Trochę łyknąłem, bo jak się jeździ na wózku inwalidzkim po własnej stacji, to czasem trza coś łyknąć. Nie jest to tyle, by zmieniać kolor czcionki, więc będzie w tradycyjnej.
Wydaje się, że generalnie związki, co już pewnie pisałem wielokrotnie, trzymają się na seksie, co zresztą wydaje się jak najbardziej uzasadnione. W momencie, czy w okresie czasu, jak on się kończy, taki związek, teoretycznie, powinien się rozpaść. Bo co niby te dwoje osób łączy? Kasa? Przyzwyczajenie? A jeżeli tak, to co dalej? Ekonomia, czyli brak możliwości odejścia, trudność w ułożeniu sobie życia samemu (to chyba u nas w większości, z tego co obserwuję) opłacenia się, wydania na się kasy.
826 ma bardzo niskie IQ. Poznał jakąś tam laskę i się przez jakiś czas z nią spotykał. Na początku można się zafascynować jego mięśniami, bo jednak je ma, ma je dostępne, w sensie nie pod jakąś grubszą tkanką tłuszczową, ma jakiś organ i w zasadzie tyle. Tam pod czaszką jest coś takiego jak mózg, ale (jak było w kawałach) mało używany. Z jakieś 2-3 dni temu był na stacji i dzwoni do, jak on to mówi, "swojej Pani". Kwestia była umówienia się na następne spotkanie, bo on się zakochał. Niby to jego pierwsza laska, do tego starsza od niego o dekadę, jak nie więcej (kiedyś podawał jej wiek), no i uczucie się wzbudziło. Z tego co on opowiadał to dwustronne, zresztą do niedawna tak utrzymywał, choć ostatnio już się z tym nie obnosi. Otóż, jak dzwonił do niej to chciał potwierdzić spotkanie na środę, bo niby na ten dzień się umówili (wczoraj), ale ona coś tam, coś tam - nie. Wcześniej na poprzedni weekend też się z nim nie umówiła. Skoro nie środa, to zaproponował jej nadchodzący weekend. Ona - coś tam, coś tam - nie. Skoro nie weekend to może szybki wypad do kina, bo akurat grają modną teraz "Politykę" Vegi. Ona - coś tam, coś tam - nie.
Po tej rozmowie stwierdziłem, to się posypało. W końcu doszła do wniosku, że ma do czynienia z idiotą. Trochę jej to zajęło, ale widać mięśnie jeszcze górowały nad spotkaniami intelektualnymi. Zresztą czy ona takie chciała? Może od początku i do tego się skłaniałem, co mówiłem np. 979, potrzebowała przeszlifować otwór i on do tego służył, a resztę se sam nadbudował. No bo też nikt z nią nie rozmawiał i nie wie jak faktycznie to wygląda z drugiej strony.
Szczerze, to jakbym miał z nim coś zrobić, to od razu po tym musiałby wyjść. Nawet bez robienia większych rzeczy z nim, ledwo go trawię. Najlepsze jest to, że on ma o sobie takie wysokie mniemanie, że czasem mnie tym rozwala, nie wiem jak innych. I chyba to w zderzeniu z rzeczywistością daje taki negatywny odbiór. Ta jego nieporadność, to jakaś totalny kataklizm.
Mam teraz porównanie mięśniaka do pomocy przy remoncie po 6 klasach podstawówki i 826. Temu pierwszemu jak się powie co ma zrobić i wytłumaczy to tak to zrobi. Ten drugi - nie. Nawet przy dokładnym wytłumaczeniu i tak zdupi. W zasadzie jest dziennie na stacji i ciągle oferuje pomoc, ale chcąc uniknąć totalnego kataklizmu dyplomatycznie odmawiam. Nawet bez pomocy czasem na coś wpadnie, coś przewróci, o coś zahaczy itp.
Z drugiej strony zastanawiam się, czy on to w jakikolwiek sposób odbiera, iż jest nieporadny? Wie o tym, domyśla się, jego mało używany mózg jest w stanie przeanalizować sygnały z zewnątrz? A może dla niego jest git i ok. i nic nie trza zmieniać, bo jest zajebiście w cipę.
Czemu to piszę? Otóż u niektórych wiedza, że są trochę mniej rozgarnięci jest i mają świadomość tego, a przynajmniej tak się wydaje. U 826 wygląda na to, że on się uważa za całkiem normalną osobę funkcjonującą, jak większość innych, do tego zmysłową i zajebistą. Może to w tym wszystkim robi taki negatywny odbiór.
No ok, tyle takiego pisania, bo jest mięśniak do pomocy, to trza go zagospodarować. A, jeszcze zdjęcie do cyca. No to one:
Wycofany z eksploatacji wagon pocztowy. część z nich, by przedłużyć im żywotność, przerabiano kiedyś na wagony do przewozu rowerów. Dziś, chyba b. rzadko można je spotkać.
To narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz