No i przeziębiłem się, pierwszy raz tej zimy i pierwszy raz od trzech lat, bo poprzedniej zimy ani razu nie byłem przeziębiony.
To takie trochę dziwne, bo chyba zaraził mnie 172 kiedy był ostatnio, dzień po wizycie 972. Miałem to opisać, ale tradycyjnie nie starczyło czasu, to może teraz. Przylazł ok. 10:00 i obudził mnie dzwonkiem pod wjazdowym. Rozbudzony poszedłem przygotować drogę przebiegu i wpuściłem go na stację. Po jakiś 10 min pierwszych procedur rozruchowych on siedział na łóżku w pozycji pół leżącej, bo oglądał TV, siadłem obok niego. Zacząłem go wpierw głaskać po brzuchu, podciągnąwszy mu koszulkę z bluzą. Następnie co raz wyżej już po klacie, aż w końcu zainicjowałem ściągnięcie bluzy i koszulki. Teraz już tylko w spodniach z dresu w pozycji bardziej leżącej, a ja przysunąłem się do niego. Po jakiejś chwili głaskania go po brzuchu klacie, barkach, rozebrałem się z koszulki i przylgnąłem do niego. Jak zwykle odbierałem ciepło jego ciała. Po chwili zsunąłem go bardziej z łóżka, tak, że na łóżku został korpus i reszta, a od pasa był już po za łóżkiem wsparty na nogach. Ściągnąłem mu spodnie z dresu i majtki. Wpierw położyłem się na nim. Ponieważ dopiero się jakby rozbudzałem, to tym razem spotkanie z dłuższą grą wstępną, albo w ogóle z grą wstępną, bo przeważnie to mięśniaki na szybko, to ja też na szybko. I tu był chyba ten punkt zapalny dla przeziębienia, bowiem 172 miał objawy przeziębienia, a leżąc na nim, mając swoje usta blisko jego ust, głowy nam się stykały to był to jedyny pkt., w którym mogłem się zarazić przeziębieniem. Ale leżenie na 172 w tej pozycji bardzo mi się podobało. Mój organ prawie wbity w jego brzuch, kiedy on z tyłkiem poniżej łóżka, bo dupa wystawała mu za nie. Wsparty na nogach, to naprężone mięśnie ud, na które też zwracałem uwagę, a nadto napięta klata, która naciągnięta przez pozycje, do tego jeszcze ręce związane za głową. Tak przyjemne chwile przedłużałem jak mogłem, ale długo nie mogłem. Widok klaty, barków, bicepsów oraz płaskiego brzucha z lekkim zarostem od pępka w dół, dopełniło wariacje mózgu.
Już po pomyślałem, zresztą nie pierwszy raz, że tak mógłby się zaczynać każdy dzień. Mięśniak z rana, a później bieżące zajęcia.
Weekend przeleciał jedną imprezką, na którą się załapałem tj. picie u 897. Trafiliśmy tam późno, bo jeszcze odbierałem z 979 jego niby laskę z pracy z kato, następnie jeszcze do sklepu po flachę i do mieszkania 897. Tyle dobrze, że nie będzie sprzątania u mnie na stacji. No trochę tam było do polania. Piłem w zasadzie prawie równo z innymi, ale tradycyjnie kieliszek na trzy raty. Niby później z wódki, soku i tabasco miały być wściekłe psy, ale sok jakiś rzadki i ciągle się to mieszało mimo starań. Na imprezce był też 895 po meczu, bo piłkarz. Po iluś tam kieliszkach, które były zapijane piwem, zaczął się prężyć przed laskami. Podwijał koszulkę, odsłaniał bark, prężył go i mięśnie bicepsa i tricepsa. Niby laska od 979 powiedziała, bym na chwilę wyszedł to rozbierze go z koszulki. Tak tez się stało, jak wróciłem po chwili, to 895 był już bez koszulki, ale na mój widok speszył się, mimo wlanego w siebie alko i ubrał się.
Jakoś nawet nie zauważyłem kiedy mnie siekło to co łyknąłem. Postanowiłem się ubrać i wyjść. Między blokiem 897 i stacją postanowił mnie odprowadzić 979. Zauważyłem, że mimo chłodu wylazł w samej koszulce i spodniach, ale dopiero po jakiś 70 m spojrzałem, że lezie bez butów w skarpetach. W drodze było jakieś szkło, to pamiętam, że go odciągałem, by w to nie wlazł. Odprowadził mnie pod wjazdowy i polazł z powrotem.
Z tego co później mówił, to jeszcze poszli do wioskowego sklepu po flachę i będąc u 897 rozebrał się do naga i paradował przed niby laską cały po nagu. Tu jak przyjechałem kiedyś od 824 też miał taką jazdę, pisałem o tym, że rozebrał się do naga przed nią. Może samce mają taką potrzebę obnażania się przed laskami, wszak 897 się też rozbierał, to później 979 również do niego dołączył, szkoda, że już beze mnie, ale też podejrzewam, że przy mnie tak chętnie by się nie rozebrał. Jest w nich blokada, że mimo wypitego alko i tak kodują moją obecność i ich to hamuje.
Dobra, teraz tyle, bo i tak z opóźnieniem piszę. Do następnego, narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz