Przeginam pałę z tymi wpisami. Takie przerwy, to aż niedopuszczalne.
No to przechodzimy do relacjonowania. Przedwczoraj pojechałem do 824, choć on sam jest na wakacjach. Pojechałem tam dokończyć malowanie, właściwie pomalować mu zacieki w małym pokoju w mieszkaniu. Pojechałem autobusem pośpiesznym. Jak wsiadłem do owego, to po jakimś kilometrze jazdy zauważyłem, że kierowca rozmawia przez komórkę. Nie by miał kabel, na którym jest mikro i tym się posługiwał, tylko lewą ręką przy uchu trzymał komórkę. Na przystanek, na którym wsiadałem wjechał 3 min później. Do najbliższego m-ta wjechał już 10 min później, cały czas gadając przez komórkę. Myślałem, że jak wjedzie do m-ta, to przestanie gadać, bo go mogą namierzyć i wlepić mandat, ale gdzież tam, rozmowa trwała dalej. Dość, że opóźnienie 10 minutowe utrzymał do końca, chyba tylko dzięki temu, że w mieście wsiedli inni kierowcy na zmiany i przestał gadać przez komórkę, a zaczął gadać z nimi. Mało tego, w mieście w trakcie tego gadania udało mu się obsłużyć przystanek, na którym żadne autobusy pośpieszne się nie zatrzymują, a jemu się udało. Wysiadło ok. 4 pasażerów, którym widać było bliżej, jak z następnego przystanku, reszta popatrzała po sobie ocb. i na tym się skończyło. Autobus odjechał dalej.
Można...?, można, czy da się? - da się. A co tam, że gadamy przez większość trasy przez komórkę to i tak jest nic w porównaniu z pisaniem sms-a w tram w czasie jazdy Tu
Laska przeszła samą siebie. Mogę zrozumieć, że idziemy tam pracować, bo nieźle płacą w porównaniu do pomocy kuchennej, czy innej pracy, ale, litości, przyłóżmy się choć trochę do tej pracy. Nie dawajmy wszem i wobec znać, że nas to nie interesuje i jesteśmy z przypadku, by trochę więcej zarobić, jak owa pomoc kuchenna.
W ogóle jak patrzę na komunikację miejską w aglo to mam wrażenie, że bym ja zlikwidował, a przynajmniej ograniczył w poważnym stopniu. To i tak zresztą nastąpi, bo wyczerpują się środki na jej funkcjonowanie w obecnym wymiarze. Zresztą co się dziwić, jak autobusy, tramwaje jeżdżą puste z porażająco niskimi prędkościami.
Wracając od 824 wzdłuż trasy autobusu jechała laska na rowerze ok. 13 lat i jej chyba młodszy brat ok. 10 lat. Jechali na po chodnikach. Odcinek 3,2 km przebyli w tym samym czasie co autobus jadąc nieśpiesznie po chodnikach!, nawet nie po ulicy. To jest dopiero kosmiczna prędkość i to zdarzenie unaoczniło powolność komunikacji.
Jedna rzecz to w szczycie zapchane centrum, ale była już 16:40, a więc już po ścisłym szczycie, druga sprawa, czas jazdy. Później jeszcze jechałem tram, w którym motorowy starał się jak mógł, by odstawać na przystankach dłużej, by następnie w miarę normalnie jechać, w końcu po kilku przystankach i tak musiał zwolnić do prędkości sunięcia po torach. Po co taka komunikacja? Komu ona w takiej formie jest potrzebna? W końcu po co wydajemy tysiące złotych na sunące wolno tramwaje. Dla przypomnienia kilometr jazdy pojedynczego tramwaju u nas kosztuje 30zł. Podwójnego, a takie nadal na sieci jeżdżą 60zł. Od nowego roku najprawdopodobniej zlikwidowane zostaną trzy kolejne linie. Pisma w tej sprawie już krążą. Oczywiście jakieś działania by ratować - nie. Po co. Tu tylko działa się zerojedynkowo. Zero - nie jeździ, jeden - jeździ. Stany pośrednie, zmienienia układu, przebudowanie, zmienienie RJ, nie istnieją. Albo tak, albo wogóle. No to gminy wybierają wogóle.
Zabieram się za zajęcia dnia, choć chciałem więcej wpisać, ale czasu brak. Tymczas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz