piątek, 18 kwietnia 2025

Piątek #2134

  (notka miała iść w czwartek więc już nie robię korekty, dzień se sami przesuniecie)   
 Nim c.d. soboty, to drobna wstawka. Już mnie uj strzela. Układ elektryczno-elektroniczny skończony (w 5/6) dziś w samo południe. Jakby to miało dłużej trwać to nie wiem czy bym zdzierżył. Co chwilę coś wyłaziło. Już miało być, a tu jeszcze to, a tamto. Np. wymiana żarówki w komorze semafora. Niby proste, ale okazało się, że bańka szklana je odspojona od podstawki to też musiałem wybudować uchwyt żarówki, by ją wyciągnąć bez zniszczeń. Cała operacja 25 min. Rozumiecie - wymiana żarówki 25 min. Kable do oprawki żarówki, w dolnej komorze, 3x lutowałem, bo wiecznie coś nie tak, w końcu jak z żarówką w górnej komorze, musiałem wybudować jej uchwyt z mocowaniem, rozebrać na stole i polutować od podstaw. Ok. 1,5 h ta operacja trwała. I tak ciągle coś, A najlepsze, że to przy takich pierdołach, albo pracach wokół, wychodziło najwięcej czasu. Efekt - od pn. przy tym siedzę praktycznie 3 pełne dniówki jakby zliczyć. Aaa i jeszcze we wtorek mnie jebło 80V stałego. Szczęście, że stały. 

  c.d. soboty.
  Na st. mac., ponieważ już robiliśmy 4 raz pizzę, to szło gładko. Do pizzy herbata. W trakcie spożywania 254 pisał z laską ze szkoły, która pojechała do wujka i on dał jej flachę do wyzerowania. 254 jeszcze chwilę z nią popisał, po czym uruchomił się, że on by też coś łyknął. Powiedziałem no ok,, choć mnie to zaskoczyło, tylko co? Ponieważ nie mógł zdecydować, to poszliśmy do sklepu, bo przekazałem mu, że w takim razie zastanowi się w środku przed półkami. Padło, z moją sugestią, na finkę. 
   Hmm, tego nie było w planach, ale skoro się zmontował... Wpierw do łykania ustawił kabarety na yt. później trochę odkręcił muzę, ale nie chciał być dziś lwem parkietu, a ja po wczorajszym i pamiętając o prawym silniku trakcyjnym też, co mu przekazałem. Zresztą byłem nażarty pizzą. Zrobiliśmy dwie, bo ustaliśmy na początku, że ciasta na dwie, bo ostatnio po jednej byłem jakiś nie najedzony. Posiadówa przy flaszce, której nie wyzerowaliśmy, trwała do ok. 23:00. Wpierw 254 mówi, że to nań nie działa, później jednak zaczęło i to wydawało mi się szybko. No cóż... wyglebił. 
   Skoro tak, to pomny tego co wczoraj się wydarzyło, postanowiłem trochę powtórzyć. Znowu procedury wyłączające st. mac., światełko by trafić i wyblebiłem za nim. Przesunąłem się do przodu. To zaczęło się jak wczoraj. tym razem nie odzywał się, ale po ok. 10 min  powiedział, bym się przetoczył na swój tor odstawczy. Zrobiłem to, choć znowu byłem zdziwiony, podobnie jak wczoraj, tym razem w drugą stronę. Zasypiając dział p.s. analizował ewentualne przyczyny, ale po chwili zarząd go wyłączył, bo doszedł do wniosku, że i tak do tego nie dojdziemy. Przyczyn mogło być sporo i niekoniecznie po mojej stronie. Dość, że zamówił wiaderko k/się, co już sugerowało stan awaryjny. 
   Nd. prawie jak w sob. Wstałem wcześniej, tym razem ok. 1,5 h przed nim. Jemu się jakoś długo leżało. Przed 12:00 się uruchomił. 
   Po standardowych procedurach zabraliśmy się dalej za uruchamianie układu elektryczno-elektronicznego do dzwonka z pod wjazdowego. Dużo nie porobiliśmy, bo ciągle coś wychodziło nie tak. St. mac. po szczurach jeszcze nie wszystko doprowadziła do stanu funkcjonalności, to też były pewne zaskoczenia. Oprócz tego zadzwonił 373, że chce jechać do Pyskowic do skansenu PKP. Daliśmy sobie czas na zastanowienie, bowiem wstępnie 254 chciał się wyprawić ze st. mac. ok. 15:50. Po wyrażeniu zgody przez jego zarząd, mój zarząd zgoda zostąła przekazana do 373 wraz z info, by jego wyjście na szlak poprzedził info z ponad 30 min wyprzedzeniem, bowiem procedury do zamknięcia st. mac. i wyprawienia się z niej. 
   Odejście miało być ok. 14:00, ale nastąpiło o 14:15 (standard u mnie). Zajęliśmy szlak i na Pyskowice. 373 ma new auto (Dacię 2 latkę), tzn. kupione w grudniu, a już je chce sprzedać i kupić zupełnie nową z salonu. Mój zarząd tego nie rozumie, ale trudno. 
   Pyskowice w następnej notce, bo tradycyjnie się nie wyrabiam. 
Zdjęcia (screeny)
Oni tam za wsch. granicą jacyś albinosowaci są. 

 Chyba bym go na słońce wystawił, nim bym z nim coś zrobił, choć nwm, czy by go nie spaliło. Oni chyba mało odporni na słońce. 
   a tu łon ->pl.chaturbate.com/jackson_j6/
   Narka.

2 komentarze:

  1. Młody się pewnie za mocno zaprawił. Ze mną po flaszce na dwóch też by już seksu nie było :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście to nie je spotkanie jako jednorazowa randka, to z tego powodu nie panikuję. Będzie następny weekend z nim.
      Mnie po płynie to się dopiero fantazja odpala, niekoniecznie dobra dla innych.

      Usuń