sobota, 1 sierpnia 2020

Sobota #1695

   Trza się przyzwyczaić do nowego wyglądu bloga, bo jakieś zmiany, ale tym się później zajmę. Dobrze, że bez większych problemów da się pisać. 
   Wczorajsza noc przejebana jak mało która. Zapomniałem wyłączyć telefonów zapowiadawczych i o 00:19 dzwoni do mnie średni mały skurwiel od 972, ze matka, w sensie żona 972 nie chce go wpuścić na jego stację macierzystą i czy może go przekierować do mojej stacji. Jak już odebrałem to powiedziałem - dobrze. i skład 972 wszedł na tor do mojej st. mac. Pojawił się pod wjazdowym ok. 00:40. Na msc. problem, bo on ma new telefon i nie umie na nim nastawić budzika. Rozumiecie. Kupił se new tel., którego po 2 m-cach eksploatacji nie umie obsługiwać. W końcu nastawiłem budzik na moim, na 04:50 więc już noc zapowiadała się przyjemnie. Następnie, nim jeszcze wyglebiliśmy tel. do niego, to średni skurwiel pytał się czy dotarł. Przy okazji umówili się, że, ponieważ on polazł do kolegi grać w grę, to obudzi o w pół do piątej starego. Szybko poprawiłem, by dzwonił o 04:50, co zostało przekazane. No dobra, wyglebiliśmy. 
   Minęło jakieś 10 min telefon napierdala, to dzwoni średni skurwiel i mowi, na pewno jesteś (tu na st. mac.), bo jakoś szybko tam doszedłeś. 972 potwierdził, powiedział że już śpi i rozłączył się.
   Chyba spałem, jego telefon się odzywa, a w zasadzie napierdala jakąś muzyczką. Ciemno na stacji bo światła pogaszone, 972 odbiera tel, a ja myślę, że jak by było tyle, to mój budzik by się włączył. Okazało się, z nasłuchu, że to średni skurwiel dzwoni, ale podupiły mu się godziny, bo była 03:30 i zaś 972 mówi do niego, by zadzwonił za godzinę, a ja szybko - nie, o 04:50. 
   Zrazu wydawało się, że do 04:50 uda się trochę pospać. Z lekkiego snu obudziły mnie kolejne dźwięki. Na tel. 972 uruchomiły się narastająco, dźwięki lasu, jakiś szum, ćwierkanie ptaków, nawet sowa tam była. Słuchając tego myślałem - to się bardziej nadaje na zasypianie, jak na budzenie. Oczywiście, taka tradycja, dźwięki budzenia budzą tych dookoła, a nie tych, którzy mają wstać. To też 972 tego nie wyłączył, przez jakiś czas czułem się jak w lesie, po czym chyba wyłączyło się, bo więcej już tego nie słyszałem. 
   Najprawdopodobniej zasnąłem, nie wiem na ile, bo nie wiem jaka była poprzednia godzina. Tym razem odezwał się mój budzik, to wiedziałem, że 04:50 i obudziłem 972. Trochę poprzetaczał się po stacji, wykurzył fajkę i ok. 05:10 wyszedł na szlak. 
   Uff, teraz powinno być już z góry, z 4 lub 5 godz. snu zostało. Jakieś trudności z zaśnięciem, ale udało się. Ze snu wyrwał mnie dzwonek, to jakiś skład stanął po wjazdowym. Patrzę na zegar, bo już jasno się zrobiło - 05:50. Nosz qrwa, ile jeszcze razy będą mnie budzić? Tym razem 172 pod wjazdowym, bo jakaś imprezka, coś tam i pożyczyć kasę. 
  Nasty raz zasypiałem juz po 06:00 i tym razem udało się już spać do 10:00. Szału więc nie bylo, ale ostatecznie dramatu też nie. 
  Oki, bo to miało iść k/południa, a jak zwykle się przeciągnęło. 
  Zdjęcie:
  Tory na stacji Konotop. 
  Narka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz