niedziela, 1 lipca 2018

Niedziela #1387

   W czwartek pierwszy raz zaczęły z pod klawiatury wychodzić małe szczurki od szczurzycy przyniesionej przez 826. Miałem wywieźć kolejne dwa, ale akurat padało na zewnątrz, nadto szczurzyca akurat wlazła do nich je karmić. Trochę też zwlekałem, bo mogłem 5 min wcześniej je wybrać z legowiska. Widzę, że po karmieniu wychodzi od nich zmęczono, wszak one są co raz większe i więcej ssają, a ona jak maszyna przeróbcza żarcie na mleko dla nich przetwarza. Akcja została przeniesiona na pn., bowiem w piątek praca na zlecenie - wieszanie kabla i przewieszki w wiosce. Na szczęście przy wieszaniu było ciepło. To jeden dzień, gdy ponownie zawiało z południa i w ciąg dnia było 30C. Niestety jak to przy takich pracach bywa, wychodzą jakieś nieprzewidziane komplikacje i takie też wyszły. Praca nie została skończona w piątek, w sobotę również, bowiem gość kupił jakiś nietypowo gruby kabel, chodzi o te druciki wewnątrz z izolacją. Nie chciały wchodzić do końcówek RJ45, trza je było obierać, co na sieci internetowej nie zdarzało się. Przez to z krótkim kablem nie wyszło, piny 7 i 8 miały zwarcie, ale w długim kablu poszło lepiej, ale jutro i tak będzie mierzony.
  Po za tym małe szczurki co raz chętniej wychodzą z szuflady biurka na której jest klawa, i przechodzą za matką szczurzycą do większej szuflady biurka po lewej stronie. Wymagają jednak nadzoru, bowiem przy mnie jeden spadł do niższej szuflady, na szczęście wyłożonej gazetami przez matkę szczurzycę. Usiłowałem go złapać, by przenieść do szuflady domku, ale taki mały, a już sprawnie spierdalał.
  No i jeszcze na koniec sytuacja techniczno-ruchowa na stacji. Nie wiem co się ze mną dzieje w tym roku, ale mam jakieś starszne niechciejstwo do wszystkiego. Nie umiem się z tego marazmu wydostać. Nie wiem czy to sytuacja na kopalni tak na mnie podziałała, czy nie tylko ona, ale jeszcze inne czynniki. W każdym razie nawet w czasie piątkowej przewieszki tak robiłem, bo robiłem i jedynie widok, czasami młodych mięśniaków w klatach, bo wtedy było bardzo ciepło, pobudzał mnie do działania. Tak se myślałem, że też brakuje mi tego co jeszcze nie dawno miałem czyli dostęp do młodych mięśniaków. Teraz wraz ze mną oni się zestarzeli, już nie mają po naście, dwadzieścia początkowe, a część z nich podbija już pod 30-kę, jak choćby 979. Ten czas tak zapierdala, a mnie teraz przelatuje bezproduktywnie.
   Nie umiem znaleźć w sobie tej iskierki, która wznieciła by pożar do działania. To coś co pchnęło by mnie znowu do zadań. Owszem, choć boję się strasznie, to wyczekuje trochę pozytywnego zakończenia sytuacji z kopalnią. Tzn., że miasto zdecyduje się wziąć teren od kopalni i zacznę działać. Taki wymarzony etat na starość.
  Nawet ostatnio włączanie symka kolejowego jest poprzedzone o sens takiego działania. No kiedyś to było nie do pomyślenia. 
  Miały być zdjęcia brzucha od 826, ale tak się z tym grzebie, że dziś w ramach zadość uczynienia jego plecy.
EDYTOWANO
  I tym akcentem kończymy, na dziś. Narka.

2 komentarze:

  1. ladny ten akcent , ciekawy . mlode cialo widac ... pozdro z goroacej italii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My, niestety, gustujemy w mięśniakach chudych i umięśnionych. Na szczęście w wiosce jest ich jeszcze trochę.

      Usuń