sobota, 10 kwietnia 2021

Sobota #1768

    No dobra, będzie dziwny post, ale w końcu pewnie niektórym o to chodzi. 
    Ostatnio obejrzałem kilka filmów w różnych mediach. Intenetowych, kanałowych na TV. Oczywiście wybrałem te filmy, bo jeszcze mamy wybór. Otóż, w tych co wybrałem, kwestią (w tych filmach) nie nadrzędną jest komunikacja międzyludzka. To piszę od jkaiegoś czasu, że filmy pokazują to ułomnie i w społeczeństwie to sie kultywuje, przenosi. Efekt? Ludzie ze sobą nie rozmawiają. Niby banalne, ale jednak prawdziwe. Nie ma odważnych rozmów, takich wzniosłych o tym co nam dolega, co się dzieje w naszym życiu - tak szczerze, o tym z czym się skonsultować z drugą, tą zaprzyjaźnioną osobą, z tym przyjacielem etc. Nie ma tego qrwa. Miast tego oglądam film "Foxcatcher", w którym to wszystko co wyżej napisałem jest. Przedstawia się obraz, bez narracji. No ok. Trener dobierał się indolentnie do zawodnika i co dalej? To na poważnie w nim spowodowało taki odruch wymiotny? Nawet jak spowodowało, to czemu nie wypierdolił od niego? Aaa..., zapomnieli dodać w filmie, że się właśnie sprzedał za kasę i mimo tego, że się sprzedał  to narzeka. No qrwa - sorry - nie, nie kupuję tego. Nie wiem, może jestem zjebany, ale jednak działam w wiosce mięśniaków-skurwieli i wiem jak to działa. Owszem media chcą nam wcisnąć coś zupełnie innego, by zarobić, ale realia są zgoła inne. Wiem, w filmie 1,5h nie da sie tego przedstawić normalnie..., really? Da się, tylko trzeba chcieć. No z drugiej strony, jest przecież jak większość w filmie "Modlitwy za Bobbiego", która w ogóle nie kuma czaczy. No i chyba dla tej większości robi się takie filmy. Przeinaczając rzeczywistość, by ona była medialna, sprzedawalna. No niestety, qrwa, tak powstaje większość filmów branżowych. To podobnie jak w naszym sejmie. Jak sie na powierzchnie wyprowadza pedałów i aborcie, to jak to mówił, o. Natanek - to wiedz..., że coś..., się dzieje...
  I na tym może poprzestańmy. Smutne to, ale a z drugiej strony... ta medalna nagonka do czegoś jednak ma służyć. 

    Dobra, bo bredzę. Trochę łyknąłem, ale nie na tyle, by było na czerwono. W ogóle nie wiem czy w najbliższym czasie będzie na czerwono, bo przeca nie jestem u się. Tu, u 824 nie mogę się przecież napierdolić jak na st. mac. ale jednak czasem nie wytrzymuję i mnie bierze. Walka z zakupoholizmem jest czymś, co wydawało by się zwykłym szaraczkom, czymś niewyobrażalnym. Ileż forteli trza użyć operatywnie, by nie doszło do kolejnego zbędnego zakupu żarcia, które następnie zostanie wypierdolone do kosza. To jest zmiana planów choćby przez przejście na drugą stronę ulicy by uniknąć przejścia obok sklepu, w którym zaraz dokona się niepotrzebny zakup, zmiana miasta docelowego zakupowego, zmiana środka lokomocji, by zmienić miejsce pobytu, a tym samym ominąć sklep, w którym 824 dokonałby zakupu. To wszystko, by nie musiał, zupełnie nieświadomie, żreć starych spleśniałych art. spożywczych. On oczywiście tego z tym Alzhaimerem nie docenia, ale co zrobić skoro takie schorzenie. Z drugiej strony, chciałbym, aby mną się kiedyś tak ktoś opiekował. Mimo tego co narobiłem innym, co narobiłem 979, bo to głównie o niego chodzi, to chciałbym by kiedyś się mną zaopiekował, choćby w stanie podstawowym. Choćby w odwiedzinach gdzieś w jakimś ośrodku, w którym przyjdzie mi zgnić. Banalne? Jednak chyba - nie. Sam nie wiem co dalej ze mną, co dalej z 824. Jak to się potoczy dalej. Na ile wytrzymam, nim mi żyłka strzeli. To wszystko balansuje na krawędzi. Kto będzie się chciał poświęcać tyle? Czy to tylko ja jestem taki pojebany? 
    Z drugiej strony. Kto zajmie się 172, kto zajmie się (na dziś), 979, kto zajmie się innymi. To jest fajne, jak sie z tym nie spotykamy, nie mamy do czynienia, żyjemy młodością (wiem, qrwa się do tego nie kwalifikuję, ale taki 303 jak najbardziej) i chuj z tym, co się będzie działo po nas. Tak wiem, sam tak myślałem dwie dekady temu. Teraz się zmieniło, mało tego zmienia sie pod kątem opieki nad 824. oczywiście nie musimy się przejmować ludźmi wokół nas. oczywiście są ludzie, żyjący w odosobnieniu, prawie na pustelni, których pokazują media, ale... No właśnie. pokazują ich jak są jeszcze sprawni. Jak się zaczną rozpadać, z różnych stanów chorobowych, to już ich nie pokażą, bo... przecież to takie nie medialne. I co te osoby robią wtedy? A no ciążą na miasta, by im jednak pomóc, by mieć opiekę w szpitalu, w domu opieki. Nie chcą dogorywać tam w tej pustelni, którą sobie przez lata stworzyli i w której żyli. 
  
   Powyższa notka powstała dwa dni temu. Za to dziś do śniadania i po nim obejrzałem wreszcie ciekawy film. Nnazywa się "Chłopcy i Guillame do stołu". Link -> https://www.cda.pl/video/527089cc . 
   Film zaczynał się inaczej, niż te które widziałem wcześniej, a jednak od początku przyciągnął moją uwagę. Dość szybko się rozkręcał i okazało się, że to bardzo przyjemna komedia. Opowiedziana inaczej, dobrze skręcona, fabuła ciekawa, no i dawno nie śmiałem się tak na komedii branżowej. Pozytywnie zaskoczył mnie zwłaszcza scenariusz, jak i reżyseria. Zresztą co się będę rozpisywał. Jak ktoś obejrzy to w komentarzu może napisać o swoich wrażeniach, może skonfrontuję kiedyś swój pogląd z innym. 
   Po za tym tydzień zleciał w sumie jak poprzedni. Choć minęło już ich kilka to nadal usiłuję wstawić się z moim grafikiem w grafik 824. Trochę blokuje mnie zima, bo jednak dla osoby ciepłolubnej łażenie po tym zimnie to nie dla mnie. Ale wczoraj zrobiło sie trochę cieplej to wybrałem się do 811. Jak zwykle przyjemna rozmowa. Z nią się zawsze dobrze gada, ale to taka szczególna relacja laski z pedałem. Kiedyś to już chyba opisywałem, ze laski doskonale się czują przy pedałach, bo nie czują zagrożenia ze strony takiego samca, a jednak inaczej się gada jak z resztą koleżanek i przyjaciółek. Mnie też się taka relacja podoba, choć na razie jedna, ale... przy moim stylu życia starcza. 
   Aaa, bo mi się przypomniało. Nie wiem czy pamiętacie tego z wioski, który się do mnie dobierał, ale który mi sie nie podobał. Niestety zmarło mu się z przepicia. Problemy z alko miał od ponad dekady no i to co mówiłem innym, kiedyś jak u jego kolegi, który też zszedł na to samo jakieś 3 lata temu, wątróbka powie - od dziś już nie pracuję - i tak zrobiła. 
   Oczywiście trochę winne jest najbliższe otoczenie, które nie dość mocno wpływało na niego, bo przecież, kto jak nie osoby z pobliża mają wpływ na nasze zachowanie. To one często, zupełnie dla nas nieświadomie, oddziaływują na nasze decyzje, nasze wybory itp. 

   Oki, bo obawiałem sie, że nie będzie notki przed zjazdem na st. mac., ale jednak się udało. 
   Zdjęcie.   
EDYTOWANO
  Wiem, wiem. Plecy 222 już były, ale akurat, bo sprawdziłem, tego zdjęcia nie było. No to jest. No i tam w górnej części widać, między łopatkami, co u bardzo niewielu mięśniaków jest, mięśnie w charakterystycznym trójkącie skierowanym wierzchołkiem w dół. 
  Tyle, do następnego tygodnia. 

2 komentarze:

  1. Dużo towarzystwa u Ciebie co ostro pije :D
    Plecyki typka fajne !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedyś było znacznie więcej imprezek. Teraz to już się wszyscy postarzeli, więc i mniej imprezek.
      Jakbyś się cofnał we wpisach, to niekiedy po imprezkach, a po kilku sylwestrach to działo się...

      Usuń