czwartek, 28 stycznia 2021

Czwartek #1744

     Nie opisywałem e-lekcji od 303 to czas to zrobić. Przychodzi rano, zasadniczo mnie budzi o horrorystycznych godzinach i uruchamiam mu kompa, pozbawiając sie dostępu do niego na ok. 6h. Oczywiście, że sa inne rzeczy do robienia na st. mac., ale też pewne przyzwyczajenia pozostają, jednak czegoż nie robi się dla nauki. Jak już zasiądzie na lekcjach, to centrum dowodzenia uruchomione, z komórką, jako trzecim ekranem włącznie. W tle leci lekcja ze szkoły nadawana przez nauczycielkę (przewaznie), która jako jedyna jest na kamerze. Reszta ma wyciszone mikrofony, 303 zwłaszcza, choć czasem udaje się wynegocjować, by się przez nań odezwał. 
    W zasadzie to w wieku 17 lat jest jak 14 latek. Potrzebuje nieustających rozrywek, treści które do niego płyną niekoniecznie tych naukowych. Jak te treści nie płyną to jak 304 powiedziałby - nudzę się i to byłby dramat. Na razie nie chcę go odcinać od tych treści pobocznych, bo i tak jest super osiągnięciem, że ruszył z e-lekcjami w przeciwieństwie do 302, który z nimi stanął, tzn. nie bierze już udziału z braku sprzętu. W takim razie mamy już dwu straconych dla nauki, pozostaje jeszcze 303 do uratowania, a czy się uda....  Jak pisałem wyżej i tak jest postęp, bo przynajmniej przychodzi i włącza się na nie, aczkolwiek dość częstym jest jeszcze sformułowanie, że ma na to wyjebane, w zasadzie na wszystko oprócz łażenia po placu siedzenia na fejsie, grania i pisania pierdół przez 4h. Na to w grafiku znajduje się miejsce zawsze. Jest jednak promyk nadziei, dopóki przychodzi i bierze udział w lekcjach, tzn. ma frekwencje. Ona jest i tak dramatyczna, bo udział w lekcjach to bierze może 8 dzieci, czyli 1/3 klasy, czasem nawet 5 lub 4 są obecne. Inną sprawą są np. 2h okienka w lekcjach, w których na szczęście udaje się czasem zrobić jakieś zadanie domowe z dnia poprzedniego. Osiągnięcie, że w ogóle sięga po długopis w tym wyjebaniu na wszystko co go nie interesuje. Plan jest delikatnego nakłaniania go do robienia większych partii materiału i po części się to już udaje. Delikatnie też nakłaniam go do aktywności na lekcjach. Ona teraz jest trochę na jego możliwości, ale też trochę z moimi podpowiedziami pozytywna, czyli właściwa, czyli z poprawnymi odpowiedziami. Ważne, by utrzymać go jak najdłużej przy lekcjach, by nie poszedł w ślady starszych braci. W planie jest włączenie rozmów nt. życia, pewne przykłady z życia, podpowiedzi do życia, w którym przydaje się wiedza. Już sie to dzieje, ale na razie w wąskim zakresie, który będzie rozszerzany. 
    W zadaniu z polskiego trochę popłynąłem, ale od razu wytłumaczę, że miało to na celu osiągnięcie dwu spraw. Nakłonienie jego do robienia innych zadań domowych, oraz sprawdzenie czy nauczycielka faktycznie czyta to co oni piszą, czy też, jak oni, zalicza tylko to co przyszło. Miał opisać bohaterów Kamieni na szaniec. Napisałem mu w kilku zdaniach co miał przepisać, ale odnośnie tego, którego zawinęli Niemcy skonsultowawszy się z nim, wszak to jego zadanie domowe, napisaliśmy, że Rudy w toku przesłuchanie nie strzelił z ucha i nie rozjebał się na innych. 
   303 miał dobrą zabawę przez jakąś chwilę, co pewnie zapamięta, że zadania domowe mogą być trochę zabawne, a z drugiej strony czekam na reakcję nauczycielki. 
   Pisanie, że pomoc 303 rozwala mi większość dnia było by truizmem. Właściwie co lekcja, to jest "wujek" bo potrzebuję pomocy. Przeważnie jakieś pierdoły, ale jednak nie jest samodzielny i jeszcze mu do tego brakuje sporo. Nawet proste problemy (tak by się zdawało) są trudne dla niego do przeskoczenia. Może to być efektem, że w ośrodku nie musieli rozwiązywać spraw bytowych, załatwiać jakiś innych spraw, dawać sobie radę w sytuacjach nietypowych, acz prostych. Tam większość była robiona za nich, a oceny za oddychanie płynęły bezproblemowo stąd może wynikać pewna doza samozadowolenia obecnie zderzona z rzeczywistością. 
   Dziś wywiadówka z rodzicami. Zamierzam do niej dołączyć, bo przecież jakby go uczę, nadto nauczycielki mnie widziały z nim w szkole i większość spraw załatwiałem wtedy z nimi, a kontakt internetowy z nimi też na librusie jest moją inicjatywą. 
   Zdjęcie.
  Nie moje, ale autor jest wiczony. Tych zdj. na necie już nie ma, u mnie zostały. 
  Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz