten drugi siedział do 21:30, za to trochę go podotykałem i
chwilami przy tym mi się budził organ. Przewinął sie również 979, ale
pojechał gdzieś na imprezkę to był do 21:20. Jak go znam to jeszcze tu
wbije w nocy, może wtedy włącze komóry jak mnie obudzi. Jutro wyjazd do
teraz się zwijam już spać (22:25), to wybitnie wcześnie dziś. Narka.
Niedziela.
2014.03.02 11:20
Udało się wczoraj
wcześniej iść spać, dzięki temu wyspałem się i obudziłem o 09:20.
Właściwie zbieram się do wyjazdu do rodziny od wstania, robię listę
rzeczy do zabrania i przygotowuję mieszkanie na moje nie bycie tu,
zakręcenie wody, wyłączenie urządzeń z sieci energetycznej itp. Pogoda
wiosenna, słonecznie już jest 7C więc do 12C w ciągu dnia naciągnie. W
zasadzie tyle, to tylko wpis inicjujący, bo czasu mało, resztę napiszę
później.
To jest jednak fakt, że pewne nawyki w człowieku jest trudno
zmienić. Jechałem poc. po 12:30 więc żadne wczesne rano czy nawet rano. A
tu standard. Jak zwykle na ostatnią chwilę wyszedłem z domu, do tego
się później okazało że jednak nie wszystko zabrałem, bo nie spakowałem
się z listy i na dworzec wpadłem zziajany na 2min przed odjazdem poc.
Jakby w drodze cokolwiek wypadło to poc. by odjechał. Zresztą jak patrzę
wstecz to nawet do pracy na np. 18:00 ledwo co umialem się wybrać. Taka
przypadłość. Narka.
Poniedziałek.
2014.03.03 13:47
No to na wyjeździe
będa krótsze notki, bo nie ma warunków do swobodnego pisania. Za to
przejżdżając koło sklepu zagranicznej sieci handlowej natrafiłem na
ciekawy znak "drogowy" informujący, że na parkingu przysklepowym
obowiązują zasady ruchu drogowego. W sumie nigdy bym na to nie wpadł, bo
raczej w pierwszej kolejności bym pomyślał, że tam obowiazaują zasady
locji morskiej lub przepisy ruchu kolejowego, ale drogowego... Do głowy
by mi to nie przyszło o obowiązywaniu w takim msc. przepisów ruchu
drogowego. Dlatego faktycznie tablica z takim komunikatem jest tam
niezbędna. Inna sprawa, jak jechałem tu poc. wczoraj przy słonecznej
pogodzie w południe w poc. były zapalone światła w 4 wagonach. Tak
pomyślałem przewoźnicy sa jednak rozrzutni. Skoro w południe w słoneczny
dzień zapalone jest oświetlenie w 4 wagonach to mogli równie dobrze
wyłączyć je w wagonie, a zużyty prąd przesłać do mnie. Chętnie bym sobie
oświetlił mieszkanie taką ilością lamp. Zakładam, że one sie tam za
darmo nie świecą chyba, że jestem w błędzie. Natomiast udało mi się
również przejechać autobusem komunikacji miejskiej tzw. prywaciarzem,
który wygrał przetarg na obsługę linii. Jadąc tym atubusem widziałem
czemu wygrał przetarg. Autobus ledwo się trzymał, miał popękaną
konstrukcję nośną, na dziurach nadwozie nie było konstrukcyjne sztywne i
doznawało odkształceń, podłoga unosiła sie wzgledem ścian bocznych, ale
autobus ściągnięty z zachodu więc dla nas polaków dobry nabytek. Na
szczęście linia mało ludna to się szybko nie zarwie, a w razie czego pan
Krzyś konstrukcję pospawa. Inna sprawa to w dwa kierunki jechalem
prawie pustym autobusem. W obie strony ciągle były wolne msc. siedzące.
Ubytek ludzi widać doskonale na przykładzie kolei. Dziś opublikowano
dane, że z poc. IC w styczniu 2014 skorzystało o 20% mniej pasażerów niż
rok wcześniej. W przyszłym tyg. wchodzi w życie nowy rozkład jazdy poc.
tradycyjnie ubywa ich z tras, a jak przy każdym jakiś rejon będzie od
nich już trwale odcięty. Tym razem wypadło na Zamość. Ostatni poc. IC
jedzie tam 07 marca, wraca 08 marca i to koniec bytności poc. IC w
Zamościu. Nie tylko IC likwiduje poc. na fali ogólnej likwidacji sieci
kolejowej (to się dziś tak ładnie nazywa "optymalizacja") optymalizuje
swoje połączenia również PR uzasadniając brakiem taboru przy czym
wcześniej go skutecznie pocieli palnikami i wysłali do hut. Ot takie
nowoczesne logistyczne polskie zarządzanie.
Wtorek.
2014.03.04 09:31
Wstałem jakiś
przydupiony, ale to może dlatego że chciało mi się sikać i przerwał się
sen erotyczny niedokończony, a przynajmniej nie zapamiętany. Cóż,
potrzeba wysikania się była silniejsza niż dokończenie snu erotycznego, a
tylko tyle zapamiętałem, że był fajny, przyjanajmniej dobrze się w nim
czułem. Zresztą horrory mi sie nie śnią, a mięśniaków których znam to
same fajne sztuki. Jakoś sie rozkręciłem, śniadanie już zeżarte teraz
zabieram się za dzień. Wczoraj wieczorem układałem rozkład przejazdu na
weekend poc. po kraju, jeszcze szukanie noclegów lub zjazd do domu i w
niedziele wyjazd ponownie. Się dziś okaże jak z noclegami.
Logistyka potrafi mnie czasem rozbawić. Wczorajszym hasłem dnia
jest: PRODUKTYWNOŚĆ POWIERZCHNI PUŁKOWEJ W SKLEPACH po "turbulencjach
łańcucha dostaw towarów" to mnie wczoraj dość rozbawiło. Aby nie było,
rozumiem o co w tym chodzi, ale samo nazewnictwo jest zabawne. Nic
zamiast pisać tu zabieram się za dalsze pisanie już nie o produktywności
pułek, bo to przeszedłem.
Środa
2014.03.05 09:59
Z przerwą w spaniu
od 04:00 do 06:00 obudziłem się o 09:40. W przerwie zrobiłem w.k.
wpierw chciałem na 230, póżniej na 975, ale nie wychodziło to
przeszedłem na 977 i tu skończyło się nadzwyczaj szybko, aż sam się
zdziwiłem. Po w.k. dość szybko zasnąłem, bo to taki środek usypiający.
Tera śniadanie i przygotowanie do powrotu do domu, gdzie już niektórzy
się niecierpliwią kiedy przyjadę. Po za tym ćwiczenia czas zacząć, bo mi
tu brzuszysko urośnie w tempie błyskawicznym. Trzeba będzie zrobić jak
ostatnio czyli tu zjeść śniadanie i do wieczora w domu już nic nie
wrzucać do żołądka.
Lubie siedziec w wannie, szkoda tylko, że tak mało czasu na to mogę
poświęcić. W domu to biorę do niej lapa i tam siedzę ok. 2h, przy okazji
ogladając jakiś film lub nadrabiając zaległości z czytaniem @ i innych
spr. na necie. Tu mała wanna do tego lapa z netem nie da się na niej
połozyć, więc tylko wlazłem na tyle aby mieć przyjemność kontaktu z wodą
i poprostu umyć się.No chyba jedyny mięśniak z którym byłem ileś razy w
wannie to 977, fajnie było. Jego namydlone mięśnie przy wodzie i mydle
efekt gładkiej skóry no i to ogarniające podniecenie kiedy go
namydlałem, ach... Może kiedyś to ze szczegółami opiszę, bo tradycyjnie z
tym czasem ciągle nie tak.
W pociągach jeździ co raz mniej ludzi. Wracałem dziś poc. i oprócz
mnie jechało jakieś 6 osób. Nawet obsługa nie sprawdzała biletów od
początku jazdy bo wychodzenie dla paru ludzi faktycznie było trochę
nieefektywne. Dopiero za następna stacją wyszła sprawdzać. W domu
zabranie się za bieżące rzeczy oraz po 3 dniach przerwy ćwiczenia. Dziś
samemu, bo 228 ma dwa ostatnie WF-y. Myślałem, że będzie gorzej ale
jakoś wystartowałem z ćwiczeniami. Godzinę udało się zrealizować bez
niespodzianek, choć było ciężko. Jutro powinno być już lepiej.
Oczywiście na msc. młyn nieprzeciętny, po trzech dniach nieobecności
każdy ode mnie coś chce, ale pierwszy dzień jakoś wytrzymałem. Napór był
spory. Oczywiście odwiedzili mnie 230, 228, 979. Przelotnie 975, który
jutro ma być rano. W TV puścili dziś dobry film Clinta Eastwooda "Gran
Torino". Widziałem go już kiedyś, ale bardzo dobry to chętnie obejrzałem
ponownie. Zresztą Clint ostatnie swoje filmy ma na wysokim poziomie, a
to jeden z nich. No i na koniec z branżowych rzeczy, po 5 dniowej
przerwie nie mogłem sie powstrzymać i pomacać szyi od 979. Jego szyja
mnie rozwala. Jest długa, a do tego taka umięśniona, jeżeli to w ogóle
tak można nazwać, w każdym razie twarda i akurat pasuje do ręki. Jego to
oczywiście wqurwia, ale jakoś to strzymuje. Zaczął ostatnio ćwiczyć
choć z powodu praktyki z uczelni po pracy ma przerwę teraz. Ma taką
budowę ciała, że jak zacznie ćwiczyć to dość szybko mu się mięśnie
ponownie pokażą. Kończę, bo zaś późno (23:27) i trza iść spać. Jutro
znowu pełen dzień zajęć i pewnie wrażeń. Narka.
Czwartek
2014.03.06 12:04
Zainicjuję wpis,
bo jak zwykle młyn i może się zdarzyć, że nam umknie bo dzień zapełniony
od rana do wieczora. Rano był już 975. Dziś jak planowałem wcześniej
zrobiłem to z wodą i mydłem, ale już nie na podłodze, bo jak to robimy i
siedzę na nim to go bolą łopatki o czym oczywiście nie powie, ale widzę
to po nim. Stęka, ale wytrzymuje choć jak chciałem to trzeci raz zrobić
to nie chciał. Postanowiłem więc zrobić to z wodą i mydłem ale na
pufach, aby go plecy nie bolały. Co by ich nie zalać wodą nałożyłem na
nie czarną folię budowlaną taką grubą aby woda nie wsiąkła, bo popo na
tych samych pufach ćwiczymy z 228. Jeszcze za nim wstałem to
przebudziłem się ok. 05:40 i aby szybko nie polecieć to w tej przerwie
zrobiliśmy w.k. i zasnąliśmy dalej. Obudziłem się 08:35 i zabrałem się
za śniadanie. W tym czasie przylazł 975. Dawno z nim nic nie robiłem to
od razu rosło u mnie podniecenie. Śniadania nie dojadłem do końca, bo
aby zdążyć przed ewentualnymi ludźmi zaczęliśmy to robić. Położyłem go
na pufach, ręce mu przywiązałem do krzesła na którym położyłem odważnik
10kg. aby krzesło się nie przesuwało i wcześniej podgrzaną wodą zacząłem
go powoli moczyć i jednocześnie namydlać go. Jak już go prawie całego
od pasa w górę namoczyłem i namydliłem to zacząłem się przsuwać na nim w
górę i w dół mocno trzymająć się jego rąk przywiązanych do krzesła.
Szczególnie mocno ściskałem jego, nadal zajebiście zbudowane, bicepsy
przejeżdżałem kciukiem po nich delektując się ich nie tyle wielkością co
jędrnością. Oczywiście w czasie jak leżał tradycyjnie spanking na klatę
i jej boki. No i uzupełnię później, bo jak zwykle nagle muszę kończyć,
bo już czekają do cyca.
Piątek.
2014.03.07 00:09
Miałem tak
zapełniony dzień (wczoraj, ale wpis robię dziś - jest 00:05), że nie
odbyły się nawet ćwiczenia z 228 choć on przyszedł, ale nie było pełnej
godziny aby je odbyć, bo i mnie i jemu coś wypadło. To jest jakiś ogólny
dramat, aby w ciągu dnia nie znaleźć nawet godziny na ćwiczenia. Mało
tego dziś, bo już po północy, od rana znowu zaczyna się dzień pełen
ludzi. Już się zapowiadają, a jeszcze mam prace do zrobienia. Nie wiem
jak to będzie, ale za chwilę ide spać. I tak pozostał jeszcze wpis z
wczoraj do uzupełnienia, bo nagle musiałem skończyć i jest urwany w
trakcie. Leze myć siekacze, a w ciągu dnia będe uzupełniał.
Najlepiej jak się za długo robi wpis, następnie daje się na
"zapisz" i przeładowuje się do ponownego zalogowania, a treść znikła.
Super. Muszę pisać na nowo. Trudno, może się uda. Jak zwykle przewinęło
się sporo osób, w tym był 975. Jak wczoraj ustaliliśmy dziś chciałem to
zrobić również z woda i mydłem ale on aby był na czworakach. By nie
bolały go kolana już wczoraj zaproponowałem nakolanniki budowlane. Jak
już był na czworakach to obok ustawiłem krzesło z ciepłą wodą i mydłem.
Jak już siadłem na niego to namoczyłem go ciepłą wodą i następnie
namydliłem. Stał się śliski co mi sie bardzo podoba. Ponieważ byłem
jeszcze suchy i przesuwając się po nim występowało tarcie to ponownie go
namoczyłem i namydliłem. Teraz było już lepiej. Najpierw głaskałem go
po plecach, moje ręce ślizgały sie po mięśniach czasami napinających
się, bowiem jak się przesuwałem to musiał utrzymać równowagę, wtedy
napinały sie jego mięśnie. Masowałem mu również barki. Lewą ręką
chwyciłem go za szyję równie dobrze umięśnioną. Jak go trzymałem za
szyję, to prawą ręką zacząłem robić spanking na plecy. W ogóle to już
kiedyś stwierdził, że woli jak mu siedzę na plecach jak na klacie, bo go
to masuje. Jakiś czas temu bolały go po pracy plecy i gdy to tak
robiliśmy to jak później stwierdził nastawiły mu się i przestały go
boleć. Dziś powiedział, że spanking też woli na plecy. Ślizgając się na
nim trzymałem się za szyję, prawą ręką spanking, ale raz jak przesuwałem
się w stronę bioder to na wodzie i mydle za szybko się ślizgałem i
musiałem się zaprzeć nogami, bo bym zleciał. Kontynuowałem, czasami
nadal go namaczająć i namydlając, jednak jesteśmy ciepli i z czasem woda
odparowywuje. Kontynuując przesuwałem sie na nim, i coś chciałem
zrobić, już nie pamietam co, i nagle przechyliłem się na lewą stronę.
Ponieważ on i ja byliśmy śliscy to odruchowo chwyciłem się rękami jego,
objąłem go, ale to niewiele pomogło w efekcie czego ześlizgnąłem się z
niego i upadłem na ziemię. Trwało to sekundę, albo dwie. Po moim upadku,
oboje zaczęliśmy się śmiać, bo sytuacja była faktycznie zabawna. Na
szczęście nie uderzyłem w krzesło z wodą, bo trzeba by było dodatkowo
wycierać. Jak już przestałem się śmiać to ponownie siadłem na nim
chwyciłem za szyjęi kontynuowałem. Nawet teraz jak piszę wpisz to chce
mi się z tego śmiać. Popołudniu przyszedł 228. Udało mi się
wygospodarować godzinę na ćwiczenia, choć i tak zaczęliśmy z 30min
opóźnieniem, ale ćwiczenia zaliczone. Jutro ponadplanowe czy raczej za
te, których nie było wczoraj.
Sobota
2014.03.08 00:20
Znowu tak późno lezę spać, to zainicjuję wpis. Przynajmniej już będzie i przy dużym zamieszaniu mogę uzuepełnić w ciagu dnia.
No dobra, zrobiłem imprezkę jednoosobową i trochę juz (mam) w głowie.
Był dzis 172, zrobiłem z nim to z wodą i myslem, było super. Chyba nie
jestem w stanie tego teraz opisać, to pozostawie to na jutro, jeżeli
jutro zdołam to opisać. Oprócz tego dziś byla taka scena, że 979
odchylił głowę do tyłu i napiął mięśnie szyji. Qrwa jak to zrobił to
prawie mi stanał. Jakbym go chwycił za tą szyję, taką umięśnioną... Ach
to by była jazda. Nawet nie zdawał sobie sprawę z tego, że tak reaguję
na jego wygiętą w tył głowę i napięta szyję. To tyle odnośnie 979, a
później był tradycyjnie 230. Jakoś tak mnie dziś naszło, że w
kauflandzie kupiłem żołądkową gorzką miętową. Otwarłem ją ok. 18:30. To
dobra godzina, aby zacząć imprezkę w zasadzie pojedyńczą. Choć siedział
230 to odmówił spożycia. Odpowiedziałem jak król Julian z pingwinów: to
dobrze i wziąłem jeden kieliszek od babci Żbikowskiej na stopce. W miarę
jak ubywało żołądkowej, mówiłem 230, że jego czas się kończy, bo
spożywana żołądkowa robi swoje i może się czuć mniej bezpiecznie.
Faktycznie zacząłem go macać, ale nawet nie tak dużo jak przy innych
okazjach. Choć mimo tego wziął sobie to na dobre do 'serca" i zwinął się
przed 21:00.
Mnie chyba już odjebało
totalnie. Nie dość, ze obciągam sam żołądkową gorzką, do tego włączyłem
symulator kolejowy to jeszcze pół dnia siedzę na fellow i o dziwo piszę
do mnie. Najgorsze, że porównuję osoby z fellow z lokalnymi skurwielami,
a to porównanie przeważnie wychodzi na minus tych z fellow. No bo jak
Ci z fellow mają się równać z lokalnymi skurwielami-złomarzami. Tacy są
przeważnie nie do pobicia. I takie wzorce niestety we mnie tkwią. I jak
to zmienić jak przychodzi taki 222, z taką gładką skurą skurwiela,
złomiarza?
No i jeszcze jedno przyszło mi do głowy. Oglądałem teledysk
Limahla i dobrze pamietam, ze kiedyś kiedy wychodziły jego teledyski
bardzo mi się podobał.
Niedziela.
2014.03.09 00:05
Ja pierdole. Jak
przeciągam chwilę zaśnięcia i pójścia w ogóle spać to jest ogólnie jakiś
dramat. Na fellow podesłał mi gość linka do porniola, którego kiedyś
widziałem, ale jakoś "zgubił mi się". Teraz się cudownie odnalazł i się
zastanawiam czy iść spać czy jeszcze zrobić w.k.
No i zrobiliśmy w.k., a poszedłem spać ok. 02:30. Nie dane mi było
długo spać, bowiem juz o 04:21 wlazł 979 ze swoim ulubionym kolegą i na
cały głos mówiąc abym wstawał mnie obudził. Przy okazji sprawdziłem
temp. na dworze było -2C co mnie zdziwiło, bo zasadniczo temp. w
ostatnim okresie były dodatnie. Okazało się, że miał sparing w plenerze,
gdzieś w mieście w którym był na imprezce efektem czego była rozwalona
głowa, bo się potknął o stopień (jak relacjonował) przewrócił do tyłu i
głową uderzył w chodnik. Powstała rana, z której dość obficie wyciekała
krew co stwierdziłem po jego ubraniu. Bluzę z tzw. misiem jaką miał na
sobie, kaptur tej bluzy miał dość zakrwawiony, pod spodem następną bluzę
z kapturem też, także koszulkę. Kropki krwi były również w znacznej
ilości na spodniach, kapały widocznie jak szedł. Ogólnie nie wyglądało
to najlepiej, ale jak przyszedł do mnie to już nie krwawiło z rany,
częściowo się pokryła wstępnym strupem. Adrenalina jeszcze płynęła w
organiźmie, był cały pobudzony i miał 1000 pomysłów na minutę. Udało się
go namówić aby tu spał, bo wstępnie chciał iść do domu. Mama, dostała
by prawie zawału o 05:00 jakby go zobaczyła. Poszedłem spać, on w pokoju
przy włączonej muzyce. Wyłaczyłem dzwonek do drzwi, aby mnie nie
budzili czasem rano. Obudziłem się 09:40. Od razu poszedłem zobaczyć do
góry, czy z nim wszystko w porządku. Odeech miał miarowy, leżał
spokojnie. Zrobiłem mu ukradkiem kilka zdjęć, będzie dla mnie
uzupełnienie wpisu na blogu. O 10:00 włączył sie budzik na jego komurze,
po 5min wylazł z pokoju. Jakoś wyperwadowałem mu, aby się przebrał w
inne ubrania, a te zakrwawione zostawił. Tylko majtki i skarpety zostały
ze starego ubrania, resztę ubrał czyste. Również chyba udało mi się go
namówić aby nie mył dziś głowy, by rana jeszcze mokra nie odmokła i nie
pogorszyła się sytuacja, czy się to udało okaże się jak przylezie
popołudniu. Nad wanną umyłem mu częściowo trwarz, bo z jednej strony
miał zakrzepniętą krew wokół ucha i na nim też. Jak go przymywałem po
twarzy to aż mi się przyjemnie zrobiło. Jakbym mógł to bym go całego
umył, ale niestety, tylko część twarzy. Chciałem mu częściowo głowę umyć
aby włosy z krwi opłukać, ale powiedział, że zrobi to w domu. Tyle w
nocy i o poranku. Średnio się wyspałem, a pracy dzis trochę, bo ciągle
coś jest w kolejce do robienia. Może uda się jeszcze wieczorem
podsumować dzień to wpiszę co się działo. To na szybko (jest obecnie
00:58 w poniedziałek). Zrobiłem wczoraj zdjęcia 222, ponownie jego
brzuch oraz plecy. Jak zwykle ich samoocena jest na tak niskim poziomie,
że gorzej być nie może. Np. taki 222 jest jak na swój wiek taki ładny,
że mózg rozpierdala, a on mówi np. wyglądam normalnie jak każdy inny. No
chyba go pojebało. Przecież on jest zajebisty. Sam chciałbym tak
wyglądać zachowująć obecny mózg, ale co tam... 222 uważa, że jest jak
przeciętny facet. Przeciętny facet w jego wieku jest przeważnie klocem, a
parę lat później już zwykłą lochą. Natomiast 222, w swoim wieku to aż
strach się bać. Nawet 979 w jego wieku tak dobrze nie wygląda, ale co
zrobić...
Poniedziałek
2014.03.10 00:59
Nie będę się
wyrażał, ale mnie chyba podu.i z powodu tak późnego chodzenia spać.
Znowu przeciągnąlem i jest już prawie 01:00 w poniedziałek. Jutro
tradycyjnie pełno zajęć, a tak późno lezę spać. Nie wiem jak to
zorganizuje i jak to się uda jutro, ale cieńko to widzę.
Stała obsługa ludzi trwa. Czasami mam mniej lub więcej dość, ale
pkt. krytyczny pewnie nastąpi, bo dziś to już od ran się zaczęło i tak
do wieczora. Nawet wpis robię na poczcie do przekopiowania później.
Ćwiczenia z 228 zaliczone. Na ogólnej fali niechcenia ciężko się
zaczynało, ale godzina pełna przeleciała. Postępu z pracą licencjacką
nie było. Plan jest na jutro z ruszeniem, bo termin zaczyna gonić.
Pomijam to czego nie zdążyłem zrobić. Był 230, trochę więcej go
dotykałem jak zwykle, średnio się opierał, ale odniosłem wrażenie że mu
stanął, bo w pewnym momencie zupełnie bezsensownie jakby się wydawało
patrząc na to z boku, naciągnął koszulkę poniżej krocza. Patrząc w tym
kierunku, wydawało mi sie, że organ się pobudził, zresztą to nic
dziwnego. Wszak dotyk może coś takiego spowodować, ale ten odruch próby
ukrycia tego był nawet trochę zabawny. Po za tym, bo nie wpisałem tego
wczoraj, zrobiłem zdjęcia 222. Ponownie sfotografowałem jego brzuch, bo
poprzednie zdjęcia średnio wyszły i dopiero po wciepnięciu ich na kompa
widziałem co źle zrobiłem i to poprawiłem, następnie foty pleców.
Standardowo się opierał na tyle na ile wymaga tego sytuacja, aby nie
wyglądało, że bez żadnego oporu pozuje do zdjęć. No i jeszcze był 372.
Długo go tu nie było, ale to już jutro opiszę, bo zara lezę spać, aby
nadrobić zaległości. Myślę, że do 22:40 już wyglebię i pozostało mi
10min.
Wtorek
2014.03.11 22:21
Jeszcze trochę, a
umknął by mi wpis, ale jakoś się udało coś wpisać, a przynajmnie
zainicjować. Z obsługą ludzi to mnie już dziś qrwa wzięła, dlatego
popołudniu jakoś ok. 17:30 wyłączyłem wszystkie telefony i dzwonek do
drzwi. Mimo tego, że w środku był 371 to zdecydowałem się na odłączenie
dzwonka i poinformowałem 979 o tym, aby nie był zdziwiony. To
niby jest fajne dla niektórych mieć pełen dom ludzi, ale niestety to
chyba ja jestem najbardziej rozgarnięty z nich i trzymanie ich tu oprócz
podtekstu seksualnego nie ma chyba sensu. No właśnie. Już kiedyś o tym
pisałem, że nie mamy tego nieszczęsnego wyłącznika popędu seksualnego i
przez nasze życie musimy się z nim zmagać. To niestety generuje obecność
przy mnie tylu osób, bo część z tych którzy tu przychodzą robią coś
wiecej jak tylko przychodzą, a reszta jest dla nich tłem. I jak to
normalnie rozwiązać aby było normalnie? Jutro będziemy z całkowitą
przerwą w łączności, musze mieć czas dla siebie, i mięśniaków trochę od
siebie oddalić. I chyba jutro
będzie większy wpis na blogu, bo teoretycznie będzie więcej czasu i na
refleksje i przymyślenia. Wieczorem to mnie gastro chwyta i zamiast sie
opnaować to naonczas pożeram jakieś ciulstwa jak głupi. Tymczasem narka.
Środa
2014.03.12 00:03
Zasiedziałem się na fellow i minęła północ to zainicjuję wpis na dziś.
Jak się jest odciętym od mediów i wyłączony dzwonek do drzwi to
zupełnie można zorganizować dzień. Planuję i robię coś, a nie jak
poprzednio - planuję i ktoś mi przerywa po raz pierwszy, po raz drugi,
po raz trzeci już nie ma bo mnie momentalnie ciśnienie rośnie, choć
zasadniczo mam za niskie. Ilość ludzi jaka się w pn, i wt. przewinęła
można porównać z jakimś małym dworcem kolejowym. Ciągle ktoś zalegał,
jak nie zalegał to wisiał ze mną na telefonie, jak wisiał na telefonie
to już był lub byli w środku no poprostu masakra. Po 18:00 wczoraj
wyłaczyłem telefony i będą załączone w nocy dla spr. co dzieje lub jutro
k/południa. Zresztą się okaże, bo dzień bez ludzi dniem nie straconym.
Wczoraj tradycyjnie nagabywał mnie 374, z którym mam jechać na kolejny
objazd kolejowy na weekend. Tymczasem po obejrzeniu na yt filmiku o
katastrofie kolejowej pod Szczekocinami ściągnął sobie symka EU07-424.
Napisałem mu na gg - to 2h z głowy za nim to uruchomisz i gdzieś
dojedziesz. Po 30min napisał, że jest w nim grafika do dupy i ściągnął
ze strony jakiś symulator z taką samą grafiką (też go ściągnąłem dla
sprawdzenia), ale za to łatwiejszy, bo dwoma klawiszami się jedzie, a
używa jeszcze 3. Tak przypuszczałem, że EU07 będzie trudny do przejścia
dla niego. Jednak ciekawe jest zwalenie winy na grafikę skoro wiadomo,
że stopień trudności go do niego odsunął i nie przyznanie się do tego.
Zresztą ludzie często do własnych słabości się nie przyznają i jak mogą
zawoalowują je. Samemu mi się zdarzało, choć teraz już co raz mniej.
Każdy z nas chce lepiej wypadać jak jest lub być lepszym niż się jest w
rzeczywistości. Był też wczoraj 372. Trochę zeszczuplał i tu kolejne
naciąganie faktów. Jak mu powiedziałem, że dobrze wygląda to powiedział,
że je dużo warzyw owoców, nie obżera się ciulstwami. Jednak w rozmowie z
230 wyszło, że tak nie jest w pełni, bo przyczyną takiego wyglądu jest
wciąganie, co powoduje zeszczuplenie. Kiedyś podobnie po tym zeszczuplał
172, ale wtedy jego widok mnie rozwalał. Gdzies zresztą mam na
szczęście zdjęcia zrobione w tym okresie. Zabieram się za inne
czynności, coś tam jeszcze dopiszę później .Narka.
Czwartek
2014.03.13 15:50
Opuszczam się w
pisaniu, dzień praktycznie bez wpisu tylko go zainicjowałem to teraz
wypada napisać co się działo, że nie miałem czasu wpisać. Był
222, pokazałem mu na poczcie, bo oczywiście wyesportowałem zdjęcia z
kompa by były zarchiwizowane po za nim, zdjęcia ktróre mu kilka dni temu
zrobiłem. Po raz pierwszy od dłuższego czasu (chyba parę lat) widział
swoje plecy, tak mi przynajmniej powiedział, ale też w to jak
najbardziej wierzę. Mięśniaki skurwiele to się często w lustrach nie
oglądają do tego mają odnośnie swojego wyglądu niską samoocenę
wyniesioną z domu. Wyjaśniłem mu
dlaczego chciałem zrobić mu zdjęcia. Opisałem piękno i prawie idealną
budowę tej części ciała wyglądającą jak trójkąt z podstawą u góry. Ołówki na ekranie przyłożyłem
do jego boków na zdjęciu i w ten sposób ukazałem mu jego figurę prawie w
trójkącie, a raczej trapez z małą podstawą u dołu. Zrobiłem mu też
jeszcze przed plecami zdjęcia klaty i płaskiego, wręcz wklęsłego
brzucha, też mu je pokazałem. Nie omieszkałem podotykać go po brzuchu,
klacie i plecach. Jak zwykle stękał, że zimne ręce to je poszedłem
zagrzać na grzejnik. Zapowiedziałem, że jeszcze pozostały ręce i barki
do zrobienia. Tylko jak nakłonić go do ubrania koszulki na ramiączkach,
aby było widać proporcjonalnie zbudowane ręcę? Muszę nad tym pomyśleć i
przy jakiejś okazji go znowu nakłonić do zdjęć. Ważne, że pierwsze lody
przełamane. Po za nim był również na krótko 975, a na dłużej
zapowiedział się jutro. Z nim ostatnio przerobiłem nową pozycję. Jak to
robiłem z wodą i mydłem to wpierw był na czworakach, siedziałem na nim, a
właściwie to przesuwałem się korzystając z poślizgu jaki ona dawała. Z
jakiegoś powodu, on obniżył się z przodu i nie był już na wyprostowanych
rękach tylko na zgiętych w łokciach, a przedramienia miał wypuszczone
do przodu. Zsunąłem mu się na górną część pleców, moje stopy położyłem
na jego przedramieniach dość mocno je na nich opierając. Po jakimś
czasie jak je zdjąłem to miał w tych miejscach zaczerwienienie.
Poślizgałem się na nim, co jakiś czas namaczając go ponownie wodą, bo
odparowywała i znowu oparłem się stopami na jego przedraramieniach. W
tym czasie robiłem również spanking na plecy, które na prawej łopatce
zaczynały się czerwienić. Dużo nie potrzeba było, nowa pozycja, lekko
czerwone plecy, napinające się mięśnie pleców i poleciałem. Czy jest
jakiś wyłącznik popędu seksualnego? By się przydał od zaraz. No jutro
jak przylezie to może uda się wrócić do tej pozycji. Z powodu dużego
natłoku ludzi, po włączeniu jednego telefonu i dzwonka do drzwi ok.
14:00 nawet ćwiczeń dziś nie zrobiłem. Był 228, ale miał jakąś kontuzję
nogi na boisku i nie ćwiczył, a mnie się jakoś też szczególnie nie
chciało. Nadrobię w sobotę. 228 jak to w tym wieku i wśród skuwieli
teoria, że się rozchodzi. Nakłaniałem go aby poszedł do lekarza z tym i
niekoniecznie rozchodził. Przylazł akurat 975 jako żywy dowód błędnych
teorii powtarzanych przez mięśniaków z wioski i to jakoś chyba
przekonało 228, aby jednak się udał do lekarza. Jutro się okaże czy był.
Oprócz tego ruszył nabór do firmy, w której chcę pracować. Napisałem
list motywacyjny i dałem do przeczytania 820 oraz jego żonie, bo mogą
tam być błędy stylistyczne, których jako piszący nie wychwycę jak
również informacje np. zbędne, ale dla mnie wydające się za mające
znaczenie. Trudno jest samemu do końca ocenić swoje pisanie. Jest ono
naznaczone wpływem czynników zewnętrznych i wewnętrznych, którego obce
osoby nie mają, sprawdzający CV i listy intencyjne też nie. Dziś lub
jutro elektronicznie to wyślę i trzeba będzie czekać na efekty. Sukcesem
jest położenie się wcześniej spać ok. 22:35, choć wlazł jeszcze chwilę
po położeniu się na chwilę po plecak 979, to za niedługo zasnąłem. No i
jeszcze w ciągu dnia pisałem pracę licencjacką na zlecenie, dzis hasłem
jest "rurociąg logistyczny". Bardzo mi się podoba.
Piątek
2014.03.14 10:11
Czas tak szybko
leci, że aż strach. Wnet wakacje, a jeszcze tyle przede mną. Na razie
tylko zainicjuję wpis, bo dopiero skończyłem wczorajszy, to później
relacja z dziś.
Z ważniejszych rzeczy to był 975.
Tradycyjnie zrobiłem to z wodą i mydłem. Się przygotowywaliśmy to
zwrócił uwagę na brak nakolanników i ręcznika. Doniosłem brakujące i
zaczęliśmy. Ręce pogdrzałem w zagrzanej wcześniej wodzie i zacząłem go
namaczać, a następnie namydlać. Chciałbym to kiedyś zrobić z olejem, jak
widziałem na niektórych porniolach, ale bym musiał jego czy kogoś
innego wsadzić następnie do wanny i spłukać. Tak wystarczy zetrzeć mydło
wytrzeć ręcznikiem i czysty. Jak już był na czworakach to namydliłem
jego, trochę siebie aby takiego tarcia nie było i zacząłem mu robić
masaż pleców przy okazji się przesuwająć do przodu i do tyłu. Jak za
bardzo zjeżdżałem, w którąś stronę to chwytałem się oburącz jego
umięśnionej szyi. Pamiętam jak ostatnio z niego spadłem, biodro jednak
trochę mnie do dziś boli choć początkowo wyglądało, że bez następstw.
Jak się przesuwałem na nim, to aby utrzymał równowagę pracował rękami
napinająć mięśnie przedramion i trochę tricepsy - widok piękny. Rękami
również przejeżdżałem przez jego ramiona, które polałem wodą i
namydliłem. Spływała małymi stróżkami po przedramieniach. Trochę
przeciągałem tradycyjnie moment dojścia, bo jak na niego patrzę to
wystarczy minuta, może trochę dłużej. Zresztą tak kiedyś było i później
czułem przez kilka godz. niedosyt sytuacji. Teraz przeciągam ciesząc się
napinającymi się mięśniami pode mną, oraz spankingiem na plecy.
Rozmawiałem przed z nim na co bardziej woli, to kilka dni temu mówił na
plecy, dziś był jakby niezdecydowany to mu powiedziałem to następnym
razem zrobimy to tradycyjnie na klacie. Zmiany są dobre, bo się nie
nudzi ciągle w tej samej pozycji. Jak mu już się zaczerwieniły plecy, to
się też podnieciłem i doszedłem. Na krótko przed chwyciłem się jedną
ręką mocno szyi aby nie spaść, drugą miałem na organie, a ogólnie to
jeszcze się przesuwałem na śliskich plecach.
Po wszystkim powiedziałem mu, aby został jeszcze w tej pozycji to zetrę
z niego mydło, po czym wytarłem go na plecach ręcznikiem i powycierałem
podłogę. Już po wszystkim zrobiłem żarcie i zabrałem się za robienie
spisu treści licencjata. Pozostał jeszcze wyjazd do urzędu skarbowego, w
drodzę do niego zamówiłem, a następnie jak wracałem zeżarłem pizzę w
maxi pizzy na kupon. Tzn. połowę, bo to duża to więcej nie udało mi się
zjeść, jeszcze musiałem na rowerze dojechać do domu. Połowę zapakowali i
dowiozłem do domu, to jutro zjem na msc. 22zł za dużą pizzę dracula,
która jest z wieloma dodatkami to znośna cena.
Wieczorem, bo i tak siedzieli ludzie włączyłem symulator kolejowy,
ale jednak przy ludziach to się źle gra. Trudno jest się skupić i ciągle
chcą coś na kompie to muszę wstawać i zapisywać stan gry. Jakoś
przeszedłem w nich trochę, ale szału nie było jak to się teraz mówi. Jak
zwykle poszedłem późno spać, bo siedzialem i oglądałem film z 230, a
979 zasnął na łóżku to też musiałem iść spać do pok.C, a 230 poszedł do
pok.B. Było już po północy to zainicjowałem wpis na sobotę. No
i to tyle z najważniejszych rzeczy. Jak zwykle nie starczyło czasu na
przemyślenia i refleksje, może uda się coś jutro wpisać. Narka.
Sobota
2014.03.15 00:11
Zainicjuję wpis, bo już półnoć minęła. Znowu trochę się zasiedzialem.
Po bardzo ładnym tyg. w pogodzie, wczoraj było 14C, dziś deszczowo i
5C, ale to dobrze, bo roślinki potrzebują jednak wody. Jak zwykle dość
sporo zajęć na dziś, do tego jeszcze przed chwilą przyszedł 222, to wpis
odłożę (znowu piszę na sraczu), a zajmę się 222, może mu kolejne foty
strzelę, a przynajmniej nacieszę się jego głaką skórą i figurą.
Więcej szczęścia jak rozumu, tak powinien być zatytułowany
dzisiejszy wpis. Ale za nim o szczegółach to jeszcze jedno hasło z TV
Trwam, na którą przełączyliśmy się omijając reklamy na innych kanałach –
moderator dzieła biblijnego diecezji łowickiej. Jakoś k/ 18:00
zadzwonił 172, że chce spać tu ze swoją laską. Tak średnio na to
przystałem, bo miał spać sam, a nie z laską, ale co zrobić. Jak już z
nią przylazł i się przywitała z 979 i 897 to 979 się trochę głupio
zrobiło, bo laska to faktycznie fajna szprychodupa. a 979 nie umie od
pół roku znaleźć sobie jakiejś choćby na krótkie spotkanie, aby ulżyć
sobie w inny sposób niż ręcznie. No nic, poszedł 172 do pok. C i tam się
zamknął z nią. W tym czasie 979 nadal grał w Mirrors edge i w sumie w
ok. 6h dziś przeszedł całą grę. Jednak moje symulatory kolejowe to jakby
ciągle można grać i zawsze jest inaczej, choć uściślając raczej nie
chodzi w tym co gram o przejście dosłownie, ale niektóre symki kolejowe,
to faktycznie przejście. Około 01:00 zacząłem wkładać się do łóżka, a
wcześniej procedury, aby wymusić wyjście 979 i 897, bowiem pamiętałem
umowę ze 172, że jak jego szprychodupa zaśnie to on przyjdzie i to
zrobimy. 02:05 budzi mnie 172, że jest gotowy. Poszliśmy do piwnicy, aby
ona nie słyszała odgłosów. Rozebrał się, położył sie na jednym kocu na
podłodze, chciałem dać drugi, ale nie chciał. Siadłem na niego i
zaczynałem się podniecać jego mięśniami. Był tydz. czasu na budowie na
delegacji to nawet wydawało mi się, że mu się trochę ładniejsze zrobiły.
Jak siedziałem na nim i już zaczynałem robić delikatny spanking, to
wydawało mi się, że słyszę sąsiadów. Taka godzina i nie śpią? Siedziałem
na nim i czegoś mi brakowało, tzn. wiedziałem czego, ale zastanawiałem
się czy iść po sznurek. W końcu zdecydowałem się iść i mu to
powiedziałem. Wychodząc z piwnicy słyszałem w garażu teraz już wyraźnie
979 i 897. Zastanawiałem sie co robić? Z jednej strony popęd seksualny, z
drugiej możliwość nakrycia. Mnie to mnie, bo wiedzą, ale 172 by się
wqrwił na maxa. Jak wróciłem ze sznurkiem i go związałem to ustaliliśmy
bez spankingu, aby nie było słychać u nich. Ale nie umiałem bez tego.
Jednych obecność obcych ludzi wokół podnieca i dodaje dodatkowego
smaczku, ja wolę kameralne sytuacje, bez dodatkowych uszu, a już oczu to
w ogóle. Ponieważ nie mogłem dojść, co on widział, a też nie chciałem
przeciągać to ustaliliśmy, że przyjedzie w ciągu dnia i dokończymy.
Wyszliśmy po cichu z piwnicy, 172 poszedł do pok.C ja jeszcze się trochę
kręciłem i za jakieś 1,5min, i wszedł 979. Pomyślałem: mamy więcej
szczęścia jak rozumu. 2min wcześniej i by nas nakrył. 979 spytał się
czemu nie śpię o 02:30, odpowiedziałem że lać mi się zachciało i
poszedłem do WC. Położyłem się spać, jednak niedokończona sytuacja ze
172 i nadal funkcjonujący 979 i 897 powodowali, że chyba godzinę jeszcze
leżałem, za nim zasnąłem. O 04:50 obudził mnie 172 ze szprychodupą, bo
jak wcześniej mówili o tej porze musieli wyjść na autobus. Znowu za nim
zasnąłem minęło jakieś 40min, a obudziłem się o 09:20. W ciągu dnia
udało się jeszcze zrobić ćwiczenia bez 228, bo na weekendy on nie
ćwiczy, a dla mnie pozostało nadrobienie czwartku i piątku, w ktre
zrobiłem wolne. Trochę późno zacząłem ok. 17:40, ale akurat 979 grał w
Mirrors Edge to mogłem ćwiczyć, a on siedział przy kompie. Co do 979 to
nie wiem czemu, ale dziś wyjątkowo dobrze znosił mój dotyk. Przeważnie
to jakoś się wzbrania, robi miny jakby miał mi zaraz wqrwić, a dziś
jakaś odmiana, co mnie zdziwiło. Może słyszał moją rozmowę z 230 o
dotykaniu 230, że przeważnie mam zimne ręce i jak ich dotykam to dostają
prawie zawału. Humorystycznie 230 powiedział, abym go nie dotykał po
brzuchu bo żygnie. Zatałem woreczek duży czy mały? Oboje się przy tym
śmialiśmy, może to podziałało inaczej na 979 - nie wiem. No i jeszcze
krótka uwaga dot. pogody. Po bardzo ładnym tygodniu dziś dość wietrznie,
padał przelotnie deszcz ze śniegiem przy mocnym wietrze. Zima była
łagodna to teraz jakby chciała nadrobić.
Niedziela
2014.03.16 10:37
Noc nie przespana,
plan odespania na popołudnie, to taki bardzo luźny plan, bo jakby na
początku jest mało realny przy ostatnim ruchu ludzi tutaj. Obudziłem się
o 09:20, jako kontynuację tego co w nocy ze 172 zrobiłem w.k., bo nie
mogłem się powstrzymać. Rozruch poranny, tera śniadanie i w zasadzie
k/południa ma przyjść 975. Okaże się co z tego wyjdzie. Dzień pełen zajęć mimo niedzieli. Ilę zrealizuję okaże się wieczorem.
Bardzo luźny plan odepsania popołudniu tradycyjnie nie wypalił.
NIe wiem w ogóle po co plany układam, skoro od początku
prawdopodobieństwo niepowodzenia jest duże. 222 to mnie dziś zaskoczył.
Udało mi się go namówić na masaż zarówno pleców jak i klaty. Połozył sie
na łóżku, a właściwie to na początku trzeba go było prowadzić w stronę
łóżka jak na ścięcie, ale to taka gra, że niby on oficjalnie nie mówi
tak i sam tam nie idzie, ale pozwala milcząc i nie opierając się.
Umówiliśmy się na 10min, abym nie przeginał. Ach to jego ciało,
proporcjonalna budowa i delikatna skóra, rewelacja. Czuć pod palcami tak
delikatną skórę, a jednocześnie pod nią mięśnie ciągle ćwiczone w pracy
fizycznej. 10min masażu przeleciało szybko, po nich rozmawialiśmy dalej
o spr. seksualnych. To było pierwsze zaskoczenie dziś. Drugim był 230.
On przeważnie nie lubi dotyku o czym mówi słowem i czynem. Czynem w
sensie przeważnie ucieka z pod rąk. Dziś jednak nie było problemu z
zobaczeniem jego brzucha, mało tego mogłem go dotknąć i pogłaskać, i
jeszcze do tego jednocześnie mieć drugą rękę na plecach. Nie wiem czy to
wiosna w ich hormonach i jakaś zwiększona potrzeba seksu w tym dotyku,
bo to na co mogłem sobie pozwolić to mnie zdziwiło. Później rozwiązywał
testy przy kompie z prawa jazdy. Eksperymentalnie położyłem rękę na jego
plecach wpierw na koszulce, następnie włożyłem ją pod koszulkę i nic.
Zacząłem nia przesuwać po plecach - nic. Pozostawiłem ją tam w takim
razie głaszcząc jego plecy, on rozwiązywał testy i nie było żadnego
ruchu wskazującego, że mu się coś robi nie tak. Normalnie to by się
oparł o oparcie abym rękę wyciągnął, teraz był schylony na klawiaturą i
nic. Twało to jakieś 5min bo przylazł zapowiedziany wcześniej 373 ze
swoją laską. Więcej już dziś mnie nic nie zszokowało, to i tak było
bardzo dużo. Aż się ciekawię jak jutro będzie się zachowywał, czy to
tylko taki jeden dzień "słabości"? Po tym jak ostatniio 979 również
mniej reagował negatywnie na mój dotyk, dziś do tego doszedł 222, i 230,
to nie wiem co się będzie dalej wyprawiało? 373 zapowiadał sie z wizytą
już wcześniej, przy okazji zaktualizował linuxa ubuntu i przeglądarkę
bo już była fest stara i nie działała nowa str. mbanku i dla 979 poczta
na gmailu. Sam sytem prawie nie do zdarcia, działa bez jednego
zawieszenia od 4 lat, nie do co produkty windowsowe. Jak zainstalowałem
7-kę to na drugi dzień już się zawiesiła. Ot taka przypadłość. Jednak
niestety wiekszość gier jest robiona po windy, to i trzeba mieć jako
alternatywę to coś wgrane. Generalnie przez większość dnia siedzę na
linuxie i na windę przełączam jedynie jak chcę uruchomić symulatory
kolejowe. Z przerwą na aktualizację linuxa, ściągnęła się aktualizacja
do call of duty do 979, bo kiedyś kupił i leżała w woreczku zapakowana
ponad rok. Dziś odpakował po tym jak przeszedł mirrors edge, to następną
uruchomił. Ściągnęło się o 21:42 i doinstalował do konca, po czym nie
mógł się powstrzymać i zaczął grać. W tym czasie robiłem już procedury
wyłączeniowe. W trakcie nich łączność na "darmolinii" z 672, bo jakaś
przerwa ostatnio się zrobiła spora, ale to przez zawirowania z nr z
pleja. 812 mnie już ze swoimi tekstami denerował, jak widzialem na
telefonie, że to on dzwoni to mi sie dźwigało, ale kurtuazyjnie
odbierałem jednak z niechęcią. Po rozmowie jakieś 3 dni temu,
postanowiłem nie odbierać od niego tel., a jednocześnie wyłaczyć dwa nr z
pleja. W tym samym czasie 975 dostał jakiś tel z nr z pleja to
dogadaliśmy się i przejąłem czasowo jego kartę jednocześnie zrobiłem za
10zł nieograniczone rozmowy i powiadomiłem tych z którymi chcę gadać o
zmianie numeru. Jak grał 979 to ok. 22:20 wpakowałem się do łóżka, by
nadrobić zaległości. Wyłączył ją ok 22:35 i poszedł do domu, a mnie
udało się dość szybko zasnąć.
Poniedziałek
2014.03.17 09:27
Po tym co się
wczoraj wydarzyło, to rano jak się przebudziłem miałem wspomnienia
sytuacji z 222 i 230, i tak mnie wzięło że musialem zrobić w.k. Padło na
222, choć przed dłuższą chwilę nie wiedziałem, którego wziąć na
"tapetę". Z planów wczorajszych nic nie wszysło, nawet te mało ambitne
nie zostały wykonane, głównie przez czas poświęcony 222 i 230. Wypadło z
nimi łącznie jakieś 2,5h to sporo dla zabrania się do czegoś i
skończenia. Może dzis uda się coś nadrobić, bo zaległości robią się co
raz większe. Na szczęście część polazła do prac etatowych to mnie nie
będzie przynajmniej do popołudnia nękać. Została jeszcze ta część
niepracująca, która k/południa się jak znam swoje życie zlezie.
Wcześniej zlazł 975. Znowu coś tam stękał o butach o jego nogach
bolących i że kiedyś to przestanie chodzić. Od dawna mu mówię, aby dbał o
nogi, ale po zwichnięciu kostki po 2tyg. (kiedy mu powiedziałem, że to
absolutnie za krótki termin na wyleczenie) już na niej normalnie
napierdalał, jak to mięśniak stwierdził to się rozchodzi. Zawsze im
wtedy mówię: złamanie nogi sobie rozchodźcie. I tak nie reagują na to, a
po czasie pozostaje tylko - a nie mowiłem... Nic to, dziś z wodą i
mydłem na gumolicie, zmian pozycji, ale pod barki dałem mu nakolanniki,
bo jak leży na podłodzę, a ja się przesuwam na nim to zauwążam jego
napięcie na twarzy, ale jak to skurwiel nie powie, że go coś boli. Nad
rozwiązaniami muszę sam pracować. Z nakolannikami pod łopatkami było
dziś lepiej, zresztą i mnie też. Bardziej go oblałem wodą i namydliłem,
przy okazji siebie też aby poślizg był bez problemów. Ręce mu
przywiązałem powyżej głowy do sztangi innym sznurkiem, bo po statnim
spotkaniu ze 172, gdzieś mi się jeden sznurek zapodział, muszę go
poszukać. Przy tak przywiązanych rękach, po namoczeniu jego bicepsy w
moich dłoniach przyprawiały mnie o zawrót głowy. Ja pierdole, że też nie
urodziłem się mięśniakiem ze swoim mózgiem. Po wiosce widać, że to
jednak w parze nie idzie, jak mięśniak i im ładniejsze ma mięśnie, i w
ogóle jest ładny tym z reguły jest głupszy. Podobnie jak u dziurawców.
Te ładne, że są ładne to szybko zarywają mięśniaków i czas traca z nimi
zamiast się uczyć, te brzydkie, których nikt nie chce nie mają zbytnio
wyjścia to siedzą więcej przed książkami i rozwijąją sie umysłowo.
Oczywiście od reguły są wyjątki, ale i u samców, i samic to sporadycznie
przypadki. Trochę dziś przeciągałem z 975, aby się nim jak najdlużej
nacieszyć, jednak w pewnym momencie musiałem prawie się zatrzymać bo bym
poleciał. Faktycznie nie moglem od razu stanąć to zwolniłem znacznie,
zaczałem rękami gładzić go w rejonie barków, aż napięcie trochę zeszło.
Przeciagnąłem może 3min i tak poleciałem.
Na 15:00 zapowiedział sie 228 na ćwiczenia. Po 13:00 trochę
zeżarłem, aby była jakaś energia do ćwiczeń i abym prawie nie zemdlał
jak kiedyś, gdy nie zdążyłem przed ćwiczeniami zeżreć. Od jutra 975 ma
iść do pracy po L4 to może się trochę uspokoje z popędem.
Wtorek
2014.03.18 09:20
Dni tak szybko
mijają, że aż strach. Do tego tak mało efektywnie, choć nie wiem jak na
to będę patrzał z przyszłości. Przejeżdżając przez wioskę zaraz widać
kiedy są dni wypłat świadczeń socjalnych. Przed pocztą ok. 15 ludzi w
kolejce za nim ją otwarli. 18-ty to płacą rodzinne jak dobrze pamiętam.
W zasadzie to sądziłem, że limit jakiś (powiedzmy) miłych
zaskoczeń chyba sie skończył, a tu wczoraj sytuacja z 230 prawie się
powtórzyła. Już to kiedyś pisałem, że on wybitnie negatywnie reagował
na, niby nie tylko, mój dotyk, ale wszelaki. Coś tam było niby z
dzieciństwa, jakieś sytuacje rodzinne. To też dużym zaskoczeniem była
jego postawa w niedzielę. Po fakcie pomyśłałem - jednorazowe odstępstwo
od zasad. A tu wczoraj przylazł i przeważnie to siedzą w bluzach mimo
tego, że jest ciepło i czasami trzeba się prosić aby je ściągnęli,
argumentując - jest Ci zimno czy puścić więcej ogrzewanie? Albo bardziej
dosłownie, że chciałbym obejrzeć Twoje ręce. Tymbardziej zaskoczeniem
było, że do koszulki się sam rozebrał. Ponieważ nie było nikogo innego
to w trakcie rozmowy przysiadlem się na łóżko i siedząc obok siebie
rozmawialiśmy. Najpierw położyłem rękę na jego plecach na koszulce -
nic, żadnej reakcji. Posunęłem się krok dalej, wsadziłem ją pod koszulkę
i też nic. Zacząłem go w trackie rozmowy głaskać. Trwało to jakąś
chwilę i polazł po coś do kuchni. Po przyjściu siedziałem na stanowisku
dowodzenia - przy kompie - a on siadł ponownie na łóżku. Moja natura i
pociąg seksualny nie dały się przezwyciężyć i ponownie siałem obok
niego. Miał na sobie koszulkę dość długą i jak siadł to przysiadł ją
sobie tak, że po położeniu ręki na plecach nie mogłem jej wsunąć pod
nią. Pomyślałem teraz to się skończyły moje zepędy i koniec
przyjemności. Pomyśleć to jedno, a drugie ja krzyczało - weź ją wysuń z
pod niego. Zaraz nastąpiła riposta pierwszego ja - ależ skąd, szkoda
zachodu, dla niego to sytuacja idealna nie wstanie, a ja jej nie wysunę,
i będzie mial spokój ode mnie. Drugie ja nie zważając na to co pierdoli
pierwsze ja, uruchomiło odpowiednią część mózgu wydało komendy i ręką
już zmierzała w stronę przygniecionej koszulki przez lewy pośladek i po
chwili zrazu powoli z małą siła, ale skutecznie ją zwiększając naciągała
koszulkę przygniecioną ciężarem górnej części ciała. Wtem, zaskoczenie.
230 oparł się bardziej na prawej stronie uwalniając z pod lewej
przygniecioną koszulkę. Natychmiastowo pierwsze ja zaostało wyłaczone z
dowodzenia, inicjatywę przejęło drugie ja. Po wydostaniu części koszulki
z lewej strony, ręka została pokierowana na prawą część, tu sytuacja
się powtórzyła i koszulka była już podniesiona. Ręka, bez przeszkód
teraz mogła penetrować całe plecy 230. Ten nie reagował. Pod wpływem
sytuacji, dotyku jego pleców, pamięci o tym jaki to on jest niedostępny
organ zaczął się dość szybko budzić i naprężać. Włączyło się jakoś
pierwsze ja i zaczęło uruchamiać hamulce awaryjne jednocześnie zadając
pytanie do czego zmierzam i na czym chcę skończyć. Faktycznie odejście
od niego ze stojącym organem może być niewłaściwe to raz, dwa trudne do
ukrycia, bo oboje byliśmy w dresie. Pomijam już to jak kiedyś jemu pod
wpływem mojego dotyku stanął porządnie i on, i ja musieliśmy się
wycofać. Teraz z tego co widziałem to u mnie szybciej następowała
reakcja. Doszło do trudnej sytuacji techniczno-ruchowej co dalej.
Przekraczać granicę, czy nie? Dylemat, który pojawia się zawsze w takiej
sytuacji nie jednoznacznej, zresztą sam do takich często doprowadzam.
Czasami się udaje, czasami nie wyjść z tego z twarzą. Hamulce jednak
działały drugie ja się już sytuacją nacieszyło stąd nacisk klocków
hamulcowych się zwiększał, aż w końcu wyhamowałem. Wyciągnąłem rękę z
pod koszulki, wstałem i poszedłem do kompa. Po tym ekscesie dalej b.
dobrze nam się rozmawiało, aż do przyjścia 979 wraz z imprezką tzn. 897 i
822. Po niedzieli, po wczoraj to trochę boję się dziś, abym nie
przegiął "pały" i czegoś nie nawyrabiał. Jednocześnie nie umiem wyłączyć
popędu seksualnego i do czegoś na pewno dojdzie, tymbardziej chęć
sprawdzenia gdzie jest granica?
Nie było tak źle. Ponieważ 979 kupił już chyba z rok temu grę
call of duty i dopiero wczoraj ją zainstalował, a dziś popo musiał iść
do szpitala do mamy, to 230 miał wolny komp i dosiadł się do niego grać.
Aby go nie trafiło w czasie grania to przez jakiś czas robiłem
dokładnie to co wczoraj, tzn. dałem rękę pod koszulkę bezpośrednio na
jego plecy i w większości ją tam trzymałem, sporadycznie ją przesuwając,
bo z doświadczenia wiem, że mocniejsze ruszenie to oddziaływanie na
myszkę, a jak ich zabiją na ekranie to robią się nerwowi. Tak więc
stanęło na tym co wczoraj, do przodu nie posunęliśmy się oprócz rozmowy o
masażu pleców. Powiedziałem mu, że kiedyś się możemy umówić na masaż
pleców, odpowiedział że musiałby być bardzo wypity aby do czegoś takiego
doszło, na co ja - nie ma sprawy flachy się kupi. Na tym się
zakończyło, nie drążyłem dalej i nie wiem czy to potraktować jako
zaproszenie czy luźną odpowiedź. Poszedłem wybitnie późno spać, następny
wpis jest o godz. mniej więcej wpakowania się do łóżka, bo rozpisałem
się z jednym na fellow o związku, ale z tego chyba nic nie będzie więc
taka trochę strata czasu. Tyle, narka.
Środa
2014.03.19 01:40
Zasiedziałem się, ale przynajmniej zainicjuję wpis, a rano jak wstanę uzupełnię.
Przeginam ostatnio z siedzeniem na kompie, najlepszym dowodem na
to jest wieczorne lekkie odczuwanie oczu po tym ślepieniu w monitory.
Choć mam je ustawione właściwie to jednak naturalnie nie gapimy się ileś
godz. w nie. 672 poznał laskę, mama od niej pracuje w szkolnictwie w
kuchni. Codziennie przynosi ze stołółki resztki żarcia, a ponieważ 672
nosi to w części do swojego domu, a tam nie wszystko zjadają to
postanowiliśmy się włączyć do łańcucha pokarmowego i już wczoraj
mieliśmy zupkę, a wieczorem w trasie przejścia 672 umówiliśmy sie na
transfer dalszych porcji. Na dziś mamy pomidorową z ryżem, bardzo lubię
tą zupę i ziemniaki + marchewka i groszek. Postanowiłem wyciepnąć ze
swojego menu i tak już niewielką część słodyczy, a podjadanie ich
zastąpić zupkami i ewentualnie tym co jeszcze uda nam się zgarnąć. Do
tego trzeba będzie jeszcze zwiększyć ilościowo owoce i warzywa i się
przy ćwiczeniach trochę podreperować.
Jakoś duże wpisy robię ostatnimi dniami to tu wpiszę, że wczoraj
ćwiczenia samemu, 228 stękał, że go plecy bolą, dziś też będą samemu, bo
mam 2x WF na ostatnich godzinach, to zrobię ćwiczenia wcześniej, będzie
więcej popołudnia wolnego, a też muszę jakoś wkomponować, pożeranie
tego co naznosiłem do mieszkania.
Świetne są niektóre oferty pracy i wymagania do nich na
internecie. Np. w ofercie na stanowisko kierowcy samochodowego czytamy w
zakresie obowiązków: 1 - "Załadunek i wyładunek przewożonych materiałów
w celu usprawnienia pracy komórki"; 2 - "Utrzymanie sprawności
technicznej i czystości pojazdu samochodowego w celu sprawnego
funkcjonowania komórki"; 3 - "Prowadzenie kart drogowych w celu
prawidłowego rozliczenia pracy kierowców". Podziwiam tych tworzących
oferty pracy, a jest to ogólnopolska duża firma zatrudniająca kilka tys.
ludzi.
Popo i wieczór zleciały tradycyjnie bez jakiś anomalii. Był 230,
zadziwia mnie jego zmiana nastawienia na dotyk. Choć dziś się nie
posunąłem do przodu, to i to to co robię w stosunku do jego zachowania z
przed np. tygodnia to niebo, a ziemia. Nie wiem skąd taka zmiana i
intryguje mnie to im dłużej to trwa.
Czwartek
2014.03.20 09:00
Średnio się
wyspałem, bo do 00:20 pisałem z takim jednym z fellow. Myślałem, że już
to zakończy, bo przedwczoraj zmierzaliśmy w innych kierunkach, ale jakoś
pisaliśmy znowu tak długo. Zaczęliśmy ok. 23:00, o której już zbierałem
się spać, chciałem iść umyć siekacze, ale się pojawił. Nie wiem co z
tego wyjdzie. On jest z Łodzi i dłuższe bycie ze sobą to w zasadzie jego
przeprowadzka więc sprawa nie jest prosta. Po za tym jeszcze daleko do
czegokolwiek, ale trochę się tym podniecam. Dziś kolejny trohę zawalony
dzień, choć wieczorne wyjazdy po żarcie ze szkolnictwa mobilizują mnie
do lekkiego sprzątania bo się mobilizuję i wynoszę śmieci przy okazji.
Tak nie chce mi się już wyjść i zalegają.
Z mięśniakami zauważyłem prawidłowość. Znacznie więcej można ich
dotykać jak są sami i nie ma innych, niż jak już jakiś siedzi oprócz
nich. Rozumiem to, wszak większość uważa się za skurwieli i rozniesienie
się informacji, że dają się dotykać było by ujmą na ich wizerunku. Tak,
jak nikogo nie ma to są bardziej spolegliwi. Wczoraj był 672 w końcu
naprawić rower. Już dawno mu to mówiłem, że spacery 30min do laski i
powrót to strata czasu, rowerem opierdoli to za 10min, no 15, ale i tak
szybciej, do tego jeszcze do szkoły się dostanie sprawniej, bo do niej
też łazi pieszo z powodów ekonomicznych. Rano się dłużej wyśpi. Że też
niektórzy tyle czasu potrzebują na strawienie tak oczywistych spraw.
Jakoś ostatnio wpisy robię prawie wyłącznie na sraczu, ten brak
czasu zaczyna być już uciążliwy. No ale cóż, przynajmniej czas spędzony
tu nie jest bezwartościowy. Szkoda tylko, że czytanie kiedyś tak
powszechne w tym msc. zamieniłem na łączność ze światem wirtualnym.
Na dworze się rozciepliło, termometr w cieniu 16C. Mięśniaki w
wiosce już w koszulkach chodzą, znowu przychodzi fajna pora roku.
Zacznie się doroczny przegląd kto jak wygląda, kto jak przeszedł zimę,
komu przybyło, komu ubyło, kto z nowych wchodzi na "rynek". Dziś już
widziałem mojego faworyta w koszulce, ach ten to wygląda jak żywcem
wyjęty z pornioli, zresztą z takim drugim kiedyś proponowali, aby u mnie
kręcić porniola oczywiście z laskami. Jak zacząłem im uświadamiać
uwarunkowania do tego to się wycofali, choć jego widzieć całego
rozebranego do tego uwiecznione to na "taśmie filmowej" to było by coś. W
ub. roku widziałem go tylko w krótkich spodenkach, to był widok...
Przed oczami miałem go jeszcze dobrych kilka dni. Wioska w tym względzie
to ma swoje plusy. W mieście niezależnie od temperatury, zawsze chodzą w
koszulkach. W wiosce pow. 23C np. to już część chodzi bez nich. Ile to
razy jadąc na rowerze bym w coś wjechał lub się przewrócił. Skurwiele -
złomiarze to niepowtarzalny gatunek. Długo by pisać o uwarunkowanich
czynników wpływających na ich końcowy wygląd, a ten jest zaje**sty.
Piątek
2014.03.21 08:41
Dla niektórych
piątek to wymarzony dzień tygodnia, a właściwie jego popołudnie kiedy to
zaczyna się 2,5 dnia wolnego do pracy. Dla mnie to normalny dzień tyg.,
a nawet trochę gorzej bo w tym oczekiwanym dla innych dniu tu
przewalają się imprezki. Do tego
jeszcze dziś 230 ma wolne, to wcześniej jak zwykle się zwali i będzie
siedział mi na głowie. Wczoraj jak się przysiadłem do niego i wsunąłem
rękę pod koszulkę, i położyłem na plecach to aż go wyprostowało.
Pomyślałem - acha, wróciło do normy. Także wczoraj byliśmy z 979 i 230 w
(to się nazywa) galerii handlowej, gdzie miła atmosfera, kolorowo,
prawie przytulnie mimo dużych powierzchni. Na jednej ławeczce, na jednej
alejce zakochana para nie zważała na przechodzących obok ludzi i żyła w
swoim małym świecie miłości, wszak prawie wiosna kalendarzowa. W tej
miłej, przyjemnej atmosferze tylko ceny zdawały się być nie miłe. 979
wypatrzył kurtkę, i pomyślał o czym później nam powiedział, jak będzie
za 200 do 300zł to ją kupi, po obejrzeniu metki prawie trzeba go było
podtrzymać. Cena - 2299,00zł. Choć skurwiel, to cena wywarła na nim
wrażenie, a kurtka w dotytu jak kurtka. Materiał, a'la ortalion trochę
grubszy no i krój ładny. Właśnie z tym krojem, bo później o tym
rozmawialiśmy. Czemu ciuchy tanie są beznadziejnie uszyte. Tu nie chodzi
o materiał, ale o kształty. Przecież ludzie są w zasadzie tacy sami w
momencie szycia tych ubiorów, a np. tanie spodnie dresowe są
beznadziejne w kształcie, dopiero te droższe są w miare normalnie
uszyte. Czy osoba tworząca wykrój dla takich spodni myśli inaczej, nie
widzi jak ludzie wyglądają? Chyba, że jest to celowe, aby rozwarstwić
ludzi to jedno, drugie wyciągnąć jeszcze więcej kasy z biedaków, którzy
chcą dołączyć do tych dobrze ubierających się i dobrze wyglądających
wydając często ostatnie pieniądze na jakiś markowy ciuch, albo ciuch nie
tyle markowy co z odpowiednim napisem. Tak ostatnio 228, który nie
grzeszy kasą za 50zł kupił spodnie z napisem "krzywo" (faktycznie tam
jest prosto, ale z tego żartuje). To mnie się udało kupić spodnie z
prawie (wiem, jak na reklamie to prawie robi wlk. różnicę, ale to chyba
tylko w reklamie) takim samym materiałem za 17,50zł sztukę i do tego
porządnie skrojone. W tych krzywo wygląda beznadziejnie, o czym mu
powiedziałem. Mniej więcej tak jakby dwa worki po kartoflach ubrał i
zaszył na górze i dole. Nie wiem skąd ta cena, ale jak chce "krzywo"
wyglądać to jego sprawa. Oczywiście z powodu niedostatku kasy, kupił
spodnie wtedy, kiedy te, w których bieżąco chodził mu się totalnie
rozpadały i po takim zakupie ma jedną parę, a ja mam dwie z dobrego
gatunkowo materiału. Jak do prania da swoje spodnie "krzywo", to
pozostaną mu do ubrania te rozwalające się. Myślenie mięśniaków w wiosce
jest jednak standardowe dla ich warstwy społecznej, co skutecznie
wykorzystują tworzący reklamę, ubiory, kampanie promocyjne.
Ale bym wpadkę zaliczył. Zapomniałem zamknąć strony z blogiem i
do tego miałem jeszcze na poczcie otwarta ściągę z przypisanymi numerami
do osób. Na szczęście prawie w ostatniej chwili się kapnąłem i
wylogowałem, i usunąłem z historii przeglądania. By było... Musiałbym
zakończyć bloga chyba.
Przylazł wieczorem 979 z mięśniakiem ze swojej klasy i jak zwykle
ja ich rozbieram rzucając teksty, że jest ciepło i mogą się z czegoś tam
- kurtki czy bluzy rozebrać, to dziś 979 do swojego kolegi, że jest
ciepło i może by se ściągnął koszulę flanelową. Pod spodem jak wydawało
mi się miał koszulkę na ramiączkach, bo one mają większe dekolty niż
zwykłe koszulki. Zachowanie 979 świadczy, że trochę myśli o mnie i jakby
dla mnie chciał rozebrać faktycznie ładnego swojego kolegę. Może kiedyś
mu się uda.
Jeszcze pozostanie wpis wizytu u 972, ale chyba jutro to pyknę, bo
już północ, znowu tak późno lezę spać, to tylko za chwilę zainicjuję
wpis na jutro i wyglebiam do łóżka. Udało mi się zamiast oglądania w TV
po raz któryś tych samych filmów uruchomić symulator kolejowy. Był 230,
ale on w swoim świecie malowania obrazków i zupełnie nie przeszkadzał.
Jest taką spokojną osobą, nie angażującą mnie ciągle jakimś gadaniem czy
zmuszaniem oglądania na yt. beznadziejnych filmików.
Sobota
2014.03.22 00:01
Byłem wczoraj u
972. Ach nadal mi się podoba, ale zaczyna się pojawiać niemożność
dojścia do finału w czasie kopulowania z nim. Brakuje mi takiego silnego
impulsu jak z innymi. Ciągle jak się z nim spotykam to coś jest nie
tak. A to presja czasu, a to zaraz ma ktoś przyjść, a to w terenie,
gdzie nie moge się skoncentrować, a to trzeba być cicho, bo msc. gdzie
jeszcze ktoś coś usłyszy i tak ciągle coś. Trochę mnie to deprymuje, bo
wychodzi na to, że nie umiem przy nim dojść, a tu się włącza samcza
doskonałość. Jak to ja i nie dojść przy Tobie? No niestety ostatnimi
czasy to tak wygląda. Wielokrotnie mówię mu aby przylazł do mnie, gdzie
warunki sa prawie idealne i nikt nie zakłóca spokoju tych niewielu
minut. Zreszta jak dzwoni i mówi abym przyjechał szybko to już wiem, że
czasu jest mało i trzeba się sprężać, a to nie sprzyja mojej
koncentracji. Czas, nawet jak to trwa krótko jest istotny. Presja czasu,
perspektywa dobijania się kogoś do drzwi, nadejścia kogoś trzeciego
zawsze mnie wyprowadza z koncentracji. No cóż, dziś był 172. Pozycja
tradycyjna na pufach, ale też brakowało mi tego czegoś. Takiego impulsu,
który powoduje, że to już następuje. Tu jednak jest przyzwolenie na
działanie. Jak się go spytałem czy mogę mocniej, to odpowiedzial że
jasne. Po tych słowach w 2 min doszedłem. I to jest to. Potwierdzenie
słowne, do tego moje działanie i gotowe. Z 972 to zawsze coś nie tak, a
jednak chce i tu się rozmijamy. On chce tradycyjnie, ja bym chciał
bardziej nie konwencjonalnie. Jak robiłem to ze 172 to w pewnym momencie
zaczęła mnie mocno boleć głowa, dlatego też chcialem to szybko
zakończyć. Generalnie głowa boli mnie rzadko, tak raz na 6 m-cy, ale za
to jak zacznie to 2 dni z głowy. Nauczyłem się już nie dawać jej za dużo
wrażeń, aby to przeszło, ale co zrobić jak nie da się wyłączyć popędu
seksualnego? A chętnie bym skorzystal z wyłącznika, o czym już kilku
osobom powiedziałem np. 222, który ma mały popęd seskualny. Powiedziałem
mu wprost, że zazdroszczę mu tego. Sam bym taki mały chciał mieć, może
moje życie nie było by tak zdemolowane ciągłym szukaniem partnera
seskualnego. Choć muszę przyznać, że jest to szukanie nadwyraz
skuteczne.
Niedziela.
2014.03.23 15:49
Mnie to tam
wczoraj niewiele było, ale 979 to padł jak zabity po tej ilości jaką
wypił. Jak powiedział było to ok. 10piw. Wyglebił na łóżku i było juz
pozamiatane. Wiedziałem, że pozostanie mi materac, bowiem inne pokoje
też już były zajęte. Przed pójściem spać, trochę go potrzymałem za rękę,
bo on zawsze taki niedostępny i zrobiłem mu kilka zdjęć. Też ich nie
chce nigdy robić. Choć o takie to mu chyba nie chodziło. Trochę
lepiej wyglądał 230. Pomyślałem o ostatniej rozmowie, kiedy powiedział,
że zgodzi się na masaż jak będzie pod wypływem, ale z podowu pełnego
mieszkania możliwości były niewielkie to też wstrzymałem się od
dodatkowych ruchów. Spanie na materacu jest czasami dobre, nawet sie na
nim wysypiam, spałem do 09:20, a później rozruch poranny. 979 leżał do
10:30.
Poniedziałek.
2014.03.24 07:32
Bardzo rzadko
wstaję na budzik, ale taka sytuacja techniczno-ruchowa. Wyjazd autem
służbowym po latarnie kolejowe, bo auto służbowe ostatni tydzień to
trzeba jeszcze korzystać przeto wczoraj poszedłem wcześnie pać i ok.
22:50 byłem na materacu, który został jeszcze rozłożony po niewydolności
ruchowej 979 w sobotę.
Wczoraj popołudniu przylazł 230, bo w domu hałas i się kłócą to
woli posiedzieć u mnie mimo mojego dotyku. Jak zauważyłem trawi go raz
lepiej, raz gorzej, ale pobyt u mnie z moim dotykiem i tak lepszy niż w
domu z larmem kłócącej się rodziny. Zajął się przez część swojego pobytu
rysunkami i wyszedł ok. 22:20 wraz z 979, który na rano do pracy.
Wcześniej byłem z 979 w kauflandzie, gdzie jakiś czas już nie kupowany
serek topiony podrożał o 8,1%. Szkoda, że wypłat tak nie waloryzują jak
ceny w sklepach. Szał to już jest na maśle, którego cena na szczęście
się zatrzymała, ale ok. 4zł za kostkę to szok. Za to potaniał cukier z
2,38 na 2,35. Zaszalałem i z powodu tak znacznej obniżki kupiłem 2kg.
Zaraz zbieram się do wyjazdu, a wpis tradycyjnie na sraczu dlatego w
ogóle powstał przed wyjazdem. Już się przyzwyczaiłem do tego msc. na
wpisy na blogu. Co zrobić jak ciągły brak czasu.
Wyłącznik popędu seksualnego poproszę raz. W odpowiedzi powinno
być - bardzo proszę, gwarancja satysfakcjonowana. A nie męczyć się
jeszcze w tym wieku z takim czymś. Zacząłem robić porządki przy
porniolach, bo kiedyś ich sporo ściagałem z powodu jak wyżej. Teraz
czasami zabieram się za nie w nich i jak już się zabrałem to w.k.
nieuniknione. Mało tego taki przerób był ostatnio to jeszcze na
porniolach... Przecież kiedyś oszaleję chyba. Wczoraj był 975 i jak już
skończyliśmy i nienarodzone miałem w ręce to dzwonek. Powiedziałem -
qrwa i zaczęła sie panika. 975 trzeba było rozwiązać. Jak to w takich
przypadkach jest węzły luźne w panice zaczęły robić problemy. Dodatkowo w
ręce nadal nienarodzone, trza podejść do okna kto, aby to za długo nie
trwało, trzeba ubrać koszulkę, na szczęście dołu z okna nie widać, ale w
ręce nienarodzone i na niej część nienarodzonych też. Jakoś ją ubrałem,
nienarodzone spuścilem do kanału wodą i do okna. Tam za nim 222. W tym
czasie 975 się ubierał, po odejściu od okna ja też, ale znowu w panice
nie wiedziałem gdzie dres, w majtkach do drzwi nie polezę. Trochę to
trwało i w kompletnym ubraniu otworzyłem 222. 975 trochę posprzątał
pokój po tym co porozwalaliśmy i jakoś wyszło. Przynajmniej się nie
kapnął. Tyle na razie dopiski, bo za ćwiczenia trza się zabrać. Dwa dni
przerwy zrobione, bo ostatnio mnie ścięgna przy kolanach bolały i część
ćwiczeń na nogi musiałem odwołać. Pozostały ręce. Za chwile zobaczę jak
wyjdzie po dwu dniach przerwy.
No i nie wypadło najgorzej. Początek jak zwykle ciężki, ale
rozkręciło się. Dziś wziąłem je na lajcie. Tak często jest, że cwiczę i
mózg lepiej ukrwiony więcej wymyśla, czy raczej przypomina mu się co
zrobić. Tak też było dziś, ale z tym, że jak coś mi się przypomniało do
sprawdzenia to między przejściami to sprawdzałem. Po czym jak
przypomniało mi sie znowu coś, to też sprawdzałem. O dziwo poszło dość
sprawnie i o niewiele to przedłużyło ćwiczenia. Może jak bedę ćwiczył
sam, to to będę stosował. Wcześniej zapisywałem na kartce aby po
ćwiczeniach zrobić, ale w trakcie jest chyba sprawniej.
Wtorek.
2014.03.25 09:11
Czasem to robię
wpadki... Uruchamiam laptopa, a tam w historii jest adres bloga, którego
nie powinno być, bowiem procedury nakazują po wylogowaniu się z niego
usunąć z historii przeglądania strony powiązane z nim. Co jakiś czas
natykam się na nie usuniętą historię i za każdym razem się zastanawiam,
czy ktoś kiedyś przypakowo, bo wiele rzeczy się tak dzieje, wejdzie na
niego i go trzeba będzie skasować. Popłoch w wiosce może być duży.
Wczoraj wieczorem odbiór zupki od 672, na placu się ochłodziło do 4C
przy tych temp. z czwartku i piatku 20C za dnia to zimno. W drodze żeśmy
pogadali. To takie dziwne, ale widzę się z nim rzadziej niż z 979,
który tu jest dziennie, a o wiele lepiej rozmawia się mi z 672, czy
nawet ostatnio z 230, który trochę się przemógł do mojego dotyku, choć w
części to był wybór przychodzić i mieć kontakt ze mną czy nie
przychodzić i mieć spokój ode mnie, ale za to mieć hałasującą rodzinę na
głowie. Na razie przeszła opcja 1, z czego nie wiem czy do końca jestem
zadowolony. No podotykam go, pogłaszczę, ale czasami chciałbym być sam,
a tak zawsze ktoś siedzi i jeszcze jak nie marudzi to jest dobrze.
Przypomniało mi się, że w niedziele 979 u mnie w wc robił w.k.
Już mu to kiedyś powiedziałem, że z jego warunkami tzn. wyglądem może
mieć problemy ze znalezieniem laski. Od września ub. roku jedzie na
ręcznym, a gdybym tak wyglądał to nawet w świecie branżowym, nie było by
problemu ze znalezieniem kogoś na seks. Oczywiście zasłania się
nieśmiałością, ale jednocześnie kopulować mu się chce i czasami to mówi
wprost, wtedy mówię mu wprost, z takim wyglądem to nie wiem jak możesz
mieć problemy? W ogóle jak patrzę tu po wiosce, to jakieś te związki są
dziwne. Takie bardzo płytkie. Spotykają się, a jednocześnie jak za dużo
ze sobą przebywają to mają się dość. Jedynym czynnikiem spajającym dość
trwale trzeba przyznać są larwy. Ta po urodzeniu powoduje przynajmniej
rok gwarantowanego pożycia. Później już jest różnie, ale w pierwszym
okresie jest mocnym spoiwem. Chyba dostępność materiałów porno powoduje,
że samce nie tak jak kiedyś są zainteresowane samicami. Taki 979
polezie do łazienki, zrobi w.k. i dzień z głowy. U mnie też tak czasem
jest, tylko trochę częściej to w.k., ale materiały zwłaszcza z internetu
co dzisiaj jest znaczącym skokiem ewolucyjnym, powodują łatwość
rozładowania się. Nie dawno powtarzali po raz 158 "Zieloną milę", nie
oglądaliśmy tym razem, ale jest tam scena, w której jeden klawisz ogląda
porniole w formie rysunków. Ile to trzeba było sobie wyobrazić więcej
do rysunków, aby mieć pełnie obrazu. Dziś filmik z internetu powoduje,
że brakuje tylko odczucia dotyku, bo wszystko inne już jest.
Wpis znowu na sraczu i taki krótszy na razie, bo wyjazd do
rodziny już tradycyjny co miesięczny, a przynajmniej mniej więcej jakoś
tak. Montujemy tam aero2, bo płacą za neta po kablu 60zł i prawie w
ogóle z niego nie korzystają, a tak za darmo to im starczy do
przeglądania stron. Więcej i tak nic nie robią. Jeszcze tzeba ich będzie
przekonać o rezygnacji kabla na rzecz aero, ale jakoś powinno przejść.
Za niedługo będzie 200-na notka, a w zasadzie nawet setnej
szczególnie nie uczciłem. Miał być wpis, taki szczególny, ale
tradycyjnie nie wyszło i domniemywam, że z 200-ym będzie podobnie.
Dobrze, że zamontowałem aero u rodziny, bo tak mogę jeszcze prawie w
nocy siedzieć na lapie i coś robić, tak bym musiał jak poprzednio iść
spać wcześniej. Jednak technika przychodzi nam na przeciw niewysypianiu
się. Zamiast iść spać człowiek siedzi na necie. Ot nowe czasy.
Środa
2014.03.26 08:09
To napiszę póki
pamiętam. Śniło mi się, że szedłem do pracy tzn. miałem prowadzić
autobus, bo coś tam gdzieś się stało i moje kursy miały być zastępcze.
Ułozylem rozkład jazdy w obiegach tam i powrót przy czym opiewał on
tylko na odjazdy z początkowego msc. trasy pkt. A, co pokazałem
dyspozytorowi. W drodze do autobusu, abył to turystyk PR110
przechodziłem przez jakies małe uliczki, ze starą zabudową ok. 100
letnią. Na jednej z nich była salka a'la kinowa, w której zebarnia miała
jakas sekta. Akurat jak wszedłem za drzwi to przedsionek od sali
odddzialała kotara. Byłem bez majtek to za kotarą jakoś po kryjomu je
ubrałem, a w rękach miałem papierowe torby z rzeczami do autobusu. (taką
papierową torbę widziałem wczoraj jak kobieta kupowała przy kasie na
zakupy, mózg już ją umieścił w śnie na znaczącym msc.) Po ubraniu się
siadłem między osobami w ostatnim rzędzie. Roznoszone były czarne
krótkie spodenki, takie bermudy do kolan. Zacząłem je od razu po
dostaniu na siebie ubierać i osoba obok spytała, po co je teraz ubieram,
jak to na później. Odpowiedziałem, że przymierzam tylko, po czym
ściągnąłem je z siebie, a byłem już w długich spodniach. Następna scena
wyszedłem z sali. i zacząłem iść w kierunku autobusu. W jakiś czas za
mną jechało, a właściwie goniło mnie trzech nastolatków na rowerach bmx.
Jak juz byli blisko to zamachnąłem się papierowymi torbami i jeden
dostał w twarz. Zacząłem uciekać, do pobliskiego bloku do klatki
schodowej, a przynajmniej do wykuszu wejścia w nim. Następna scena.
Bloki sie przerzedziły, pojawił sie w łuku nasyp kolejowy i uliczka przy
jeszcze jednym starym bloku z autobusem. Myślałem czy zdążę do niego,
za nim oni dojadą, a jak już zdążę to czy nei wybiją w nim szyb.
Następna scena, jestem w autobusie, szykuję do od odpalenia, na kartce
ułożony rozkład jazdy kładę na blacie przy wyłacznikach i kontrolkach,
zabieram się za jego zapalenia i ... budzę się.
Jak się snu od razu nie zapisze, to później się go juz nie pamieta.
Po przebudzeniu się trzeba jeszcze przez niego "przelecieć", aby się
utrwalił i można szybko spisać za nim rozpocznie się dzień i zacznie się
zacierać. Jest w nich tyle szczegółów, które później szybko umykają,
ale zasadniczo są czasami fajne, jak kiedyś tu spisany z 72 drinkami
jako przyczyną zatonięcia statku. Sen spisany, trzeba rozpoczynać dzień.
Był wczoraj przed wyjazdem 222, ten to ma wygląd, Tak mi przyszło
do głowy, że może w 200-nej notce zrobię ranking mięśniaków od msc.
pierwszego oczywiście na dzień robienia. Kiedyś taki robiłem, ale to
było lata temu, Zdezaktualizował się, ludzie się zmienili. On i tak
musiałby być podwójny tzn. kryterium wyglądu i możliwości robienia z
daną osobą. Wczoraj powiedziałem 222, że jak miałbym moc ja na filmie
Bruce wszechmogący, bo bym 222 zamienił na branżowca z przywiązaniem
(zakochaniem) do mnie, aby nie uciekł. Tylko w ciągu dnia było by
początkowo pełno rzeczy zawalonych, bo ciągle bym przebywał z nim w
sensie dosłownym. Właściwie to ciągle miałbym go w rękach. Tylko nie
wiedziałbym co zrobić z jego stanem umysłowym. Na dziś to tragedia i czy
z taką tragedią chciałbym żyć? Właściwie jak popatrzeć na przekrój
wioski to niestety ładne mięśniaki są przeważnie głupie. Tzn. nieliczny %
ładnych jest przy okazji mądrych. Jak już są ładni i w miarę
rozgarnięci to patrząc na tych ładnych i głupich świadomie do nich
dołączają jak 230. Niby inteligentny, a olał szkołę i skończył na
gimnazjum. Teraz już tego nie nadrobi, papierka mieć nie bedzie i
zakończy z takim na całe życie. 975, to samo choć w wieku 230 to
rozwalał wyglądem wszystkich. Po siłowni w wieku od 15 lat wzwyż, z
predyspozycjami do rozwoju mięśniowego, zresztą ojciec też mięśniak to w
wyglądzie nie mial konkurencji. Zresztą kiedyś mu nawet proponowali
sesję reklamową bielizny męskiej, ale (głupi) odmówił, bo jak to, aby
mięśniak-skurwiel występował przed kamerą w majtkach. No i przysłowiowe
5min w życiu minęło. Tych 5min u niego było więcej, ale jak to tu
obserwuję ładny wygląd potrafi w życiu sporo namieszać, jak u mnie duży
popęd seksualny.
Czwartek.
2014.03.27 06:50
Poszedłem
wcześniej spać, to wcześniej wstałem. Rodzina cierpi na bezsenność i jak
więkoszść to ukrywa czyli nie przyznaje się do tego to też jak
wieczorem pokładało ją spać, to dyskretnie wyłączyłem urządzenia i
siebie też. Korzystając z okazji, bo trzeba było kupić przedłużkę do
USB, w carfourze kupiłem okulary przeciwsłoneczne dwie pary, jedna para
za 1zł. W sam raz na rower.
Z rodziną to czasami dobrze wychodzi się na zdjęciu. Zresztą
muszę w sobie udupić pomaganie innym, to czasami jest bez sensu. U
rodziny w meblościance zepsuły się drzwi z barku. Na dole oba zawiasy
były wyłamane, zamek był w środku przekręcony i części się obluzowały.
Już kiedyś postanowiłem, że to zrobię. Zabrałem się za to dziś wpierw od
umocowania na nowo zawiasów, następnie rozebrałem zamek, wyprostowałem
blaszkę, która w środku była wygięta i złożyłem sprawdzając czy działa -
działał. W tym samym czasie usiłowałem wytłumaczyć jak na laptopie
włączać darmowy internet aero2. Jak się okazało, że trzeba dwa razy
więcej kliknąć myszką to padło:
- to jakaś chińszczyzna jest
- ale za darmo, nie za 60zł.
- mnie się tu prościej włącza, od razu jest internet.
Tłumaczenie różnicy między DHCP, a inicjowaniem połączenia w aero już
sobie darowałem. W każdym razie tłumaczenie szło opornie, nerwy rosły po
obu stronach. Wreszcie rodzina stwierdziła:
- nie musimy tego mieć, jak to jest takie skomplikowane
- to wyłączcie sobie w ogóle internet, po co mieć problemy.
Zamek został złożony musiałem jeszcze przestawić uchwyt języka zamka, bo
drzwi się przesunęły o jakieś 2mm. Nawierciłem nowe otwory,
dopasowałem, sprawdziłem - działało. Zamek się przekręcał, drzwi z barku
opadały na zawiasach nic się nie wyłamywało. Ponieważ były uszkodone od
10 lat, zauważyłem przypadkiem w ub. roku., to spytałem się, a
atmosfera była już napięta jak baranie jaja, czy przedstawić instrukcję
obsługi. Padła odpowiedź:
- nie, nie trzeba.
Od momentu dotknięcia klucza minęły 3 sek i:
- nie działa, nie otwiera się.
Popatrzałem na czynności wykonywane i zauważyłem, że kluczem już
przekręcono zamek. Odpowiedziałem - teraz to jest przekręcony zamek.
- i co dalej? - padło pytanie
- teraz trzeba wyłamać drzwi, ja tego robić nie będę - odpowiedziałem
spokojnie, choć gotowało się we mnie. Tyle czasu straconego, bawienia
się i na chuj robota.
- jak to wyłamać?
- wziąć śrubokręt, wsadzić w szparę między drzwi i pociągnąć do siebie, aż coś puści, zamek lub uchwyt języka.
Puścił zamek. Ponieważ i tak miałem jechać, spakowałem się i wyjechałem
do domu z wnioskiem im człowiek mniej pomaga innym tym lepiej się chyba
czuje.
Piątek.
2014.03.28 08:30
Jeszcze powrócę do
wyjazdu do rodziny. Ludzie czasami dziwnie działają. Na zachodzi
wystawki tzn. wystawianie przed dom zużytych czy niepotrzebnych dla
właścicieli domów rzeczy jest częste i nikt z tego powodu nie robi
jakiejś checy. U nas nasza polaczkowatość i zastaw się, a postaw się
oraz, a co ludzie powiedzą skłania część ludzi do irracjonalnych
zachować. U rodziny też. Już lata temu wybiła się szyba w drzwiach do
pokoju, takich standardowych końcówki lat 70 i początku 80-ych. Ponieważ
rodzina mieszka na mega blokowisku to na tyle bloków zawsze ktoś robi
remont. To powoduje niekiedy wymianę drzwi wraz z szybami, które ląduja
na śmietniku. W pierwszy dzień jak szliśmy do sklepu to zauważyłem takie
drzwi z zamkiem. Złomiarze już klamiki wzięli, ale nie umieli odkręcić
starych zamalowanych śrób. Mnie chodziło o zamek, bo ostatni z nowej
generacji obecnego systemu, który masowo produkuje gów*a miał język
plastikowy i jak kiedyś po imprezce wychodził 979 to ułamał wewnątrz
język pozostawiając go w pozycji zamknietej. Trzeba było wyciagnąć szybę
z drzwi, aby przez nie móc przechodzić, a operacja ich otwierania, aby
za bardzo ich nie zniszczyć trwała pewnej niedzieli 2h. Pomny wspomnień
postanowiłem ów zamek wymontować. Wymontować się nie dało, trzeba były
go wyłupic z drewna śrubokrętem i kombinerkami. Wieczoram jak
przyszedłem przypomniało mi się o szybach w tych drzwiach. Po co rodzina
ma kupować nowe i do tego iść z drzwiami do szklarza bo tak sobie
zażyczył jak moge jej wymontować szyby na śmietniku. Na pierwszym
śmietniku szyba mi pękła, była zakitowana i przy odbijaniu pękła i nie
nadawała się. W drugich drzwiach na tym samym śmietniku też pekła szyba
na samej końcówce choć już delikatniej to robiłem. Poszedłem szukać
następnych. Dwa śmietniki dalej stały dwie pary, jedne już z pękniętą
szybą, do drugiej się dobrałem. Podobnie na samej końcówce choć już
znacznie delikatniej to robiłem i więcej czasu to zajęło też pękła.
Pomyślałem - robi się niedobrze, wrócę bez. Poszedłem szukać dalej i
znalazłem. Stały drzwi do tego z szybami koloru jasnobrązowego takiego
jak mi się podoba. Tym razem szyba nie była zakitowana i wymontowanie
poszło łatwo, do tego jak poprzednio w drzwiach wyłupiłem jeszcze jeden
zamek do domu na rezerwę, bo takich już nie produkują. Z jakiś starych
mebli wytargałem gąbki aby się ją wygodnie niosło i zaniosłem. W wannie
została umyta i wczoraj jeszcze przed historią z barkiem zamontowana.
Wczoraj jak wróciłem do domu, bo historia z barkiem i jego
drzwiami tak na mnie wpłynęła, że odechciało mi się ćwiczeń, zacznę od
dziś, przylazł 230. On jest dobrym przykładem działania naszego mózgu, a
właściwie nie zrozumienia jego działania. Bardziej od 230 podoba mi się
222. Także 222 więcej mogę dotknąć niż 230, poprostu na więcej mi
pozwala. Zresztą ciesze się z tego, że mam taką możliwość. Ale, no
właśnie, jakimś dziwnym trafem jak dotykam i głaszczę 222 to niezmiernie
rzadko mi staje. Przeciwieństwem jest 230, do którego wczoraj się
dosiadłem mówiąc mu: - dawno Cie nie było, muszę się trochę Toba
nacieszyć, i wsunąłem mu rekę pod koszulkę i sweter kładąc na jego
plecach.Zacząłem go raczej masować niż głaskać, bo delikatnego dotyku
nie lubi, łaskocze go to i w trakcie tego mój organ zaczął sie dość
szybko pobudzać. Po 4 min musiałem od niego odejść bo dobrze mi już
stał, a byłem w luźnym dresie. To dziwne, bo 230 jeszcze jakieś 2 lata i
stanie się klocem, już zaczyna gubić figurę, ale mózg z niewiadomych do
końca przyczyn mocniej reaguje na kontakt cielesny z 230 niż z
ładniejszym 222. Czasmi myślę, że może ta jego długotrwała niedostepność
powoduje przy obecnej dostępności taką reakcję, choć w śnie erotycznym
kiedyś robiłem coś z takim nawet nie mięśniakiem z wioski i jak się
przebudziłem to zastanawiałem jak to możliwe, że mózg z nim coś zrobił,
kiedy normalnie by mi przy nim nawet nie stanął?
Ostatnio to przeginam z chodzeniem spać o tak późnych porach.
Znowu północ, a jeszce siedzę przy kompie i TV. No nic, zainicjujemy
wpis na jutro i trza wyglebiać, bo jutro dzień pracy. Jakos ostatnio nie
mam natchnienia do niej, dobrze że jeszcze mięśniaki trzymają mnie w
dobrym nastroju, jakoś przy nich funkcjonuję. Jak przychodza pojedyńczo
to jest w miarę dobrze. Do jutra, narka.
Sobota
2014.03.29 00:02
Tylko zainicjuję wpis i zbieram się do spania.
Z tym spaniem to się oczywiście przeciągnęło jeszcze, bo znowu
pisałem z kimś na fellow nadziei, że coś z tego wyjdzie. Ileż to
instytucji żyje dzięki nadziei ludzi choćby ubezpieczalnie, w których
żyjemy nadzieją, że jak coś się niedobrego stanie to oni nam wszstko co
nam się niby należy wypłacą. Ciągle żyjemy też nadzieją lepszego bytu,
co powoduje określone przez nas działania bieżące.
Wracając do spr. przyziemnych był oprócz stada innych ludzi 230.
Zmiana jaka w ostatnim okresie nastąpiła w możliwości jego dotyku co nie
tak dawno na obecnym etapie było niemożliwe, jest tak zaskakująca, że
aż strach się pytać czemu tak się stało. Podobnie chyba jak u 972
pytanie czemu to robi, mimo znajomości i robienia tego od 15 lat nie
uzyskało odpowiedzi i nie wiem czy kiedyś uzyska. Próby wyciągnięcia
tego nawet w stanach głębokiego upojenia nie przyniosły skutku.
Jak to dobrze, że uruchomiono kanał (darmowy) stopklatka tv
podpięty częściowo pod kinopolska. Nawet ambitne filmy puszczają, a już w
ogóle dobrze ogląda się filmy nie amerykańskie, które są takie
standardowe. Zastanawiam się jak się wzruszę na filmie czy to dobrze,
znaczy się uczucia jeszcze funkcjonują, nie wyzbyłem się ich, nie uległy
wyłączeniu? Ale do czego one w życiu samemu służą? Przecież nie ma ich
na kogo przelać. Osoby, na które usiłuję to zrobić, bo jakby ich nadmiar
się rozlewa w ogóle tego nie czają. Inna sprawa, że są przypadkowymi
adresatami, do których ten strumień nie powinien być w normalnych
warunkach skierowany. Co ja tu w ogóle bredzę. Zabieram się za coś
przyziemnego.
No to z przyziemnych rzeczy ćwiczenia dziś samemu, bez 228 i tak
już chyba zostanie bo 228, dołączył do 224 i 228, którzy siłownię
zrobili na trychu. Dziś chcę tam poleźć zobaczyć mięśniaków w akcji.
A'propos mięśniaków byl 222. To sa takie chwile, że wolę być branżowcem
niż heterykiem. W drugim przypadku miałbym na głowie żonę, niewiadomo
jak by się układało, a tak przychodzi 222 i od pasa w górę jest mój.
Gdyby tak jego przełożyć na płeć żeńską to wyszła by blondynka z dużym
biustem o niewiarygodnie proporcjonalnych kształtach. I w tym drugim
przypadku z żoną nie miałbym do niej dostępu, a tak, mam. Powiedział, że
jutro będzie dłużej. W czasie ćwiczeń myśląc tak o mięśniakach coś
podupiłem z czasem i chyba przeciągnąłem, bo na końcówce to już ledwo
dawałem rady, a może poprostu taki słaby dziś jestem. No i w domu
spokój, bo 979 w szkole, 230 do nowej pracy polazł i wreszcie upragniony
spokój, choć dzień przeleciał tak mało owocnie jeżeli chodzi o pracę.
Niedziela.
2014.03.30 15:09
Trochę napiszemy, a
dokończymy później. Był dziś 975, ach te jego mięśnie. Od początku
naciskałem na wodę i mydło bo ostatnio jakos się wywinął to dziś to
przyjął. Zamiast tradycyjnego mydła, które trochę szybciej wysycha
wziąłem w płynie. Poślizg był taki, że znowu mało nie spadłem z niego.
Był na czworakach, dałem mu oczywiście nakolanniki, choć o nie nie
stęka, bo przecież kolejny skurwiel. Mydło w płynie będę częściej
stosował, bo dobry poślizg daje, musiałem się lewą ręką mocno trzymać za
jego umięśnioną szyję, Siedząc na nim podziwiałem naprężające się
mięśnie pleców, w które co jakiś czas uderzałem prawą ręką. Pomału
zaczynały się czerwienić, a mnie wraz ze wzrostem zaczerwienienia rosło
podniecenie. Pamiętałem, że woli spanking bardziej na plecy i jako
skurwiel bez problemu to wytrzymuje. Oczywiście przy jego wyglądzie,
mięśniach rąk tradycyjnie długo nie wytrzymałem i był finał. Jutro tez
ma przyjść przed popołudniową zmianą. Pojawił się tradycyjnie 230, a
ponieważ nikogo więcej nie było to trochę się nim "zająłem". Tyle co go
dziś wymacałem to jeszcze nigdy. Nie wiem co się z nim dzieje, wiosna
abo co, bo jeszcze kilka tyg. wcześniej (no chyba 2, musiałbym poszukać
we własnym blogu) byl prawie niedostępny, teraz to niewyobrażalne co
można z nim robić. Nigdy bym nie przypuszczał, że takie coś nastąpi. No
niby dobrze. Zaś się podnieciłem jak mu masaż robiłem i odchodziłem
ukrywając naprężenie organu, na jego nie patrzałem co z nim, bo cała ta
sytuacja mnie ponownie zaskoczyła. Dziś to jedną ręką masowałem mu
plecy, siedząć z jego lewego boku, a drugą klatę. W tym tempie to za
niedługo wylądujemy w łóżku (to żart, bo pewnie gdzieś granica jest).
Jego pobyt wydatnie opóźnił rekreacyjny wyjazd na rower. Mając go w
rękach zastanawiałem się jechać, czy korzystać z okazji. Z drugiej
strony nie chciałem przegiąć pały, bo i tak tempo posuwania się do
przodu z tym co z nim robię jest znaczne.
Jakiś czas temu, jakieś 100 wpisów wcześniej podniecałem się
nadejściem 100-go wpisu na blogu. Teraz za 2 wpisy będzie 200-ny wpis.
Na te okrągłe wpisy chciałem coś szczególnego napisać, czy uda się tym
razem nie wiem. Postaram się dla samego siebie. Może uda się wygrzebać
ponownie zadania maturalne z matury, którą pisałem. Z tego co pamietam
to k/100-go wpisu umieściłem zadania z matury próbnej, to wypadało by z
właściwej teraz. Wpis wypadnie w środę, a jeszcze nie jestem
przygotowany, straszne...
Reszta z dziś pozostanie do napisania jutro, bo już późno to trza
iść spać, wszak przesunięcie czasu to rano się będzie gorzej wstawało.
Narka.
Poniedziałek.
2014.03.31 09:13
Napiszemy z rana,
bo później to może być tradycyjny młyn, zresztą mam trochę do zrobienia
to czas szybko zleci. Wczoraj wybrałem się rowerem na objazd po terenach
kolejowych, które ciągle mnie przyciągają i ciągle jakby uspokajają.
Będąc na nich przenoszę się jakby do innego świata, wyłączam z obecnego.
Relaksuje się w pełni. Mógłbym na torach przebywać godzinami, ale ten
czas... Właśnie jego ciągły brak jest czasem już denerwujący. Ciągle
czegoś nie udaje się zrobić, coś się nie mieści w grafiku, w rozkładzie
jazdy. W każdym razie byłem na dwu okolicznych stacjach. Na jednej
budynek stacyjny do wyburzenia i choć byłem tam znacznie wcześniej,
wchodząc za złomiarzami, Ci to zawsze gdzieś się przemkną i pozostawią
ślady jak wejść, wyciągając jakieś trofea do domu, to nawet wczoraj
udało się jeszcze wygrzebać kolejne trofea do domu. Na następnej stacji
budynek w remoncie, trochę się poprzemieszczałem na peronach i jazda do
domu. Godzinę po mnie przyleźli 979, 230 i 897. Weekend, a przynajmniej
niedziela była bardzo Ciepła to ludzie po zimie, choć ta była nadzwyczaj
łagodna wylegli tłumnie na dwór. W zasadzie wszędzie było pełno, nawet
na terenach kolejowych oprócz mnie też inni łazili. W centrach miast to
babcie, bo te to daleko się nie ruszają, po za miastami na dłuższych
spacerach młodsze roczniki. Kiedyś pewnie też będę siędział niedaleko
mieszkania, bo dalej mi się nie będzie chciało, albo nie będę mógł
poleźć. Mięśniaki, już letnie kreacje, te bardziej odważne krótkie
spodenki i koszulki z krótkim rękawkiem, to niekiedy można było kogoś
ciekawego obejrzeć. Trza się brać do pracy, później dopiszę co w ciagu
dnia.
Czasami jak oglądam filmy o przemijaniu jak teraz na stopklatce
"Wieczór" zastanawiam się ile wytrzymam z pisaniem bloga i czy kiedyś
jak np. będą uważali mnie za pomylonego, to będzie jedyny dowód tego co
kiedyś robiłem, co myślałem choć tego tu chyba za wiele nie ma. Tyle juz
przeleciało, tyle nie jest nigdzie napisane i praktycznie nie do
odtworzenia, bo pamięć jest zawodna i pamietamy wybiórczo. Taka
refleksja,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz