Pisania, jest tyle, że nawet nie wiem czy wszystko na obecną chwilę pamiętam.
W pt. miałem jechać do 824 pierwotnie autobusem o 12:20, jednak pojawił się problem w czym zostawić szczurki, które teoretycznie biegają na wolności kilka dni, a tu trzeba je zamknąć na dwa dni? Wymyśliłem w pierwszym momencie klatkę od 979, w której przebywał chomik, kupiony jako prezent dla dziecka od 174. Jak zobaczyłem klatkę, to nie dziwię się, że chomika już nie ma. Taka mała, że ledwo się w niej obrócić dało. Przyniosłem ją do domu, ale od razu pomyślałem:
- szczury w tej klatce zgłupieją.
Mam na letnie przetwory, by jechać na targ pojemniki czarne na owoce, postanowiłem zrobić w tym prowizoryczne msc., dla ich przebywania. Jak już byłem na ukończeniu, tzn. z dykty na wierzch wyciąłem dopasowaną deskę, co by nie uciekły, to przypomniało mi się, że mam jeszcze taki stary kosz, w jakich chleby dawniej rozwozili. Oczywiście w czasie tego majsterkowania kolejne autobusy co godzinę odjeżdżały. Dłubiąc i wycinając kolejną część z płyty pilśniowej na pojemnik po chlebie odjechał następny autobus o 15:20 i na stację wszedł 979. Zaczął znowu ujadać, bo po pracy, a po niej to on rzadko ma humor, że jestem głupi, że robię im takie duże msc. do przebywania i on jak pojadę to od razu wciepnie je do tej małej klatki, bo tam będą, bo on tak powiedział. Znowu zaczęły się negocjacje. W tym czasie zaczął też ujadać, że trociny na grupie A na torowisku, że jak tu w ogóle przez te szczury wygląda, na co mu:
- jak Ci to tak bardzo przeszkadza to weź i posprzątaj, grzebię przy tym już 3h i nie mam czasu.
Za chwilę patrzę, a 979 przychodzi na grupę A z miotłą i zamiata. Gdybym miał jakąś nowszą komórę to bym nagrał z tego filmik. To na prawdę rzadki widok i byłem w szoku, że zaczął sprzątać, może emocje po firmie zaczęły opadać, a wyujadanie mogło w tym pomóc.
Przeniosłem je do nowego pojemnika na grupę B spodziewając się imprezki wieczorem, więc niech tam mają względny spokój i udałem się na autobus na 16:20. W drodze wlazłem jeszcze do sklepu i wydawało mi się, że jeszcze mam czas (patrzałem na zegarek), ale w sklepie kolejka i jak za budynku wychodziłem na przystanek to własnie autobus podjeżdżał nań. Brakło ok. 30sek., a biec nie było co, bo dwie siaty, w tym jedna cała żarcia. No trudno, poszedłem dalej na tramwaj.
To jest dopiero wleczący się środek masowego rażenia. Nie dziwić się, że one puste jeżdżą, nawet o 16:30 w tram było kilku (ok. 6) osobników. Oczywiście w drodze dogonił mnie następny autobus to przesiadłem się.
Nie sprawdzałem, o kiery byłem u 824, ale po rozebraniu sie do kuchni wpakować do lodówki żarcie, ale jeszcze pozamiatałem podłogę, bo dość nakruszone. Poszedłem do łazienki umyć ręce i 824 zaczął nt. miski by jej nie wstawiać do zlewu w kuchni, dwukomorowego, bo on nie chce. Ponieważ też byłem trochę naładowany, to zaczęła się spirala przegadywania.
- skoro nie w kuchni to dam ją do wanny, nie siedzisz w wannie to tam Ci przeszkadzać nie będzie
- w wannie też jej nie chcę,
- ale masz jakiś argument czemu nie? Słucham.
- nie muszę mieć, to moje mieszkanie i ma stać tam gdzie ja chce i wszystko w temacie
- spoko, to będzie tam stała gdzie stoi (czyli przy wannie) a wylewaczkę dam do niej
- nie, wylewaczki też do niej nie dawaj, bo nie chce
- to w takim razie skoro miska jest ważniejsza od mojego pobytu tu i nie da się tego przeskoczyć, to ja jadę z powrotem
- to se jedź.
Spakowałem ponownie żarcie do siatki, które ledwo do wiecznie pełnej lodówki umieściłem i wyszedłem. Już za blokiem zadzwoniłem do 811 czy jest w domu, a ponieważ była to postanowiłem ją odwiedzić, nawet chciała po mnie przyjechać, ale po jakimś czasie gadania byłem już w połowie drogi więc nie "opłacało się", zresztą pogoda była dobra, to mogłem spacerować, a też napięcie się trochę rozładowało.
To tą część dokończę, jak się uda, jutro, a teraz jeszcze sprawy branżowe, bo też umykają.
Był w tyg. 172. Przylazł taki brudny z hałdy, bo wągiel sypali. No fajnie wyglądał, taki brud z pracy, nie taki sztuczny, nałożony przez charakteryzatorów. Rozłożyłem go na pufach i położyłem się na nim. Wiedziałem, że później do mycia cały, ale taki mały fetyszyk może być. Tak leżałem na nim i go głaskałem, przy okazji tradycyjnie odbierałem ciepło od niego. Po jakimś czasie jak siadłem to patrzę, a tam na brzuchu takie dziwne jasne miejsce, coś jak maczuga. Zastanawiałem co to może być i czemu się takie coś zrobiło? Po chwili się kapłem, że to przecież mój organ przejął część brudu od niego i pozostawił jasny ślad na brzuchu. Siedząc na nim, miałem wrażenie, że siedzę na robolu prosto z pracy, który przyszedł i od razu zaczęliśmy to robić, jeszcze bez mycia. Poszło, mimo trochę hamowania erekcji, b. szybko. Otoczka jego naturalnego ubrudzenia robiła swoje.
Nie wiem czy pamiętacie, ale kiedyś przyjechał do mnie w nd. do pracy 971 i ubrudziłem go sadzą z pieca, by też tak trochę naturalnie wyglądał jakby był po jakiejś brudzącej pracy. Fajnie wtedy było, podobało mi się, i jakby nie to, że byłem w pracy, to zrobił bym to z nim jeszcze raz, ale niestety, aż tyle przerwy to nie miałem. Po za tym samo przygotowanie go trochę trwało, bo jednak piec pietro niżej, jeszcze negocjacje czy się zgodzi. Później i tak to prawie drugi raz zrobiłem, bo jak go myłem wodą z mydłem to oczywiście organ stanął drugi raz.
Tyle, bo wstałem dziś ze szczurkami o 11:30, a roboty jednak mam trochę, to, mam nadzieję, do jutra.
A no i jeszcze zagubiona notka z pt. której nie udało się pyknąć to poniżej:
Wczoraj w TV puścili ponownie film "Mamma mia". Z przyjemnością obejrzałem jeszcze raz, ale widząc dwie sceny, na końcu i w środku filmu, mam nieodparte wrażenia, że pomysł na kostiumy został zaczerpnięty z filmu "Priscilla królowa pustyni". Oprócz skojarzenia z Priscillą, uwagę przykuł młody Dominic Cooper ładnie zbudowany.
Wracając jeszcze do szczurków, to w czwartym dniu zauważyłem, że pomału przestawiają się na tryb nocny, jaki chyba jest charakterystyczny dla tych gryzoni. O ile w pn. byłem u nich 4x, i za każdym razem były dość aktywne, to dziś już tylko 2x i to na chwilę się aktywowały, a po ok. 40min dalej szły spać. Nocną wolność znowu będą miały. Nie rozmawiałem z 979, czy pójdą na karmę dla boa, choć odbierałem go z Ligoty od niby laski, ale wsiadł do auta i od razu zgłosił, że go głowa napierdala, to pozostawiłem go, bo jeszcze będzie ujadał, że go przez problem szczurków jeszcze mocniej napierdala.
Sam też jestem w rozterce. Przyzwyczajam się szybko do zwierząt i nawiązuje z nimi b. dobry kontakt. Jednak nie było w planach żadnych żyjątek, do tego szczury nie lubią hałasu, a tu remont się kroi, to będzie głośno, nadto czasami są imprezki i w ich czasie też jest głośno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz