wtorek, 22 kwietnia 2025

Wtorek #2135

   W mediach słyszałem, że średni koszyk zakupów na święta to ok. 250 zł. No to u mnie w tygodniu przedświątecznym wydałem łącznie 75,06 z czego 55,99 to amun. To żeśmy się w koszyku chyba nie zmieścili. 
   Nim o Pyskowicach, to jeszcze sytuacja z przed wyjazdu tam. Zostało jakieś 15 min, , a od jakiegoś casu patrzę na 254, a on ma dość silnie przetłuszczone włosy. Zastanawiałem się - myć mu je, czy olać to. W końcu zdecydowałem, że skoro jedziemy do ludzi, to przygotuję wodę i na szybko, bowiem na placu było ciepło skłonię go do umycia lub mu sam umyję. Jak już byliśmy w łazience pytam się - umyć Ci gowa, czy se sam umyjesz? Po jakiś 3 sek, mówi - umyj mi. 
   Się ucieszyłem, ale niestety było mało czasu. Tradycyjnie on klęknął przy wannie, a ja mu objąłem plecy nogami, tym razem już bez jakiejś gry wstępnej, od razu dość mocno go jakby chwyciłem w nogi. Nic nie mówił. Zacząłem mu delikatnie myć gowę. Wpierw pierwszy raz, bo miał fest masne włosy, później drugi raz. Za drugim razem wiyncyj piany, a i też zjeżdżałem rękoma na szyję twarz. Robiąc to, od razu mózg przywołał na szybko kilkukrotne wspólne kąpanie się z 977 i dział p.s. też chciałby takie coś ponownie odbyć. Tylko tu je problem, jak takie coś zainicjować? Trza bydzie się nad tym zastanowić trochę bardziej. Ale w trakcie mycia, nie dość, że ma gładką skórę bez namydlenia, to z wodą i mydłem, jak przejeżdżałem rękoma przez jego szyję trochę barki, to takie piękne uczucie. Echhh. 
   Pojechaliśmy do Pyskowic. W drodze nic szczególnego się nie działo. Siedziałem z tyłu, 254 z przodu obok 373. Dojechaliśmy na msc. Do skansenu szliśmy od strony peronów przez tory. Pierwsze skojarzenie widoku, że to złomowiec bardziej jak skansen. Tabor w dużym stopniu zaniedbany. Po prostu stoi i koroduje i niewiele się z tym dzieje. Jest go pełno, na torach lokomotywowni, często ustawiony już pod ukresy. Mówiłem do 373 i 254, że na pewno dopadła ich również demografia. Takie msc. często bazują na młodzieży, która ma zajawkę, a nieodpłatnie jest w stanie zrobić proste prace przy sprzęcie. Z młodych osób widzieliśmy w tym dniu dwie. Tylko dwie, choć ładna po zimie ciepła niedziela (ok. 22C). Na jednym z torów stała drezyna. Pozwolono nam się przejechać i pojechaliśmy torem w stronę Paczyny, jakieś 400 m. przez rozjazdy głowicy od lokomotywowni. Na końcu toru sesja zdjęciowa, bo jak mówiłem do 373 i 254 szybko tu następnym razem nie bydziemy. Z powrotem tor ułożony na wzniesienie to trochę trudniej się machało przekładnią, ale wciągnęliśmy się. Kilka razy przestawialiśmy rozjazdy wjeżdżając na inne tory, dochodząc do taboru i przy nim robiąc też zdjęcia. W końcu odstawiliśmy drezynę. Później jeszcze pochodziliśmy po terenie, a rozmawiając z jednym z "pracowników" 373 wygadał się, że to ja usiłowałem ratować układ torowy kop. Pokój w Rudzie Śl. Pracownik się ożywił i następnie rozmowa wokół tego co działo się tam (w kop.) i co dzieje w Pyskowicach trwała przez ok. godz. 373 i 254 się przysłuchiwali, bo w temacie niewiele wiedzieli. Usłyszeliśmy, że syt. prawna nie jest rozwiązana, bowiem teren na którym jest lokomotywownia, nadal należy do PKP PLK i w związku z tym są problemy z dotacjami unijnymi, bowiem skansen nie jest właścicielem terenu. To tak jakby lewitował z powietrzu, to trudno mu dać dotacje. Podobnie było na kop. Tam była opcja, że m-to przejmie teren od SRK za przysłowiową złotówkę na 10 lat. 
   W sumie w skansenie byliśmy 3,5h. Z Pyskowic pojechaliśmy prosto do interku 254, a następnie 373 odwiózł mnie na st. mac. 
   Zdjecia (screeny).
Pisałem, że o tej porze je trudno na coś sensownego, to masówka z Am. Płd.
  Rodzi ich się tam jak królików, to jakoś zarabiają.

  Nasi to mają się tam dobrze. Dostępność młodych roczników spora.

    Pozostaje kwestia, jak takie zarabianie wpłynie na ich dalsze życie.  

 A tu link do nich -> chaturbate.com/goldenjoi/ 
 Narka.

2 komentarze:

  1. Szkoda, że przez tradycyjny kolejowy rozpiździaj ten skansen cienko przędzie. U mnie na wsi jak zlikwidowali ruch pasażerski i dworzec przestał być potrzebny, wszystko trzymano bez żadnego zabezpieczenia, aż zostało rozszabrowane i można było wyburzyć.

    Ja na święta wydałem około 50 złotych - na składniki sernika (wyszedł taki blisko dwukilowy) i sałatki z tuńczykiem, której wystarczyło na trzy dni (brat u siebie też zrobił, więc moją jedliśmy tylko z mamą).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z tymi wydatkami to system nas nie lubi. Nie jesteśmy dopełniaczami jego, ale dla pocieszenia inni go szprycują strumieniem kasy.
      Kolej często tak robi, że olewa, bo część jest wpisana do rejestru zabytków, a pozostawienie tego samopas spowoduje, że (jak na Misiu) wypisze się później "protokół zniszczenia".
      No i tak to się kręci.

      Usuń