sobota, 28 lipca 2018

Sobota #1400

(to miało iść wczoraj stąd, jak kiedyś tam, wszelkie stwierdzenia: dziś, jutro, dwa dni temu itp. należy przestawić o jeden dzień)  
   Powinna być jakaś specjalna notka z powodu okrągłego numeru, ale gdzież tam.... Tyle się dzieje, że nie ma na to czasu. Byłem u 972. Nic nowego, znamy się od 18 lat. Chciał postawić mi piwo, ale powiedziałem, że piwa nie, jak będę wracał do domu, to kupię żołądek gorzki klasyk i w domu (na st. mac.) se łyknę. Na to on, że ma takie coś w lodówce i że postawi. No ok. dawno razem nie piliśmy, w każdym razie w tym roku w ogóle. W trakcie flachy przez mieszkanie przewinął się trzy razy pierwszy skurwiel (ten zajebiście piękny). Pierwszy raz ze swoją laską, drugi raz po rower, następnie jak odstawiał rower. Czwarty raz przyszedł już z żoną od 972. Jak to w tej rodzinie i w innych podobnych, od słowa do słowa zaczęła się haja. Wpierw spiralę nakręcała żona od 972 z niwm włącznie następnie został do niej włączony pierwszy.
   Ponieważ w takich rodzinach nie wyjaśnia się spraw słownie, a czynnie, to do tego doszło. We wzajemnym ubliżaniu sobie pierwszego i ojca, które podjudzała żona od niego w końcu doszło do rękoczynu. Pierwszy rzucił się na 972, kiedy ten siedział obok mnie na łóżku. W tym czasie wstałem z łóżka i odszedłem od niego, bowiem na wypadek takiej sytuacji, mimo łykniętego alko, mózg zaplanował wyjście awaryjne. Jak zaplanował tak zrobił. W momencie kiedy pierwszy wskoczył na łóżko na 972, wstałem i odsunąłem się we wcześniej zaplanowane msc. (teraz jak to piszę, to zastanawiam się nad sprawnością mózgu, który to wszystko przewidział i zastosował rozwiązanie awaryjne) Dopiero na wezwanie żony od 972 by ich rozłączyć, tzn. bym przytrzymał 972, kiedy ona będzie odciągała pierwszego zareagowałem i podszedłem do łóżka, chwyciłem 972 za ręce, a żona odciągnęła pierwszego. Po rozłączeniu ich, po ok. 2-3 min żona wyszła z pierwszym z mieszkania i pojechała, jak się później okazało do swojej matki. Słowa jakie padły przy tej okazji może nie trzeba tu umieszczać, można sobie to wyobrazić.
   W rozmowie z 972, już po wyjściu żony z pierwszym, przypomniałem mu swoje zdanie z przed ok. dwu lat, że oni (w sensie małych skurwieli) kiedyś Ci napierdolą. Na jego sugestie, że się wyprowadzi z domu, bo ma już tego dość odpowiedziałem:
- teraz to już jest za późno. Mówiłem Ci to już 10 lat temu, wtedy to by miało jakiś sens, teraz to bez sensu, bo pierwszy za rok będzie dorosły, drugi za dwa lata. Wyprowadzenie się nic już nie zmieni. Również mu przypomniałem co mi wtedy mówił, że zostaje w domu "dla dobra dzieci". No widać teraz jak to dobro wyszło. Zresztą od tym niby dobru dla dzieci nie pierwszy raz mu przypomniałem.
   Szkoda małych skurwieli trochę, bo mają zwichrowane życie. Wzorców z domu żadnych, tzn. jeżeli jakieś są to negatywne. Z domów dziecka, czy teraz bardziej poprawczaków, też żadne, a za rok, dwa, trzy wejdą w dorosłe życie. Jak będą w nim funkcjonowali, mając taką przeszłość?
   972 przypomniałem także moje słowa z przed 3-4 lat, kiedy mu powiedziałem przy, chyba nawet jakiejś flaszce, że kiedyś stracisz nad nimi kontrolę i metoda "wychowawcza" pasa odpadnie, to oni Ci napierdolą. Jaką sobie wypracujesz swoją pozycje, taką będziesz miał. Widać dziś, że to wypracowywanie nadal zostało hodowaniem, ale to nie tylko przez 972, bo żony również. Oczywiście oboje (972 i żona) mają swoich faworytów, których w toku tej hodowli udało się przekabacić na swoją stronę. I tak pierwszy jest za żoną, drugi za 972, a trzeci (niby, bo nie wiem tego na pewno) też za 972.
   Fatalnie się stało, jak się stało, a szkoda że brałem w tym udział. 972 powiedział, że to pierwszy raz kiedy pierwszy się na niego postawił. Najprawdopodobniej będzie to pamiętał do końca życia, podobnie jak ja pamiętam mój pierwszy raz kiedy postawiłem się na ojca. Jak to było w pingwinach z Madagaskaru:
- szeregowy, to są obrazy, których z życia już nigdy nie wykasujesz.
   W planie mam rozmowę z pierwszym, ale czy ona dojdzie do skutku nie wiem. Zawsze może mi, jako koledze od 972 powiedzieć - spierdalaj. Podobnie jak z kopalnią i tu sprawy nie uratujemy. Możemy jedynie zwrócić uwagę, wskazać błędy i może coś z tego będzie. Jak nie, to my i tak żyjemy swoim życiem, na które, na szczęście, nie narzekamy. A jak żyją inne skurwiele? 172 otrzymał list od komornika, że jest winien 32 tysie (32.000, 00zł). Z kolei 826 przewalił 25 tysi, i teraz jest jak bezdomny. Części udało się uratować w części, ale czy mają satysfakcjonujące życie? Nie wiem. Musiałbym się kiedyś spytać na spacerze np. 222, czy innymi, jak mu/im się wiedzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz