Na razie to jakoś daję radę, ale wqrw przy tym jest ogromny, tym bardziej, że stacja w ogóle nie była przygotowana do mojego inwalidzkiego poruszania się. Od tyg. w zasadzie nie było sprzątane, bo niby kiedy do cyca, jak wieczorem już padałem na ryj. Teraz to wszystko przy poruszaniu się wychodzi, ale co z tym zrobić, jak przeca powinienem wiyncyj leżeć, jak ciągle napierdalać. Graty porozrzucane w przeróżnych miejscach, o które się teraz potykam, ale jak je przenieść jak w dwie ręce zajęte laskami.
W zasadzie to byłem mało przewidujący i na c.d. remontu przyszedł mięśniak (chyba mu jakiś numerek nadam, oprócz tego że w planie był numerek z nim, ale jak to teraz zrobić jak noga w gipsie). On przyszedł, a tu mało co przygotowane, mało tego, on sam też mało co przygotowany, bo mało co robił porządnie, nikt go tego nie nauczył i to widać po jego czynnościach. Jak ma nadzór i jest w miarę właściwie wytłumaczone, to robi nawet poprawnie, nie to co totalna katastrofa, czyli 826.
Spanie nawet wyszło, ale tym razem mózg, pamiętając poprzednia wpadkę, czyli złe ustawienie nogi do gipsu, tym razem pozostawił stopę w pozycji biernej. Nie pamiętałem tego, jak na gipsowni mi gipsowali nogę, ale coś tam on sobie kombinował, że tak powinna być ustawiona i chuj. Nie oponowałem, bo nie wszystkie info zostało odtworzone, wszak ostatni raz nogę miałem w gipsie jakoś 15 lat nazad. Dopiero w nocy jak kładłem się, to mi się przypomniało, czy on mi przypomniał, że bingo, jest zajebiście w pytę ustawiona. Poprzednim razem była pod kątem 90 stopni i jak się kładłem, to nie mogłem wytrzymać, bo chciała się do pozycji neutralnej wyprostować, ale nie mogła, bo tak chciała piguła. Tym razem wezwania piguły co do jej ustawienia, jak ona chciała, zostały przez mózg olane i po 6h, okazało się dlaczego. A to przebiegły mózg. Pamięta, w pewnych obszarach, włącza tzw. intuicję i sugeruje rozwiązania, bez uzasadnienia. To, okazuje się, pojawia się po 6h. Dobrze, że ze swoim mózgiem współpracuję, choć nie zawsze, ale staram się jak mogę. Jednak kąt stopy do nogi ok. 115 stopni jest idealny. Bez większych problemów zasnąłem i nawet dobrze mi się spało, głównie za sprawą biernie ustawionej stopy. Tzn. żadne ścięgna nie było naciągnięte, żadne ściśnięte. Jednak jak zasypiamy to mięśnie i ścięgna mają tendencje do wyluzowywania się.
Dziś ma wrócić wózek inwalidzki. On wróci, a przejazd z grupy A do kuchni zagracony. Zaś bydzie robota z udrażnianiem szlaku, ale za to transport żarcia, i nie tylko, na stanowisko dowodzenia będzie uproszczony.
No tyle tym razem, bez zdjęć, bo nie chce mi się ich szukać, ale może na jutro już się przygotuję. Dziś jeszcze do lekarza muszę iść po L4, a po robocie wbija 979, to kończę. Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz