Po za tym co to za jebniete hasło - zbędna żywność źródłem niezbędnej energii. Czyli co? Z nadwyżek w marketach robią wlk. dupny kompostownik i to tam wciepują, to generuje gazy i z tego mamy energię? No bardzo ekologiczny sposób pozyskiwania energii. W Afryce by się uśmiali... do łez...
Ten kapitalizm jest na prawdę do dupy, tylko to ogłupione społeczeństwo tego w ogóle nie ogarnia i ogarniać już nie będzie. "System" zabezpieczył się przed tym, obniżając wymiernie poziom edukacji. Zresztą by sprostać temu zadaniu znowu obniżyli poziom tegorocznych matur. Za niedługo, jak w ośrodku, w którym przebywał 303, będą oceny za oddychanie i to wszędzie. Wszyscy będą mieli 4-ki, 5-ki, 6-ki, niezależnie od poziomu wiedzy, wszak to tylko cyferki. A co... Niech się tłuszcza przez kilka lat cieszy. Następnie, podobnie jak przy szczepionkach, będą gadać z 4 m-cznym wyprzedzeniem, że np. w październiku wylądują Marsjanie, to we wrześniu 80% społeczeństwa w ankiecie potwierdzi, że Ci właśnie do nas lecą. I jak ktoś, np. jak ja zacznie mówić, - że, no niestety, oni nie lecą - to będą chcieli mnie spalić na stosie. A co? Nie chcemy innowierców.
W środę zjechałem na st. mac., bowiem 172 jeszcze się nie udał w miejsce odosobnienia, to pomyślałem - może i dobrze, coś się zrobi. Jechałem w zasadzie jak pies bokser śliniąc się po drodze na samą myśl spotkania. W autobusie, zresztą nie tylko w tym, co raz częściej piją, to na miejscu na st. mac. też łyknąłem łącznie 60-kę. Nie wiem czy to, czy coś innego, czy zbieg jakiś czynników, ale jak wlazłem na niego, to mi sie odechciało. Tzn. nie tak do końca. Chętnie bym go pomęczył (tak łagodnie napisałem), ale właśnie nie chciałem, bowiem mózg zapamiętał tą ostatnią wpadkę, kiedy łyknąłem, a on na trzeźwo i go zmasakrowałem za bardzo. Widocznie mózg nie chciał powtórzyć tego teraz i ... wszedł w tryb leżenia. Leżałem na nim i w zasadzie tyle by mi starczyło. Myśląc nad tym co dalej, mózg wymyślił, że jakby 172 też łyknął, to było by łatwiej, a tak, to ... się męcz. No nic. By nie wyjść, że już nie mogę, to na szybko wymyśliłem jakąś new pozycję i jakoś poszło. On leżał na pufie brzuchem, a resztę miał opartą na łokciach. Siadłem mu więc na plecach, a w zasadzie to na barkach i robiłem spank na plecy, na tyłek, trochę na uda, od tylnej strony i jakoś poszło.
Nawet jak to opisuję teraz, to bez jakiegoś entuzjazmu. Przy okazji przypomniało mi się, że miałem opisać sobotę, co robiliśmy. Napisać co w tej stodwójce jest nie tak na zdjęciu które umieściłem w którejś poprzedniej notce i pewnie jeszcze inne sprawy jak zdjęcia 172.
To dziś zakończymy stodwójkę. Otóż ta na zdjęciu poniżej
ma pierwsze drzwi ze stopiątki, dlatego na górze nad drzwiami wystaje blacha, za którą umieszczono maszynę drzwiową ze stopiątki. Stodwójki miały inne maszyny i mieściły się w skośnym dachu. Ta stodwójka nr 247, to była jedyna w Bogucicach (tam kiedyś była zlokalizowana zajezdnia tram w Katowicach, dziś jest w Zawodziu, choć stoi w tym samym miejscu), która miała takie przednie drzwi. Pewnie genezą zamiany tych oryginalnych drzwi na te stopiątkowe były braki maszyn od stodwójek lub chęć eksperymentu. Musiałbym się spytać 825 lub jakiegoś starego motorowego z Bogucic. Ta stodwójka ma jeszcze lusterko boczne na dolnym uchwycie. To był dopiero zjebany pomysł. W czasie jazdy w nim nic nie było widać, bo ono na tych drutach cały czas latało (góra-dół), to też mało kto w czasie jazdy z niego korzystał. Tramwaj w szynach to się tam szczególnie nie patrzało. Później zaczęli je przerabiać (uchwyty do lusterek) na wzór stopiątkowy, czyli mocowane na pałąku. Do tak umocowanych już dało się w czasie jazdy patrzeć.
Oki, dziś zjazd na st. mac. wydłużony, bo więcej wolnego. 824 nawet nie jest świadomy, że jutro sklepy pozamykane. No i dobrze. Za to 172 już się pytał kiedy zjadę.
To tyle, do następnego. (może z większym entuzjazmem opiszę spotkanie ze 172)
Narka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz